rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Rada Stała KEP: Współczesnym ideologiom nie podoba się nauczanie Jana Pawła II

Jan Paweł II podczas spotkania z młodzieżą. Fot. Joaoaugustof / Pixabay

Biskupi przyznają, że była w Kościele „mentalność dyskrecji”, a papież nie o wszystkim mógł być informowany.

W październiku w TVN24 emitowany był cykl reportaży „Bielmo” Marcina Gutowskiego, a w Wydawnictwie Agora ukazała się książka pod tym samym tytułem. Na nowo odżyła dyskusja o tym, jak bardzo świadomy nadużyć seksualnych w Kościele był Jan Paweł II oraz o jego odpowiedzialności za niewyjaśnianie kolejnych przypadków.

„Papież Wojtyła mógł mieć gorzką świadomość zła, które zalęgło się w Kościele i poczucie, że on sam nie do końca sprostał wyzwaniu, że nie był w stanie przekroczyć własnych ograniczeń, że nie dopuścił do siebie całej prawdy” – pisał na naszych łamach Henryk Woźniakowski. Ks. Andrzej Szostek mówił: „Nie mam poczucia, żeby redaktor Gutowski dążył on do szkalowania osoby Jana Pawła II czy niszczenia pamięci o nim. On dąży do opisania prawdy. I napotyka w tym dążeniu na różne przeszkody, które usiłuje pokonać swą dociekliwością”.

Dziś stanowisko w sprawie reakcji Jana Pawła II na klerykalną pedofilię wydała Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski. W ocenie autorów tekstu panuje dziś „swego rodzaju moda” na formułowanie opinii, że papież Wojtyła niewiele w tych sprawach robił, a nawet je ukrywał. Zdaniem biskupów „medialny atak na św. Jana Pawła II i jego pontyfikat znajduje swoją przyczynę w nastawieniu do jego nauczania, wyrażonego chociażby w takich encyklikach, jak «Redemptor hominis» czy «Veritatis splendor», a także w głoszonej przez niego teologii ciała, co nie odpowiada współczesnym ideologiom propagującym hedonizm, relatywizm i nihilizm moralny”.

Członkowie Rady Stałej stwierdzają, że „spojrzenie na działania Jana Pawła II powinno uwzględniać kontekst historyczny i ówczesny stan wiedzy, a także uwarunkowania, w jakich on żył. Były one naznaczone przede wszystkim następstwami rewolucji kulturowej 1968 roku, odrzucającej obiektywne kryteria moralności i osobowej odpowiedzialności”. Jak czytamy dalej, „obecnie pojawiają się nowe ideologie, które są spuścizną rewolucji 1968 roku. Podważają one chrześcijańską antropologię, której podstawową prawdą jest stworzenie człowieka przez Boga, jako kobietę i mężczyznę, na Jego obraz i podobieństwo”. 

Autorzy tekstu przytaczają dokumenty i decyzje papieża Wojtyły, które mają pokazać, że papież reagował na pedofilię w Kościele, jak zapis w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 roku, który obligował kościelnych przełożonych do karania sprawców, nazwanie w Katechizmie z 1992 roku nadużyć wobec dzieci grzechem, czy list apostolski „Sacramentorum sanctitatis tutela” z 2001 roku, który „ustanowił jurysdykcję Stolicy Apostolskiej nad wszystkimi przypadkami wykorzystania seksualnego małoletnich od momentu uprawdopodobnienia się przestępstwa i nakazał jego zgłoszenie do Kongregacji Nauki Wiary”.

Biskupi powołują się także na papieski list do biskupów amerykańskich z połowy lat 90., w którym Jan Paweł II stwierdzał, że „zło rzeczywiście może być sensacyjne, ale sensacyjność wokół niego jest zawsze niebezpieczna dla moralności”. „Możliwe, że ten sposób myślenia Papieża był pewną konsekwencją wynikającą z jego polskich bolesnych doświadczeń, gdy pod rządami komunistów mass media były niejako urzędowo wrogie wobec Kościoła i częstokroć pojawiające się w niej informacje były po prostu kłamstwami i oszczerstwami. Postawa nieufności i niedowierzania wobec pojawiających się zarzutów dotyczących duchownych była zatem w dużej mierze uzasadniona, tym bardziej że w systemie komunistycznym były one często sposobem dyskredytowania pozycji i działania Kościoła oraz okazją do werbowania współpracowników spośród duchowieństwa” – komentują.

Przyznają również, że „świadomość Papieża dotycząca skali i skutków tych przestępstw wzrastała wraz z upływem lat”, a „usiłując dzisiaj zrozumieć ówczesną sytuację, trzeba też uwzględnić dominującą wtedy także w Kościele mentalność dyskrecji”. W stanowisku wspomina się również o tym, że „lektura raportu Stolicy Apostolskiej dotyczącego byłego kard. Theodora McCarricka każe stawiać pytania o to, w jakim stopniu Jan Paweł II był rzetelnie informowany przez powołane do tego organy, a w jakim stopniu pewne decyzje były podejmowane bez jego wiedzy na innych szczeblach władzy, zgodnie z kompetencjami”.

Do Rady Stałej KEP należą: bp Andrzej Czaja, abp Wacław Depo, abp Andrzej Dzięga, bp Marian Florczyk, abp Stanisław Gądecki, abp Marek Jędraszewski, abp Józef Kupny, bp Artur Miziński, kard. Kazimierz Nycz, abp Wojciech Polak, bp Wiesław Śmigiel, bp Piotr Turzyński, abp Tadeusz Wojda.

Poniżej zamieszczamy stanowisko rady w całości.

Stanowisko Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski wobec działań Jana Pawła II odnoszących się do przestępstw seksualnych wobec małoletnich 

W przestrzeni publicznej coraz częściej słyszymy pytania o postawę Jana Pawła II wobec dramatu wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i bezbronnych przez duchownych, a także o sposób reagowania na tego rodzaju przestępstwa podczas jego pontyfikatu. Coraz głośniej stawiana jest teza, że Papież nie podchodził właściwie do tego rodzaju czynów i niewiele robił, aby ten problem rozwiązać, a nawet go ukrywał. Wydaje się, że panuje swego rodzaju moda na formułowanie tego typu opinii. Wpisuje się to w próby podważenia autorytetu Jana Pawła II, a nawet zakwestionowania jego świętości, potwierdzonej w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym. W konsekwencji stanowi to usiłowanie pomniejszenia znaczenia tego wyjątkowego pontyfikatu dla Kościoła, świata, kultury i człowieka.

