W serialu „Sługa Narodu” głównemu bohaterowi, którego grał Wołodymyr Zełenski, zjawiały się w wizjach różne postaci historyczne. Nawiedził go także car Iwan Groźny. Mówił: „Wkrótce was wyzwolimy. Jak to nie trzeba? Do jakiej znowu Europy? Przecież my, Słowianie, jednej jesteśmy krwi”. Scenę nakręcono na przełomie lat 2015–2016.
Wołodymyr i Ołena praktycznie od początku krzyworoskich sukcesów w KWN udzielali się w jednej drużynie1. Pobrali się w 2003 roku, po kilku latach związku, który przeżył parę kryzysów i rozstań, ale ostatecznie zakończył się założeniem rodziny. O ile mąż był od dawna osobowością medialną z cechami przywódczymi, o tyle Ołena zupełnie nie. Nie występowała na scenie, tylko tworzyła za biurkiem skecze i scenariusze. Od kamer i polityki stroniła. Przed wyborami prezydenckimi 2019 roku udzieliła zaledwie kilku wywiadów.
W jednym z nich opowiadała: „Całe życie pracuję jako autorka tekstów i scenariuszy. Teraz w Studiu Kwartał 95. Piszemy śmieszne rzeczy, a czy są udane – oceniają widzowie. Robimy to od ponad piętnastu lat, więc skoro widzowie nie są zmęczeni oglądaniem naszej pracy, to znaczy, że prawdopodobnie się udają. Lubię to, co robię, a praca naprawdę powinna sprawiać przyjemność. Mnie daje maksimum zadowolenia”2.
Jej mąż zaś do owacji dawno przywykł. Miał niecałe dwadzieścia lat, gdy w 1997 r. wystąpił w rosyjskim Soczi podczas festiwalu organizowanego przez producentów KWN. Zadebiutował jako aktor z humorystyczną miniaturą i został przez publiczność przyjęty bardzo życzliwie. Wraz z drużyną w tym samym roku został zwycięzcą rozgrywek.
W finale ukraińska drużyna rywalizowała z ormiańską. W punktacji prowadzili Ukraińcy, ale jurorzy orzekli remis i zapowiedzieli rozstrzygnięcie za rok. Do ponownej rywalizacji jednak nie doszło, bo Zełenski z przyjaciółmi założyli nowy zespół. Nazwali go Kwartał 95. Tak zaczęła się droga do wielkiego scenicznego sukcesu.
Kapitan nowej drużyny zostanie wiodącym ukraińskim producentem, a po latach sięgnie po prezydenturę. Natomiast jeden z jurorów KWN, producent telewizyjny Konstantin Ernst, stanie na czele Pierwszego Programu rosyjskiej telewizji, która po przekształceniu w Kanał 1 korporacji medialnej ORT będzie jedną z największych propagandowych tub rosyjskiej władzy. W marcu 2022 r. nazwisko Ernsta trafi na listę zachodnich sankcji personalnych, wprowadzonych w związku ze zbrojnym atakiem Rosji na Ukrainę.
„Odstąpienie prezydenta od narodu”
Po utworzeniu Kwartału 95 Zełenski postanowił zebrać najlepsze numery ze wszystkich pomniejszych krzyworoskich drużyn i z tego crème de la crème stworzyć show. Na kolejnym festiwalu w Soczi z tym nowym programem zespół od razu zakwalifikował się do koncertu galowego. Widzom spodobało się szczególnie sparodiowanie ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna, który był już wówczas w złej formie i dawał wiele powodów do gorzkich żartów. Kilka razy w czasie podróży zagranicznych wyglądał na podpitego. Publicznie pojawiał się rzadko, a jego poparcie w społeczeństwie graniczyło z zerem.
Parodiujący go aktor coś bełkotał, naśladując niewyraźną mowę Jelcyna, a Zełenski z boku komentował: „Właśnie obejrzeliście noworoczne odstąpienie prezydenta od narodu”. Rzeczywiście do narodu ówczesnemu prezydentowi Rosji było już bardzo daleko, wkrótce musiał zrezygnować z pełnienia swojej funkcji.
Kiedy Jelcyna zastąpił Putin, satyrycy jeszcze przez pewien czas nadal drwili z polityków. Zełenski żartował więc także z nowego prezydenta. W najlepsze parodiował odwołanie przez niego w 2002 r. szefa Banku Centralnego Rosji Wiktora Geraszczenki, żartował z innych zmian. Nie zdawał sobie sprawy, jaki układ zależności finansowych i politycznych zaczął właśnie tworzyć wokół siebie rosyjski lider. Putin zresztą także nie miał pojęcia o tym, jaką rolę w jego życiu odegra młody żartowniś.
