rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Sąd apelacyjny: Diecezja kaliska musi zapłacić 300 tys. zadośćuczynienia skrzywdzonemu przez księdza

Bp Damian Bryl. Fot. episkopat.pl

Wyrok kończy sprawę ciągnącą się od roku 2019.

W poniedziałek, 11 września, Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok z maja 2022 roku, przyznający Bartłomiejowi Pankowiakowi – jednemu z bohaterów „Zabawy w chowanego” braci Sekielskich – 300 tys. zł zadośćuczynienia od diecezji kaliskiej za krzywdy wyrządzone przez jej księdza, Arkadiusza Hajdasza (w czerwcu ubiegłego roku został on wydalony z kapłaństwa).

Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, diecezja musi doliczyć do tego ustawowe odsetki liczone od chwili złożenia pozwu w czerwcu 2019 roku, w tej chwili wynoszą one już 105 tys. zł. Poza tym diecezja ma pokryć koszty procesu oraz zwrócić Pankowiakowi koszty wynajęcia adwokata w dwóch instancjach. A za samo złożenie apelacji diecezja zapłaciła 30 tys. zł.

W maju ubiegłego roku ówczesny rzecznik diecezji, ks. Michał Włodarski, wydał komunikat, w którym informował, że diecezja zamierza co prawda zaakceptować „ostateczne wyroki niezależnego sądu”, póki co stoi jednak na stanowisku, że „odpowiedzialność za przestępcze czyny oraz zadośćuczynienie za nie ponosi przede wszystkim sam sprawca”.

Komentował to na naszych łamach Krzysztof Bramorski, publicysta i radca prawny. „Rację mają sądy, uznając odpowiedzialność diecezji czy zgromadzeń za czyny ich członków popełniane w związku z ich działalnością jako duchownych. I o ile argumentacja diecezji kaliskiej byłaby uzasadniona, gdyby chodziło o przestępstwo popełnione anonimowo – a więc bez związku z byciem księdzem i bez ujawniania tej okoliczności – jak kradzież, zabójstwo czy wypadek pod wpływem alkoholu, to nie ma ona racji bytu w sytuacji, gdy konkretnego chłopca molestował ksiądz, a nie nikomu nieznany pan Hajdasz” – zaznaczał.

Zapowiedź złożenia przez diecezję apelacji krytykował też Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”. „Pomimo zmian personalnych diecezja kaliska niezmiennie kieruje się troską przede wszystkim o interes finansowy Kościoła-instytucji, a nie troską o przyszłość Kościoła-wspólnoty. Dobro Kościoła utożsamione jest w Kaliszu (i nie tylko tam) z aktualnym stanem kurialnej kasy” – pisał.

Poprosiliśmy o komentarz do wczorajszego wyroku obecnego rzecznika prasowego diecezji kaliskiej, ks. Przemysława Kaczkowskiego. „Diecezja kaliska przyjmuje do wiadomości wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Po otrzymaniu uzasadnienia wyroku i zapoznaniu się z nim, zostaną podjęte dalsze decyzje w sprawie” – napisał ksiądz rzecznik.

Dodał również: „Diecezja, składając apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Kaliszu z dnia 23.05.2022 roku, skorzystała z przysługującego jej prawa. Złożenie apelacji w żaden sposób nie podważało krzywdy wykorzystania seksualnego doświadczonej przez osoby małoletnie ze strony duchownego. Krzywda ta została jednoznacznie uznana i potępiona przez decyzję sądu kościelnego skazującego sprawcę na karę wydalenia ze stanu duchownego”.

Półtora roku temu w przeddzień procesu swoje roszczenia wobec diecezji kaliskiej wycofał Jakub Pankowiak, drugi z braci, także wykorzystany w dzieciństwie przez księdza Hajdasza. „Wygrałem dużo więcej niż te pół miliona, o które wnioskowałem. Wygrałem coś, co jest niemierzalne, niematerialne. Przede wszystkim odzyskałem siebie” – mówił nam. „W ostatnich miesiącach doświadczałem tego, że jako pokrzywdzony biskupom przeszkadzam. To był dla mnie dodatkowy argument, żeby wycofać roszczenie. Zrozumiałem, że ani moja ewentualna wygrana, ani przegrana w sądzie nie da tego, na czym mi najbardziej zależało: realnej przemiany w Kościele. O to trzeba się będzie zmagać innymi sposobami” – podkreślał.

Wesprzyj Więź

Całą sytuację skomentował dla „Więzi” Robert Fidura, w młodości wykorzystany seksualnie przez duchownych, były członek Rady Fundacji Świętego Józefa (wcześniej publikował pod pseudonimem Wiktor Porycki): – Gdyby bp Damian Bryl był rzeczywiście troskliwym pasterzem, porozumiałby się w porę z braćmi Pankowiakami co do wysokości odszkodowania. Wyraźnie wolał jednak zapłacić o wiele więcej… A na dodatek teraz, gdyby ordynariusz kaliski miał honor, to taką samą kwotę, jaką sąd przyznał Bartłomiejowi, powinien osobiście przywieźć do domu Jakubowi Pankowiakowi.

