Jesień 2024, nr 3

Zamów

Czy abp Andrzej Dzięga zostanie ukarany przez Watykan?

Arcybiskupi Andrzej Dzięga (pierwszy z lewej), Stanisław Gądecki (w środku) i Wojciech Polak podczas uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze 26 sierpnia 2021 r. Fot. Episkopat.pl

Postępowanie w sprawie zaniedbań metropolity szczecińsko-kamieńskiego dobiega końca. Jego wnikliwość świadczy o intencji niezamiatania zarzutów pod dywan. „Więź” jest w kontakcie z kilkoma osobami, które były przesłuchiwane.

Jak dowiaduje się „Więź”, od kilku tygodni trwają intensywne przesłuchania w sprawie możliwych zaniedbań abp. Andrzeja Dzięgi w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Postępowanie dobiega obecnie końca, ale prawdopodobnie nie poznamy werdyktu Stolicy Apostolskiej przed październikową wizytą ad limina polskich biskupów w Watykanie.

Według źródeł „Więzi”, metropolicie szczecińsko-kamieńskiemu stawiane są zarzuty m.in. niewłaściwego działania w kilku sytuacjach wykorzystywania seksualnego osób niepełnoletnich przez podległych mu duchownych. Sformułowano je w oparciu o motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi”, czyli dotyczą czynów określanych jako „działania lub zaniechania, mające na celu zakłócanie lub uniknięcie dochodzeń cywilnych lub kanonicznych”.

Jedna czwarta księży archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej podpisała list do Watykanu w obronie metropolity. Inicjatorzy listu wywierali niekiedy presję psychiczną na innych księży, chcąc pozyskać kolejne podpisy. Znaczna część duchownych odmówiła jednak podpisania listu

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Były przewodniczący Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski musi się bronić także przed innymi oskarżeniami – dotyczącymi niewłaściwego zarządzania diecezją. Jest wśród nich m.in. kwestia możliwych zaniedbań arcybiskupa wobec choroby psychicznej jednego z księży, która skończyła się samobójstwem.

Wnikliwe przesłuchania

Zadanie prowadzenia dochodzenia w sprawie metropolity szczecińsko-kamieńskiego otrzymał z Watykanu biskup pelpliński Ryszard Kasyna, prawnik kanonista, obecny przewodniczący Rady Prawnej KEP. To już drugie prestiżowe zadanie śledcze, jakie powierzyła mu Stolica Apostolska.

Poprzednio bp Kasyna prowadził – z upoważnienia Kongregacji Nauki Wiary – kanoniczny proces karno-administracyjny przeciwko bp. Janowi Szkodoniowi. Krakowskiemu biskupowi pomocniczemu postawiono zarzuty dotyczące molestowania seksualnego osoby małoletniej. Proces zakończony został werdyktem non constat, czyli winy nie udowodniono – stosowanym, gdy „nie jest możliwe uzyskanie moralnej pewności co do winy oskarżonego” (jest to inna decyzja niż uniewinnienie oskarżonego).

„Więź” jest w kontakcie z kilkoma osobami, które były przesłuchiwane w obecnym postępowaniu dotyczącym abp. Dzięgi. Są to zarówno osoby pokrzywdzone, jak i ważni świadkowie. Według ich zgodnych relacji postępowanie prowadzone jest bardzo wnikliwie. Przesłuchania trwają długo, osoby przesłuchujące cechują się dużą wiedzą, umiejętnie łączą zeznania w całość. Sposób zadawania pytań świadczy o profesjonalnym podejściu do sprawy i dużej dociekliwości. Można także w swobodny sposób przekazać dodatkowe informacje, które osoby przesłuchiwane uznają za istotne.

Kanclerz kurii pelplińskiej ks. dr Adam Kałduński odmawia komentarza na temat toczącego się postępowania. Wiadomo, że – zgodnie z zasadami przyjętymi także w prawie państwowym – tego typu działania objęte są tajemnicą. Ponadto postępowanie prowadzone jest na zlecenie watykańskiej kongregacji – i to ona jest organem decydującym, co i kiedy zostanie na ten temat przekazane opinii publicznej.

Abp Andrzej Dzięga jako niewinny obiekt ataku

Równocześnie w ciągu ostatnich dwóch tygodni na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej trwała wielka akcja zbierania wśród księży podpisów pod listem w obronie abp. Dzięgi. Kilku duchownych jeździło po parafiach, usilnie zachęcając do złożenia podpisu pod przygotowanym w siedmiu egzemplarzach pismem. Sam metropolita rzadko pojawia się ostatnio publicznie.

