Jedyne rozwiązanie dostrzegam w różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła katolickiego – mówi ks. prof. Andrzej Kobyliński w rozmowie z miesięcznikiem „Znak”.
Rozmowa redaktorów „Znaku” – Mateusza Burzyka, Michała Jędrzejka, Janusza Poniewierskiego i Henryka Woźniakowskiego – z ks. prof. Andrzejem Kobylińskim, filozofem, kierownikiem Katedry Etyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, ukazała się na stronie miesięcznika.
Zmierzch takiego Kościoła, jaki znamy
Ks. Kobyliński przekonuje, że „rok 2020 będzie w przyszłości wspominany jako dziejowa cezura – zmierzch pewnej epoki i narodziny nowego globalnego porządku. Również w przypadku Kościoła to moment, gdy obserwujemy kres pewnego modelu katolicyzmu i wyłanianie się czegoś nowego”.
Wśród najistotniejszych czynników zmiany wymienia „głębokie konsekwencje reformy Kościoła, którą w wymiarze ogólnoświatowym przeprowadza papież Franciszek” oraz protesty na polskich ulicach, wywołane perspektywą zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.
Kwestia „bezbronnych dorosłych”, skrzywdzonych w polskim Kościele, to ukryta bomba, która tyka i prędzej czy później wybuchnie
Zdaniem profesora UKSW Franciszek „właściwie nie jest reformatorem, lecz rewolucjonistą”. Fundamentalne dla tego pontyfikatu są dwa dokumenty: adhortacja „Evangelii gaudium”, która zapoczątkowała decentralizację Kościoła, oraz adhortacja „Amoris laetitia”, która „wprowadza zasadę dynamicznej interpretacji depozytu wiary. To zmiana paradygmatu: podporządkowanie doktryny duszpasterstwu, a teorii praktyce”.
„Mamy do czynienia ze zmierzchem takiego Kościoła katolickiego, jaki funkcjonował od Soboru Trydenckiego – scentralizowanego, z wszechwładnym papieżem i jednym katechizmem, w którym znajdują się ostateczne odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące wiary i moralności” – stwierdza filozof.
Druga puszka Pandory
W polskim Kościele z kolei rok 2020 to jego zdaniem „eskalacja skandali obyczajowych”. Uważa, że wspólny dla wszystkich krajów jest klerykalizm, czyli „patologiczna forma koncentracji władzy w Kościele, skupionej w rękach kardynałów, biskupów, księży, zakonników”. Natomiast w Polsce „różnicującym czynnikiem jest spadek moralny po dziesięcioleciach komunizmu, czyli wciąż w nas obecna mentalność typu homo sovieticus, skutkująca m.in. zjawiskami omerty”, czyli zmowy milczenia.
Wciąż niewiele wiemy o drugiej – obok małoletnich – grupie pokrzywdzonych przemocą seksualną, czyli tzw. bezbronnych dorosłych – zwraca uwagę ks. Kobyliński. „Chodzi tu o osoby niepełnosprawne fizycznie i intelektualnie, ludzi ubogich lub pozostających w zależności służbowej względem swoich przełożonych – kleryków, nowicjuszy, nowicjuszki, młodych księży, siostry zakonne. To będzie druga puszka Pandory, nie mniej przerażająca. Kwestia «bezbronnych dorosłych», skrzywdzonych w polskim Kościele, to ukryta bomba, która tyka i prędzej czy później wybuchnie” – przekonuje.
W ciemnym tunelu absolutyzmu
Etyk zatrzymuje się również przy watykańskim raporcie dotyczącym byłego kardynała Theodore’a McCarricka. Zwraca uwagę na dwie sprawy – jak sam mówi – „niedostatecznie wydobyte, a może nawet po prostu przegapione”.
Pierwsza to specyfika monarchii absolutnej. „Papiestwo to monarchia absolutna. Jak długo Stolica Apostolska nią pozostanie, tak długo różnego rodzaju patologie związane z tym modelem sprawowania władzy będą się powtarzać. Druga kwestia to sposób mianowania biskupów. Nie będę się nad tym rozwodził, powiem tylko, że w niektórych sytuacjach za przygotowanie nominacji odpowiada nie Kongregacja ds. Biskupów czy Kongregacja Ewangelizacji Narodów, ale bezpośrednio Sekretariat Stanu. Tak właśnie było w przypadku Polski w czasach komunizmu”.
Mówi, że ta „specjalna” ścieżka awansów trwała aż do 2005 r. „Oznacza to, że za wszystkie ówczesne polskie nominacje biskupie odpowiada bezpośrednio bardzo wąski krąg współpracowników Jana Pawła II na czele z kard. Angelo Sodano, abp. Józefem Kowalczykiem i nieformalnie pewnie także kard. Dziwiszem. Obecnie sposób mianowania biskupów trzeba dopasować do nowego modelu Kościoła zdecentralizowanego” – tłumaczy.
