Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Trwa kościelne dochodzenie w sprawie zaniedbań abp. Andrzeja Dzięgi

Abp Andrzej Dzięga. Warszawa, marzec 2019. Fot. Episkopat.pl

Jak dowiaduje się „Więź”, do nuncjusza apostolskiego w Polsce wpłynęły co najmniej cztery zawiadomienia o zaniedbaniach metropolity szczecińskiego.

Kolejnym polskim biskupem, którego działania są badane na polecenie Stolicy Apostolskiej, jest metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga. Zadanie prowadzenia dochodzenia w jego sprawie otrzymał z Watykanu metropolita lubelski, abp Stanisław Budzik.

Wśród zgłoszonych możliwych zaniedbań abp. Dzięgi jest niewyjaśniona od 25 lat sprawa szczecińskiego duchownego, ks. Andrzeja Dymera, którą opisujemy na łamach Więź.pl w cyklu reportaży śledczych „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”.

Kilka zawiadomień

Wedle naszych zweryfikowanych informacji, pochodzących z niezależnych od siebie dobrze poinformowanych źródeł, w ostatnich miesiącach do nuncjusza apostolskiego w Polsce wpłynęły co najmniej cztery zawiadomienia informujące o zaniedbaniach metropolity szczecińskiego. Pochodzą one od co najmniej trzech osób.

Zgłaszane zaniedbania dotyczą różnych spraw, w których – w opinii składających zawiadomienia – działania abp. Dzięgi nie były zgodne z obowiązującymi go normami kościelnymi. Część zarzutów sformułowano w oparciu o motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi”, czyli dotyczą czynów określanych jako „działania lub zaniechania, mające na celu zakłócanie lub uniknięcie dochodzeń cywilnych lub kanonicznych” w przypadku oskarżeń duchownych podległych biskupowi o wykorzystywanie seksualne osób małoletnich.

Poważne zaniedbanie z Sandomierza

Pierwsza ze zgłoszonych spraw dotyczy zaniedbań jeszcze z okresu, gdy obecny metropolita szczecińsko-kamieński był biskupem sandomierskim (2002-2009). Informował o niej we wrześniu 2020 r. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (najpierw bez podawania nazwy diecezji). Poznawszy historię skrzywdzonego mężczyzny, duchowny napisał w tej sprawie list do prymasa Polski, abp. Wojciecha Polaka, delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży.

Według dostępnych w mediach informacji ks. Józef G., proboszcz w Tarnobrzegu, w latach 2005-2006 molestował seksualnie 12-letniego ministranta. Pokrzywdzony poinformował w 2006 r. o sprawie ówczesnego biskupa Andrzeja Dzięgę, który jednak nie wszczął kościelnego postępowania. Sprawca został przeniesiony na drugi koniec diecezji, do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie nadal był proboszczem i nadal uczył religii, również w szkole podstawowej. W 2007 r. ks. Józef G. został mianowany kanonikiem Kapituły Kolegiackiej w Ostrowcu Świętokrzyskim.

– O tej sprawie biskupi sandomierscy wiedzieli 14 lat temu – mówi ks. Isakowicz-Zaleski. „Co więcej, zaginęło nagranie, które było dowodem. Ech, te zaginięcia w archiwach…” – napisał na Twitterze. Chodzi o przekazane do kurii nagranie rozmowy, na którym chłopiec zarejestrował wypowiedzi proboszcza, potwierdzające jego zeznania. Nagranie zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Ks. Józef G. miał ponadto szantażować swego dawnego ministranta. Nękał go, by zmienił zeznania. Padały groźby pozbawienia życia.

Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie zostało wszczęte 24 czerwca 2019 r. w konsekwencji zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożonego przez oficjała Sandomierskiego Sądu Biskupiego. Śledztwo zostało umorzone w grudniu 2019 r., po czym podjęte na nowo 31 sierpnia 2020 r.

We wrześniu 2020 r. ks. Józef G. został tymczasowo aresztowany. Kuria sandomierska w specjalnym oświadczeniu przeprosiła wtedy „za zło pedofilii Pokrzywdzonych i wspólnotę Kościoła” oraz zapewniła o współpracy ze Stolicą Apostolską i prokuraturą. W grudniu 2020 r. akt oskarżenia wpłynął do sądu w Tarnobrzegu i przedłużono areszt wobec duchownego na kolejne trzy miesiące. Wkrótce można spodziewać się pierwszej rozprawy sądowej. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Grozi mu kara od dwóch do 12 lat więzienia.

