Nawet jeśli będziemy mieli żonatych księży i kobiety jako kapłanki, nie uratuje to Kościoła – mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. Tomáš Halík.
Krzysztof Tomasik (KAI): Wygłosił Ksiądz Profesor w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej wykład „Duchowość w zsekularyzowanym mieście”, wspierając tym samym inicjatywę „Miasto Dialogu”. Dlaczego jest to tak ważny temat dzisiaj nie tylko dla Warszawy, Pragi, ale wszystkich wielkich miast świata?
Ks. Tomáš Halík: Megapolis – wielkie miasto – to symbol postmodernistycznego globalnego społeczeństwa. Warto przytoczyć słowa niemieckiego filozofa Martina Heideggera, który powiedział, że technika pokonała wszelkie odległości, ale nie stworzyła bliskości. To wielki problem. Wielu ludzi wielkich miast, nasze dzisiejsze społeczeństwo, utraciło tę wartość bliskości. Jesteśmy połączeni sieciami kontaktów w wielu wymiarach, ale w sumie wielu z nas jest samotnych. Tkwią w pseudobliskości poprzez internet i inne media. Dzisiejsza cywilizacja techniczna potrzebuje komplementarnych elementów, wszystkiego tego, co idzie w głąb ludzkiej egzystencji.
Dla wielu w zmaterializowanym i konsumpcyjnym społeczeństwie Zachodu (i nie tylko) duchowość to abstrakcja. Zatem, w wymiarze antropologicznym, czym jest duchowość? Dlaczego w ogóle duchowy wymiar, w tym chyba najważniejszy religijny, człowieka jest tak ważny? Ksiądz Profesor mówi często o zjawisku przedefiniowania duchowości, w tym o odchodzeniu od instytucjonalnie praktykowanej wiary religijnej, szczególnie w wielkim mieście. Jak pogłębiać duchowość we współczesnym świecie?
– Dla mnie w tym kontekście ważne jest wszystko to, co łączy się kwestią ogólnie pojętego sensu. Wymiar duchowy łączy się z głębokim sensem życia, czyli szeroko pojętym pytaniem o sens egzystencji, konkretnego życia tu i teraz, mojej osobistej sytuacji i mojego miejsca w świecie. Codziennie musimy szukać odpowiedzi na te pytania.
Nie ma powrotu do monochromatycznej cywilizacji, jednobarwnego chrześcijaństwa jak w średniowieczu. Chęć powrotu do takiego stanu jest iluzją. Już zawsze pozostaniemy społeczeństwem pluralistycznym
Musimy też dbać, w pewnym wymiarze, o kontemplatywne postrzeganie rzeczywistości. Nie możemy być powierzchowni, musimy uwolnić się od prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, tym samym uwolnić się od prostych rozwiązań, jakie daje nam choćby reklama czy ideologia.
Trzeba zachować dystans, a do tego potrzebujemy trochę ciszy, kontemplacji i pójścia w głąb. Trzeba postrzegać rzeczywistość postrzegać w szerokiej perspektywie. Dla mnie to jest właściwy wymiar duchowy.
Świat w wielu wymiarach przeżywa kryzys, widzimy wiele negatywnych stron globalizacji, takich jak wojny, terroryzm, przemoc, coraz głębszy rozdźwięk między bogatymi i biednymi krajami itd. Jak my, katolicy, powinniśmy opowiedzieć na te problemy?
– Globalizacja ma oczywiście swoją pozytywną stronę. Była między innymi przyczyną upadku komunizmu. Silne ekonomicznie państwa wygrały z tzw. gospodarką planową, kontrolą kultury we wszelkich wymiarach itd. i pozwoliły nam uczestniczyć w globalnym rynku idei i gospodarki, dzięki konkurencji pogrążyły komunizm, który konkurencję wolnego rynku uznawał za coś „śmierdzącego”. Oczywiście teraz jesteśmy także konfrontowani z ciemnymi stronami globalizacji, np. rozprzestrzenianiem się różnych chorób, jak choćby ostatnio pandemię koronawirusa. Ponadto mamy globalizację terroryzmu i wojen, jak to nazwał papież Franciszek – III wojny światowej w kawałkach.
Reakcją na kryzys globalizacji jest bardzo często populizm, nowy nacjonalizm, fundamentalizm religijny, ekstremizm polityczny i tym podobne. To fałszywe odpowiedzi na problemy. Przypomnę stanowisko o. Teilharda de Chardin, francuskiego teologa, filozofa, antropologa i paleontologa, który był pierwszym prorokiem globalizacji. Mówił on o uplanetyzowaniu ludzkości, zastrzegając, że nie jest to jakiś automatyzm, ale ludzkość potrzebuje właściwych odpowiedzi na tę sytuację, potrzebuje jej w wolności, jednoczącej siły, jaką jest miłość.
Obecnie jesteśmy w momencie, gdzie globalizacja, tak czy tak, się rozwija. Z wielkimi problemami, jak zamiany klimatyczne, niszczenie środowiska naturalnego, czy nowe choroby. Tych problemów nie można rozwiązać na płaszczyźnie jednego narodu i dlatego potrzebujemy współpracy ponad państwowymi i kulturowymi granicami.
Proces globalizacji potrzebuje także transformacji, jednoczenia w wymiarze ekonomicznym i technologicznym. Potrzebujemy także moralnej i duchowej więzi. Nie potrzebujemy żadnych ideologii, w tym chrześcijaństwo także nie może być jakąś ideologią. Potrzebujemy szeroko rozumianego ekumenizmu. Ekumeniczne chrześcijaństwo powinno odgrywać inspirującą rolę. Nie ma powrotu do monochromatycznej cywilizacji, jednobarwnego chrześcijaństwa, jak to miało miejsce w średniowieczu. Chęć powrotu do takiego stanu jest iluzją. Zawsze pozostaniemy społeczeństwem pluralistycznym.