Zauważa również, że „obecnie w rękach biskupa skupione są trzy władze: ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. A dodatkowo jeszcze władza sakralna, którą symbolicznie wyraża przysięga składana na kolanach przez młodych mężczyzn wyświęcanych na księży”. „Tę władzę absolutną – wracam na nasze podwórko – sprawowali ludzie tacy jak kard. Gulbinowicz, abp Wesołowski czy abp Paetz. Przed nimi na kolanach przez długie dziesięciolecia powtarzały słowa przysięgi setki młodych księży i zakonników. Jeśli w tym momencie nie przechodzą nam ciarki po plecach, jeśli nie dostrzegamy konieczności zmian, to znaczy, że jesteśmy wciąż w jakimś ciemnym tunelu” – dodaje.
Wymyślić na nowo katolicyzm
„Jak dalece – nie tylko w czasie! – musi sięgnąć reforma, która nas czeka?” – pytają redaktorzy „Znaku”. „Od kilkunastu lat stawiam tezę, że katolicyzm trzeba obecnie w pewnym sensie wymyślić na nowo. Pytanie brzmi, jak przeprowadzić tę reformę, żeby Kościół katolicki pozostał po niej wciąż sobą” – odpowiada ks. Kobyliński. I wyjaśnia: „Pozytywnie oceniam te postulaty niemieckiej drogi synodalnej, które mają na celu podział władzy i gruntowne przemyślenie prawd wiary i moralności w kontekście współczesnej wiedzy. Obawiam się natomiast innych obszarów tej reformy, a więc daleko idących zmian doktrynalnych, które doprowadziłyby do powstania czegoś w rodzaju chrześcijaństwa ekumenicznego, czyli syntezy katolicyzmu i protestantyzmu”.
W kontrze do prof. Stefana Swieżawskiego, który był wielkim zwolennikiem Soboru Watykańskiego II, duchowny uważa, że „po Vaticanum II doszło do wzmocnienia władzy biskupów, co oddziałuje dziś na nas mocniej niż procesy z czasów Konstantyna i Teodozjusza. Przez stulecia Kościół był w pewnym sensie dużo bardziej demokratyczny niż ten, który wyszedł z ostatniego soboru. Wewnętrzna demokracja w Kościele polegała na tym, że władza biskupia była równoważona przez władzę kapituł katedralnych, bractw, stowarzyszeń itp. W przeszłości to najczęściej ludzie świeccy decydowali o nominacjach biskupich. Przez stulecia kandydatów na biskupów wskazywali Stolicy Apostolskiej cesarze, królowie, książęta. Tego rodzaju uprawnienia zachowały do dzisiaj niektóre kapituły katedralne w Niemczech czy Szwajcarii. A współcześnie mamy zamiast tego rzymskie «fabryki biskupów», które nie podlegają de facto żadnej kontroli. Wydaje mi się, że wbrew intencjom ojców soborowych Vaticanum II doprowadziło do głębokiej klerykalizacji władzy w Kościele”.
Odpowiadając na pytanie o to, jak w praktyce mógłby wyglądać podział władzy w Kościele, filozof podkreśla: „Chodziłoby m.in. o obejmowanie przez świeckich ważnych kościelnych stanowisk, a w ten sposób o rozbicie jednolitej władzy biskupa. Zanim jednak zreformujemy władzę biskupów w diecezjach, musimy stworzyć nowy model zdecentralizowanego Kościoła globalnego i nowy model papiestwa”.
A co budzi nadzieję rozmówcy „Znaku”? „Jeśli chodzi o chrześcijaństwo globalne, uważam, że najbliższe lata muszą przynieść bardziej doprecyzowany model Kościoła zdecentralizowanego. Reforma w tej chwili się zatrzymała, a jeśli pozostanie w tym stanie uśpienia, będzie rodzić nieuchronnie napięcia. Liczę więc na to, że będzie ona kontynuowana, a jednocześnie nie doprowadzi do schizmy. Jedyne rozwiązanie dostrzegam w różnorodności doktrynalnej w ramach jednego Kościoła katolickiego. To będzie pewnego rodzaju «anglikanizacja» Kościoła, wymagająca ogromnego wysiłku, by zarazem zachować specyfikę katolickiej forma mentis” – mówi duchowny.
Przeczytaj też: Świat zobaczył fałsz Kościoła. Nasz fałsz
DJ
wszystko już było, Dobranoc
Kapłani zamordowali Syna Bożego. Kapłani powiedzieli że Pan Jezus bluzni. Kapłani podburzyli lud. Dlatego Pan Jezus zniósł kapłaństwo, a ustanowił pamiątkę swojej śmierci. Każdy kto ma czyste serce i wspomina mękę Pana Jezusa jest kapłanem. Kapłaństwo to nie jest biznes! Po ostatniej wieczerzy Pan Jezus umył nogi apostołom. Nie było rzadnego namaszczenia na kapłanów. Wszystkie sakramenty ustanowiła inkwizycjia na Soborze laterańskim w 1215 r. Trzeba wrócić do korzeni kościoła apostolskiego. Sakramenty ustanowione przez Inkwizycje są nic nie warte. Amen.