Po aresztowaniu ks. Józefa G. rzecznik metropolity szczecińskiego napisał w odpowiedzi na pytania TVN24: „Ksiądz arcybiskup Andrzej Dzięga przyjmuje tę informację z głębokim smutkiem. W latach, gdy kierował diecezją sandomierską, nie było zgłoszeń w zakresie takiej sprawy i nie toczyło się tego rodzaju postępowanie. Arcybiskup ufa, że prawda będzie wyświetlona, że ofiara jest otoczona odpowiednią troską, a sprawca – po udowodnieniu mu przestępstwa – będzie sprawiedliwie ukarany. Ksiądz arcybiskup pozostaje do dyspozycji organów ścigania”.

Oficjalne potwierdzenia

Ks. Piotr Studnicki, kierownik Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, potwierdza informacje ks. Isakowicza-Zaleskiego, że – zgodnie z kompetencjami określonymi w motu proprio „Vos estis lux mundi” – abp Polak przekazał list od krakowskiego duchownego, dotyczący możliwych zaniedbań bp. Dzięgi w sprawie ks. Józefa G., do nuncjusza apostolskiego w Warszawie, abp. Salvatore Pennacchio, oraz do metropolity lubelskiego, abp. Stanisława Budzika (diecezja sandomierska należy do metropolii lubelskiej).

Zgodnie z art. 10 par. 2 „Vos estis lux mundi”, po otrzymaniu zawiadomienia odpowiednia watykańska dykasteria (w tym przypadku zapewne Kongregacja ds. Biskupów) ma działać „bezzwłocznie, a w każdym razie w ciągu trzydziestu dni od otrzymania pierwszego zawiadomienia […], dostarczając stosowne instrukcje dotyczące trybu postępowania w konkretnym przypadku”.

Mężczyzna skrzywdzony przez ks. Józefa G. ode mnie dowiedział się o prowadzeniu kościelnego dochodzenia w sprawie możliwych zaniedbań abp. Dzięgi. Mówi, że nie otrzymał w tej sprawie żadnego wezwania ani choćby informacji

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Jakie instrukcje zostały wydane w tej sprawie? Ks. Studnicki mówi „Więzi”, że ani gnieźnieński Sekretariat Prymasa, ani warszawskie Biuro Delegata nie były informowane o podjętych dalej działaniach. Żadnej informacji o ewentualnym rozpoczęciu postępowania kościelnego nie otrzymali również ani pokrzywdzony mężczyzna (dziś 27-letni), ani ks. Isakowicz-Zaleski.

Wysłałem więc do nuncjusza apostolskiego i do metropolity lubelskiego pytania o dalsze losy zawiadomień dotyczących abp. Andrzeja Dzięgi. Podkreśliłem, że upłynęły już wskazane w „Vos estis lux mundi” terminy podjęcia przez Stolicę Apostolską decyzji dotyczących dalszego trybu postępowania. Prosiłem o odpowiedź choćby na niektóre z zadanych kilku pytań.

Po dwóch dniach otrzymałem z nuncjatury odpowiedź, że nie otrzymam odpowiedzi (cytuję dosłownie: „w odpowiedzi na zadane pytania Nuncjatura Apostolska uprzejmie informuje, że obecnie nie jest w stanie udzielić informacji dotyczących poruszonej sprawy”). W liście nuncjatury brak czyjegokolwiek podpisu czy też nazwiska.

21 stycznia otrzymałem natomiast odpowiedź od abp. Stanisława Budzika. „Potwierdzam, że powierzono mi przeprowadzenie dochodzenia we wspomnianej sprawie. Zapewniam, że przebiega ono zgodnie z instrukcjami. Nie zostałem jednak upoważniony do udzielania informacji na ten temat” – pisze metropolita lubelski.

Abp Budzik wskazuje również, że zgodnie z motu proprio „Vos estis lux mundi” „metropolita podejmuje działanie na zlecenie Kongregacji przekazane przez pośrednictwo Nuncjatury Apostolskiej. Otrzymuje także stosowne instrukcje dotyczące trybu postępowania w konkretnym przypadku, a także czasu, który stosownie do okoliczności (np. pandemii) może zostać przedłużony”.

