Zima 2024, nr 4

Zamów

Redemptoryści zawstydzeni czynami duszpasterza akademickiego z Torunia

Habit redemptorysty. Fot. Thiago Leon / A12

Trwa procedura wydalenia z zakonu charyzmatycznego duszpasterza studentów. Czy miało miejsce również wykorzystanie seksualne bezbronnych osób dorosłych?

W ostatnich miesiącach do redakcji portalu Więź.pl docierały prośby o wyjaśnienie sytuacji redemptorysty, o. Macieja Z. Nie ulega wątpliwości, że był on dla wielu młodych ludzi bardzo ważnym punktem odniesienia. Wskazał im cel i sens w życiu oraz zachęcił do wysiłku wiary. Dlaczego zatem ojciec Maciej zniknął? Czy i jakie ciążą na nim zarzuty? Kiedy będzie rozstrzygnięcie postępowania kanonicznego?

Młody, energiczny, sympatyczny, zawsze uśmiechnięty, dynamiczny i pomysłowy. Takiego ojca Macieja znają jego wychowankowie. Do toruńskiego duszpasterstwa akademickiego redemptorystów (DAR), gdzie ojciec Maciej pracował w latach 2015–2020, przychodziły tłumy. Na prowadzonych przez niego Mszach akademickich kościół pękał w szwach.

Zaoferowaliśmy pomoc osobom dotkniętym skutkami niewłaściwych zachowań ojca Macieja, z powodu których jesteśmy zawstydzeni i za które przepraszamy

Mariusz Mazurkiewicz CSsR, rzecznik Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

Udostępnij tekst

Dla studentów nie miało wcale znaczenia, że ich przewodnik duchowy należy do tego samego zakonu, co o. Tadeusz Rydzyk (siedziba Radia Maryja znajduje się w Toruniu w innym miejscu, niecałe 2 km drogi). Ważne, że u redemptorystów odnajdywali to, czego szukali. Pod życzeniami urodzinowymi dla duszpasterza na profilu DAR w 2018 r. znaleźć można lajki i entuzjastyczne komentarze 250 osób.

Na swoich profilach w mediach społecznościowych ojciec Maciej lubił zamieszczać zdjęcia ze spotkań, które prowadził. Często otaczał go tam wianuszek młodych kobiet. Ale od niedawna już tych zdjęć zobaczyć nie można. Ojciec Maciej najpierw dokładnie wyczyścił swoje konta na Facebooku, Twitterze i Instagramie, a następnie je całkowicie skasował.

Ksiądz z karabinem

Ceniony był za niesztampowe działania. – W czasie pierwszej fali pandemii ojciec Maciej wychodził z Najświętszym Sakramentem do ludzi, by chociaż z oddali ich pobłogosławić – wspomina jeden z uczestników DAR-u. Wcześniej zakonnik był z nominacji papieża Franciszka misjonarzem miłosierdzia. Szczycił się tym, że pełniąc tę funkcję, otrzymał przywilej odpuszczania tzw. grzechów zastrzeżonych dla Stolicy Apostolskiej. 

W 2019 r. redemptorysta zasłynął ze świadomie mocno kontrowersyjnej akcji mającej zachęcić studentów do przyjmowania księdza chodzącego po kolędzie. Na plakacie tego wydarzenia zamieszczono jego zdjęcie z karabinem maszynowym na tle atomowego grzyba z wyjaśnieniem: „Coming soon: #Kolęda2019 w twoim akademiku” i zachętą: „Weź nie pytaj, weź mi otwórz”.

W rozmowie z „Faktem” duszpasterz akademicki wyjaśniał wtedy, że pomysł ten powstał z udziałem studentów. „Na początku przez kilka dni plakat miał szokować, a później chcieliśmy zamienić karabin na kropidło. Wiedzieliśmy, że przekaz może wzbudzać emocje, jednak to działanie ma też głębszy sens. Jest nim sens życia”. Zgodnie z zapowiedzią, po dwóch dniach ojciec Maciej na nowej wersji plakatu trzymał już kropidło.

Szedł jako duszpasterz tam, gdzie inni się obawiali. W kolejnej fali pandemii koronawirusa został kapelanem w tymczasowym szpitalu covidowym na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wkrótce – na przełomie lat 2020/2021 – media obiegły zdjęcia informujące o tym, że dzięki niemu 68-letni chory mężczyzna przyjął tam Pierwszą Komunię świętą.

„Rozmawiam ze wszystkimi: wierzącymi i niewierzącymi. Staram się zahaczyć każdą osobę i zapytać, jak się czuje, co dobrego” – opowiadał o. Maciej Stacji7. „Z tym chorym też zaczęło się od zwyczajnych rozmów, zawsze pytałem, czy chciałby przyjąć Komunię świętą. Po którymś spotkaniu chyba coś w nim pękło – stanął przede mną i powiedział, że on nigdy nie przystąpił do Pierwszej Komunii, ale bardzo chciałby to zrobić”.

Było też swoiste przyjęcie komunijne. Redemptorysta przyniósł cały karton ciast od darczyńców. „A pacjent chodził potem pomiędzy łóżkami i częstował innych chorych, opowiadając im, że właśnie przyjął Pierwszą Komunię”. Pamiętam własne wzruszenie, z jakim czytałem tę historię.

