W najnowszej adhortacji Franciszek kładzie kres idei autonomicznej, wszechmocnej i nieograniczonej istoty ludzkiej. I wskazuje na to, że życie człowieka jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń.
Samotny papież pisze swój ostatni tekst o katastrofie klimatycznej, zarażając innych swym pesymizmem i katastrofizmem, a przecież powinien głosić Ewangelię i dbać o nasze zbawienie – to streszczenie komentarzy, jakie przeczytałem po ukazaniu się „Laudate Deum”.
Zatem najpierw krótko o tych komentarzach, które uważam za nietrafne, bowiem: ani papież nie jest samotny (wszak Watykan mocno angażuje się w transformację ekologiczną i klimatyczną), ani „Laudate Deum” nie jest ostatnim tekstem Franciszka (właśnie ukazała się papieska książka „Święci, nie światowi. Łaska Boża ratuje nas przed wewnętrznym zepsuciem”), ani nowa adhortacja nie jest pesymistyczna (jest to dokument rzeczowo i realistycznie oceniający współczesność).
Perspektywa ekologii integralnej
Minęło 44 lata od ogłoszenia św. Franciszka patronem ekologów oraz 8 lat od encykliki „Laudato si’”. W tym czasie Kościół powszechny wykonał olbrzymią pracę, pokazując nasze chrześcijańskie myślenie o przyrodzie, zwierzętach, relacji człowiek – przyroda, człowiek – środowisko, Bóg i Jego Stworzenie itp.
Papież przynagla nas do rozumienia siebie i swej roli w świecie w sposób bardziej pokorny i odpowiedzialny, do działania w duchu dobra nie tylko swojego, ale całego stworzenia
Praca ta miała wymiar nie tylko wewnątrzkościelny, ale też ekumeniczny czy międzyreligijny. I była realizowana w dialogu z nauką, kulturą, polityką i ekonomią. Korzystała z tego, co najlepsze w naszej tradycji, zwłaszcza duchowości franciszkańskiej, ale też z doświadczenia różnych zakonów, wspólnot i Kościołów lokalnych. Efektem jest Ewangelia Stworzenia, projekt ekologii integralnej oraz wizja nowej duchowości opisana w encyklice „Laudato si’”.
„Ekologia integralna jest papieską odpowiedzią na dysharmonię wewnątrz osoby ludzkiej, pomiędzy ludźmi, człowieka z istotami żywymi i człowieka z Bogiem. Zawiera ekologię człowieka, ekologię duchową, ekologię kulturową, troskę o jakość ekosystemów, solidarność wewnątrzpokoleniową, troskę o ubogich i wykluczonych oraz solidarność międzypokoleniową. Celem jest równowaga wewnętrzna (ze sobą), solidarna (z innymi ludźmi), naturalna (z istotami żywymi) i duchowa (z Bogiem). Zatem za każdym razem mamy wyznaczone cztery kierunki refleksji, bo ten projekt – mówi papież – ma być krokiem ku nowej syntezie, która przezwycięży fałszywe dialektyki minionych wieków (por. LS 121)” – pisałem w 2016 r. w monografii poświęconej tej encyklice [1].
Tam już była mowa o kryzysie ekologicznym, zanieczyszczeniach, o globalnym ociepleniu i innych skutkach społecznych i kryzysowych sytuacji na czele z globalną niesprawiedliwością. W „Laudato si’” wspomniano również o słabości reakcji polityki międzynarodowej, niepowodzeniach światowych szczytów czy dziejących się na naszych oczach scenariusze nowych wojen, które nie tylko nic nie załatwiają, ale niszczą wszystko.
Centralne w „Laudate si’” wydaje się jednak inne zagadnienie: reakcja na „globalizację obojętności” i temat wzajemnego powiązania degradacji środowiska przyrodniczego i ludzkiego oraz degradacji etycznej.
