rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Kontakt ze skrzywdzonymi ich zmienił. Wyznanie Kmieciaka jak wyznanie Terlikowskiego

Błażej Kmieciak. Warszawa, styczeń 2023. Fot. Więź

Zaszła we mnie pewna zmiana. Zatrzymuję się przy człowieku, nawet gdy ma inne przekonania, inne zasady niż ja – mówi Błażej Kmieciak, były przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii, w rozmowie Katarzyny Surmiak-Domańskiej w „Dużym Formacie”.

14 kwietnia Błażej Kmieciak – doktor habilitowany nauk prawnych, socjolog prawa, bioetyk i pedagog specjalny – przestał być przewodniczącym Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Swoją rezygnację ogłosił pod koniec marca. Tłumaczył ją tym, że po nowelizacji ustawy rola przewodniczącego „wymaga zarówno solidnego wykształcenia prawniczego, jak i wiedzy dotyczącej postępowań sądowych”.

Teraz o swojej pracy, kontakcie ze skrzywdzonymi i Janie Pawle II (dyskusja o jego podejściu do wykorzystywania seksualnego w Kościele trwa w Polsce od tygodni) Kmieciak opowiada Katarzynie Surmiak-Domańskiej. Rozmowa ukazała się w „Dużym Formacie” – magazynie reporterów „Gazety Wyborczej”.

Były już szef komisji nie uważa, by papieża Wojtyłę trzeba było bronić. „W materiale «Franciszkańska 3» zostały postawione bardzo ważne pytania. Do naszej Komisji dzwonią osoby również skrzywdzone przez księży, o których jest mowa w filmie” – mówi Kmieciak.

W jego ocenie, „żeby dowiedzieć się więcej na temat tego, jak Karol Wojtyła reagował na informacje o wykorzystywaniu małoletnich w czasach, gdy był metropolitą krakowskim, potrzebujemy nie tylko danych IPN, ale też danych znajdujących się w krakowskiej kurii”. Niestety „obecny metropolita arcybiskup Jędraszewski nie chce tych archiwów otworzyć”.

Były szef komisji przyznaje, że w ostatnich latach nastąpiła w nim samym pewna zmiana.

„Dokonała się ona pod wpływem rozmów przeprowadzonych z osobami skrzywdzonymi. To jest coś, czego mocno doświadczyłem. Słuchając moich starych vlogów [o bioetyce], mogła pani zobaczyć takie zero-jedynkowe spojrzenie. Załóżmy, że poruszymy kwestię transseksualizmu. Mogłem powiedzieć, że zgodnie z ICD-10 transpłciowość to zaburzenie psychiczne. Klasyfikacje są ważne, ale dziś chciałbym przede wszystkim posłuchać osoby, która doświadcza transpłciowości. Usiąść z nią, porozmawiać, poczuć w niedoskonały sposób jej perspektywę. To jest chyba ta moja zmiana. Że się zatrzymuję przy człowieku, nawet gdy ma inne przekonania, inne zasady niż ja” – wyjaśnia Kmieciak.

I dodaje: „Spotkania ze skrzywdzonymi są dla mnie przestrzenią uczenia się wrażliwości”.

Podobne wyznanie spisał niedawno publicysta i przewodniczący komisji badającej sprawę dominikanina Pawła M. – Tomasz Terlikowski: „Mam poczucie, że niektóre z moich słów, sposób ich formułowania czy kompletny brak empatii wobec osób homo- czy transseksualnych mogły je ranić, a może trzeba powiedzieć: ranił je (…) Wydawało mi się, że duszpasterstwo musi dokonywać się przez nieustanne przypominanie stanowiska Kościoła, rzucanie cytatami biblijnymi, ciskanie – by posłużyć się metaforą Franciszka – kamieniami zasad, bez brania pod uwagę ich kontekstu, i przywoływanie do porządku tych, którzy próbowali szukać innych dróg. To zmieniało się powoli, przez spotkania, rozmowy, doświadczenie bólu odrzucenia, ale też spotkania z osobami zranionymi w Kościele” – pisał Terlikowski.