Potrzebujemy głosów, które będą ludzi zbliżały do siebie w duchu solidarności i wzajemnego szacunku. W innych religiach także mamy takie same albo zbliżone etyczne postrzeganie świata. Nasza chrześcijańska wiara w tej „symfonii pluralizmu i różnorodności” ma do odegrania ważną rolę.
W Kościele katolickim żyjemy obecnie procesem synodalnym, który ma być odpowiedzią na kryzys Kościoła. Według Księdza Profesora w jakiej sferze Kościół najbardziej jest w kryzysie? Czy jest kryzys struktury, hierarchii, zarządzania?
– Sytuacja Kościoła jest podobne do tej przed reformacją. Skandale związane z seksualnymi, psychicznymi i duchowymi nadużyciami były czymś co, przeważyło szalę. Tysiące wiernych w różnych krajach z tego powodu odwróciło się od Kościoła. Ale stało się tak nie tylko z powodu nadużyć. Wielu ludzi spostrzegło, że Kościół nie odpowiada na ich istotne pytania egzystencjalne. Proces ten nazywamy sekularyzacją, a praktycznie jest to ekskulturacja.
Głównym zadaniem Kościoła jest ewangelizacja, a ona potrzebuje inkulturacji. Ewangelizacja bez inkulturacji jest czystą indoktrynacją. My, Czesi i Polacy, którzy żyliśmy w systemie komunistycznym, mamy alergię na wszelkie formy indoktrynacji. Inkulutracja jest procesem inkarnacji chrześcijańskich wartości w styl życia i sposób myślenia.
Jak powiedziałem, jesteśmy od dawna świadkami procesu ekskulturacji z dziedzictwa religijnego i to jest problem. Porównanie z czasami przed reformacją, kiedy handlowano odpustami, jest właściwe. Było to wtedy, można powiedzieć, zjawisko marginalne, ale Marcin Luter wskazał, że to wielki i głęboki symptom kryzysu średniowiecznego Kościoła, związków Kościoła z władzą, duchowieństwa z świeckimi i innymi negatywnymi zjawiskami. To doprowadziło do reformacji. Z drugiej strony odpowiedzią była katolicka reformacja, której symbolami są wielkie postaci mistyków ówczesnych czasów takich jak choćby św. Teresa z Avila, św. Ignacy Loyola czy św. Karol Boromeusz.
Zatem potrzebujemy nowej katolickiej reformacji?
– Tak. Obecnie skandale nadużyć seksualnych też są w sumie zjawiskiem marginalnym, ale papież Franciszek – mając prorockie spojrzenie – wskazał, że to symptom wielkiego kryzysu systemu całego Kościoła. Nazwał to m.in. chorobą klerykalizmu, czyli nadużyciem władzy i autorytetu. Dlatego musimy się pozbyć tego systemowego klerykalizmu.
Potrzebujemy nie antymodernistycznego Kościoła, który jest związany ze starymi tradycjami, ale potrzebujemy Kościoła synodalnego, Kościoła, który trzeba odnowić w nowym kontekście, bez biurokratycznego klerykalnego systemu sprawowania jakiejś władzy. Trzeba iść wspólną drogą, czyli drogą synodalną, drogą, na której razem są biskupi, duchowieństwo, świeccy, kobiety i mężczyźni. Na nowo uchwycić razem to wszystko, czego wymaga od nas Chrystus. Odnowić nie tyle struktury, ale w naszej różnorodności odnaleźć głęboką jedność w Chrystusie.
Nasza wspólna droga oznacza także ekumenizm, w szerokim sensie, w tym także w sensie dialogu międzyreligijnego. Jestem przekonany, że w tym sensie Kościół synodalny, ekumeniczny może być ważnym impulsem dla całego społeczeństwa. Demokratyzacja Kościoła w czasie reformacji była także zachętą dla demokratyzacji społeczeństwa. Mam nadzieję, że synodalna restrukturyzacja Kościoła może dzisiaj być inspiracją dla pokojowej współpracy całej rodziny ludzkiej.
Kościół jest sakramentem, znakiem należącego do całej ludzkości Chrystusa. Urzeczywistnienie tego celu ma wymiar eschatologiczny. Jedność nie ogranicza się do naszego ziemskiego życia, ale ma sens jedności w perspektywie wieczności. Na tej drodze musimy wszystko robić, by pokonać wszelkie uprzedzenia, stereotypy i by naszą chorą historię przetworzyć w kulturę zrozumienia i wzajemnego szacunku.
Potrzebujemy nie antymodernistycznego Kościoła, a Kościoła synodalnego. Trzeba nam iść wspólną drogą, drogą, na której razem są biskupi, duchowieństwo, świeccy, kobiety i mężczyźni
Synodalność jest naszym wielkim zadaniem. Jestem zachwycony, że papież Franciszek zainspirował reformę Kościoła, w którym jest miejsce i dla hierarchii, i dla struktur demokratycznych, ale i też dla profetycznego ducha Kościoła. Jestem zachwycony, że na katedrze św. Piotra zasiada osobistość mająca wymiar prorocki, która jest przekonana, że Kościół potrzebuje synodalnej reformy. To wielki znak naszego czasu.
Czy dobrą odpowiedzią na reformę Kościoła jest kontrowersyjna droga synodalna w Niemczech? Czy nie prowadzi ona do protestantyzacji Kościoła katolickiego i tym samym schizmy?