Medialny atak na św. Jana Pawła II i jego pontyfikat znajduje także swoją przyczynę w nastawieniu do jego nauczania, wyrażonego chociażby w takich encyklikach, jak „Redemptor hominis” czy „Veritatis splendor”, a także w głoszonej przez niego teologii ciała, co nie odpowiada współczesnym ideologiom propagującym hedonizm, relatywizm i nihilizm moralny.

W tej sytuacji uczciwe szukanie prawdy i dawanie jej świadectwa jest obowiązkiem każdego prawego sumienia. Spojrzenie na działania Jana Pawła II powinno uwzględniać kontekst historyczny i ówczesny stan wiedzy, a także uwarunkowania, w jakich on żył. Były one naznaczone przede wszystkim następstwami rewolucji kulturowej 1968 roku, odrzucającej obiektywne kryteria moralności i osobowej odpowiedzialności. Powszechnie głoszono, zwłaszcza w środowiskach uniwersyteckich Zachodu, że wszystko ma tę samą wartość i że, w konsekwencji, nie istnieje odtąd żadna różnica między dobrem i złem, prawdą i fałszem, pięknem i brzydotą. Obecnie pojawiają się nowe ideologie, które są spuścizną rewolucji 1968 roku. Podważają one chrześcijańską antropologię, której podstawową prawdą jest stworzenie człowieka przez Boga, jako kobietę i mężczyznę, na Jego obraz i podobieństwo. W sposób oczywisty walka z chrześcijańską wizją człowieka łączy się z próbami podważania wielkiego autorytetu, jakim na całym świecie cieszy się św. Jan Paweł II, który z ogromną mocą głosił tę wizję na wszystkich współczesnych mu areopagach.

Starając się zrozumieć podejście Jana Pawła II do problemu wykorzystywania seksualnego małoletnich, pragniemy pokazać konsekwentnie podejmowane przez niego działania.

1. Już w początkach pontyfikatu w wprowadzonym przez Jana Pawła II w 1983 roku nowym „Kodeksie Prawa Kanonicznego” jednoznacznie zobligowano przełożonych kościelnych do karania sprawiedliwą karą członków kleru, będących sprawcami wykorzystania seksualnego małoletnich, nie wyłączając wydalenia ich ze stanu duchownego.

W 1992 roku Jan Paweł II ogłosił „Katechizm Kościoła Katolickiego”, który w artykule 2389 stwierdza, że „nadużycia seksualne popełniane przez dorosłych na dzieciach lub młodzieży powierzonych ich opiece” są grzechem, będącym „jednocześnie gorszącym zamachem na integralność fizyczną i moralną młodych, którzy będą nosić jego piętno przez całe życie, oraz pogwałceniem odpowiedzialności wychowawczej”.

2. Prawdopodobnie pierwszy poważny sygnał o przestępstwach seksualnych popełnianych przez duchownych na szkodę osób małoletnich dotarł do Jana Pawła II z Kościoła w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku za pośrednictwem nuncjusza apostolskiego w Waszyngtonie. Była to analiza dotycząca nieskuteczności dotychczasowych działań Kościoła w USA wobec sprawców wspomnianych przestępstw. O rzeczywistej skali tego zjawiska nie miano jednak wtedy pełnego wyobrażenia.

3. Podczas wizyty ad limina episkopatu USA w 1993 roku Jan Paweł II zauważył, że biskupi nie byli jednomyślni w stosowaniu prawa karnego w odniesieniu do przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych. Dominowała tendencja do minimalizowania znaczenia prawa karnego w życiu wspólnoty kościelnej, a istniejące narzędzia prawne często nie były stosowane. Nie uświadamiano sobie również tego, jak głębokie i szkodliwe dla psychiki ofiar mogą być skutki tych przestępstw. W tym samym bowiem czasie w skali światowej rosły w siłę ruchy domagające się legalizacji pedofilii.

Po tej wizycie w liście do biskupów amerykańskich Jan Paweł II napisał: „kanoniczne kary, które są przewidziane za niektóre przestępstwa i wyrażają społeczną dezaprobatę wobec zła, są w pełni uzasadnione. Pomagają one zachować wyraźne rozróżnienie między dobrem a złem, przyczyniają się do moralnego zachowania, a także tworzą właściwą świadomość wagi popełnionego zła”.

W drugiej części tego listu Jan Paweł II przestrzegał przed traktowaniem zła moralnego jako okazji do sensacji. „Zło rzeczywiście może być sensacyjne, ale sensacyjność wokół niego jest zawsze niebezpieczna dla moralności” – pisał. Możliwe, że ten sposób myślenia Papieża był pewną konsekwencją wynikającą z jego polskich bolesnych doświadczeń, gdy pod rządami komunistów mass media były niejako urzędowo wrogie wobec Kościoła i częstokroć pojawiające się w niej informacje były po prostu kłamstwami i oszczerstwami. Postawa nieufności i niedowierzania wobec pojawiających się zarzutów dotyczących duchownych była zatem w dużej mierze uzasadniona, tym bardziej że w systemie komunistycznym były one często sposobem dyskredytowania pozycji i działania Kościoła oraz okazją do werbowania współpracowników spośród duchowieństwa.

4. Wydaje się, że w okresie od połowy lat osiemdziesiątych do połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku skandal wykorzystania seksualnego rysował się dla Jana Pawła II głównie jako problem Kościoła w Stanach Zjednoczonych i w krajach anglosaskich. Dlatego w 1994 roku wydał on indult dla Kościoła w USA, którego celem było zapewnienie większej ochrony dzieci i młodzieży poprzez uzgodnienie przepisów kościelnych z prawem amerykańskim. Dokument ten podniósł wiek ochrony osób małoletnich z 16 do 18 lat i wydłużył okres przedawnienia przestępstw wykorzystania seksualnego małoletnich do 10 lat od ukończenia 18. roku życia przez osobę skrzywdzoną. Dwa lata później, w 1996 roku, Papież wydał podobny indult dla Kościoła w Irlandii, skąd również zaczęły napływać informacje o przestępstwach seksualnych popełnionych przez duchownych.

Świadomość Papieża dotycząca skali i skutków tych przestępstw wzrastała zatem wraz z upływem lat. Stawało się dla niego coraz bardziej jasne, że biskupi i wyżsi przełożeni zakonni nie podejmowali adekwatnych i przewidzianych prawem działań oraz że nie radzili sobie z ich stosowaniem.