Mężczyzna skrzywdzony przez ks. Józefa G. ode mnie dowiedział się o prowadzeniu kościelnego dochodzenia w sprawie możliwych zaniedbań abp. Dzięgi. Mówi, że nie otrzymał w tej sprawie żadnego wezwania ani choćby informacji.

Inne zawiadomienia dotyczą Szczecina

Wedle informacji „Więzi”, do nuncjusza apostolskiego wpłynęły również co najmniej trzy inne zawiadomienia dotyczące działań abp. Dzięgi w Szczecinie.

Fakt złożenia jednego z zawiadomień potwierdza nam ks. Piotr Studnicki. Zapytany przez „Więź” o tę kwestię kierownik Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży mówi: – Abp Wojciech Polak jako Delegat KEP otrzymał do wiadomości od autora kopię złożonego w nuncjaturze zawiadomienia o możliwości popełnienia czynu zabronionego przez metropolitę szczecińskiego. Podstawą prawną zawiadomienia jest motu proprio „Vos estis lux mundi”. Nie jestem jednak upoważniony, by mówić o merytorycznej treści przedstawionych zarzutów ani o personaliach osoby składającej zawiadomienie. Jest to sprawa dość świeża, więc nie wiadomo jeszcze nic o watykańskich instrukcjach.

Niezależne od siebie źródła „Więzi” wskazują, że jesienią ub.r. do nuncjatury apostolskiej wpłynęły również dwie inne skargi na działania metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Nasi informatorzy nie znają szczegółowej treści tych pism. Wiedzą jednak, że dotyczą one nie tylko kwestii wykorzystywania seksualnego, lecz także innych spraw związanych z zarządzaniem archidiecezją. 

Kim jest metropolita szczeciński

Abp Andrzej Dzięga ma 68 lat, jest metropolitą szczecińsko-kamieńskim od 2009 r. Z wykształcenia jest prawnikiem kanonistą w stopniu doktora habilitowanego, wieloletnim profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Był kanclerzem kurii polowej w latach 1992-1995 (biskupem polowym był wówczas Sławoj Leszek Głódź). W latach 1999-2003 był dziekanem Wydziału Prawa KUL. W październiku 2002 r. papież Jan Paweł II mianował go biskupem diecezjalnym sandomierskim. W lutym 2009 r. papież Benedykt XVI zdecydował o przeniesieniu go do archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.

W czerwcu 2009 r. abp Dzięga, choć już od dawna nie pracował w Ordynariacie Polowym, otrzymał awans na stopień pułkownika rezerwy. Decyzję podjął minister obrony narodowej Bogdan Klich na wniosek biskupa polowego Tadeusza Płoskiego. W sierpniu 2020 r. metropolita szczecińsko-kamieński został wybrany do Rady Stałej KEP, na miejsce abp. Głódzia, który przeszedł na emeryturę. Obaj biskupi wspólnie należeli do Zespołu KEP ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, któremu przewodniczył metropolita gdański. Obaj też koncelebrowali 7 grudnia 2020 r. w Toruniu Mszę świętą z okazji 29. rocznicy powstania Radia Maryja. Eucharystii tej przewodniczył i homilię wygłosił abp Dzięga.

W ramach Konferencji Episkopatu Polski abp Dzięga m.in. przewodniczył Radzie Prawnej, która przygotowywała wytyczne polskiego episkopatu w sprawie postępowania w przypadkach wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych. Pierwsze wytyczne zostały uchwalone w roku 2009, lecz nie zostały opublikowane. Abp Dzięga bronił poufności wytycznych, twierdząc, że „przyjęta wewnętrzność tego dokumentu nie narusza jego skuteczności”. W pierwotnej wersji wytyczne episkopatu zawierały zasadę, że wszelka dokumentacja kurialna „musi być przeznaczona jedynie do wewnętrznego użytku przełożonych kościelnych”.

Abp Dzięga a ks. Dymer

W rozmowie dla „Więzi” w 2011 r. pytałem abp. Dzięgę o sprawę ks. Andrzeja Dymera oraz o zderzenie różnych kościelnych postaw wobec tego problemu, co znalazło wyraz m.in. w publicznej wymianie gorzkich listów pomiędzy poprzednim metropolitą szczecińskim a prowincjałem dominikanów. Zadałem pytanie, czy w tej sprawie poprzednicy abp. Dzięgi w Szczecinie postępowali zgodnie z kościelnymi zasadami obowiązującymi w takich sprawach.