– Uczestniczyłem w kontynentalnym zebraniu Synodu Biskupów w Pradze i doświadczyłem wielu nieporozumień i uprzedzeń między Kościołami lokalnymi ze wschodniej i zachodniej Europy. Były gorące debaty i spory. Myślę, że jeśli ktoś patrzy na to inteligentnie, a nie powierzchownie, stereotypowo, jeśli kieruje się dobrą wolą – to mimo wszystko można się porozumieć. Przecież potrzebujemy siebie w swej różnorodności.
W ramach procesu synodalnego mamy też postulat decentralizacji mocno scentralizowanej kościelnej struktury, ponieważ Kościoły lokalne znajdują się w różnych sytuacjach, na różnych poziomach rozwoju i przemian. Kościoły na Zachodzie od dawna żyją w sekularyzowanych społeczeństwach i wiedzą, czego w takiej sytuacji najbardziej potrzeba.
Polska obecnie także jest poddawana szybkiej sekularyzacji, dlatego Kościół w Polsce i Kościoły w krajach Europy środkowo-wschodniej muszą się od Kościołów na zachodzie wiele uczyć: jak funkcjonować w sytuacji globalnego i radyklanego pluralizmu oraz sekularyzacji. To będzie trochę trwało. W tym kontekście Kościół w Niemczech i Francji ma wiele doświadczeń, którymi może się podzielić.
Słuchaj też na Soundcloud i w innych aplikacjach podcastowych
Odnośnie do drogi synodalnej w Niemczech, to rozumiem wiele impulsów, jakie ona niesie z sobą, są wśród nich ważne pytania. Ale mam też krytyczne spostrzeżenia. Przede wszystkim nie można przeceniać wagi reform strukturalnych. Można zrozumieć potrzebę wprowadzenia święceń kapłańskich dla viri probati (wypróbowanych mężów), ponieważ już od dawna tacy księża są w Kościele katolickim. Prawdopodobnie takich kapłanów w przyszłości będzie coraz więcej.
Podczas spotkań w niemieckim Kościele stale przestrzegam przed przecenianiem reform strukturalnych. Nawet jeśli będziemy mieli żonatych księży, a nawet kobiety jako kapłanów, to nie może to uratować Kościoła jako takiego. Nie wolno nam w tym widzieć zbawienia. Zasadniczo należy zmienić struktury, aby nie przeszkadzały w głębszym życiu wiary. Przede wszystkim potrzebujemy duchowego pogłębienia i teologicznej odnowy. Oczywiście potrzebujemy reformy strukturalnej, ale to Kościoła nie może ratować. Nie obawiam się schizmy. Potrzebujemy cały czas dialogu i zrozumienia w szerokim kulturowym i historycznym kontekście.
W kontekście reformy dla wielu problemem jest też język, jakiego używa się w Kościele. Mówi się językiem dla wielu niezrozumiałym. Jak zatem dotrzeć, szczególnie do młodych ludzi, z przesłaniem Ewangelii?
– Musimy rozróżnić tradycję od tradycjonalizmu. Tradycja jest związana z reinterpretacją. Stale musimy stawiać na nowo pytania związane z naszą chrześcijańską tożsamością, którą oczywiście musimy chronić. Niestety niekiedy język i formy, w jakich to robimy, są przestarzałe, a to ogranicza dostęp do rdzenia tradycji i tym samym Ewangelii. Istotę bycia wiernym chrześcijańskiej tradycji musimy stale odnawiać także w języku, jakiego używamy.
Jak ocenić dziedzictwo Jana Pawła II i Benedykta XVI w kontekście obecnych problemów Kościoła?
– To dwaj wielcy papieże na swój czas, w fazie historii Kościoła, w jakim przyszło im sprawować papieski urząd. Był to przede wszystkim czas sporu z nowoczesnością.
W tym kontekście jest dla mnie symbolicznym słynny dialog kard. Josepha Ratzingera, na rok przed wyborem, z niemieckim filozofem Jurgenem Habermasem w Akademii Katolickiej w Monachium. Obaj zgodzili się, że liberalny, świecki humanizm i katolickie chrześcijaństwo potrzebują siebie nawzajem. Aby przezwyciężyć jednostronność obu stanowisk, potrzebują kompatybilności. Było to dobre zakończenie wieloletnich konfliktów między katolicyzmem a nowoczesnością. Nie ma adaptacji, ale też nie ma kontrkultury. Jest kompatybilność równoważąca. Benedykt XVI odegrał bardzo ważną rolę w tym okresie.
Dobry Bóg wybrał wielkich papieży na czas XX w. Ale teraz jest nowa sytuacja, z nowymi wyzwaniami. Obecnie musimy poszukiwać nowych dróg, ponieważ stoją przed nami nowe zadania i do ich realizacji mamy papieża Franciszka. M. in. reformuje on Kurię Rzymską krok po kroku z jezuicką wytrwałością i daje wiele dobrych impulsów.
Na koniec: wybitny niemiecki teolog ks. Karl Rahner powiedział: „Chrześcijaństwo przyszłości będzie mistyczne, albo nie będzie go wcale”. Czy tak będzie?
– Tak będzie. To jest główny motyw moich wykładów i książek. O tym stale mówię: o potrzebie głębokiego wymiaru duchowego, głębokiej duchowości.
Teologia mistyczna jest „scientia experimentalis” – „eksperymentalną nauką” o Bogu. Potrzebujemy nie tylko ortodoksji, ortopraksji, ale także ortopatii patosu, który jest wewnętrznym doświadczeniem wzniosłości i uczuciowości. Razem tworzą one drogę odnowy i pogłębienia chrześcijaństwa, co nadaje autentyzmu praktyce moralnej naszego życia. Bezwzględnie potrzebujemy wymiaru głębi wiary, duchowości i liturgii, to jest dzisiaj najważniejsze.
