rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Gdy brakuje słów [polemika]

Zbigniew Nosowski, 2022. Fot. Więź

Szukanie trwałego rozwiązania problemu bliskowschodniego staje się każdego dnia coraz bardziej nierealne. Ale to tylko oznacza: coraz bardziej konieczne.

Odpowiedź na polemikę Ireneusza Cieślika „Milczenie pasterzy, milczenie owiec”

Drogi Irku,

Owszem, przyznaję się do – skądinąd narastającej – bezradności i braku słów wobec tej rozwijającej się tragedii. Słów i mnie samemu, i nam w redakcji zabrakło zarówno w samym dniu terrorystycznego ataku, jak i później.

Masz rację, że nie publikowaliśmy na ten temat redakcyjnych komentarzy. Nie mądrzyliśmy się – choć publicyści jakoby powinni znać się na wszystkim i mieć pod ręką rozwiązania każdego problemu – bo coraz wyraźniej dostrzegamy brak dobrych odpowiedzi. Reagowaliśmy zatem w inny sposób.

Błagać o pokój

Najpierw – 7 października 2023 r. – nie umieliśmy znaleźć słów komentarza dla skali bestialskiego okrucieństwa najazdu Hamasu na Izrael. Dlatego natychmiast przywołaliśmy w mediach społecznościowych „Więzi” słowa Psalmu 132 – proszącego o pokój dla Jeruzalem – w oczywisty sposób solidaryzując się z żydowskimi ofiarami tej straszliwej agresji. Dlatego następnego dnia modliliśmy się w tej samej intencji publicznie, wspominając pomordowanych, wraz z Polską Radą Chrześcijan i Żydów podczas dorocznej Wspólnej Radości Tory, której „Więź” jest patronem.

O bezradności nas jako publicystów pisał uczciwie – potępiając zarazem bestialskie mordy dokonane przez Hamas – redaktor naczelny Więź.pl Bartosz Bartosik w newsletterze do czytelników 13 października. Ktoś uzna tę bezradność za słabość – trudno. Nam jednak jako redaktorom odpowiednich słów brakowało nadal – dlatego w kolejnych dniach intensywnie wspieraliśmy inicjatywy publicznych modlitw wyznawców różnych religii o pokój, wychodzące z zaprzyjaźnionych środowisk.

Włączaliśmy się w te inicjatywy tym chętniej, że zarówno modlitwa na zaproszenie naczelnego rabina Polski na placu Zamkowym 13 października, jak i modlitwa organizowana dwa tygodnie później na placu Grzybowskim przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów oraz Radę Wspólną Katolików i Muzułmanów były po prostu otwartym zaproszeniem do błagania o pokój.

Z założenia miały one być inkluzywne: dawać przestrzeń do spotkania osób wierzących w Boga – niezależnie od religii, narodowości, sympatii politycznych czy poglądów na temat konfliktu bliskowschodniego i możliwych jego rozwiązań. Miały przypominać o tym, że perspektywa pokoju musi być naszym horyzontem nawet w czasie wojny.

Część problemu, a nie część rozwiązania

Brakuje nam słów również obecnie. Nie udajemy znawców Bliskiego Wschodu, więc nadal nie mądrzymy się sami publicystycznie. Raczej słuchamy ekspertów, ale oni też nie mają prostych odpowiedzi.

Wiadomo dlaczego: akcja wywołała reakcję. I to niestety reakcję łańcuchową. Zaczęła się izraelska operacja odwetowa w Strefie Gazy, której brutalność dosięga licznych cywilów. Napięcie rośnie poważnie w całym regionie. Co więcej, w wielu miejscach świata odradza się na tym tle nienawiść do Żydów jako takich, uważanych – niesłusznie i stronniczo – za źródło problemu palestyńskiego. Konflikt łatwo może się rozlać na cały region, albo i szerzej.