Metropolita szczeciński odpowiedział stanowczo: „Moja ocena tamtej metody działania w tamtym czasie jest zdecydowanie pozytywna. Przypominam także tu zasadę, o której mówiłem wcześniej: zgodnego poszukiwania prawdy obiektywnej, w zestawieniu z potrzebą pokory, cierpliwości i otwartości. Proszę też pozwolić, że na tym komentarz do tej sprawy zakończę”.

W publikowanych w ostatnich tygodniach tekstach z cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” zwracałem uwagę, że to za rządów abp. Dzięgi w Szczecinie ks. Dymer – już po wyroku trybunału pierwszej instancji – powrócił z kościelnego bocznego toru i mógł ponownie rozwinąć skrzydła, otrzymując od arcybiskupa odpowiedzialne i prestiżowe zadania do prowadzenia w imieniu archidiecezji.

Wesprzyj Więź

Zastanawiałem się, czy wpływ na karygodną przewlekłość postępowania drugiej instancji procesu kanonicznego w Gdańskim Trybunale Metropolitalnym mają „bliskie – zarówno ideowe, jak i osobiste – relacje między emerytowanym dziś metropolitą gdańskim a urzędującym metropolitą szczecińsko-kamieńskim”.

Kwestię ewentualnej odpowiedzialności abp. Dzięgi w sprawie ks. Dymera będę analizował w następnych odcinkach tego cyklu.

Przeczytaj także: Abp Paetz, papież Jan Paweł II i odpowiedzialność

Podziel się

46
10
Wiadomość

A skad Pan wie , Panie Józefie ze to psedokatolicy? Jak sam ich Pan nazwał. Ks. Prymas mówi wyrazie iz ten, który zgłasza krzywdę , oczyszcza Kosciół i troszczy się o Kosciół. Czy Pan te słowa ks. Prymasa słyszał?

Pan wybaczy, Panie Józefie, ale jeśli tak wyglądają fakty, jak przedstawia to Pan Nosowski, to trudno w tym wszystkim dostrzec prawość działań Arcybiskupa (bo to nie to samo, co bycie profesorem prawa i posiadanie wiedzy prawniczej). Co do poziomu uzdolnień, to dla przedmiotu sprawy niewielkie ma znaczenie. Przy okazji może zechce Pan przedstawić definicję bycia „pseudo katolikiem”. Z uszanowaniem

Panie ryśku katecheto i teologu. Pseudokatolicyzm to komunia na rękę,bratanie się z żydami muzułmanami i heretykami od Lutra,to pachamama w Watykanie,to brak krytyki homoseksualizmu i liberalizm w świętym kościele katolickim. Panie katecheto więcej wiary,mniej teologii! Z uszanowaniem, Krzysztof budowlaniec,katolik rzymski

panie Krzysztofie. Mimo pana pogladow, ktorym blizej do szarych koszul ruchow narodowych, ciesze sie, ze znalazl Pan jednak czas i checi do zajrzenia na strony katolickiego portalu. Moze poczytanie wiekszej ilosci artykulow na tej stronie pozwoli Panu lepiej zrozumiec, czym jest katolicyzm

@Tadeusz
napisał:
Niestety w wielu artykułach portal ten rozmija się z nauką Kościoła katolickiego i reprezentuje poglądy Kościoła otwartego, który słusznie przygarniając błądzących, niesłusznie przygarnia i usprawiedliwia przy okazji ich grzechy (szczególnie związane z przekraczaniem IV, V, VI, VIII i IX przykazania Dekalogu). Mocne grzechy, które są widoczne w samym Kościele, wiez.pl wykorzystuje po to, aby ten Kościół niszczyć, a nie naprawić. Autor wpisu, który komentuję, raczej sam powinien „zrozumieć, czym jest katolicyzm”. Acha, nie należę, do żadnych koszul, szarych, czarnych, brunatnych i Bóg wie jeszcze jakich.

