rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Ministra Czarnka zderzenie z nauką

Wizyta ministra edukacji Przemysława Czarnka w Akademii Piotrkowskiej, 1 czerwca 2023 r., Piotrków Trybunalski. Fot. Ministerstwo Edukacji i Nauki

Gdy przedstawiciel rządu publicznie zapowiada finansowanie wyłącznie prac naukowych, które podporządkowują się rządowej propagandzie, oczywiste jest, że wywoła to protest najwyższych reprezentantów nauki polskiej.

Zaczęło się od tego, że prof. Barbara Engelking, referując w telewizyjnej rozmowie z Moniką Olejnik wyniki swoich wieloletnich badań, powiedziała o rozczarowaniu Żydów postawą polskich współobywateli w latach niemieckiej okupacji i ludobójstwa. Zapisy oddające takie nastroje i opinie można znaleźć w setkach i tysiącach żydowskich relacji oraz w innych źródłach pozostawionych przez tych, którzy ocaleli, ale i tych, którym przeżyć ostatecznie się nie udało. Naukowcy zajmujący się tym tematem wiedzą doskonale o tym rozczarowaniu. „Polacy zawiedli” – powiedziała Engelking, mówiąc o tych odczuciach i o osamotnieniu umierających w getcie warszawskim, bo o tym był cały wywiad.

Wolałbym, aby nawet w tej krótkiej wypowiedzi użyła określenia, że Polacy „przeważnie” lub „w większości” zawiedli. Dodanie nawet jednego słowa miałoby wpływ nie tylko na temperaturę dyskusji, ale i byłoby bliższe opisowi złożonej rzeczywistości, w której przecież na szczęście nie wszyscy zawiedli. Ci, którzy w obliczu najcięższej próby nie ulegli ideologii egoizmu narodowego i zbrodniczej antysemickiej propagandzie, ze wszech miar zasługują na trwałą pamięć. Engelking mówiła o nich w innym fragmencie tego samego wywiadu.

Negatywna reakcja na postępowanie ministra Czarnka wykroczyła daleko poza osoby i środowiska, które zostały zaatakowane. Nigdy dotąd nie było takiego poruszenia i wsparcia w tych sprawach

Jerzy Halbersztadt

Udostępnij tekst

Wydawałoby się, że w tym punkcie powinna się zacząć poważna rozmowa i szczegółowa dyskusja na ten temat, ale nie ma na to dużej nadziei. W 2023 r. w Polsce każdy jakoś kontrowersyjny temat jest wykorzystywany do wzmacniania podziału kraju na dwa zwalczające się plemiona.

Atak zamiast dyskusji

Najpierw premier Mateusz Morawiecki (co jest rzeczą niebywałą od czasów Władysława Gomułki) osobiście dał sygnał do nagonki na niewygodną naukowczynię, a potem wkroczył minister (o zgrozo – edukacji!) Przemysław Czarnek, określając wypowiedź prof. Engelking jako „antypolskie chamstwo”. Agresja ministra Czarnka wobec badaczki i jej macierzystego Instytutu Filozofii i Socjologii PAN (zarówno na poziomie meritum, jak i użytego języka), wywołała jednak szeroką reakcję w środowisku naukowym, nie tylko w Polsce.

W ostatnim ćwierćwieczu mieliśmy do czynienia z wieloma głośnymi i publicznymi sporami na temat stosunków polsko-żydowskich w okresie II wojny światowej. Padało w nich sporo emocjonalnych sformułowań, ale gdy chodzi o dyskusje akademickie, odbywało się to w dużym stopniu w ramach polemik merytorycznych bądź zachowujących pozory merytoryczności: sporów o fakty, o liczby, o proporcje analizowanych zjawisk, o wiarygodność wykorzystywanych źródeł – choć utrzymanie się w tych ramach często nie przychodziło łatwo.

W ostatnich latach najwyraźniej było to widoczne po opublikowaniu w 2018 r. zbioru studiów „Dalej jest noc” pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego, w którym z nieznaną dotąd szczegółowością została przedstawiona sytuacja Żydów w dziewięciu powiatach okupowanej Polski. Zgromadzony bogaty materiał faktograficzny jednoznacznie wskazywał na osamotnienie Żydów wobec niemieckiej polityki prześladowania i eksterminacji ludności żydowskiej oraz na szeroki udział Polaków wciągniętych w realizację różnych aspektów tej polityki. Heroiczne akty udzielania Żydom pomocy, badane w konkretnym terenie, były odosobnione i generalnie nie mogły liczyć na społeczne wsparcie lub zrozumienie, zarówno w czasie wojny, jak i po niej.

Taki obraz godzi boleśnie w politykę historyczną obozu rządzącego, opartą na czerpaniu z historii wyłącznie pozytywnych inspiracji i budowaniu, jak to jest określane, „poczucia dumy narodowej”. Ta polityka w dużym stopniu skupia się na wspieraniu przekonania o unikatowo-heroicznej postawie Polaków podczas wojny. Działający na polityczne zlecenie Instytut Pamięci Narodowej, jako ramię wykonawcze tej polityki (a nie jest to jedyna taka instytucja), nie był jednak w stanie podjąć poważnej dyskusji na temat całościowego obrazu stosunków polsko-żydowskich i ich konsekwencji dla świadomości historycznej Polaków.

