rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Opinia teologiczna na temat działalności i nauczania ks. Dominika Chmielewskiego SDB (dokument)

Ks. Dominik Chmielewski na Marszu dla Życia i Rodziny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie 20 września 2020. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Ujawniamy treść ekspertyzy przygotowanej w maju 2021 r. na prośbę Komisji Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski. Dokument ten otrzymało najpierw prezydium KEP, a następnie wszyscy biskupi diecezjalni.

Ze względu na znaczenie sprawy postanowiliśmy ujawnić w całości posiadany dokument. Uważamy bowiem w „Więzi”, że – zwłaszcza w epoce Kościoła synodalnego – dyskusja o doktrynalnych zastrzeżeniach wobec kaznodziejskich treści głoszonych przez popularnego duchownego powinna toczyć się publicznie, a nie tylko w zaciszach biskupich gabinetów.

Więcej informacji o działaniach (i zaniechaniach) podejmowanych przez biskupów w sprawie ks. Chmielewskiego – w tekście Zbigniewa Nosowskiego „Spychologia eklezjalna”.

Wcześniej publikowaliśmy dwie obszerne analizy Moniki Białkowskiej:
1. Szkoda życia na herezje. Ks. Dominik Chmielewski oraz jego wizja Boga, szatana i człowieka
2. Dwanaście błędów ks. Dominika Chmielewskiego według polskich teologów

Zachowujemy niżej w całości układ oryginalnego dokumentu.

W odpowiedzi na pismo Przewodniczącego Komisji Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski, abp. Wiktora Skworca, z dnia 30 marca 2021 r., skierowane do ks. Marka Chmielewskiego, został powołany Zespół do oceny działalności i nauczania ks. Dominika Chmielewskiego SDB w składzie:
ks. prof. dr hab. Marek CHMIELEWSKI, KUL – przewodniczący Zespołu
ks. prof. dr hab. Janusz KRÓLIKOWSKI, UPJPII, Sekcja Tarnów
ks. prof. dr hab. Marek TATAR, UKSW
ks. dr hab. Janusz LEKAN, prof. KUL
ks. dr hab. Adam RYBICKI, prof. KUL
o. dr Sebastian WIŚNIEWSKI OMI, UAM Poznań-Obra
ks. dr Paweł GABARA, WSD, Łódź-Kraków.

Po wnikliwym zapoznaniu się z materiałami przekazanymi przez ks. Romana Chromego, sekretarza Komisji Duszpasterstwa KEP, licznymi nagraniami audio-wideo funkcjonującymi w internecie, zwłaszcza na portalu YouTube, oraz na podstawie własnych materiałów i obserwacji, jak również osobistej znajomości z ks. Dominikiem Chmielewskim ze strony kilku członków Zespołu, Zespół w efekcie dwóch konferencji w trybie on-line (5 i 21 maja br.) oraz korespondencji, przedstawia poniższe wnioski.

I. „Wojownicy Maryi”

Zgromadzenie i zorganizowanie w jednolity ruch kilku tysięcy mężczyzn w sile wieku (nieznana jest dokładna liczba Wojowników Maryi), jakiego dokonał ks. Dominik Chmielewski SDB, niewątpliwie jest sukcesem duszpasterskim i zasługuje na uznanie. Jest on charyzmatycznym kapłanem, który swoją żarliwością przepowiadania pociąga wielu do Boga.

W drodze dialogu i przy zastosowaniu zasady audiatur et altera pars należałoby wykazać ks. D. Chmielewskiemu doktrynalne błędy i nieścisłości oraz wezwać do ich publicznego skorygowania, skoro były publicznie głoszone

W kontekście, z jednej strony, postępującej laicyzacji polskiego społeczeństwa i narastającej agresji wobec Kościoła oraz wiary katolickiej, a z drugiej strony – wciąż dość pasywnego modelu zwyczajnego duszpasterstwa parafialnego, które – jak się wydaje – bardziej bazuje na obecności i zaangażowaniu kobiet, dzieło Wojowników Maryi okazuje się być ciekawą propozycją dla mężczyzn, w płaszczyźnie osobistego życia duchowego, jak i aktywnego włączenia się w różne obszary duszpasterstwa. U podstaw apostolsko-ewangelizacyjnego zaangażowania Wojowników Maryi jest zachęta do pogłębionej duchowości, którą proponuje im ks. Chmielewski w swoim nauczaniu. Jest ona jednak obarczona licznymi błędami dogmatycznymi, głównie w zakresie mariologii, ale także trynitologii, chrystologii i eklezjologii.

Ilościowy sukces Wojowników Maryi pokazuje, że w Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na jednoznacznie męską duchowość opartą na cnocie waleczności i męstwa, wyrażającą się w specyficznej symbolice miecza i godła z wizerunkiem Maryi. Sądzić można zatem, że propozycja męskiego ruchu o stosunkowo prostej idei walki z szatanem, grzechem i złem w sobie oraz wokół siebie pod przewodem Niepokalanej mocno przemawia do męskiej pobożności i jest dość obiecująca.

Jednakże Statut Wojowników Maryi, jak i program formacyjny tego ruchu budzą liczne zastrzeżenia merytoryczne i formalno-prawne. Dla dobra rozpoczętego i dynamicznie rozwijającego się dzieła, jak również dla właściwego osadzenia ruchu w strukturze Kościoła, obydwa bazowe dokumenty należałoby niezwłocznie gruntownie przeredagować (najlepiej napisać od nowa).

1. Uwagi do Statutu Wojowników Maryi

a) Statut, jako dokument konstytutywny dla ruchu, pod względem wymogów formalnych odbiega od standardów legislacyjnych. Jest bowiem niespójny pod względem formy: między innymi elementy formacyjno-duszpasterskie mieszają się z elementami formalno-prawnymi, a niektóre z zapisów nie są dość precyzyjne i jednoznaczne. Ponadto jest szereg powtórzeń i niejasnych zapisów. Na przykład niektóre zdania z preambuły mają charakter normatywny, zaś wśród stwierdzeń o charakterze normatywnym są postanowienia o charakterze informacyjno-pastoralnym, które należałoby raczej zamieścić w preambule (por. § 2).

b) Struktura Statutu jest niespójna, co widać chociażby w umieszczeniu zapisów odnośnie do przyjmowania i wydalania członków na samym końcu, gdy tymczasem są to zagadnienia fundamentalne i w świetle standardów legislacyjnych winny one znaleźć się zaraz po ukazaniu głównych założeń ruchu, a przed opisem jego struktury i sprawowania władzy. Ruch to w istocie jego członkowie. Tymczasem rozbudowany opis pełnienia funkcji przez koordynatorów i liderów grup sprawia wrażenie, że to właśnie oni są w ruchu najważniejsi, nie zaś członkowie.

c) Zarówno z uwagi na rozwój ruchu, jak i racje teologiczne oraz prawne, poszczególne zapisy wymagają uzupełnień i uściśleń, a w niektórych przypadkach także zmiany koncepcji ruchu, np.:

– ad § 4. Statut powinien doprecyzować relację nadzoru działalności ruchu ze strony Inspektorii Salezjańskiej w stosunku do nadzoru ze strony hierarchii. Ze względu na zakres działalności ruchu (np. poza parafiami salezjańskimi) przestaje on być wyłącznie dziełem salezjańskim, toteż powinien mieć aprobatę Konferencji Episkopatu Polski, czy to jako publiczne, czy jako prywatne stowarzyszenie wiernych świeckich (por. KPK kan. 312-326);

– ad § 5-6. Skoro ruch działa na terenie Rzeczypospolitej oraz za granicą, a więc w wielu diecezjach, to Statut powinien mieć zatwierdzenie nie tylko Konferencji Episkopatu Polski, ale także Konferencji Biskupów tych krajów, w których on działa;

– ad § 8-9. Wskazane byłoby zhierarchizowanie celów i zadań ruchu, aby było wiadomo, które są priorytetowe, a które podrzędne. Nie jest jasne, czy podane wyliczenie celów i zadań ma charakter enumeratywny czy egzemplaryczny. Wśród zadań nie ma nic na temat działalności ewangelizacyjnej czy charytatywnej, zarówno w wymiarze parafialnym, jak i ponadparafialnym;

– ad § 10. Kwestia formacji duchowej i ludzkiej jest istotna dla duchowości i działalności ruchu, toteż należałoby ją szerzej określić, np. przez wskazanie odpowiedzialnych za formację, celów, środków, sposobów itd. W Statucie natomiast jest raczej niezhierarchizowana lista praktyk duchowych. Nie dość jasno określono obligatoryjny charakter tychże praktyk, jak np. obowiązek uczestniczenia w 33-dniowych rekolekcjach. Znamienne, że w Statucie poświęcono formacji tylko jeden krótki paragraf, natomiast aż siedem paragrafów dotyczy koordynatorów i liderów ruchu. Ta dysproporcja może świadczyć o faktycznej marginalizacji formacji;

– ad § 12. Należałoby od nowa przemyśleć charyzmat ruchu. W świetle obecnego opisu, wydaje się, że charyzmatem jest swoiście rozumiana pobożność maryjna z elementami dziewiętnastowiecznej i przedsoborowej mariologii. Tymczasem specyfiką ruchu – jak wynika z jego prezentacji w mediach społecznościowych – jest religijna formacja mężczyzn do ich roli w małżeństwie i rodzinie, jak również w Kościele i społeczeństwie. Przywołanie słynnej wizji św. Jana Bosko w Statucie wydaje się niekoniecznym uszczegółowieniem. Wystarczyłoby proste odwołanie do duchowości Towarzystwa Salezjańskiego;

– ad § 13-14. Skoro ruch ma już zasięg ogólnopolski, to wypadałoby, aby Opiekuna Duchowego Ruchu, skoro jest mianowany przez Inspektora Towarzystwa Salezjańskiego, zatwierdzała Konferencja Episkopatu Polski. Ze Statutu wynika, że jest to jedyny duchowny w strukturach organizacyjnych ruchu. Dalsze zapisy nie dość precyzują zakres jego kompetencji i odpowiedzialności. Wydaje się, że na niższych poziomach organizacji ruchu nie ma formalnie miejsca dla kapłanów w strukturach ruchu, także w zakresie prowadzenia formacji duchowej, co może w dalszej perspektywie okazać się bardzo niebezpieczne. Ich obecność oparta jest jedynie na „zaproszeniu” ze strony lidera grupy (zob. § 24). Natomiast nie wiadomo, jakimi przesłankami miałby kierować się zapraszający lider;

– ad § 15. Brak precyzyjnego określenia zakresu kompetencji i zadań koordynatorów oraz liderów ruchu;

– ad § 16. Wątpliwości budzi zapis, że do pasowania Wojownika wystarczy weryfikacja w postaci „braterskiej rozmowy” z liderem po ukończeniu programu formacyjnego. Nie wiadomo, jaki jest status tej „braterskiej rozmowy” i jakie są kompetencje weryfikującego, a także jakie są kryteria tej rozmowy (por. § 13). Ten ważny moment powinien być bardziej opisany od strony formalnej, np. składanie na piśmie oświadczenia woli o przystąpieniu do ruchu, sposób powiadomienia Opiekuna, który dokonuje pasowania (czy wystarczy tylko ustna informacja?). W przeciwnym razie realnym jest niebezpieczeństwo popadnięcia w sektę.

