Zima 2024, nr 4

Zamów

Rok 2024 będzie rokiem empatycznych instytucji?

Fot. Gerd Altmann / Pixabay

Czy wprowadzane po wyborach parlamentarnych systemowe zmiany dają podstawy do optymizmu? W mojej ocenie dają. I to sporo.

Sformułowanie „empatyczne instytucje” to z jednej strony metafora, z drugiej opisany przeze mnie model zarządzania organizacji. Określenie to zwraca uwagę na przemożny wpływ, jaki wywierają na nas instytucje w naszym otoczeniu; na to, jak postrzegamy świat i innych ludzi, jakie wzory relacji z innymi nam przekazują, jakie wartości społecznie wysnuć można z ich działania.

Barry Schwartz, amerykański psycholog, postrzega rolę instytucji jako krytycznie ważną: „kształtując nasze instytucje społeczne – szkoły, społeczności lokalne i, owszem, także miejsca pracy – kształtujemy też ludzką naturę. I tak, natura ludzka jest w dużym stopniu ludzkim projektem”.

Instytucje empatyczne koncentrują się na człowieku jako centralnym podmiocie systemu wartości, cechują się społeczną wrażliwością w codziennym funkcjonowaniu, są otwarte i stale komunikują się ze swoim otoczeniem. Doceniają i uwzględniają sferę emocjonalną w swoim działaniu, regularnie wprowadzają innowacyjne rozwiązania, pozwalające na lepsze odczytywanie potrzeb społecznych, oraz odważnie wyżej stawiają wartości i dobro wspólne niż krótkookresową efektywność.  

Zaufanie a przemoc instytucjonalna

Według badań CBOS około 80 proc. z nas nie ufa lub ma daleko idący dystans do innych. W tym kontekście dążenie do budowy instytucji empatycznych wydaje się warunkiem koniecznym w odbudowie ich publicznego charakteru, a w szczególności kluczowej społecznej wartości, jaką jest zaufanie. W przeciwnym razie zbudujemy system przemocy instytucjonalnej – określenia, od którego w debatach publicznych wielu decydentów woli uciekać.

Czym jest przemoc instytucjonalna? To „każde zamierzone działanie instytucji, które ujemnie wpływa na zdrowie, rozwój fizyczny lub psychospołeczny”. Oczywiście, że w pierwszym rzędzie przemocowość instytucji dotyczy administracji rządowej i samorządowej oraz instancji stanowienia prawa, ale odnosi się także do organizacji i przedsiębiorstw – zarówno prywatnych, jak i publicznych. Wszystkie te podmioty składają się na dobro wspólne i każdy z nich może wspierać lub niszczyć zaufanie do państwa i społeczeństwa.

Cel: humanizacja

Pedagog Bogusław Śliwerski pisze o wyborach, jakich ludzie dokonują w stosunku instytucji. Według niego możemy „przyzwalać władzy na rządzenie pięścią (przemoc fizyczna), albo mózgiem (manipulacja, cenzura), albo sercem (humanizacja)”. Wektor skierowany w stronę empatii, to w swojej istocie starania podejmowane na rzecz humanizacji życia społecznego. Miarą jakości nas jako społeczeństwa jest podejście tworzonych przez nas instytucji do najbardziej bezbronnych grup społecznych, w tym dzieci i młodzieży, wszelkiego rodzaju mniejszości, osób zmagających się z chorobami i trudnościami życiowymi, niepełnosprawnością, itd.

Wielokrotnie na łamach „Więzi” pisano o tym, jak bardzo w ostatnich latach aparat państwa wzmacniał postawy darwinizmu społecznego oraz autorytarnej kultury przemocy. Poświeciliśmy temu specjalny projekt badawczy „Twarze polskiej radykalizacji”.

Odpowiedzią na przemocowe i manipulacyjne mechanizmy jest potrzeba uznania wspólnego celu, czyli tworzenia demokratycznej kultury zaufania, dla której fundamentalne znaczenie mają instytucje w obszarach: aparatu państwa, szeroko pojętej edukacji oraz infrastruktury informacyjnej – mediów.

Z tej perspektywy należy analizować zmiany dziejące się obecnie w instytucjach, dla których celem nie jest władza sama w sobie, ale zmiana sposobu działania urzędów, organizacji i przedsiębiorstw w kierunku bardziej empatycznym. Wyzwanie to nie jest możliwe do realizacji w kilka tygodni czy nawet miesięcy. Jest jednak kilka wskaźników, które pokażą, czy zmierzają one we właściwym kierunku.