W marcu 2022 r., tuż po agresji Rosji na Ukrainę, ojciec Maciej zaangażował się w pomoc uchodźcom wojennym na granicy polsko-ukraińskiej. Zabrał ze sobą kleryków z seminarium duchownego redemptorystów. Gorliwie pracowali przy przejściu granicznym Zosin-Uściług. 

Przeniesiony czy ukarany?

Jesienią 2022 r. 40-letni wówczas redemptorysta trafił do centrali Caritas Polska, gdzie był odpowiedzialny za kontakt z wolontariuszami skupionymi w Parafialnych Zespołach Caritas. Jeździł po kraju, spotykał się z osobami zaangażowanymi w oddolne działania Caritas, często głosił rekolekcje. Ale z Caritas Polska zniknął równie szybko, jak się tam pojawił: odszedł po zaledwie czterech miesiącach, na początku 2023 r. (do tego wątku jeszcze wrócę). I wkrótce zapadł się pod ziemię.

Już wcześniej, we wrześniu 2020 r., redemptoryści nagle skierowali ojca Macieja Z. na dużo mniejszą placówkę w nadmorskich Rowach, przy domu wypoczynkowo-rekolekcyjnym Scala. Niektórzy odebrali to jako sankcję dyscyplinarną, ale w ogłoszeniach proboszcz parafii św. Józefa mówił, że ojciec Maciej „został powołany do nowych zadań. Tym samym opuszcza Toruń”. W Rowach jednak długo nie zabawił. Trwała pandemia i tacy szaleńcy Boży jak on byli potrzebni w stolicy.

Jeden z uczestników DAR-u tak wspomina: – Już wcześniej jakaś część z nas miała poczucie, że pewne relacje ojca Macieja z kobietami są niepokojące. W moim przypadku było to w okolicy roku 2017. Niektórzy starali się coś z tym zrobić. Bezskutecznie. Dziś niektórzy mogą sobie wyrzucać, że zrobili za mało. Ale życie toczyło się dalej. Wspólnoty rosły, więc obawy zeszły wtedy na bok.

– Przełomem był rok 2020 – mówi mój rozmówca – kiedy nagle, na jesieni, przeniesiono ojca Macieja z Torunia. Było to o tyle nietypowe, że okres zmian kadrowych to zwykle wakacje. Do tego trafił on do placówki w nadmorskich Rowach, gdzie znajduje się ośrodek wypoczynkowy ojców redemptorystów. A zaraz potem pojawiły się plotki i fragmenty informacji zaczęły krążyć po ludziach. Wynikało z tego, że przeniesienie to kwestia relacji damsko-męskiej, w której zakonnik został oskarżony o przekroczenie jakiejś granicy. Czy były to zarzuty prawdziwe czy fałszywe – ciężko było nam rozstrzygnąć. Oficjalnej informacji, która wyjaśniłaby tę sprawę, niestety nie było.

Specjalista od męskości

Wśród uczestników i absolwentów DAR-u atmosfera zrobiła się napięta. Jedni stanowczo twierdzili, że zarzuty na tle seksualnym to pomówienia, inni – że to wiadomości z pewnego źródła. Mnożyły się interpretacje: poczynając od całkowitego negowania wszelkich zarzutów, przez dopuszczenie co najwyżej jakiegoś romansu duszpasterza, aż po uznanie, że mogło dojść z jego strony do manipulacji psychicznej i wykorzystania seksualnego osoby dorosłej, od niego zależnej. Czas mijał i żadnych rzetelnych wiadomości nie było.

Owszem, byłam dorosła, ale on był moim przewodnikiem duchowym, spowiadałam się u niego. I on przekonywał mnie, że Jezus jest w naszej miłości. Jeśli to nie była duchowa manipulacja, to co nią jest?

kobieta, która złożyła skargę na czyny ojca Macieja

Udostępnij tekst

Mimo przeniesienia z Torunia ojciec Maciej wciąż jednak był zapraszany do tamtejszej parafii św. Józefa. Paradoksem całej sytuacji jest fakt, że jednym z ostatnich wydarzeń duszpasterskich z jego udziałem w Toruniu była prelekcja, jaką wygłosił dla kobiet, na temat „Męskość – czym jest?”. Odbyła się ona 22 listopada 2022 r.

Jak pisała toruńska edycja „Niedzieli”, podczas konferencji zakonnik nawiązywał do męskich wzorców, które znajdujemy w Piśmie Świętym: takich postaci jak Jozue, Mojżesz, Dawid czy Jezus. Podkreślał, że „mężczyzna musi mieć jakąś misję. […] mężczyzna bez misji zatraca się w świecie, nie wiedząc, czego szuka”. Twierdził, że „mężczyzna kształtuje swoją męskość przy drugim mężczyźnie, ale nie przy kobiecie. Przy niej realizuje męskość, którą odkrył wcześniej”.