Rozumiem, że Pani Maria broni argumentów
@Krzysztof
„Pseudokatolicyzm to komunia na rękę,bratanie się z żydami muzułmanami i heretykami od Lutra,to pachamama w Watykanie,to brak krytyki homoseksualizmu i liberalizm w świętym kościele katolickim.”
Czy mogę uprzejmie Panią Marię prosić o spokojne przedstawienie konkretnie w jaki sposób artykuł na temat zaniedbań abp.Andrzeja Dzięgi mija się z prawdą? Bo nie znajduję w tym artykule żadnego odniesienia do Żydów, muzułmanów, Lutra ani homoseksualistów. Natomiast znajduję odniesienia do słów papieża Franciszka oraz prymasa Polski, abp. Wojciecha Polaka, delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, oraz szkód jakie Kościół Rzymsko-Katolicki poniósł w wyniku nadużyć na tle seksualnym popełnionych przez ks.Dymera. Rozumiem, że zauważyła Pani, że Autor artykułu był współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów i to Panią oraz Pana Krzysztofa gorszy? Czy może przyjmowanie Komunii Świętej na rękę jest większym grzechem niż gwałt (to ks.Dymer) i zatajenie wyroku sądu kościelnego (to biskup)? Też nie jest mi miło, że takich czynów, a później zaniedbań w oddaniu sprawiedliwości dopuścili się księżą i hierarchowie Kościoła. Ale jak mają się czuć ofiary księdza Dymera czytając Pani wpis, że oddanie sprawiedliwości jest nieszczeniem Kościoła katolickiego i rozmijaniem się z jego nauką? Pani użyła takich określeń. Trochę więcej empatii dla szeregowych katolików, którzy budzą mój szacunek, że jeszcze w tej hipokryzji tkwią i wiary nie stracili. A Kościół jako organizacja ludzi, jak by na to nie patrzeć, grzesznych może na ujwanieniu prawdy tylko zyskać, a nie stracić. Straci natomiast na hipokryzji.

@Anna. Szanowna Pani! Uprzejmie proszę o dokładne i również spokojne przeczytanie mojego wpisu, który nie odnosi się ani do komentarza p. Krzysztofa, ani nawet do artykułu Autora, a dotyczy postu p. Tadeusza (co zresztą zaznaczyłam: @Tadeusz). Mój wpis polemizuje z określeniem, że Więź jest: „katolickim portalem”, co p. Tadeusz dość mocno podkreślił. Ponieważ nie do końca się z tym zgadzam, wyraziłam wobec powyższego sformułowania sprzeciw. Pisząc o grzechach Kościoła, użyłam też przymiotnika, który każdemu czytającemu mój wpis, na pewno daje coś do myślenia. Chętnie rozszerzyłabym moją wypowiedź na temat tego, że Więzi dużo brakuje do katolicyzmu (chodzi o spojrzenie portalu na aborcję, eutanazję, edukację seksualną dzieci, gender i LGBT), ale obawiam się, że Redakcja nie zamieści mojego komentarza, co już mi się zdarzało, gdyż nie będzie on „po linii”. Takie sytuacje są dla mnie bardzo przykre, zwłaszcza że zamieszczane były tu na jesieni agresywne posty atakujących mnie aborcjonistek, a moje wpisy broniące życia kasowane. Niestety Redakcja stosuje silną cenzurę. Jeśli jednak chciałaby Pani poznać moje wyjaśnienie w sprawie poruszonego przeze mnie tematu odsyłam do komentarza, który udało się jakoś „przemycić” pod artykułem p. Moniki Białkowskiej z 7 XI 2020 r. pt.: „Radykalni czy bezwzględni?”. Post ten zamieszczony został 8 XI 2020 r. i jest niemalże na końcu dyskusji. Pozdrawiam. Maria.

Bardzo dziękuję za reakcję. Cieszę się z opinii, że należę do „kościoła otwartego”. Z Pani wywodu rozumiem, że kk poradził sobie z większością grzechów przedstawionych w dekalogu. Rodzic wytykający błędy swoim dzieciom nie wykorzystuje tego aby je „niszczyć”. Bez rozliczenia się z przestępstwami w Kościele, nie mamy szansy na poprawienie czegokolwiek

@Tadeusz. Jeżeli cieszy się Pan z tego, że należy Pan do Kościoła otwartego, tzn. że pochwala Pan wszystko, co ten Kościół promuje, a więc także ideologię gender (teksty związane z ks. Tomášem Halíkiem na tym portalu), zachowania LGBT i aborcję z przyczyn eugenicznych (artykuły usprawiedliwiajace protesty SK na jesieni). To nie jest katolicyzm. Ciekawe czy mi ten komentarz puszczą.