Dlaczego, skoro jednym z wymiarów formacji jest duchowość, w weryfikacji o dopuszczeniu do pasowania nie ma kapłana czy np. wymogu odprawienia spowiedzi generalnej? Nie zostały podane konkretne warunki, jakie musi spełnić kandydat na „Pasowanego Wojownika Maryi” (por. § 13);

Treść książki „Kecharitomene” obfituje w liczne błędne stwierdzenia lub tezy, które prowadzą do fałszywych wniosków. Z tej racji nie powinna ona być rozpowszechniana, ani tym bardziej tłumaczona na obce języki

– ad § 17. Nadawanie tytułu honorowego Wojownika nie powinno być wyłączną prerogatywą Opiekuna Ruchu, ale np. efektem konsultacji w ramach Rady Koordynatorów;

– ad § 18. Zapis jest bardzo ogólny, jeśli chodzi o wybór osób na istotne dla ruchu funkcje. W jaki sposób ten wybór się dokonuje (tajnie, jawnie), przy jakiej minimalnej frekwencji (połowa, jedna trzecia) liderów? Określenie bowiem „wszystkich liderów”, literalnie biorąc, całkowicie uniemożliwia dokonanie jakiegokolwiek wyboru, gdyż istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że chociażby z przyczyn obiektywnych (np. choroba) w wyborach nie będą mogli wziąć udziału wszyscy(!) uprawnieni. Czy istnieje jakaś lista mających bierne i czynne prawo wyborcze? Poza tym nie określono, czy i w jakim zakresie dopuszczalne jest powtarzanie kadencji (dwie, trzy czy bez ograniczeń?). Możliwość odwołania wybranych koordynatorów lub liderów przez Opiekuna Ruchu przed upływem kadencji wymaga określenia warunków takiej ingerencji (kiedy, w jakiej sytuacji można ich odwołać?). Czy w takiej sytuacji dokonuje się uzupełnienia wyborów czy pozostawia wakat do końca kadencji? Tego rodzaju zapis wyraźnie zmierza w kierunku absolutyzacji władzy Opiekuna ruchu i „ręcznego” sterowania na każdym poziomie organizacji;

– ad § 25. Okazjonalnie pojawia się wzmianka o tym, że kapłan może zostać liderem grupy, ale brak doprecyzowania, w jaki sposób miałoby się to dokonać. Kolejne zapisy mówią o szkoleniu lidera, ale nie precyzują, jaki jest zakres tego szkolenia. To powinno znaleźć się w osobnym dziale poświęconym formacji, którego de facto w Statucie brak;

– ad § 27. Wydaje się, że ruch Wojowników Maryi powinien pozostać zdecydowanie ruchem świeckich mężczyzn, zwłaszcza, że jego cele określone w § 8 (por. § 31) koncentrują się na roli mężczyzny jako ojca i męża. Duchowni, jeśli przewidziana jest jakaś ich formalna przynależność do ruchu, to powinni mieć w tym ruchu zadania formacyjno-duszpasterskie;

– ad § 32. Wśród przyczyn ustania członkostwa w ruchu Wojowników Maryi formalnie powinien znaleźć się także zapis o śmierci jako naturalnej przyczynie. W przeciwnym razie oznaczałoby to, że członkostwo jest także pośmiertnie i może być np. dziedziczone. Poza tym w sensie prawnym brak takiego zapisu może być podstawą do praktyki ewidencjono­wania „martwych dusz” (np. w związku z wyborami itp.). Określenie, że podstawą wydalenia z ruchu jest m.in. „obrażanie Przenajświętszej Trójcy oraz Niepokalanej Dziewicy Maryi”, jest nieprecyzyjne, wszakże każdy grzech jest obrazą Boga. Raczej należałoby podkreślić, że przyczyną jest odrzucanie poszczególnych prawd wiary Kościoła katolickiego albo głoszenie błędnych nauk, ujawniona zdrada małżeńska itp. Powinny to być dość precyzyjne kryteria, aby uniknąć nadużyć.

Ponadto żądanie absolutnego posłuszeństwa wobec duchowego Opiekuna Ruchu umacnia jego pozycję autorytarną. A co w sytuacji, kiedy Opiekun Ruchu myli się chociażby wskutek przekazanych mu fałszywych informacji? Czy Opiekun Ruchu w podejmowaniu decyzji o usunięciu z szeregów Wojowników nie powinien przynajmniej zasięgnąć opinii jakiegoś gremium, aby uniknąć brania całej odpowiedzialności na siebie? Czy wydalenie ma charakter definitywny bez możliwości odwołania się od tej decyzji? Brakuje zapisu określającego także to, czy jest możliwość ponownego przyjęcia po spełnieniu warunków;

c) Statut absolutyzuje rolę Kapłana prowadzącego – Opiekuna duchowego ruchu. Jest to niebezpieczne m.in. ze względu na zbytnie obarczenie go różnymi zadaniami i obowiązkami, co w sytuacji jego niedyspozycyjności może paraliżować działalność ruchu. Ponadto sprzyja pokusie podporządkowania ruchu jednej osobie i zagubieniu ducha służebności (zamiast „ja dla ruchu” realna staje się tendencja „ruch dla mnie”). Tego rodzaju zapisy sprzyjają także autorytaryzmowi i hermetyzacji ruchu, a w efekcie przeobrażaniu się go w rodzaj sekty. Brak zapisów o organach kontrolnych – wewnętrznego nadzoru, chociażby w zakresie spraw czysto formalnych, jak np. gromadzenie i przechowywanie danych osobowych, prowadzenie archiwum ruchu itp.

Mocno podkreślany w Statucie autorytaryzm Opiekuna duchowego wydaje się po części nawiązywać do struktur militarnych, w których jednak jest określony system zhierarchizowania władzy i odpowiedzialności. W świetle obecnych zapisów bardzo realnym jest niebezpieczeństwo, że bez ks. Chmielewskiego ruch przestanie istnieć, a ewentualne decyzje przełożonych o odwołaniu go z funkcji Opiekuna mogą doprowadzić do rozłamu i schizmy;

d) Przyrzeczenie (pasowanie) Wojownika powinno bardziej wyraziście oddawać duchowość Ruchu. Mogłoby stanowić codzienną modlitwę Wojownika i ustawiczne przypomnienie złożonego zobowiązania. Powinno też zawierać pokorną prośbę o pomoc Maryi i świętych. W obecnej formie ma wydźwięk pelagiański (jestem w stanie o własnych siłach toczyć walkę duchową). Niezrozumiałe jest zamieszczone na końcu wezwanie w formie żeńskiej (z oczywistym błędem literowym w oficjalnym dokumencie, nie jedynym zresztą): „Totta Tua”. Przecież to jest ślubowanie mężczyzny!

2. Uwagi do programu formacyjnego

„Trzyletni program formacyjny wspólnoty Wojownicy Maryi” jako oficjalny załącznik do Statutu jest w obecnej postaci dokumentem przygotowanym bez należytej staranności merytorycznej i formalnej, wskutek czego jest on bezużyteczny z punktu widzenia praktyki formacyjnej. Ponadto brakuje w nim spójności teologicznej i zamysłu pedagogicznego. Cechuje go raczej pewien synkretyzm powołaniowo-formacyjny, który wyraża się w mieszaniu różnych idei i wzorców formacyjnych (por. § 9-10.2; § 27).

a) Wbrew nazwie dokumentu: „Trzyletni program formacyjny wspólnoty Wojownicy Maryi”, nie jest to prezentacja programu formacji, lecz spis wielu zagadnień doktrynalno-duchowych wyrażonych w formie hasłowej. Tymczasem program formacji powinien jasno określać: do kogo jest on kierowany i kogo zaprasza się do formacji; jakie są jej cele (dalszy, bliższy, bezpośredni), sposoby i metody oraz środki; wskazać odpowiedzialnych za formację, którymi są wyznaczeni formatorzy, sam formowany, środowisko formacyjne itd., jak również podać kryteria weryfikacji postępów formacyjnych itp.;

b) Przedłożony program formacji zasadniczo dotyczy płaszczyzny duchowej, tymczasem formacja integralna, którą on deklaruje, powinna także obejmować płaszczyznę ludzką, intelektualną, społeczno-eklezjalną itd. Jednak to nie zostało wyeksponowane w programie;

c) Z treści programu trudno zorientować się, jak poszczególne zagadnienia będą rozkładać się w kolejnych latach formacji, które z nich mają znaczenie bazowe, a które dopełniające. Wbrew tytułowi brakuje rozpisania na poszczególne lata. A co z ewentualną formacją permanentną po „pasowaniu”? Układ treści programu formacyjnego jest chaotyczny i dość przypadkowy. Pomieszana gradacja zagadnień (np. dogmatyczne prawdy mariologiczne poprzedzają kwestie Eucharystii; p. 21-22, mówiące o tym, że Wojownik ma być wzorem dla swego syna czy córki, wstawione zostały pomiędzy kwestie dotyczące życia sakramentalnego i modlitwy. Dlaczego?). Ewentualny opis wybranych zagadnień dotyczy raczej ujęcia dogmatycznego, tymczasem program formacji powinien wskazywać na to, jak dana prawda wiary przekłada się na postawę duchową. W przeciwnym razie można odnieść wrażenie, że jest to raczej program studiów teologicznych, a nie formacji;