W wymiarze fides et ratio
W „Laudato si’” przeplatają się perspektywy społeczna i religijna, w pewnym sensie dwa sposoby narracji, a nawet dwa przenikające się języki, czyli język analiz ekologicznych i społecznych oraz język religijny i teologiczny.
W encyklice przedstawiono świat jako: dynamiczny, otwarty, systemowy, ewolucyjny, afirmatywny; budowany w dialogu z nauką i kulturą współczesną, widzący zarówno problemy globalne, jak i kłopoty społeczeństw lokalnych. I ten obraz świata dopełnia kategoria integralności postulująca łączne ujęcie złożonych relacji społecznych, przyrodniczych i religijnych.
Podkreślam kwestię języka papieskich dokumentów ekologicznych, bo to kolejny problem dla niektórych ich czytelników. Adhortacja „Laudate Deum” skierowana jest do „wszystkich ludzi dobrej woli”, a szczególnie – jak się okazuje – do polityków, decydentów i uczestników Szczytu klimatycznego ONZ.
Dokument wyraźnie pokazuje, że jako Kościół katolicki chcemy rozmawiać z fachowcami. Dzięki profesjonalnemu językowi adhortacji mogą go przeczytać ludzie, którzy w kwestii klimatu podejmują decyzje na poziomie lokalnym i światowym.
„Nasz katolicki żargon religijno-teologiczny byłby dla nich zupełnie niezrozumiały, a wręcz nie do przyjęcia. Adresat determinuje tu język. Adresatem natomiast, który jest wprost w adhortacji nazwany, są uczestnicy szczytu w Dubaju. Wezmą w nim udział przedstawiciele wszystkich religii świata z prawie 200 krajów będących członkami Organizacji Narodów Zjednoczonych” – mówiłem w wywiadzie dla Przewodnika Katolickiego, dodając, że „papież rozmawia z człowiekiem współczesnym takim, jakim on faktycznie jest, a nie, jakim – według Kościoła – powinien być”[2].
„Laudate Deum” wyraźnie pokazuje, że jako Kościół katolicki chcemy rozmawiać z fachowcami. Dzięki profesjonalnemu językowi adhortacji mogą go przeczytać ludzie, którzy w kwestii klimatu podejmują decyzje na poziomie lokalnym i światowym
W adhortacja „Laudate Deum” posłużono się więc językiem wypracowanym w badaniach naukowych i eksperckich raportach. Dokument przekazuje aktualny stan wiedzy na temat zmian klimatycznych oraz ich konsekwencji. A jego mocne ratio jest dopełnione fides, kierowanym do ludzi wierzących.
Problem humanitarny i społeczny
Zmiany klimatu to dla Franciszka „globalny problem społeczny i jedno z głównych wyzwań stojących przed społeczeństwem i wspólnotą światową”, a nawet „szokujący przykład grzechu strukturalnego”. Stąd zaangażowanie papieża i dokument stanowiący ważny oraz mocny głos w międzynarodowej debacie na temat kryzysu klimatycznego. W „Laudate Deum” dostajemy syntezę treści z encyklik „Laudato si’” oraz „Fratelli tutti” wspartą danymi naukowymi i opiniami ekspertów na temat konsekwencji zmian klimatycznych.
Całość jest wezwaniem do działania skierowanym do przedstawicieli polityki międzynarodowej. Papieski dokument wspomina zresztą o licznych jej słabościach. I tu pojawia się wsparcie dla wielostronnych umów między państwami, czyli multilateralizmu.
Rozumiany jest on nie jako światowa władza skoncentrowana w jednej osobie lub elicie z nadmiernymi wpływami, ale jako przestrzeń do: rozmów, konsultacji, arbitrażu, rozwiązywania konfliktów, nadzoru, czyli jako większa demokratyzacja sfery globalnej.
Papież wspiera tu główne postulaty ruchów ekologicznych i klimatycznych oraz zwraca się z prośbą: „Skończmy wreszcie z nieodpowiedzialnymi kpinami, które przedstawiają tę kwestię jako jedynie ekologiczną, «zieloną», romantyczną i często wyszydzaną przez interesy gospodarcze. Zaakceptujmy wreszcie, że jest to szeroki problem humanitarny i społeczny, na wielu poziomach. Dlatego wszyscy musimy się zaangażować” (LD 58).
