Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Ukarany przez Watykan bp Regmunt zasiada w gremiach episkopatu i odbiera medal

Bp Stefan Regmunt. Fot. episkopat.pl

Przedstawiciele episkopatu przepraszają i przyznają, że zabrakło im „należytej uważności”. – To naplucie w twarz skrzywdzonym – mówi „Rzeczpospolitej” kanonista.

Dwa lata temu Stolica Apostolska ukarała bp. Stefana Regmunta za tuszowanie wykorzystywania seksualnego małoletnich przez dwóch podległych mu księży. Emerytowany biskup zielonogórsko-gorzowski otrzymał zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych na terenie diecezji; zakaz udziału w gremiach Konferencji Episkopatu Polski oraz nakaz „finansowego uczestnictwa – z prywatnych środków – w wydatkach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej związanych z przeciwdziałaniem wykorzystaniu seksualnemu małoletnich”.

Jak pisał wczoraj Tomasz Krzyżak na łamach „Rzeczpospolitej”, o karach „zapomniał” polski episkopat. Hierarcha nadal pozostaje członkiem Komisji Rewizyjnej KEP oraz Komisji Nadzorczej Caritas Polska.

W odpowiedzi na pytania dziennikarza przedstawiciele episkopatu przepraszają, przyznając, że zabrakło w tej sprawie „należytej uważności”, choć „nie było to działanie zamierzone” ani „wymierzone przeciwko osobom skrzywdzonym wykorzystaniem seksualnym i nie miało na celu podważania decyzji Stolicy Apostolskiej”. Poinformowali też, że bp Regmunt ma zostać odwołany na posiedzeniu KEP, które wczoraj zaczęło się na Jasnej Górze (w komunikacie KEP opublikowanym dziś po południu, już po publikacji tego tekstu, czytamy, że hierarcha został odwołany z obu funkcji).

Jednak to nie koniec braku „należytej uważności”. Dziś rano ukazała się druga część tekstu. Krzyżak pisze w niej, że miesiąc temu hierarcha otrzymał od biskupa polowego Wiesława Lechowicza medal „Milito Pro Christo”, przyznawany osobom, „które dają świadectwo najwyższym wartościom”. Uroczystość odbyła się podczas zjazdu księży, którzy w czasach PRL odbywali przymusową służbę wojskową (wśród nich kleryk Regmunt). Wziął w niej udział minister Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Relacja pojawiła się w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej, na stronach Ordynariatu Polowego, a także w październikowym numerze miesięcznika wydawanego przez ordynariat.

– Nie ma się co czepiać tego, że biskup był na zjeździe księży-alumnów, ale publiczne wręczanie mu medalu to jest naplucie w twarz ofiarom – mówi Krzyżakowi anonimowo jeden z księży, prawnik-kanonista. Z kolei Robert Fidura, skrzywdzony w dzieciństwie przez księdza, przyznaje, że brakuje mu słów. – Watykan karze, w Polsce dostaje nagrody – rzuca.

Zdaniem wypowiadającego się w tekście Zbigniewa Nosowskiego, redaktora naczelnego kwartalnika „Więź”, „ta sytuacja to bardzo znamienny przykład traktowania przez polski episkopat watykańskich sankcji nakładanych na biskupów. One są, ale jakoby ich nie było”.

Nosowski zastanawia się, czym są „najwyższe wartości”, za które bp Regmunt został odznaczony przez biskupa polowego. – Chodzi rzeczywiście o zbawienie dusz, o bycie sakramentem zbawienia, czy jedynie o własne samozadowolenie i satysfakcję, że udało się wykiwać papieża (bo przecież nie zakazał przyznawania temu hierarsze odznaczeń)? – pyta naczelny „Więzi”.

Ordynariat Polowy WP w momencie publikacji tekstu nie odpowiedział na pytania Tomasza Krzyżaka. Dziś po popołudniu opublikowane zostało natomiast oświadczenie ks. Zbigniewa Kępy, rzecznika prasowego Ordynariatu. „Przyznanie medalu «Milito pro Christo» nie jest oceną całego życia i posługi biskupa Regmunta. Odznaczenie odnosi się do okresu przymusowej służby wojskowej w okresie PRL-u, kiedy jako kleryk dał wyraz wierności powołaniu i chrześcijańskim wartościom. […]Niedostateczne uzasadnienie nadania odznaczenia oraz publiczny charakter uroczystości mogły być odebrane jako ocena całokształtu życia biskupa, a przez to pogłębić cierpienie osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym, wprowadzić zamieszanie wśród wiernych i opinii publicznej. Nie było to naszym zamiarem. Przepraszamy, że tak się stało” – czytamy w dokumencie.