d) Program formacyjny obarczony jest licznymi błędami doktrynalnymi wskutek niewłaściwego rozłożenia akcentów. Już sam początek programu (punkt 1) razi mariocentryzmem (nb. o Chrystusie jako wzorze mężczyzny jest mowa dopiero w p. 5). W punkcie 2 mowa jest o duchowości mężczyzny Wojownika, przy czym samo pojęcie duchowości jest tu dość enigmatyczne, wskutek czego treści tam zawarte tylko pośrednio i marginalnie opisują tę duchowość. Tymczasem określenie, na czym polega duchowość Wojownika, jest kwestią fundamentalną dla całego programu formacji. Powinno wiec być punktem wyjścia;

e) Pewne zagadnienia powtarzają się (np. życie sakramentalne, modlitwa) w różnych punktach, co oznacza nieznajomość systematyki koncepcyjno-formacyjnej. Brakuje natomiast wyraźnego podkreślenia konieczności postaw eklezjalnych (świadomości bycia w Kościele, służby Kościołowi, posłuszeństwa wobec Magisterium Ecclesiae itp.), ascezy i pracy nad sobą, istotnej przecież dla bycia Wojownikiem Maryi, formacji do zaangażowania w sferze ewangelizacji, dzieł charytatywnych, odpowiedzialności w sferze życia publicznego itd.;

f) W tzw. programie formacyjnym Wojownika Maryi nie może zabraknąć wskazania na wzór św. Józefa, jako modelu mężczyzny oddanego Maryi. Jego postać jest wyraźnie zmarginalizowana, natomiast wyeksponowane są osoby św. Jana Bosco i Kardynała Wyszyńskiego. A dlaczego nie ma także św. Jana Pawła II? Ponadto mamy do czynienia z dziwnym połączeniem maryjności (raczej w stylu przedsoborowym) z systemem prewencyjnym św. Jana Bosko.

II. Działalność kaznodziejska ks. Dominika Chmielewskiego SDB

Ksiądz Dominik Chmielewski SDB w ostatnim czasie wykazuje bardzo dużą aktywność kaznodziejską, która jest obszernie prezentowana w mediach społecznościowych, głównie na YouTube. Mnogość jego wystąpień nie pozwala na detaliczne ustosunkowanie się do poszczególnych stwierdzeń i ich źródłowe dokumentowanie. Wymagałoby to osobnego wnikliwego studium. Dlatego Zespół ogranicza się jedynie do podania ogólnych ocen, tym bardziej, że wiele jego stwierdzeń powtarza się w różnych wystąpieniach.

Wizja świata zmierza tu w kierunku manicheizmu: podział na „zły świat”, będący w gestii szatana i w rękach przewrotnych ludzi, oraz „dobry świat”, który powstaje tam, gdzie jest Maryja i Jej Wojownicy. Jest to symptom sekciarski

Po zapoznaniu się ze znaczną ilością kazań i konferencji salezjańskiego kaznodziei, publikowanych w internecie, zespół stwierdza, że:

a) jest on uzdolnionym, charyzmatycznym mówcą o silnej osobowości, który potrafi przyciągnąć uwagę słuchacza i nawiązać z nim emocjonalny kontakt przez dość ekspresyjny i sugestywny sposób przepowiadania. W tym celu stosuje odpowiednie środki retoryczne, jak: zmienna skala natężenia głosu (od szeptu do niemal krzyku), zmienne tempo mówienia (od dobitnego sylabizowania wyrazów i zdań do szybkiego wypowiadania całych fraz, stosowanie równoważników zdań itp.), pytania retoryczno-weryfikujące, np. „rozumiesz to?” itd., odpowiednio dobrane do przekazywanych w danym momencie treści, co ma na celu wywołanie u słuchacza określonych stanów emocjonalnych. Można odnieść wrażenie, że jest to retoryka oparta na zasadach skutecznej komercji – elementy socjotechniki przełożone na przepowiadanie;

b) oprócz dominującej problematyki mariologicznej, ks. D. Chmielewski podejmuje również tematy raczej rzadko poruszane w kaznodziejstwie parafialnym czy rekolekcyjnym, czym wzbudza duże zainteresowanie, jak na przykład: rzeczy ostateczne, kwestie apokaliptyczne (bliski koniec świata), ryzyko potępienia i zniewolenia przez złego ducha itp. Kaznodzieja wprawdzie nie artykułuje tego expressis verbis, ale zdaje się jednoznacznie sugerować, że współczesny świat dosięgnął takiego dna zepsucia, że Bóg w swej Opatrzności nie jest już w stanie temu zaradzić. Ponadto twierdzi otwarcie, że wskutek grzechów i różnych nałogów „większość ludzi idzie do piekła”[1]. Jedynym zaś ocaleniem dla współczesnego świata jest Maryja, która pojawia się jako Apokaliptyczna Niewiasta na tle „pustego” nieba. Przygotowuje Ona armię Wojowników, która jako jedyna będzie zdolna ocalić Boży porządek w świecie. Kryje się w tym zarówno wizja Kościoła wojującego, jak i elitaryzm soteriologiczny cechujący sekty („tylko jeszcze my – wybrani możemy ocalić i zbawić świat”);

c) kaznodzieja często odwołuje się do tekstów biblijnych zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, jednak często traktuje je instrumentalnie, wbrew ustalonej egzegezie i zasadom hermeneutyki biblijnej. Z dowolnych kombinacji tekstów czy fraz biblijnych wyprowadza niekiedy kuriozalne wnioski, nierzadko sprzeczne z dogmatyką katolicką, przekazywane słuchaczom w taki sposób, że mają oni prawo wierzyć, iż jest to oficjalne nauczanie Kościoła. Temu celowi służy m.in. erudycyjne przywoływanie etymologii hebrajskiej czy greckiej niektórych terminów biblijnych. Za przykład niech posłuży numerologiczna interpretacja wersetu J 6,66, którego numer skojarzono z apokaliptyczną liczbą Bestii 666 (por. Ap 13,18). Ks. Chmielewski wyprowadza z tego wniosek, że zdanie, iż ,,wielu odeszło wtedy od Niego”, dotyczy ludzi, którzy nie chodzą na Eucharystię, bo w nią nie wierzą, jak Judasz nie wierzył w Eucharystię;

d) często przywoływanym źródłem kaznodziejskich stwierdzeń ks. Chmielewskiego są prywatne objawienia maryjne, zarówno te, uznane przez Kościół, zwłaszcza fatimskie, jak i niemające aprobaty Kościoła albo uznane za wątpliwe lub fałszywe (np. wizje Marii z Agredy – którą bezzasadnie określa jako błogosławioną, Marii Valtorty, ks. Stefano Gobbiego, Natuzzy Evolo oraz innych)[2]. W kaznodziejskim zapale traktuje je jako równorzędne pod względem wiarygodności źródła, nazywając je „autentycznymi objawieniami Boga”.

Nierzadko kaznodzieja dla poparcia swoich tez powołuje się ogólnie na jakieś prywatne objawienia, bez doprecyzowania, które z nich ma na myśli. Podobnie czyni, jeśli chodzi o treści mistyczne. Często przywołuje mistyków, jednak bez dookreślenia, o kim konkretnie mówi, albo odsyła do tzw. tradycji mistycznej, przy czym nie wiadomo, co przez to rozumie. W teologii mistyki (mistologii) raczej nie funkcjonuje takie określenie: tradycja mistyczna jako taka (każda szkoła duchowości ma własną tradycję duchową, w którą wpisują się również mistycy). Są zatem podstawy, aby sądzić, że sama mistyka jest traktowana przez niego dość szeroko i utożsamiana raczej ze zjawiskami nadzwyczajnymi, które – jak powszechnie wiadomo – nie stanowią o doświadczeniu mistycznym(!), jak również z prywatnymi objawieniami. Jest to więc dość wątpliwa topika teologiczna, dopasowywana okazjonalnie do własnych koncepcji kaznodziei. Znamienne jest to, że kaznodzieja prawie wcale nie przywołuje nauczania Soboru Watykańskiego II, dokumentów ostatnich papieży, ani Katechizmu Kościoła katolickiego, nie mówiąc o świętych (z wyjątkiem św. Jan Bosco), czy powszechnie uznawanych autorytetach teologicznych. To może świadczyć o elementarnych brakach w formacji teologicznej.

W swoich wystąpieniach medialnych, zwłaszcza na YouTube, ks. D. Chmielewski często ocenia brak zainteresowania prywatnymi objawieniami maryjnymi, a tym bardziej ich nieuznawanie, jako sprzyjanie protestantyzmowi i przejaw braku miłości do Maryi, a nawet gaszenie Ducha Świętego (por. 1 Tes 5,19)[3]. Tym samym ignoruje nauczanie Kościoła odnośnie do względnej wartości objawień prywatnych i nadrzędności Objawienia publicznego, które – w przeciwieństwie do tzw. objawień prywatnych – ma charakter bezwzględnie obowiązujący (por. KKK 65-67);

e) wśród najbardziej kontrowersyjnych stwierdzeń mariologicznych ks. D. Chmielewskiego należy wymienić następujące:

• maryjny maksymalizm – Maryja, według ks. D. Chmielewskiego, przyspiesza zjednoczenie człowieka z Bogiem, umie skracać czas naszego dojrzewania duchowego, gdyż zjednoczenie z Bogiem dokonuje się tylko i wyłącznie w Niej. Uważa, że zjednoczenie z Bogiem i powrót do przyjaźni z Nim dokonuje się w Maryi.

