Lato 2024, nr 2

Zamów

Personalistyczny ster w głowie i rękach. Manifest niedokończony

Autorki i autorzy personalistycznego „Manifestu niedokończonego”: Bartosz Bartosik, Ewa Buczek, Damian Jankowski, Zbigniew Nosowski, Ewa Kiedio, Karol Grabias i Katarzyna Jabłońska. Fot. Więź.

W podejściu personalistycznym chodzi przede wszystkim o szczególny rodzaj wrażliwości, o nasłuchiwanie rzeczywistości i postawę zaangażowania w jej zmianę dla dobra osoby ludzkiej. To nie gotowe odpowiedzi, lecz drogowskaz dla naszej pracy intelektualnej i naszego zaangażowania społecznego.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024. Jest częścią bloku tematycznego „Popołudnie personalizmu”.

W świecie, w którym Kościół wielokrotnie się skompromitował, społeczeństwo jest coraz bardziej spolaryzowane i nieufne, kultura zmuszana bywa do ugięcia pod presją kapitału, a polityką rządzi postprawda, my chcemy na wiarę, społeczeństwo, kulturę i politykę patrzeć personalistycznie. Jesteśmy przekonani, że jest to optyka nie tylko odpowiednia, ale też najbardziej uniwersalna. Taka, która sprawdzi się w gwałtownie pluralizującym się społeczeństwie. Chcemy postawić w jej centrum człowieka. Każdego człowieka.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

W dzisiejszych czasach podejście personalistyczne to zadanie wymagające. Uznawanie wyjątkowości osoby ludzkiej może budzić uśmiech politowania po dekadach triumfalnego pochodu teorii krytycznej, posthumanizmu, a także w coraz silniej zindywidualizowanym i zsekularyzowanym kontekście społecznym. Tempo zmian społecznych, politycznych, kulturowych, klimatycznych i technologicznych jest tak szybkie, że wciąż od nowa stają przed nami pytania o to, kim jesteśmy jako ludzie i jakie wartości powinny nas prowadzić.

W „Więzi” jesteśmy jednak przekonani, że w tych właśnie czasach myślenie personalistyczne – kładące nacisk na godność, wolność, integralność i relacyjność osoby ludzkiej – oferuje ważne punkty orientacyjne. Właśnie ono może nadal stanowić ów trwały grunt pod nogami, którego w personalizmie poszukiwał założyciel naszego środowiska Tadeusz Mazowiecki1. Miejscem myślenia personalistycznego nie może być tylko muzeum historii idei.

W naszym współczesnym wyborze personalizmu nie chodzi o budowanie jakiejś nowej ideologii. Personalizm to dla „Więzi” – zarówno w przeszłości, jak i obecnie – sposób myślenia i metoda zaangażowania. Celem jest nie tworzenie kolejnego -izmu jako spójnego systemu ideowego, lecz raczej rozwijanie personalistycznego spojrzenia na świat, w którym żyjemy. Chcemy, żeby zasady personalizmu były dla nas „dyszlem w głowie”, żeby kierowały naszym myśleniem i naszym zaangażowaniem na rzecz innych.

Ale co to realnie oznacza stawiać osobę ludzką w centrum? Nie chcemy zamykać się w palisadach abstrakcyjnych pojęć, wolimy pokazać to na kilku konkretnych przykładach. W aneksie zaś opisujemy pokrótce historię „więziowego” personalizmu. Nie mamy wątpliwości, że istnieje jeszcze wiele przestrzeni, które domagają się personalistycznego spojrzenia, tak samo jak i wiele aspektów, których nie uwzględniliśmy w prezentowanych wątkach. Dlatego świadomie ten „manifest personalistyczny” pozostawiamy niedokończony. Z pewnością przyszłość dopisze do niego kolejne rozdziały.

Duchowość, czyli otwartość

Postawienie świata osób w centrum naszego zaangażowania i zainteresowania byłoby pustą deklaracją, jeśli nie sięgałoby korzeniami do personalistycznej metanoi – wewnętrznego przewrotu wywołanego darem obecności Drugiego. Wszystkie filozoficzne deklaracje, społeczne postulaty, wizje instytucji i politycznych reform tu mają swoje źródło – w rozpoznaniu i ugoszczeniu tajemniczego światła, jakie przynosi spotkanie z rzeczywistością osoby.

Towarzyszy temu intuicja, że „obłok niewiedzy”, w jakim zawsze skrywa się napotykane „Ty”, wymaga od nas szczególnego rodzaju uwagi. Duchowość personalistyczna jest zatem trwałą i pogłębianą otwartością na tajemnicę osoby, gotowością jej uznania i uważnością. Tak jak istnieje teologia apofatyczna, jest też antropologia apofatyczna, która uznaje, że bogactwo człowieka nigdy w pełni nie będzie nazwane, opisane, uchwycone.

W ujęciu personalistycznym duchowość to szczególny rodzaj wewnętrznego słuchu, który chce być czuły na subtelną akustykę osoby – nieprzeniknione dla nas duchowe centrum, nienaruszalne granice, niedające się zinwentaryzować wewnętrzne prądy. Być człowiekiem duchowym to być relacyjnym: gotowym zarówno przyjąć w darze obecność, jak i ofiarować siebie każdemu wielkiemu „Ty”, które wzywa nas po imieniu. Dotyczy to na równi spotkań międzyludzkich, jak i tych dokonujących się we wnętrzu wiary2.

Jesteśmy i chcemy pozostać środowiskiem katolickim. Z radością jednak, zgodnie z tradycją „Więzi”, odnajdujemy bliskie nam przejawy personalistycznej duchowości wśród osób innych wyznań czy innych religii. Spotkania i dialog z nimi uznajemy za wielką szansę, a nie zagrożenie własnej tożsamości.