„Męskość widziana przez ciebie jako kobietę, jest widziana inaczej. Każda z was będzie w mężczyźnie szukała czegoś innego” – wyjaśniał duszpasterz młodym uczestniczkom spotkania. Zachęcił je do wypisywania na kartkach oczekiwań i wymagań stawianych mężczyznom. Następnie – jak pisała dziennikarka „Niedzieli” – „w jednej chwili burzył wizję kobiet o mężczyznach, mówiąc, że nigdy w 100 proc. nie będzie się zgadzało to, co panie wypisały na kartkach, z tym, jaki jest mężczyzna. Zawsze zabraknie którejś z cech”. Z taką świadomością będzie im łatwiej, bo nie będą szukać mężczyzny-ideału, gdyż takich nie ma.

Fakt, że ojciec Maciej – wobec którego już wcześniej pojawiały się podejrzenia o niewłaściwe postępowanie wobec kobiet – poprowadził w Toruniu spotkanie właśnie na temat męskości, mocno dotknął kilka osób, które doświadczyły z jego strony krzywd oraz ich bliskich. Pojawiły się kolejne zgłoszenia zdarzeń, które wcześniej były owiane pełną tajemnicą.

Jedna z kobiet podkreśla w rozmowie z „Więzią”, że prowincjał redemptorystów wiedział już na pewno od 2020 r., a prawdopodobnie nawet od 2017 r., iż akurat ten zakonnik – delikatnie mówiąc – nad swoją męskością panować nie potrafi. Dlatego skandalem jest, że przełożeni zakonni pozwolili, aby ojciec Maciej wygłaszał w Toruniu konferencję dla kobiet na taki temat.

#MuremZaOjcemMaciejem

W lipcu 2023 r. rozgorzały internetowe dyskusje wśród wychowanków ojca Macieja. Część osób mocno przywiązanych do duszpasterza publicznie oburzała się w mediach społecznościowych na brak jakichkolwiek odpowiedzi ze strony władz prowincji na pytania o to, co się dzieje z zakonnikiem, który dopiero co intensywnie działał w Caritas Polska, po czym nagle zniknął.

W jednej z dyskusji na ten temat zabrali głos nawet zdezorientowani młodzi redemptoryści. Jeden z nich napisał: „A ja nie wiem, o co chodzi, a chciałbym… Może ktoś wytłumaczyć, o co chodzi?”. Drugi odpowiedział ironicznie: „Zapytaj Prowincjała”.

Pojawiły się inicjatywy działań oddolnych typu #MuremZaOjcemMaciejem. Wielu wychowanków DAR-u deklarowało przyłączenie się do działań w obronie duszpasterza, któremu głęboko wierzyli. Znamienny może być taki komentarz: „Nie wiem, o co chodzi, ale jestem za prawdą, za o. Maciejem”. 

Dyskutanci dowiedzieli się swoimi kanałami, że były duszpasterz DAR-u został zawieszony i na polecenie przełożonych przebywa obecnie w odosobnieniu. Osoba będąca z nim w kontakcie przekazała jego odpowiedź na słowa wsparcia od wychowanków: „Działać nie mogę, więc jestem w pokorze i milczeniu”.

Niektórzy obrońcy ojca Macieja szybko zdiagnozowali „winnych”. Domyślali się, kto mógł złożyć zawiadomienia do władz prowincji. Jak często bywa w takich sytuacjach, to kobieta została przez wielu uznana za prowokatorkę odpowiedzialną za uwiedzenie wspaniałego księdza. „Kusiłaś go, a teraz go o to oskarżasz?” – tego typu wiadomości czytała wtedy kobieta, którą podejrzewano o złożenie skargi. 

Prowincjał: rozpoczęto procedurę wydalenia z zakonu

W odpowiedzi na silną presję środowiskową redemptoryści zorganizowali dla zainteresowanych osób znających ojca Macieja spotkanie z prowincjałem, o. Dariuszem Paszyńskim. Odbyło się ono 25 lipca 2023 r. w kaplicy szkolnej kościoła św. Józefa w Toruniu. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób.

Jak wynika z relacji uczestników spotkania, prowincjał wypowiadał się tam bardzo oględnie, nie wchodząc w istotę zarzutów. Wyraźnie jednak powiedział, że w 2023 r. przeprowadzone zostało dochodzenie wstępne w sprawie ojca Macieja. Podkreślał też, że zarzuty nie opierają się na relacji jednej osoby.

Uczestnicy spotkania twierdzą, że o. Paszyński poinformował wtedy, iż od 7 czerwca 2023 r. rozpoczęto proces zgłaszania materiałów sprawy Macieja Z. do generała redemptorystów. Musi to potrwać, gdyż dokumenty trzeba tłumaczyć na język włoski. Nie ujawniając szczegółów, prowincjał stwierdził, że zainicjowana została procedura wydalenia z zakonu.

Rzecz jasna, proces nie musi się zakończyć wydaleniem – podkreślał o. Paszyński. Zgodnie z prawem kanonicznym, decyzja w takiej sprawie należy bowiem do najwyższego przełożonego zgromadzenia. Istnieją jednak przestępstwa kanoniczne, które kończą się wydaleniem – mówił. A słuchacze zrozumieli, że o takie właśnie przestępstwa został oskarżony ich były duszpasterz.

Uczestnicy spotkania, z którymi mamy kontakt, pamiętają, że prowincjał zapowiadał, iż ostatecznej decyzji generała redemptorystów można się spodziewać jesienią 2023 r. Do tej pory nie pojawiły się jednak żadne nowe oficjalne informacje.