Wesprzyj Więź

Tematem rozliczalności w Kościele zajmujemy się w jesiennym numerze kwartalnika „Więź”. Zbigniew Nosowski pisze o doświadczeniach z „polskiego poligonu” („watykańskie sankcje dotknęły około 1/10 wszystkich polskich biskupów; nasi hierarchowie wstydliwie dzierżyli pod tym względem palmę pierwszeństwa pośród innych konferencji episkopatu”). Publikujemy też rozmowę z Myriam Wijlens, ekspertką Synodu Biskupów, o związkach rozliczalności z synodalnością. Natomiast o tym, że koszty złej władzy ponosi cała wspólnota, dyskutują Monika Białkowska, Ignacy Dudkiewicz i Józef Majewski.

Przeczytaj też: Ewangeliczna rozliczalność biskupów

DJ

Zranieni w Kościele

Podziel się

3
Wiadomość

https://www.gosc.pl/doc/8577417.Abp-Polak-Wdrozone-zostana-nowe-standardy-w-zakresie-ochrony
„Tylko wyniki całościowych i interdyscyplinarnych badań mogą pomóc Kościołowi w skuteczniejszym przeciwdziałaniu przemocy seksualnej oraz reagowaniu na nią, a także udzielaniu bardziej adekwatnej pomocy osobom skrzywdzonym wykorzystaniem seksualnym” – podkreśla prymas Polski.

To aby pomagać, pomóc w jakikolwiek sposób osobom wykorzystanym trzeba do tego dzialania aż badań? Bez badań nie da rady? Jak widać nie da rady! Bo nam się nie pomaga wcale!

Ja też chcę medal. Do woja powołali mnie w stanie wojennym, więc to martyrologia. Trochę pamiętam tamten klimat, szczególnie zajęcia polityczne. Gdy po roku na przepustkę wypuścili, miałem sieczkę zamiast mózgu. Powiadają, że 30% kleru współpracowało. Dobrze, że sami zajęli się archiwaliami.

Znam księdza, który był w jednostce kleryckiej: fala, upokorzenia, poniżanie, szyderstwa z wiary. Jeśli Ks. Biskup Regmunt miał tak samo, to uhonorowanie słusznie mu się za wytrwanie w powołaniu należało, co podkreśla komunikat diecezji polowej. Są różne rachunki krzywd: nie trzeba w imię jednych zapominać o innych.

Specyficzny ten rodzaj „wytrwania w powołaniu” . Takie ładne konformistyczne wejście w system krycia przestępców i unieważniania ofiar. Takie skuteczne unikanie oceny moralnej – wystarcza przecież zgodność z literą kodeksu kanonicznego albo zwyczajem.
Chyba jednak wolałabym, żeby niektóre powołania nie przetrwały…

@ Sebastian: Jesli podazymy dalej tokiem myslenia ksiedza, to Putin powinien dostac Bundesverdienstkreuz od Steinmeiera, bo tez byl upokarzany przez niemieckich towarzyszy podczas sluzby w Dreznie.

@ Konradzie, to chyba na odwrót? Niemieccy towarzysze kłaniali się radzieckim, w tamtym systemie. Więc nietrafione porównanie. No i przede wszystkim drwiny z ofiar prześladowań komunistycznych są nie na miejscu. Nawet jeśli Pan to robi w imię ofiar nielicznych pedofilów-księży.

@ Sebastian: Putin wspomina czasy w Dreznie jako ponizajace, bo wytykano mu ciagle zly akcent, wymowe i kiepskie slownictwo. A po drugie – gdzie ksiadz dostrzegl jakies drwiny z ofiar przesladowan komunistycznych?