Instytucjonalny rachunek sumienia

Tych kilka pytań może pomóc nam odpowiedzieć na ten dylemat:

1. Czy sposób komunikowania się danej instytucji podporządkowany jest celom partykularnym, na przykład reprezentowaniu wyłącznie wąsko rozumianego celu walki partyjnej, czy uwzględnia złożoność otoczenia społecznego? Inaczej mówiąc, czy oświadczenia, komunikaty, wpisy w mediach społecznościowych danego urzędu, organizacji lub firmy, są konsekwencją często personalnego lub politycznego konfliktu, w jaki uwikłana jest osoba nim kierująca, czy też treści przez nie komunikowane oparte są na wiedzy i wynikają z realizacji polityk publicznych?

2. Czy stosowany jest agresywny i radykalny styl oraz język nastawiony na walkę z „przeciwnikiem”? Pamiętać należy, że agresywny styl komunikacji i działania instytucji to prosta droga do przemocy, gdyż instytucja zawsze posiada przewagę nad słabszymi, czyli obywatelami.

Odpowiedzią na przemocowe i manipulacyjne mechanizmy jest potrzeba uznania wspólnego celu, czyli tworzenia demokratycznej kultury zaufania

Konrad Ciesiołkiewicz

Udostępnij tekst

3. Czy działania danej instytucji służą polaryzacji społecznej i prostemu podziałowi na czarno-biały świat, w którym dominuje całościowa narracja dzieląca ludzi na: „moralnych i niemoralnych”, „patriotycznych i antypatriotycznych”, „dobrych / złych”, brakuje chęci przedstawiania odcieni szarości, niuansów i poszanowania dla różnorodności? Ponieważ głównym zadaniem publicznego komunikowania się jest wzmacnianie społecznej spójności, działania spełniające powyższe kryteria sprzeniewierzają się swojej misji.

4. Czy w ramach konsultacji społecznych uwzględnia się optymalnie szeroki wachlarz głosów reprezentatywnych środowisk społecznych o różnych wrażliwościach?

5. Istotą instytucji demokratycznych jest zdolność do samoograniczania się, a dialog pozostaje metodą sprawowania władzy. Dlatego należy sprawdzać, w jakim stopniu w procesy decyzyjne oraz zbiorowego brania odpowiedzialności włącza się kolegialne ciała społeczne i eksperckie.

Jaskółka czyni wiosnę?

Podobną listę można oczywiście wydłużać. Już jednak na tej podstawie warto postawić sobie pytanie, czy wprowadzane po wyborach parlamentarnych zmiany dają podstawy do optymizmu.

W mojej ocenie dają. I to sporo. Ludowa mądrość mówi, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ale ja widzę kilka jaskółek i to w tych obszarach, które w ostatnich latach wskazywaliśmy w Laboratorium „Więzi” jako fundamentalnie ważne: metody pracy parlamentu, edukacja oraz zdrowie psychiczne, polityka migracyjna, przeciwdziałanie wszelkim formom dyskryminacji i przemocy, w szczególności tym zwróconym wobec dzieciom i młodzieży, media publiczne.

Jedną z pierwszych decyzji podjętych w tych obszarach było przywrócenie publicznego finansowania telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży – 116111 – Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Za poprzedniej władzy – pomimo tego, że jest „państwowym” i ogólnopolskim systemem pomocy dziecku w potrzebie wynikającym z regulacji UE – został on odcięty od wsparcia rządu.

Sprawność działań podjętych w tym przypadku przez ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę oraz Monikę Rosę, kierującą parlamentarnym zespołem praw dziecka, dzięki którym zagwarantowano telefonowi całoroczny budżet, a także przygotowano stosowną ustawę – pokazuje, że ważne zmiany mogą zostać wprowadzone szybko.

Optymizmem napawa wybór Moniki Horny-Cieślak na stanowisko rzeczniczki praw dziecka, a także działania ministerstwa sprawiedliwości kierowanego przez Adama Bodnara. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na działania wiceministry, Marii Ejchart, która zajmuje się prawami osób pozbawionych wolności do godnych warunków odbywania kar oraz pozostawania w kontakcie z bliskimi. To symboliczne, ale ważne, że Adam Bodnar, Maria Ejchart i pełnomocnik ministra ds. osób nieletnich prof. Marek Konopczyński wybrali się do w zakładów poprawczych, by podzielić się opłatkiem z osobami tam osadzonymi.

Choć po tym wydarzeniu pojawiły się złośliwe komentarze o tworzeniu dla osadzonych warunków hotelowych, to właśnie w tym geście jak w soczewce ujawniła się istota empatycznego zwrotu instytucji wobec własnych obywateli.