Rzecznik prowincji: jesteśmy zawstydzeni i przepraszamy

Z piętnastoma szczegółowymi pytaniami o przebieg i stan sprawy ojca Macieja Z. zwróciliśmy się zatem do przełożonego Prowincji Warszawskiej Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (oficjalna nazwa redemptorystów: stąd skrót CSsR), o. Dariusza Paszyńskiego i rzecznika prowincji, o. Mariusza Mazurkiewicza. Odpowiedział rzecznik – szybko i życzliwie, choć mało konkretnie.

Stwierdził, że w sprawie o. Macieja toczy się postępowanie kanoniczne, które wkrótce powinno się zakończyć. Przyznał, że złożona została „więcej niż jedna skarga”. Odmówił jednak podania zarzutów stawianych zakonnikowi. „Prowincja Warszawska Redemptorystów na obecnym etapie postępowania w sprawie o. Macieja nie może ujawnić szczegółów w trosce o dobro wszystkich osób bezpośrednio zaangażowanych w nią oraz możliwość ujawnienia wrażliwych danych” – stwierdził o. Mazurkiewicz.

A kiedy pojawi się ostateczny werdykt kościelny dotyczący toruńskiego duszpasterza? „Całość sprawy, po skompletowaniu wymaganej prawem dokumentacji, została przekazana jesienią 2023 r. do przełożonego generalnego w Rzymie i spodziewamy się jej rychłego rozstrzygnięcia” – wyjaśnia rzecznik redemptorystów.

O. Mazurkiewicz zapewnił także o determinacji zakonu „w wyjaśnieniu sprawy, trosce o sprawiedliwy osąd i pociągnięcie do odpowiedzialności. Zaoferowaliśmy pomoc osobom dotkniętym skutkami jego niewłaściwych zachowań, z powodu których jesteśmy zawstydzeni i za które przepraszamy. Podejmujemy stosowne działania mające na celu zapobieganie podobnym zdarzeniom w przyszłości”.

Reakcja niewystarczająca?

Od osób dobrze znających sprawę dowiedziałem się, że została ona – niezależnie od redemptorystów – zgłoszona również do Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, które zajmuje się także kwestiami wykorzystania seksualnego osób dorosłych, a później do Fundacji Świętego Józefa powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski.

Powodem tej interwencji miały być podejrzenia, że władze polskiej prowincji redemptorystów mogą prowadzić tę sprawę niezgodnie z przepisami prawa kanonicznego – długo nie wszczynając wstępnego dochodzenia kanonicznego i nie nakładając sankcji na Macieja Z. Poprosiłem więc o informację ks. Piotra Studnickiego, dyrektora biura, oraz Martę Titaniec, prezeskę fundacji.

Ks. Studnicki odpowiada: – Informacje o zarzutach dotyczących o. Macieja dotarły do mnie pod koniec grudnia 2022 roku. Skontaktowali się ze mną mężczyźni towarzyszący osobom skrzywdzonym przez zakonnika. Wcześniejsza reakcja redemptorystów na zgłoszenie dokonane kilka lat wcześniej wydawała im się niewystarczająca. Zgłoszenie to miało związek z coraz większą świadomością dotyczącą możliwości wykorzystania bezbronnych osób dorosłych, a także z nowymi faktami, które miały wyjść na jaw w ostatnim czasie.

Prowincjał redemptorystów wiedział od kilku lat, że akurat ten zakonnik nad swoją męskością panować nie potrafi. Dlaczego więc w 2022 r. pozwolono mu wygłosić w Toruniu konferencję dla kobiet o… męskości?

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Tu trzeba wyjaśnić, że kategoria bezbronnych osób dorosłych po raz pierwszy pojawiła się w prawie kanonicznym w roku 2016, a dopiero od 2019 r. zaczęła być stosowana w praktyce. Mianem tym określa się nie tylko osoby chore czy z niepełnosprawnością, lecz także osobę „pozbawioną wolności osobistej, co ogranicza, nawet chwilowo, jej zdolność rozumienia lub chcenia, czy też w inny sposób przeciwstawienia się agresji”. Takie pozbawienie wolności osobistej może być na przykład skutkiem wcześniejszej manipulacji duchowej i psychicznej ze strony zaufanego duszpasterza. Więcej o bezbronnych dorosłych pisaliśmy w kwartalniku „Więź” nr 2/2023.  

– W pierwszych dniach stycznia 2023 r. – kontynuuje dyrektor Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży – spotkaliśmy się z władzami zgromadzenia. Wtedy zapadła decyzja, że sprawa zostanie ponownie formalnie zgłoszona. W przyjęciu zawiadomienia pomogła świecka delegatka jednej z diecezji. Ponieważ w sensie kanonicznym Biuro Delegata nie sprawuje żadnej zwierzchności nad działaniami diecezji ani zakonów, dalsze prowadzenie sprawy pozostało w rękach władz polskiej prowincji redemptorystów.