Ks. Tomáš Halík – ur. 1948. Filozof, teolog i socjolog, profesor Uniwersytetu Karola w Pradze, eseista. Był doradcą czeskiego prezydenta Václava Havla. Laureat Nagrody Templetona w roku 2014. W Polsce ukazało się wiele jego książek, m.in.: „Wzywany czy niewzywany, Bóg się tutaj zjawi. Europejskie wykłady z filozofii i socjologii dziejów chrześcijaństwa”, „Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą”, „Drzewo ma jeszcze nadzieję. Kryzys jako szansa”, „Przenikanie światów. Z życia pięciu wielkich religii”, „Hurra, nie jestem Bogiem!”, „Chcę, abyś był”, „Dotknij ran: duchowość nieobojętności”, „Teatr dla aniołów: życie jako religijny eksperyment”, „Różnorodność pojednana” „Czas pustych Kościołów”, „Popołudnie chrześcijaństwa. Odwaga do zmiany”. Mieszka w Pradze.
Przeczytaj też: Reforma Kościoła nie uda się bez ożywienia duchowości
„„Chrześcijaństwo przyszłości będzie mistyczne, albo nie będzie go wcale”. Czy tak będzie?
– Tak będzie. ”
Przyznam, że się już gubię. Dopiero co była na tych łamach ostra krytyka mistycznych nawiedzeń (vide afera Jeana Vaniera), a teraz ma to być ratunek dla chrześcijaństwa?
Ma być mistyka, ale taka mało mistyczna 🙂
Albo pójście drogą zielonoświątkowców: mówienie językami, padanie na podłogę i wszystko to o czym pisze ks. Kobyliński. Z zimnym racjonalizmem (w potocznym tego słowa znaczeniu) tak samo nie ma to nic wspólnego.
Marek.
Mało mistyczna mistyka to była jednak w tej bazie i nadbudowie.
Niby miało być dobrze, a wyszło fatalnie.
I
Zaczynają mnie ciekawić nicki z 2 na końcu.
Niezła kolekcja. Była kiedyś Anna2.
Może też sobie sprawię jakiś nowy – JK2 ?
małyjanio też miło się prezentuje może małaasia?
Ale ad rem.
Dla różnego kolektywu tutejszego taka anegdota.
Tischner z „ Kapelusza na wodzie” 🙂
…do Łopusznej przyjechał marksista z wykładem zatytułowanym „Pan Bóg nie istnieje”. Spędzono gospodarzy; słuchali w milczeniu, tępym wzrokiem patrząc w dal. Po wykładzie prelegent bezskutecznie zachęcał do dyskusji, aż wreszcie jeden z górali odezwał się: „Piknieście to mówili, Pana Boga musi nie być, ale ja się was pytom, dlaczego nie ma gwoździ w spółdzielni?” Prelegent odpowiedział, że nie o tym miał mówić, ale jak chcą, to i na to pytanie odpowie. Zaczął szeroko uzasadniać brak gwoździ przejściowymi trudnościami. Gdy skończył, głos zabrał znów ten sam góral: „Piknieście to mówili, gwoździ musi nie być, ale ja wam teraz powiem: gwoździe w spółdzielni som””.
@ Adam: Nie trzeba popadac w panike i sie gubic. Mistyka to szukanie innego poziomu refleksji nad rzeczywistoscia. Chyba sie moze Pan z tym zgodzic? Ale mistyka nie byc oderwana ani od zdrowego rozsadku – no bo przeciez nikt nie powie, ze seks z kierownikiem duchowym prowadzi do glebszego zjednoczenia z Trojca Najswietsza; ani od kontroli zewnetrznej – a tej to juz zupelnie zabraklo u Vaniera, popieranego dodatkowo przez Pawla VI, JPII i innych. Taka mistyke to mozemy sobie podarowac… I wszystko jasne.
Mistyka i zdrowy rozsądek? I do tego jeszcze kontrolowana zewnętrznie?
Ciekawa koncepcja…
@ Adam: Przyznam sie, ze jej sam nie wymyslilem. Juz w pierwszych wiekach chrzescijanstwa anachoreci reflektowali swoje przezycia mistyczne z innymi pustelnikami. A mysmy 2000 lat pozniej o tym zapomnieli i teraz kazdy hochsztapler, od Pawla M. poprzez Boshomore czy Rupnika, porywa za soba tlumy, bo „on tak cudownie umie w mistyke”. Nikt nad nimi nie mial zewnetrznej kontroli, a i ze zdrowym rozsadkiem tez byli na bakier. Ot i cala tajemnica.
@Adam:
To świetnie, że się Pan gubi! Bo my tu nie jesteśmy od udzielania prostych odpowiedzi.
https://wiez.pl/2023/04/08/merton-boze-nie-mam-pojecia-dokad-zmierzam/
A w kwestii wizji mistyki przyszłości warto zajrzeć do bieżącego numeru kwartalnika „Więź”, np.
– do artykułu Justyny Nowickiej.
https://wiez.pl/2023/03/28/duchowosc-przyszlosci-miedzy-baumanem-a-rahnerem/
– do samego ks. Tomasa Halika:
https://wiez.pl/2023/02/07/ks-halik-reforma-kosciola-nie-uda-sie-bez-ozywienia-duchowosci/
– lub do refleksji Zbigniew Nosowskiego:
https://wiez.pl/2023/03/28/nadzieja-w-wyjsciu/
Księdzu Halikowi raczej przeszkadza katolicyzm w Polsce, skoro za jego wzory podaje Francję czy Niemcy.
Drzewo ma nadzieję. I niektórzy Zacheusze schodzą z drzewa.