Mounier zwracał uwagę na podwójne wymaganie tkwiące w samej istocie personalizmu: wierność zasadom i elastyczność

„Więź”

Udostępnij tekst

Podobną wrażliwość znajdujemy także wśród wielu osób niereligijnych lub niewierzących3. Współcześnie powiększa się grupa społeczna, którą socjologowie religii nazywają mianem „żadni”/nones – bo nie czują się związani z żadną zorganizowaną religią4. Duchowość jest jednak wyraźnie obecna w ich życiu, a ich postawy egzystencjalne tworzą skomplikowane spektrum, w którym duchowość personalistyczna pojawia się w niespodziewanych miejscach5.

Dotarcie do tych ludzi, odnalezienie z nimi wspólnego języka i planowanie wspólnych szlaków to zadanie, które stoi przed nami. Wierzymy, że w ten sposób i oni, „postępując w szczerości serca za tym, co słuszne”6, będą mogli odnaleźć samego Boga.

Rewitalizacja chrześcijaństwa

Bóg, w którego i któremu wierzymy, jest „personalistą”. Szanuje podmiotowość każdej osoby ludzkiej. Niczego człowiekowi nie narzuca, lecz daje mu siebie. Podobnie ma czynić Kościół jako sakrament zbawienia.

Marzymy o tym, żeby człowiek naprawdę stał się drogą Kościoła – nie tylko w uroczystych deklaracjach, lecz w codziennym życiu. Rzeczywistość jednak temu przeczy. Utrata wiarygodności głosicieli Ewangelii sprawiła, że o wiele trudniej ukazywać Dobrą Nowinę. W tej sytuacji potrzebna jest rewitalizacja chrześcijaństwa7 – nie wystarczą tylko reformy kościelnej władzy lub odnowa osobista. Trzeba i synodalnego ducha, i synodalnych struktur.

Dlatego personalistyczne spojrzenie na odnowę Kościoła to podejście integralne8. Aby odgruzować Ewangelię spod ruin systemu kościelnego, potrzebujemy i dobrego doświadczenia Kościoła, i nowej chrześcijańskiej narracji, i doświadczenia żywej wiary, i solidnej teologii rozumiejącej wyzwania czasów, i wspólnot podstawowych dających poczucie kościelnej przynależności, i dialogu z postwierzącymi. Potrzeba zarówno zmian strukturalnych wprowadzających do struktur kościelnych przejrzystość i rozliczalność czy reform prawa kanonicznego, jak i dobrej jakości relacji międzyludzkich w Kościele (bo przecież Kościół to relacje)9.

Chcemy skupić się na odradzaniu katolickości, a nie ratowaniu katolicyzmu jako światopoglądu czy ideologicznego fundamentu10. Wierzymy, że Bóg mówi także przez kryzysy. Ufamy, że obecna ciemna noc Kościoła to droga na razie w nieznane, ale docelowo ku odrodzeniu chrześcijaństwa w nas i wokół nas. Swoją modlitwą i swym zaangażowaniem chcemy ten czas przybliżać.

Opcja preferencyjna na rzecz słabszych

Jesteśmy przekonani, że miarą człowieczeństwa jest stosunek do najsłabszych. To dla nas kluczowy – ugruntowany w Ewangelii – wybór aksjologiczny. Przyjmując personalistyczną opcję preferencyjną na rzecz słabszych, stajemy w obronie życia, godności i wolności osób, które są tych przymiotów pozbawiane przez innych ludzi lub nieludzkie systemy polityczne czy gospodarcze.

Chcąc bronić słabszych, nie uznajemy siebie samych za mocnych. Dostrzegając własne słabości i ograniczenia, sądzimy, że każda osoba ma coś do zaoferowania innym. Podejście personalistyczne przecież – jak pisali założyciele „Więzi” w swojej programowej deklaracji Rozdroża i wartości – zakłada, by człowiek „dawał coś z siebie innym, przekraczając krąg egoistycznego ograniczenia”11.

Myśląc w taki sposób, mocno solidaryzujemy się na przykład z osobami, które doświadczyły wykorzystania seksualnego, zwłaszcza we wspólnocie wiary. Widzimy ich źródłową krzywdę, późniejsze dokrzywdzanie przez lekceważące wpływowe osoby i bezduszne instytucje oraz końcowe osamotnienie. Dostrzegamy również, że współcześnie w tej właśnie dziedzinie rozstrzyga się wiarygodność Kościoła. Konsekwentnie będziemy więc domagać się upodmiotowienia w prawie kanonicznym osób dotkniętych przemocą seksualną, które dziś nie są nawet stroną postępowań kościelnych.

Patrząc na świat przez personalistyczne okulary, uważamy, że nie istnieją humanitarne sposoby wypychania ludzi wbrew ich woli za polską czy jakąkolwiek inną granicę. Będziemy o tym przypominać rządzącym – niezależnie od tego, kto jest aktualnie u władzy. Rozumiemy doskonale konieczność zagwarantowania bezpieczeństwa i stworzenia zrównoważonej polityki migracyjnej12, nie może to się jednak dokonywać kosztem degradacji człowieczeństwa – i migrantów, i społeczeństwa polskiego.

Z tych samych powodów w aborcji widzimy akt nieodwracalnej przemocy dorosłych wobec najbardziej bezbronnych i kruchych istot ludzkich, oparty na uznaniu, że płód jest niegodny statusu osoby. A przecież to najwrażliwsza forma ludzkiego istnienia, zasługująca na szacunek i ochronę – wszak „Jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat” (Talmud Babiloński, Sanhedryn, 37a).

Najmłodszej części dzisiejszej redakcji „Więzi” pisma personalistów pozwalają twórczo dyskutować i z tymi, którzy marzą o rewolucji społecznej, i z tymi, którzy wyczekują transformacji duchowej

„Więź”

Aborcja nie należy do praw człowieka. Nie ma jednak dziecka bez matki. Dlatego nie potrafimy zaakceptować narracji, „która w diadzie matka–dziecko dostrzega wyłącznie jedno z nich, uparcie ignorując podmiotowość i losy drugiego”13. Dlatego też jesteśmy zwolennikami spójnej i konsekwentnej etyki życia14, która postuluje uważność na wszystkie kwestie życia i śmierci, a nie tylko niektóre wybrane. Życia nie wystarczy bowiem uratować, trzeba je także wspierać, umacniać, pielęgnować, co jest zadaniem i dla każdego osobiście, i dla społeczności lokalnych, i dla samorządów, i dla państwa, i dla organizacji wyznaniowych.