Franciszek oczekuje, że decydenci okażą się strategami zdolnymi do myślenia o wspólnym dobru i przyszłości swoich dzieci, a formy transformacji energetycznej będą skuteczne, wiążące i łatwo monitorowane.
Zmiana perspektywy antropocentrycznej
Ostatni rozdział adhortacji dotyczy fides – wiary i duchowości. Papież próbuje przypomnieć katolikom o motywacjach wypływających z wiary i przywołuje niektóre inspiracje biblijne. Stawia też tezę, że światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród „wspaniałego koncertu wszystkich istot”, ale dziś jesteśmy zmuszeni uznać, że możliwy jest tylko „antropocentryzm umiejscowiony”.
Oznacza to, że ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń (LD 67) a „Bóg złączył nas tak ściśle z otaczającym nas światem, że wyniszczenie i zatrucie ziemi jest niejako chorobą dotykającą nas wszystkich, i możemy ubolewać nad wymarciem jakiegoś gatunku jak nad jakimś okaleczeniem” (EG 215, LD 68).
Franciszek oczekuje, że decydenci okażą się strategami zdolnymi do myślenia o wspólnym dobru i przyszłości swoich dzieci, a formy transformacji energetycznej będą skuteczne, wiążące i łatwo monitorowane
W ten sposób Franciszek kładzie kres idei autonomicznej, wszechmocnej i nieograniczonej istoty ludzkiej oraz przynagla nas do rozumienia siebie i swej roli w świecie w sposób bardziej pokorny i odpowiedzialny, do działania w duchu dobra nie tylko swojego, ale całego stworzenia.
To cenna propozycja oczekiwana przez aktywistów ekologicznych i klimatycznych. A dla nas wszystkich przestrogą jest ostatnie zdanie dokumentu: „List ten jest zatytułowany «Pochwalony bądź, Panie». Bowiem człowiek, który twierdzi, że zastępuje Boga, staje się najgorszym zagrożeniem dla samego siebie” (LD 73).
Ekologia w praktyce Watykanu
Dokument przynosi też wezwanie do samoograniczenia społeczeństw bogatych krajów, do właściwych, odpowiedzialnych decyzji politycznych i… pokory. Sekretariat Generalny Synodu Biskupów, organizator trwającego zgromadzenia synodalnego, podał do wiadomości, że w ramach rekompensaty za emisję CO2 spowodowaną przez jego uczestników, przeprowadzi ekologiczne projekty w Nigerii oraz Kenii. Mają one realizować założenia ekologii integralnej i łączyć aspekt ekologiczny, dbałość o terytorium i konkretną pomoc w życiu społeczności.
W tym celu zdecydowano się na rozpowszechnianie wydajnych kuchenek oraz technologii oczyszczania wody. „Nowe technologie znacznie zmniejszą zużycie nieodnawialnej biomasy i paliw kopalnych do przygotowywania posiłków i gotowania wody” – czytamy w komunikacie Sekretariatu Generalnego Synodu. Mają też wpłynąć na poprawę jakości powietrza, zatem zmniejszenie skali chorób układu oddechowego i wskaźników śmiertelności, zwłaszcza wśród kobiet i dzieci.
Życie dopisze ciąg dalszy. Przekonamy się, czy negocjatorzy COP28 w Dubaju przejmą się głosem Franciszka. Czy Kościoły lokalne – w tym nasze diecezje i parafie – zechcą naśladować watykańskie inspiracje.
[1] „Kościół i nauka w obliczu ekologicznych wyzwań. Źródła, inspiracje i konteksty encykliki «Laudato si’»”, red. J. Poznański SJ i St. Jaromi OFMConv, Akademia Ignatianum, Kraków 2016, s. 125.
