rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Bez słuchania nie ma wspólnoty. Polska polityka jak synodalność

Bartosz Bartosik

Dialog to nie polemika, z której ktoś wychodzi zwycięzcą. Dialog to proces zmiany, która zachodzi w jego uczestnikach pod wpływem doświadczenia spotkania, słuchania i rozmowy.

Publikujemy tekst edytorialu do newslettera „Więzi” z dnia 24 listopada 2023 r.

Słuchanie bez uprzedzeń oznacza uznanie, że inni uczestnicy debaty mają coś ważnego do powiedzenia, co pozwala mi lepiej zrozumieć rzeczywistość. W metodzie dialogowej Nansen Center for Peace and Dialogue – znanej norweskiej instytucji, która pracuje ze społecznościami szczególnie dotkniętymi konfliktem i wojną – to podstawowa zasada pracy z konfliktem. Bez jej spełnienia proces leczenia ran czy doprowadzenia do pokojowego współżycia różnych społeczności nie może zaistnieć.

Dialogowe metody zarządzania procesami zbiorowej refleksji i deliberacji nie gwarantują wcale słusznych rozstrzygnięć. Te zależą od dojrzałości, mądrości i gotowości do wysłuchania wszystkich, a przede wszystkim najsłabszych członków wspólnoty, przez strony dialogu

Bartosz Bartosik

Udostępnij tekst

Polska i Kościół są arenami silnych napięć. Można wobec nich zatrzymać się nad rozstrzyganiem, kto ma rację, a kto nie. Można być bojownikiem jakiejś sprawy. Obie te postawy mają swoje miejsce i racje bytu w pejzażu społecznym i eklezjalnym. Ale jeśli ostatecznie naszym celem jest zbudowanie wspólnoty pojednanych różnorodności, to w pewnym momencie trzeba zacząć słyszeć racje innych. Bez tego nie ma rozmowy – ani wspólnoty.

I właśnie dlatego fundamentalnie myli się arcybiskup Stanisław Gądecki, gdy mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej, że dyskusje podczas niedawnego synodu w Rzymie „nie były okazją do autentycznej rozmowy”, bo wymagały „słuchania rozmówcy bez uprzedzeń” i „niewdawania się w polemikę”, co „nie służy dialogowi”. 

Jest dokładnie na odwrót – dialog to nie polemika, z której ktoś wychodzi zwycięzcą. Dialog to proces zmiany, która zachodzi w jego uczestnikach pod wpływem doświadczenia spotkania, słuchania i rozmowy. Zmiana taka jest efektem zintegrowania w sobie szerszej prawdy o świecie i innych ludziach, a nie wyparcia się własnej tożsamości.

Analogiczne procesy odbywają się w polskiej rzeczywistości politycznej. Po latach odrzucenia parlamentaryzmu i konsultacji społecznych w imię wyznaczania linii rozwojowej kraju przez wąskie centrum polityczne nowy marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, zaproponował powrót do reguł i dobrych obyczajów parlamentarnych. Te obowiązują wszystkich reprezentantów tego politycznego, lustrzanego odbicia polskiego społeczeństwa, jakim jest Sejm. W polskiej polityce otwiera się zatem nowe okienko dialogu. 

Wesprzyj Więź

I proszę mnie nie rozumieć źle – tak jak część decyzji podjętych przez wąskie centrum polityczne była dobra dla naszego kraju, tak i w Kościele centralne definiowanie magisterium na poziomie watykańskich dykasterii niosło również słuszne rozstrzygnięcia. Dialogowe metody zarządzania procesami zbiorowej refleksji, wymiany doświadczeń i deliberacji, nie gwarantują wcale słusznych rozstrzygnięć. Te zależą od dojrzałości, mądrości i gotowości do wysłuchania wszystkich, a przede wszystkim najsłabszych członków wspólnoty, przez strony dialogu. 

Gwarantują za to, że nawet po podjęciu błędnych rozstrzygnięć łatwiej odwołać się do kategorii rozliczalności i odpowiedzialności – zamiast winy i wskazywania kozłów ofiarnych, tak typowych dla nietransparentnych, hierarchicznych struktur. Trzymam więc kciuki za tych, którzy są gotowi słuchać bez uprzedzeń. A w przyszłości chętnie ich rozliczę z tego, czy faktycznie byli wierni tej zasadzie.

Przeczytaj też: Bartosz Bartosik, Polityczna dojrzałość Polaków. Wybory parlamentarne 2023

Podziel się

2
Wiadomość

Panie Bartosik, głupoty Pan pisze! Holownia głosował aby PIS nie miała wicemarszałka w Sejmie! Przed głosowaniem zabrał głos o nowym parlamencie i szanowaniu ludzi aby chwilę pózniej podnieść rękę za odrzuceniem kandydata PIS na wicemarszałka. To miala być TRZECIA DROGA! A jest trzecią nogą Tuska!! Trzecia droga oszukała wyborców!!