Fundacja Świętego Józefa włączyła się w sprawę później. Jej prezeska Marta Titaniec mówi: – W maju 2023 r., na prośbę delegatki przyjmującej zgłoszenie od osoby skrzywdzonej przez ojca Macieja, skontaktowałam się ze wskazanymi osobami, by zorientować się w kwestii potrzeby udzielenia pomocy psychoterapeutycznej. Z informacji, jakie uzyskałam, wynikało, że potrzebowały one również pomocy fundacji w zdobyciu wiedzy, na jakim etapie jest procedowanie sprawy. Dlatego jako przedstawicielka Fundacji Świętego Józefa uczestniczyłam 29 maja 2023 r. w spotkaniu osób skrzywdzonych z prowincjałem redemptorystów. O dalszym przebiegu postępowania zakon nie informował FŚJ (nie ma oczywiście takiego obowiązku).

Czy był wicedyrektorem Caritas Polska?

Ciekawym wątkiem dotyczącym ojca Macieja jest krótki okres jego pracy w Caritas Polska. Na przełomie lat 2022/2023 był on nawet przedstawiany jako zastępca dyrektora tej instytucji. Wystosowałem zatem do szefa Caritas Polska, ks. Marcina Iżyckiego, zapytania dotyczące zatrudnienia redemptorysty, powodów jego odejścia i związków odwołania z zarzutami pod jego adresem. 

W odpowiedzi przesłanej przez sekretarza Caritas Polska, Olgę Sułkowską, przeczytałem, że „ojciec Maciej Z. nie pełnił w żadnym okresie funkcji wicedyrektora w Caritas Polska, natomiast był zatrudniony w Caritas Polska w okresie od października 2022 r. do stycznia 2023 r. Zakończenie stosunku pracy z nim nie miało żadnego związku z jakimikolwiek zarzutami”.

Odpowiedź ta kłóci się jednak z pamięcią wielu osób, które są przekonane, że redemptorysta przedstawiał się i był traktowany jako wicedyrektor Caritas Polska. Mało tego, kłóci się także z dostępną do dziś informacją na stronie Caritas Archidiecezji Wrocławskiej, iż w dniach 18–19 listopada 2022 r. odbyło się tam spotkanie, w którym wziął udział ojciec Maciej jako… wicedyrektor Caritas Polska (nie zamieszczam zrzutu ekranu, żeby nie upowszechniać wizerunku i nazwiska redemptorysty).

Być może niejasny status redemptorysty w strukturach CP wiąże się po prostu ze specyficznym stylem zarządzania tą instytucją przez ks. Iżyckiego. Już w przeszłości pojawiały się tam bowiem osoby przedstawiane jako nowy wicedyrektor, które ostatecznie obejmowały inne funkcje w organizacji.

Udało się też ustalić, że w okresie, gdy ojciec Maciej był pracownikiem centrali największej kościelnej instytucji charytatywnej, do Caritas Polska wpłynęła skarga dotycząca jego wcześniejszych zachowań. On pracował tam, przypomnijmy, od października 2022 r. do stycznia 2023 r. Natomiast wedle dostępnych naszej redakcji dokumentów w listopadzie 2022 r. trafiło do CP zgłoszenie dotyczące przemocy psychicznej. Pod koniec stycznia 2023 r. skarżąca się kobieta składała zeznania w siedzibie Caritas Polska. Wyjaśnienia złożył również oskarżony przez nią redemptorysta.

Odbywało się to wszystko zatem dokładnie w czasie nasilenia skarg składanych na zachowania ojca Macieja po listopadowej toruńskiej konferencji o męskości. Gdy zapytałem rzecznika prowincji polskiej CSsR o odejście popularnego zakonnika z CP, odpowiedział: „Prowincjał wycofał go z pracy w Caritas Polska po tym, jak napłynęły nowe informacje”.

Zapewne zatem rzeczywiście to nie dyrektor instytucji charytatywnej zwolnił redemptorystę z pracy, lecz odwołał go zakonny przełożony. A być może ojciec Maciej był przygotowywany do objęcia funkcji wicedyrektora CP (kandydaci na tę funkcję muszą otrzymać nihil obstat Konferencji Episkopatu Polski i dopiero wtedy mogą być powołani), lecz decyzja prowincjała pozbawiła go tej możliwości.  

Także przemoc psychiczna?

Skarga rozpatrywana w Caritas Polska dotyczyła przemocy psychicznej, pozbawionej wymiaru seksualnego. Autorka skargi zgłaszała wcześniej ten problem także do władz zakonnych, które jednak – jak ona sama z oburzeniem relacjonuje – odrzuciły zasadność jej oskarżeń i uznały, że w sprawie tej nie doszło do żadnego przestępstwa kanonicznego. Dowiedziawszy się, że redemptorysta pracuje w Caritas Polska, kobieta ta zgłosiła się również do tej instytucji.

Ostatecznie przedstawiciele CP nie rozstrzygali jednak kwestii zasadności przedstawionych zarzutów. Stwierdzili bowiem, że dotyczą one okresu 2014–2020, w którym redemptorysta nie był zatrudniony w tej instytucji. „W związku z powyższym Caritas Polska nie jest uprawniona do podejmowania działań w stosunku do zdarzeń, które miały mieć miejsce w ww. okresie” – odpisano autorce skargi.