Dużym wyzwaniem jest też wdrożenie systemu „serious case review” – analizy przypadków krzywdzenia dzieci prowadzących do ich śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu – które nadzoruje wiceministra Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, pracująca przez lata w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, a także członkini rady programowej Projektu Oczyszczalnia, który z ramienia Laboratorium „Więzi” proponował personalistyczne podejście do polityk publicznych.

Demokratyczna edukacja

Z kolei w ministerstwie edukacji Barbara Nowacka wraz z Katarzyną Lubnauer podczas prac nad podstawą programową zapowiedziały poświęcenie szczególnej uwagi na rozwój kompetencji społecznych i emocjonalnych uczniów. Do tej pory pojawiały się one jedynie w wąsko rozumianej szufladzie pod tytułem „interwencje” oraz w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

Odbyły się także pierwsze konsultacje ze związkami zawodowymi oraz oddolnymi ruchami społecznymi, które działają w środowisku szkolnym i przedszkolnym, a których wiedza o potrzebach lokalnych jest nie do przecenienia. Zobowiązanie prowadzenia wszelkich systemowym zmian w edukacji na drodze dialogu i rozpoczynanie tego procesu od oddolnie definiowanych potrzeb – choć brzmi jak coś oczywistego – jest pewną nowością, możliwą jedynie w kulturze demokratycznej.

W obliczu wojny w Ukrainie i kryzysów migracyjnych bardzo dobrym sygnałem jest zaproszenie do ministerstwa spraw wewnętrznych Macieja Duszczyka, zdecydowanego przeciwnika „push backów” na granicy polsko-białoruskiej, postulującego wzmocnienie Urzędu ds. Cudzoziemców, ale przede wszystkim od lat przekonującego, że mądra międzyresortowa polityka integracyjna powinna wyprzedzić politykę migracyjną. Profesor Duszczyk w najnowszym numerze „Więzi” opowiada o szczegółach swojej wizji polityki migracyjnej.

Powrót parlamentaryzmu

Odrębną kategorią są metody pracy przyjęte przez nowego marszałka Szymona Hołownię wraz z prezydium Sejmu. W demokracji parlamentarnej to Sejm i Senat są sercem stanowienia prawa i dialogu obywatelskiego. Poza symbolicznymi gestami (rezygnacja z barierek policyjnych wokół budynku) otwierającymi parlament na obywateli, wprowadzono większą przewidywalność i długookresowe planowanie prac władzy ustawodawczej.

Już teraz Sejm stał się narzędziem nie tylko technicznie rozumianego procesu stanowienia prawa, ale także miejscem spotkań i dyskusji dla licznych środowisk. Sama forma prowadzenia wystąpień i tłumaczenia społeczeństwu stanu spraw oraz funkcjonowania władzy ustawodawczej przez Szymona Hołownię wydaje się być sytuacją bez precedensu w historii polskiej demokracji.

Nawet najbardziej kontrowersyjnym zmianom władz mediów publicznych dokonanym przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, Bartłomieja Sienkiewicza, towarzyszy od razu plan dla drugiego etapu, jakim jest budowanie nowego ustroju mediów publicznych – nie partyjnych – w Polsce. Pierwsze wydania serwisów informacyjnych TVP pod kierownictwem Pawła Płuski pokazują, że odpowiedzią na przemocowy styl i język, wymierzony w jednoznacznie zdiagnozowanego „wroga”, może być próba rzeczowego wyjaśniania sytuacji, życzliwe nastawienie i pokazywanie pełniejszego obrazu rzeczywistości bez podziału na „swoich” i „wrogów”.

Wesprzyj Więź

Rzecz jasna to wszystko subiektywne odczytywanie wydarzeń przez okulary własne. Zachęcam, by każda czytelniczka i każdy czytelnik zrobili to samo, odpowiadając sobie na wskazane wyżej pytania. Mogą stać się to bardzo pomocne w 2024 roku. Warto też pożytkować się nimi w działaniach podejmowanych przez nas samych w wielu organizacjach, urzędach, przedsiębiorstwach. Empatyczne instytucje nie zbudują się same. Nikt też nie zbuduje ich za nas.