Nie wiem dlaczego nie ma możliwości odpowiadania na komentarze umieszczane przez Panią Marię?

Umieściła Pani swój wpis w wątku dotyczącym słów @Krzysztofa, który zdefiniował kim są pseudokatolicy
(jako bratający się z żydami, muzułmanami i heretykami od Lutra itd).
Następnie @Konrad Schneider i @Tadeusz ostro odcięli się od podziału wprowadzonego przez
pana Krzysztofa, a Pani skrytykowała wpis @Tadeusz.

Dlatego sądziłam, że zgadza się Pani z Panem Krzysztofem i jego broni.
Najwyraźniej źle Panią zroumiałam.

Pani Mario, jeśli Panią uraziłam tym, że posądzam Panią, że zgadza się Pani z określeniem
Panem Krzysztofa dotyczącym pseudokatolików i z jego poniżającymi
wpisami, to chciałam Panią przeprosić.

Zadałam Pani spokojnie rzeczowe pytanie: w jaki sposób w świetle skandalu obyczajowego w spowodowanego
niemoralnym zachowaniem ks.Dymera, godnie i w sposób prawy zachował się Abp. Andrzej Dzięga?
Odpowiedzi na to pytanie nie uzyskałam.

Odsyła mnie Pani do swojego komentarza i innego artykułu sprzed dwóch miesięcy
dotyczącego kwestii aborcji i prawa do życia dziecka, którego to prawa ja w żaden sposób nie podważam.
Niczego na ten temat nie było w moim wpisie.
Jestem Pani wdzięczna za Pani odpowiedź, bo dzięki Pani wpisowi, przeczytałam ciekawy artykuł pani Białkowskiej
sprzed dwóch miesięcy, a wcześniej go nie zauważyłam.

Pani Białkowska zaczyna od słów, że „Chrześcijanin wymagać heroizmu może wyłącznie od siebie.”.
Możliwe, że nikt z redakcji Więzi, i nikt z osób wypowiadających się na tym forum nie dorasta do
heroizmu Pani wiary. Dobrze, że osoby tak wysoko stawiające sobie poprzeczkę moralną
angażują swój czas w czytanie artykułu dotyczacego zaniedbań Abp.Andrzeja Dzięgi. W tym jest nadzieja, że więcej
na terenie jego archidiecezji skandali seksualnych z udziałem księży nie będzie.

Panie Krzysztofie – dziękuję. Popieram pana zdanie. Dzisiaj pseudokatolicy /ci właśnie, o których Pan pisze/ poszli dalej i zakazują Mszy Św.w rycie Trydenckim, czyli najstarszym. Nigdy dotąd nie przyjęłam komunii św. inaczej jak klęcząc. Ze zgrozą spoglądam na watykańską pachamame czy jak ona się tam naprawdę nazywa. Ciekawa jestem, co przyniesie kolejny Sobór pod egidą Bergolio. Joanna K. katoliczka rzymska

To nie tylko Dymer tu w diec. Szczecińskokamieńskiej… byli tez inni…. abp. Dzięga w tamtym roku powołał dwie ko isje do zbadania tych wydarzeń i co? Minęło póltora roku i nikt nic nie wie co te komisje robią z kim sie spotykają i gdzie się mieszczą……. O. Adam Żak , dyrektor COD w Krakowie mowił ze to powołanie tych komisji to mydlenie oczu! I nie pomylił się.

Tak patrzę na pracę ogromną pana Nosowskiego – cztery artykuły i mrówcza praca porządnego śledztwa.
Patrzę na różne komentarze – pseudokatolicy, atak na Kościół, czy Więź to pismo katolickie itp. itd. Kościół otwarty, kościół katolicki … koszule, nie koszule … ech.

Jeden komentarz przechodzi bez echa – a przecież właśnie po diecezji kaliskiej na oczyszczenie ma szansę kolejna – szczecińsko – kamieńska.
To źle ? Naprawdę ? Panie Krzysztofie, Józefie, pani Mario to źle ?