Naprawdę bez przesady. Biskup Regmunt jako kleryk był w jednostce w Bartoszycach. Nadużyciem jest mówić o „wytrwaniu w powołaniu”, jakby to miał być jakiś heroizm, mający świadczyć o jakimś przykładzie wiary. Przez lata funkcjonowania Bartoszyc zrezygnowało mniej niż 1% kleryków. Upokorzenia i szykany w Bartoszycach polegały na tym, że klerykom proponowano dostatnie życie, albo zapraszano do restauracji na wykwintne obiady, gdzie podstawione kobiety flirtowały z chłopakami, by wybić im z głowy kapłaństwo. Do tego owszem, był zakaz modlitw, czy udziału w sakramentach, który klerycy bardzo łatwo i sprytnie obchodzili.

@Wojtek, po tym, jak Pan bronił w kontekście oskarżeń kard. Sapiehy wiarygodności przesłuchań UB, bagatelizujące podejście do tego, jak byli traktowani alumni w jednostkach specjalnych nie powinno dziwić. Dodam: niestety.

Polecam wybrać się w takim razie do Bartoszyc, tamtejsza parafia bardzo ładnie opisuje co się działo w tej jednostce. Przez Bartoszyce przewinęło się 3200 kleryków, przez wszystkie lata zrezygnowało 30. Możemy to porównać z dzisiejszymi seminariami, gdzie odsetek rezygnacji przekracza 50-60%. Opis jednostki można znaleźć też w publikacjach IPN, czy wspomnieniach samych księży. A te pokazują, że okres służby wojskowej kleryków był bardziej zabawą w kotka i myszkę, a nie czasem prześladowań, za które należą się medale. Przyszli duchowni bez trudu organizowali sobie konspiracyjne modlitwy, msze polowe, często byli odwiedzani przez kapelanów i biskupów, którzy na terenie jednostki zupełnie legalnie i bez konsekwencji prowadzili rekolekcje, konferencje i udzielali sakramentów. Największym „prześladowaniem” było siedzenie na pogadankach indoktrynacyjnych z marksizmu-leninizmu, który w latach 70 nie porywał już nawet komunistów. Klerycy korzystając z wojskowego sprzętu mieli tam nawet nielegalne wydawnictwo i drukowali sobie gazetkę. Warto też dodać, że klerycy w Bartoszycach nie służyli jako żołnierze frontowi, tylko zajmowali się pracami administracyjnymi. We wspomnieniach księży najczęściej można spotkać się z opisem „kar” polegających na odmawianiu przepustki.

Ale oczywiście, jeśli się mylę, to poproszę o wiarygodny dowód, że było tam inaczej, chętnie się zapoznam.

@Wojtek, tak jak wcześniej napisałem, znam księży, który tam byli i zapamiętali ten czas jak najgorzej. Oczywiście, można dalej snuć opowieści, że były to wczasy pod gruszą ( to wspomnienia kaprali ?). W pierwszym wypadku medal Ks. Bp Regmuntowi się należy. W tym drugim co najwyżej autorom ciepłych wspomnień z Warmii przyznałbym order budowniczych PRL, ale ten pewnie już mają i to znacznie dłużej niż Ks. Biskup swój ostatnio przyznany.

Nie wiem jak było w Bartoszycach, ale wydaje się, że trochę demonizujemy tamten okres. Przecież funkcjonowały kościoły garnizonowe i kapelani, a żołnierze chodzili do kościoła. Sama do takiego kościoła chodziłam w czasie pobytu wakacyjnego w jednym z miast (tam miałam najbliżej)

Poproszę więc konkretnie, jakie to były wspomnienia z Bartoszyc? Bo te spisane przez księży, którzy byli w tej jednostce w omawianym okresie przeczą wizji brutalnych prześladowań, a których ostali się nieliczni. Przeczą też temu liczby. Przeczą temu wspomnienia księży z miejscowych plebanii, w końcu przeczy temu sama parafia w Bartoszycach.

Ks. Sebastianie. Nie chodzi o wytrwanie w powołaniu a o celowe ukrywanie przestępstwa wobec dzieci! Największego przestępstwa! To tak mówi Ewangelia? Aby ukrywać przestepców i nie zatrzymywać procederu wykorzystywania dzieci przez księży?