5. Dlatego, pomimo posoborowych tendencji decentralizacyjnych, w 2001 roku Jan Paweł II wydał dokument „Sacramentorum sanctitatistutela” dla całego Kościoła. Dziecko zostało w nim ukazane jako jeden z największych skarbów, który za wszelką cenę należy chronić. Krzywda wyrządzona dziecku w sferze seksualnej została uznana za jedno z najcięższych przestępstw kościelnych i zrównana z profanacją Najświętszego Sakramentu czy złamaniem tajemnicy spowiedzi. Aby uniknąć bagatelizowania tych przestępstw w ramach Kościołów lokalnych, Papież na mocy tego dokumentu ustanowił jurysdykcję Stolicy Apostolskiej nad wszystkimi przypadkami wykorzystania seksualnego małoletnich od momentu uprawdopodobnienia się przestępstwa i nakazał jego zgłoszenie do Kongregacji Nauki Wiary. Odtąd postępowania karne prowadzone w tych sprawach zostały zarezerwowane Stolicy Apostolskiej i po dzień dzisiejszy pozostają pod jej ścisłą kontrolą. Decyzja ta pokazała, że Jan Paweł II zdał sobie sprawę ze skali i globalnego charakteru kryzysu spowodowanego wykorzystaniem seksualnym dzieci i młodzieży. Ta zmiana w stosowaniu i egzekwowaniu prawa była prawdziwie bezprecedensowa. Z perspektywy czasu widać, że okazała się ona punktem przełomowym w walce Kościoła z przestępstwami seksualnymi we własnych szeregach. W ślad za tymi decyzjami Jana Pawła II Stolica Apostolska zobowiązała wszystkie Episkopaty do wprowadzenia szczegółowych norm postępowania w takich przypadkach, przy równoczesnym respektowaniu prawa świeckiego.

6. Przejawem wzrastającej świadomości Papieża było jego przemówienie do kardynałów amerykańskich w kwietniu 2002 roku podczas spotkania, które było bezpośrednim następstwem fali ujawnień przestępstw wobec dzieci i małoletnich dokonanych przez osoby duchowne, sprowokowanej przez serię artykułów zamieszczonych w dzienniku „Boston Globe”. Dokonując diagnozy kryzysu, Jan Paweł II wskazał na ból osób zranionych przestępstwem. Ofiary nadużyć oraz ich rodziny zapewnił o „swojej głębokiej solidarności i trosce”. Zaznaczył przy tym, że zmierzenie się z tymi bolesnymi skutkami musi odmienić Kościół i uczynić go bardziej świętym. Podkreślił też, że kto krzywdzi młodych, jest tej świętości zaprzeczeniem i że „w kapłaństwie i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby małoletnich”. Za istotną część problemu uznał też fakt, że „wielu czuje się zranionych sposobem podejścia hierarchów do tych przestępstw” oraz ich „decyzjami, które w skutkach okazały się błędne”. Podana przez Papieża diagnoza kryzysu jest zatem jasna, a kierunek działań, które mają uzdrowić sytuację – jednoznaczny.

7. Z przedstawionych działań Jana Pawła II wobec ujawniającego się coraz wyraźniej kryzysu wyłania się obraz Pasterza, który odważnie i zdecydowanie pragnął się z nim zmierzyć, będąc równocześnie świadomy, że kryzys ten może zagrozić zdolności Kościoła do właściwego pełnienia jego misji w świecie. Papież doszedł do wniosku, że tylko „Kościół, stawiający czoła problemowi wykorzystywania z jasnością i determinacją” może również pomóc społeczeństwu przeciwstawić się pladze przestępstw seksualnych wobec małoletnich i bezbronnych. Widząc, że wobec tego problemu punktowe odpowiedzi nie są wystarczającym rozwiązaniem, w 2001 roku Papież podjął decydujący krok i zmienił prawo, które stało się narzędziem dla całego Kościoła. Tą zmianą uruchomił proces oczyszczania Kościoła, kontynuowany przez jego następców: papieży Benedykta XVI i Franciszka.

Usiłując dzisiaj zrozumieć ówczesną sytuację, trzeba też uwzględnić dominującą wtedy także w Kościele mentalność dyskrecji. Jeśli więc nawet podejmowano jakieś działania, to jednocześnie panował lęk i opór przed ich transparentnym komunikowaniem.

Ponadto lektura raportu Stolicy Apostolskiej dotyczącego byłego kard. Theodora McCarricka każe stawiać pytania o to, w jakim stopniu Jan Paweł II był rzetelnie informowany przez powołane do tego organy, a w jakim stopniu pewne decyzje były podejmowane bez jego wiedzy na innych szczeblach władzy, zgodnie z kompetencjami. W każdym razie raport nt. McCarrica nie pokazuje jakiegokolwiek „tuszowania” czy „zamiatania pod dywan” przez Jana Pawła II przestępstw seksualnych, których dopuścili się duchowni.

Próba zrozumienia postawy i działań świętego Jana Pawła II może być dla nas szansą na uświadomienie sobie, że działanie Boże przechodzi przez zwykłe – uwarunkowane kontekstem dziejowym i osobistą historią – człowieczeństwo. Jest także dla nas drogą do głębszego zrozumienia świętości, która polega na heroicznym przeżywaniu wiary, nadziei i miłości. Papież wielką wrażliwością otaczał każdego człowieka, o czym świadczy jego życie i nauczanie. Ogłoszenie przez Kościół świętości człowieka nie jest stwierdzeniem jego bezgrzeszności, a tym bardziej bezbłędności, lecz uznaniem świadectwa jego więzi z Chrystusem, mimo i na przekór ludzkim ograniczeniom i uwarunkowaniom.

Wesprzyj Więź

Bezspornym faktem jest, że Jan Paweł II był papieżem, który zgodnie z nabywaną wiedzą podjął zdecydowaną walkę z przypadkami wykorzystywania seksualnego dzieci i małoletnich przez niektórych duchownych oraz wprowadził obowiązujące w całym Kościele normy rozliczania tego typu przestępstw, podkreślając, że w „stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby młodych”. Rozpoczął jakże ważny i kontynuowany do dziś proces oczyszczenia Kościoła w tej sferze.

Jasna Góra, 14 listopada 2022 roku

Więcej na ten temat pisaliśmy w tekstach:

Anna Karoń-Ostrowska: Oddzielne zamknięte światy Jana Pawła II
Henryk Woźniakowski: Jan Paweł II, czyli świętość niedoskonała
Ks. Alfred Wierzbicki: Nie lękajcie się… prawdy o Janie Pawle II
Rafał Majda, Na wskroś autentyczny klerykalizm Karola Wojtyły
Tomasz Polak w rozmowie ze Zbigniewem Nosowskim: Abp Paetz, papież Jan Paweł II i odpowiedzialność
Tomasz Krzyżak: Dlaczego Wanda Półtawska przemycała list do papieża pod bluzką?
Michnik, Nosowski, ks. Szostek: I wielki, i omylny. Jakim przywódcą był Jan Paweł II?