Maryja, zwłaszcza przez prywatne objawienia, a także modlitwę różańcową, objawia swoją potęgę na tle jakby „pustego” nieba i bezsilności Boga[4]. Ona jest Tą, która w obecnej sytuacji nieuchronnie nadciągającego końca świata, jako jedyna może ocalić ludzkość. W tym kontekście dzieło zbawcze Chrystusa, miłosierdzie Boże i Boża Opatrzność zdają się już nie mieć większego znaczenia;

• mariologia atrybucyjna – Maryi przypisywane są (przynajmniej implicite) atrybuty poszczególnych Osób Przenajświętszej Trójcy, co prowadzi do swoistej mariolatrii. Kaznodzieja, często cytując swoją książkę pt. Kecharitomene, twierdzi, że „Bóg daje Maryi całą swoją wszechmoc”, co zdaje się sugerować, że jest Ona równa Ojcu. Mówiąc o objawieniach w Lourdes, ks. D. Chmielewski twierdzi m.in., że były to objawienia trynitarne, bowiem w Niepokalanym Sercu Maryi dokonuje się relacja między Ojcem, Synem i Duchem Świętym, z czego mogłoby wynikać, że Boska Trójca koniecznie potrzebuje Maryi, by być w jedności trynitarnej. W innym miejscu kaznodzieja twierdzi, że „Maryja wyprasza wszystkie łaski dla Jezusa od Boga Ojca”. Oznaczałoby to, że jest Ona nie tylko Pośredniczką między Bogiem a ludźmi, ale także Pośredniczką pomiędzy Wcielonym Synem Bożym a Bogiem Ojcem, co jest nie do przyjęcia z punktu widzenia dogmatyki katolickiej. Podważa bowiem dogmat o współistotności Boskich Osób.

Ponadto kaznodzieja głosi tezę, bliską mariawitom, że Maryja jako „Małżonka Baranka” i Oblubienica Ducha Świętego jest zarazem Jego wcieleniem lub objawieniem[5];

• „zamieszkiwanie w łonie Maryi”, dokonujące się w chwili chrztu świętego, sprawia że człowiek znajduje się w bezpośredniej bliskości Jezusa (staje się jakby Jego bliźniakiem) i jest wychowywany przez Nią do życia Bożego. W „łonie Maryi” człowiek spotyka Przenajświętszą Trójcę, stąd być w „łonie Maryi” to szczyt życia duchowego. Lansowany jest pogląd, według którego nie tyle Jezus uświęcił łono Maryi, co przede wszystkim łono Maryi ma moc uzdrawiającą i uświęcającą. „Zamieszkanie w łonie Maryi” sugeruje, że proces uświęcenia dokonuje się bez udziału woli i koniecznego wysiłku ascetyczno-moralnego ze strony człowieka. Temu podobne stwierdzenia ocierają się kwietyzm. Pogląd o „mistycznym zanurzaniu się w łono Maryi” ks. Chmielewski zaczerpnął prawdopodobnie od ks. Gabriel Jacquier (Życie Maryi)[6];

• proces duchowego rozwoju i cała formacja duchowa dokonuje się w Maryi i przez Nią. Kaznodzieja twierdzi, że Ona jest obecna duchowo w nas, a my w Niej. Dzięki temu możliwe staje się zjednoczenie człowieka z Boską Trójcą w łonie Maryi. Niepokalane Poczęcie bowiem to Przymierze Boga z człowiekiem, które zawarł On przez Maryję i w Niej;

• sakramentologia – Eucharystia jest po części lub zarazem Ciałem Maryi; przyjmując Ciało Jezusa – Syna Maryi, chrześcijanin tym samym przyjmuje także Jej Ciało. Tego rodzaju poglądy powodują zamieszanie i podziały wśród słuchaczy. Kontrowersyjne są również wypowiedzi ks. D. Chmielewskiego na temat bierzmowania, które chrześcijanina konsekruje na krzyżowca, ponieważ otrzymuje on znak krzyża na czole;

• nadskuteczność różańca[7], który Wojownicy Maryi wykonują dla siebie z metalowych kulek i linki spadochronowej. Kaznodzieja zdaje się sugerować, że jest on skuteczniejszy od sakramentów i egzorcyzmu uroczystego. W niektórych jego wypowiedziach dostrzegalna jest zatem relatywizacja porządku sakramentalnego w Kościele na rzecz maryjnych praktyk pobożnych. Według niego siła sprawcza różańca w znacznym stopniu zależy od sposobu odmawiania. Ma to wydźwięk magiczny;

f) kwestia grzechów dziedziczonych, podnoszona również w niektórych środowiskach odnowy charyzmatycznej, bazująca m.in. na poglądach amerykańskiego zakonnika Roberta DeGrandisa (Uzdrowienie międzypokoleniowe, Łódź 2002). Kaznodzieja sugeruje, że właśnie „zamieszkanie w łonie Maryi” ma moc przerwania zniewalającego wpływu grzechów przodków;

g) z tym wiąże się pogląd, który można określić jako „retroaktywność” modlitwy (koncepcja zaczerpnięta z New Age). Polega ona na tym, że modlitwa różańcowa, a zwłaszcza „zamieszkanie w łonie Maryi”, sprawia, iż można odwrócić moralny sens pewnych zdarzeń z przeszłości. Wystarczy Maryi oddać przeszłość, a Ona ją zmieni. Matka Boża, mając całkowitą władzę nad Sercem Boga, może skutecznie zmieniać Boże plany i historię. Tak więc oddanie Jej swojego grzechu niweluje go. Również oddanie Jej w opiekę innego grzesznika sprawia, że „zamieszkuje on w łonie Maryi” i staje się jakby bliźniakiem Jezusa. Przez to dostępuje duchowego uzdrowienia i usprawiedliwienia. Tego rodzaju kuriozalny pogląd wyklucza zbawczą rolę Jezusa Chrystusa i osobistą odpowiedzialność każdego za własne uświęcenie oraz zbawienie;

h) mocno eksponowana jest przez kaznodzieję retoryka militarna, zwłaszcza w przemówieniach adresowanych do Wojowników Maryi podczas ich zgromadzeń. Autor twierdzi m.in., że „Jezus był wojownikiem, który się nie bał…”[8]. Wprawdzie tematyka ta była i jest obecna w historii Kościoła i duchowości (np. „walka duchowa” według Lorenzo Scupoli, Legioniści Chrystusa, Legion Maryi, Rycerstwo Niepokalanej itp.), jednak może niepokoić nadawana temu interpretacja. Wprawdzie mówi się o walce duchowej ze złem, ale w podtekście wydaje się kryć przyzwolenie, aby obróciła się ona także przeciwko człowiekowi, o ile jest uwikłany w zło. Ponadto swoisty militaryzm, który być może ma swoje korzenie w osobistych doświadczeniach kaznodziei, wypacza wizję Kościoła;

i) błędnie rozumiana angelologia w powiązaniu z protologią, zwłaszcza w wypowiedziach, gdzie w związku ze stworzeniem świata pojawia się pojęcie „rasy aniołów”;

j) przesadna demonizacja (pansatanizm)[9] – kaznodzieja często dopatruje się w różnych sytuacjach życia codziennego ingerencji złego ducha (np. kiedy zadzwoni telefon w trakcie modlitwy, to może być złośliwe działanie złego ducha). Ponadto w argumentacji swoich tez ks. Chmielewski dość często powołuje się bądź to na wypowiedzi demonów w trakcie egzorcyzmowania, bądź na swoje doświadczenia z egzorcyzmów, sugerując zarazem, jakoby pełnił tę posługę. Tymczasem z wiadomości umieszczonych na stronie diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, na terenie której znajduje się jego macierzysty dom zakonny w Pile, wynika, że ks. Chmielewski nie jest egzorcystą;

k) z pansatanizmem wiąże się wizja świata zmierzająca w kierunku manicheizmu: podział na „zły świat”, będący w gestii szatana i w rękach przewrotnych ludzi, oraz „dobry świat”, który powstaje tam, gdzie jest Maryja i Jej Wojownicy. Jest to symptom sekciarski. Po tej linii idzie katastrofizm apokaliptyczny, propagowany implicite przez kaznodzieję w kontekście pandemii[10]. Kaznodzieja wykorzystuje zaistniałą sytuację do nieodpowiedzialnego podsycania katastroficznych wizji końca świata oraz w tym kontekście żerowania na lękach ludzkich;

l) w działalności ks. D. Chmielewskiego z jego zapałem kaznodziejskim nie zawsze idzie w parze precyzja wygłaszanych twierdzeń, pogłębiona wiedza teologiczna oraz spójność prezentowanych przez niego treści z Magisterium Ecclesiae. Można mówić nawet o pewnego rodzaju synkretyzmie teologicznym, w którym elementy doktrynalne mieszają się z osobistymi przekonaniami i doświadczeniem duchowym kaznodziei;

m) kaznodzieja w wielu swoich wystąpieniach łączy (miesza) treści teologiczno-duchowe z psychopedagogicznymi, sugerując m.in. że wiele problemów natury psychicznej czy psychiatrycznej można (wręcz należy) rozwiązywać modlitwą, adoracją Najświętszego Sakramentu czy sakramentem pokuty, gdyż Pan Jezus jest najlepszym psychologiem[11];

n) być może erudycyjny sposób przepowiadania ks. D. Chmielewskiego sprawia, że w mediach społecznościowych bywa czasem przedstawiany jako doktor teologii, co jest bezpodstawne. Wprawdzie odbył studia doktoranckie na UKSW w latach 2010-2015, ale nie obronił rozprawy doktorskiej[12].

III. Publikacje książkowe ks. Dominika Chmielewskiego SDB

Ksiądz Dominik Chmielewski SDB jest autorem kilku książek z serii „Chrześcijanin w czasach ostatecznych”, wydanych przez Wydawnictwo „Sumus” z siedzibą w Zielonce k. Warszawy, m.in. Jego miłość cię uleczy. (Zielonka 2018), Walka duchowa u ojców pustyni. Jak skutecznie radzić sobie z pokusami (Zielonka 2019), Różaniec ratunkiem dla świata (Zielonka 2020), Twoja droga. Rozważania Drogi Krzyżowej (Zielonka 2020) oraz kilku audiobooków. Na szczególną uwagę zasługuje książka pt. Kecharitomene. Odkryj Jej [Maryi – przyp. red.] niesamowity sekret i wejdź w swoje przeznaczenie, której trzecie wydanie (Zielonka 2019) opatrzone zostało mianem „bestseller”, sprzedany w ponad 100 tys. egzemplarzy.

Tezy głoszone przez ks. D. Chmielewskiego SDB na ambonie znajdują swoje odzwierciedlenie w jego publikacjach, zwłaszcza we wspomnianej książce Kecharitomene, którą on sam cytuje w trakcie swoich wystąpień i tym samym promuje.