W polemice z „Dalej jest noc” IPN skupił się więc na wyszukiwaniu wszelkich pomyłek redakcyjnych czy szczegółowych potknięć w interpretacji konkretnych źródeł, by zdyskredytować autorów tego ważnego osiągnięcia badawczego. Zamiast dyskutować o wnioskach z badań, oskarżano autorów o manipulacje i błędy. Współbrzmiały z tym też ataki publicystyczne, a nawet sztucznie wykreowane (oraz finansowane przez organizacje prorządowe) pozwy o ochronę dóbr osobistych ze strony krewnych niektórych postaci przedstawionych w publikacji. Nie zmieniło to w niczym istotnym wymowy całości, sądy te pozwy ostatecznie odrzuciły, zaś książka „Dalej jest noc” (w nieco skróconej formie i z poprawionymi szczegółami) została kilka miesięcy temu opublikowana w cenionym wydawnictwie akademickim w Stanach Zjednoczonych.

„Naruszanie dobrego imienia Rzeczypospolitej”

Przemysław Czarnek od dawna miał specyficzne (jak na ministra edukacji) zdanie na temat tych badań (i swojej misji godnego reprezentowania Polski): już w marcu 2021 r. nazwał „Dalej jest noc” „antypolskim szmatławcem”. Wielkiego echa to, o dziwo, wówczas nie wywołało, ponieważ miało miejsce w audycji radiowej o niewielkim zasięgu, a więc w medium raczej ulotnym. Połączył to z zapowiedzią zintensyfikowania badań nad II wojną światową (w tym na temat pomocy udzielanej Żydom) w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Przez kolejne dwa lata nic takiego nie nastąpiło, ale podobna zapowiedź znalazła się w tegorocznym ogłoszeniu tego programu.

Jak to możliwe, że ministrem edukacji został człowiek taki jak Czarnek? Od czasu Komisji Edukacji Narodowej w Polsce stanowisko to powierzano z reguły ludziom lepiej wykształconym i rozważniej się zachowującym niż przeciętna ministerialna danego etapu

Jerzy Halbersztadt

Udostępnij tekst

Publiczna dyskusja nad tymi problemami w 2018 r. pozostawała pod silnym wpływem innego sporu: próby wprowadzenia do ustawy o IPN przepisów karnych za „naruszenie dobrego imienia Rzeczypospolitej”, co wymyślili domorośli politycy, podpierający się nacjonalizmem, przede wszystkim Patryk Jaki i Tomasz Rzymkowski. Popierały ten pomysł osoby sympatyzujące z obozem prawicowo-nacjonalistycznym, a protestowały głównie osoby publiczne o poglądach demokratyczno-liberalnych. Przeciwko wystąpili również zgodnie badacze Holokaustu z Polski i zagranicy, natomiast nie widać było szerszej mobilizacji środowiska akademickiego w Polsce.

Ostatecznie liczne głosy oburzenia, ale przede wszystkim stanowiska rządów USA i Izraela, skłoniły kierownictwo PiS do wycofania się z tego pomysłu. Zniszczonego zaufania i wielorakiej współpracy jednak nie udało się dotąd odbudować.

Prawie w tym samym czasie podpisywana była petycja za przedłużeniem prof. Engelking mandatu do przewodniczenia Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. I tu było podobnie: podpisywały ją osoby związane z badaniem Zagłady i historią Auschwitz oraz wiele dość anonimowych osób prywatnych, pragnących konstruktywnej współpracy Polaków i Żydów, co akurat w Muzeum KL Auschwitz od lat udawało się jakoś osiągać. Premier jednak w ogóle nie powołał rady na nową kadencję. Było przy tym znamienne, że środowiska akademickie niezbyt aktywnie włączyły się w te starania – poza tymi osobami publicznymi, o których z góry było wiadomo, że takie wnioski wspierają.

Systemowe zniekształcanie obrazu przeszłości

Dzisiaj jest inaczej. Kilka różnych listów protestujących przeciwko ostatniej napaści min. Czarnka na prof. Engelking i Instytut Filozofii i Socjologii PAN podpisało łącznie ponad 4 tys. osób, w ogromnej większości ze środowiska akademickiego, w tym ponad 1,6 tys. profesorów i doktorów habilitowanych. Są wśród nich liczni badacze zajmujący się stosunkami polsko-żydowskimi albo historią II wojny światowej, ale ogromną większość stanowią profesorowie z innych zakresów historii, socjologii, filozofii, kulturoznawstwa, filologii, prawa, nauk politycznych, a także nauk ścisłych, przyrodniczych czy technicznych. Reprezentowane są największe uniwersytety i uczelnie innych typów (może poza naukowcami z UKSW i KUL, z których list podpisały tylko jednostki). Wystąpiło jednak także wielu badaczy młodszych i z uczelni regionalnych.