Podziel się

1
Wiadomość

@Marek.
To było do przewidzenia. „Szklany dom”. Szklana pułapka.

Dlatego będę powtarzać tu też na Więzi. Możecie odkryć i 153 charyzmatycznych kolejnych wykorzystujących duchownych. Dziennikarze.

https://www.youtube.com/watch?v=zyitEUmX9nY
Ja tak jak pani Monika Białkowska na tym już się nie opieram. Nie o to chodzi.

Podnieść ciśnienie i wzruszyć. Też nie o to chodzi. To jest oczywiste, że są. Ewangelizowanie.
Pani Paulina też mówi, że rekolekcje tego zakonnika przybliżyły ją do Jezusa???
Heloł czyli co manipulacja na całego. Gwałciciel głosi Słowo ???
Ale jak to. Czy Wy siebie słyszycie???

Było już w Spotlight. Jest system ukrywania aż po Watykan. To jest do udowodnienia.
Zanchetta piechotą nie chodzi. JPII i Law też Boston Globe.
I dziękuję panu Gutowskiemu.

I dlatego, nawet jeśli pani Paulina fantastycznie opisze kolejne afery na poziomie zakonów, ale wybieli JPII i kurię krakowską – to będzie to działanie pozorne i o tym Anna2 próbowała pisać pod
https://wiez.pl/2022/11/15/moze-trzeba-upasc-jeszcze-nizej-glos-po-reportazach-pauliny

A KEP sobie tak może sobie „kepić” łącznie z Dzięgą i Jędraszewskim.
Mi się zbiera na w… jak to czytam.
Śnijcie dalej o wiarygodności. Good luck. A może God luck.

Jak czytam Ewangelię to pozornie może się wydawać, że Jan Chrzciciel zginął na darmo. Ale to nie prawda. Zginął w obronie prawdy. Męczennik. W przeciwieństwie do innych. On po prostu taką miał misję.

Gdy czytam coś takiego: “powinno uwzględniać kontekst historyczny i ówczesny stan wiedzy, a także uwarunkowania, w jakich on żył. ” to rozumiem, że żaden dogmat nie jest uprawomocniony. Każdy przecież powstaje w jakimś momencie historii, z odpowiednimi uwarunkowaniami. Poza tym nie żartujcie z moralności, z etyki. Czynienie komuś krzywdy, mijanie się z prawdą i zgarnianie jak najwięcej dóbr dla siebie (każdą metodą) jest niemoralne.

A ja mam konkretne pytanie do KEP:

Czy mogą państwo publicznie podać ilu duchownych za wykorzystanie dzieci oraz bezbronnych/zmanipulowanych dorosłych na całym świecie zostało przeniesionych w stan świecki dokładnie w latach pontyfikatu JPII ?

Oraz ilu biskupów/kardynałów zostało wydalonych z duchowieństwa za to samo oraz za krycie przestępców także za tego pontyfikatu ?

Oraz ilu z kolei wydalono z duchowieństwa duchownych i biskupów/kardynałów za pontyfikatu Franciszka ?

Porównajmy te liczby.

Już dokładnie dyskutowałem z O. Ziębą na ten temat i podkreślę:
tak w tekstach, wypowiedziach oficjalnych etc. papież JPII był “surowy” ale gdy przychodziło do praktyki to już taki surowy jakoś nie był. I w tym jest problem.

“Papier wszystko przyjmie” jak to się mówi. A tu szło o życie dzieci ! bez traum ! A nie pisanie pięknych tekstów.

O kontekście historycznym także z O. Ziębą dyskutowałem i jest to kompletnie nietrafiony argument.

“Członkowie Rady Stałej stwierdzają, że „spojrzenie na działania Jana Pawła II powinno uwzględniać kontekst historyczny i ówczesny stan wiedzy, a także uwarunkowania, w jakich on żył. Były one naznaczone przede wszystkim następstwami rewolucji kulturowej 1968 roku, odrzucającej obiektywne kryteria moralności i osobowej odpowiedzialności”. Jak czytamy dalej, „obecnie pojawiają się nowe ideologie, które są spuścizną rewolucji 1968 roku. ”

Po pierwsze JPII urodził się w 1920 roku ! a więc 48 lat wcześniej ! Jego moralność była ukształtowana na pewno nie przez rewolucję seksualną.
Chyba że mi szanowni biskupi powiedzą, że ta rewolucja tak wpłynęła na moralność JPII że zmienił zdanie w tych kwestiach. Dowody ?

Czy może przed 1968 roku w jakimkolwiek dokumencie KK (obojętnie którym) było coś napisane, że wykorzystywanie dzieci seksualnie to może nie jest grzech, nie jest przestępstwo ? O czym wy w ogóle deliberujecie ?

Zacytuję własny komentarz z dyskusji z O. Ziębą:
“Kościół jako taki potępia od zawsze wszelkie (!) akty seksualne poza małżeństwem, a więc współżycie przed ślubem, bez ślubu, wspólne mieszkanie z dziewczyną / chłopakiem, akty homoseksualne, akty pedofilskie. Podkreślam – w tej materii nie zaważyłem aby, czy to w Katechizmie czy w Prawie Kanonicznym, cokolwiek się zmieniło ! Bo czy dawniej było wprost napisane, że możemy mieć seks bez ślubu, albo seks z nieletnimi a teraz coś nagle się zmieniło ? Otóż nie ! W tej materii nic się nigdy nie zmieniło i nie było inaczej ani w latach 50, 60, ani 90 czy innych. Seks poza małżeński był i jest zabroniony całkowicie w Kościele Rzymsko-Katolickim !”

a wy próbujecie rozmywać sytuację, że w 1968 roku była jakaś rewolucja seksualna ?
Czy ona była także wśród kleru katolickiego ? i objawiła się także na kartach katolickich pism jak Katechizm czy Prawo Kanoniczne ?

Powtarzacie wciąż te same argumenty ale one są jak kulą w płot.

Proszę podać liczby usuniętych duchownych i biskupów z duchowieństwa przez JPII i Franciszka. Porozmawiajmy to tym co jest surowość na poważnie.

Bo jeśli dla was surowość to “pozostanie na modlitwie przez parę miesięcy” i wikt i opierunek w pakiecie oraz “dochody stuły” a potem zmiana parafii to mamy chyba jakieś inne o tym wyobrażenia.

