Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Wyruszyć w drogę po zburzeniu Świątyni

Tomasz Terlikowski

Współcześni chrześcijanie są powołani nie tyle do restaurowania starego Kościoła, tylko w mniejszej formie, ile do wyruszenia ku temu, co nieznane, niepewne, nieprzewidywalne. To jest droga bez jasnych wskazówek i oczywistych rozwiązań. Będziemy, tak jak Abraham, gubić się na niej, kluczyć, popełniać błędy.

„Popioły umarłego świata niesione tu i tam przez posępny, ziemski wiatr. Niesione, rozdmuchiwane, niesione dalej. Wszystko oderwane od swego podłoża”1 – ten obraz postapokaliptycznego świata, który nakreślił Cormac McCarthy w swojej przejmującej, znakomitej książce Droga, wraca do mnie, gdy zaczynam myśleć o Kościele, który znałem, w którym się wychowałem.

Jego popioły są niesione przez wiatr. Próbujemy – za wszelką cenę, na różne sposoby – ratować to, co z niego zostało. Niektórzy, jak w powieści Georgiego Gospodinowa2, próbują cofnąć wskazówki zegara, wrócić do tego, co było – i żyć tak, jakby nic się nie wydarzyło, jakby mity, obrazy, rzeczywistość Kościoła nie uległy głębokiej destrukcji.

Franciszek to załatwi?

Ta chęć cofnięcia czasu ma różne oblicza. Dla jednych to pontyfikat Jana Pawła II, inni wolą Benedykta XVI, a jeszcze inni chętnie cofnęliby się do czasów sprzed II Soboru Watykańskiego.

W tamtym okresie – rzekomo – kryzysu nie było; rewolucja seksualna nie rozbiła tradycyjnej moralności, a prawo kanoniczne nie zostało pozbawione siły i zdecydowania; nie dokonała się wielka apostazja, która, choćby według Benedykta XVI, pozostaje główną przyczyną rozpadu rzeczywistości kościelnej, jaką znamy. „Dlaczego pedofilia osiągnęła taki zasięg? Ostatecznym powodem jest brak Boga”3 – wskazywał Benedykt XVI. W tej wizji powrót do przeszłości, do obrazów i znaków, a także sposobu przeżywania wiary naszych poprzedników musi wystarczyć.

Jeśli każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie, to władza zsakralizowana nie tyle deprawuje, ile demonizuje strukturę, bo zastępuje siłą wezwanie do służby

Tomasz P. Terlikowski

Udostępnij tekst

Inni wierzą – wciąż, wbrew wszystkiemu – że problem załatwi obecny pontyfikat, bo przecież (co jest prawdą) nikt tak wiele nie mówi o nadużyciach, o potrzebie zmiany, o empatii jak Franciszek. Tyle że za słowami nie zawsze (a uczciwie trzeba powiedzieć: nieczęsto) idą czyny. Zniesienie tajemnicy papieskiej niczego nie zmieniło w dostępie do akt kościelnych, prawo kanoniczne nadal nie traktuje osób skrzywdzonych jako strony postępowania, a jedynie jako świadków, rozliczalność przełożonych według Vos estis lux mundi nagle straciła pazury i praktycznie ją zatrzymano. Raport poświęcony Theodorowi McCarrickowi (ważny i istotny) okazał się ostatnim tego rodzaju dokumentem i nie widać chęci do analogicznego zbadania sprawy legionistów Chrystusa (a przecież jest ona przynajmniej równie istotna dla zarzutów wobec Jana Pawła II jak ta pierwsza).

Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń

Pakiet Druk+Cyfra

    • 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
      z bezpłatną dostawą w Polsce
    • 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
    • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.

Pakiet cyfrowy

  • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
  • Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
    w trakcie trwania prenumeraty)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2023. To część bloku „Wyjść w nieznane”.

Pozostałe teksty: Zbigniew Nosowski, Nadzieja w wyjściu;
Sebastian Duda, Wyjść z Kościoła czy wyjść z grobu?;
Justyna Nowicka, Duchowość przyszłości. Między Baumanem a Rahnerem;
ks. Tomáš Halík, Reforma Kościoła nie uda się bez ożywienia duchowości

Podziel się

9
2
Wiadomość

Oto mamy zawód miłosny Terlikowskiego. Zakochał się, a teraz jak w kryzysowym małżeństwie atakuje z pasją upadek swojego ideału. Jeszcze mu chodzą po głowie różne „socjologiczne” wytłumaczenia ale słusznie boi się groźnych rewolucyjnych reperacji. Wyzwalają bezwzględną zbiorową nienawiść i dewastują zajmowaną przez ludzi przestrzeń. Dekompozycja ufności niesiona przez dramat jednostki też wydaje się nie do opanowania. Co dalej? Nie ma powrotu do Raju jako idealnego za rogiem lub za miedzą miejsca. Jest droga oraz inni wędrowcy. Bo Niebo to na horyzoncie cel i prowadzące do niego wyślizgane stopami kamienie. Jezus nie ofiarował na ołtarzu zabitego baranka. Poświęcił siebie. Istota w tym nieosiągalnym dla człowieka boskim ekstremum polega na wytyczeniu szlaku, którym należy podążać szukając dobra w swoim otoczeniu. Bo Niebo, wbrew temu co głosił J.P. Sartre, to właśnie inni. A siła paradoksalnie to służba.

Istnieje potrzeba wieloaspektowej teologii służby. Nie chodzi ani o łzawą miłość ani o strukturalne poddaństwo. Teologia służby jako wyraz i skutek wytyczenia szlaku przez ekstremalną decyzję odejścia Jezusa i jego powrotu. Szlaku dla odpowiedzialnej, samodzielnej i grupowej wędrówki.