Rosyjski Sąd Najwyższy nakazał zamknięcie organizacji tuż przed 99. rocznicą powołania do życia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Trudno uznać ten niechlubny okres w historii za zamknięty rozdział.
„Spekulując na temat politycznych represji XX wieku, Memoriał kreuje fałszywy wizerunek ZSRR jako państwa terroru. Wybiela i rehabilituje nazistowskich przestępców i zdrajców Ojczyzny, na których rękach znalazła się krew sowieckich obywateli. Dlaczego my, potomkowie zwycięzców, powinniśmy dziś przypatrywać się próbom rehabilitacji zdrajców Ojczyzny i nazistowskich kolaborantów? Zapewne dlatego, że ktoś za to płaci. I to jest właśnie rzeczywista przyczyna tego zaciekłego nastawienia, z którym Memoriał odżegnuje się od statusu zagranicznego agenta i nie chce upublicznić źródeł swojego finansowania – grzmiał 28 grudnia 2021 roku prokurator Aleksiej Żafiarow, będąc już raczej pewnym, że za chwilę rękoma Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej Kreml rozprawi się z najstarszą w Rosji organizacją walczącą o prawa człowieka.
Do trzech razy sztuka
Przed południem 28 grudnia, w czasie trzeciego posiedzenia w sprawie naruszeń ze strony stowarzyszenia Memoriał, sędzia Sądu Najwyższego Ałła Nazarowa przychyliła się do wniosku rosyjskiej prokuratury generalnej, postanawiając o likwidacji organizacji wraz z jej lokalnymi oddziałami. Idąc za ciosem, dzień później, również podczas trzeciego posiedzenia, moskiewski sąd miejski wydał analogiczne postanowienie w równolegle toczącej się sprawie przeciwko centrum praw człowieka Memoriału.
Przypomnijmy, że międzynarodowe stowarzyszenie Memoriał powstało w 1989 roku. Obecnie składa się z ok. siedemdziesięciu różnych organizacji, oddziałów krajowych i zagranicznych. Zajmują się one walką o pamięć o ofiarach stalinowskiego terroru, na rzecz których utworzono bazę liczącą obecnie ponad 3,5 mln nazwisk.
Z pomocą stowarzyszenia potomkowie prześladowanych mają szansę dotrzeć do teczek członków swych rodzin, a następnie dochodzić przed sądami rehabilitacji niesłusznie skazanych. Tym samym działalność stowarzyszenia pozwala przyjąć w Rosji optykę bardzo niepożądaną przez władzę – spojrzenie na historię przez pryzmat jednostki przeciwstawianej wszechobecnemu w rosyjskiej i zwłaszcza radzieckiej narracji – kolektywowi. Spojrzenie odczytane przez Kreml jako rzucające mu wyzwanie w sferze polityki pamięci i stanowiące realny powód oskarżenia – kontestowanie historii Związku Radzieckiego i jego dokonań.
Państwowy spis „jurgieltników”
Przypomnijmy, że 11 listopada zeszłego roku na celowniku Kremla znalazło się międzynarodowe stowarzyszenie Memoriał oraz wprowadzone w jego ramach centrum praw człowieka. Zarówno prokuratura generalna Federacji Rosyjskiej, jak i prokuratura moskiewska, zarzucały im, że nie oznaczają swoich materiałów publikowanych w mediach społecznościowych jako finansowanych z zagranicy. Od kilku lat obie organizacje wzywane są do uiszczania z tego tytułu mandatów, które wyniosły już ponad 6,5 mln rubli, tj. ok. 361 tys. zł.
Dla zrozumienia istoty oskarżeń o naruszenie przepisów należy wyjaśnić, czym jest tzw. ustawa o zagranicznych agentach, która przypieczętowała los Memoriału. W lipcu 2012 r. Duma Państwowa zmieniła prawo o sektorze pozarządowym, zobowiązujące rosyjskie organizacje do zgłoszenia statusu „zagranicznego agenta”, jeśli zajmują się szeroko rozumianą „działalnością polityczną” i otrzymują dotacje z zagranicy.
Wobec bojkotu po stronie organizacji społecznych, oburzonych koniecznością upokarzającej samoweryfikacji, w 2014 r. dokonano kolejnej zmiany przepisów, upoważniającej odpowiednie organy do wpisywania „podejrzanych” organizacji w rejestr zagranicznych agentów. Rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości zaklasyfikowało w ten sposób centrum praw człowieka Memoriału w 2014 r., zaś samo stowarzyszenie – dwa lata później.