No szlag mnie trafia! To stanowisko pisał tez abp…. Dzięga! Ten, który przez 12 lat nic nie zrobił do dnia dzisiejszego wobec osob wykorzystanych w Szczecinie , Policach, Stargardzie, Dzwirzynie i calej diec. szczecinskokamienskiej . Dwanascie lat wynosił seryjnego pedofila Dymera do wysokich stanowisk! Wyrzucił go ze stanowisk po spotkaniu i to wymuszonym z jedną z osób wykorzystanych przez Dymera na parę dni przed jego smiercią! Do dzis wyrok wobec Dymera znany Dziędze jest utajniony!! Nic dla nas Dzięga do dzis nie zrobił! Dla niego nas nie ma! Bo ci, którzy nas wykorzystywali juz nie zyją. Ale nie wszyscy nie żyją! To stanowisko pisał tez abp. Gądecki- ten, który do dnia dzisiejszego nie rozliczył sie z chronienia Paetza! To samo dotyczy abp. Jedraszewskiego, który tez brał udział w pisaniu tego stanowiska! Tez do dzis ze sprawy Paetza sie nie rozliczył! No i abp. Wojda- nowy biskup gdański- jakoś temu biskupowi nie przeszkadza, że wewnątrz Domu Bożego są zwłoki seryjnego wieloletniego pedofila Jankowskiego! Do dzis Wojda nie rozpoczął nawet akcji odszukania ofiar Jankowskiego! To tak samo jak w Szczecinie! Sprawca nie żyje to sprawy nie ma! Po co głowę sobie zawracac osobami wykorzystanymi.
Polscy biskupi nie mają honoru! Jak mogą cos takiego pisać! To jest obrzydliwe! Gdy sami nie są lepsi, gdy latami do dzis nie wyjasnili tego co robili z księżmi pedofilami, przenosili ich z parafii na parafie, obdarzali stanowiskami! Nigdy nam nie pomogli, nie odszukali, nie zrobili nic ! Obłuda biskupów jest straszliwa!

Kolejny raz biskupi pokazali na co ich stać. Podobnie jak piszą przedmówcy, moje słowa też nie są w stanie oddać oburzenia, bo to co wyprodukowali, to himalaje obłudy!
Podsumuję to tylko jednym stwierdzeniem: za nic w świecie nie należy ufać biskupom! Nawet gdyby złote góry obiecywali. Bo obiecać mogą wszystko, a w praktyce ich działanie zawsze ukierunkowane będzie na kasę. Dla niej są w stanie poświęcić każdą świętość… lepiej gdy jeden człowiek zginie za system, niż miałby zginąć cały (klerykalny) system.

Skądś to znamy.

Uwzględnić dominującą wtedy w kręgach funkcjonariuszy instytucji kościelnej “mentalność dyskrecji” – jak oni meandrują… zachodzę w głowę, jak to towarzystwo z Rady Stałej KEP potrafi wymyślać takie banialuki, takie dzbany określeń? Może maja do tego jakiś program komputerowy, który “wypluwa” takie głodne kawałki?

Przez m.in. arcybiszkopta Dzięgę to mnie już w KRK nie ma. Oficjalnie, z zapisem w księgach parafialnych. Sprawa Dymera przelała czarę goryczy i obaliła tabu wokół wielu zasadniczych spraw religijnych, dzięki któremu to tabu katolicy nie zadają pytań, tylko wykonują posłusznie polecenia biskupów. O gwałtach i innym wykorzystywaniu chłopców przez tego przestępcę w koloratce katolickiej wiedzieli wszyscy od lat ale Dymer dobrze pozyskiwał pieniądze i nieruchomości dla KRK… Moim biskupem był Nycz (właściwość miejscowa ze wzg. na zamieszkiwanie), który palcem nie kiwnął, żeby potępić np. Dzięgę. Z przytaczanych w mediach informacji wynika, że sam przenosił i zamiatał pod dywan. Cóż, wam, drodzy katolicy, pozostaje po prostu posłuszeństwo swoim biskupom. Szacunek, miłość (ślepa) do nich, itd. Tak stanowi prawo wewnętrzne KRK utożsamiane przecież z prawem “boskim”. Nie wiem, jak się z tym czujecie i czemu jednak stawiacie wyżej prawo ludzkie od Boga.

My, świeccy nie ślubowalismy i nie będziemy nigdy ślubować posłuszeństwa wobec żadnego biskupa. Taką przysięgę składają księża. Choć Ewangelia mówi jak postąpic gdy ktoś łamie naukę Ewangelii. I żadną miłością nie pałamy do biskupów.

Czyli papież nie reagował, bo takie były czasy, mówienie, że pedofilia w Kościele to zło jest spiskiem gender i środowisk wrogich, a świadomość, że nie zrobił wszystkiego, co powinien tylko świadczy o jego świętości.

Zastanawiam się, czy oni sami w to wierzą?

12 listopada w Wadowicach Jarosław Kaczyński poddaje ton obrony Jana Pawła II. 14 listopada Komisja Stała Episkopatu sprawę podchwytuje.
Jakby mieli trochę wyczucia toby w tym momencie dali sobie spokój.

Abp Gądecki :

w komunikacie: Zachęcam wiernych do lektury Stanowiska #RadaStała #KEP wobec działań Jana Pawła II odnoszących się do przestępstw seksualnych wobec małoletnich, a przez to do refleksji nad pontyfikatem i spuścizną dziejową Papieża Polaka

Co za buta i arogancja! Mówi to ten, który ma na sumieniu! ofiary Paetza! I do dzis z tego chronienia bp homoseksualisty sie nie rozliczył !!

Abp. Gadecki – ok , wział udział w blokowaniu pojawiania sie Paetza na uroczystosciach kościelnych, poznanskich. I tu popełnilem błąd, przepraszam ale abp. Gądecki do dzis nie zaczął akcji odszukiwania osób, byłych kleryków wykorzystanych przez Paetza. I tak jest w całym kraju. Nikt nas nie szuka bo po co? Wiekszość sprawców nie żyje z lat poprzednich więc po co ich ofiarami się przejmować?…

Na wstępie podziękuję Więzi, że uczciwie streściła stanowisko biskupów bez swoich wtrętów

Będę umiarkowanie bronić głosu biskupów jako uprawnionego punktu widzenia tj. kwalifikującego się do skonfrontowania z głosami oskarżenia, a nie jak większość komentatorów to uznaje, do dyskredytacji.

Jeżeli państwo odrzucacie argumenty typu „bo ten zarzut postawił wróg Kościoła”, to sami proszę nie dyskwalifikujcie argumentów tylko dlatego, że podpisał je abp Dzięga. Owszem, lepiej by się wyłączył dla dobra sprawy, którą broni, z podpisywania takiego dokumentu, no ale pod tą obroną podpisali się również abp Polak i kardynał Nycz oraz inni biskupi, wobec których zarzuty nie są wysuwane. Więc argumentacja stanowiska Rady Stałej nie traci „prawomocności”.