Zdziwienie jednak budzi fakt, że trzecie wydanie książki, choć ukazało się w Wydawnictwie „Sumus” (ISBN 978-83-66020-06-1), jednak zostało opatrzone imprimatur wystawionym przez abp. Bernarda Bobera, metropolitę Koszyc na Słowacji. Jest to nie tylko sprzeczne z KPK kan. 824, § 1, ale budzi uzasadnione podejrzenie o niesubordynację wobec władz Towarzystwa Salezjańskiego.

Zamieszczona we wstępie tego wydania opinia teologiczna ks. dr. hab. Roberta Skrzypczaka zdaje się nie dotykać meritum książki (jest raczej formą laudacji), podobnie jak poprzedzające ją rekomendacje różnych osób, wśród których są ludzie mediów i celebryci.

Wnikliwą merytoryczną ocenę książki przygotował o. dr Sebastian Wiśniewski OMI[13], dlatego tu zostaną przedstawione jedynie najważniejsze dostrzeżone przez Zespół kontrowersje (bez podawania stron, gdyż w każdym wydaniu są one różne). Wiele z nich pokrywa się z tym, co zostało przedstawione w krytycznej ocenie przepowiadania ks. D. Chmielewskiego SDB:

a) Podtytuł książki: „Odkryj Jej niesamowity sekret i wejdź w swoje przeznaczenie!” sugeruje wprowadzenie czytelnika w wiedzę tajemną, której pełne poznanie posiada autor. Chrześcijańskie powołanie zastąpiono pojęciem przeznaczenia, co sugeruje swoisty determinizm. Implikuje to również elitaryzm soteriologiczno-duchowy (tylko pewna wąska grupa ludzi wejdzie w bliską relację z Maryją, dokona ocalenia świata i sama dostąpi zbawienia), typowy dla środowisk sekciarskich. Z narracji książki wynika także, że ostateczne zwycięstwo nad szatanem dopiero ma się dokonać, w czym współudział będą mieli wybrańcy (m.in. Wojownicy Maryi);

b) W nawiązaniu do Ap 12 autor szeroko rozwija wizję apokaliptycznej walki diabelskiego smoka z Niewiastą, w której Ona odnosi zwycięstwo. Ostateczne zwycięstwo nad złem należy więc do Maryi – w domyśle: nie do Chrystusa. Ta walka toczy się na poziomie serca człowieka, co nawiązuje do dualistycznej (manichejskiej) antropologii. Autor twierdzi, że „skażona grzechem rasa ludzka jest coraz bardziej zdemonizowana”;

c) W duchowej walce, którą człowiek nieustannie musi toczyć, najskuteczniejszym orężem jest modlitwa różańcowa. Jest ona „śmiercionośną bronią przeciwko diabłu”. Idea „uśmiercenia” diabła za pomocą różańca, o ile nie jest figurą retoryczną, jest sprzeczna z nauką Kościoła na temat nieśmiertelności istot duchowych (por. KKK 330);

Bardzo realnym jest niebezpieczeństwo, że bez ks. Chmielewskiego ruch przestanie istnieć, a ewentualne decyzje przełożonych o odwołaniu go z funkcji Opiekuna mogą doprowadzić do rozłamu i schizmy

d) kontrowersyjne są niektóre twierdzenia protologiczne, między innymi odnośnie do „rasy aniołów”, stworzonych u początku przez Jahwe, co kłóci się z nauką Kościoła o tym, że nazwa „anioł” nie oznacza natury, lecz zadanie (gr. angelos – posłaniec), jak również wniosku wyciągniętego z hebrajskiego słowa elohim (plurale maiestaticum), jakoby u początku stworzenia byli Bogowie. Autor sugeruje także, że pierwotny bezład i pustka była efektem jakiegoś Boskiego sądu, co nie znajduje potwierdzenia w Piśmie Świętym. W innym miejscu Autor pisze o prototypie człowieka przed jego stworzeniem, który już oglądali aniołowie. Ponadto człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, nosi w sobie DNA Jezusa. Bóg bowiem powielił własny kod genetyczny z człowiekiem. Pojęcie kodu genetycznego odnosi się do natury stworzonej. Oznacza to, że Zbawiciel w ludzkiej naturze preegzystował w łonie Ojca. Czym zatem byłoby Wcielenie? Nie do przyjęcia jest teza, że Adam i Ewa w swoich psychofizycznych cechach zostali stworzeni na podobieństwo Jezusa i Maryi;

e) poważne wątpliwości budzi propagowana przez ks. D. Chmielewskiego eschatologia mariologiczna. Według naszego Autora o wiecznym losie człowieka po śmierci bardziej decydować będzie wstawiennictwo Maryi, aniżeli jego zasługi za życia. Ona może uratować nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika, niejako zawieszając sąd szczegółowy, który następuje bezpośrednio po śmierci. Z tym wiąże się ekskluzywizm eschatologiczny – zbawią się tylko ci, którzy zaufają Maryi i ci, którzy zostali oddani Jej przez swoich bliskich, nawet jeśli sami przeżywali swoje życie bezbożnie[14];

f) w swojej topice teologicznej salezjanin, powołując się na różnych (często niedających się zidentyfikować) mistyków i świętych „maryjnych”, zdaje się sugerować, że są oni bardziej wyjątkowi, wybitniejsi zarówno w swojej świętości, jak i mądrości;

g) prezentowana przez ks. D. Chmielewskiego mariologia ma wszelkie znamiona mariologii maksymalistycznej. Przejawem tego są liczne tezy mniej lub bardziej wyrażone expressis verbis, odnośnie do tego, że obecność Boga w człowieku ochrzczonym możliwa jest tylko przez Maryję, skoro Ona została wybrana na Matkę Boga i wyróżniona przywilejem Niepokalanego Poczęcia. Mamy więc pełne prawo nazywać ją Współodkupicielką – pojęcie, od którego dystansuje się współczesna mariologia posoborowa.

Innym przejawem mariologii maksymalistycznej naszego Autora jest kluczowy dla jego przepowiadania tytuł Maryi Kecharitomene. Z faktu, że została Ona napełniona łaską, wyciąga wniosek, że w Niej jest każda łaska, którą Bóg podarował w całej historii ludzkości. Ona jest dysponentem wszelkich łask. „Nie ma łaski, która by nie była własnością Niepokalanej, daną Jej do dowolnego rozporządzania”.

Pojawiają się zaskakujące określenia Maryi jako „Małżonki Boga” lub „Małżonki Ducha Świętego”, co jest nadinterpretacją biblijnej idei oblubieńczości. Zdaniem naszego Autora wszelkie działanie Ducha Świętego dokonuje się nie inaczej, jak tylko przez Maryję, a więc także eucharystyczne Przeistoczenie. Interpretując objawienia w Lourdes, ks. Chmielewski zdaje się sugerować, że Maryja jako Niepokalane Poczęcie jest Wcieleniem Ducha Świętego.

Ukazując rolę Maryi w życiu chrześcijanina, salezjanin przekonuje, iż w doświadczeniu mistycznym zachodzi tak ścisłe i silne przylgnięcie całej duszy do Boga i do Maryi, że mocą jednoczącej miłości zdaje się tworzyć z nich jedna Istota. Jest to teza jawnie sprzeczna z nauczaniem Kościoła i podstawami metafizyki o odrębności bytów.

Przez analogię do symbiozy matki i jej poczętego dziecka, nasz autor rozwija przekonanie, że w Eucharystii jest ciało i krew Maryi. Twierdzi, że chrześcijanin, przyjmując Ciało i Krew Chrystusa, jako Syna Maryi, przyjmuje zarazem Jej ciało i krew.

Przyjęcie Maryi skutkuje „zamieszkaniem w Jej łonie”, a więc wejściem w najściślejszy związek z poczętym w Niej Synem Bożym, wskutek czego człowiek doznaje swoistego przebóstwienia i upodobnienia do Chrystusa, stania się Jego „bliźniakiem”;

h) mariologia prezentowana przez ks. D. Chmielewskiego SDB, zarówno w jego sztandarowej książce, jak i w przepowiadaniu, w którym często cytuje on swoje dzieło, obarczona jest naturalizmem, sensualizmem i sentymentalizmem. Zwłaszcza Wojownikom Maryi poleca myśleć o Maryi jako „najpiękniejszej dziewczynie świata”, zakochać się w Niej jako najwspanialszej kobiecie, „umówić się z Nią na randkę”. Z taką też fascynacją opisuje Jej fizyczne piękno, poświęcając temu niemało uwagi.

W dużym stopniu buduje on swoją mariologię bardziej na osobistych przeżyciach w Medjugorie, gdzie – jak twierdzi – przeżył nawrócenie, aniżeli na samych orędziach. Z kolei na tej „mariologii z Medjugorie” buduje cały swój światopogląd, eschatologię, duchowość itd. Stwierdza ponadto, że dzisiaj tylko „to działa”, bo tamte „stare sposoby” oddziaływania Kościoła na dusze już nie działają;

Podobnie jak w przepowiadaniu, tak i w analizowanej książce ks. D. Chmielewski SDB nie odwołuje się do nauczania Kościoła, lecz zasadniczo do prywatnych objawień oraz tzw. tradycji mistycznej. W bibliografii na końcu książki nie ma ani jednego dokumentu papieskiego czy liczącego się dzieła teologicznego. Treść książki obfituje w liczne błędne stwierdzenia lub tezy, które prowadzą do fałszywych wniosków. Z tej racji nie powinna ona być rozpowszechniana, ani tym bardziej tłumaczona na obce języki.

IV. Wnioski i sugestie

1. Nie można zlekceważyć i zmarginalizować faktu, że w pewnego rodzaju niszy, jaką jest pilne zapotrzebowanie na właściwą męskiej naturze duchowość, pojawił się prężny i dynamicznie rozwijający się ruch Wojowników Maryi. Pozostawienie go bez odpowiedniej opieki duszpasterskiej szybko może doprowadzić do jego erozji. Natomiast wszelkie próby tłumienia go, zmierzające do likwidacji, mogą niechybnie doprowadzić do otwartej kontestacji Kościoła hierarchicznego, a być może nawet jawnej schizmy ze strony kilku tysięcy gorliwych mężczyzn, a pośrednio (poprzez ich rodziny) kilkunastu tysięcy wiernych.