W założeniu inicjatorów list w obronie atakowanego arcybiskupa nie ma charakteru publicznego. Pomimo starań nie udało mi się poznać jego pełnej treści. Dodzwoniłem się do jednego z inicjatorów pisma, ks. Mariana Szostaka, założyciela i byłego dyrektora gospodarstwa rolnego archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Gdy jednak rozmówca usłyszał, że pytam go o list w obronie abp. Dzięgi, odparł: – Nic pan nie słyszał, nic pan nie wie. Zdrowia i radości panu życzę! Nic się pan więcej nie dowie. Modlić się trzeba i żyć dziesięcioma przykazaniami, jeśli pan ochrzczony i bierzmowany.

Według źródeł „Więzi” list przedstawia metropolitę szczecińsko-kamieńskiego jako niewinny obiekt niesprawiedliwego ataku medialnego. Nie nawiązuje natomiast bezpośrednio do trwającego postępowania kościelnego. Wydaje się jednak pewne, że list powstał w reakcji na przesłuchania. Wiedza na temat dochodzenia prowadzonego przez diecezję pelplińską jest bowiem tajemnicą poliszynela wśród szczecińskich księży. Część z nich, w tym wysocy urzędnicy kurialni, składali wszak zeznania w tym postępowaniu.

Do „Więzi” dotarły informacje, że pod listem w obronie abp. Dzięgi złożyło podpisy blisko 150 księży. To mniej więcej jedna czwarta duchownych pracujących na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. List ma być teraz dostarczony do papieża Franciszka oraz instytucji watykańskich, w tym Kongregacji ds. Biskupów, a także do najważniejszych polskich hierarchów.

Wedle znanych mi relacji inicjatorzy listu wywierali niekiedy presję psychiczną na innych księży, chcąc pozyskać kolejne podpisy. Znaczna część duchownych odmówiła jednak podpisania listu. Najczęściej powoływali się oni na zaufanie do postępowania kanonicznego prowadzonego przez Stolicę Apostolską.

Niektórzy księża wskazują natomiast w rozmowach z „Więzią”, że inicjatorzy akcji zbierania podpisów to duchowni, którzy mają osobiste długi wdzięczności wobec metropolity – jemu zawdzięczają bowiem wpływy i stanowiska.

Ponadto jeden z tych księży sam był oskarżany o molestowanie seksualne osoby niepełnoletniej, a jego sprawa trwała wiele lat i nie została ostatecznie wyjaśniona. Zbierał on również swego czasu podpisy pod podobnym listem w obronie skompromitowanego bp. Edwarda Janiaka.

Kiedy werdykt?

Postępowanie w sprawie metropolity szczecińsko-kamieńskiego trwa dłużej, niż można było przewidywać. Zgłoszenia, które były podstawą do jego wszczęcia, wpływały do nuncjatury apostolskiej w Warszawie jesienią 2020 r. Później długo trwała cisza.

Choć obecnie dochodzenie dobiega już końca, to jednak – znając przebieg podobnych postępowań – ostatnie jego etapy muszą zająć jeszcze kilka tygodni. Następnie biskup pelpliński prześle sprawę – wraz ze swoim stanowiskiem – do watykańskiej kongregacji, gdzie dokumenty muszą zostać zweryfikowane. Tam zapadnie ostateczna decyzja.

Prawdopodobnie zatem nie poznamy werdyktu Stolicy Apostolskiej w sprawie metropolity szczecińsko-kamieńskiego przed październikową wizytą ad limina polskich biskupów katolickich w Watykanie. Oznaczałoby to, że nie spełnią się nadzieje, iż do czasu tej wizyty zakończy się okres najpilniejszych kanoniczno-hierarchicznych rozliczeń z przeszłością.

Jaki werdykt?

Trudno też przewidzieć, jaki zapadnie ostateczny werdykt. Wnikliwość postępowania świadczy o intencji niezamiatania pod dywan poważnych (i częściowo znanych publicznie) zarzutów. Decydujący głos w sprawie należy do biskupa pelplińskiego. To jego stanowisko będzie podstawą decyzji Stolicy Apostolskiej.

Tu właśnie ujawnia się poważna słabość obecnego systemu rozliczania hierarchów kościelnych. Abp Dzięga i bp Kasyna znają się bowiem dobrze i z prac episkopatu, i jako kanoniści. Biskup pelpliński jest młodszy o pięć lat od metropolity szczecińskiego. Obaj są członkami Rady Prawnej KEP. Od 2016 r. przewodniczy jej bp Kasyna, poprzednio kierował nią abp Dzięga.