Rozumiem, ze grzech pedofilii jest niewybaczalny, a osoba nim w jakikolwiek sposob naznaczona ma zyc w tundrze do konca swych dni, nie zblizac sie do ludzi, a w ogole najlepiej jakby sie przeniosla do krainy wiecznych lowow – cos pominalem?
PS. Chyba jest jakas roznica miedzy zemsta, a kara?
PS.2. Czy pomoc w ukryciu pedofila przekrasla lomot spuszczony klerykowi Regmuntowi przez komuchow oraz inne, niewatpliwe, zaslugi?
Bo jak na razie to widze, ze ten jeden grzech wygumkowuje absolutnie calego czlowieka i cokolwiek by nie dokonal w zyciu (no chyba, ze sie nazywa Polanski – a to wtedy nie)

Nie dostal takiego zakazu!
Czytaj, kolego, ze zrozumieniem, bo same „Wiezi” podaja, jak zostal ukarany – zacytuje ci:

„Emerytowany biskup zielonogórsko-gorzowski otrzymał
1. zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych na terenie diecezji;
2. zakaz udziału w gremiach Konferencji Episkopatu Polski oraz
3. nakaz „finansowego uczestnictwa – z prywatnych środków – w wydatkach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej związanych z przeciwdziałaniem wykorzystaniu seksualnemu małoletnich”

Rozumiem, ze spotkal sie z kolegami z wojska poza terenem swojej bylej diecezji i dostal medal – wszystko to wolno mu bylo zrobic.

@Marek Markowski
1. No i właśnie pozostawał członkiem dwóch komisji powoływanych przez KEP. Do wczoraj… Bez publikacji Krzyżaka pozostawałby nadal.
2. Ad. „spotkał się z kolegami z wojska” – oto stosowny fragment wczorajszego oświadczenia Ordynariatu Polowego: „Niedostateczne uzasadnienie nadania odznaczenia oraz publiczny charakter uroczystości mogły być odebrane jako ocena całokształtu życia biskupa, a przez to pogłębić cierpienie osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym, wprowadzić zamieszanie wśród wiernych i opinii publicznej. Nie było to naszym zamiarem. Przepraszamy, że tak się stało”.
3. A nasze pismo nie nazywa się „Więzi”, tylko „Więź”. Dziękujemy za uwagę!

@Marek Markowski:
Polemizuje Pan z wytworami swojej wyobraźni. Zupełnie co innego piszemy i o biskupach, i o Polańskim.
Nigdzie nie twierdzimy, że grzech pedofilii jest niewybaczalny (polecamy w tym zakresie książkę Tośki Szewczyk, gdzie sporo jest o przebaczeniu) czy ma wygumkować człowieka. Zresztą w przypadku tego biskupa nie chodzi o grzech pedofilii, lecz o jego tuszowanie.
Twierdzimy natomiast, że biskup ukarany przez Stolicę Apostolską za poważne zaniedbania w tej dziedzinie nie powinien być nagradzany przez innego biskupa za „wierność najwyższym wartościom”. Albowiem wyraźnie nie potrafił dochować wierności w tym zakresie. A podobno „człowiek drogą Kościoła” – i chcemy, żeby tak było. Pan też?

Po pierwsze – hiperbola. Mowi to cos szanownym redaktorom?
Bo mam wrazenie, ze troche ktos zaniedbal retoryke.

Po drugie, z tworami wyobrazni to walczycie wy sami – biskup spotkal sie poza terenem swojej diecezji z kolegami z wojska i otrzymal medal bez udzialu mediow. Zgodnie z kara nalozona przez Stol. Ap. mial do tego pelne prawo – sami o tym napisaliscie o tu:

„Emerytowany biskup zielonogórsko-gorzowski otrzymał zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych na terenie diecezji; zakaz udziału w gremiach Konferencji Episkopatu Polski oraz nakaz „finansowego uczestnictwa – z prywatnych środków – w wydatkach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej związanych z przeciwdziałaniem wykorzystaniu seksualnemu małoletnich”

Po trzecie, natomiast, odpowiadajac na tak „ustawione” (a nie postawione) pytanie, powiem, ze nadal widze mozliwosc odznaczenia Virtuti Militarii kogos, kto 20 lat wczesniej byl skazanym prawomocnie przestepca.