Bardzo podobną odpowiedź otrzymałem obecnie, pytając dyr. Iżyckiego o to postępowanie wyjaśniające. „Odnosząc się do kwestii postępowania prowadzonego przez wewnętrzną komisję, to objęte jest ono tajemnicą i zasadą poufności, dlatego też Caritas Polska nie może przekazać żadnych szczegółów w tej sprawie. Caritas Polska może jedynie wskazać, że ww. postępowanie dotyczyło potencjalnych zdarzeń, które miały mieć miejsce wiele lat przed nawiązaniem współpracy z Caritas Polska” – odpisała mi Olga Sułkowska.

Znaczący jest jednak fakt, że odpowiedź z CP, jaką otrzymałem, milczeniem pominęła moje pytanie: „Czy i w jaki sposób Caritas Polska wsparła lub otoczyła opieką osoby, które zgłaszały swoją krzywdę z rąk ojca Macieja?”. Wiadomo zaś, że komisja badająca skargę tej kobiety miała świadomość jej niezwykle ciężkiej sytuacji życiowej. Mimo to odpowiedziano jej jedynie, że może otworzyć zbiórkę środków na leczenie swoich dzieci za pośrednictwem serwisu internetowego „uratujecie.pl” prowadzonego przez Caritas Polska.

Nic dziwnego, że w kobiecie, która zgłosiła krzywdę psychiczną, do dziś pozostał głęboki żal, że największa kościelna instytucja charytatywna zostawiła ją samą sobie. 

Opieszałość prowincjałów?

Warto dostrzec, że wspomniany krótki okres zatrudnienia Macieja Z. w Caritas Polska to zarazem moment zmiany na stanowisku prowincjała polskich redemptorystów. Dariusz Paszyński został bowiem zatwierdzony jako nowy prowincjał 1 listopada 2022 r., a oficjalnie objął urząd 28 stycznia 2023 r. Wcześniej przez 12 lat prowincjałem redemptorystów był o. Janusz Sok.

Wobec obu prowincjałów część moich rozmówców formułuje wątpliwości co do poprawności ich działania. Wedle ich wiedzy o. Sok otrzymał pierwszą wiarygodną informację o nadużyciach ojca Macieja już w 2017 r., a następną we wrześniu 2020 r. Dopiero po otrzymaniu kolejnej skargi poprzedni prowincjał miał zdecydować o przeniesieniu zakonnika z Torunia do Rowów, skąd jednak ten szybko trafił do Warszawy.

Według moich rozmówców sytuacja uległa zmianie dopiero w 2023 roku, właśnie przy okazji zmiany prowincjała, choć też nie od razu. Na początku 2023 r. rozpoczęte zostało przez redemptorystów wyjaśnianie sprawy. Ale stało się to dopiero pod presją osób zgłaszających krzywdę i ich przyjaciół oraz Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.

Mało tego, spotykam się z opinią, że to opieszałość władz prowincji miała stworzyć warunki do kontrakcji, jaką podjął w imieniu Macieja Z. jego prawny pełnomocnik.

Groźby mecenasa w imieniu zakonnika

W maju 2023 r. toruński adwokat Marcin Berent – działając w imieniu redemptorysty i twierdząc, że nie toczy się przeciwko zakonnikowi żadne postępowanie kanoniczne ani państwowe – oskarżył o zniesławienie ojca Macieja kilka osób zaangażowanych w zgłaszanie sprawy. Wysłał im oficjalne „wezwania do zaniechania naruszania dóbr osobistych oraz wolności i czci”.

Przedstawiając się jako „obrońca wiary i wierny syn Kościoła katolickiego rytu trydenckiego”, mec. Berent wzywał do „zaprzestania szerzenia fałszywych oskarżeń na temat o. Macieja pod rygorem złożenia pozwu o naruszenie dóbr osobistych i wszczęcia postępowania karnego”.

Zapowiadał proces o zniesławienie i o zapłatę wysokiego zadośćuczynienia przez osoby, które oskarżał. Każdej z pięciu osób, do których wysłał pismo, groził pozwem o zapłatę zadośćuczynienia w wysokości 300 tys. zł. Gdyby spełnił te zapowiedzi, domagałby się dla zakonnika rekompensaty w kwocie 1,5 mln zł.  

Adwokat nazywał ojca Macieja swoim Przyjacielem. Argumenty prawne mieszał z religijnymi, m.in. wzywał adresatów pism do zaniechania trwania w grzechu i „nienastawania na dobre imię Kapłana” oraz twierdził, że formułowane przez nich oskarżenia „Diabłu samemu tylko służą” (wielka litera przy przyjacielu, kapłanie i diable – w oryginale).

Poprosiłem mec. Berenta o wyjaśnienie, czy aktualnie podtrzymuje swe zarzuty wobec tych osób. Najpierw otrzymałem z jego sekretariatu wyjaśnienie, że „dr Berent nie był autorem pisma, a jedynie je podpisywał. W związku z tym musi on zostać wprowadzony w istotę sprawy przez osobę, która sporządzała pismo i zaktualizować wobec upływu czasu aktualny stan niniejszej sprawy”.

Dzień później przyszła odpowiedź adwokata: „w imieniu o. Macieja podtrzymuję stanowisko zawarte w piśmie z dnia 17 maja 2023 roku. Jednocześnie wskazuję, że pismo nie zawiera żadnych zarzutów, a stanowi wezwanie do zaniechania naruszania dóbr osobistych o. Macieja, zgodnie z podanym przez niego stanem faktycznym”.