Książki warte są czytania. Chcę abyś był.
Znasz?
Joanna, a to znasz?
https://www.youtube.com/watch?v=Kd_qLZEFUmw
Nie polecam, choć warto tak dla rozeznania. Dzisiaj takie czasy, że lepiej poznaje się po tym, jak kto mówi, niż jak pisze.
I najlepiej jak robi.
Tomasz Halik jest potrzebny!
Ciesze sie, ze ks. Halik rozgranicza „sukces” duszpasterski od podstawowych zasad wspolzycia miedzy wiernymi. Jego slowa nalezaloby wykuc na skale: „Nawet jeśli będziemy mieli żonatych księży, a nawet kobiety jako kapłanów, to nie może to uratować Kościoła jako takiego. Nie wolno nam w tym widzieć zbawienia. Zasadniczo należy zmienić struktury, aby nie przeszkadzały w głębszym życiu wiary”. Mieszkajac w Niemczech moge to tylko potwierdzic. U nas w parafii kobiety glosza kazania, prowadza nabozenstwa Slowa Bozego i odprawiaja pogrzeby. To ubogaca nas wszystkich w nieporownywalnym stopniu. Podobnie jak absolutna przejrzystosc finansowa parafii – proboszcz dostaje swoja pensje (4800,- euro), a kasa parafialna rozporzadza Rada. Czy to jest lepiej? Na pewno uczciwiej i normalniej. A jesli chodzi o przestepstwa tuszowania, to biskupi niemieccy sami podaja sie do dymisji (wylaczajac kard. Woelkiego) i nie trzeba ich karnie usuwac dekretami watykanskimi. To tez owoc niemieckiej Drogi Synodalnej.
Zapis tej rozmowy jest jakiś sztuczny. Być może to skutek redakcji. Nie znam nikogo, kto by tak mówił coś wyjaśniając. Jak można w takiej sytuacji nie używać zdań wielokrotnie złożonych? Czytane na głos brzmi jak wbijanie gwoździ.
Mam podobne odczucia. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, czy redakcji, ale nie da się tego czytać. Gdybym nie wiedziała co i jak mówi i pisze ks.Halik, to niewiele bym chyba zrozumiała z tego tekstu. Szkoda
@Robert Forysiak Wątpie, że Halikowi ta forma katolicyzmu przeszkadza. W niektórych krajach po prostu nie sprzedają się już całuny turyńskie, egzorcyzmy i stygmaty… 21. wiek to era społeczeństwa informacji, pluralizmu i równouprawnienia. Nikt tego nie odkręci. Osobiście wątpię, że taki średniowieczny wariant może mieć jakąkolwiek przyszłość … Ale czas pokaże …
Kościół Katolicki zasadniczo zapomniał, że średniowiecze już się skończyło i że mamy 21 wiek…
To nie zapomnienie, raczej wypieranie rzeczywistości.
W średniowieczu św. Franciszek poszedł dalej i śmielej niż jakikolwiek wierzący z 21 wieku.
Mowa o KK jako instytucji, a nie o poszczególnych światłych jednostkach, które zawsze były, są i będą … Chyba nikt dziś nie będzie gloryfikował dokonań KK w średniowieczu …
A ja mówię o Kościele jako wspólnocie i sakramencie Boga.
A co takiego zrobił św. Franciszek w tym średniowieczu? Konkretnie, bez legendy.
nauczył nas ekologii …
No zrobił coś takiego, że w jego postać wcielił sie aktor znany ze scen erotycznych w amerykańskich filmach 😉
Wojtek, a teraz na poważniej. Nie umknął mojej uwadze belferski ton twojego żądania, ale niech Ci będzie. Skoro wymagasz konkretów, to ja bardzo chętnie przedstawię, a nawet dam Ci początkowy wybór do dyskusji. Zatem konkret ode mnie według czyjej książki chcesz usłyszeć: Michele Feuilleta, Jacquesa Le Goffa. Ivana Gobryego, Guida Vignelliego, czy ewentualnie Andrzeja Zająca lub Ireneusza Ledwonia?
Możesz sam zdecydować.
Skoro Ty nie chcesz, to i mi nie zależy. Sama kwestia niczego nie tłumaczy.
Ok, pozostanę więc przy stanowisku zgodnym z historią, że św. Franciszek nie poszedł śmielej i dalej, niż wierzący w XXI wieku. Tym bardziej, że to właśnie przemiany wieku XX i obecne w XXI bardziej dotykają istoty tego, co w Kościele wymaga naprawy.
Wojtek, to znaczy że Bergolio zbyt pochopnie przyjął imię Franciszka. Zapomniałeś dać historię w cudzysłów. Czy taką „historię” kreuje się w wojtkowskim ośrodku badań franciszkańskich?
Poproszę więc o konkrety.
Nikt ze współczesnych wierzących nie pójdzie dziś tak daleko jak Franciszek, który oświadczył o kapłanach również tych, co gorszą swymi grzechami, że: „I tych, i wszystkich innych chcę się bać, kochać i szanować jako moich panów. I nie chcę się dopatrywać w nich grzechu, ponieważ rozpoznaję w nich Syna Bożego i są moimi panami”. Współcześni antyhagiografowie św. Franciszka mogliby go obwołać europejskim patronem klerykalizmu. Czy ten konkret spełnia wymogi wojtkowej hermeneutyki? Czy mogę Cię wyręczać na forum w razie choroby? 😉
To sobie niestety nie porozmawiamy, gdy chodzi o konieczność zreformowania samej instytucji … Taki „whataboutism” KK w niczym nie pomoże …
Przypomnę, że XX wiek stworzył dwa największe ludobójcze totalitaryzmy,a jest szansa,że wiek XXI prześcignie go w głupocie. Na przykład w średniowieczu ktoś kto potrafił pisać jednocześnie był bardzo dobrze wykształcony dzięki temu i nie trzeba było czytać tylu głupot…
Dla przypomnienia: Akurat w przypadku nazizmu, rola KK jako instytucji ograniczała się do bezczynnego przyglądania… Papież Pius XII wcale nie interesował się losami Żydów (Proszę przeczytać „The Pope at War: The Secret History of Pius XII, napisaną przez David I. Kertzer ). A sam antysemityzm też znikąd się nie zrodził … Nie spominając już o tak zwanej „rat line”, która prowadziła poprzez Watykan i którą przestępcy wojenni byli szmuglowani do Ameryki Płd … Więc nie wiem, o czym Pani mówi.
