rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Co zrobiliśmy Żydom, czyli co zrobiliśmy z naszym chrześcijaństwem?

Abp Grzegorz Ryś. Fot. Archidiecezja Łódzka

Na średniowiecznych malowidłach w dwóch polskich kościołach Krzyż zabija Synagogę. Krzyż – a więc, tak naprawdę, Ukrzyżowany na nim Pan – mordercą! Czy można bardziej wypaczyć sens Ewangelii? Czy może być większe bluźnierstwo?!

Publikujemy niżej tekst zakończenia książki „Chrześcijanie wobec Żydów. Od Jezusa po inkwizycję. XV wieków trudnych relacji”, która ukazuje się w Wydawnictwie WAM. Tytuł pochodzi od redakcji Więź.pl

Najnowsza książka abp. Grzegorza Rysia, historyka mediewisty, opisuje stosunek chrześcijan do Żydów w starożytności i wiekach średnich, a zatem w okresie budowania tożsamości zarówno Kościoła, jak i judaizmu rabinicznego. Jak pisze wydawca, jest to „wyjątkowo odważna, poparta źródłami, analizą tekstów i wydarzeń, a jednocześnie przystępna opowieść o bolesnym pęknięciu we wspólnym dziedzictwie chrześcijan i wyznawców judaizmu. Ta książka to także zadane nam dziś pytanie o to, co z tym pęknięciem zrobimy”.

Przyszła pora zakończyć nasze rozważania, choć zdaję sobie sprawę z tego, iż wielu Czytelników osiągnięty przez nas próg czasowy (początek epoki nowożytnej) wolałoby widzieć bardziej jako punkt wyjścia niż dojścia. Zwłaszcza jeśli jednym z motywów podjęcia lektury – obok pasji poznawania dawnych dziejów – było również pragnienie zrozumienia ciągle stosunkowo niedawnej (wszak żyją jeszcze jej świadkowie) historii.

W historii Kościoła wiele jest momentów pięknych i Bożych, sąsiadują z nimi jednak inne: tragiczne i budzące wstyd. Wybór, przed jakim nas to stawia, nie polega na wyparciu z pamięci tego, co niewygodne, lecz na decyzji, którą z jej części chcę/chcemy kontynuować

Abp Grzegorz Ryś

Udostępnij tekst

Nie sposób bowiem uciec od pytania o to, jak był możliwy Holocaust w świecie (w Europie) od blisko dwudziestu wieków chrześcijańskim? Z perspektywy takiego pytania ważniejsza wydaje się wiedza, w jaki sposób do Żydów odnosił się Pius XII niż Grzegorz Wielki. Od pism św. Justyna czy Piotra z Cluny ważniejsze zdają się poglądy Lutra, Voltaire’a czy Hegla.

Zapowiadane w jakiejś mierze przez kanony kościelnych synodów w wiekach średnich getta pojawiły się tak naprawdę dopiero w czasach nowożytnych. Z drugiej strony jednak, w jednej z najważniejszych prac służących budowaniu wspólnej (w miejsce równoległych) pamięci historycznej Żydów i chrześcijan o Zagładzie[i] pojawia się zestawienie regulacji prawnych dotyczących Żydów promulgowanych przez średniowieczny Kościół i przez III Rzeszę!

Zakazy małżeństw mieszanych (od 306 r. począwszy) zestawione zostały z przepisami służącymi ochronie czystości krwi i rasy (15 września 1935). Zakazy ograniczające Żydom swobodę publicznego poruszania się w uroczystości chrześcijańskie (szczególnie w Wielkim Tygodniu) z dekretem z dn. 3 grudnia 1938 roku zakazującym im pokazywania się na ulicach w święta nazistowskie. Nakaz noszenia oznakowania na wierzchnim odzieniu (wydany przez Sobór Laterański IV) z zarządzeniem z 19 września 1941 roku zobowiązującym niemieckich Żydów do oznakowania ubrania żółtą gwiazdą itp.[ii]

Takie zestawienie w sposób nieubłagany przesuwa chronologiczne granice pytania o przyczyny i o odpowiedzialność. Stawia także pytanie o ciągłość historycznych procesów: czy takie same co do litery przepisy kryją w sobie tego samego ducha? Identyczne uzasadnienia i powody? Jednakową wizję świata? To prawda, że raczej nie, i wielokrotnie mogliśmy to stwierdzić podczas lektury naszych źródeł: antysemityzm średniowieczny raczej nie miał – z wyjątkiem przypadku hiszpańskiego – charakteru rasowego. Ta nie-ciągłość co do charakteru/motywacji nie oznacza jednak nie-ciągłości w ogóle i nie zwalnia w żadnym wypadku z poczucia odpowiedzialności i winy.