Klimatyczna walka o przyszłość

Mamy szczęście i przywilej żyć w kraju, w którym skutki zmiany klimatu w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat prawdopodobnie nie będą dojmujące – średnia roczna temperatura wzrośnie, przybędzie dni upalnych, a ubędzie mroźnych. Wpłynie to chociażby na zdrowie publiczne, sektor rolniczy oraz komfort życia i przyzwyczajenia obywateli, ale nie zagrozi jeszcze naszej egzystencji15. Jest jednak wiele państw na świecie, dla których przyszłość może oznaczać dużo bardziej dramatyczny scenariusz.

Magdalena Budziszewska zwracała na łamach „Więzi” uwagę na to, że zobowiązanie do zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie dwóch stopni powyżej średnich temperatur z okresu epoki przedprzemysłowej, przyjęte w ramach porozumienia paryskiego, nie wystarczy, aby uniknąć tragedii. Taka decyzja oznacza, że godzimy się na to, iż „niektóre istniejące w tej chwili na świecie państwa, na przykład wyspiarskie, przestaną istnieć. […] Pozwalanie na dalsze ocieplenie klimatu to zgoda na to, że jego konsekwencje poniosą najsłabsi, ci, którzy mieli pecha urodzić się w biedniejszych regionach Ziemi”16.

Do tworzenia ekologii integralnej wzywa także papież Franciszek. W encyklice Laudato si’ wielokrotnie powtarzał: „Wszystko jest ze sobą powiązane”, zachęcając do budowania świata jako wspólnego gościnnego domu dla wszystkich. Zmiany klimatu to – pisał papież w specjalnej adhortacji o kryzysie klimatycznym – „globalny problem społeczny, który jest ściśle związany z godnością życia ludzkiego”, a nawet „szokujący przykład grzechu strukturalnego”17. Franciszek przynagla nas do „działania w duchu dobra nie tylko swojego, ale całego stworzenia”18.

Dlatego nie możemy zgodzić się na to, by temat globalnego ocieplenia był bagatelizowany, ośmieszany lub traktowany instrumentalnie przez jakichkolwiek aktorów debaty publicznej. Gra toczy się o zbyt wysoką stawkę. Apelujemy i będziemy robić to dalej, by w poczuciu międzyludzkiej solidarności i odpowiedzialności za losy planety – którą, począwszy od epoki przemysłowej, ludzie eksploatują bezlitośnie i bezmyślnie – nie zaprzestawać walki o ograniczenie zmian klimatycznych.

W duchu normy personalistycznej uznajemy zasadność zarówno działań w skali mikro (protest konsumencki, zmiana nawyków), jak i makro (rolnictwo, gospodarka wodna, polityka transportowa czy budowlana, prawodawstwo). Za niezbędną uznajemy też rzetelną edukację ekologiczną, walkę z dezinformacją i budowanie nowej „planetarnej” tożsamości, w której o dobru wspólnym myśli się nie w kategoriach własnego miasta czy kraju, ale całej planety.

Cyfrowy personalizm

W obliczu błyskawicznego rozwoju technologii cyfrowych i kolejnej rewolucji związanej z upowszechnieniem sztucznej inteligencji ludzkość staje przed nowymi wyzwaniami. Wielkie nadzieje mieszają się tu ze świadomością poważnych zagrożeń. Żeby się z nimi mierzyć, potrzeba wspólnoty wartości. Jesteśmy przekonani, że może ją dać właśnie myślenie personalistyczne, dążące do tego, by sztuczna inteligencja służyła człowiekowi, by rozwój technologii był narzędziem, a nie celem samym w sobie19.

Wraz z Magdaleną Bigaj uważamy, że „Najwyższy czas zacząć mówić o cyfrowym personalizmie: w centrum nowych technologii ma znaleźć się człowiek, a nie maszyna czy biznes”20. W przeciwnym razie rozwój będzie jedynie zaspokajał chciwość cyfrowych gigantów, którzy zdecydowanie nadużywają swojej uprzywilejowanej pozycji.

Dlatego popieramy dążenia do tworzenia regulacji prawnych mających wzmocnić pozycję użytkowników wobec największych graczy na rynku usług internetowych. Powinny one doprowadzić również do umożliwienia rozliczania tych platform i pociągania ich do odpowiedzialności za stosowanie praktyk szkodliwych dla użytkowników i społeczeństwa21.

Za priorytetowe uznajemy działania upowszechniające konieczność stosowania higieny cyfrowej22. Promujemy koncepcję cyfrowego obywatelstwa jako wyraz dążenia do odzyskiwania podmiotowości w sieci. Za niezbędną uważamy dziś edukację medialną – informacyjną i cyfrową.

Jak zauważył Konrad Ciesiołkiewicz, edukacja medialna powinna być „traktowana jak nauka pisania i czytania. Media same z siebie nie będą jej prowadzić, gdyż uczciwe podejście do takiego zadania […] traktują jako działanie przeciwko sobie samym”23. Jej celem ma być uczenie krytycznego podejścia do mediów cyfrowych (w tym rozpoznawania dezinformacji), ale także rozwój kompetencji emocjonalnych: uczenie empatii i spojrzenia z perspektywy osób krzywdzonych, także w sieci.

Sztuka, która prowadzi do spotkania

Gdy złożoność rzeczywistości staje się dziś dla wielu coraz bardziej przytłaczająca, to właśnie sztuka postrzegana personalistycznie może stać się sprzymierzeńcem w odczytywaniu tego, co nieznane, niezrozumiałe czy budzące lęk. Sztuka ma tę szczególną zdolność ukazywania najtrudniejszych do wyrażenia, a jednocześnie fundamentalnych doświadczeń i zjawisk, z jakimi przychodzi mierzyć się nam w życiu.