Natomiast rzecznik polskich redemptorystów podkreśla w rozmowie ze mną, że mec. Berent został prywatnie upoważniony przez ojca Macieja do działania w jego imieniu. O wysłanych pismach przedstawiciele zakonu dowiedzieli się po fakcie. Przekazali wtedy wyrazy dezaprobaty co do tego działania zarówno swojemu współbratu, jak i jego prawnikowi.

Osoby, które otrzymały wezwania od mec. Berenta, wskazują jednak, że z nimi władze prowincji nie kontaktowały się w tej sprawie, a to one przeżywały poważny stres związany z otrzymanymi groźnie brzmiącymi wezwaniami. – Gdy poinformowałam prowincjała o wezwaniu od mec. Berenta, odpowiedział, że zajmie się tą sprawą. Ale nigdy potem do tego wątku w kontaktach ze mną nie wrócił – mówi jedna z nich.

Redemptoryści dowiadywali się stopniowo

Wobec pojawiających się podejrzeń o prawidłowość postępowania władz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów zwróciłem się i z tym pytaniem do o. Mariusza Mazurkiewicza. Jest on nie tylko rzecznikiem prasowym, ale także wikariuszem (zastępcą prowincjała), zakonnym duszpasterzem osób pokrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym oraz słuchaczem studiów podyplomowych z profilaktyki przemocy seksualnej w Centrum Ochrony Dziecka na krakowskim Uniwersytecie Ignatianum.

Mój rozmówca unika wchodzenia w szczegóły zarzutów. Konsekwentnie podkreśla, że głównym powodem, dla którego nie chce o tym mówić, jest dobro osób zgłaszających krzywdę. Zapewnia równocześnie, że „nie ucierpi na tym sprawiedliwość”.

Rzecznik prowincji wskazuje: – Zarzuty wobec ojca Macieja pojawiały się stopniowo przez kilka lat. Prowincjałowie reagowali zatem na takie informacje, które posiadali w danym momencie. Nie widzę w tym opieszałości.

O. Mazurkiewicz podkreśla, że zakonowi zależy na wyjaśnieniu całej sprawy i sprawiedliwości. – Służyły temu nasze działania dyscyplinujące, a następnie prawne, konsekwentnie podejmowane na podstawie wiedzy stopniowo ujawnianej nam na różnych etapach jej rozwoju – mówi rzecznik. I dodaje: – O szczegółach nie mogę mówić, bo nie mogę ujawniać zeznań, także tych, które jeszcze potem napłynęły.

Co do wydarzenia z 25 lipca 2023 r. – rzecznik potwierdza, że doszło wtedy do spotkania prowincjała z grupą osób, które wyrażały swoje zastrzeżenia i niepokój. Niektórzy z nich kwestionowali intencje osób zgłaszających przestępstwa kanoniczne. – Spotkanie to zostało zorganizowane w celu wyjaśnienia także im, w jakim miejscu jest postępowanie – podkreśla o. Mazurkiewicz. – Ojciec Prowincjał wyrażał się na spotkaniu dość oględnie, starając się mówić tyle, ile wtedy było potrzebne, by wszyscy uczestnicy mieli jasność powagi sprawy.

Co dalej?

Co zatem można powiedzieć o sytuacji kanonicznej w tej sprawie? Pewnych rzeczy trzeba się domyślać, bo brakuje istotnych informacji od redemptorystów. Skoro jednak wniosek władz prowincji polskiej w sprawie ojca Macieja dotyczy wydalenia go z zakonu, to można wnioskować, że postępowanie prowadzone jest na podstawie kanonu 695 Kodeksu prawa kanonicznego.

Przepis ten stanowi, że zakonnik powinien być wydalony z instytutu z racji popełnienia określonych przestępstw – „chyba że przełożony uważa, iż̇ wydalenie nie jest bezwzględnie konieczne, a poprawę̨ zakonnika, jak też przywrócenie naruszonej sprawiedliwości i naprawienie zgorszenia można wystarczająco osiągnąć́ w inny sposób”.

Procedura wydalenia z zakonu obejmuje kolejno: zebranie przez prowincjała „dowodów co do czynów i poczytalności”; zapoznanie zakonnika, który ma być́ wydalony, z oskarżeniem i dowodami; umożliwienie obrony. Następnie „wszystkie akta podpisane przez przełożonego wyższego i notariusza, wraz z odpowiedziami zakonnika sporządzonymi na piśmie i podpisanymi przez niego samego, należy przesłać́ do najwyższego przełożonego”, czyli do generała zakonu.

W ramach całej tej procedury administracyjnej bada się nie tyle, czy doszło do wykorzystania, krzywdy lub nadużycia, ile raczej analizuje się „czyny” samego zakonnika, np. czy dochodziło do notorycznego łamania przez niego ślubu czystości.

Z odpowiedzi rzecznika polskich redemptorystów wynika, że od jesieni 2023 r. wszystkie dokumenty w tej sprawie znajdują się u przełożonego generalnego zgromadzenia, którym jest obecnie o. Rogerio Gomes z Brazylii. Po podjęciu decyzji przez generała ojcu Maciejowi będzie przysługiwało odwołanie. Po odwołaniu i jego rozpatrzeniu (lub w przypadku braku odwołania) decyzja się uprawomocni.