Wie Pan – PIS w każdej chwili może mieć wicemarszałka, tylko nie chce… Nie tylko Koalicja sprzeciwiała się kandydaturze p. Witek (a nawet Braun wygłosił mowę przeciw). Kwestia pozostaje otwartą – trzeba postawić nową kandydature.

Nie Tusk bedzie ustalał kto kiedy bedzie lub nie będzie wicemarszałkiem. Jesli Pani tego nie rozumie to trudno….

Ale to własnie opozycja chce wymusić na PISie inną kandydature na wicemarszałka! Czemu tego Pani nie widzi? A to dany klub decyduje kogo wystawi , jaką kandydaturę. Nikt inny.

Panie Tomaszu! Skończmy tą dyskusję… Tak, klub decyduje, ale głosuje ktoś inny (tutaj PO, PSL, Polska 2050 i Konfederacja). Wynik głosowania jest taki jaki jaki jest i trzeba go przyjąć. Tak było zawsze. Przez ostatnie lata to opozycja przegrywała prawie wszystkie głosowania w sejmie.

Tu nie chodzi o zwykle głosowania a o niepisaną tradycję parlamentarną iz każdy klub ma swego wicemarszałka a dzis najwiekszy klub w Sejmie go nie ma. Kij ma zawsze dwa końce, proszę o tym pamietać.

Tak wiem ale wówczas PSL nie był w sejmie największym klubem parlamentarnym jak to jest obecnie iz to PIS ZP jest najwiejszym klubem w Sejmie. I ten największy klub nie ma wicemarszałka. I to ten klub wyznacza swego kandydata ta no miejsce, nikt inny.

No to może rok 2007? Wówczas klub PO był najliczniejszy – 209 mandatów, PiS – 166 mandatów.
“Natomiast w 2007 roku 158 posłów PiS nie zgodziło się, by w prezydium zasiadł Stefan Niesiołowski, poseł PO. Przeciwko głosowali między innymi: Elżbieta Witek [!!!], Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Beata Szydło (…) [Beata Kempa]: Pytam też pana posła wnioskodawcę: czy Platforma Obywatelska nie ma w swoim licznym składzie innego dobrze wykształconego i nade wszystko dobrze wychowanego kandydata na wicemarszałka Sejmu?”. https://konkret24.tvn24.pl/polityka/wybor-wicemarszalkow-sejmu-lamanie-dobrych-obyczajow-nie-bo-ich-nie-bylo-st7434711

Pis nie ma wicemarszałka wyłącznie na własne życzenie. Wybór kandydata wynika z tego kto ma większość w Sejmie. Pis bez problemu może wystawić swojego kandydata, na którego większość się zgodzi. Wystarczy umieć się dogadywać, a nie wyłącznie żądać.

Przyjdzie czas i to szybko iż ludzie oczy otworzą na kłamstwa opozycji. Gdy im ona wszystko zabierze, zniszczy suwerenność Polski i znajdziemy sie pod butem Berlina a wtedy będzie wojna bo tylko to Polakom pozostanie.

Stanowisko Autora jest dobrym, ale niewystarczającym punktem wyjścia i potrzebuje uzupełnienia. Przywołałem tu kiedyś za S.Obirkiem Waltera Onga SJ definicję dialogu. To jest taka postawa, która już na wstępie dopuszcza ewentualność przyjęcia punktu widzenia przynajmniej w części, drugiej strony. Nie widzę tego ani w polskiej polityce, ani w Kościele. Bo nie ma zaufania, a jest to uprzednim warunkiem dialogu – nie wolno dialogować ze złem. Zaufania nie będzie, gdy jedna strona jest zależna od drugiej – ktoś dysponuje przewagą/przemocą, a inni nie. Tak było w polskiej polityce (i to jeszcze przed 2015 rokiem, tyle że w białych rękawiczkach) i wygląda, że będziemy tak mieć nadal. I tak jest w Kościele. W Polsce wielu biskupów nadużywa władzy, ale papież robi to samo. Arcybiskupowi Gądeckiemu chodziło o to, że nie ma wolności wypowiedzi w trakcie obrad synodu. Odwołanie amerykańskiego biskupa w trakcie synodu, nawet jeśli uprawnione z powodu jakoby jego nielojalności będzie mieć konsekwencje – ograniczy wolność wypowiedzi. To zachowanie przemocowe – nie jedyne. Ale doceniam intencje Autora – stanowią kapitał początkowy dobrej “inwestycji”.