To sztuka prowadzi nas do spotkania z człowiekiem, światem i Bogiem. Chodzi tu o spotkanie pełne uważności, otwarte na Drugiego, nienarzucające swojej perspektywy, ale chcące zrozumieć inne spojrzenia. Dlatego uznajemy za niezbędne sięganie po pojęcia spoza semantycznych biegunów – zamykanie świata w binarnych opozycjach nie oddaje jego złożoności.

Pytania o nowe formy wyrazu stawiamy także sztuce sakralnej. Dla Kościoła bardzo ważne jest odwrócenie procesu, jak to nazywa ks. Tomáš Halík, ekskulturacji katolicyzmu, który znacząco wsparł sekularyzację nowoczesnych społeczeństw24. Chrześcijaństwo na Zachodzie potrzebuje dziś także nowego, estetycznego otwarcia. Artysta Krzysztof Sokolovski przekonuje:

jeśli Kościół nie wpuści w swoje mury sztuki, która będzie pomagać rozumieć dzisiejszą rzeczywistość, podziwiać ją, uwrażliwiać na świat i kochać go, to chrześcijaństwo […] stanie się mitologią, artefaktem przeszłości. Dzięki takiej sztuce treści zawarte w Ewangelii i prawdy wiary nie zaginą, nabędą jedynie nowy nośnik wizualny25.

Apelujemy więc o sztukę neosakralną, która rezonuje ze współczesnym człowiekiem. Taką, która zatrzymuje wśród natłoku bodźców i pozwala dotknąć tajemnicy. O sztukę, która nie boi się abstrakcji. Sztukę, która słucha i chce usłyszeć ludzi o różnych wrażliwościach – zarówno tych przywiązanych do tradycyjnych form wyrazu, jak i tych, którzy preferują awangardę. Ewa Kiedio przekonywała: „Nie ma powodu, dla którego sztuka sakralna miałaby tkwić w konwencji realizmu i nie skorzystać ze środków formalnych wypracowanych na gruncie kierunków awangardowych”26.

Intryguje nas sztuka, która unika deklaracji, ale w sposób uczciwy opowiada o niepokojach współczesnego człowieka, również o jego metafizycznych tęsknotach i duchowych poszukiwaniach. Na łamach portalu i kwartalnika rozmawiamy z twórcami i twórczyniami, którzy te zagadnienia podejmują m.in. na gruncie filmu, teatru, literatury, sztuk wizualnych. Szukamy tych, dla których ludzkie spojrzenie – czasem rozbiegane, czasem bezradne – okazuje się najważniejsze. W Galerii „Więzi” przedstawiamy fotografie w głęboki sposób wnikające w pewien wycinek ludzkiego doświadczenia – skupione nie na miłych dla oka walorach estetycznych, lecz na przybliżaniu sytuacji życiowych, stanów, doznań w ich prawdzie i intensywności.

Personalistyczne zarządzanie

Wartości personalistyczne można i trzeba przenosić także na grunt biznesowy. Takie podejście do zarządzania wiąże się z dużymi korzyściami i dla kadry zarządzającej, i dla pracowników. Etyczne i zrównoważone podejście do przedsiębiorczości, osadzone w szacunku do człowieka i środowiska, w perspektywie długofalowej pozwala firmom na minimalizowanie ryzyk, umożliwia także rozwój.

W roku 2018 Laboratorium „Więzi” prowadziło roczne seminarium „Zarządzanie według wartości” z udziałem biznesmenów i menedżerów. Owocem tych prac jest ekspercka publikacja Zarządzanie z ludzką twarzą27, przygotowana wraz ze specjalistami z zakresu etyki, zarządzania, społecznej odpowiedzialności biznesu i badań społecznych. Wychodząc z przekonania, że zarządzanie zawsze kieruje się jakimiś wartościami, wizją człowieka i społeczeństwa, postulujemy tam praktyczne zastosowanie najważniejszych pojęć myśli personalistycznej w zarządzaniu organizacjami.

Podejście personalistyczne przyjmuje, że na rynku pracy aktorami są osoby, nie zaś towary, usługi, prawa ekonomii czy nawet przedsiębiorstwa. Konrad Ciesiołkiewicz zwraca uwagę: „w kategoriach moralnych, którymi powinny kierować się instytucje demokratyczne, kluczową cnotą jest umiejętność samoograniczania zakresu własnej władzy. Sednem działania instytucji ma być upodmiotowienie tych, którym służymy”28. Instytucje nie mogą podtrzymywać wspólnoty egoizmu, lecz powinny tworzyć przestrzeń umożliwiającą przekraczanie perspektywy własnych interesów.

Chcemy w „Więzi” kontynuować refleksje i działania wokół personalistycznego spojrzenia na zarządzanie i instytucje. Jesteśmy przekonani, że powyższe myśli to nie tylko zbiór „pobożnych życzeń” i że należy dążyć do ich operacjonalizacji, opisując podstawy przywództwa personalistycznego oraz tworząc kodeksy etyczne, standardy działania i procedury organizacji pracy zgodne z normą personalistyczną – a dzięki temu niepozwalające, by osoba była tylko narzędziem potrzebnym do wykonania założonego planu czy przedmiotem służącym do osiągnięcia zysku. Tym samym chcemy zwrócić uwagę na niedoceniany aspekt pracy, jakim jest poczucie sensu (a sens w pracy to o wiele więcej niż badana zazwyczaj satysfakcja pracowników)29.

Polityczna wirtuozeria w imię słabszych

Wierzymy, że możliwa i szczególnie potrzebna jest dzisiaj także polityka personalistyczna. Dlatego zajmujemy się polityką – nie w sensie partyjnego zaangażowania, bo nie wiążemy się z żadnym ugrupowaniem, lecz w znaczeniu opowiadania się za rozwiązaniami, które budują dobro wspólne, przeciwstawiają się tworzeniu wrogości między ludźmi i umożliwiają rozwijanie skryptów współpracy w obliczu wyzwań, z jakimi mierzymy się jako osoby i społeczeństwa.

Wraz z papieżem Franciszkiem jesteśmy przekonani, że polityka powinna niwelować nierówności społeczne, troszczyć się o interesy ubogich i włączać jak najwięcej osób w aktywność polityczną. „Polityka jest bowiem czymś dobrym i powinna być taką w praktyce, ponieważ jest najwyższym obowiązkiem obywatela, będąc wirtuozerią dobra wspólnego”30.