To nadal nie jest masowe zjawisko, ale widać że negatywna reakcja na postępowanie ministra edukacji wykroczyła daleko poza osoby i środowiska, które zostały zaatakowane. Głos zabrała również Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prezes Polskiej Akademii Nauk, Wydział I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, senaty i rady wydziałów kilku uczelni oraz rady naukowe instytutów. Nigdy dotąd nie było takiego poruszenia i wsparcia w tych sprawach. Na listach poparcia pojawiły się nawet osoby związane z Instytutem Pamięci Narodowej.

Nie powiodła się natomiast próba wsparcia ministra głosami podobnie myślących zwolenników. Odpowiedni list Akademickich Klubów Obywatelskich im. Lecha Kaczyńskiego podpisało 400 osób, w tym 80 profesorów, niemal w połowie emerytowanych. Poza jednym (specyficznym) przypadkiem prof. Jana Żaryna, trudno znaleźć wśród sygnatariuszy osoby, które miałyby jakąś zawodową orientację we współczesnych badaniach nad problematyką stosunków polsko-żydowskich.

Można się tylko domyślać co spowodowało znacznie szerszą niż kiedykolwiek wcześniej reakcję środowiska akademickiego, bo takich badań nikt chyba nie prowadzi. Sądząc z treści protestów, podpisujący mają świadomość systemowego zniekształcania obrazu przeszłości historycznej przez instytucje i badaczy dyspozycyjnych wobec rządu, a także budowania nieproporcjalnego obrazu, w którym pomoc udzielana Żydom w czasie wojny przez najdzielniejszych Polaków ma przysłonić cały obraz ludzkich zachowań w tym tragicznym okresie.

Myślę, że i poprzednio istniała tego świadomość, ale gdy przedstawiciel rządu nie tylko sugeruje i foruje takie działanie (co ma miejsce już od dawna), lecz także ostentacyjnie, publicznie zapowiada finansowanie wyłącznie prac naukowych, które podporządkowują się rządowej propagandzie i z góry podyktowanym tezom (a to uczynił min. Czarnek w wypowiedzi z 24 kwietnia), to oczywiste staje się, iż „godzi to w konstytucyjną wolność słowa i wolność badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników”, jak stwierdzili 12 maja prezesi RGNiSzW, PAN, PAU i KRASP, a więc najwyżsi reprezentanci nauki polskiej.

Wielki dorobek można bardzo szybko zniszczyć

Minister Czarnek zaczął także wprowadzać swoje pomysły w czyn, wstrzymując Instytutowi Filozofii i Socjologii PAN wyrównanie wzrostu płac minimalnych, podniesionych przez rząd i wynikających z inflacyjnej polityki rządowej. Czym innym jest znane od dawna przydzielanie dodatkowych grantów „swoim”, a czym innym bezpośrednie niszczenie instytucji naukowej środkami finansowymi, a z tym mamy tu do czynienia.

W podpisywanych protestach oraz wypowiedziach medialnych wielokrotnie mówi się też o „zapędach cenzorskich”, „zagrożeniu autonomii polskich instytucji akademickich” czy „kwestionowaniu fundamentalnych zasad funkcjonowania nauki w społeczeństwie demokratycznym”. Prof. Adam Strzembosz wyraził to w tygodniku Polskiej Akademii Umiejętności następująco: „Nauka ma być realizowana w sposób zgodny z podstawowymi normami, co oznacza, że jej wyniki nie mogą podlegać manipulacji ze względu na zainteresowania czy poglądy ministra, który przydziela środki na działalność naukową. Jest to wypowiedź absolutnie oburzająca, niegodna człowieka, który sam powołuje się na swój tytuł profesorski. Taka postawa go dyskredytuje również jako profesora”.

Ne bez znaczenia jest tu też osobista agresywność ministra Czarnka, demonstrującego w swoich wypowiedziach chęć zniszczenia, a przynajmniej obrażenia każdego, kogo uznaje za swojego oponenta i to nierzadko w słowach, o których można powiedzieć (nieco odwracając niezapomniane, skrzydlate sformułowanie kpt. Wagnera/Zbigniewa Zapasiewicza), że na próżno ich szukać w słowniku ludzi kulturalnych.

Jak to możliwe, że człowiek o takich cechach osobistych może być ministrem, a zwłaszcza ministrem edukacji? Od czasu Komisji Edukacji Narodowej i Joachima Lelewela w dziesiątkach kolejnych polskich rządów i w różnych ustrojach stanowisko to powierzano z reguły ludziom lepiej wykształconym i rozważniej się zachowującym niż przeciętna ministerialna danego etapu. Dotyczy to nawet takich postaci jak Janusz Jędrzejewicz, Wojciech Świętosławski, Stanisław Skrzeszewski czy Henryk Jabłoński. Choć wykonywali oni różne brutalne polityczne zamówienia, to jednak każdy z nich wyróżniał się ogładą w porównaniu ze swoimi kolegami z rządu. Tym bardziej dotyczy to kolejnych ministrów edukacji w III RP. A tu, proszę, Jarosław Kaczyński skierował do tego resortu chyba jednego z najbardziej agresywnych i prostackich polityków swojej partii, choć legitymującego się dyplomami i stopniami nadanymi przez Katolicki Uniwersytet Lubelski.