A poruszysz temat komunizmu? Bardzo byłabym ciekawa akurat Twoich refleksji na ten temat.
Późniejszy udział KK w walce z komunizmem nie zmaże niestety obojętności Piusa XII wobec holocaustu, antysemityzmu KK, nie zniweluje też inkwizycji w średniowieczu, dzisiekszych skandali wokół pedofilii i innych równie przykrych kwestii, zwiazanych z tą instytucją. W dzisiejszej etyce panuje taka prosta regułą, że ofiar ludzkich nie amortyzyje się dobrymi uczynkami / osiągnięciami dokonanymi w innym miejscu. To nie księgowość … To chyba Pani jako osobie wierzącej powinno być jasne …
Tak, to cudowne średniowiecze ze swą ikwizycją, „próbą wody” i egzorcyzmami … Przekonała mnie Pani …
Tu na Więzi to rozmowy o Kościele czasem jak wschodu z zachodem.
A czy ktoś zwrócił uwagę na te zdania o marginalnych zjawiskach?
Marginalne zjawisko odpustów, które piętnował Luter, aż wreszcie porzucił Kościół.
I doktrynę. Oraz marginalne zjawisko pedofilii.
„Tak. Obecnie skandale nadużyć seksualnych też są w sumie zjawiskiem marginalnym, ale papież Franciszek – mając prorockie spojrzenie – wskazał, że to symptom wielkiego kryzysu systemu całego Kościoła.”
Ciekawy jest ten przymiotnik marginalny. Marginalny, a przyczyną kryzysu… w obu przypadkach.
Kryzysu wiary ludzi. Nie Kościoła.
I faktycznie pedofilia i jej ukrywanie dla niejednego wierzącego była powodem zostawienia Kościoła. Również dla mnie. Ale wróciłam i to ważne doświadczenie. Ten powrót.
Czytałam kiedyś książkę „Drzewo ma jeszcze nadzieję” 2010 rok. Oraz „Chcę abyś był”. 2014.
Spójna narracja w książce była.
A teraz czytam ten wywiad po raz kolejny i widzę, że dobrze, że Kościół jest nie tylko w naszych ludzkich rękach, bo nawet w tym wywiadzie ksiądz jakby sam nie wie czy ma iść z duchem czasu i jak bardzo i czy ocalić struktury czy nie i jakie.
Drzewo ma nadzieję. Chrześcijaństwo nie upadnie.
Choć mu to przepowiadają niektórzy.
Większość nie wróci… A czy chrześcijaństwo upadnie? Wierzenia starożytnego Egiptu trwały 3500 lat i upadły. Nic nie jest wieczne…
@Łukasz
https://wiez.pl/2023/04/24/przeciwko-normalizowaniu-prostytucji/
Cytat z komentarza:
„I w ten sposób niemal cała ludzkość jest “moralnymi degeneratami”, bo przeważający procent ludzkości, poczynając już od małych dzieci ogląda pornografię. Także kobiety: “20 proc. kobiet w wieku od 18 do 30 lat ogląda pornografię przynajmniej raz w tygodniu.” Podobnie miliony piją , kradną, oszukują, wykorzystują seksualnie, kłamią etc.
I tak od dziesiątków tysięcy lat. Przecież to już o sobie wiemy, człowiek to potwór. No i co teraz?”
Prowokacja czy komentarz poważny. Bo już się czasem gubię na tej Więzi, mimo moderacji.
Ale może brawo. To może moralność jest po coś potrzebna?
I ten Kościół jednak ma rację jak o czymś poucza jak niewygodny rodzic nastolatka?
Ale czekaj, po co Kościół skoro popełnia błędy.
Przyłapmy rodzica na niespójności i rozgrzeszmy się z dobrych zasad. Jak dzieci.
Chat nas nie zbawi. Czy to będzie GPT czy JPRDL.
I inni guru tego świata. Mocni. Ale można w to wierzyć, Łukasz.
I też wiem, że upadnie ta Świątynia. Czyli blichtr zewnętrzny. Tego się nie obawiam.
Ale wylewania dziecka z kąpielą – już tak.
Chrześcijaństwo to religia jak każda inna, a mnóstwo religii już przeminęło. Bogów ludzkość wymyśliła ponad 2000, a ilu teraz się czci?
Ja czczę Boga o numerze 16670.
Ileż już ludzkość wymyśliła powodów, żeby nie wierzyć w Jezusa Chrystusa, ileż już takich minęło.
A wierzenie w Jahwe trwają 3500 lat i nie upadają…
Nikt z tym nie ma najmniejszego problemu… Dostanie się Pan do nieba o numerze 16670. Peace, love & harmony!