W ujęciu personalistycznym aktywność polityczna to zabezpieczanie godności osoby ludzkiej. Jest ono wyzwaniem w każdym systemie polityczno-społecznym. Socjalizm łamał godność człowieka przez ingerencję w jego prawa i wolności czy też lekceważenie jego duchowej autonomii. Kapitalizm natomiast – przez egoizm (który wydaje się jego cechą wrodzoną) i pogardę dla słabszych – nastawia ludzi na rywalizację i walkę o zasoby, w której ubodzy zawsze stoją na straconej pozycji wobec możnych.

Polityczną troską personalistów jest zatem promowanie godności w takich aspektach, jakich domaga się dana epoka i sytuacja historyczna. A ponieważ dziś na placu boju pozostał właściwie tylko kapitalizm w różnych jego formach, dlatego współcześnie naczelnym wyzwaniem jest właśnie personalistyczna, niemarksowska krytyka realnego kapitalizmu.

Z tych powodów polityczna agenda personalistów musi obejmować zmagania o realizację postulatów godnościowych osób i grup defaworyzowanych: ubogich, „zbędnych” z perspektywy logiki rynków, np. z niepełnosprawnościami, niewystarczająco wydajnych w pracy, migrantów czy mieszkańców niedofinansowanych pustoszejących peryferiów. Dlatego też może być ona współcześnie zbieżna zwłaszcza z programem komunitarystycznym.

Ponieważ dziś na placu boju pozostał właściwie tylko kapitalizm w różnych jego formach, dlatego współcześnie naczelnym wyzwaniem jest właśnie personalistyczna, niemarksowska krytyka realnego kapitalizmu

„Więź”

Udostępnij tekst

Komunitaryzm bowiem dostrzega potrzebę tworzenia i umacniania konkretnych wspólnot wspierających osobę – kręgów przynależności, mniejszych i większych ojczyzn. Jak zauważał Alasdair MacIntyre, nasza osobowa tożsamość nie kształtuje się dziś już w wyniku oddziaływania wielkich opowieści, jakie dawniej cechowały narody czy wyznania, ale w partykularnej wspólnocie narracji, która ma swój namacalny konkret: sąsiedztwo, wieś, dzielnicę, grupę zawodową. Dlatego polityka komunitarystyczna w szerokim sensie jest naturalnym żywiołem personalizmu. W konkretnych sprawach inspiracja personalistyczna w polityce może oczywiście prowadzić do popierania rozwiązań proponowanych przez różne nurty i ugrupowania.

Ster, a nie cel

Powyższe refleksje to przykłady zastosowania normy i metody personalistycznej w zaledwie kilku dziedzinach życia społecznego. Ciąg dalszy naszego niedokończonego „nowego manifestu personalistycznego” będziemy tworzyć w pracach i działaniach wszystkich „więziowych” inicjatyw; z udziałem koleżanek i kolegów z kwartalnika, portalu, think tanku i wydawnictwa; w kontakcie z czytelnikami naszych publikacji i słuchaczami naszych podcastów; we współpracy z naukowcami i ekspertami z wielu dziedzin życia oraz wyznawcami różnych światopoglądów; w dyskusji z innymi nurtami ideowymi.

W podejściu personalistycznym chodzi przede wszystkim o szczególny rodzaj wrażliwości, o nasłuchiwanie rzeczywistości i postawę zaangażowania w jej zmianę dla dobra osoby ludzkiej. Kontynuujemy pod tym względem tradycję „Więzi”. W drugim numerze naszego pisma w 1958 r. Tadeusz Mazowiecki pisał, że personalizm nie jest

systemem czy programem urządzeń społeczno-gospodarczych, ani się z takim systemem czy programem nie utożsamia. Jest on orientacją filozoficzno-społeczną, która daje „ster” w rękę, kiedy szukamy dróg zaangażowania we współczesną historię. Wyznacza on też tor, po którym idąc, trzeba szukać odpowiedzi na postawione uprzednio pytania31.

Wierność myśleniu personalistycznemu ma być dla nas zatem nie bezpieczną przystanią pełną gotowych odpowiedzi, lecz drogowskazem dla naszej pracy intelektualnej i naszego zaangażowania społecznego w czasach niepewności i nieoczywistych wyborów.

Właściwie zresztą wszelki manifest personalistyczny jest ex definitione niedokończony. Personalistyczne myślenie i zaangażowanie nie dąży przecież do stworzenia utopijnego raju na ziemi, lecz do tego, aby konkretni ludzie w konkretnych – wciąż zmieniających się – okolicznościach mogli być podmiotami swego życia, a nie przedmiotami decyzji podejmowanych czy to przez innych, czy przez niewidzialną rękę rynku, czy przez konieczności historyczne.

Zwłaszcza w obecnej międzyepoce podejście personalistyczne to dla nas nie cel wędrówki, jakaś wymarzona ziemia obiecana, lecz ten ster w głowie i rękach podczas drogi w nieznane, o którym pisał Mazowiecki. W ten właśnie sposób – podobnie jak deklarowali założyciele „Więzi” – „chcemy służyć rozwojowi wartości osobowych w życiu współczesnym”32.

ANEKS
Dlaczego znów personalizm?

„Niech umiera personalizm i niech powróci osoba” – stwierdził w 1982 r. Paul Ricoeur33. Tę refleksję wybitny francuski filozof wygłosił podczas seminarium zorganizowanego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Emmanuela Mouniera z okazji 50. rocznicy powstania pisma „Esprit”.

Czym zatem jest podejmowanie ponad 40 lat później refleksji nad współczesnym znaczeniem myślenia personalistycznego? Tylko sentymentalną mową żałobną nad grobem dawno już zapieczętowanym? A może śmierć personalizmu była jedynie plotką? Może kategorii osoby nie da się tak łatwo porzucić i nastąpi jej odrodzenie?