Ty widzisz naszą postawę zupełnie inaczej. Uznajesz – jak piszesz wyżej – że postępowanie redakcji Więź.pl w tej sprawie to „widok moralnej zapaści”,  działanie „zgodnie z najgorszą antysemicką tradycją” i „przerzucanie winy na Izrael”. Porównujesz naszą bezradność do niesławnej postawy Franciszka wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdy papież nie potrafił nazwać agresora.

Można przecież być przyjacielem Żydów i sojusznikiem Izraela oraz surowo oceniać politykę rządu Benjamina Netanjahu

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Nie, w naszej wstrzemięźliwości nie chodzi o przerzucanie winy na Izrael. Chodzi o świadomość, że polityka obecnych władz tego bliskiego nam państwa (także przed 7 października) raczej podtrzymuje konflikt niż dąży do jego rozładowania. Czyli niestety jest ona – jak mawiają Amerykanie – częścią problemu, a nie częścią rozwiązania. Nie umiem powiedzieć, jak duża to część problemu, ale na pewno jakaś jego część, a w ostatnich latach coraz większa (mamy przecież do czynienia z pierwszym rządem Izraela od końca lat 80. XX wieku, którego celem nie jest polityczne rozwiązanie problemu palestyńskiego, lecz aneksja).

Rzecz jasna, reakcja moralnego wstrząsu wśród Izraelczyków na okrucieństwo terrorystów sprzed miesiąca jest całkowicie słuszna. Równie oczywista jest teza, że Izrael ma prawo się bronić, a tym bardziej ma prawo dążyć do wyzwolenia zakładników brutalnie porwanych przez Hamas (o ile nadal żyją). Czy to znaczy jednak, że wszelkie chwyty są dozwolone w działaniach odwetowych?

A trzeba też pamiętać, że aktualny rząd izraelski pod kierownictwem wielokrotnie skompromitowanego Benjamina Netanjahu walczy na dwóch frontach: jeden to wojna z Hamasem, drugi to wysiłek ocalenia premiera przed słusznie należącymi mu się rozliczeniami za politykę ostatnich lat. W tej sytuacji władze Izraela ochoczo uznają wszelkie wyrazy solidarności z Żydami za pełne poparcie dla swojej polityki.

Zaatakowana Ukraina, zaatakowany Izrael

Nie umiem w takiej sytuacji przyłączyć się do tych przyjaciół i znajomych, którzy – zapewne tak jak Ty – absolutnie jednoznacznie wspierają aktualną politykę Izraela. Nie ma to, rzecz jasna, nic wspólnego z niechęcią do Żydów czy Izraela jako państwa. Można przecież być przyjacielem Żydów i sojusznikiem Izraela oraz surowo oceniać politykę rządu Benjamina Netanjahu.

Tak jak krytyka rządu Mateusza Morawieckiego nie była przejawem antypolonizmu, tak krytyka rządu izraelskiego – również form militarnej odpowiedzi na brutalny terror Hamasu – nie jest zaraz antysemityzmem ani inną formą niechęci wobec Żydów. Krytycznie patrząc na część aktualnych działań izraelskich, nie staję wcale po stronie terrorystów.  

Nie uważam za trafne także Twojego porównania stosunku do zaatakowanej Ukrainy i do zaatakowanego Izraela. Przy istniejących podobieństwach są też bardzo istotne różnice: Ukraina nie dąży do totalnego zniszczenia wroga czy nawet jakiejś części terytorium agresora, lecz do wyzwolenia swoich ziem okupowanych przez Rosjan; nie zabija rosyjskich cywilów (tak, wiem, o żywych tarczach Hamasu – ale to nie zmienia moralnej oceny); nie ogłasza, że traktuje Rosjan jak ludzkie zwierzęta (skądinąd trzeba też pamiętać, że rząd Izraela bynajmniej nie popierał jednoznacznie Ukrainy po rosyjskiej agresji).

