Zima 2024, nr 4

Zamów

Matka Olech: Problem seksualnego wykorzystywania zakonnic przez księży istnieje w Polsce od dawna

Jolanta Olech USJK. Fot. BP KEP

Nie sadzę, by wcześniej wszystkie przypadki były zgłaszane przełożonym. Dziś kończy się czas ich ukrywania – mówi matka Jolanta Olech, urszulanka, przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce w latach 1995–2008, a obecnie sekretarka generalna.

Matka Jolanta Olech w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną komentuje wypowiedź papieża Franciszka, który niedawno przyznał, że wykorzystywanie seksualne sióstr zakonnych przez księży to zjawisko istniejące w Kościele. Jej zdaniem dobrze, że papież poruszył ten temat publicznie, choć jest to kolejny trudny i bardzo bolesny element rzeczywistości kościelnej. –  Nie robi zresztą tego [papież] po raz pierwszy. Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych kilka tygodni temu zwróciła się do zakonów całego świata o sygnalizowanie takich przypadków. Nie wiadomo, czy to wiele zmieni, ale może uświadomi, przynajmniej niektórym, że kończy się czas ukrywania problemu – mówi urszulanka m. Olech.

– Problem wykorzystywania seksualnego sióstr zakonnych przez księży istnieje również w Polsce. Od bardzo dawna – przyznaje zakonnica. – Jestem w klasztorze 50 lat. Byłam 12 lat przełożoną generalną. Miałam do czynienia z kilkoma przypadkami. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale to bardzo bolesne przypadki – dodaje.

Jak podkreśla, nie ma wiedzy na temat skali zjawiska. – Nie robiłyśmy w tym kierunku żadnych badań. Myślę zresztą, że byłoby to bardzo trudne – zaznacza.

Matka Olech mówi, że przypadki, z którymi sama jako przełożona miała do czynienia, zgłaszane były przełożonym księży czy zakonników, których dotyczyły. – Nie wiem, z jakim skutkiem. Nigdy jednak sprawy te nie były upubliczniane – dodaje.

Nawiązując do słów papieża Franciszka, który mówił, że z powodu wykorzystywania sióstr zakonnych suspendowano już lub usunięto niejednego duchownego, urszulanka zaznacza, że nie wie również, czy w Polsce na sprawców tych czynów spadały jakiekolwiek inne kary czy konsekwencje – poza jednym przypadkiem, ale nie może o nim mówić, ponieważ jest związana tajemnicą.

– Nie sadzę zresztą, by przypadki te zawsze zgłaszane były przełożonym zamieszanych w nie księży. To są sprawy tak bolesne, zbyt trudne, by o nich publicznie rozmawiać. Myślę, że często chowane były w ciemnych zakamarkach ludzkiej duszy – mówi zakonnica.

Zwraca również uwagę, że zarówno jej własne, jak i nawet kolejne pokolenie sióstr zakonnych to nie są osoby, które masowo brałyby udział w akcjach typu #MeToo. – To były tak bolesne doświadczenia i bez wielkiej nadziei na to, żeby ofiara uzyskała pomoc poza własnym zgromadzeniem. Dzisiaj czasy są inne. Być może nowe pokolenie zakonnic inaczej do tych spraw podejdzie – podkreśla.

– Jak do tych spraw podchodzono, jak je rozwiązywano w zgromadzeniu czy przez przełożonych księży, mogę się tylko domyślać. Ale domysły to nie fakty – podkreśla. – Powiem o jednym przypadku, gdy młoda zakonnica zaszła w ciążę. Musiała opuścić zgromadzenie. Natomiast ojciec dziecka nadal jest księdzem i z całą pewnością nie poniósł poważniejszych konsekwencji swego zachowania – opowiada Olech.

Jej zdaniem, problem wykorzystywania seksualnego sióstr zakonnych przez księży wiąże się być może z faktem, że siostra zakonna mogła być stosunkowo łatwo wykorzystana. – Gdzie miała biedna pójść? Najczęściej się wstydziła i nawet do przełożonej zwracała się w ostateczności, gdy sytuacja była już dramatyczna – zaznacza urszulanka.

Wesprzyj Więź

– Z pewnością ten problem ma szersze tło i wiąże się z ogólnym stosunkiem do kobiet w naszym społeczeństwie, ze skalą molestowania w naszym kraju. Ostatecznie środowiska kościelne należą do tego społeczeństwa, w nim wyrastają, są przez nie kształtowane. Chcielibyśmy bardzo, by ludzie Kościoła – księża, zakonnicy, siostry zakonne – byli inni, by poziom ich formacji był inny. Ale wszyscy – powiem to wbrew sobie – jesteśmy ludźmi i „dziećmi” swego czasu – mówi.

Czy siostry zakonne w Polsce są wykorzystywane przez księży również na innych polach? – Myślę, że na ten temat już nie warto mówić i pisać. To tylko rodzi konflikty i utrudnia wzajemne relacje. To my, zakonnice, musimy same o siebie zadbać. Nie jesteśmy dziećmi ani ubezwłasnowolnionymi osobami. Mamy swoją godność i musimy być tego świadome, także w relacjach, o których mówimy. Nie możemy się dać wykorzystywać. Musimy same siebie szanować i nie pozwalać, by nas nie szanowano – podsumowuje m. Jolanta Olech.

KAI, DJ

Podziel się

11
1
Wiadomość

Pierwszy raz czytam Wasz artykuł i odnoszę wrażenie, że autor pisze tak jakby chciał nic na dany temat nie powiedzieć. Niby chce, a w rzeczywistości same niedomówienia. Takie tam lanie wody. Takim dziennikarstwem nie poruszycie serc czytelników. To Papież Franciszek jest bardziej dosadny i konkretniejszy od Was.

Zaczęliśmy od razu zbierać informacje na ten temat. Ale trzeba było przerwać, by zająć się innymi pilniejszymi sprawami (nasz zespół redakcyjny malutki jest!). Na razie wiadomo, że fakty nie wyglądają tak źle jak napisał “The Tablet”. Wrócimy do sprawy.

Problem wykorzystywania zakonnic przez duchownych należy rozpatrywać w dużo szerszym aspekcie niż tutaj przedstawiono. Sama bylam 22 i pół roku w zakonie. Dużo przeżyłam. Długo milczalam. Wezwanie papieża otworzyło puszkę Pandory. Tego nie da się już zatrzymać. Powinnyśmy głośno zacząć mówić o tym jak naprawdę było, jak byłyśmy traktowane, co przeżyłyśmy. Uważam, ze tematem warto się zająć,nie dla sensacji lecz dla prawdy,której już od dawna nie ma ani wśród księży ani wśród zakonnic.

Nie były zmuszane. Same prowokowały, by współsiostrom pokazać, ze są adorowane. Byłam świadkiem nie jednego takiego zachowania zakonnicy. Wobec siebie są nieludzkie, co wykorzystują inni. A potem pokotem leżą przed ołtarzem i udają, ze są święte.

Szanowna Znajomo, czy może pani podać źródła, na podstawie których formułuje pani wnioski ogólne? Ma pani dostęp do jakichkolwiek opracowań, raportów, czy chociażby studiów przypadku? Pani opinia bazuje na dowodach z anegdoty (słabe źródło dla czynienia uogólnień), czy na czym?