Nadzieje i złudzenia

Dla twórców „Więzi” inspiratorem do myślenia o człowieku był właśnie Emmanuel Mounier. Jego personalizm został świadomie wybrany jako ideowy program naszego pisma. W odredakcyjnym tekście z pierwszego numeru miesięcznika „Więź”, wydanego w lutym 1958 r., czytamy:

Jakim więc wartościom w życiu współczesnym chcemy służyć przede wszystkim? Odpowiadamy na to pytanie bez wahania: uważamy, że w porządku naturalnym nadrzędną wartością jest człowiek, osoba ludzka; chcemy służyć rozwojowi wartości osobowych w życiu współczesnym34.

Mounierowski personalizm, łączący wizję otwartego chrześcijaństwa z humanizmem socjalistycznym, szybko się wyczerpał, a wręcz skompromitował w wymiarze politycznym. Sprzyjała temu i naiwność samego Mouniera w kontaktach z krajami komunistycznymi w okresie stalinizmu, i rozczarowanie socjalizmem, jakie szybko stało się udziałem jego polskich naśladowców.

Założyciel i pierwszy wieloletni redaktor naczelny naszego pisma, Tadeusz Mazowiecki, wspominał w redakcyjnej dyskusji w 1998 r.:

zmieniała się nasza ocena rzeczywistości – od przeświadczenia, że socjalizm może mieć „ludzką twarz”, że demokratyzacja nie jest pustym słowem – do przekonania, że istota tego systemu sprawia, iż jest on tak naprawdę, w głębszym sensie, niereformowalny. Końcem wszelkich złudzeń rzeczywiście był rok 1968 – inwazja na Czechosłowację i zduszenie Praskiej Wiosny, przedtem zaś zgniecenie czystej fali młodzieżowego protestu w marcu i fala brutalnego nacjonalizmu i antysemityzmu w partii. To rzeczywiście był dla mnie rok ostatecznego rozstania z wszelkimi złudzeniami wobec tego systemu35.

Mounier zmarł nagle w roku 1950, nie doczekawszy kresu stalinizmu, ani tym bardziej II Soboru Watykańskiego czy przełomowego roku 1968. Następca Mazowieckiego w roli redaktora naczelnego „Więzi”, Wojciech Wieczorek, ironicznie pisał o francuskim filozofie w 50. rocznicę jego śmierci: „może jednak dobry Pan Bóg chciał oszczędzić mu przekonania się jeszcze na tym świecie, jak złudna i fatalna była ta opcja, w której «ustalony nieład» zastępowany był cmentarnym ładem Gułagu”36 („ustalony nieład” to Mounierowskie pogardliwe określenie kapitalizmu, który był, jego zdaniem, skazany na upadek).

Doświadczeniem pokolenia twórców „Więzi” było zatem szybkie dojrzewanie do przekonania o niereformowalności realnego socjalizmu oraz świadomość zwycięstwa kapitalizmu. Rok 1989 wszystko zmienił. Założyciel personalistycznej „Więzi” jako pierwszy premier III RP wprowadzał w Polsce wolny rynek. I natychmiast w miejsce zagrożeń dla godności ludzkiej płynących z realnego socjalizmu pojawiły się zupełnie nowe wyzwania realnego kapitalizmu. A społeczna gospodarka rynkowa zapisana w Konstytucji RP wciąż pozostaje o wiele bardziej postulatem niż rzeczywistością.

Ponowne odkrywanie personalizmu

Gdy Paul Ricoeur wypowiadał cytowane wyżej słowa o śmierci personalizmu, młodszych osób z grona sygnatariuszy tego tekstu nie było jeszcze na świecie. Natomiast dla starszych – nawet działających już w środowisku „Więzi” – personalizm był wtedy oczywistością.

Choć w latach 80. i 90. XX wieku w naszym środowisku właściwie nie czytano Mouniera (trudno było wtedy traktować poważnie myśliciela społecznego, który zachwycał się stalinowskim komunizmem), to równocześnie w unikalnym ówczesnym polskim doświadczeniu – dzięki Karolowi Wojtyle, „Solidarności” i Józefowi Tischnerowi – personalizm (rozumiany nie tylko po mounierowsku) stał się jak powietrze, którym oddychamy, nie zastanawiając się nad tym faktem.

Cezary Gawryś trafnie stwierdził, że

wielki impuls, jaki dała „Solidarność” Polsce i światu, można określić mianem rewolucji personalistycznej i wspólnotowej […]. W Sierpniu porzuciliśmy abstrakcję ról wyznaczanych przez system totalitarny na rzecz istnienia konkretnego. Zaczęliśmy wychodzić z jednostkowości i osamotnienia, z kolektywizmu i rozproszenia, i oto przeżyliśmy wydarzenie wyjątkowe, twórcze i wyzwalające: staliśmy się osobami i wspólnotą37.

Ówczesne upowszechnienie personalizmu paradoksalnie oznaczało jednak w dłuższej perspektywie zmniejszenie jego znaczenia, również w naszym środowisku. W 2000 r. Wojciech Wieczorek pisał gorzko: „stworzona przez Mouniera szkoła personalistycznego myślenia nie doczekała się właściwie kontynuatorów. Może nie są potrzebni”38.

Dopiero w XXI wieku – w wolnej Polsce, którą znacząco współtworzyli „więziowi” personaliści-politycy – odrodziło się zainteresowanie myśleniem personalistycznym. Stopniowo trafiała wówczas do „Więzi” nowa generacja osób urodzonych w końcówce PRL i początkach III RP.

Zbigniew Nosowski wspominał, iż zaskakującym doświadczeniem było dla niego wtedy „dostrzeżenie, że myśl Mouniera może być tak inspirująca dla współczesnych młodych ludzi. W kulturze dominującego indywidualizmu odkrywali oni, że indywidualistyczne spełnienie to jeszcze nie rozwój osobowy”39. U Mouniera odnajdywali inspirację do zaangażowania na rzecz innych, bo przecież „rozwój nie następuje poprzez kierowanie uwagi na siebie, a przeciwnie – poprzez «czynienie się dyspozycyjnym»”40.