Zgodnie z diagnozą wybitnego filozofa i badacza Holocaustu Johna K. Rotha: „jeśli [nawet] chrześcijaństwo nie było wystarczającym warunkiem, by się wydarzył Holocaust, to było jednakże warunkiem koniecznym dla zaistnienia tej klęski”[iii]. Zapewne z takiej właśnie świadomości dopiero po Zagładzie zrodziła się w Kościele radykalna zmiana w nauczaniu i w podejściu do Żydów i judaizmu.

Odrzucenie rasowego motywu antyżydowskich regulacji i działań (po pogromy włącznie) prowadzi nas jednak nieuchronnie do postawienia innego pytania. By zrozumieć to, co zrobiliśmy Żydom, potrzebujemy z pokorą (i przerażeniem?) zobaczyć, co zrobiliśmy z naszym chrześcijaństwem!

Szukając odpowiedzi, chcę przywołać pewien motyw ikonograficzny, zachowany na ziemiach polskich w postaci malarstwa ściennego w przynajmniej dwóch średniowiecznych kościołach. Pierwszym z nich, chronologicznie, jest cysterski kościół w Koprzywnicy, drugim – wiejski kościół parafialny w Cyganku (dawne Tujce) na Wielkich Żuławach. Freski, o których mowa, datowane są odpowiednio na ostatnią ćwierć wieku XIV i na 2 ćwierć XV stulecia[iv].

Nie miejsce tu i moment, by zagłębić się w drobiazgowe analizy dotyczące powszechności tego przedstawienia i jego siły oddziaływania, trudno jednak nie zauważyć, że ani wiejska świątynia (Tujce), ani klasztorny kościół w średnio znaczącym mieście nie były ośrodkami prekursorskimi w wypracowywaniu motywów sztuki. Czerpały raczej ze wzorców wykształconych gdzie indziej i w miarę popularnych.

Przedstawienie, o którym mówię, to tzw. Żywy Krzyż. W obu przypadkach umieszczone zostało w kontekście szerszego cyklu, przedstawiającego Sąd Ostateczny. Ukazuje ono Jezusa ukrzyżowanego pomiędzy Eklezją a Synagogą. Eklezja, dosiadająca gryfa, w jednej ręce dzierży rozwiniętą dumnie chorągiew, a w drugiej kielich, do którego zbiera krew wytryskującą z boku Pana. Synagoga – a jakże – z przepaską na niewidzących oczach, siedzi na ośle, w jednej ręce trzyma połamany sztandar, a w drugiej kozią głowę. Do tego momentu jest to przedstawienie, które mniej lub bardziej zmodyfikowane można odnotować w wielu kościołach (np. w kościele św. Jana w Toruniu, malowidło z ok. 1380-1390 r.). W Koprzywnicy i w Tujcach jednak było to jeszcze „za mało”.

Krzyż Chrystusa został więc „ożywiony” – wszystkie jego ramiona zostały zakończone dłońmi. Dłoń kończąca dolne ramię krzyża rozbija młotem bramę piekła; górna otwiera kluczem niebo; lewa koronuje Eklezję, a prawa… wbija miecz w głowę Synagogi! Właśnie tak: Krzyż zabija Synagogę.

Krzyż – a więc, tak naprawdę, Ukrzyżowany na nim Pan – mordercą! Czy można bardziej wypaczyć sens Ewangelii? Czy dlatego Jezus dał się jak baranek poprowadzić na śmierć za wszystkich, by mieć tytuł do zabijania kogokolwiek? Czy można się bardziej rozminąć z prawdą Krzyża? Czy może być większe bluźnierstwo?! Powie ktoś: „niezamierzone”, „na pewno nie intencjonalne”. Ot, taka „ludowa” i „spauperyzowana”, nie domyślana do końca wersja uczonej „teologii zastępstwa”…

Więc trzeba dodać jeszcze i to, że zarówno w Koprzywnicy, jak i w Tujcach malowidło umieszczone zostało w prezbiterium (!), w bezpośredniej bliskości ołtarza. Wszyscy, którzy przychodzili do tych kościołów na niedzielną Mszę św., wychodząc z niej, mieli w oczach, i w głowie, jego przekaz. Co mogli myśleć i w jaki sposób reagować na spotkanych w ciągu tygodnia Żydów? Jest przy tym oczywiste, że „siła rażenia” takiej sztuki w społeczeństwie ludzi niepiśmiennych była niepomiernie większa niż omawianych przez nas wyżej papieskich dokumentów czy wyważonych traktatów teologicznych, elitarnych w zasięgu i zamkniętych na „klucz łaciny”.