Jak twierdzi prezes Memoriału Jan Raczyński, tzw. ustawa o zagranicznych agentach jest niczym innym, jak prawem przyjętym w celu rozprawienia się z organizacjami, z którymi nie da się wejść w zwycięską polemikę.
Walka z wiatrakami
Niezależnie od zarzutu uporczywego łamania przepisów tzw. ustawy o zagranicznych agentach, centrum praw człowieka przypisano również „usprawiedliwianie działalności organizacji ekstremistycznych i terrorystycznych”. Tak sformułowany zarzut odnosi się do jednej ze sztandarowych aktywności centrum, jaką jest aktualizacja listy współczesnych więźniów, którzy według Memoriału padli ofiarą Kremla z powodów politycznych. Jak podkreśla Tatiana Głuszkowa z Memoriału, fakt umieszczenia kogoś na takiej liście nie oznacza poparcia organizacji dla przekonań zatrzymanego. Obecnie na wspomnianej liście figuruje ok. 400 osób, z czego aż połowa to osoby zatrzymane w związku z przekonaniami religijnymi.
Charakter zarzutów oraz okoliczności towarzyszące obu sprawom od początku budziły uzasadnione obawy. Już przebieg wstępnego postępowania dowodowego z 25 listopada 2021 roku, relacjonowany w mediach społecznościowych przez Konstantina Kotowa ze stowarzyszenia Memoriał zakończył się jego dziesięciodniowym aresztowaniem. Niemal wszystkie wnioski adwokatów zostały odrzucone przez Sąd Najwyższy, a samo posiedzenie odroczono najpierw do 14 grudnia (w rocznicę śmierci noblisty Andrieja Sacharowa, duchowego ojca Memoriału), a ostatecznie do 28 grudnia.
W przypadku postępowania z 29 listopada dotyczącego likwidacji centrum praw człowieka odrzucono wniosek obrony o wezwanie przed sąd nauczycielki matematyki Natalii Kriukowoj i tłumacza Aleksandra Tarasowa. To autorzy „ekspertyzy” użytej przeciw Memoriałowi w celu udowodnienia jego rzekomego usprawiedliwiania działań ekstremistów.
Najpierw przemówi Putin
W ciągłym odraczaniu posiedzeń można się doszukać perfidii władzy, która przez ponad miesiąc spoglądała na szamoczących się w desperackiej obronie członków Memoriału i jego sympatyków. Perfidia to tym znaczniejsza, że posiedzenia sądów w obu sprawach były odraczane najpierw do połowy grudnia, co pozwoliło wypowiedzieć się w sprawie samemu Władimirowi Putinowi. Na 9 grudnia przypadało doroczne spotkania rosyjskiej głowy państwa z członkami Rady Praw Człowieka, o dziwo działającej przy prezydencie Federacji.
Wypowiedź Putina na temat toczących się postępowań nie napawała wówczas optymizmem. Z jednej strony wyrażał nadzieję na „obiektywne” rozpoznanie sprawy przez sąd przekonując, że zawsze poważał działalność Memoriału. Stwierdził jednak, że organizacja ta niejednokrotnie dokonywała naruszeń prawa i czyniła to w „demonstracyjny sposób”. Przytoczył kilka przykładów postaci uznanych przez stowarzyszenie za ofiary politycznych represji, które według jego danych okazać się miały nazistowskimi kolaborantami. Według słów Putina, organizacji takiej jak Memoriał nie przystoi popełniać takie pomyłki.
Zewrzeć szeregi
W toku miesięcznej batalii w przestrzeni publicznej w obronie Memoriału stanęło dwóch rosyjskich laureatów pokojowej Nagrody Nobla – Michaił Gorbaczow oraz Dmitrij Muratow – a także ponad sześćdziesięciu uczonych Rosyjskiej Akademii Nauk, którzy złożyli podpis pod wspólnym manifestem. W tym gronie znalazła się m.in. profesor Jelizawieta Boncz-Osmolowskaja. W rozmowie z Aleksiejem Piwowarowem (prowadzi kanał na YouTubie pt. „Redakcja”) wyjawiła, że za jej zaangażowaniem „stoi historia rodziny, a to dług do spłacenia”. Odnosząc się do Memoriału podkreśliła, że organizacja ta pozwoliła Rosji „wrócić do cywilizowanego świata”.