Coraz bardziej nierealne, coraz bardziej konieczne

Nadal więc brakuje mi słów, by te wszystkie wydarzenia odpowiednio skomentować, ale winien Ci jestem, Irku, odpowiedź, a i tak długo już na nią czekasz. Może zatem po prostu wymienię w punktach podstawowe założenia mojego myślenia o tym problemie:

1) jednoznaczne potępienie terrorystycznego ataku Hamasu, bez prób jakiegokolwiek usprawiedliwienia;

2) bezapelacyjne uznanie uwolnienia porwanych 7 października zakładników za podstawowy obowiązek napastników i warunek sine qua non wstrzymania akcji odwetowych ze strony Izraela;

3) odrzucenie wszelkich – w Europie głównie arabskich lub lewicowych – prób wykorzystywania obecnych działań armii izraelskiej do wzbudzania niechęci przeciwko Żydom jako takim lub usprawiedliwiania takiej niechęci;

4) przypomnienie obu stronom wojny o obowiązku respektowania praw ludności cywilnej w konflikcie zbrojnym (zgodnie z obowiązującymi standardami międzynarodowymi);

5) niezgoda na dehumanizację drugiej strony;

6) odrzucenie pseudorozwiązań opartych na totalnym zniszczeniu przeciwnika (zepchnąć Izrael do morza lub zrównać Gazę z ziemią); celem odpowiedzialnych działań, nawet odległym, powinny być pokój i współpraca;

7) obowiązek prowadzenia rozmów i poszukiwania rozwiązań, które doprowadzą kolejno do: uspokojenia sytuacji, stabilizacji, trwałego rozejmu, a docelowo: do ułożenia koegzystencji dwóch narodów i współistnienia dwóch państw w Świętej Ziemi.

Wesprzyj Więź

Niestety ja takich rozwiązań podać nie potrafię. Co więcej, wydaje mi się, że szukanie trwałego rozwiązania staje się każdego dnia coraz bardziej nierealne, bo gotowości do rozmów wśród najbardziej zainteresowanych jest coraz mniej. Ale to tylko oznacza, że poszukiwanie takich rozwiązań jest coraz bardziej konieczne.

PS.

No i okazało się, że chcąc coś odpowiedzieć, musiałem się jednak pomądrzyć i pomoralizować, choć w tej sprawie bardzo nie chcę tego robić. Naprawdę jestem bowiem bezradny i widzę, jak każda ofiara z którejkolwiek strony oddala świat coraz bardziej od wytęsknionego szalom/salam.

Podziel się

1
Wiadomość

Drogi Zbyszku,
Ja też dziękuję!
Po przeczytaniu Twojej polemiki zabierałem się nawet do odpowiedzi, ale wychodziła mi zbyt miażdżąca. Chyba więc lepiej poczekać do nieco spokojniejszego czasu. Zwłaszcza, że dalej jestem gotów podpisać się pod każdym zdaniem swojego artykułu. Niech zatem tekst sam się broni.
Tutaj dorzucę tylko skąd ten “widok moralnej zapaści”. Otóż w pierwotnej wersji mojego tekstu znalazło się odwołanie do “Strachu” Jana Tomasza Grossa (którą to książkę bodaj recenzowałeś – tak przynajmniej podpowiada moja pamięć). Książce tej, analizującej dzieje antysemityzmu w tużpowojennej Polsce, Gross dał podtytuł “Historia moralnej zapaści”. Nawiązując do tego podtytułu, napisałem, że jest mi przykro, że historyk analizujący kiedyś dalszy ciąg tej historii niemało materiału znajdzie również w działaniach “Więzi”. Później z tego odwołania do Grossa zrezygnowałem, ale “widok moralnej zapaści” został. Nie odnosi się on bowiem ekskluzywnie tylko do “Więzi”, ale również do tego, co po masakrze 7 października widać prawie na całym świecie.
Irek