Co więcej, dokumenty te i traktaty jakiś czas po swym powstaniu „lądowały” na półkach archiwów czy bibliotek; malowidła natomiast przemawiały bez przerwy przez ponad pół tysiąclecia. Jakieś 20–25 kolejnych pokoleń chrześcijan? Ostatnie z nich były świadkami Zagłady…

Oczywiście, koprzywnicki kościół jest bardziej znany badaczom historii sztuki z innego malowidła, a mianowicie z umieszczonego na filarze północnej nawy fresku przedstawiającego Maryję ochraniającą swoim płaszczem ludzi wszelkiego stanu i pochodzenia (Mater Misericordiae). Objawia się Ona taką umierającemu u jej stóp cysterskiemu mnichowi, o którego duszę walczą – stojący po dwóch stronach jego łóżka – anioł i szatan. Maryja jako miłosierna Matka jest figurą Kościoła, którego funkcją jest przygarniać, gromadzić i chronić, a nie wykluczać i zabijać.

Z kolei przedstawienie indywidualnej śmierci zakonnika (jedno z najwcześniejszych w polskiej sztuce sakralnej) uzmysławia widzowi, że wiara, choć przeżywana we wspólnocie, jest wydarzeniem głęboko osobistym – jest spotkaniem każdego z nas z Bogiem i osobistym zmaganiem. Przekłada się również na indywidualną odpowiedzialność i takiż osąd, przed którymi nie da się uciec i schować za zasłonę stadnych zachowań. Obydwa te motywy układają się w syntezę tego, co najlepsze i rzeczywiście ewangeliczne w chrześcijaństwie.

Z Kościołem, z jego historią, ale także (niestety!) z dniem dzisiejszym, jest tak, jak z malowidłami w Koprzywnicy. Wiele tu momentów pięknych i Bożych, sąsiadują z nimi jednak inne: tragiczne i budzące wstyd. Nie można udawać, że są tylko te pierwsze, i metodycznie odwracać wzrok (swój i innych) od tych drugich. Trzeba przyjąć i wziąć odpowiedzialność za całą swoją historię. Wybór, przed jakim ona nas stawia, nie polega na wyparciu z pamięci tego, co niewygodne, lecz na decyzji, którą z jej części chcę/chcemy kontynuować.

Chcę zakończyć nasze rozważania modlitwą, jaką w imieniu całego Kościoła wypowiedział św. Jan Paweł II w bazylice św. Piotra na Watykanie 12 marca 2000 roku (w I Niedzielę Wielkiego Postu):

„Módlmy się, aby przez przywoływanie cierpień,
które Lud Izraela musiał przetrwać przez wieki historii,
chrześcijanie uznali grzechy popełnione
– zgoła nie tylko przez nielicznych spośród nich –
przeciw Ludowi Przymierza i błogosławieństw
i na tej drodze oczyścili swoje serca.

[Modlitwa w ciszy]

Boże naszych ojców,
Ty wybrałeś Abrahama i jego potomków, by zanieśli Twoje Imię Narodom;
Bolejemy głęboko nad postępowaniem tych,
którzy w ciągu historii spowodowali cierpienie tych Twoich dzieci,
A prosząc o Twoje wybaczenie pragniemy zaangażować się
w autentyczne braterstwo z Ludem Przymierza.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

Wesprzyj Więź

Kyrie, eleison; Kyrie, eleison; Kyrie, eleison”.