Należałoby zatem znaleźć sposób wsparcia ruchu między innymi poprzez nadanie mu zatwierdzonego przez Konferencję Episkopatu Polski Statutu, który uwzględniałby nie tylko formalno-prawne wymogi pod kątem osobowości prawnej kościelnej i cywilnej, ale także zasadnicze i zgodne z nauką Kościoła główne rysy specyficznego charyzmatu tego dzieła.

2. Niezmiernie delikatną kwestią jest doktrynalna i zapewne jurysdykcyjna subordynacja ks. D. Chmielewskiego SDB swoim bezpośrednim przełożonym. Prawdopodobnie na tym etapie rozwoju dzieła złym posunięciem byłoby radykalne odsunięcie go od Wojowników Maryi i zakazanie propagowania (słowem i pismem) jego kontrowersyjnych, a nierzadko błędnych (o ile nie heretyckich) poglądów mariologicznych. Z uwagi na silną (wojskową) subordynację i podległość Wojowników Maryi swemu głównemu liderowi spodziewać się należy gwałtownego sprzeciwu i fermentu w sytuacji odsunięcia go od jego dzieła.

Nie jest pewne, czy sam założyciel zechce przyjąć correctio fraterna i zaproszenie do dialogu nad nowym kształtem Statutu, głoszonymi poglądami, a w dalszej kolejności sprostowania ich i wycofania szkodliwej książki pt. Kecharitomene.

3. Wydaje się, że kluczową rolę w procesie owej correctio fraterna ma do spełnienia bezpośredni wyższy przełożony salezjanina. Właściwe i mocne osadzenie eklezjalne ruchu Wojowników Maryi, jak i doktrynalna poprawność charyzmatycznego przepowiadania jest jak najbardziej w interesie Towarzystwa Salezjańskiego, które także wobec własnych członków winno stosować propagowaną przez siebie zasadę prewencyjnej asystencji. Postawa salezjanina względem jego przełożonych (posłuszeństwo i pokora) może być jednym z kryteriów rozeznawania autentyczności charyzmatu Wojowników Maryi.

4. W drodze dialogu i przy zastosowaniu zasady audiatur et altera pars należałoby wykazać ks. D. Chmielewskiemu doktrynalne błędy i nieścisłości oraz wezwać do ich publicznego skorygowania, skoro były publicznie głoszone. Pożytecznym byłoby wycofanie z obiegu książki Kecharitomene lub przynajmniej dołączenie noty wskazującej na liczne nieścisłości doktrynalne, jak również ograniczenie, a może nawet zaniechanie kaznodziejstwa rekolekcyjnego na terenie Polski. Być może skuteczną mogłaby okazać się metoda zgody biskupa miejsca na jego wystąpienia.

5. Zakładając wolę współpracy salezjanina, należałoby niezwłocznie wesprzeć go w pracy nad dobrze przemyślanym Statutem oraz ściśle z nim związanym programem formacyjnym Wojowników Maryi. Obydwa dokumenty konstytutywne należałoby jak najszybciej wprowadzić w życie.

6. Po spełnieniu powyższych wymogów, to jest: a) opracowaniu nowego Statutu i programu formacyjnego Wojowników Maryi, b) skorygowaniu błędów w nauczaniu (przepowiadaniu i publikacjach) i c) oddaniu się do dyspozycji właściwych przełożonych zakonnych (tytułem próby w zakresie pokory i posłuszeństwa), ks. D. Chmielewski SDB mógłby otrzymać formalne powołanie (nominację) przez Konferencję Episkopatu Polski na głównego Opiekuna ruchu. Natomiast dla zrównoważenia jego autorytarnego oddziaływania należałoby powołać jego zastępcę oraz kapłanów odpowiedzialnych za ruch w tych diecezjach, gdzie są lub tworzą się jego grupy. Kapłani ci powinni mieć formalno-prawne umocowanie także w nowym Statucie.

7. Osobnym zagadnieniem, którym Zespół zajmował się marginalnie, jest wielopłaszczyznowe zaangażowanie ks. D. Chmielewskiego w projekt pt. „Urzekajaca.pl”, który – jak na to wskazują liczne przesłanki, obliczony jest na komercyjny efekt z wykorzystaniem niektórych treści chrześcijańskich. Warto nadmienić, że projekt ten skupia około 30 tys. kobiet. Niepokoją natomiast poglądy prezentowane publicznie przez liderki projektu, wspierane przez ks. D. Chmielewskiego. Z przedstawionych Zespołowi informacji wynika, że działalność projektu „Urzekająca.pl” była już przedmiotem działania Rady ds. Duszpasterstwa Kobiet Konferencji Episkopatu Polski.

*

Zaprezentowane powyżej stanowisko Zespół przyjął jednomyślnie podczas zebrania online dnia 27 maja 2021 r. i upoważnił przewodniczącego Zespołu – ks. prof. Marka Chmielewskiego do przekazania go J. E. ks. abp. Wiktorowi Skworcowi, Przewodniczącemu Komisji Duszpasterstwa KEP.


[1] Zob. https://vod.tvp.pl/video/wojownicy-maryi,wojownicy-maryi,41175517 [21 V 2021]

[2] Zob. V Spotkanie Ewangelizacyjne, Kórnik 2021: https://www.youtube.com/watch?v=­PMX9UiuJkpg [21 V 2021].

[3] https://www.youtube.com/watch?v=uZd-1OuOU4g [10 III 2021].

[4] Zob. wywiad dla EWTN 21 IV 2019 r. – https://www.youtube.com/watch?v=7sIIMrKUvZk [21 V 2021].

[5] https://www.youtube.com/watch?v=uZd-1OuOU4g [11 III 2021].

[6] https://sklep.loretanki.pl/produkt/zycie-maryjne/ [21 V 2021].

[7] Zob. https://wojownicylodz.pl/jak-odmawiac-rozaniec-swiety/ [21 V 2021].

[8] Zob. https://vod.tvp.pl/video/wojownicy-maryi,wojownicy-maryi,41175517 [21 V 2021].

[9] Zob. wywiad dla EWTN z 21 IV 2019 r. – https://www.youtube.com/watch?v=7sIIMrKUvZk [21 V 2021].

[10] https://www.youtube.com/watch?v=nN96i_V8QVc [21 V 2021].

[11] Zob. https://www.youtube.com/watch?v=KTSET_WiGto [21 V 2021].

[12] Po raz pierwszy ks. Dominik Chmielewski został przedstawiony jako doktor teologii przez wydawnictwo „Sumus” (w informacji o autorze na stronie internetowej wydawnictwa – dziś ta notka jest już skasowana). Tę informację powielił autor hasła „Dominik Chmielewski” w Wikipedii, za którą w krótkim czasie zaczęli to samo powtarzać dziennikarze np. „Naszego Dziennika” i Radia Maryja (https://www.radio­maryja.pl/informacje/ks-dr-d-chmielewski-sdb-dla-naszego-dziennika-duchowe-inicjatywy-ktore-podejmu­jemy-z-mysla-o-rodzinach-maja-za-zadanie-zjednoczyc-scalic-rodzine-bo-tylko-bogiem-silna-moze-dac/). Na portalu „Proroctwo” z 2016 r. (https://www.proroctwo.com.pl/pl/wywiady/ks-dominik-chmielewski-sdb) jest adnotacja, że „doktoryzuje się na UKSW w Warszawie w zakresie teologii duchowości”. Na stronie Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego „Nauka Polska”, która jest bazą polskich naukowców ze stopniem co najmniej doktora, nie ma jego nazwiska.

Wesprzyj Więź

[13] Niebawem opinie te ukażą się w Czasopiśmie Wydziału Teologicznego UPJPII „Polonia Sacra”.

[14] Jako przykład ks. D. Chmielewski podaje przypadek Marszałka Piłsudskiego, który jego zdaniem usłyszał po śmierci wyrok wiecznego potępienia, a jednak został zbawiony dzięki medalikowi, który nieświadomie nosił. Medalik ten wszyła w jego ubranie matka.

O nauczaniu ks. Dominika Chmielewskiego na Więź.pl pisaliśmy:

1. Tomasz Terlikowski: Ksiądz Chmielewski i „ewangelia” lęku
2. Dariusz Piórkowski: Jesteśmy iskrą mającą przygotować świat na drugie przyjście Chrystusa? To myślenie sekciarskie
3. Monika Białkowska: Szkoda życia na herezje. Ks. Dominik Chmielewski oraz jego wizja Boga, szatana i człowieka
4. Monika Białkowska: Dwanaście błędów ks. Dominika Chmielewskiego według polskich teologów
5. Wojciech Jędrzejewski OP: Żarliwy kaznodzieja i żarliwi wyznawcy
6. Ks. Dominik Chmielewski odpowiada na zarzuty
7. Zbigniew Nosowski: Spychologia eklezjalna

Podziel się

40
13
Wiadomość

Po 1 “Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. “ 2 Tymoteusza 4, 3-4 zwlaszcza te wszystkie dziwne objawienia a juz nie daj Boze opowiadania diabla .

Po 2 “ “Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów.[Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane “ 1 Tymoteusza 4, 1-2 ;

Po 3 “Na to Jezus im odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem(po grecku Chrystusem). I wielu w błąd wprowadzą. Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec! Mateusz 24 , 4-6

Ale robcie co chcecie. Zebyscie tylko pozniej nie zalowali . Bez urazy ale to nie sa “wojownicy Maryji ” tylko “protestanci Chmielewskiego ” . I mam pytanie dlaczego wspierani sa tacy ludzie jak Chmielewski ? Co z tego ze zyskacie pseudonawroconych jak wiele osob zrezygnuje z Kosciola Katolickiego zwlaszcza osoby dla ktorych prawda ma znaczenie , wyksztalcone ktore nie pozwola soba manipulowac ?Sam wierzylem w takie bzdury ktore glosi Chmielewski , wiem jak pozniej wyzbyc sie tych wszystkich klamstw w ktore sie uwierzylo . Ile ludzi maja potem problemy duchowo – psychiczne kiedy trafia na szrlatana ktory nimi manipuluje . Robcie co chcecie oczywiscie Chmieleski ponosi wszelka odpowiedzialnosc za krzywde ludzi ktorzy go sluchali .