Dzięga ma wyższy stopień naukowy i, jak się wydaje, większy autorytet wśród polskich kanonistów. Ale za to nigdy nie był członkiem dykasterii watykańskich, zaś Kasyna – który zdobył doktorat w Rzymie i jest absolwentem Studium Roty Rzymskiej – od stycznia 2010 r. jest członkiem Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, czyli najwyższego kościelnego organu sądowniczego, instancji odwoławczej i nadzorującej działanie sądów kościelnych niższego rzędu.

Wydaje się zatem, że biskupa Ryszarda Kasynę – pomimo osobistych relacji z metropolitą szczecińskim – stać na niezależność w podejmowaniu istotnej decyzji dotyczącej, jak by nie było, kolegi po fachu.

Jest jeszcze sprawa z innej diecezji

Trzeba pamiętać, że w sprawie abp. Dzięgi przeprowadzone zostało już inne kościelne postępowanie. Dotyczyło ono jego poważnego zaniedbania z okresu, gdy był biskupem sandomierskim, czyli lat 2002–2009. Zadanie prowadzenia dochodzenia w tej sprawie otrzymał z Watykanu metropolita lubelski abp Stanisław Budzik (diecezja sandomierska należy do metropolii lubelskiej).

Chodzi o sytuację z 2006 r. dotyczącą skargi 12-letniego ministranta, który miał być molestowany seksualnie przez proboszcza z Tarnobrzegu ks. Józefa G. Ówczesny biskup sandomierski Andrzej Dzięga nie wszczął w sprawie kościelnego postępowania. Sprawca został przeniesiony na drugi koniec diecezji, gdzie nadal był proboszczem i nadal uczył religii, również w szkole podstawowej.

Ponadto w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęło w sandomierskiej kurii nagranie, które było kluczowym dowodem w sprawie. W dochodzeniu kościelnym sprawdzano m.in., czy za zaginięcie (lub ukrycie czy zniszczenie) nagrania odpowiedzialny jest abp Andrzej Dzięga.

Już pięć miesięcy temu sekretarz abp. Budzika, ks. Sebastian Dec, poinformował „Więź”, że „prowadzone przez metropolitę lubelskiego dochodzenie w sprawie sandomierskiej dobiega końca”. Postępowanie to zatem z pewnością zostało już zakończone na poziomie diecezji, lecz do dziś Kongregacja ds. Biskupów nie ogłosiła żadnego werdyktu. Być może zamiarem Watykanu jest ujawnienie decyzji w sprawie sandomierskiej abp. Dzięgi dopiero po zakończeniu postępowania w sprawach szczecińskich.

Kim jest abp Andrzej Dzięga

Abp Andrzej Dzięga ma 68 lat, jest metropolitą szczecińsko-kamieńskim od 2009 r. Z wykształcenia jest prawnikiem kanonistą w stopniu doktora habilitowanego, wieloletnim profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Był kanclerzem kurii polowej w latach 1992–1995 (biskupem polowym był wówczas Sławoj Leszek Głódź). W latach 1999–2003 był dziekanem Wydziału Prawa KUL. W październiku 2002 r. papież Jan Paweł II mianował go biskupem diecezjalnym sandomierskim. W lutym 2009 r. papież Benedykt XVI zdecydował o przeniesieniu go do archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jest pułkownikiem rezerwy (awans otrzymał w czerwcu 2009 r., choć już od dawna nie pracował w Ordynariacie Polowym, z rąk ministra obrony narodowej Bogdana Klicha).

W ramach Konferencji Episkopatu Polski abp Dzięga m.in. przewodniczył Radzie Prawnej, która przygotowywała wytyczne polskiego episkopatu w sprawie postępowania w przypadkach wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych. Pierwsze wytyczne zostały uchwalone w roku 2009, lecz nie zostały opublikowane. Abp Dzięga bronił poufności wytycznych, twierdząc, że „przyjęta wewnętrzność tego dokumentu nie narusza jego skuteczności”. W pierwotnej wersji wytyczne episkopatu zawierały zasadę, że wszelka dokumentacja kurialna „musi być przeznaczona jedynie do wewnętrznego użytku przełożonych kościelnych”.