[i] „The Holocaust and the Christian World. Reflections on the Past, Challenges for the Future”, ed. C. Rittner, S.D. Smith and I. Steinfeldt, London 2000.
[ii] Tamże, s. 37.
[iii] J.K. Roth, „What Does the Holocaust Have to Do with Christianity”, [w:] „The Holocaust and the Christian World…”, dz. cyt., s. 6 (tłum. i podkr. G.R.).
[iv] Zob. J. Domasłowski i in., Gotyckie malarstwo ścienne w Polsce”, Poznań 1984, s. 38 (il. 7) i s. 143 (il. 192); B. Dąb-Kalinowska, „XIV-wieczne malowidło koprzywnickie – misterium biblijne i kosmologiczne”, Poznań 1979, s. 55-79; A. Włodarek, „Koprzywnica. Malarstwo gotyckie w Polsce”, pod red. A.S. Labudy i K. Secomskiej, Warszawa 2004, t. II, s. 46-47.

Przeczytaj także: Uniwersalne wartości? Rozmawiają: Polka ateistka Karolina Wigura i Polak katolik Tomasz Terlikowski

Podziel się

17
1
Wiadomość

A może warto by zauważyć, że rozproszeni Żydzi właśnie w Europie, a zwłaszcza w Polsce, znaleźli przytulisko i tu się rozmnożyli. Oraz to, że zagłady dokonali nie chrześcijanie, lecz niemieccy NAZIŚCI i ich kolaboranci. Bicie się w piersi za nie swoje winy brzydko pachnie polityczną poprawnością.

Rozmnażają się zwierzęta, to raz. Pogromów dokonywali od średniowiecza chrześcijanie, w tym i w czasie II wojny światowej, także w okupowanej Polsce, to dwa. Wypieranie się odpowiedzialności przodków nie świadczy o dojrzałości społeczeństwa.

Nie chrześcijanie tylko ateiści z NSDAP a pogromy w Rosji i na Ukrainie realizowali prawosławni poddani cara moskiewskiego. A w Niemczech protestanci niemieccy. Proszę się odczepić od katolików a zwłaszcza Polaków, którzy w Europie schyłku Średniowiecza i epoki nowożytnej stworzyli Żydom najznośniejsze warunki życia, co więcej w gospodarce szlacheckiej Żydzi odgrywali znaczącą rolę w zakresie finansowania obrotu gospodarczego, zatem mieli znaczne możliwości awansu społecznego w porównaniu np. z chłopami pańszczyźnianymi. Proszę zatem zrewidować swoje poglądy w tej kwestii i nie obciążać moich polskich przodków za psychopatyczną naturę Niemców, perfidię hiszpańskiej (nie polskiej) inkwizycji i bandycką, rabunkową i barbarzyńską od zawsze politykę Kremla. Takie porównania zbrodni niemieckich i rosyjskich do nadzwyczaj łagodnego polskiego podejścia do Żydów (już od czasów Kazimierza Wielkiego) prowadzą do relatywizacji odpowiedzialności rzeczywistych zbrodniarzy, co w aktualnej polityce historycznej prowadzonej przez Niemców i Rosjan bardzo im odpowiada. Warto też wspomnieć o masowych mordach Ukraińców na Polakach i Żydach na dawnych kresach Rzeczpospolitej, powtarzających się cyklicznie na tych ziemiach podczas buntów i “powstań” kozaczyzny czyli tzw. rezunów.

Ta książka dotyczy prezentacji dokumentów dotyczących zamordowanych, ograbionych, wywłaszczonych, pobitych, wypędzonych Żydów, dla których Polska była domem od setek lat. Przez sąsiadów, dla których Polska była domem od setek lat. Podpowiedź: nie Niemców,Rosjan, Ukraińców, , innych Żydów, Czechów, Słowaków,Ausriaków, Ormian,Białorusinów,Łemków, Ślązaków, Mennonitów, Kaszubów, i innych mniejszości narodowych czy etnicznych.

Mit przygarniającej Polski nie zawiera całej prawdy. Fala średniowiecznych pogromów (m.in. 13-14 wiek) przeszła przez całą Europę. Jedyne co wyróżniało Polskę to tutejsze pogromy były częściej bezkrwawe. Jednak przykładem jednego z nich było wyrzucenie z domów Żydów zamieszkujących Kraków i przeniesienie ich na bagnisty teren za Wisłę. Na miejscu ich domów zbudowano… UJ. Po czasie ktoś wymyślił piękną legendę o Kazimierzu zakładającym miasto dla ukochanej. I tu pojawia się pytanie o rolę narracji (nie chcę mówić propagandy) wobec nastawienia. Samobiczowanie z powodu przodków (na których nie miało się wpływu) powoduje wzrost agresji, ale jednocześnie zdrowe zawstydzenie (dwie postawy). Dwie postawy generuje również „piękna legenda”: życzliwość przez tradycję, ale też ignorancję wobec przemilczanej krzywdy i wyniosłość. @Esperado w Pani/Pana wpisie właśnie to widzę. „Przytulisko” i „rozmnożyli się” trącą taką pogardą, że trudno brać wpis jako poważny głos w dyskusji.