Dla najmłodszej części dzisiejszej redakcji „Więzi” odkrycie pism Mouniera, Marcela czy Nédoncelle’a – filozofów dziś już nieco zapomnianych – dało się porównać do odnalezienia „bursztynowej komnaty”. Personalizm zachowywał krytyczne ostrze i wrażliwość społeczną, które stanowią znak rozpoznawczy większości dominujących do dziś prądów intelektualnych – kolejnych wcieleń psychoanalizy, feminizmu, strukturalizmu i marksizmu – ale inaczej niż one, dostrzegał i szanował w osobie to, co duchowe i nieredukowalne.

Pisma personalistów dają narzędzia pozwalające twórczo dyskutować zarówno z ludźmi, którzy marzą o rewolucji społecznej, jak i tymi, którzy wyczekują transformacji duchowej. Dla pierwszych bywaliśmy zbyt konserwatywni, dla drugich – nazbyt postępowi. W intelektualnych ramach personalizmu znajdujemy zapewnienie, że nie jesteśmy zmuszeni wybierać między perspektywą społeczną a duchową.

Niech powraca osoba

Międzypokoleniowe dyskusje ideowe zaowocowały dla nas ponownym odkrywaniem myślenia skoncentrowanego na osobie. Przyczyniły się do tego również inne czynniki, m.in.: klimat międzyepoki, niepewność co do przyszłości ludzkości, kryzysy dotychczasowych narracji ideowych, rozpad christianitas i poszukiwanie nowych punktów orientacyjnych.

Obecnie – trzy ćwierci wieku po śmierci Mouniera i ponad dekadę po śmierci Mazowieckiego – wspólnie odnajdujemy współczesny sens deklaracji Ricoeura. Owszem, personalizm – jako nurt filozoficzny – wyszedł z mody, „nie był wystarczająco konkurencyjny, żeby wygrać bitwę pojęć”41. Ale niech powraca osoba! Niech ład społeczny będzie skoncentrowany na dobru osoby ludzkiej – nie zaś kolektywu, rynku czy innych miar ideologicznych.

Bez pojęcia osoby trudno sobie wyobrazić dzisiejszy świat. Personalizm przyniósł ludzkości Powszechną Deklarację Praw Człowieka (wielki wpływ na jej powstanie wywarł Jacques Maritain), która stała się, przynajmniej teoretycznie, fundamentem światowego ładu. Nawet jeśli spory o rozumienie praw człowieka są dziś bardzo ostre (m.in. dotyczące rozumienia przyrodzonej godności ludzkiej czy projektów oparcia praw człowieka na etyce sentymentalizmu, a nie antropologii personalistycznej42) – sama idea zachowuje zasadnicze znaczenie dla aksjologii naszych czasów.

Paradoksalnie, o nieusuwalnym znaczeniu personalizmu świadczy też fakt, że posthumanizm – kwestionując tezę o unikalności człowieka w przyrodzie – mówi np. o „osobach przyrodniczych” (bardziej szczegółowo pisze na ten temat obok Ewa Kiedio). Podobnie dzieje się, gdy zwolennicy performatywnej konstrukcji płci odwołują się do pojęcia osoby, chcąc uniknąć binarnego podziału kobieta–mężczyzna.

Wierność zasadom i elastyczność

Ricoeur zwrócił uwagę, że Mounier dokonał nieszczęśliwego wyboru, decydując się na termin „personalizm”, czyli z końcówką „-izm”, a tym samym stając do rywalizacji z innymi „-izmami”43. A przecież personalistyczne myślenie według wartości to raczej drogowskazy niż gotowe odpowiedzi. Tak też rozumiał to Tadeusz Mazowiecki, gdy pisał w programowym eseju Dlaczego personalizm?, że w tym podejściu chce

znaleźć nie tyle bezpieczną przystań, uwalniającą człowieka od myślenia i decyzji, czy zbiór gotowych formuł lub idealnych rozwiązań, co raczej pewną oś, wokół której trzeba się zespolić, i pewną perspektywę, którą trzeba się kierować, podejmując tę, jak by powiedział Mounier, „stałą przygodę ludzką”, jaką jest kroczenie w historii, w jakiej nam żyć wypadło44.

Podejście personalistyczne to dla nas nie tylko perspektywa myślowa, lecz także metoda. Jest ona wezwaniem do ciągłej kreatywności w wierności wartościom. W rzeczywistości społecznej nie chodzi bowiem o powielanie raz na zawsze ustalonych rozwiązań. Mounier zwracał uwagę na

podwójne wymaganie tkwiące w samej istocie personalizmu: wierność zasadom i elastyczność. Wewnątrz sztywny szkielet zbudowany z wartości. O ile jednak wytyczony przezeń kierunek jest pewny i niezmienny, to jego przebieg zmienia się ciągle w sferze realizacji historycznej45.

Zasada wierności osobie weryfikuje się w życiowym konkrecie, nie przy biurku. Dlatego podejście personalistyczne to – przede wszystkim – zobowiązanie do zaangażowania. Zaangażowanie zaś, jak zauważył Ricoeur, „nie jest cnotą chwili […]; to cnota trwania”46.

Tak rozumiany personalizm nie koncentruje się na intelektualnej destylacji idei w laboratoriach filozofów. Pragnie raczej mierzyć się ze społecznym konkretem. Dlatego chcemy przede wszystkim poszukiwać odpowiedzi na pojawiające się problemy w duchu personalistycznego priorytetu osoby ludzkiej – od czego ten tekst rozpoczęliśmy i co będziemy kontynuować.