@Marek Markowski
A gdzie tu hiperbola? Podajemy gołe fakty.
1. Bp Regmunt – pomimo deyczji Stolicy Apostolskiej – pozostawał członkiem dwóch komisji powoływanych przez KEP. Do wczoraj… Bez publikacji Krzyżaka pozostawałby nadal.
2. Ad. “spotkał się z kolegami z wojska” – oto stosowny fragment wczorajszego oświadczenia Ordynariatu Polowego: “Niedostateczne uzasadnienie nadania odznaczenia oraz publiczny charakter uroczystości mogły być odebrane jako ocena całokształtu życia biskupa, a przez to pogłębić cierpienie osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym, wprowadzić zamieszanie wśród wiernych i opinii publicznej. Nie było to naszym zamiarem. Przepraszamy, że tak się stało”.

Belgia: Ofiary księży zażądały przed parlamentarną komisją śledczą zaprzestania dotacji dla Kościoła katolickiego, unieważnienia przedawnienia przestępstw wobec nieletnich i zadośćuczynienia odpowiedniego dla nieletnich ofiar.

Kiedy tak będzie w Polsce?…

Po pierwsze biskup powinien najpierw rzeczywiście być w zgodzie z wyrokiem usunięty ze wszelkich funkcji.
Wtedy rzeczywiście nadanie orderu wyglądało by inaczej. A gdyby biskup miałby w sobie nieco autorefleksji zamiast pychy to odmówiłby przyjęcia tego orderu nawet mając pełne prawo do jego otrzymania.

Dopytałbym, czy bp Regmunt brał udział w posiedzeniach obu gremiów KEP. Bo jeżeli był formalnie członkiem zespołów, ale nie brał udziału w ich pracach, to sprawa nie nadaje się na aferę, tylko na zwrócenie uwagi. Niektóre zespoły KEP zbierają się raz do roku. Wystarczy raz nie być z powodów losowych i ma się przerwę dwa lata.

@Piotr Ciompa
1. Artykuły Tomasza Krzyżaka są właśnie zwróceniem uwagi, a nie robieniem afery. Nasza informacja o tym – również. Jeśli Pańskim zdaniem jest inaczej, prosimy o uzasadnienie, dlaczego miałoby to być robienie afery.
2. Naprawdę nie widzi Pan różnicy między nieuczestniczeniem w spotkaniach jakiegoś gremium a byciem z niego usuniętym?
3. Naprawdę nie widzi Pan, że nieodwołanie biskupa z gremiów KEP jest odmowa realizacji konkretnej decyzji Stolicy Apostolskiej?

Proszę się nie bać redakcjo. Biskupi polscy są obywatelami polskimi i podlegają pod polski kodeks karny i zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego , który orzekł , że karze za niezgłoszenie przestępstw seksualnych wobec małoletnich podlega także osoba, która wiedzę o nich posiadała przed 13 lipca 2017 r., czyli przed znowelizowaniem prawa .(wówczas zgłaszanie stało się obowiązkowe dla osób posiadających na ten temat „wiarygodną wiadomość” . )
Czyli powinni mieć sprawy sądowe i po wyroku , jesli będzie skazujący powinni siedzieć w więzieniu! A tak się nie dzieje. I jesli będzie zmiana rządu też się nic nie zmieni. Biskupi byli i będą nietykalni tak przez polski wymiar sprawiedliwości jak i przez Watykan.

Pociągnę „dialog” używając Pana sposobu odpowiadania („a gdzie Pan widzi u mnie, że nie dostrzegam różnicy między …”). Czy Pan nie widzi różnicy między tylko formalnym figurowaniem na liście jakiejś komisji, a udziałem w jej pracach? Tomasz Krzyżak tę różnicę widzi, bo informuje, że biskup w posiedzeniach udziału nie brał, co przeczytałem na stronach Rzeczpospolitej dopiero teraz przygotowując tę odpowiedź. Ale Więź w powyższej relacji o materiale prasowym uznała tę różnicę za nieistotną, bo ją pominięto. A może w episkopacie komuś to umknęło tak jak Państwu powyższy szczegół i nie kryje się za tym żadna zła intencja? Zwłaszcza, że innych hierarchów pousuwano.