“A może warto by zauważyć, że rozproszeni Żydzi właśnie w Europie, a zwłaszcza w Polsce, znaleźli przytulisko…”

To dokładnie tak jak Polanie, swego czasu też tu się zagnieździli i rozmnożyli. Czy ta zdumiewająca konstatacja ma coś na celu?
—————————————————————————-
“zagłady dokonali nie chrześcijanie, lecz niemieccy NAZIŚCI i ich kolaboranci.”

W powyższej notce jest wyraźnie napisane, że “książka opisuje stosunek chrześcijan do Żydów w starożytności i wiekach średnich”. Wygląda, że to książka o chrześcijańskim “wkładzie” w antysemityzm. Ci NAZISCI, i ich kolaboranci w większości, o ile wiem, byli przecież właśnie chrześcijanami?

Niech biskup Ryś lepiej zajmie się Kościołem w Łodzi – trwa masowe wypisywanie się młodych z katechezy szkolnej, co oznacza zerwanie więzi z Kościołem. A on nieustannie zajmuje się żydami. Dramat.

Religijnym podglebiem nazizmu nie był katolicyzm ale luterański protestantyzm i teutońskie neopogaństwo. Protestantyzm nie był kontynuacją chrześcijaństwa rzymskiego ale zerwaniem w sensie doktrynalnym i organizacyjnym. Finansowym podglebiem nazizmu były pieniądze z amerykańskich banków szerokim strumieniem płynące po 1929 r. do Niemiec na potrzeby i cele narodowych socjalistów. Te same banki wcześniej sponsorowały bolszewizm w Rosji. W historii Żydów wiele jest momentów pięknych i Bożych, sąsiadują z nimi jednak inne: tragiczne i budzące wstyd. Wybór, przed jakim ich to stawia, nie polega na wyparciu z pamięci tego, co niewygodne. Żydzi, tak jak każdy inny naród, powinni zmierzyć się z prawdą o własnych dziejach i sobie samych. Artykulacja rzeczywistej wiedzy o problematyce żydowskiej jest etykietowana jako antysemityzm, co jest nieuczciwe. Abp Ryś w swoich wypowiedziach często nie odróżnia pojęcia stereotypu od wielowiekowego doświadczenia pokoleń.

@Tadeusz
To proszę poczytać wypowiedzi biskupów niemieckich i nie tylko (katolickich, podkreślam) w latach poprzedzających wojnę o Hitlerze i nazistach…

jeśli pan ich nie zna…

Neopogaństwo owszem było tyle tylko, że później, już w trakcie wojny, tak sobie ubzdurali że tym zastąpią chrześcijaństwo, a wcześniej jak najbardziej to właśnie chrześcijaństwo było “podglebiem” jak pan pisze.

Odsądzanie Żydów od czci i wiary na większości szerokości geograficznych w katolicyzmie było powszechne (!) od średniowiecza. O gorszych rzeczach nawet nie piszę. Czy to nie było “podglebiem” ?

Znam interesujące Pana wypowiedzi. Znam też skalę kolaboracji niemieckich Żydów w strukturach III Rzeszy, co opisywała m.in. Hannah Arendt. Poza tym powinien Pan poznać ukryte mechanizmy stanowiące genezę obydwu wojen światowych, których nie podaje się w podręcznikach szkolnych i akademickich. Abp Ryś zainfekowany współczesnym ekumenizmem nie widzi przepaści dzielącej katolików i protestantów. Opisuje trudne relacje chrześcijańsko – żydowskie pomijając pełnię związków przyczynowo – skutkowych zaistniałych zjawisk.

a@Tadeusz
” Poza tym powinien Pan poznać ukryte mechanizmy stanowiące genezę obydwu wojen światowych, których nie podaje się w podręcznikach szkolnych i akademickich”

To niech pan je opisze. Jestem niezmiernie ciekawy. Skoro nigdzie się ich nie opisuje to zapewne jest to jakaś tajemna wiedza, może mnie pan oświeci w drugiej części mojego życia.