Przeczytaj też: Jakub Pankowiak: Wycofałem pozew, bo chodziło mi o co innego niż pieniądze

DJ

Zranieni w Kościele

Podziel się

13
8
Wiadomość

I było by dobrze gdyby ten wyrok zakończył tę sprawę. Kuria powinna w końcu opublikować oficjalne przeprosiny dla wszystkich ofiar księdza A. H. Jednakże Towarzystwo Jezusowego z Puszczykowa w podobnej sprawie wystąpiło jeszcze do prezydenta o kasację…

@Sss, Kościół wyróżnia to, że przez długie lata przełożeni wiedzieli i świadomie kryli sprawców na przykład przenosząc do innych parafii. Na przykład ksiądz Paweł – Wrocław – Bydgoszcz, ksiądz Stanisław Polska – Ukraina. W ten sposób umożliwiali im popełnianie przestępstw w kolejnych miejscach. Żadna inna firma nie przenosiła swoich pracowników molestujących dzieci do innych miast czy krajów (trzymając się tej terminologii). Widzisz różnicę?

“Gdyby bp Damian Bryl był rzeczywiście troskliwym pasterzem, porozumiałby się w porę z braćmi Pankowiakami co do wysokości odszkodowania. Wyraźnie wolał jednak zapłacić o wiele więcej… A na dodatek teraz, gdyby ordynariusz kaliski miał honor, to taką samą kwotę, jaką sąd przyznał Bartłomiejowi, powinien osobiście przywieźć do domu Jakubowi Pankowiakowi”. Robert – kazde z Twoich slow trafia w dziesiatke! Nic dodac, nic ujac!

Zastanawiam się nad apelacją, która miała nikłe szanse powodzenia. Dlaczego mimo to biskup kontynuował sprawę, wiedząc, że tylko do niej dopłaci i pomnoży wizerunkowe kłopoty? Przypomina mi to postawę urzędników, którzy w sprawach dla siebie beznadziejnych idą jednak do sądu przeciw obywatelowi lub firmie bo wolą przegrać na mocy wyroku sądu, niż spotkać się z zarzutem przełożonych lub ewentualnie mediów, że byli ustępliwi. Wiele spraw sądowych jest po prostu niepotrzebnych. Tylko kto był odniesieniem dla biskupa w tej sprawie? Nie z naszej winy nie ma przejrzystości, więc mamy prawo spekulować. Wydaje mi się, że ks.biskup Bryl czuł się oceniany przez dominującą większość biskupów. A tam prawdopodobnie panuje front odmowy pogodzenia się z faktami. Ks.biskup zbierze wyrazy uznania kolegów w biskupstwie za “pryncypialne” stanowisko i za to był gotowy zapłacić więcej pieniędzy oraz “pocierpieć” z powodu “napaści” ludzi złej woli. Alternatywą jest dramatyczny brak racjonalnej oceny faktów. Czy tak, czy tak, to katastrofa – takie kierownictwo Kościoła nie wyciągnie go z kryzysu.

@Piotr Ciompa, a może wniosek jest znacznie prostszy i logiczniejszy. Kościół nie chce wypłacać odszkodowań – nie złożenie apelacji było by więc taką cichą zgodą na odszkodowania. A to jest nie do przyjęcia dla żądnego biskupa.

Apelacja to już nie bitwa dla poszkodowanego, on tam nie uczestniczy. Sąd sprawdza tylko prawidłowość postępowania. Moim zdaniem to tylko straty finansowe a przede wszystkim wizerunkowe dla KK. W pewnej starej księdze, którą KK uważa za istotną, jest coś o nadstawianiu drugiego policzka…

Być może hierarchia KK myśli, że jak będzie sprawiała wrażenie, że walczy do upadłego, to może kiedyś ten czy inny biskup będzie beatyfikowany.
Zakładam jednak, licząc na asyastencję Ducha Św., że taka sytuacja jednak nigdy się nie zdarzy.

Ciekawe jakimi przesłankami kierują się biskupi? Mają nadzieję że sędziowie postąpią wydając wyroki na zasadzie “wicie-rozumicie”? Że zignorują kodeksy iorzecznictwo? Że można ich nastraszyć?
Diecezje są jak widać nadal bardzo bogate jeśli stac je na dodatkowe odsetki i koszta. Jak kiedyś powiedział Terlikowski jedyną metoda na przywrócenie ich do wiary chrześcijańskiej jest zagłodzenie.

Pojawiają się pytania czemu biskupi tak postępują i sądzą się w beznadziejnych sprawach, gdzie wiadomo, że apelację przegrają. Taka postawa wynika niemal wyłącznie z przyjętej narracji, że “za przestępstwo odpowiada tylko sprawca, nie wolno pociągać do odpowiedzialności organizacji”.
W opisywanej sprawie kuria może na koniec powiedzieć “przyjmijmy do wiadomości (w domyśle niesprawiedliwy) wyrok, ale nadal stoimy na stanowisku, że mamy rację”.
Jest to smutny obraz upadku Kościoła, dla którego racja jest ważniejsza, niż sprawiedliwość.