Wesprzyj Więź

Ci politycy polscy, którzy nasilają niszczycielski spór z badaczami dziejów Zagłady i usiłują narzucić im zniekształcony oraz wybiórczy obraz historii, nie są w stanie dostrzec, że to nie poprawia wizerunku Polski w świecie (nie tylko akademickim). Wręcz przeciwnie, spycha nasze państwo i nasze społeczeństwo do kategorii krajów marginalnych i niedojrzałych, które nie potrafią uporać się z własną przeszłością, zaś demagogia nacjonalistyczna (a więc skierowana przeciwko innym) osłabia zdolność Polski do pełnoprawnego uczestnictwa we wspólnocie międzynarodowej.

Widoczne tolerowanie wypowiedzi i działań antysemickich w sferze publicznej oraz przeraźliwy poziom bezkarnego siania nienawiści w internecie kompromitują i osłabiają wydźwięk nawet tych dokonań badawczych i edukacyjnych, które zostały w ostatnich latach poczynione, takich jak pełniejsze pokazanie działań polskich dyplomatów na rzecz Żydów podczas wojny czy wiele lokalnych upamiętnień i inicjatyw edukacyjnych. Budowanie wzajemnego zrozumienia zajmuje lata, a zniszczyć ten dorobek można bardzo szybko.

Przeczytaj także: Zbigniew Nosowski, Polskie obozy i naród niepokalany

Podziel się

13
Wiadomość

Rządom głupców ludzie mądrzy przeszkadzają. Dlatego jak wiadomo PiS nie pyta się o zdanie specjalistów.
Chrześcijaństwo to między innymi umiejętność refleksji nad swoimi grzechami i chęć ich naprawienia. Ale minister Czarnek jak wiadomo jest Superkatolikiem. Nie musi ulegać takim miazmatom.

Ilekroć czytam artykuły w podobnym tonie, nieodmiennie nachodzi mnie pytanie, dlaczego ? Dlaczego kładziony jest nacisk na słowo Polacy. Nie ludzie na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę, nie ludzie poddani terrorowi, nie ludzie zniewoleni – tylko Polacy. A dlaczego Niemcy to nie są Niemcy, tylko naziści, faszyści albo hitlerowcy.

Naziści a nie Niemcy wynikali z powojennej konieczności ułożenia na nowo Europy. Przez wszystkich zwycięzców. Trzeba było w tej Europie znaleźć miejsce dla Niemców. W końcu nie można było ich wszystkich eksterminować za zbrodnie wojenne. termin naziści pozwalał na założenie że nie wszyscy Niemcy nimi byli, że możliwe są Niemcy nienazistowskie, demokratyczne czy komunistyczne, ale inne. Twierdzenie, że wszyscy Niemcy to zbrodniarze uniemożliwiłoby stabilizację kontynentu. To że Niemcy stały się dziś państwem demokratycznym jest po cześci dowodem na słuszność tamtej polityki.

Panie Marku,Niemcom Amerykanie napisali Ustawe Zasadnicza, napisali zanim powstalo Panstwo, poczatek preambuly brzmi: Swiadomi odpowiedzialnosci przed Bogiem i ludzmi….pozatem Niemcy mialy Erharda, Erharda ktotego Hrabina Marion Dönhoff notabene wspolwydawczyni Die Welt,nazwala idiota,byl slabym politykiem,ale geniuszem w sprawach gospodarki i ekonomi, Darlings koty zAdenauerem,jednak Erhard politykowi nie ustapil,znowu nauka przesyla pozdrowienia,ona bowiem naprawia to co politycy zepsuja.

Chetnie Panu odpowiem,Panie Marku. Budowe domu rozpoczyna sie od fundamentow, Panstwo tez,fundamentem Panstwa jest Konstytucja,czy Ustawa Zasadnicza,na tych fundamentach,buduje sie Panstwo.Niemcy uchwalili to w maju,potembudowali RFN, Polacy zaczeli od budowy III RP od budowy Panstwa,Konstytucje uchwalili w 1997, Not fundamenty trzeszcza obecnie.