Stowarzyszenie znalazło sojuszników w całej Europie, co z czysto ludzkiego punktu widzenia z pewnością podbudowało morale, jednak biorąc pod uwagę kontekst sprawy mogło Memoriałowi jedynie wizerunkowo zagrozić. 21 listopada pod ambasadą Rosji w Warszawie zorganizowano pikietę z udziałem kilkudziesięciu osób z Polski, Rosji, Białorusi i Ukrainy. Z kolei 11 grudnia w Europejskim Centrum Solidarności uhonorowano Medalami Wdzięczności związanych z rosyjskimi organizacjami dysydentów. Odznaczenie odebrał prezes Memoriału Jan Raczyński.
Do aktu solidarności z tą organizacją doszło również 13 grudnia pod placówką dyplomatyczną w Berlinie, gdzie również zebrało się kilkudziesięciu sympatyków Memoriału, w tym przedstawiciele Amnesty International.
7 grudnia z listem do prokuratora generalnego Igora Krasnowa zwróciła się komisarz Rady Europy ds. praw człowieka Dunja Mijatović, nawołując do wycofania wniosku o likwidację Memoriału. Polityk zaapelowała również do Rosji o stosowanie europejskich standardów ochrony praw człowieka. Stosowną rezolucję wydał również Parlament Europejski.
Pogwałcona godność
Dyrektor Muzeum Niemiecko-Rosyjskiego Berlin-Karslhorst Jörg Morré jeszcze 29 listopada wyrażał obawę, że zamach na Memoriał to kolejny krok w kierunku kształtowania nowej narracji historycznej. Wraz z ewentualnym upadkiem organizacji wieszczył Rosji koniec badań nad historią mówioną.
Z kolei w rozmowie ze wspomnianym Aleksiejem Piwowarowem dyrektor petersburskiego oddziału „Memoriału” Irina Flige wyraziła przekonanie, że rzucanie rękawicy Memoriałowi to głupota ze strony rządzących, bowiem za sprawą skandalu każde kolejne postępowanie przed sądem jeszcze silniej zwiąże zagadnienia historyczne ze współczesną polityką.
W połowie listopada w obronie organizacji uruchomiono petycję, pod którą w ciągu miesiąca podpisało się ponad 127 tys. osób (obecnie 139 tys., a podpisy wciąż spływają mimo rozstrzygnięcia Sądu). Czy jest to liczba znaczna, to pozostaje dyskusyjne. Za punkt odniesienia niech posłuży petycja pro-obywatelskiej inicjatywy OVD-Info, domagającej się uchylenia tzw. ustawy o zagranicznych agentach. Od 14 września podpisało się pod nią ponad 261 tys. ludzi.
Gloria victis?
„Postanowienie Sądu Najwyższego po raz kolejny potwierdza, że historia politycznego terroru, organizowanego i kierowanego przez władzę państwową, pozostaje dla Rosji nie akademicką dysputą, zajmującą wyłącznie specjalistów, ale wyraźnym problemem współczesności. Nasz kraj potrzebuje rzetelnego i sumiennego poznania sowieckiej przeszłości, w tym leży gwarancja jego przyszłości. (…) Memoriał – to nie organizacja, to nawet nie ruch obywatelski. Memoriał, to potrzeba poznania przez obywateli Rosji prawdy o jej tragicznej przeszłości, o losach wielu milionów ludzi. Tej potrzeby nikomu nie uda się zlikwidować” – to cenne przesłanie opublikowane na stronie Memoriału 28 grudnia 2021 roku zdaje się być szczególnie bliskie nam, Polakom, przywodząc na myśl ostatni rozkaz oficera rozwiązującego oddział i polecającego walkę partyzancką.
Choć formalnie Memoriał może się jeszcze odwołać od decyzji Sądu, trudno wyobrazić sobie wzruszenie sumienia jurystów w służbie Kremla. Złośliwi mogliby stwierdzić, że miesięczny termin na odwołanie należałoby liczyć nie od dnia dostarczenia orzeczenia Sądu Najwyższego, ale od czasu wystąpienia Putina 9 grudnia.
Opcja demokratyczna w Rosji od zawsze była ruchem mniejszościowym, a wszelkie przejawy oddolnego krytycznego zaangażowania społeczeństwa muszą liczyć się z tym, że jeśli nie kozacka nahajka czy pałka milicyjna, to sędziowski młotek w majestacie prawa upomni się o to, co zdaje się przynależeć władzy. Los Memoriału był do przewidzenia. Miarą siły ducha społeczeństwa obywatelskiego w Rosji może się w tym momencie okazać to, czy ludzie przejdą obok tego wydarzenia obojętnie, czy też uznają tę tragedię za swoją własną.
Przeczytaj też Rosyjskie władze chcą zamknąć „Memoriał”. Protestują polscy intelektualiści