Ale za to jego wielbiciele maja różańce ze stalowych kulek z łożysk tocznych nanizanych na linkę spadochronową. Stalowy krzyż im większy i cięższy tym lepszy. W sieci mnóstwo takich różańców do kupienia.
Wspaniałe narzędzie do wbijania komuś do głowy miłości i wybijania jakichkolwiek wątpliwości.
Cóż wobec tych argumentów znaczy biskupia teologia?

Właśnie ksiądz (ksiądz-zapisz sobie) Dominik Chmielewski głosi prawdę o ewangelii i miłuje Jezusa eucharystycznego. Zachęca do skorzystania z sakramentu pokuty i uczestnictwa w Eucharystii. To was boli OBŁUDNICY!

Jeżeli ktoś przywiązuje wagę do sposobu wykonania różańca to traktuje go jak amulet. Jako osoba formująca się na wojownika nie przywiązuję żadnej wagi do tego z czego wykonany jest różaniec byle wykonanie nie obrażało uczuć religijnych bo w obecnych czasach ludzie miewają różne dziwne pomysły. Dokładnie tak jak powiedział Jezus do św. Faustyny. Nie w pięknie farb i pędzla jest siła tego obrazu. “Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”. Ja kupiłem go ponieważ nie ma obaw że się zerwie, albo poplącze a już wiele razy tak miałem po wyjęciu z kieszeni. Chcę mieć jeden na całe życie tym bardziej z praktycznego powodu. Przyłączony jest do niego szkaplerz. Nie bardzo rozumiem twój atak na różaniec w tej wersji bo żaden wojownik nigdy nie użył go przeciw nikomu i nie użyje. Wbijanie komuś miłości do głowy to Twoje słowa i nie mają żadnego pokrycia. Podobne padały w Bydgoszczy podczas procesji różańcowej. Mężczyźni szli w skupieniu, odmawiali 3 części różańca, śpiewali Ave Maryja, a w mediach informacja że ludzie widzieli złowrogie twarze. Czy skupienie na modlitwie może być złowrogie? Albo czy kryminalista nie może się nawrócić i iść w procesji różańcowej? Kim my jesteśmy żeby zabraniać komuś wyrażania wiary w sposób który czuje że najbardziej zbliża go do Jezusa?

@Lena
W swoich komentarzach pokazuje Pani owoce nauczania tego księdza. Wyższość, pogardę i obrażanie innych – ja też chodzę do kościoła.
A dziś o owocach Ducha Świętego – List do Galatów: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Pozdrawiam

OBŁUDNICY? To tak na serio? Jakim.w ogóle prawem… Nie masz Leno wglądu w życia, w serca ludzi. Nie masz też prawa ich wyzywać. Tak, jakby ludzie którzy nie zgadzają się z ks. Chmielewskim nie kochało Eucharystii i nie korzystali z sakramentu pokuty. To nie jest tak, że z sakramentów korzystają tylko osoby zgadzające się z ks. i z Panią.

Ks. Dominik Chmielewski gdyby zapisał się do Masonerią to byłby wtedy chwalony przez Więźi i część Episkopau,, “Polski”
Nich waszą mowa będzie Tak,tak:nie,nie.
Ponadto niech Episkopat przestrzega 10 przykazań BOŻYCH tylko tak dosadnie i wobec siebie!!!
A więźi czczą pisownią i pięknymi słówkami przypomina mi niedawno zmarłego kłapouchatego nie urbana. Komuchy uznawali go również za ponadinteligentnego.

OBŁUDNICY? To tak na serio? Jakim.w ogóle prawem… Nie masz Leno wglądu w życia, w serca ludzi. Nie masz też prawa ich wyzywać. Tak, jakby ludzie którzy nie zgadzają się z ks. Chmielewskim nie kochało Eucharystii i nie korzystali z sakramentu pokuty. To nie jest tak, że z sakramentów korzystają tylko osoby zgadzające się z ks. i z Panią.

Najwyższa pora na takie podsumowanie..może otworzy to oczy..proponuję pokorę i udanie się na “pustynię” ..na dłuuuuugą medytacje księże..po gruntownym uporządkowaniu dla dobra Kościoła będzie miało to sens.. Pytanie…czemu to takie zawiłe i zagmatwane ten 3 letni proces fotmacji…przecież sam Bosko mówił krótko: “Miłością, nie siłą” a reszta jest w Biblii..
Cieszy mnie jednak to że ksiądz wychodzi do ludzi..reprezentuje Kościół wychodzący.. proszę tylko o nie błądzenie bo za chwilę będzie druga “częstochowska pustelnia”..

Do wspólnoty może wejść każdy w każdym momencie. Natomiast ten czas to jest po prostu okres formacji. I nic nie jest zagmatwane. Tu chodzi tylko o 2 letnie uczestnictwo w spotkaniach regionalnych na których ma miejsce Eucharystia, różaniec, apel jasnogórski, adoracja. Oraz przyjazdy na spotkania krajowe gdzie mamy ten sam układ. Procesja różańcowa, Eucharystia, konferencja, adoracja, jakieś świadectwo. Czym to odbiega od normalnych rekolekcji albo dni skupienia? Niczym. Piszesz o św. Janie Bosko. A powiedz mi gdzie tu jest postawienie siły ponad miłością? W ogóle gdzie tu widzisz siłę poza tym że to wspólnota męska? Tu wszystko jest ukierunkowane na miłość do drugiego człowieka. No chyba że ludzie boją się procesji różańcowych albo pomocy samotnym matkom bo to jeden z charyzmatów wspólnoty?

Ludzie otwórzcie oczy, co się z wami dzieje.
KS.Dominik Chmielewski pomógł mi w moim życiu tylko słuchając Jego w internecie.
Pan Jezus mówił mnie prześladują to i was będą prześladować te słowa do apostołów czyli także prześladują ks. Dominika.
Jezu i Maryjo miej Go w swojej opiece.
Jezu Ty się tym zajmuje.
Amen.

Nie jest podejrzane. Smutne jest raczej to że ilość kapłanów którzy potrafią porwać tłumy i zaprowadzić ich do Jezusa można na palcach policzyć. Ks. Pawulkiewicz, Ks. Kostrzewa, Ks. Chmielewski, Ks. Glas, ze świeckich osób dr Pulikowski. To są autorytety na te czasy. Oni dzięki szczególnej łasce Bożej wyciągają ludzi odchodzących od wiary i pokazują że tylko w Eucharystii nasza siła i uzdrowienie. Na drugim miejscu w adoracji. Przecież każdy z tych księży bez przerwy mówi o Eucharystii, adoracji, różańcu, spowiedzi i pokucie.

Nie nie jest to podejrzane , ponieważ słuchając kazania tego księdza można wiele zrozumieć i właśnie pójść do kościoła przystąpić do sakramentu pokuty i przystąpić do sakramentu Komunii świętej. Kto tego nie rozumie , albo jest głupcem , albo ignorantem , albo arogantem.

Wielu komentuje nie znając nauki ks Chmielewskiego . Wielu mysli ze jak skończyło studia teologiczne to pozjadali wszystkie rozumy ze są wszechwiedzący więc proponuję zabrać wiedzę teologiczna i isc na ulicy i spróbować ta wiedza nawracać ludzi z marginesu społecznego? Nie uda się to nigdy nawet kazania teologiczne usypią ludzi gdyż czlowiek pragnie prostoty . Ks Dominik idzi do ludzi z marginesu zranionych i oddalonych od Boga i przedstawia obraz Boga przystępny dla człowieka ale zarazem zgodny z nauką Kosciola tylko przedstawiony w innej formie tak by trafić do odbiorcy i owoc jest niesamowity tysiace nawroceń i zapełnianie kosciolów nauka która jest oparta na Sakramentach Świętych i życiem Ewangelią . Każdy Święty za życia był krytykowany dopiero po smierci gdy już nie był szkodliwy to uznawano nauki . Dziś w tym czasie potrzeba świeżej nauki która oparta jest o miłość Bożą i prostu przekaz . Maryja objawiała się zawsze prostym ludzie nie uczonym w Piśmie czy Teologowi. To jest smutne ze swuwcka osoba kończy teologię i chce poprawiać osobę duchowa która zyje modlitwą i życiem duchowym nie tylko wiedzą teologiczną. Ks Chmielewski wziął sobie na serio wiarę i przekaz Matki Bożej i dlatego uznawany jest za wariata bo czlowiek lubi coś usłyszeć ale nie chce wprowadzac w czyn . Jeszcze raz powtórzę….proszę wziąć Teologie i całą naukę i isc tym nawrocic zagubionego ? Ks Chmielewskiemu się to udaje . Amen

Jednym pomaga drugim szkodzi. Z komentarza powyżej : “Sam wierzylem w takie bzdury ktore glosi Chmielewski , wiem jak pozniej wyzbyc sie tych wszystkich klamstw w ktore sie uwierzylo . Ile ludzi maja potem problemy duchowo – psychiczne kiedy trafia na szrlatana ktory nimi manipuluje . Robcie co chcecie oczywiscie Chmieleski ponosi wszelka odpowiedzialnosc za krzywde ludzi ktorzy go sluchali .” Zatem cóż – mamy tutaj różne głosy od osób słuchających.

Ksiądz Chmielewski i jego nauka? Wytoczyliście wszystkie działa przeciwko księdzu, który mówi prawdę o tych trudnych czasach. Nie pasuje do linii działalności masonerii? Dlatego go krytykujecie? Może napiszcie o tym co się dzieje w hierarchii i Watykanie? Paczamama w kościele w Rzymie, obrzędy szamańskie z udziałem Franciszka i biskupów w Kanadzie, aborcyjne szczypawy jako “akt miłości”, segregacja sanitarna, fałszywe miłosierdzie, komunia św. dla polityków jawnie popierających aborcję, zamykanie kościołów podczas pseudo pandemii, wybicie monet przez Watykan z Lutrem, paczamamą i wizerunkiem szczepień, głoszenie, że “tylko wiara wystarczy do zbawienia”, “każda wiara jest dobra do zbawienia”. Promocja LGBT w KK (błogosławieństwa par homo – czyli błogosławieństwo grzechu), Eucharystia dla rozwodników, żyjących w nowych związkach. Może się tym zajmijcie, co?