Panie Jerzy kazdy Narod ma swoje mocne i slabe strony, Polacy tez, kazdy upada pod krzyzem zycia, trzeba sie tylko podniesc i kroczyc dalej,dlatego wazna jest znajomosc historii,wlasnej historii.Bedac na Wawelu przeczytalam to: zwyciezyc i spoczac na laurach to kleska,zostac pokonanym i nie ulec,to zwyciestwo. Prosze mi powiedziec ktora czesc tego cytatu odnosi sie do Polski,a ktora do nazistowskich Niemiec? Niemcy po wojnie zostali okrzyczeni zbrodniarzami wszechczasow,mimo to nie ulegli,sa dzis niekwestionowana potem, Polacy,tak czytam czesto w polskojezycznych czasopismach licza tylko na Unie,Unia zrobi nam to,Unia zrobi nam tamto. W retoryce PiSu bremischer to inaczej,my zrobimy to,my Polacy zrobimy tamto,nie mowia ze zbudujemy druga Japonie,Irlandie,zbudujemy —Polske. Wiecie kiedys kibicowalam Gierkowi,budowal druga Polske,cos po nim zostalo,masa mieszkan,drogi,firmy,nie wszystkie zrobily plante.Kupil mase licencji,podobnie jak kiedys Japonczycy,oni na ich bazie rozwineli swoje wlasne produkty,Polacy klepali te swoje Fiaty w nieskonczonosc,w maluchu nawet rozrusznika nie udoskonalili,czasem startowalo sie patykiem,teraz to samo,technologia przyszla sama do Polski,a Polacy w dalszym ciagu nic,ulegli tematowi zastepczemu gender,jakbyto mialo wszystko zmienic,gender uratuje Polske,Swiat, wczasie pandemii wszyscy zobaczyli co uratowalo ludzkosc, nauka, nauka,nie Ideologie.Kto na tym zarobil, panstwa majace nauke,nie Ideologie.Zarobili multum gotowki,klienci ustawiali sie w kolejce,Pan prof Czarnek ma racje,trzeba finansowac polska prawdziwa nauke,a niemlocenie slomy.

@Jerzy: Odwracanie kota ogonem. Byly prezydent Horst Köhler przemawial w koncu listopada 2022 w Skierbieszowie w 80. rocznice pacyfikacji Zamojszczyzny. Kilkakrotnie powtarzal, ze zbrodni dokonali Niemcy i ze on jest doglebnie przybity miara zbrodni dokonanych w imie narodu niemieckiego. Tyle, ze wiele ludzi nie chce tego slyszec i widziec, a woli istniec w swojej bance informacyjnej. Dorosnijmy wreszcie do dojrzalej dyskusji…

Wynika to z tego, że w ramach III Rzeszy było wiele narodowości, które były odpowiedzialne za wojnę i zbrodnie. Byli Niemcy, Austriacy, Holendrzy, Belgowie, Słowacy, Węgrzy i inni. Walczyli armii, robili kariery w SS, stanowili obsady obozów koncentracyjnych. Określanie wszystkich mianem “Niemcy” jest o tyle nieprawdziwe, że przerzuca całość odpowiedzialności na jedną grupę narodowościową, a przy tym zdejmuje odpowiedzialność z pozostałych.

Dokładnie tak ! Prawda w przypadku “Niemcy”, bo choć większość nazistów to byli w istocie Niemcy, to nie każdy, a ponadto część nie popierała Hitlera i jego metod. Tyle że dokładnie to samo można odnieść do słowa “Polak”. Budowanie kontekstu “Polacy zawiedli”, ‘Polacy mordowali’ itp jest kłamstwem, ponieważ nie spełnia kryteriów prawdy, a nie dlatego że każdy Polak był aniołkiem. I to kłamstwem świadomie i z premedytacją powtarzanym od lat.

Trzeba więc odpowiedzieć z czego wynikała niechęć do Żydów, która w sytuacji wojny przekształciła się w powszechną obojętność i realizowała się we wrogości? O ile w przypadku Niemców poparcie dla działań Hitlera nie wynikała z “niemieckości”, o tyle niechęć do Żydów budowano na “polskości”.

Cóż, podobnie jak poprzednio, mogę tylko się zgodzić z tokiem rozumowania. Badania naukowe powinny wyjaśnić tło i przynajmniej próbować odpowiadać na takie pytania. Tylko że samo ich stawianie jest obecnie utożsamiane z antysemityzmem. Nie znam żadnej sensownej pracy naukowej na ten temat. Znam tylko rodzinne przekazy moich dziadków. Zostało mi w pamięci kilka stwierdzeń. Żydzi byli bardzo rozni, od szczerych polskich patriotów po osoby bardzo niechętne polskiej państwowości i dość otwarcie marzące o powrocie zaborów. Żydzi często podejmowali się pracy która wymagała dość brutalnego traktowania osób ubogich. Żydzi nie wahali się narobic sobie wrogów jeśli mieli w tym interes. Wydaje mi się że skutki tego widzieliśmy później. Prawie nikt spośród nie- Żydów nie miał powodów aby nadstawiać karku. Całkiem wielu miało różne zadawnione urazy czy nawet krzywdy, które pchały do zemsty.