[2] „Adresaci «Laudate Deum»” w: „Przewodnik Katolicki” nr 41/.2023, s. 62.
Przeczytaj też: O. Jaromi: Chcemy wsłuchiwać się w płacz Ziemi, myśleć o niej jako o wspólnym domu
” ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń ”
Spinoza lubi to. 😉
To jakby prosta droga do panteizmu.
Zresztą Chantal Delsol juz o tym pisała:
„Ta nowa ekologiczna religia jest formą postmodernistycznego panteizmu. Przyroda staje się przedmiotem kultu, mniej lub bardziej dowiedzionego. Matka Ziemia staje się swego rodzaju pogańską boginią i to nie tylko wśród rdzennych mieszkańców Boliwii, ale też wśród Europejczyków. Sprawy zaszły tak daleko, że papież Franciszek mówi dziś o „naszej matce ziemi”, rzecz jasna w sensie chrześcijańskim, pozostawiając jednak lukę wieloznaczności, która umożliwia powiązanie jej ze współczesnymi przekonaniami. Ludzie nam współcześni bronią wszelkich form przyrody naruszonych przez człowieka, a także są miłośnikami drzew. Jesteśmy na etapie, kiedy na ogromnej przestrzeni, która wyłoniła się po usunięciu chrześcijaństwa, nowe wierzenia chwieją się i drżą.”
Wszystko to prawda, tylko czy prawda ustawiona we właściwej kolejności w hierarchii prawd? Wygląda na to, że w porównaniu do JPII i BXVI Franciszek koncentruje się na sprawach drugorzędnych, a przez to podnosi ich rangę i kotłuje katolikom w głowach. W tych sprawach „odkrycia” papieża są wtórne wobec świata, a w sprawach, w których nikt go nie może zastąpić nie jest aktywny adekwatnie do kryzysu. Z drugiej strony, Kościół jeśli ma wiarę nie powinien być obojętny wobec ekologii, jak by chcieli konserwatyści. Ryzykiem papieża jest zaufanie nauce, która zmienną jest. A co z autorytetem urzędu nauczycielskiego Kościoła, jeżeli nowe technologie uczynią spalanie węgla czystym? Czy ten autorytet nie powinien być zastrzeżony do wypowiedzi najwyższej wagi? Takie stanowisko jak powyżej powinna zajmować jakieś ciało doradcze świeckich przy papieżu, a nie sam papież.
„A co z autorytetem urzędu nauczycielskiego Kościoła, jeżeli nowe technologie uczynią spalanie węgla czystym? ”
O ile się orientuję ekolodzy nie prowadza kampanii przeciwko Węglowi, czy chemii w ogóle. Jeżeli ktoś wymyśli czystą technologie spalania węgla to będą zachwyceni. Co ma do tego Kościół?
„Czy ten autorytet nie powinien być zastrzeżony do wypowiedzi najwyższej wagi?”
Trudno sobie wyobrazić większą wagę niż zrozumienie jak działa przyroda i człowiek pośród niej. To jest konsekwencja tego, że Kościół Katolicki od zarania przyznawał sobie placet do wypowiadania się o wszystkim. Od czarownic, przez system heliocentryczny, aż po darwinizm. No to teraz muszą albo te „rewelacje’ odszczekiwać, albo przyznać, że nie mają o świecie widzialnym większego pojęcia. Co lepsze?
Dokument liczy 73 punkty, poza wstępem odniesienia do Boga pojawiają się w punkcie 62. Nie ma żadnych odniesień do zbawienia, odkupienia i życia wiecznego. Jezus (nie nazwany Chrystusem) został zredukowany do człowieka czułego na piękno natury. Bardzo fachowy i niereligijny dokument. Co ciekawe, o ile relatywizm moralny jest uprawiony, to relatywizm w sprawach klimatu należy potępić. Symptomatyczna zamiana ról…
„Nie ma żadnych odniesień do zbawienia, odkupienia i życia wiecznego.”