Wesprzyj Więź

Opracowali: Bartosz Bartosik, Ewa Buczek, Karol Grabias, Katarzyna Jabłońska, Damian Jankowski, Ewa Kiedio, Zbigniew Nosowski


1 T. Mazowiecki, Dlaczego personalizm?, „Więź” 1958, nr 2.
2 Zob. K. Grabias, Ty, którego nie widzę. Spotkania w ciemności, „Więź” 2023, nr 4.
3 Zob. ks. A. Draguła, Wiara niewierzących, „Więź” 2020, nr 1.
4 Zob. J. Casanova, Formy współczesnej bezreligijności, tłum. A. Jankowiak, „Więź” 2021, nr 1.
5 Zob. W spektrum wiary i niewiary, Grace Davie w rozmowie z Karolem Grabiasem, w tym numerze „Więzi”.
6 Z modlitwy za niewierzących w Boga w rzymskokatolickiej liturgii Wielkiego Piątku: „Módlmy się, za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby w szczerości serca postępowali za tym, co słuszne, i tak mogli odnaleźć samego Boga”.
7 Zob. M. Kita, Zostać w Kościele / Zostać Kościołem, Warszawa 2024.
8 Zob. Z. Nosowski, Bóg mówi przez kryzysy. Pytania na długą „wielką sobotę” Kościoła, „Więź” 2022, nr 4.
9 Zob. Celebrowanie relacji, nie instytucji, ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie ze Zbigniewem Nosowskim, „Więź” 2024, nr 1.
10 Kategorie katolickości i katolicyzmu rozumiemy zgodnie z propozycją ks. Tomáša Halíka z książki Popołudnie chrześcijaństwa. Odwaga do zmiany, tłum. T. Maćkowiak, Kraków 2022.
11 Rozdroża i wartości, „Więź” 1958, nr 1.
12 Por. B. Bartosik, Oswoić widmo. Migracje i fundamentalne pytania o przyszłość Europy, „Więź” 2023, nr 4.
13 E. Buczek, Matka i dziecko to dwa odrębne byty, z których każdy zasługuje na miłość, Więź.pl, 23.10.2020.
14 C. Camosy, Za życiem, byle konsekwentnie, tłum. Z. Nosowski, „Więź” 2016, nr 4.
15 Zob. K. Fajfer, Więcej klimatyzatorów to za mało. Jak ocieplenie zmieni naszą codzienność, Więź.pl, 25.05.2024.
16 Dlaczego powinniśmy tęsknić za błotem?, Magdalena Budziszewska w rozmowie z Ewą Buczek, „Więź” 2021, nr 1.
17 Franciszek, adhortacja Laudate Deum, pkt. 3.
18 S. Jaromi OFMConv, „Laudate Deum” – wezwanie do pokory wobec Stwórcy i Jego stworzenia, Więź.pl, 17.10.2023.
19 Zob. Po co nam AI? Bilans zysków i strat, Joanna Mazur w rozmowie z Ewą Buczek, „Więź” 2023, nr 2; J. A. Lipski, Czy sztuczną inteligencję można wyposażyć w cnoty?, tamże.
20 M. Bigaj, Czas na cyfrowy personalizm, Więź.pl, 7.10.2022.
21 D. Głowacka, Koniec dyktatu wielkich platform? Jak unijny pakiet DSA-DMA zmieni media, Więź.pl, 25.10.2022.
22 M. Bigaj, Higiena cyfrowa w domu? Jak najwcześniej i przez pryzmat korzyści, Więź.pl, 17.04.2023. Por. M. Bigaj, Wychowanie przy ekranie. Jak przygotować dzieci do życia w sieci?, Warszawa 2023.
23 K. Ciesiołkiewicz, Krytyczna edukacja medialna jak nauka pisania i czytania, Więź.pl, 26.07.2022.
24 T. Halík, Synodalność – nowa reformacja?, tłum. S. Duda, „Więź” 2022, nr 4.
25 Skaleczeni figuracją, Krzysztof Sokolovski w rozmowie z Katarzyną Jabłońską i Ewą Kiedio, „Więź” 2022, nr 4.
26 E. Kiedio, Między znanym a nieznanym. Sztuka sakralna i człowiek XXI wieku, „Więź” 2023, nr 1.
27 Zarządzanie z ludzką twarzą. Personalizm jako narzędzie rozwoju firm, organizacji i instytucji publicznych, Warszawa 2018. Wersja online: https://wiez.pl/tag/zarzadzanie-z-ludzka-twarza.
28 Rewolucja empatii, z Konradem Ciesiołkiewiczem rozmawia Karol Grabias, Więź.pl, 12.11.2023. Por. K. Ciesiołkiewicz, Empatyczne instytucje. Prawa dziecka jako prawa człowieka w praktyce organizacji, Warszawa 2023.
29 K. Ciesiołkiewicz, Praca bez sensu nie ma sensu, Więź.pl, 22.09.2020.
30  Franciszek, Przemówienie w Pałacu Prezydenckim w Atenach, 4.12.2021.
31 T. Mazowiecki, Dlaczego personalizm?, dz. cyt.
32 Rozdroża i wartości, dz. cyt.
33 P. Ricoeur, Umiera personalizm, powraca osoba..., tłum. O. Hedemann, „Znak” 2016, nr 7/8.
34 Rozdroża i wartości, dz. cyt.
35 „Więziowe” pokolenia, „więziowe” oblicza. Dyskusja redakcyjna, „Więź” 1998, nr 2.
36 W. Wieczorek, Emmanuel Mounier po latach, „Więź” 2000, nr 6.
37 C. Gawryś, Rzeczywistość odzyskiwana. Emmanuel Mounier a polskie doświadczenie wychodzenia z totalitaryzmu, „Więź” 2000, nr 12.
38 W. Wieczorek, Emmanuel Mounier po latach, dz. cyt.
39 Z. Nosowski, Człowiek to zaproszenie, Więź.pl, 13.06.2019.
40 E. Mounier, Wprowadzenie do egzystencjalizmów oraz wybór innych prac, wybór i opracowanie: J. Zabłocki, Kraków 1964, s. 36.
41 P. Ricoeur, Umiera personalizm…, dz. cyt.
42 Zob. Prawa człowieka – łączą czy dzielą? Dyskutują Adam Bodnar i Michał Królikowski, „Więź” 2014, nr 3.
43 P. Ricoeur, Umiera personalizm…, dz. cyt.
44 T. Mazowiecki, Dlaczego personalizm?, dz. cyt.
45 E. Mounier, Co to jest personalizm?, Warszawa 1960, s. 246.
46 P. Ricoeur, Umiera personalizm…, dz. cyt.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2024

Podziel się

6
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.