Jerzy, po pierwsze, różnice między postawami Żydów wynikały z pochodzenia. W Polsce istniała spora społeczność, żyjąca tu od wieków, ale też byli Żydzi zesłani do Polski z terenów Rosji podczas zaborów.
Kluczowym zagadnieniem jest nie to jakie postawy Żydzi przyjmowali, lecz dlaczego takie postawy przyjmowali. Mówisz, że Żydzi zajmowali się wyzyskiem. Owszem, ale robili to dlatego, że kultura chrześcijańska ograniczała im dostęp do “uczciwych” zajęć. Żyd nie mógł być rolnikiem, urzędnikiem, należeć do cechu rzemieślników. A jednocześnie Kościół zakazywał lichwy i wyzysku, więc społeczeństwa zrzucały te niewdzięczne zadania na Żydów.

Analogiczne sytuacje obserwujemy w Europie po wojnie na Bałkanach i obecnie w czasie kryzysu uchodźczego. Ludzi w potrzebie wrzucono do obozów, niejako gett, nie dopuszcza się ich do rynku pracy, w związku z tym zostaje kradzież, handel narkotykami i prostytucja by przeżyć i nakarmić dzieci. Dzieci przyjmują wzorce nie znając innego życia. Potem samo się to napędza – nie zatrudnię chłopaka z “getta”, bo na pewno złodziej. W związku z tym chłopak zostanie złodziejem, bo pracy nie dostanie. Błędne koło.

Panie Wojtku, tym razem nie zgadzam się z Pana tezami. Nic mi nie wiadomo o ograniczeniach w wykonywaniu zawodów przez Zydów w XX-leciu międzywojennym, z przekazów rodzinnych wiem że było wiele bardzo dobrze wykształconych osób wykonujących szanowane zawody. Nie widzę też specjalnie analogii z obecnie tworzonymi gettami. Z opowieści wiem, że Żydzi swoją wspólnotę traktowali co do zasady jako lepszą od innych i dlatego chętnie skupiali się w ‘swoich’ dzielnicach. Co do zasady kluczowe były elementy praktyczne. To nie były przed II wojną ‘getta’ w rozumieniu dzisiejszym. Oczywiście nie mam na myśli sytuacji po `39r. Inaczej tłumaczę też sobie gotowość do, jak Pan określił, ‘wyzysku’. Przekraczanie norm społecznych, jednocześnie działając w granicach prawa, było kompletnie nieopłacalne w ramach własnego środowiska, natomiast możliwe i opłacalne kiedy dotyczyło innej grupy – w tym wypadku często ofiarami byli ubodzy i słabo wykształceni Polacy. A taka grupa, już pod okupacją, była świetnym targetem dla podjudzania i manipulacji.

Zewnętrznych ograniczeń już nie było, były te wynikłe z uwarunkowań. W Polsce ziemia rolna pochodziła z uwłaszczeń i dziedziczenia. Żydzi przybyli do Polski w czasie zaborów naturalnie nie mogli liczyć na ziemię rolną. Do tego przesiedlenia sprawiały, że Żydzi osiedlali się w miastach, co było podyktowane względami praktycznymi (naród co chwila wypędzany nie wiązał się z miejscem ziemią). Uwarunkowania sięgające jeszcze średniowiecza sprawiały, że Żydzi zajmowali się określonymi dziedzinami, które przez katolików były uznane za “gorsze”.

Skupianie się we własnym środowisku jest typowym zachowaniem, gdy grupa jest w jakiś sposób prześladowana. Bo i po co Żydzi mieli się asymilować z polskim społeczeństwem, które wyrażało niechęć?

Zaś co do przekraczania norm społecznych, to wybacz, ale nikt tak w życiu nie wykorzystywał Polaków jak inni Polacy. To, że także Żydzi zachowywali się w podobny sposób nie świadczy o nich samych, bardziej o społeczeństwie jako całości. Różnica taka, że wobec Żydów można było stosować dodatkowe kryteria nienawiści (analogicznie jak dziś w USA, gdzie przestępstwa popełniają rozni ludzie, ale szczególna nienawiść jest kierowana w stronę czarnoskórych, bo stereotypowo wiązani są z przestępstwami).

Tylko ci dobrze wykształceni (lekarze, prawnicy, naukowcy), najczęściej byli luźno związani ze swoją wspólnotą, a często od niej odchodzili dokonując konwersji na inne wyznania. Ale dalej byli uznawani za Żydów…

Osamotnienie Żydów opisywane przez żydowskich historyków i publicystów było analogiczne do osamotnienia Polaków w czasie kampanii wrześniowej i po IV rozbiorze Polski, kiedy to mniejszości etniczne zamieszkujące II RP były nielojalne i dopuściły się kolaboracji z najeźdźcami. Sytuacja Żydów opisywana przez Enkelking i Grabowskiego była prostą konsekwencją ich wcześniejszej postawy wobec najeźdźców, których witali chlebem i solą. Badacze Zagłady zachowują się tak jakby prawda historyczna była zgodna tylko z ich punktem widzenia.