Pisząc o robieniu afery miałem na myśli powyższy materiał Więzi, nie Rzeczpospolitą. Pośrednim testem są reakcje wielu komentatorów – materiał Więzi odebrali jako informację o aferze. Zgadzam się, że na niewinnych nie trafiło – rozliczalność tuszowania nadużyć seksualnych w Kościele występuje w niewielkim zakresie, więc uprawnione jest traktowanie wątpliwości na niekorzyść obwinianych.

Ale z tym atakiem na przyznanie medalu to wyolbrzymianie tematu. Sprawa zasługiwała co najwyżej na akapit. Napiętnowane powinno być afiszowanie się z tym wyróżnieniem, a nie samo przyznanie medalu. Kuria polowa przeprasza ze strachu przed mediami, bo mam intuicję, że bliższy jej jest mój pogląd, ale boi się zmaltretowania, nie wierzy w uczciwe przedstawienie jej poglądu.

W podziemiu poznałem Macieja Z., ministra po 1989 r. – był fantastycznym bohaterskim starszym kolegą, skazany na 3 lata więzienia za komuny i chyba 6 lat więzienia po upadku komuny za udział w grubej aferze finansowej – słusznie, nie mam co do tego wątpliwości. Ale nie pozwolę sobie odebrać podziwu za jego zasługi z lat wcześniejszych i tak samo uważam nie należy przekreślać heroicznej przeszłości biskupa Regmunta.

Państwa wrażliwość każe powyżej gęsto polemizować z podobnymi poglądami jak niektóre moje, ale nie z bagatelizowaniem przez jednego z komentatorów trudnego życia w jednostkach kleryckich – to dopuszczalny pogląd. Gdyby jednak ktoś napisał „Żydom w gettach było znośnie” to Państwa wrażliwość kazałaby takiego komentarza nie puścić. A o klerykach można tak pisać (proszę tylko nie oskarżać mnie o stawianie znaku równości między życiem w gettcie a życiem w jednostce kleryckiej).

No, ja też nie mam wrażliwości na wszystko i ranię niechcący wiele osób, najbliższych najczęściej i najgłębiej, więc nie proszę byście Państwo się zmienili, ale byłoby miło obok surowych ocen przeczytać czasem na Państwa łamach ujęcie się za jakimś dobrem w odchodzącym już Kościele, nawet jeżeli was krzywdził posądzaniem o niekatolickość.
Pozdrawiam,

Piotr, tu nie chodzi o bagatelizowanie ciężkiego życia, tylko o wyolbrzymianie rzekomych krzywd. Jak pisałem, zarówno parafia, liczby, czy sami księża wspominają, że te jednostki nie były żadnymi katowniami, służącymi do łamania życiorysów.

Nawiązując do przykładu Macieja Z., godzę się, że późniejsze afery finansowe nie przekreślą jego dorobku opozycyjnego. Ale przekreślają możliwość przyznawania odznaczeń i medali. A to dlatego, że odznaczenie służy i służyło zawsze stawianiu człowieka za przykład. Całego człowieka, a nie wybranego epizodu z jego życia.

@ Wojtek, nie zna Pan osobiście nikogo, kto przeszedł przez te jednostki. Swe komentarze opiera Pan na tym, co umieszczono na różnych stronach internetowych. To niewystarcza, by orzekać o zasadności przyznania medalu osobiście poszkodowanemu ówczesnemu klerykowi
Regmuntowi. Tu głos rozstrzygający ma sam poszkodowany.

Sebastian, znam zarówno bp. Regmunta, jak i kilku innych księży, którzy byli w latach 70 w Bartoszycach. Jeden z nich podczas wykładów opowiadał o swoich przygodach z tej jednostki. Nawiązywał do nich podczas wykładów, gdy mówił o miłości, przywołując anegdotkę o koledze kleryku, który odrzucił zaloty podstawionej dziewczyny, po czym w toalecie wystrugał napis na drzwiach, że kocha karabin, który trzymał na ćwiczeniach. Wspomnienia obejmowały też wydawanie gazetki i ukrywanie się z papierosami.

Ale ja bardzo chętnie posłucham o tym jakie krzywdy spotkały rzekomo poszkodowanych. Bo jakoś nie zgłosili się, gdy IPN badał tę sprawę.