Z czasem, już w Ukrainie, dowcipy Zełenskiego stawały się coraz ostrzejsze. Po aneksji Krymu nie zostawiał już na Rosji Putina suchej nitki. A tam wobec Ukrainy narastał obsesyjny rewanżyzm. Wiadomo na pewno, że kiełkował on w głowie byłego funkcjonariusza KGB od dawna, opanowując też umysły wielu Rosjan.
W serialu „Sługa Narodu” głównemu bohaterowi, którego grał Wołodymyr Zełenski, w trudnych chwilach zjawiały się w wizjach różne znane postaci historyczne. Nawiedził go także car Iwan Groźny.
„Co warta śmierć bez tortur! Trzeba, żeby się męczyli przeklęci. Na pale wsadzać, kołem łamać, kolana w drobny mak rozgniatać, gorącym ołowiem nosy zalewać! Jak to niezgodne z prawem? Przecież to ty jesteś prawem! Jesteś przecież carem. Nie jesteś? To czyj ty jesteś? Z Hołoborodków? Błazna miałem Proszkę Hołoborodkę. Dowcipnisia takiego. Język mu wyrwałem. Inaczej się nie da. Jaka inna droga, jaka Skandynawia? Co ty gadasz? Na Rusi człowiek inny, dziki! Inaczej nie rozumie, więc jak rękę wyciąga, odrąb ją! A jak ma problem w głowie, odrąb głowę! Od zarania dziejów tak na Rusi było i ty tak rób! Przecież jesteś ruskim carem. Jak to nie ruskim? Co znaczy ukraińskim? Kniaź kijowski może? To jak wy tam się, bracia, macie? Ciągle pod Lachem i Litwinem? Wytrzymajcie, kochanieńcy, pomęczcie się jeszcze troszkę. Wkrótce was wyzwolimy. Jak to nie trzeba? Do jakiej znowu Europy? Przecież my, Słowianie, jednej jesteśmy krwi. Jaka własna droga? Mamy jedną drogę! Taką samą! A jak nie z nami, to z kim wy teraz?! Z kiiiiim?!!!”.
Scenę nakręcono na przełomie lat 2015–2016, zaś „wyzwoliciel” wtargnął do Ukrainy w roku 2022 z hasłami o wspólnej słowiańskiej drodze i wielkim moskiewskim strategu.
Pod koniec lat 90. ekipa Kwartału 95 jeszcze reprezentowała Ukrainę w rozgrywkach KWN, chociaż wtedy jej „ukraińskość” była dość umowna. Żartowali bowiem po rosyjsku, przeważnie z rosyjskich realiów, obyczajów, polityków, celebrytów. Frontman Zełenski i jego zespół stawali się elementem rosyjskiej kultury masowej, obejmującej również tych Ukraińców, którzy znajdowali się pod wpływem rosyjskich produkcji.
A były to całe rzesze, bo ukraiński rynek medialny dopiero kiełkował. Większość jego oferty rozrywkowej w radiu i telewizji stanowił folklor z przestarzałą, wziętą z radzieckich wzorców estetyką, natomiast Rosja proponowała estradę, seriale i talk-show, a rosyjska telewizja była w Ukrainie powszechnie dostępna. O jej zgubnym wpływie zaczęto jednak mówić w pierwszej dekadzie XXI wieku. W drugiej – pomału wypychano ją z rynku, aż ostatecznie po prostu zamknięto po wydarzeniach 2014 roku.
Łatka antypatrioty
Trzeba tu zrobić krótką dygresję o liniach podziału wewnątrz ukraińskiej opinii publicznej, które powodowały głęboki rozdźwięk i wzajemną nieufność między elitami ukraińskojęzycznymi, nastawionymi na odrodzenie narodowe, a ciążącymi ku Rosji środowiskami pochodzącymi głównie ze wschodu i centrum kraju.
Wtedy gdy ludzie pokroju Zełenskiego i jego zespołu występowali w Moskwie, rodziła się współczesna ukraińskojęzyczna kultura we Lwowie, Iwanofrankiwsku, Czerniowcach i Kijowie. Budziła się też w Charkowie i Czerkasach, Łucku i Sumach. Nazwiska Andruchowycz i Żadan podbijały serca czytelników w Europie, kapele rockowe, folk-rockowe, hip-hopowe coraz częściej śpiewały po ukraińsku, a Okean Elzy, Boombox czy Haydamaky dawały koncerty w Warszawie, Berlinie i Pradze. W Rosji też występowały – rynek muzyczny był tam wtedy chłonny i jeszcze otwarty na inność. Ale wewnątrz Ukrainy powstawał rów między elitami rosyjsko- i ukraińskojęzycznymi.