I ja pamiętam, że takie antysemickie, kłamliwe komentarze Administrator forum “Więzi” przepuszcza, a na fejsie nie usuwa. W przeciwieństwie do komentarzy na tematy teologiczne osób o innych niż oczekiwane poglądach. O, te są niedopuszczane, przerabiane, a autorzy strofowani przez samego Pana Redaktora Nosowskiego. Panie Redaktorze, naprawdę mordowani, bici i ograbiani, denuncjowani i wykorzystywani przez niektórych Polaków Żydzi w Otwocku, i Falenicy, i w innych wioskach i miasteczkach Polski opisywanych przez Grossa w “Strachu” sami sobie byli winni, jak twierdzi Pan Jan Heino ????????????????????????????? Mocno na prawo skręcacie, mocno.

Moderacja nie jest nieomylna. Ale teraz niech już to zostanie, żeby był ślad także Pani upomnienia. Dziękuję.
Komentarzy na tematy teologiczne niezgodnych z artykułami “Więzi” znajdzie tu Pani na pęczki. Tego akurat nie rozumiem.

Oczywiscie tendencja jest znaczaca,czasem nie obiektywna,sama sie zdziwilam wchodzac na Wiez,jestem zaskoczona,mozna pisac z seria,chociaz jezyk po latach emigracji zawodzi,nie potrafi wyrazic co mysli glowa,w spob finezyjny i gladki,polubilam Wiez.Jestescie WIELCY.h

To co Pan tu wypisuje jest obrazą dla człowieka choć średnio zorientowanego w naszej historii.
Przyrównywanie osamotnienia Polaków i Żydów jest istnym horrendum. Polacy we Wrześniu mieli swoją armię, swój rząd oraz sojuszników na Zachodzie. A potem był rząd londyński, Armia Krajowa, partyzantka etc. Nie przypominam sobie by zamykano Polaków w gettach i dokonywano na nich genocydu.
Rosjanie eksterminowali polską mniejszość źydowską nie mniej, niż rdzennych Polaków. Niemcy zgładzili ok. 90% polskich Żydów.

“Sytuacja Żydów opisywana przez Enkelking i Grabowskiego była prostą konsekwencją ich wcześniejszej postawy wobec najeźdźców, których witali chlebem i solą. ”
Ta opisywana “sytuacja” to po prostu polowanie na Żydów, ich wydawanie na pewną śmierć. Te rzekome witanie chlebem i solą to jest powód do mordowania? Wszyscy Żydzi witali w ten sposób? Jakoś Polaków witających w ten sam sposób (a byli tacy) nikt nie eksterminował. 10% ofiar Katynia to Żydzi. Do wojska ich nie przyjmowano, do AK tak samo. Tak wyglądała ta “równość”.

To są jakieś brednie, które w tym miejscu szokują podwójnie.

Ciekawe czy równie chętnie są głoszone poglądy na temat tego, że Żydzi zawiedli Żydów (np. Żydzi amerykańscy). Nadal nie potrafię wyobrazić sobie ogromu zła jakie wtedy zostało wyrządzone. Nie wiem jakbym się zachował w obliczu śmierci. Dywagacje z poziomu wygodnego fotela są dla mnie niewiarygodne.

Osobie, która rości sobie tytuł do opinii o samej sobie, że szuka prawdy zadam pytanie. Nawet zakładając roboczo, że min.Czarnek cynicznie żeruje na emocjach części społeczeństwa, to skąd się te emocje wzięły? No, wiem że stoi za tym zło albo głupota, ale przecież nie wszystko to tłumaczy. Gdyby Autor sobie to wyjaśnił, myślę że ten artykuł byłby ciut inny, miałby szanse wciągnąć mnie w dialog a może nawet przekonać do niektórych swoich racji.

Zamiast tego Autor wybrał umacnianie swoich przyjaciół w przekonaniu, że środowisko ma jak zawsze rację, której nie ma potrzeby konfrontować z argumentami z poza środowiska. Żeby utrudnić zaszufladkowanie mnie napiszę, że krytycznie oceniam min.Czarnka. W edukacji i szkolnictwie wyższym nie wprowadza się nawet najsłuszniejszych zmian konfrontacyjnie – chociaż to trudne, trzeba uzyskać poparcie masy krytycznej “interesariuszy” (nie jest to większość sejmowa). Dodam jednak, że zmiany w edukacji bez próby pozyskania takiego poparcia miały miejsce za Platformy, że przypomnę spór o sześciolatki czy pozycję historii w nauczaniu. Rząd groził Uniwersytetowi Jagiellońskiemu (a było to przed katastrofą smoleńską!) za wypromowanie na magistra Pawła Zyzaka, studenta prof.Andrzeja Nowaka, za niesłuszną pracę o Lechu Wałęsie, jak dziś już nikt temu nie zaprzeczy, prawdziwą, co najwyżej z niedoskonałościami mniejszymi, niż szacunek prof.Grabowskiego lub prof.Engelking 200 tys. Żydów uśmierconych za sprawą polskich sąsiadów. Ale dla Autora tych faktów nie było, zaczyna wywód od litery B. Tak łatwiej żyć?