Ten numer już został zarezerwowany. To numer obozowy Kolbego
Jeśli Panu to epatowanie numerami obozu koncentracyjnego w czymś pomaga … Proszę bardzo …
Skoro Pan prosi 😉
„Ludzkość”? W Jezusa Chrystusa wierzy jakieś 30% ludzkości, w Jahwe całe 2 promile… Gdyby urodził się pan w Ankarze albo Agrze, zapewne wierzyłby pan w boga o zupełnie innym numerze 😉
Tak, nalegam … Przy okazji może mi Pan jeszcze wytłumaczyć, co wątek Kolbego wnosi w tę dyskusję? I dlaczego Bóg miałby nosić jego numer obozowy… Bo nie do końca rozumiem, o co tu Panu chodziło ….
Nie szkodzi.
Trochę się włączę. W rozmowę.
Może chodzi o zdolność do oddania za kogoś życia.
Tak po prostu.
Wiem, że chrześcijaństwo ma w sobie, według niektórych, gen autodestrukcji. Ok.
No cóż, jednak w życiu poświęcamy się różnym sprawom, po prostu jak nam na czymś zależy, to zwykle nie nazywamy tego negatywnie czyli destrukcją, tylko wtedy raczej: oddaniem, zawierzeniem itp – może to też być praca – jak w Japonii. Tam to dopiero poświęcenie…
A ministerstwo ds. samotności?
Nie brzmi przypadkiem jak z Harrego Pottera?
Ministerstwo Magii?
Społeczeństwo postpandemiczne też ma swoje wyzwania.
@Joanna Krzeczkowska „Zdolnośią do oddania za kogoś życia” wykazał się również Korczak, świadomie rezygnując z kilkakrotnie proponowanej mu ucieczki na aryjską stronę. A jak wiemy, był Żydem … Takie oddanie jest nam znane i z innych kręgów kulturowych … Więc nie monopolizujmy tego …
Adam
Istnieje różnica między oddawaniem życia za rodzinę, bliskich, i znajomych, ojczyznę, czyli jednak w jakiś sposób swoich, a nie tych obcych. Więzi.
I proszę nie pisać o Legii Cudzoziemskiej. To inny poziom motywacji.
Gotowość oddania życia za nieznajomego. Bezpośrednio. Impuls.
Miłowanie nieprzyjaciół. To dalej są wyzwania i będą.
@Joanna Krzeczkowska Nie chcę konkurować z Panią jako autorytetem moralnym. Nie czuję się po prostu na siłach, aby ustalać, która ofiara była większa – ta Kolbego czy Korczaka. Ustalanie jakiejkolwiek hierarchii i przez to dewaluowanie jednej z tych osób uważam za głeboko niestosowne. Na tym kończę mój udział w tym forum … Vaya con Dios!
Oczywiście,że są rzeczy wieczne choćby prawda. Religie i cywilizacje upadały bo były wypierane przez wyższe religie i cywilizacje. Chrześcijanstwo nie ma konkurencji.
Gdyby nie miało konkurencji, to by nie było religią notującą największy odpływ wyznawców.
Zgadza się, na wsi polskiej nie ma konkurencji …
@Joanna Krzeczkowska Nikt tutaj nie mówi o upadku Chrześjaństwa jako takiego. Upadło co innego, i to się raczej już nie podniesie, jeśli nie wyciągnie wniosku ze swojego upadku i zmieni swojego postępowania. Tu nie trzeba być jasnowidzem …
Dla porządku, ja wspominałem o upadku chrześcijaństwa jako takiego (nie tylko systemu kościelnego). Zwracałem uwagę na zanik potrzeby życia wiecznego i idei zbawienia.
Wojtek
Jakim cudem Ty byłeś katechetą.
Taka przegrana sprawa, to chrześcijaństwo…
To musiało być frustrujące zajęcie.
Owszem, było. Tym bardziej, że właśnie jako ktoś mający kontakt z, młodzieżą najszybciej da się zauważyć, że Kościół nie ma dla nich oferty.
Mówienie o życiu wiecznym współczesnej młodzieży, to jak zachwalanie najpyszniejszych kotletów na świecie wegetarianom.
„Tak. Obecnie skandale nadużyć seksualnych też są w sumie zjawiskiem marginalnym, ”
Za takie twierdzenia jest się na tym forum „”linczowanym”.
Aż dziwne , że jeszcze tutejsza „atanda” nie „spałowała” ks.Halika…Ale pewnie nic straconego…
Jak dlaczego. Bo powiedział to w wygodnym kontekście. Czyli sosie innych wygodnych prawd.
Wieczna jest Prawda.
Bezwzględnie tak, tylko że egzaltowanie się prawdą i odmawianie jej innym, nie czyni prawdy Prawdą. Prawda przez duże P zdecydowanie takiej zdesperowanej krzykliwości nie potrzebuje. I o tym właśnie pisze Halík, mówiąc „Nasza chrześcijańska wiara w tej „symfonii pluralizmu i różnorodności” ma do odegrania ważną rolę.”
Wskazywanie komus błędów nie jest „odmawianiem komuś prawdy” ale głoszeniem jej. Nie bełkoczmy.
Właśnie takiego arroganckiego „nauczycielstwa” ten świat ma dosyć … Nikt się na to już dzisiaj nie nabierze …
Niech Pani zrozumie, ja naprawdę nie chciałbym się dostać do tego samego nieba co Pani …
Za wyraźne?
A innymi słowy. Ja tam mogę być w niebie i z Adamem i Ewą.