Natomiast stanowisko większości z państwa, w tym na podstawie publikacji także mam prawo twierdzić, że Więzi, nie jest bardziej „prawomocne”. W momencie, w którym roztoczyliście parasol nad oskarżycielami sprzeciwiając się zadawaniu pytań lub je przemilczając chociaż nasuwają się same, ten przewód sądowy który toczy się w mediach uczyniliście farsą. Zadawanie pytań co do wiarygodności relacji oskarżycieli (a występując publicznie, nie przed sądem karnym, zrzekają się „immunitetu”, jaki przysługuje ofierze – doprecyzuję, że nie mam tu na myśli np. rozmówczyń p.Pauliny Guzik, ale takich osób, jak główny oskarżyciel papieża występujący u red.Gutowskiego Jakub Grein) jest jedyną możliwością obrony oskarżonego. Dobrze wiecie, że niektóre relacje nie wytrzymają testu, dlatego pod pozorem ochrony i szacunku dla ofiar agresywnie reagujecie na takie pytania. Bo wielu z was instrumentalnie traktuje nieprawości Kościoła, wytyka je nie by nam pomóc stać się lepszymi, ale by nas zniszczyć. Czy wszystkich to dotyczy to nie powiem, bo wyobrażam sobie surowszą ocenę papieża formułowaną w dobrej wierze. Testem na dobrą wiarę jest dla mnie dopuszczanie pytań wobec relacji oskarżycieli. Tylko dlatego, że sąd najwyższy Australii je dopuścił (a dwie instancje wcześniejsze nie) wyszła niewinność kard.Pella. Jakich standardów chcecie się trzymać?

Wracając do stanowiska Rady Stałej, biskupi podają fakty o działaniach papieża przemilczane lub marginalizowane przez oskarżycieli. Dlaczego to robią? Tym faktom nie możecie zaprzeczyć. Możecie co najwyżej uzasadniać, że te działania były niedostateczne. Uzasadnień ich niedostateczności, że dałoby się zrobić więcej, w tutejszych publikacjach i komentarzach nie widzę. Natomiast głosy poważne przedstawiają argumenty w innych debatach, np. wierności zasadom polskich biskupów. Można o tym rozmawiać, ale to inny proces. Bronię tezy, że papież mógł zrobić więcej, ale to, czego nie zrobił wynika z błędów w zarządzaniu ogromną, nieruchawą instytucją, a nie z błędów etycznych. Zabrakło zmiany „kultury organizacyjnej” instytucji Kościoła, w szczególności powolnego mielenia przez jego młyny i nieprzejrzystości wymyślonej na zupełnie inny użytek. Sam mam doświadczenie z Kościoła polskiego, że sprawa która w prywatnym sektorze mogłaby być załatwiona w 2 kwartały zajęła 5 kwartałów. No, ale czy reformowanie Kościoła Benedyktowi XVI, którego dobrej woli nikt nie zaprzecza, reformowanie Kościoła się udało? A Franciszkowi, który ma daleko większa wiedzę i uczył się na błędach poprzedników poszło lepiej? Nie bardzo.

Głos biskupów odbieram jako mowę adwokacką, więc nie musi szukać prawdy. Jest odpowiedzią na akt oskarżenia, który nie szuka prawdy.

Dlaczego więc Ty zaprzeczasz uparcie faktom w sprawie Pella? Ze trzy razy już wyjaśniałem, że SN Australii nie oczyścił kardynała z zarzutów, ani nie podważył zeznań ofiary. Podważono jedynie procedurę.

A Grein jak był wiarygodny, tak jest.

Tu za bardzo nam nie chodzi o JPII a o tych, którzy to pismo napisali. Do dzis nie wyjasnili swego zachowania wobec osób wykorzystanych , nie odszukują nas, nie pomagają w niczym. Sprawca nie żyje, sprawy nie ma. I tak zachowują sie następcy Apostołów?..

Abstrahując od meritum, te ataki na św. JP2 kojarzą mi się ze znaną anegdotą o polskim kotle, którego nie trzeba pilnować, bo jak ktoś wyrwałby się ponad przeciętność, to inni zaraz go sprowadzą do parteru. Ale to nie jest merytoryczna uwaga, tylko impresja.

Tak w ogóle to jest list o Papieżu, a dyskusja widzę głównie o jego autorach. Ale wiadomo – emocje. Ja sobie zadaję pytanie, czy ten list ma szansę spełnić jakąś rolę. Przekonanych – zarówno za, jak i przeciw – do zmiany zdania on raczej nie skłoni, a obojętni raczej nie staną się nagle zaangażowani.

Ja należę do tych przekonanych. Nawet miałem napisać kilka zdań, dlaczego. Ale byłoby tego za dużo. Był rok 1979 – pierwsza pielgrzymka Papieża. Tłumy. Ludzie zobaczyli, że tworzą wielką wspólnotę. Twierdzi się, że miało to duży wpływ na powstanie 10-milionowego ruchu Solidarności kilkanaście miesięcy później. OK, ale nie piszemy o roli Papieża w odzyskaniu przez Polskę wolności. Kogo by to dzisiaj obchodziło? Przecież to, co mamy wydaje się być tak oczywiste, że nie ma potrzeby myśleć, że o tym marzyło kiedyś kilka, czy kilkanaście pokoleń Polaków…

Z ogromu obowiązków, jakie na niego spadły w październiku 1978, część postanowił scedować na innych. Administracja, bieżące zarządzanie kurią, itd. Niektóre z jego wyborów personalnych były nie do końca trafione. Myślę, że personalne oceny i wybory Papieża podlegały prostej zasadzie: “dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego” (Tt 1:15). Wierzył i ufał ludziom. Pamiętał różne hece, które ubecja urządzała, by kompromitować ludzi Kościoła. Mógł wierzyć, że za atakami na Degollado kryje się Kreml; wszak – przynajmniej pro forma – był to obrońca ortodoksji przeciw lewicowej i niebezpiecznej teologii wyzwolenia. A fabrykowanie oskarżeń w sferze obyczajowej było znaną specjalnością specsłużb sowieckich. Widział, co komuniści robią w Polsce z ludźmi Kościoła w stanie wojennym – przecież to była niekiedy fizyczna eliminacja bez pardonu. ‘Ale jak to, że nie wiedział co się wyrabia z tymi aferami?!’ A ty wiesz, co w tej chwili robi twoje dziecko?

Niektórzy z jego nominatów nie sprostali moralnie, a inni – nie ma co się czarować – intelektualnie, i nawet dziś ich zachowanie, np. milczenie, jest przez nich uważane za obronę Kościoła i pamięci o Papieżu; nic ich nie przekona, że jest inaczej.