@ Piotr Ciompa: To juz jest Pana interpretacja, ze Gadecki mial na mysli odwolanie tego amerykanskiego biskupa. Gadecki mowil przeciez zupelnie o czyms innym: “dyskusje podczas niedawnego synodu w Rzymie „nie były okazją do autentycznej rozmowy”, bo wymagały „słuchania rozmówcy bez uprzedzeń” i „niewdawania się w polemikę”, co „nie służy dialogowi””. A to oznacza nic innego, ze nikt nie sluchal niekonczacego sie gadania starego pana, lecz to on musial wsluchiwac sie w czyjes przemyslenia. Cudowny jest ten wywiad z przewodniczacym KEP-u, bo pokazuje w pigulce ich sposob myslenia…

Zgadzam się, bo też nie widzę tutaj przedmiotu sporu. Zaufania brakuje, ale zaufanie buduje się przez odwołanie się do wspólnie obowiązujących zasad – np. regulaminu Sejmu czy “ground rules” obrad synodu – i, jak wskazuje prof. Sztompka, jego budowanie musi zacząć się w osi od góry w dół. Czyli najpierw od najwyższych władz. I oczywiście będzie taka grupa nieufnych wobec Franciszka czy polityków, którzy pozostaną nieufni choćby nie wiem co. Ale konsekwentne przestrzeganie zasad jest jedyną drogą do stworzenia na tyle dużej większości uczestników dialogu politycznego, by ekstremiści byli wspólnym problemem wszystkich.
Z kolei abp Gądecki mówił konkretnie o tym, że nie podobały mu się zasady słuchania i niepolemizowania. O odwołaniu biskupa Teksasu wiem tylko tyle, że Strickland swoimi wypowiedziami i działaniami de facto utworzył sekciarski nurt w diecezji, którą kierował. Czy należało go odwołać? Nie wiem, ale na pewno w pewnych sytuacjach jest to uprawnione działanie.

Ale ja nie wiązałem wypowiedzi abp Gądeckiego z usunięciem amerykańskiego biskupa!

“… nikt nie sluchal niekonczacego sie gadania starego pana”.
Panie Konradzie, Pan nie wie, że się Pan kompromituje takim zdaniem? Panie Bartoszu, Pan to czyta i nie grzmi?
Notabene, głos abp Gądeckiemu ograniczono prewencyjnie, wcale nie miał możliwości długiego “gadania”. Jeszcze raz powtórzę – zasady debaty zostały przeniesione z innej rzeczywistości nie nadają się do precyzyjnej dyskusji na temat ustroju Kościoła, gdyż stwarzają możliwość manipulacji tym, którzy trzymają prezydium.

“Czy należało go odwołać? Nie wiem, ale na pewno w pewnych sytuacjach jest to uprawnione działanie.”
Przecież nie argumentowałem przeciw odwołaniu w ogóle, tylko w tym momencie, gdy wolność wypowiedzi powinna być dla organizatorów synodu, jeśli nie chcą ograniczać Ducha Świętego, którym tak często wycierają sobie buzię, priorytetem w zestawieniu z jakimiś prawdziwymi lub nie nieprawidłowościami w drugorzędnej diecezji.

“… zaufanie buduje się przez odwołanie się do wspólnie obowiązujących zasad – np. regulaminu”.
A zna Pan powiedzonko, “jak nie ma zgody, to jest regulamin”? Stosowanie prawa jest symptomem kryzysu zaufania. W przypadku synodu regulamin nie został uzgodniony, tylko narzucony.

Biorę udział w synodzie na szczeblu parafialnym i diecezjalnym. Nie popieram odmowy udziału w nim artykułowanego przez konserwatywne grupy w Kościele. Ale to nie te grupy najskuteczniej podważają synod, tylko “entuzjaści”. Bardzo mnie zawiodła wypowiedź abp Rysia, że dla synodu trzeba pozyskać tych, którzy czują przed nim lęk. To jest odmowa potraktowania osób o odmiennym zdaniu jak partnerów, insynuowanie że inny pogląd nie może być racjonalny. To redukowanie zaufania w Kościele. To nie jest postawa otwarta.

@ Piotr Ciompa: Jesli nie wiazal Pan wypowiedzi Gadeckiego z usunieciem Stricklanda, to zle Pana zrozumialem. Przepraszam.

Ale niestety z tym “niekonczacym sie gadaniem” to nie przesadzilem. Prosze wziac udzial w jakims spotkaniu albo mszy z bierzmowanien z biskupem poznanskim i wtedy przyzna mi Pan racje. A na synodzie nie ma to miejsca.

No i calkowicie sie z Panem zgadzam – przezywamy absolutny kryzys zaufania i dlatego musimy sie zgodzic na obowiazujacy wszystkich regulamin.