Być może dlatego, że jest to adhortacja O KRYZYSIE KLIMATYCZNYM, które z życiem wiecznym i zbawieniem MOŻE mieć niewiele wspólnego?
„Bardzo fachowy i niereligijny dokument.”
Gorzej, gdyby było odwrotnie, no nie?
Fachowość powinna była być umieszczona w cudzysłowie. Dla mnie ten dokument jest żenujący. Kwestia zmian klimatycznych nie jest czymś oczywistym i potwierdzonym empirycznie lub teoretycznie. Jest wiele hipotez, wiele zagadnień i znaków zapytania. Wystarczy wyjść na chwilkę libkowej bańki medialnej. Pewność, z jaką Franciszek głosi „dogmat” o wpływie ludzkości na zmiany klimatyczne przypomina mi pewność hierarchów angażujących autorytet Kościoła w walkę z Galileuszem. Niebezpieczna to gra…
@ MS, […] Dziś nie ma na świecie naukowego ośrodka, zajmującego się badaniami klimatu, który kwestionowałby decydujący wpływ człowieka na postępujące, groźne zmiany klimatyczne. Doucz się. Ta wiedza jest, tylko trzeba chcieć do niej dotrzeć.
ha, ha, ha
„Fachowość powinna była być umieszczona w cudzysłowie.”
No, ale nie została…
„Kwestia zmian klimatycznych nie jest czymś oczywistym i potwierdzonym empirycznie lub teoretycznie”
To fenomenalna ciekawostka, ale może to też powinno być w cudzysłowie, bo akurat zmiany klimatyczne widać nawet gołym okiem.
W dniu 4 lipca 2023 r. Prezydium PAN podjęło uchwałę o powołaniu Komitetu ds. Kryzysu Klimatycznego – widać, tak dla jaj albo podobnie jak papież są w „libkowej bańce”. 😉
https://klimat.pan.pl/powolanie-komitetu-ds-kryzysu-klimatycznego-pan/
W tekście zalinkowanym stoi jak byk:
„Powołanie Komitetu ds. Kryzysu Klimatycznego jest odpowiedzią Polskiej Akademii Nauk na rosnące wyzwania i zagrożenia wynikające ze zmiany klimatu, która jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesności.”
NAJWAŻNIEJSZY PROBLEM WSPÓŁCZESNOŚCI – zatem może Franciszek nie zwariował do końca, co?
Papież się nie zna, Polska Akademia Nauk się nie zna, tysiące naukowców na świecie się nie znają – ale pewien anonimowy MS się zna… (Przypomina mi to niewiarę niektórych osób w szczepionki). Owszem, jest wiele zagadek i hipotez, ale PROBLEM jest. Nie wiemy jak duży jest negatywny wpływ człowieka, ale ten wpływ JEST.
Przytoczę tu bardzo fajny pkt 28 papieskiej adhortacji:.
” Wszyscy musimy przemyśleć kwestię ludzkiej władzy, jej znaczenia i granic. Rzeczywiście, w ciągu zaledwie kilku dekad nasza władza gwałtownie wzrosła. Dokonaliśmy imponującego i zdumiewającego postępu technologicznego i nie zdajemy sobie sprawy, że jednocześnie staliśmy się bardzo niebezpieczni, zdolni zagrozić życiu wielu istot i naszemu własnemu przetrwaniu. Można dziś powtórzyć ironiczne słowa Sołowiowa: „Wiek, który był tak postępowym, że wypadło mu nawet być ostatnim”. Potrzeba jasności i uczciwości, aby w porę rozpoznać, że nasza władza i generowany przez nas postęp obracają się przeciwko nam samym.”
Nic dodać, nic ująć. Pięknie powiedziane. I nie dotyczy wszak jedynie spraw klimatu. Daleko nie.