Bibliografia:
W. Jedlecka, Przemoc instytucjonalna wobec dzieci. Kulturowe uzasadnienie przemocy, wyd. Difin, Warszawa 2020
B. Schwartz, „Dlaczego pracujemy”, Grupa Wydawnicza Relacje, Warszawa 2018
B. Śliwerski, „Pedagogika serca w XXI wieku”, wyd. Engram, Warszawa 2016

Przeczytaj też: Oswoić widmo. Migracje i fundamentalne pytania o przyszłość Europy

Podziel się

1
Wiadomość

W biogramie Autora brakuje kluczowej wzmianki – że był rzecznikiem rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Piastując tamtą funkcję Autor odniósł ogromny sukces. Pamiętamy wizerunek K.Marcinkiewicza, po którym z powodu rozziewu z realiami pozostał tylko niesmak. Nie można więc Autorowi nie przyznać, że zna się na swojej robocie. A teraz swoje umiejętności wykorzystuje dla budowy wizerunku obecnego rządu. Stare metody są wiecznie żywe, bez względu na opcję. Jak słyszę, że politycy dzielili się z kimś opłatkiem, to robi mi się mdło. A jak słyszę, że to dowód na realne zmiany, to czuję się traktowany jak masa do urobienia.

A nie łaska zwrócić uwagę na jaskółki zwiastujące zimę? Po co, co najmniej kontrowersyjne działania w mediach objęły Polską Agencję Prasową? W przypadku TVP i Polskiego Radia można przedstawiać swoim zwolennikom alibi, że trzeba było przerwać ogłupianie ludzi, ale przecież PAP nie sprzedawał swoich depesz masowemu odbiorcy, nie wpływał na opinię publiczną bezpośrednio. Sytuacja nie wymagała, nawet wg. kryteriów obecnego rządu szybkiej przemocowej interwencji – można było poczekać. Więc dlaczego nie można było poczekać?

Dlaczego rząd nie oddał mediów publicznych przynajmniej “symetrystom”, by prawie połowa głosujących mogła im choć trochę ufać, oraz by dla higieny ktoś patrzył na ręce wychudzonym kotom D.Tuska? Nie, przeważyła koncepcja “my wam zrobimy media dla was, zaufajcie nam”. Bez niezależnych od rządu mediów pan Konrad Ciesiołkiewicz będzie się mógł błogo napawać spełniającym się swoim powyższym proroctwem, bo z TVN czy Wyborczej nie dowie się o chmurach na horyzoncie.

Śmiesznie wygląda zestawienie powyższego artykułu z wczorajszym artykułem w Gazecie Wyborczej Cezarego Michalskiego. C.Michalski cieszy się jak K.Ciesiołkiewicz, tyle że z zupełnie przeciwnych wniosków i ocen. Mianowicie, że obecny rząd nie popełnia błędu pierwszego rządu Tuska polityki miłości do wszystkich, tylko ją precyzyjnie reglamentuje, czytaj, tam gdzie trzeba, używa brutalnej przemocy i nie ma nabożnego stosunku do prawa (D.Tusk: “nie naruszamy prawa zgodnie z naszą jego interpretacją”; no, by być uczciwym, rację dla takich wypowiedzi podał mu na tacy PiS).

Ależ Pan lubi zwracać uwagę na autora. Każdy metodolog i logik, czy człowiek który rozumie elementarną prawdę stojąca za ” zdanie p jest prawdą ” powie Panu, że to kim jest autor słów, kim był, kim będzie nie ma żadnego znaczenia dla prawdziwości tez. Skoro wiadomość o współpracy autora z P. Marcinkiewiczem jest kluczowa, to z tego wynika, że teraz czytając ten tekst jeszcze raz musiałbym wyciągnąć z niego inne wnioski. No na razie nic się nie stało, bo ta informacja nijak się nie ma do tego, że np. wróciło finansowanie do telefonu.
Proszę Pana nikt z nas nie wie jak potoczy się przyszłość, ale horyzonty tego co dobrego może wyniknąć z nowej władzy są szersze niż za poprzedniej i wątpię w to, że horyzonty złego są akurat też szersze, raczej nie.
Piszę Pan, że mdli Pana od tego, że politycy dzielą się z kimś opłatkiem. W jednej ze swojej bajek jezuita o. de Mello tak płentuje historię: “Patrzyliście cię do ksiąg, a powinniście cię w oczy człowieka”. Wolę polityków, którzy patrzą ludziom w oczy, bo wtedy jest przynajmniej szansa na działanie empatii. Nie jest to oczywiście pewne, ale prawie, że konieczne.

Zamiast ślizgania się wokół zagadnienia, niech Pan lepiej odpowie na dwa moje merytoryczne argumenty kontrujące artykuł:
1. W przypadku PAP, argumenty za kontrowersyjnym rozwiązaniem były nawet w hierarchii wartości liberalnych i lewicowych daleko mniej poważne, niż w przypadku TVP i PR, więc nawet wg. własnych kryteriów, ten rząd zastosował nieproporcjonalne do problemu środki, co świadczy o nieszczerych intencjach;
2. O dobrych intencjach rządu budowania niezależnych mediów świadczyć by mogło oddanie mediów publicznych w ręce “symetrystów”, ale powierzono je swoim. Mam więc uzasadnione powody nie ufać.