Moim zdaniem ten wyrok pokazuje , że są ” równi i równiejsi”. Dlaczego odszkodowania nie wypłaca sprawca tylko instytucja ? Czy w świeckim świecie też za pracownika finansowo odpowiada zakład pracy ?

Szanowna Redakcjo ! Dziękuję za linki ale one nie rozwiązują mych pytań dlatego je ponawiam :Dlaczego odszkodowania nie wypłaca sprawca tylko instytucja ? Czy w świeckim świecie też za pracownika finansowo odpowiada zakład pracy ?

Moim zdaniem problem tkwi w słowie ” NIE STOSOWANO” … bo po pierwsze proszę podać przykłady kiedy “STOSOWANO” je wobec świeckich instytucji , po drugie czy po zastosowaniu tego przepisu bezpośredni sprawca też ponosi jakąś odpowiedzialność finansową czy jest bezkarny ?

Ad. 1. Wielokrotnie. To jest całkowicie standardowy przepis. Jeśli podpisze Pan umowę z jakąś instytucją na wykonanie prac, a ona zleci te prace podwykonawcy i podwykonawca coś zniszczy przy okazji prowadzenia prac, to może Pan skarżyć o odszkodowanie instytucję, z którą Pan podpisał umowę.
Ad. 2.
a) Zależy, jak osoba skrzywdzona sformułuje roszczenie. Znaczna część duchownych nie posiada własnego majątku.
b) Kara/bezkarność a odszkodowania to są dwie zupełnie różne kwestie.

To na koniec … Proszę podać kilka przykładów gdzie za pedofila zapłaciła ofierze świecka instytucja np. szkoła ( za nauczyciela). Nie wierzę, że pedofilia dotyczy tylko duchownych. Dziękuję.

Ostatni raz powtarzamy, że to nie jest regulacja dotycząca pedofilii, lecz ogólny przepis dotyczący szkody wyrządzonej przez podwładnego.
Art. 430 kodeksu cywilnego: “Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”.
Portale sądowe zawierają setki takich orzeczeń.

No i sprawca łamał wszelkie reguły kościelne. Cóż, również ta sprawa pokazuje, że z ludźmi trzeba b. ostrożnie i trzeba zakładać potencjalne problemy. Ostatnio na probostwo dzwoniła mi do drzwi czymś przestraszona niepełnoletnia parafianka, trochę , moim zdaniem, niedomagająca na umyśle. Uciąłem od razu rozmowę, kategorycznie odesłałem do domu- to wszystko przez domofon. Kiedyś bym otworzył i wysłuchał. Ale że świadków nie było to z ostrożności procesowej tak lepiej.

System finansowania w DE a w Pl to zupelnie inne światy. W DE nikt by nie pomyślał że oto duchowni maja sie składać na odszkodowania skoro to intytucja kurialna jak w Kaliszu zawaliła. Dlaczego wierni muszą płacić za coś za co odpowiedzialność ponosi ktoś inny. Choc owszem datki z podatku koscielnego w znacznej mierze pokrywaja koszty wynagrodzeń dla personalu zarazem duchownych i swieckich
A co nieruchomości w KK w DE to sytuacja jest nieco bardziej złożona i zwiazana jest z kilkoma czynnikami.
Ubywa wiernych ktorzy placa podatki nie stać już kurie na ich utrzymywanie. Tak tak w DE duzą cześć kosztow inwestycyjnych pokrywa Kuria
Po wtore przy dzisiajszych wymogach budowlanych zwiazanych z ekologia np trzeba wymienić okna i to ze specjalnymi certyfikatami a to są wysokie koszty
Po trzecie te budynki nie dość że stare to w wiekszosci czasu stoja puste a wiec po co inwestowac skoro i tak już nikt ich prawie nie używa
Te bydynki na rynku mają wartosc z racji dzialki jaka zajmuja a nie budynku.
Kościół w DE to syndyk masy upadłościowej ratuje sie tylko to co wydaje sie niezbedne ale w istocie to wszelkie redukcje kosztow poczynajac na nieruchomosciach i personelu. Niestety KK w DE przestaje być dojna krową ktora swoim mlekiem ma zywic cały swiat. Zasoby sie kończa a obecnie trwa wielki proces przebudowy struktur.

@Canisjusz
“Dlaczego wierni muszą płacić za coś za co odpowiedzialność ponosi ktoś inny”

Po pierwsze: po złożeniu datku czy to na “tacę” czy jakkolwiek inną to już nie są pieniądze wiernego a KK w Polsce nie musi się tłumaczyć z wydatków.
Zdaje się że raportów wiernym nie przedstawiają ?

Po drugie: nie muszą płacić – wystarczy nie dawać żadnych pieniędzy tam gdzie duchowni popełniają takie przestępstwa i problem dla danego wiernego z głowy.

Może jak w końcu głód zajrzy do garnka to się opamiętają i nie będą przestępców ukrywać tylko wydawać ich po pierwszym (sic!) przestępstwie prokuratorom ?

Ja robię tak od dawna i to działa – do nikogo nie mam pretensji o odszkodowania (słuszne zresztą odszkodowania!) bo za nie nie płacę.