Abp Andrzej Dzięga
Abp Andrzej Dzięga podczas uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze 26 sierpnia 2021 r. Fot. Episkopat.pl

Od sierpnia 2020 r. metropolita szczecińsko-kamieński jest członkiem Rady Stałej KEP. Został do tej funkcji wybrany na miejsce abp. Głódzia, który przeszedł na emeryturę. Obaj biskupi wspólnie należeli do Zespołu KEP ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, któremu przewodniczył metropolita gdański. Obaj też koncelebrowali w grudniu 2020 r. w Toruniu Mszę świętą z okazji 29. rocznicy powstania Radia Maryja. Eucharystii tej przewodniczył i homilię wygłosił abp Dzięga.

W kwietniu br. metropolita szczecińsko-kamieński odebrał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Nagrodę im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia. Nagrodę przyznało abp Dziędze Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa KUL, którego prezesem jest ks. prof. Mirosław Sitarz, prawnik kanonista, prorektor KUL odpowiedzialny za misję uniwersytetu, a także obrońca oskarżonego o wykorzystywanie małoletnich szczecińskiego duchownego, ks. Andrzeja Dymera, w karnym procesie kanonicznym.

Wesprzyj Więź

O sposobach roztaczania przez abp. Dzięgę parasola ochronnego nad ks. Dymerem, sięgającego aż po Watykan, pisałem w piątym odcinku cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”, zatytułowanym „Wyrok, którego miało nie być”. Przypominałem wtedy, że zgodnie z kościelnymi dokumentami do usunięcia biskupa z urzędu wystarczy „poważny brak sumienności” w kwestii wykorzystywania seksualnego osób małoletnich. W odniesieniu do postawy abp. Dzięgi w sprawie ks. Dymera „poważny brak sumienności” to określenie najłagodniejsze z możliwych.

Wkrótce na łamach Więź.pl przedstawię bardziej szczegółowo niektóre inne pojawiające się zarzuty dotyczące metropolity szczecińsko-kamieńskiego.

Przeczytaj także: Jaka odpowiedzialność biskupów w sprawie ks. Dymera

Podziel się

22
10
Wiadomość

Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania.

Tadeusz Mazowiecki, exposé w Sejmie, 24 sierpnia 1989
To jest przyczyna wszelkiego zla. Sypie sie wiec Kraj zbudowany na klamstwie, oszustwie i zdradzie. To nie tylko Kosciol potrzebuje oczyszczenia, trzeba zburzyc ta ruine Okraglostolowa, jej remont jest o wiele drozszy niz budowa nowego Gmachu.Sadownictwo wola o pomste do nieba.

Tego typu „listy poparcia” powinny być przez odbiorcę podarte od razu na oczach wręczających na drobne kawałki.

Tego typu makulatura nie ma żadnej wartości.
Prawda i sprawiedliwość nie zależą od tego ilu ludzi podpisze jakąś wymuszoną karteczkę.

Od tego są sady / trybunały a nie plemienne „popieranie się”

Miejmy nadzieję, że kara faktycznie będzie karą a nie cyrkiem jak ostatnie „kary” dla biskupów… Zakazy, który wszyscy mają gdzieś…
Paetz też miał „zakazy” i co z tego wynikło ? Nic.

Karą powinna być utrata prawa do emerytury biskupiej lub wręcz utrata biskupstwa !
To są zbyt poważne przestępstwa (a ukrywanie przestępców to przestępstwo i współudział w kolejnych gwałtach !) aby można było to „karać” w sposób jak dotychczas

@Kamil
Ciekawym bardzo gdzie pan wyczytał że „dla niektórych” ?

Można prosić o dokładne zacytowanie moich słów?
Z góry dziękuję

Sprawiedliwość ma być taka sama dla wszystkich pedofilów, gwałcicieli etc. Obojętnie jakie kto na sobie nosi ubranie… Czy to mundur „kolejarza” czy sutannę. Wszyscy tak samo mają być karani za to samo.

Bardzo liczę iz Watykan i osobiscie Papież Franciszek pozbawi abp. Dzięgę biskupstwa, przez 11 lat wraz ze swymi urzednikami w kurii nie zrobii nic aby ukarać sprawców wykorzystywania dzieci, młodzieży, młodych kleryków i młodych księzy. To nie tylko zmarły Dymer! Byli tez inni! Przez lata! I włos im z głowy nie spadł do dnia smierci, i winę za to ponosi abp. Dziega i ks. Zyga! Szczecinski psedodelegat ds. ochrony dzieci…….