Pytanie, czy ‘ktoś za tym stoi’? Trudno powiedzieć. Można by snuć wizje, że gdy upadnie osobisty autorytet Papieża, to również w gruzy legnie jego nauczanie. Miejsce tradycyjnej moralności zajmie rozpasanie z bożkami w postaci piwa i seksu. Antykoncepty zarobią, i aborcjoniści. Ale to jednak byłoby uproszczenie.

OK, kończę te luźne myśli, bo to ogromny temat, i może ktoś kiedyś zajmie się nim rzetelnie. Ale całej prawdy i tak nie poznamy. Zresztą może i dobrze. Żyjemy tu i teraz.

@W.ojtek
“Z ogromu obowiązków, jakie na niego spadły w październiku 1978, część postanowił scedować na innych. Administracja, bieżące zarządzanie kurią, itd. Niektóre z jego wyborów personalnych były nie do końca trafione. ”

Cóż, skoro nie miał serca, czy odwagi czy umiejętności do zajmowania się pewnymi sprawami (np. gwałtami na dzieciach i rozpoznaniem, które oskarżenia to prawda a które to prowokacja…) to albo należało mieć umiejętności dobierania sobie uczciwych (sic!) i wierzących współpracowników (których by rozliczał!) albo nie należało akceptować stanowiska papieża a zostać dajmy na to mnichem czy katolickim filozofem.

Skoro i tej umiejętności jak pokazuje życie nie miał to nie trzeba było się za to stanowisko w ogóle brać.

“Myślę, że personalne oceny i wybory Papieża podlegały prostej zasadzie: “dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego””

To widać papież nie miał umiejętności rozpoznawania kto jest “czysty” a kto “skalany” bo idąc tym tropem okazuje się, że większość osób go otaczająca to osoby skalane i niewierne dla których nie ma nic czystego a papież ich nie rozpoznał.
Niestety zabrakło tej ważnej umiejętności, tzw. “ręki do ludzi”.
I z tego wyszedł prawdziwy dramat. Ale to nie ci ludzie są ostatecznie odpowiedzialni tylko ten kto ich ostatecznie wybierał i nie rozliczał.

“Pytanie, czy ‘ktoś za tym stoi’? Trudno powiedzieć.”

Moim zdaniem nikt konkretny za tym nie stoi. To zbiór złych decyzji personalnych, i zdegenerowanych ludzi przez system kościelny / watykański. Nie da się w nim trwać i pozostać dobrym, niestety. Większość jest umoczona w takie czy inne sprawy, a haki na siebie wzajemnie ma cały ogrom hierarchów.
Chyba, że ktoś żyje z głową w chmurach i wszędzie widzi “dobrych” ludzi…
Wówczas naprawdę trzeba by być nieświadomym otaczającej rzeczywistości.

Dlatego Franciszek jest taki niewygodny dla nich bo jest świadomy sytuacji.

@W.ojtek: Nie zgadzam sie z Panem, ze jesli upadnie osobisty autorytet JPII, to w gruzy legnie jego nauczanie. Jedno nie ma nic wspolnego z drugim. Nadal jestem przekonany, ze to czlowiek powinien byc droga Kosciola, uwazajac rownoczesnie, ze JPII byl jak ten drogowskaz: pokazywal droge, ale nia nie szedl…

W.ojtek, by zmienić zdanie o Janie Pawle II wystarczy zapoznać się z całością przywołanego listu z 1993 roku. To rozwiewa wszelkie wątpliwości na temat wiedzy papieża, który wprost tam przyznaje, że sprawa jest mu doskonale znana. Ale jednocześnie widać po treści listu, że ofiary w ogóle go nie obchodzą. Pedofile nie krzywdzą konkretnych ludzi i nie to jest przedmiotem troski papieża. On rozwodzi się o krzywdzie wobec instytucji i kapłaństwa, wini media, które mówią o skandalach otwarcie, a proponowanym rozwiązaniem jest modlitwa, by można było wybaczyć sprawcom.

Ktoś, kto w obliczu gwałtu na dziecku bardziej przejmuje się gwałcicielem, niż zgwałconym nie powinien być podawany za przykład.

@Wojtek
Dokładnie tak. List do biskupów amer. jest dla mnie także ostatecznym dowodem że papież już w poł. lat 90-tych,a więc grubo przed Spotlight, miał świadomość problemu.

https://www.fronda.pl/a/nieznany-list-jana-pawla-ii-w-sprawie-ksiezy-pedofilow,127437.html

I co tak bardzo martwiło JPII ?

“Wstrząśnięty Papież pisał do amerykańskich biskupów w 1993 r.:

„W ciągu ostatnich miesięcy uświadomiłem sobie, jak bardzo wy, Pasterze Kościoła w Stanach Zjednoczonych, wraz ze wszystkimi wiernymi cierpicie z powodu pewnych przypadków zgorszenia, których przyczyną stali się duchowni.”

Kto cierpi ?

“Jak bardzo wy pasterze (sic!, podkr. moje) Kościoła w Stanach Zjednoczonych, wraz ze wszystkimi wiernymi cierpicie (…)”

Gdzie tu choć jedno słowo o wykorzystanych dzieciach, klerykach… ?
Gdzie ?
To pasterze w tym wszystkim są najbardziej poszkodowani ?
Z iloma ofiarami spotkał się JPII w USA i na całym świecie ?
Jest ktoś w stanie taką informację znaleźć ?
Może KEP nas o tym poinformuje ?

I ten język umniejszania:
“(…)z powodu pewnych przypadków zgorszenia”

Mowa powinna być jasna i precyzyjna, gwałt to gwałt a nie zgorszenie, a tysiące sprawców to nie są “niektórzy”, o których wiecznie hierarchia wspomina, to tabun ludzi.

Będąc obecnie duchownym na każdej jednej Mszy wspominałbym ten problem i za każdym razem przepraszał wiernych za zgorszenie lub wystąpił z duchowieństwa.
Naprawdę podziwiam tych, którzy mają jeszcze odwagę spojrzeć wiernym w twarze wobec ogromu zła wyrządzonego na całym świecie przez swoich “niektórych” kolegów i przełożonych.