Na haju emocji można być zarówno po takich kazaniach księdza Chmielewskiego jak i po Arenie.
A wiara to mocny wybór Drogi. Czasem w samotności.
Nie kołysanie się w rytm miłej emocji w czasie mszy dla iluś tysięcy.
Czy wiarę się zachowuje jak w jakimś schowku?
Przecież widzę jak tu od tego księdza komentujecie i to z jaką emocją i nastawieniem.
No jak wojownicy.
A my tu sobie na forum nieraz rozmawiamy i siebie po prostu słuchamy.
A tacy różni jesteśmy. Ale umiemy raczej słuchać 🙂
Tylko tyle i aż tyle.

A dziś byłam na Eucharystii.

Ten ping – pong w mediach nie ma sensu. Oni go atakują. On odpiera zarzuty. Powinni postawić mi zarzuty (jeśli w ogóle) i on powinien się do nich odnieść a nie medialnie urządzać sceny.
Bardzo go cenię i uczestniczę w jego spotkaniach i bardziej do mnie i mojej duchowości przemawia ks. Dominik niż arcb Ryś czy Langusta

Ale was boli jego zawierzenie Maryi. Czemu mało Józefa i czemu Bosco a nie JP2. JP2 był postepowcem, ekumenizm.szerzyl i był wrogiem mszy trydenckiej. Był wierzący ale błądził a po nim Rysie i cała masońsko-charyzmatyczno-postepowa wierchuszka która nie wierzy a jedynie kasę trzepie i tuszuje afery. “Rzym straci wiarę” i to się dzieje na naszych oczach. Kiedyś Polscy świeccy królowie mieli więcej czci do naszej Królewski niż ta purpurowa masa w maseczkach srowidowych

Palca do pracy ewangelizacyjnej nie przyłożyli a zabierają głos krytykując całość. Ks. Dominik swoją miłością i gorliwością do Boga pociągnął tłumy. Żadnych tu błędów, że niby zbyt
mariologiczny? To bardzo dobra wiadomość dla nas braci w wierze bo przez Maryję do Jezusa to najkrótsza droga do zbawienia. To widoczny atak na kolejnego kapłana zabużonego w Bogu. Wcześniej o. Daniel Galus, ks. Piotr Flash, KS. Murzynowski, KS. Bp. Langa, a kolejnym już w obstrzałem uczonych w piśmie jest. Ks. profesor Guz, który nie lęka się głosząc Prawdę. No i cisza w odniesieniu do langusty itp. Bracia trwajcie w zdrowej nauce Pana. Maryjo Matko nasza skryj nas pod swój płaszcz, dla Jezusa, dla naszego zbawienia

Nie spotkałem w obecnych czasach kapłana, który by z takim zapałem, autentyczną fascynacją, entuzjazmem mówił o Eucharystii. W jego nauczniu, tak jak i w nauczaniu Kościoła jest Ona centrum życia wiary. Za to bardzo dziękuję księże Dominiku. Pan Jezus obecny w Najświętszym Sakramencie odmienia moje życie.

O Kecharitomene pozytywnie wypowiada się ks. prof. Robert Skrzypczak. Gdyby były w niej rażące błędy profesor teologii bez trudu by je odkrył prawada? W końcu pracę doktorską poświęcił dogmatyce.

2. Zarzutem jest w punkcie A mariologia. Jak to się ma do bł. Stefana Wyszyńskiego, św. Ojca Pio czy św. Ludwika Maria Grignion de Montfort który napisał traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświetszej Maryi Panny?

3. Co do punktu B:
Rzeczy ostateczne – wielu świętych miało wizje nieba, czyścca i piekła, Bóg źle robił przekazując im te objawienia?
Bliski koniec świata – koniec czasów trwa od przyjścia Jezusa
Ryzyko potępienia – a nie ma ryzyka?
Zniewolenie przez złego ducha – a nie ma czegoś takiego? jeżeli nie wolno o tym mówić to po co Egzorcyści?

4. “jednoznacznie sugerować, że współczesny świat dosięgnął takiego dna zepsucia, że Bóg w swej Opatrzności nie jest już w stanie temu zaradzić”
– Nie jest to prawdą. Dominik Chmielewski istotnie głosi że świat jest coraz bardziej zepsuty. To że będzie coraz bardziej zepsuty aż do granic możliwości mówił Jezus. “Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8)”. Poza tym Chmielewski nigdzie nie mówi że Bóg nie jest w stanie zaradzić zepsuciu świata. Mowi że Bóg chce aby człowiek współpracował z Jego łaską czyli modlił się. To chyba nic szokującego?

5. prawie wcale nie przywołuje nauczania Soboru Watykańskiego II, dokumentów ostatnich papieży, ani Katechizmu Kościoła katolickiego, nie mówiąc o świętych (z wyjątkiem św. Jan Bosco) – kolejna nieprawda. Katechizm Kościoła Katolickiego jest jedym z podstawowyc dokumentów który powinna przeczytać osoba formująca się na Wojownika Maryi. Odwołuje się nie tylko do św. Jana Bosco, ale także do św. Andrzeja Boboli.

6. Maryjny maksymalizm – Maryja, według ks. D. Chmielewskiego, przyspiesza zjednoczenie człowieka z Bogiem, umie skracać czas naszego dojrzewania duchowego, gdyż zjednoczenie z Bogiem dokonuje się tylko i wyłącznie w Niej. Uważa, że zjednoczenie z Bogiem i powrót do przyjaźni z Nim dokonuje się w Maryi.

Idąc tym tokiem rozumowania równie dobrze można zaatakować paulinów na Jasnej Górze, św. Stefana Wyszyńskiego, św. Ojca Pio, św. Ludwika Maria Grignion de Montfort.

No, wreszcie jakaś w miarę sensowna wypowiedź.. Uff.. Myślę, że ks. Dominik w swojej pokorze podda się opinii przełożonych i uporządkuje to co jest niedoskonałe w jego nauczaniu i w statucie Wojowników Maryi. Tyle. To co się dzieje teraz wokół jego dzieła jest moim zdaniem pozytywne. Jest też dla niego i ks. Dominika próbą jego wiary i posłuszeństwa Kościołowi, który ustanowił Chrystus. Módlmy się, by dobro, które się zrodziło przez powstanie tego ruchu nie zostało zaprzepaszczone przez pychę. Tyle.

Potrafimy dostrzec drzazgę u kogoś.
A belki w naszym oku nie widzimy.
Dlaczego nie napominamy katolików – świeckich i duchownych – którzy z premedytacją przeciwstawiają się oficjalnym katolickim dokumentom jak np. Evangelium Vieae? Patrząc analogicznie powinniśmy krzyczeć (a szczególnie na ambonie): Antykoncepcja jest niezgodna z naszą wiarą – a jednak nic nie mówimy i prawie wszyscy ją stosujemy.

Szczęść Boże, ksiądz Dominik Chmielewski jest oddany Bogu i Matce Bożej jest prawdziwie wierzącym człowiekiem , który głosi sercem wiarę w Jezusa Chrystusa i zaufanie Bożej Miłości przez Maryję . A te wszystkie zarzuty przeciw Księdzu Dominikowi to nic innego jak diabelskie dyrdymały , a dlaczego tak twierdzę, ponieważ kto się boi, a jednocześnie nienawidzi Matki Bożej? Odpowiedź jest jedna: diabeł . Dla niedouczonych księży profesorów i innych teologów wypaczających prawdziwą wiarę Katolicką , a jednocześnie kroczących drogą modernistyczno – masońską, zacytuję fragmenty z Pisma Świętego, które jest podstawowym Źródłem, a wręcz nadrzędnym, naszej wiary. Mianowicie:
Na początku Pisma Świętego czytamy o Niej jako o Tej, która miażdży głowę węża (jest to tzw. protoewangelia – zob. Rdz 3,15), na końcu Biblia maluje Jej obraz jako Pogromicielki smoka (por. Ap 12), jako wielki znak na niebie, widoczny z daleka i skuteczny. Jaśnieje on przecież nie w jakimś zakątku ziemi ani w jakimś wielkim mieście, lecz wysoko na niebie. Nie można przeoczyć tego Znaku; tak wyraźnie o nim napisano: „Niewiasta obleczona w słońce, i księżyc pod Jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1). Maryja oczywiście zawsze wskazuje na swojego Syna Jezusa Chrystusa :„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie!” (J 2,5). Nasz Naród Polski Naród zawsze był maryjny , od zarania dziejów mamy Maryję Matkę Bożą, kóra została obrana i ogłoszona Królową Polski i to dzięki Maryi , kóra wstawia się do swojego Syna Jezusa , a przez Niego do Boga Ojca, jeszcze istniejemy , mimo, że zakusy masońskie chcą zniszczyć do końca Polskę i Polaków. Jan Paweł II tak mówił o Matce Bożej: “Cały Twój Maryjo” i został wielkim papieżem wszechczasów, co teraz co niektórym kole w oczy. Ksiądz Dominik ni epopełnił żadnego błędu teologicznego i głosi Ewangelię zgodnie z Pismem Świętym.

Sam przewodniczący Komisji Nauki Wiary Episkopatu, abp. Stanisław Budzik, pozwala właśnie w tych tygodniach głosić rekolekcje na terenie jego archidiecezji. Byłem na rekolekcjach ks. Dominika w Puławach – świetne.

To pokazuje jakie faktyczne poważanie ma powyższa “ekspertyza” “uczonych w Piśmie”.

1. Ten dokument to klasyczny przykład “gaszenia Ducha”.
2. “Maryjny maksymalizm” to nie jest wymysł ks Dominika. Poczytajcie św. Maksymiliana Kolbe oraz innych świętych drodzy “prof.” Rada od księdza po fachu
3. Do innych zarzutów też chętnie ustosunkowałbym się, co niestety ze względów oczywisty jest w komentarzu niemożliwe. Jednym słowem są one INSTRUMENTALNE, tak jak to spuentowano w “Rejsie”: “dajcie winnego, a my zarzuty znajdziemy”