Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kościelna protopia? Całkiem mi takie podejście pasuje

Zbigniew Nosowski, 2022. Fot. Więź

Kościół wymaga gruntownej przebudowy, a oczekiwane zmiany nie są możliwe do osiągnięcia nawet w ciągu jednego pokolenia. Co zatem?

Drodzy Państwo!

Bardzo lubię, gdy przy redagowaniu „Więzi” przygotowywane do druku teksty zaczynają ze sobą „rozmawiać”. Czasem dzieje się tak zupełnie niespodziewanie, ale niekiedy redaktorom udaje się to zaplanować.

Projektując wiosenny numer kwartalnika, zakładaliśmy w redakcji, że społeczny temat Życie w czasach niepewności będzie współbrzmiał z tematem religijnym: Wyjść w nieznane. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy w błyskotliwym eseju Marcina Napiórkowskiego przeczytałem: „Może odpowiedzią na czasy niepewności wcale nie jest pewność? Może tym, czego potrzebujemy, jest raczej zadomowienie się w niepewności, oswojenie jej, lepsze zrozumienie tworzących ją napięć i paradoksów?”. Te słowa semiotyka z Uniwersytetu Warszawskiego zupełnie swobodnie mógłbym zamieścić w swojej duchowej refleksji o opcji Abrahama, jaka stoi obecnie przed polskimi katolikami.

A jeszcze bardziej do refleksji o własnym podejściu do Kościoła zainspirowała mnie Joanna Erbel. Myśląc o przyszłości świata, proponuje ona pośrednią drogę pomiędzy scenariuszami katastroficznymi a wizjami idealnymi. Postuluje, byśmy wyszli poza opozycję dystopia–utopia. Propaguje protopię jako radykalną metodę małych kroków. To rzemieślnicze podejście do rzeczywistości dąży do tego, by jutro świat stał się chociaż trochę lepszy niż dzisiaj i wczoraj.

A ja od razu zaczynam myśleć w tym duchu o… kościelnej protopii i całkiem mi takie podejście pasuje. Bo przecież Kościół wymaga gruntownej, wielowymiarowej przebudowy. Bo przecież oczekiwane zmiany nie są możliwe do osiągnięcia nawet w ciągu jednego pokolenia. A rozwiązaniem nie jest ani wizja wielkiej kościelnej katastrofy, ani snucie utopijnych rozważań o Kościele marzeń.

Może zatem warto spojrzeć na transformację instytucji religijnej w perspektywie protopijnej? Zmiany metodą małych kroków mogą wydawać się niewielkie, ale jeśli patrzy się na nie jako na część dynamicznego procesu, to są nie dreptaniem w miejscu, lecz konsekwentnym posuwaniem się do przodu.

Wesprzyj Więź

Mam nadzieję, że i Państwa lektura tego numeru „Więzi” do czegoś dobrego zainspiruje.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2023

Przeczytaj także: Rachunek sumienia – także za Jana Pawła II

Podziel się

Wiadomość