Mnie zszokował też ten fragment: “Chciałbym również zwrócić uwagę na inny aspekt problemu. Uznając prawo do należytej wolności przepływu informacji, nie można zgodzić się na traktowanie moralnego zła jako okazji do propagowania sensacji i zgorszenia. Opinia publiczna często żywi się sensacją, a środki masowego przekazu odgrywają w tym szczególną rolę. W rzeczywistości jednak poszukiwanie sensacji prowadzi do utraty czegoś, co jest niezbędne dla kształtowania moralności społeczeństwa. Narusza bowiem podstawowe prawa osób, które w wyniku sensacji łatwo mogą zostać narażone na ośmieszenie w świetle opinii publicznej oraz na przedstawienie zniekształconego obrazu ich życia. Co więcej, czyniąc przestępstwo moralne przedmiotem sensacji, bez odniesienia go do godności ludzkiego sumienia, działa się w rzeczywistości w kierunku przeciwnym dążeniu do dobra moralnego. Istnieją już wystarczające dowody na to, że powszechność przemocy i nieobyczajności w środkach społecznego przekazu staje się źródłem skandalu i zgorszenia. Zło rzeczywiście może stanowić pewną sensację, lecz czynienie zeń centrum przekazu zawsze będzie zagrożeniem dla moralności.”
Jakie wzniosłe dla księży i pogardliwe dla wiernych uzasadnienie zamiatania pod dywan. Przewrotność pierwsza klasa

Cytat z pisma KEP-u: „Uczciwe szukanie prawdy i dawanie jej świadectwa jest obowiązkiem każdego prawego sumienia” – czyż nie tym właśnie kierował się Marcin Gutowski pisząc książkę Bielmo?

Ten list biskupów w ogóle jest kpiną z ludzi i próbą zaklinania rzeczywistości. Biskupi przywołują kodeks prawa kanonicznego z 1983, przedstawiając kanon o wykorzystaniu seksualnym małoletnich jako jakąś nowość. W rzeczywistości było to radykalne złagodzenie przepisów, względem dotychczasowego prawa. Kodeks Benedykta XV nakazywał nałożenie całego szeregu najsurowszych kar. Kodeks Jana Pawła II jest tu niezwykle elastyczny, zmienił kategorię przestępstwa z najcięższych do zwykłych, a samo nałożenie kary zależy od widzimisię biskupa. W praktyce jak wiemy “karą” było przeniesienie na inną parafię.
A już przywołanie raportu Doyla jest już żałosne. Owszem, pierwsze wyraźne informacje z USA to ten raport. Nasi biskupi zapomnieli tylko wspomnieć, że papież po zapoznaniu się z raportem nie podjął żadnych kroków, a Doyle miał z tego powodu problemy.
O punkcie trzecim i liście do biskupów USA już wspominałem, warto jednak dodać, że to co biskupi wypisują jest, delikatnie mówiąc, rosmijaniem się z prawdą. To nie Jan Paweł II coś zauważył, lecz biskupi domagali się od Jana Pawła II zmiany przepisów, bo nie mieli narzędzi, by karać księży uprawiających seks z nastolatkami. Nowy kodeks przewidywał kary do 16 roku życia, potem już nie ma mowy o przestępstwie, lecz o zwykłym grzechu, za który jedynie można dać pokutę.
Zdanie o inicjatywach na rzecz legalizacji pedofilii to już zwyczajne kłamstwo. W Stanach istniały trzy organizacje, które miały na celu propagowanie pedofilii. Żadna z nich nie przetrwała do wczesnych lat 90, co do których biskupi sugerują, że takie ruchy wówczas rosły w siłę. Było dokładnie odwrotnie. Organizacja NAMbLA, propagująca związki między chłopcami i mężczyznami zeszła wówczas do podziemia i była potężnie zwalczana. Project Truth rozwiązano, a aktywistów aresztowano we wczesnych latach 90. Z kolei CSC przestało istnieć dekadę wcześniej. Lata 90 w USA były okresem wzmożonej walki ze zjawiskiem pedofilii, a konsensus w tej sprawie istniał od prawa do lewa. Zadam retoryczne pytanie, jak myślicie kto nie włączył się wówczas w inicjatywy na rzecz ochrony dzieci?
Efektem spotkań z biskupami były wspomniane indulty. Ale znów, nie była to inicjatywa papieża, jedynie korekta złych zmian z 1983 roku. Trudno poczytywać za sukces łatanie dziur, które się samemu zrobiło. A o tym jak bardzo Jan Paweł II ignorował problem, jest fakt, że dopiero w 2001 roku, a więc kilkanaście lat (!) od rzekomo pierwszych sygnałów wydano pierwszy dokument w tej sprawie. I nie z troski, lecz dlatego, że nie dało rady dalej ukrywać, że nic się nie stało. A nawet to nie sprawiło, że papież zwrócił uwagę na ofiary. Pierwszy raz wspomniał o nich dopiero po publikacjach Boston Globe. Tyle, że znów, jedną ręką zwrócił uwagę na cierpienie ofiar, a drugą szybciutko schował przed sprawiedliwością Bernarda Lawa. Nie muszę dodawać, że ofiary odebrały to jak splunięcie w twarz.

Dlatego więc mówienie o jakimś “zdecydowanym i odważnym” Pasterzu jest mydleniem oczu. Z tej analizy wyłania się obraz papieża, którego nie obchodziło cierpienie ofiar, lecz bardziej próba ukrycia skandalu. Do którego sam własnymi błędami się przyczynił, co później trzeba było naprawiać.

Ja bym dodatkowo zadedykował komentarze na temat kard. Pella, bo robienie z niego jakiegoś niewinnie cierpiącego męczennika, tylko dlatego, że udało mu się wywinąć od sprawiedliwości jest bolesne, a nie powinno być powodem do radości.

,,Spojrzenie na działania Jana Pawła II powinno uwzględniać kontekst historyczny i ówczesny stan wiedzy, a także uwarunkowania, w jakich on żył. Były one naznaczone przede wszystkim następstwami rewolucji kulturowej 1968 roku”. Wszystko pięknie tylko po pierwsze, przypadki pedofii wśród księży zdarzały się już w latach 50-tych np we Francji (pisał o tym T. Terlikowski w ,,Koniec Kościoła jaki znacie”) a po drugie pewien Czlowiek 2000 lat temu powiedział: ,,Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”. Czy biskupi, gdy zdali sobie sprawę z pedofilli wśród podległych sobie księży zapomnieli o tych słowach ? Czy naprawdę potrzebowali przepisów lub wytycznych aby odpowiednio zareagować ? Papież zlecił działania, ale czy sprawdził (albo kazał sprawdzić) czy je wykonano ? W każdej poważnej firmie, gdy zleca się jakieś zadanie, jest termin na jego wykonanie i są narzędzia aby sprawdzić czy i jak zostało wykonane. Czy papież tak uczynił ? No i wreszcie wytłumaczcie ludziom co to znaczy ,,święty”. Gdy pytałem znajomych odpowiedzi były dwie: ,,to taki co nie grzeszy” lub ,,to taki co grzeszył ale przestał” (np św. Augustyn). Z takim podejściem każda próba dyskusji na temat działań papieża Jana Pawła II ws pedofilii będzie ,,podważaniem Jego autorytetu” i ,,atakiem na Kościół”