Bardzo mnie uderzył obrazek, który widzimy do góry. Gdzie obok Prymasa i Przewodniczącego KEP siedzi jakdyby nic oskarżony o takie a nie inne rzeczy abp Dzięga czy nie jest to naplucie w twarz ofiarą molestowan księży, których ukrywał arcybiskup przez dekady w różnych miejscach? Czy to nie boli innych księży i biskupów walczących o prawdę i uczciwość? Kto i dlaczego tak dużo zdjęć poświęcił na stronie internetowej episkopatu abp Dziędze? O czym ma to świadczyć? Takie zachowanie przed wizytą w Watykanie to kolejny strzał w kolano Kościoła w Polsce. Do października dużo czasu więc pewnie nie ostatni. Zapewne abp Dzięga straci diecezje, oby restrykcje były cięższe niż poprzednich biskupów. A te zdjęcia i listy to ostatnie podrygi martwej ostrygi.

Tak, pedofilia od krótkiego czasu stała się w Kościele grzechem nie do zaakceptowania. Inne nieprawości nie stanowią powodu do reakcji i nikt czepiać się tego czy innego obojętnego biskupa nie będzie, zresztą jest on panem na swoich włościach, jego królestwo. Doskonale zdają sobie z tego sprawę i dlatego ksiądz, którego postawa przeczy zwykłej przyzwoitości może przez lata funkcjonować i zachowywać się jak chce, bo wie że biskup i tak nie będzie sobie nim zawracał głowy. Jest jeden warunek nie może zahaczyć o grzech pedofilii. Więc ksiądz może żyć przez lata w konkubinacie i pewnie na wiernych też już to specjalnego wrażenia nie robi. Może nawet wraz ze swoją panią awanturować się, być agresywnym do ludzi , nękać innych, wykorzystywać swoje umocowanie w Kościele dla własnych korzyści, a Kuria i tak za księdzem. Nawet fakt porażenia paralizatorem człowieka przez księdza, na oczach zszokowanych dzieci, nie zrobiło wrażenia na biskupach. Tak, to się nazywa ciche przyzwolenie! Nawarstwiło się w latach tego wiele, ale petycja o odsunięcie księdza, przy licznych negatywnych komentarzach zbulwersowanych osób nie robi na zwierzchnikach również żadnego wrażenia. Oni wciąż udają, że jest w porządku, stwarzają sobą wrażenie przyzwoitości na tych co się z taką sytuacja nie spotkali i pewnie jest to dla niejednego wprost niewyobrażalne. Trwa to już wiele lat, bo to nie ma parafia lecz Sanktuarium. Odbywają się tam uroczystości podczas których padają wzniosłe słowa, tyle tylko, że jest to jedno wielkie zakłamanie i hipokryzja.

Nie ma otwartych polemik w zamkniętym świecie przeżartym przez mentalność „Wicie, rozumicie”, Kościół w Polsce sam, dobrowolnie zamknął się w katakumbach i traci mnóstwo energii na wymyślanie kolejnych strasznych swoich wrogów. Energii, która można by wykorzystać do twartego głoszenia Słowa. Ale w Słowo się już nie wierzy. Już strącono nadzieję w jego moc. Lepiej zamknąć przed światem drzwi, przekręcić klucze, zatrzasnąć klodki.

@Haggaj
To wcale nic nadzwyczajnego.
Zazwyczaj i jedni i drudzy to te same osoby…

Ale nie dlatego, że każdy agent w sutannie to pedofil ale za to prawie każdy pedofil w sutannie to agent… (prawie bo ci o których SB nie wiedziała nie zostali zwerbowani.)

Zresztą to nie dotyczy tylko pedofili ale też łamiących celibat z kobietami, mężczyznami, alkoholików i mających inne rzeczy na sumieniu.
Idealni kandydaci na agentów. Lepszych nie sposób sobie wyobrazić.

@Haggaj
Niszcząc płotki wiele by nie osiągnęli a tak mieli iluś duchownych w garści, ci robili kariery i byli w coraz to wyższych kręgach i dzięki temu bezpieka wiedziała co chciała wiedzieć i na dodatek miała kontrolę i wpływ na wydarzenia…

Ks. Adam Żak SJ napisał niedawno: „Wszyscy jesteśmy wtórnymi ofiarami, nosimy piętno czynów naszych współbraci” – bardzo wygodne tłumaczenie. Niestety mija się z prawdą. Jak pokazuje choćby sprawa zbierania podpisów za abp. Pazetzem, bp. Janiakiem czy abp. Dzięgą współbracia są współodpowiedzialni i jeszcze dłuuuugo to się nie zmieni.