Nie będę komentował dziennikarskiej reakcji w postaci modlitw, bom ateista i nie bardzo wiem jak te modlitwy mieszczą się w dziennikarskich procedurach i w dziennikarskiej etyce dostarczania rzetelnych informacji.
Zatrzymam się tylko przy stwierdzeniu, które jeży włos na głowie: „Zaczęła się izraelska operacja odwetowa w Strefie Gazy, której brutalność dosięga licznych cywilów. Napięcie rośnie poważnie w całym regionie. Co więcej, w wielu miejscach świata odradza się na tym tle nienawiść do Żydów jako takich, uważanych – niesłusznie i stronniczo – za źródło problemu palestyńskiego. Konflikt łatwo może się rozlać na cały region, albo i szerzej.” Nie Panie Redaktorze, to jest skandaliczne określenie, co najmniej w stylu BBC lub „Guardiana”. Pan Redaktor powinien znać konstytucję Hamasu i wiedzieć, że jej ludobójcze zamiary są w nią wpisane, Pan Redaktor powinien znać wypowiedzi już po tej orgii mordów, zapowiadające otwarcie powtarzanie takich bestialskich napaści do ostatniego Żyda. Pan Redaktor powinien być świadom, że mordowanie Żydów jest praktyką Hamasu od pierwszego dnia istnienia tej organizacji, która ostrzeliwuje od lat Izrael dziesiątkami tysięcy rakiet, wysyła terrorystów, wysyła tysiące balonów podpalających, świadomie i otwarcie poświęcając swoją ludność na ołtarzu religijnego fanatyzmu. Odpowiedź Izraela nie jest tylko jakimś brzydkim odwetem, na coś, co w Pana retoryce brzmi jak jakieś mało znaczące mordowanie Żydów, gwałcenie, torturowanie, obcinanie głów niemowlętom. Być może to jest powód, że nie zauważył Pan faktu, że ten „odwet” zmierza do zniszczenia magazynów broni i amunicji, tuneli, centrów dowodzenia i szkolenia. Ten odwet, jak to Pan nazywa. ma na celu wyeliminowanie ludobójczego wroga. Nie wiem, czy to jest właściwa chrześcijańska postawa, nie jestem chrześcijaninem.
Tak, ma Pan rację, po 7 października wzrósł na świecie antysemityzm i wzrosła nienawiść do Żydów. Te potężne demonstracje mają bardzo wyraźne hasła: „Palestyna od rzeki do morza”, albo jeszcze wyraźniejsze „Żydzi do gazu”. Nie, ci protestujący nie domagają się natychmiastowego uwolnienia porwanych żydowskich dzieci, kobiet i starców. Domagają się żydowskiej krwi. Dziennikarze, dolewają oliwy do ognia swoimi opowieściami o odwecie, starannie i celowo przemilczających bezmiar bestialstwa i jego zakorzenienie w islamskiej tradycji. Ludobójczy charakter Al-Kaidy, ISIS, Boko Haram jest wszędzie podobny, obcinanie głów, gwałty i tortury jest stałą praktyką, tu widzieliśmy dodatkowy sadyzm związany z wyszkoloną od kołyski nienawiścią do Żydów, przekazywaną przez rodziców, szkołę, meczet i media. Jakże elegancko pomija Pan wysiłki IDF, by zminimalizować ofiary cywilne, jak elegancko zmienia Pan zmagania z śmiertelnym ludobójczym wrogiem w odwet, jak bardzo po chrześcijańsku próbuje Pan przerzucić winę ze zbrodniarzy na ofiary. Widzieliśmy to już wiele razy. Widzimy to każdego dnia, kiedy kłamstwa Hamasu o zburzonym szpitalu podchwytuje się tak pospiesznie i łapczywie, że nawet nie ma czasu chociażby na pobieżne sprawdzenie, kłamstwa o braku dowodów na wykorzystywanie szpitali, szkół i meczetów przez Hamas są jak pociski armatnie służące rozpalaniu tej nienawiści, która Kościół hołubił przez stulecia. Można inaczej, można uczciwiej, ale Pan wybrał tradycję.