A może zapytajmy się czy jesteśmy jeszcze w Polsce Kościołem żywym, wrażliwym na krzywdę pojedynczego człowieka a nie abstrakcyjnego ogółu.
Łatwo kochać i ratować ludzkość, trudniej konkretnego bliźniego postawionego na naszej drodze.
Czy jesteśmy dalej wspólnotą nawzajem troszczącą się o siebie mimo różnic. Kościołem słuchającym tych innych – ale nie wytykającym palcem swoich pozycji.
Kościołem dbającym zarówno o budowanie świadomości by przyjąć każde życie i je godnie pożegnać. Ale też Kościołem, który umie wskazać przestępstwa w szeregach hierarchii bez obawy, że właśnie atakuje.

Bardzo dziękuję za ten tekst. Za prawdę, tę bolesną. Moja mama blisko współpracowała z ks. Andrzejem jako wice-dyrektor szkoły podstawowej katolickiej w Szczecinie. Ja ks. Andrzeja widziałem raz, no pierwsze wrażenie otwarty, miły kapłan. A potem wyszły okropne rzeczy. Ks. Andrzej przynosił dochody dla Archidiecezji, ale czy taka jest istota kapłaństwa? 2 lata temu uczestniczyłem z mamą w procesji, bardzo długiej, na naszym Cmentarzu Centralnym w dniu Wszystkich Świętych. Komentarz osoby z boku powiedział wszystko „przebierańcy”, to bolesne, dosadne określenie ,ale sutanna kapłanem nie czyni, podobnie jak pierścień nie uczyni duchownego biskupem. Mało ludzi uczestniczy w uroczystościach, gdy celebruje je ks. Arcybiskup. /może to też o czymś świadczy? Trudny czas przed nami, ale wierzę, że oczyszczenie nastąpi, kiedy to zna Pan Bóg. Szczecin był i jest miastem otwartym, tu rodziła się „solidarność”, było cierpienie okresu II Wojny Światowej, był pastor Bonhoeffer- dobry i wierny sługa, było cierpienie strajku w 1970 roku, radość sierpnia 1980, dramat Stanu wojennego. Kocham Kościół, ale trzeba, by było mniej „przebierańców’, a więcej cichych, pokornych kapłanów. Taki był niedawno zmarły ks. Piotr Leśniak, przenoszony do wielu parafii, gorliwy kapłan, kochający ludzi, spalający się w służbie. Tego nam potrzeba. W Szczecinie jest wiele małych wspólnot, to jest nadzieja.

Trochę dziwi mnie ta jałowa dyskusja jaka toczy się tutaj m/osobami komentującymi komentarze do artykułu, a nie sam artykuł.. Dla mnie sprawa jest jasna, wobec tych biskupów którzy zawinili – aktualnie w Watykanie toczy się sprawa kilkunastu biskupów z naszego episkopatu (to już niezła gromadka) – powinny zostać wyciągnięte konsekwencje i w wymiarze duchowym i prawnym. Czyli dokładnie tak jak miało to miejsce wobec wrocławskiego abpa homoseksualisty. A to, że oni siebie nawzajem kryją, to jest sprawa oczywista. To nie tylko przeczy ich powołaniu, ale GORSZY ludzi będących w Kościele. A o tych, którzy gorszą innych Jezus wyraził się wystarczająco czyteleni: „lepiej żeby takiemu przywiązać kamień młyński do szyi i wrzucić do morza”.

Sprawa abp. Dzięgi to kolejny przykład na to jak „transparentne” są działania Kościoła instytucjonalnego. Nie chcę być złośliwy, ale rozumiem teraz co biskupi mają na myśli mówiąc o konieczności zachowania cierpliwości. Pewno liczą na to, że jak upłynie 25 lub 50 lat od zaistnienia sprawy to wszyscy zainteresowani zapomną lub już nie będą żyli i kolejna sprawa rozejdzie się po kościach. Liczę jednak na to, że ludzie nie zaponą i będą bardzo długo pamiętali jaką rolę odegrali „bohaterowie” tych kompromitujących i haniebnych zdarzeń.

No właśnie…. Im większa opieszałość w odsuwaniu takich księży i opieszałość w jawnym i przejrzystym rozwiązywaniu takich spraw, tym szkody dla Kościoła większe. I ja moim dzieciom nie pozwole na żadne wyjazdy ze scholą, oazą, pielgrzymki i tym podobne. I dedykuje ten wpis tym wszystkim, którzy upatrują główny problem Kościoła z walką o wierność zasadom Dekalogu.