I podkreślę, moim zdaniem podglebie to ogólnie pisząc chrześcijaństwo zarówno katolickie jak i protestanckie. Obydwa.

Skoro pan posiada jakąś wiedzę niedostępną akademikom to proszę się nią podzielić.
Ja dość się naczytałem peanów na temat pana H. np. pana Michael von Faulhabera (wstyd pisać w ogóle że to był katolicki biskup).

I jakby pan przy okazji naświetlił :
“Abp Ryś w swoich wypowiedziach często nie odróżnia pojęcia stereotypu od wielowiekowego doświadczenia pokoleń.”

można jakiś przykład ?

Zaraz się pewnie dowiemy, że Żydzi sami sobie zgotowali ten los, a katolicy w żaden sposób się do tego nie przyczynili.

Strzelam w ciemno, że przemilczysz zmyśloną Dolchstoßlegende, historię ogromnego zaangażowania patriotycznego niemieckich Żydów, czy katolickiej nagonki lat 30.

“Religijnym podglebiem nazizmu nie był katolicyzm ale …”

A gdzie abp. Ryś zawarł myśl o katolickim podglebiu faszyzmu???
Wyraźnie pisze o podglebiu dla antysemityzmu, a tu rola Kościoła była dość bogata.
——————————————————————————————————-
“Żydzi, tak jak każdy inny naród, powinni zmierzyć się z prawdą o własnych dziejach i sobie samych.”
Oczywiście! Każdego to tyczy, tyle, że z drobnymi wyjątkami: Polaków i katolików.
——————————————————————————————————-
“Abp Ryś w swoich wypowiedziach często nie odróżnia pojęcia stereotypu od wielowiekowego doświadczenia pokoleń.”

“Wielowiekowe doświadczenie pokoleń” mówi, że Żydzi zabili Jezusa i należy ich (wszystkich!) za to eksterminować. Wygląda, że to książka jak znalazł dla śniących tę samą melodię od wieków…

Polacy i katolicy nie boją się prawdy, tylko sprzeciw budzi to, że często są od niej odcinani. Odnoszenie genezy konfliktów z Żydami do śmierci Jezusa nie jest podejściem merytorycznym, a nazywanie chrześcijan eksterminatorami Żydów jest nie do przyjęcia.

Tyle, że to akurat bzdura. Założona pod koniec XIX wieku Liga Antysemicka rekrutowała się głównie z niemieckich katolików. Także samo dojście Hitlera do władzy zakładało uzyskanie poparcia niemieckich katolików, popierających dotychczas partię Centrum. Z tego względu Hitler nie zabiegał o poparcie luteran, tylko bezpośrednio Watykanu.

Napisanie książki o tych sprawach jest odcinaniem od prawdy?
No chyba, że tam umieszczono coś nieprawdziwego, ale wtedy potrzebne są na to konkretne argumenty, oczywiście po uprzedniej lekturze książki.
Nikt nie twierdzi, że wszyscy chrześcijanie prześladowali Żydów. Chodzi o to, że wśród tych eksterminatorów niepokojąco wielki procent oni stanowili. O to, że ich wiara kompletnie nie przeszkadzała w tych (bezbożnych przecież) czynach.
Jeżeli prawdą jest, co zapowiada reklama książki, że Kościół od setek lat podjudzał do nienawiści – stawia to dość porażające pytania o jakość tego Kościoła i sens jego istnienia.
I zapewniam, że to miliardy razy ważniejsze niż np. obecne kłopoty z frekwencją w diecezji łódzkiej…
Zresztą, jeżeli Kościół ma krew na rękach, to ta młodzież (nie tylko z Łodzi) postępuje całkiem rozsądnie. Żeby zaś zmienić obraz KK, jak mniemam, właśnie książka abp. Rysia może być pomocna.

Zestawiając wszystkich katolików z nakazami prawa ( protestanckiej,skądinąd) III Rzeszy,
zastosował ksiądz kardynał jeden z najbardziej prymitywnych i prostackich chwytów erystycznych Reductio ad Hitlerum, który bierze swoją nazwę od używanego w logice terminu reductio ad absurdum („redukcja do absurdu”). Jest to taktyka często stosowana w celu wykolejenia ewentualnych kontr argumentów, ponieważ stasuje chwyt “wina przez skojarzenie”. To bardzo nieładnie traktować czytelników “Więzi” jak ćwierćinteligentów księże kardynale. Nieładnie i nie po katolicku.