“Rząd groził Uniwersytetowi Jagiellońskiemu (a było to przed katastrofą smoleńską!) za wypromowanie na magistra Pawła Zyzaka…”

A co ma do tego katastrofa smoleńska, że tak spytam???

Charakterystyczne jest ten odwieczny chwyt “a PO robiło tak samo…”. Nie wiem w jaki sposób to ma tłumaczyć wybryki min. Czarnka?

A jak było faktycznie z tymi groźbami rządu??

“2 kwietnia 2009 roku ówczesna ministra nauki, prof. Barbara Kudrycka złożyła wniosek do Państwowej Komisji Akredytacyjnej o przeprowadzenie kontroli na Wydziale Historycznym UJ „w związku z nieprawidłowościami metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej Pawła Zyzaka”.
Ta decyzja została jednak błyskawicznie skrytykowana nie tylko przez media, ale także przez premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Grzegorza Schetynę (oraz przez Jarosława Kaczyńskiego, wówczas w opozycji).
„Polski rząd nie będzie nadzorował prac magisterskich” – oświadczył Tusk, komentując, że decyzja o kontroli na uczelni była „autorskim pomysłem pani minister (…) Bywa czasami, że jak na zło chcemy zareagować nadgorliwością, niektórzy urzędnicy błądzą, i to był błąd”.
Tusk zażądał od min. Kudryckiej wycofania się decyzji.
5 kwietnia Kudrycka wycofała wniosek o kontroli. ”
https://oko.press/rzecznik-rzadu-za-po-wolnosc-nauki-byla-zagrozona-sprawa-zyzaka

Nie widzę, żeby obecny minister tak zgasił pomysły swojego ministra….

Odpowiedź na pytanie, dlaczego rządzą nami ludzie pokroju Czarnka jest banalnie prosta. Otóż powodem tego jest skłonność inteligencji do kolaborowania. W każdej sytuacji szukają dla siebie zysku, profitu. Część się załapuje, większość nie i to jest powód do lamentu. Z prostymi ludźmi jest inaczej. Zeźlony na majstra budowlaniec, rzuca łopatę i chrzani robotę, jeśli jego kumple widzą, że ma rację, zdobywa poklask, idą w jego ślady. Majster zaś zwija manele. Wszystkie rewolucje działy się za sprawą prostych ludzi, potem w ich szeregi wkręcają się inteligenci. Na koniec zbuntowany nie ma pojęcia, po której stronie barykady stoi. Jesteś pewien, że trzymasz dziś dobry kurs? My wybraliśmy władzę, ona postawiła ludzi u sterów i kazała realizować własne założenia, idee. Nauka nie powinna wyciągać ręki po dotacje, bo to ją uzależnia od sponsora. Już zapomnieliśmy o histeriach czasu pandemii? tyle się nasłuchałem o relacjach Polsko – Żydowskich, że jeśli ma mnie coś bulwersować to stosunek do Palestyńczyków, to co dzieje się na naszych oczach tu i teras. historycy niech sobie książki piszą i badają co i jak, Ludzie pokroju Czrnka i tak tego nie czytają. Jak większość zresztą, bo i kogo to dziś obchodzi. Pomidory tanieją.

“Otóż powodem tego jest skłonność inteligencji do kolaborowania”

Aż się zakrztusiłem przed monitorem!
Skąd ta niezwykła teza się wzięła? Jakieś badania prowadzono w tym temacie?
Jest to absurd, o czym nasza historia mówi aż za dobrze.
Polecam lekturę np. “Szanowny panie gistapo.” B. Engelking.

“Wszystkie rewolucje działy się za sprawą prostych ludzi, potem w ich szeregi wkręcają się inteligenci. ”

Poważnie? To proszę sobie poczytać o rewolucji bolszewickiej., czy chociażby o Solidarności, czy KOR-ze.

Nie wypowiadam sie na temat Zydow,nie zylam wtedy w Polsce,z moich czasow to w szkole kibicowalismy Zydom w czasie 6 dniowej wojny,mimo ze oficjalny przekaz byl inny w 1967,pamietam znikajacych Zydow z polskiej TV,pamietam Pana Serafinowicza,pamietam zwalnianch Zydow z wojska,mialam okazje ogladac wspanialegoZyda,Papieza niemieckiej krytyki literackiej,Marcela Reich Ranickiego.Tlumaczyl na polski Wizyte starszej Pani.Mam najlepsze wspomnienia zwiazane zZydami,moj maz ma lepsze,odbierala go na tym swiecie akuszerka Zydowka.

“Nie wypowiadam sie na temat Zydow,nie zylam wtedy w Polsce”

Wtedy Pani nie żyła w Polsce, podobnie jak i TERAZ pani od ponad 30 lat w niej nie żyje ale absolutnie nie przeszkadza to się Pani wypowiadać na temat polskiej ekonomii, czy o wyższości PISu. Dziwna niekonsekwencja. 🙂