Kmieciak dodaje, że w pracy stosuje filozofię personalizmu chrześcijańskiego Wojtyły, której uczył się na KUL. Na uwagę Surmiak-Domańskiej: „Wygląda na to, że Wojtyła co innego głosił, co innego robił”, Kmieciak odpowiada: „Tak, pojawiły się i we mnie pytania. Rozumiem, że on nie miał wiedzy psychopatologicznej na temat doświadczenia bycia ofiarą pedofila, którą mamy dzisiaj. Ale to, że on to wszystko traktował wyłącznie w kategorii: zboczenie i grzech… To jest dla mnie szok. Że można krzywdzenie dziecka widzieć wyłącznie jako zboczenie i grzech. I dla mnie fundamentalnym pytaniem jest: czy doszło kiedykolwiek do spotkania Karola Wojtyły ze skrzywdzonymi albo chociaż z ich rodzicami? Jeżeli nie, to jest to dla mnie niepojęte. Smutne”.

„Myślę, że wyjaśnienie przeszłości jest niezwykle ważne. To nie tylko kwestia poznania faktów. To kwestia szacunku dla osób skrzywdzonych” – czytamy.

Wesprzyj Więź

ostatniej rozmowie dla „Więzi”, opublikowanej w styczniu br. Błażej Kmieciak mówił Zbigniewowi Nosowskiemu: – Nie rozumiem milczenia organów kościelnych wobec nas [komisji] w różnych kwestiach. Często i dobrze korespondujemy z abp. Wojciechem Polakiem jako delegatem KEP, ale niestety nie przekłada się to na decyzje całej Konferencji Episkopatu.

Przeczytaj też: O nas znowu bez nas. List skrzywdzonej do samej siebie

DJ

Zranieni w Kościele

Podziel się

2
Wiadomość

Wywiad B.Kmieciaka dla Wyborczej to przykład dobrej obecności katolika w mediach wrogich Kościołowi, gdyż wierność prawdzie nie jest okazją do zapalania diabłu nawet nie ogarka, a świeczki (co sugeruje nie znajdujący potwierdzenia w rozmowie tytuł nadany rozmowie przez Wyborczą), do czego niektórzy inni wykorzystują mówienie o złu we wspólnocie katolickiej. Dlaczego podobna rozmowa nie może mieć miejsca w mediach katolickich głównego nurtu, niechby nawet wykorzystana do polemizowania? Wstyd!

Ale w sprawie kwalifikacji przewodniczącego Komisji to B.Kmieciak się myli. Owszem, wiedza prawnicza jest atutem na tym stanowisku, ale wola rozwikłania tych spraw jest ważniejsza. I co z tego, że Sejm wybierze docenta doktora habilitowanego nauk prawnych z praktyką sędziowską, jeśli będzie tuszować sprawy? Rezygnując B.Kmieciak oddał decyzję w ręce tej większości, która nie dopuściła do wybrania w skład komisji księdza Isakowicza-Zaleskiego. Rezygnacja to ciężki błąd, nie da się jej bronić.

@Konrad
Ja także zwróciłem na to uwagę.

Logika pana Piotra jest taka:

GW pisze prawdę o nadużyciach w KK ? Tak, ale… oni mają złe intencje więc są be.

Niedziela pisze to samo lub Więź ? – tak ale oni mają dobre intencje więc są OK.

Panie Piotrze – ponownie – już nie wiem po raz który – albo coś jest prawdą albo nią nie jest.
Nawet jeśli wróg pisze prawdę to należy ją przyjąć i… wykorzystać do naprawy systemu !
Przestań pan z tym GW i TVN bo to już nudne.
A Polsat jest OK czy tylko to co powiedzą w Trwam się liczy ?

I jeszcze jedno, nawiązując do poprzedników: szermuje Pan wciąż pojęciem “wspólnoty katolickiej”. Dopóki wierni będą bez wpływu jakiegokolwiek na decyzje podejmowane w jej imieniu przez hierarchię , dotąd nie ma mowy o żadnej wspólnocie. Tyle odpowiedzialności, ile władzy; inaczej musielibyśmy sami uważać się za “naiwnych”. A za takich nas mają biskupi: wypełniaj nasze wyśrubowane wymogi,płać , ale milcz i o nic nie pytaj.

Nie uważam rezygnacji za błąd, zwłaszcza, że prof. Kmieciak pozostanie członkiem komisji i nadal będzie miał wpływ na jej pracę. Wg mnie to odpowiedzialne odmówienie wymaganiom, którym człowiek wie, że nie sprosta. Dla mnie to uczciwe. Ciężar takiego orzekania i rozpatrywania takich spraw jest ogromny.