„Laudate Deum” nie jest z pewnością tekstem dla każdego, w tytule bowiem wyraźnie zaznaczono: „do wszystkich ludzi DOBREJ WOLI”. Tak, że ten…
„Potrzeba jasności i uczciwości, aby w porę rozpoznać, że nasza władza i generowany przez nas postęp obracają się przeciwko nam samym.” W tym tkwi problem. Klimat się zmienia, zmieniał i będzie zmieniał. Król Gustaw jeździł po Bałtyku konno, potem już nie było takiej możliwości… Dwie dekady temu posłuchaliśmy naukowców i wygraliśmy z dziurą ozonową, która właśnie znów pojawiła się w atmosferze. Naukowa była lobotomia (nagrodzona Noblem!), eugenika, socjalizm itd. Papież nie jest od stawiania po którejkolwiek stronie tego typu sporu. Słusznie zauważa, że księża powinni się skupić na sprawach Bożych i miłosierdziu. I byłoby dobrze, aby się tego trzymał. Pozdrawiam
„Papież nie jest od stawiania po którejkolwiek stronie tego typu sporu.”
Jakiego znowu sporu? Skoro kilka osób wierzy w płaską Ziemie, czy to znaczy, że jest spór o kształt Ziemi? Naukowcy spierają się co najwyżej o tempo i skalę destrukcyjnego wpływu człowieka, ale nie, że on w ogóle jest.
Jeżeli rzeczywiście „drogą Kościoła jest człowiek”, to jak można oczekiwać NIE ZABRANIA głosu w sprawie jego dalszej kruchej egzystencji?
Franciszek bardzo dobrze znajduje się akurat w tej dziedzinie nauki, z polityką międzynarodową idzie mu dużo gorzej. 😉
Ingerencja człowieka w środowisko jest widzialna gołym okiem – liczba gatunków wytrzebionych, ilość uwalnianych substancji szkodliwych, czy rabunkowa gospodarka leśna, wodna itd., itp. (Proszę na Śląsku wyjść na dwór i zaczerpnąć powietrza… ) W Polsce zanieczyszczenie powietrza zabija co roku około 50 tysięcy osób!
Zmiany klimatu nie są – owszem, niczym nowym, tylko tak się dziwnie składa, że idealnie współgrają z globalną i rabunkową działalnością człowieka.
LAUDATE DEUM Pkt. 13
„13. Nie da się ukryć zbieżności tych globalnych zjawisk klimatycznych z przyspieszonym wzrostem emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza od połowy XX wieku. Zdecydowana większość naukowców zajmujących się klimatem, popiera tę korelację i tylko niewielki odsetek z nich próbuje zaprzeczyć takim dowodom. Niestety, kryzys klimatyczny nie jest przedmiotem zainteresowania największych potęg gospodarczych, którym zależy na osiągnięciu maksymalnego zysku przy najniższych kosztach i w możliwie najkrótszym czasie.”
Gdy pacjent dogorywa, lekarza nie powinno interesować gdzie pacjent się zaraził, tylko jak go uzdrowić. Więc nawet gdyby ci wszyscy naukowcy MYLILI SIĘ dokumentnie co do jednego, to nadal trzeba i należy pilnie zastanowić się nad zbliżającą się zagładą i szukać metod ratunku, czy choćby metod opóźnienia tych procesów. Dżuma i cholera też były „od zawsze”, czy to oznacza, że nie powinniśmy z nimi walczyć?
To nie jest spór o ilość diabłów na główce od szpilki, tylko walka o życie człowieka na tej planecie.
Można oczywiście nic nie robić i twierdzić, że to jest natura i tak musi już być…
Tylko proszę nie dyktować innym tej drogi.
Nie wiem co mają dać te przykłady z lobotomią, czy eugeniką? Nigdy nie były czymś powszechnie przyjętym, jako prawda objawiona, czy metoda medyczna.
Naukowcy się czasem mylą, jak wszyscy – czy to powód by nie wierzyć w Naukę? Pomimo, że za lobotomię dali Nobla, to człowiek poleciał na Księżyc, a tel. komórkowy działa. Dziwne, nie?