Chętnie podejmę polemikę, jeśli jest Pan innego zdania, a może dam się przekonać, tylko proszę nie uciekać przed rzeczowym zmierzeniem się z argumentami.

Tak, uważam powyższy materiał nie za merytoryczny, a za “osłonowy” dla obecnego rządu, zwłaszcza, że znalazł się on pod ostrzałem. Rozumiem, że katolickie medium może protestować przeciw nadużyciom władzy i nie jest to wtedy polityka, ale jakie są powody zamieszczania nadskakującego obecnemu rządowi materiału i to wobec zarzutów nie tylko ze strony PiS (patrz Fundacja Helsińska, RPO) nadużycia władzy, to nie wiem, bo z katolickiej nauki społecznej mi to nie wynika. Poprzedni rząd dał przez 8 lat powody, by go za coś pochwalić (to są te sprawy, które obecny układ rządowy obiecuje utrzymać lub bez obiecywania utrzyma po cichu), a mimo to nie był tu chwalony w podobny sposób, o co pretensji nie miałem, ale za powyższy materiał mam, bo to jest stosowanie różnych standardów.

Uważam, że w sprawie mojego zastrzeżenia co do afiszowania się polityków dzieleniem opłatkiem to dobrze mnie Państwo rozumiecie, tylko udajecie niegramotnych. Zwłaszcza na portalu, gdzie wielokrotnie słusznie piętnowano afiszowanie się się polityków prawicy z gestami, które miały mieć dobry odbiór społeczny.

” to kim jest autor słów, kim był, kim będzie nie ma żadnego znaczenia dla prawdziwości tez”

Wygląda, że Pan Piotr po prostu dyskwalifikuje w przedbiegach ludzi związanych z rządami PiS. Nieładnie.
Ale czyta GW. Ładnie. 😉

Alibi ? PiS nawet PR 2 zdewastował, zaś doświadczonych obiektywnych specjalistów: redaktorów, muzykologów przegnał za ..apolityczność! Popsieczka, reklamy, janiepawłowanie i audycje ” naszych”. Pisowcy wygnali nawet Hannę Marię Gizę z jej z kultowym od lat Klubem Ludzi Ciekawych Wszystkiego ( pogadanki z profesorami na tematy od historii średniowiecznej po fizykę kwantową). Wygnali profesorkę muzykologii z audycji “Muzyczny Trybunał Dwójki” ( kilku specjalistów porównuje kilka wykonań tego samego utworu muzycznego ). Na! Nawet pewien mediewista z niszowej audycji o średniowieczu w sobotnie noce…zniknął na parę lat ( ale w grudniu słyszałam jego głos :). PiS zdewastował publiczne media i kulturę wysoką !!!

Tym razem nie podejrzewam świadomych manipulacji, jedynie niewiedzę.

Sytuacja w PAP była dramatyczna i wymagała równie zdecydowanych kroków, co w TVP. Agencja za czasów PIS była uznawana za mało wiarygodną z powodu wpadek z fake newsami. Po drugie, pracownicy skarżyli się na zmuszanie do reagowania pod tezę depesz. Często po takiej redakcji zmieniał się kompletnie sens wypowiedzi. W samej agencji cenzurowano materiały nie po myśli władzy. Do tego istniał ciągły mobbing, pracownicy skarżyli się na prezesa, który widząc depesze nieprzychylne partii rządzącej krzyczał “wyp…dolę cię z pracy”.

Tak więc owszem, PAP wymagał równie radykalnej naprawy.

@Piotr Ciompa
“Jak słyszę, że politycy dzielili się z kimś opłatkiem, to robi mi się mdło. ”
Antychrześcijańska fobia, wstydź się Pan. Gdzie nakaz miłowania nieprzyjaciół i nadstawienia drugiego policzka? -5 pkt

“by być uczciwym, rację dla takich wypowiedzi podał mu na tacy PiS”
Tak, najważniejsze jest być uczciwym. (+10 pkt)
Rozpirzać w drybiazgi zaczął PiS, teraz trzeba sprzątać. Tylko jak?

Szanowny Panie Konradzie
Napisał Pan :„Rzecz jasna to wszystko subiektywne odczytywanie wydarzeń przez okulary własne”. Brakuje tu jednego słowa: LEWICOWE okulary własne.
PO et consortes -to empatia; PiS – to znieczulica ? Tak???
Panie Konradzie to hipokryzja w esencji.