@Joanna Krzeczkowska Chyba jednak nie wystarczająco wyraźnie. Dlatego wytłumaczę jeszcze raz: Wyrażenia jak „wskazywanie komuś błędów” w kontekscie ewangelizacji postrzegam osobiscie za przejaw nie tylko pychy ale też osobowości przemocowej. Wyobrażam sobie na przykład jak właśnie takie osoby, które swoją wiedzę teologiczną czerpią między innymi z audycji Rydzyka, któregoś dnia spotykają taoistycznego mnicha, które całe swoje życie poświecił zgłębianiu taoistycznej wiedzy, i w swym histerycznnym zaślepieniu zaczynają „wskazywać mu błędy” w jego wierze, której początki sięgają aż VI wieku p.n.e. Osobiście uważam taką postawę za godną opłakania. I dlatego w niebie wolałbym zająć miejśce obok tego taoistycznego mnicha, który podczas tej tragikomicznej prelekcji się uśmiechał ze współczuciem, niż przebywać w obecności nawiedzonej ewangelizatorki. Wolałbym też w tym niebie prowadzić rozmowę z takimi osobami jak ks. Halík, który ostrzega nas przed przemocową indoktrynacją i któremu Pani osobiście na podstawie zdobytej erudycji wytyka błędy, niż przebywać w obecności na przykład Rydzyka. I cieszyłbym się, gdyby Pani ten mój wybór wreszcie uszanowała. Bóg jest wielki. A w niebie jest dużo przestrzeni.
@Joanna Krzeczkowska Z kimkolwiek sobie Pani życzy … Niebo to nie miejsce, gdzie przez Rydzyka ustalony komitet sklepowy reglamentuje przydział manny. To miejsce niekończącej się szczodrości …
Zastanawiałam się dziś trochę co Panu odpisać. Tym taoistą to mnie Pan ujął. W niebie.
Gdyby Pan wiedział, czego ja nie czytałam i z kim nie rozmawiałam.
Pytając, bijąc się z myślami. Przecież już mnie Pan zaszufladkował, tak?
Tao Te Ching czytałam. Pema Chodron. (kiedyś Cziedryn).
Buddyzm. Sufich i chasydów też znam opowieści.
Nic o sobie nie wiemy, komentując w necie. Ale czasem widać więcej. Między słowami.
Pewien człowiek dostał się do nieba. Tam św. Piotr zaczął go oprowadzać po różnych pokojach:
– „W tym pokoju są protestanci”- mówi św.Piotr
-” W tym są prawosławni” – i dochodzą do następnego pomieszczenia i św. Piotr mówi:
-” A tu są katolicy, z Polski, ale ciiiiiicho” – św. Piotr przykłada palec do ust- „Bo oni myślą ,że są tu sami”.
Mogę dodać tego taoistę i buddystę. Jak ktoś naprawdę zadaje prawdziwe pytanie – musi przecież dostać tę samą odpowiedź od Prawdy, n-est ce pas?
I dopisek. Brat Roger jak i Stefan Wilkanowicz. Tacy dwaj. Pokorni i mądrzy.
Mnie zadanie granicznego pytania przyprowadziło na nowo do Kościoła katolickiego.
I pewnie za dużo o tym piszę, jak każdy neofita.
Taki Paweł na przykład. Ale nie Carrère 😉
P.S. Nawiązując do botaniki i drzew … Przetrwanie w świecie roślin jest zwykle skutkiem ekologicznej adaptacji, której tworzywem jest zmienność osobnicza … Everything must change … Nothing remains the same …
Linczowanie, pałowanie … Kardynał Müller dodałby jeszcze „przemoc ideologiczna”, a Trump „witch hunt” czyli nagonka… Krótko mówiąc „narcyzm kollektywny…”
To powtórzę.
https://wiez.pl/2023/04/24/przeciwko-normalizowaniu-prostytucji/
Cytat z komentarza:
„I w ten sposób niemal cała ludzkość jest “moralnymi degeneratami”, bo przeważający procent ludzkości, poczynając już od małych dzieci ogląda pornografię. Także kobiety: “20 proc. kobiet w wieku od 18 do 30 lat ogląda pornografię przynajmniej raz w tygodniu.” Podobnie miliony piją , kradną, oszukują, wykorzystują seksualnie, kłamią etc.
I tak od dziesiątków tysięcy lat. Przecież to już o sobie wiemy, człowiek to potwór. No i co teraz?”
Prowokacja czy komentarz poważny. Bo już się czasem gubię na tej Więzi, mimo moderacji.
Ale może brawo. To może moralność jest po coś potrzebna?
I ten Kościół jednak ma rację jak o czymś poucza jak niewygodny rodzic nastolatka?
Ale czekaj, po co Kościół skoro popełnia błędy.
Przyłapmy rodzica na niespójności i rozgrzeszmy się z dobrych zasad. Jak dzieci.
Chat nas nie zbawi. Czy to będzie GPT czy JPRDL.
I inni guru tego świata. Mocni. Ale można w to wierzyć, Łukasz.
I też wiem, że upadnie ta Świątynia. Czyli blichtr zewnętrzny. Tego się nie obawiam.
Ale wylewania dziecka z kąpielą – już tak.
Był sobie kiedyś Erazm z Roterdamu i Luter.
Ostro, choć dalej kulturalnie dalej na tym forum.
(dzięki Moderacjo). A oddech globalizacji każdy z nas czuje.
Tak. Big Short to mało? Ten film naprawdę polecam.
Halík pisze ciekawie o świecie, ale nie dostrzega moim zdaniem mocy Ewangelii i wiem, że jest nazywany czeskim Tischnerem – o zgrozo dla niektórych.
Ale zarówno Tischner i Halík w jednych sprawach błądzili (błądzą) w innych wyprzedzali w myśleniu. Warto ich czytać choćby krytycznie. Robert.
Rany jak się uprę to i Rydzyka zrozumiem.
Może powinnam przestać być tak otwarta?
Hm, ciekawe co porabia Pelanowski?
Tragicznie przetłumaczony wywiad! Okropnie się go czyta, nawet jeśli niektóre myśli są faktycznie interesujące …