Więcej znaków zapytania

Na ostateczne decyzje czekają pilnie wychowankowie ojca Macieja. Jeden z nich mówi mi: – Cieszę się, że lipcowe spotkanie dało choć trochę odpowiedzi na nasze pytania. Dzięki niemu mogliśmy w końcu choć trochę poznać aktualny i poprzedni stan sprawy. Ale jeszcze bardziej potrzebne jest doprowadzenie i wyjaśnienie tej sprawy wreszcie do końca.

Słuchaj także na YoutubeSoundcloud w popularnych aplikacjach podcastowych

– Niestety ostatnie lata przyniosły nam więcej znaków zapytania niż zrozumienia tej sytuacji – dodaje mój rozmówca. – Moim zdaniem wpłynęło to na powstanie wielu ran wewnątrz wspólnot prowadzonych duszpastersko przez ojca Macieja. Stało się tak również ze względu na sposób prowadzenia sprawy przez zakon redemptorystów. Nie była doprecyzowana funkcja delegatki zbierającej zeznania. W efekcie zbyt duża rola przypadła osobom zgłaszającym skargę, więc naturalnie może to budzić wątpliwości co do obiektywizmu postępowania.

Absolwent DAR-u wyjaśnia: – Po tym, co usłyszeliśmy w lipcu, mam poczucie, że w latach 2020–2023 niewiele się w zakonie działo w kwestii rozstrzygnięcia o wiarygodności złożonych oskarżeń. Cieszy mnie, że najwyraźniej zmierza to wszystko w końcu ku wyjaśnieniu, choć do dziś nie dostaliśmy żadnej informacji na ten temat. Brak wiedzy – a tym samym zrozumienia sytuacji – wpływa niestety na trwanie wielu osób w podziale. Modlę się o to wyjaśnienie, jak i za osoby zgłaszające krzywdę oraz za samego ojca Macieja.

„Przecież była pani dorosła”

Głęboko zainteresowana zakończeniem sprawy jest także kobieta, które złożyła skargę na czyny ojca Macieja. Nie jest ona jednak nastawiona optymistycznie.

– Kontakt z redemptorystami był bardzo trudny – wspomina. – Nie byłam informowana o stanie sprawy. Prowincjał rzadko reaguje na moje pytania czy prośby. Nie odpowiada czasem nawet w sprawach niewątpliwie istotnych, np. gdy dostałam własnoręcznie napisany list od ojca Macieja (choć otrzymał on przecież od przełożonych zakaz kontaktów ze mną). Kiedyś ojciec prowincjał zapewnił mnie, że we wrześniu 2023 r. będzie ostateczna decyzja w tej sprawie. A tym czasem mamy już luty 2024 r. i wciąż czekamy.

– Nawet finansowanie terapii musiałam wywalczyć – kontynuuje kobieta – a tak naprawdę wywalczyła to dla mnie pani Marta Titaniec na spotkaniu z prowincjałem. Dzięki niej nie czułam się osamotniona w kościelnych strukturach.

Najtrudniejsze wydaje się jednak co innego. – „Przecież była pani dorosła…” – usłyszałam od prowincjała – wspomina rozmówczyni „Więzi”.

– Owszem, byłam dorosła, ale on był moim duszpasterzem, przewodnikiem duchowym, spowiadałam się u niego. I on przekonywał mnie, że Jezus jest w naszej miłości – mówi kobieta. – Że gdyby Bóg chciał, to by to przerwał. A skoro nie przerwał, to znaczy, że jemu jako zakonnikowi Bóg na to pozwolił. Bardzo dużo takich zdań słyszałam. Jeśli to nie była duchowa manipulacja, to co nią jest? A potem dowiedziałam się, że przede mną w identyczny sposób zmanipulował inne kobiety kilka lat wcześniej.

Wygląda na to, że władze polskich redemptorystów zdobyły – jak to się mówi w Kościele – moralną pewność co do notorycznego łamania ślubów czystości przez swojego współbrata. Stąd wniosek o wydalenie go z zakonu. Ale zarazem przedstawiciele zakonu wydają się przekonani, że zgromadzony materiał nie pozwala, aby relacjom, o których się dowiedzieli, zarzucać charakter manipulacyjny czy wykorzystania zależności – zapewne dlatego nie procedowano sprawy kanonicznie z paragrafów o skrzywdzeniu tzw. bezbronnych osób dorosłych. 

Kilka osób dobrze znających sprawę ma jednak odmienne przekonanie niż redemptoryści. Trzeba będzie się tym zająć, nawet jeśli zapadnie wkrótce decyzja o wydaleniu ojca Macieja z zakonu. Do sprawy będziemy zatem wracać na łamach Więź.pl, w miarę zdobywania – i potwierdzania – kolejnych informacji.

Wesprzyj Więź

Kontakt z redakcją: online@wiez.pl

Przeczytaj także: Zrozumieć bezbronnych

PS. W trakcie powstawania tego artykułu, już po nawiązaniu kontaktu z redemptorystami, skasowana została całkowicie zawartość kanału YouTube toruńskiego Duszpasterstwa Akademickiego Redemptorystów. Bohaterem wielu dostępnych tam filmów był ojciec Maciej.

Zranieni w Kościele

Podziel się

53
22
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.