@Piotr Ciompa
Przede wszystkim to zazdroszczę, że ma Pan tak wiele czasu na pisanie tak długich komentarzy po internetach.
To make a long story short:
1. Przecież musieliśmy w omówieniu pominąć pewne wątki omawianego artykułu. Ten zdecydowanie nie jest kluczowy.
2. Komentatorzy są tu różni, jak doskonale widać. Mnie interesowało, czy Pan zarzuca „Więzi” robienie afery. Rozumiem, że nie.
3. Porównanie z Żydami w gettach, które usiłuje Pan przedstawić jako nieporównywanie, jest nieprzyzwoite.
4. Pisze Pan: „nie należy przekreślać heroicznej przeszłości biskupa Regmunta”. Jaką heroiczną przeszłość ma Pan na myśli?
5. Retorycznie: naprawdę nie znajduje Pan na tych łamach nic o dobru w Kościele i o kościelności jako pozytywnej wartości?

@ Wojtek, czy Bp Regmunt wspominał o tych latach? Bo ja znam trzech, którzy tam byli. Jeden nie chce o tych latach absolutnie wspominać i twarz mu tężeje, jak słyszy Bartoszyce, drugi, przymuszony, niechętnie wspomniał krótko o poniżaniu i podłościach. Trzeci tam chyba nabrał cech kaprala, czego doświadczali czasami jego wikarzy.

Tak, podobnie inni księża.

Wybacz, to, co mówisz, to połowa moich byłych uczniów może powiedzieć o latach spędzonych w liceum. Czy indywidualnie można traktować to jako traumę? Oczywiście. Czy należy nadawać medale każdemu, kto ukończył liceum? No nie sądzę.

Władze komunistyczne owszem, używały poboru do wojska jako narzędzia terroru wobec opozycjonistów. Miało to miejsce w latach 1982-83 i dotyczyło konkretnych jednostek wojskowych. Jednostka dla kleryków w Bartoszycach została zlikwidowana w 1980 roku i nigdy nie stanowiła formy internowania, czy prześladowania wrogów władzy ludowej. Z racji skupienia dużej liczby kleryków razem, w ramach wspólnej jednostki nie występowało zjawisko „fali” znane z innych jednostek, gdzie łatwo było paść ofiarą przemocy z powodu izolacji od grupy. Jak wspominałem, w Bartoszycach rekruci mieli regularnie rekolekcje i konferencje. Służba wojskowa nie przerywała ich studiów, dlatego mieli wyznaczony czas na naukę, zaliczali przedmioty, spotykali się z wykładowcami z seminarium.

On mówił jedynie, że taki fakt miał miejsce i że starania władz by zniechęcić kleryków były godne politowania. Żartował też, że w Bartoszycach było lepsze jedzenie, niż we wrocławskim seminarium, gdzie serwowano tylko kiszoną kapustę.

@ Wojtek, owszem, był, przez funkcjonariuszy i sympatyków autoramentu „ podstawianych kobiet” , o których wspominasz , ot tak, w końcu to podstawione kobiety i młodzi chłopcy, nieprawdaż? , w komentarzach o Bartoszycach. Przykre. Dobrze więc, że Diecezja Polowa przypomniała zasługi tych ludzi, w tym biskupa Regmunta.

Nie, to nie jest dobrze. To nadal jest postawa klerykalizmu polskiego Kościoła, gdzie przyznaje się medale „swoim” i podnosi do rangi „zasług” i „wytrwania w wierze” konieczność uczestnictwa w nudnych wykładach o Leninie i obiadów w restauracjach z pięknymi kobietami, podczas gdy zwykli obywatele w tym czasie w wojsku mierzyli się z brutalnymi pobiciami, gwałtami i prześladowaniami, które prowadziły do samobójstw.

Zgadzam się… Wojsko nie było miejscem dla wrażliwych. Sporo młodych ludzi którzy tam trafili (bo np. nie zdali na studia) mówili o słuzbie wojskowej jako o najgorszym doświadczeniu w życiu. Mój kuzyn podczas służby wojskowej uległ wypadkowi komunikacyjnemu – coś mu tam nie zrosło i został odesłany do cywila. Uważał to za najwieksze szczęście w zyciu

@ Wojciech, czekam na dalszą część opowieści, w której porzuciwszy restauracje i piękne (a to już nie podstawione?) kobiety, ramię w ramię z czerwonymi ruszają do boju ze zwykłymi obywatelami. Gdyby tak zdążyć z tym do 19.00…