Te pierwsze z założenia podejrzewano o potencjalną zdradę narodowych interesów. Właśnie w tej grupie sytuowano Wołodymyra Zełenskiego. Łatki antypatrioty nie odklejono mu, nawet gdy został prezydentem. Nieufne wobec Zełenskiego środowiska ogłaszały przed każdym jego wyjazdem zagranicznym, że trzeba uważnie obserwować, czy nie zaszkodzi ukraińskiej racji stanu.
Podziały i wzajemna nieufność w ukraińskich elitach nie przysparzały krajowi siły. Hasło „wschód i zachód razem” pomagało tylko na krótką chwilę, gdy skandowali je demonstranci w czasie wielkich protestów. Potem podziały wracały i jedności zdecydowanie brakowało.
Gdy kwartałowcy wracali z Moskwy do Ukrainy, ich zasoby stanowił kilkunastoosobowy zespół dobrych aktorów i tekściarzy, dość popularnych, ale niezbyt jeszcze szanowanych przez ukraińskie środowisko medialne. Na założenie studia potrzebowali, jak opowiadał sam Zełenski, około 45 tysięcy dolarów, co na owe czasy w Ukrainie było kwotą zawrotną.
Pomocną dłoń wyciągnął do nich uznany już wtedy Ołeksandr Rodniański – ukraiński i rosyjski reżyser oraz producent, w tej drugiej roli znany między innymi z produkcji filmów Zwiagincewa i Sokurowa. W połowie lat 90. po kilku latach pracy dla niemieckiej stacji ZDF wrócił do Ukrainy i stworzył tam kanał telewizyjny 1+1, który stał się natychmiast liderem ukraińskiego rynku.
Rodniański, słynący z intuicji w doborze talentów, w 2004 r. dał ekipie Zełenskiego możliwość występów na swoim kanale, a że był w tym czasie także współwłaścicielem i producentem jednej z rosyjskich telewizji rozrywkowych, programy ukazywały się również w niej. W późniejszych latach drogi Rodniańskiego i telewizji 1+1 się rozeszły, ale to właśnie w jego czasach stała się ona trampoliną do sukcesu ekipy Kwartału 95.
Po wygranych przez Wołodymyra Zełenskiego wyborach prezydenckich Rodniański mówił o nim jako o osobie wyjątkowo utalentowanej, sprawnym liderze i świetnym organizatorze, który potrafi stworzyć zespół i nim pokierować. Ale za najważniejsze uznał, że Zełenski jest przedstawicielem nowego ukraińskiego pokolenia, które nie bardzo pamięta Związek Radziecki, bo go „pamiętać nie chce”. Stwierdził też, że będzie to pierwsza ekipa polityczna, która korzeniami nie wywodzi się z dawnego partyjnego lub komsomolskiego aktywu.
Populizm Zełenskiego odnotował, zastrzegając jednocześnie, że nie jest on wcale groźniejszy od populizmu tak zwanych profesjonalnych polityków. A że politycy niesystemowi nie należą dziś do rzadkości, komentował Rodniański, to widocznie jest to odpowiedzią „na zamówienie społeczne wielkiej liczby wyborców, zmęczonych zwykłą, konwencjonalną i systemową polityką”3.
Nie odważył się wtedy prognozować efektywności tej prezydentury. Nie przewidział też wtargnięcia Rosji do Ukrainy. Twierdził jeszcze, że cenzura w Rosji działa w ograniczonych obszarach, a twórcy cieszą się wolnością. Nie spodziewał się przyspieszenia rosyjskiego totalitaryzmu. Dopiero po inwazji na Ukrainę opuścił ostatecznie Rosję, zostawił tam swoją dużą firmę producencką i stanowczo potępił rozpętaną przez Kreml wojnę. Wyraził nawet żal, iż tak długo pozostawał elementem systemu, w nadziei, że jego produkcje są potrzebne społeczeństwu. Ale głosu takich postaci jak uznany na świecie reżyser nikt już wtedy w Rosji nie słyszał.
Od kucharza do nauczyciela
Plany rozwoju Studia Kwartał 95 zachwiały się, gdy pod koniec 2004 r. w Kijowie, a potem w innych ukraińskich miastach wybuchła pomarańczowa rewolucja. Ze wspomnień wynika, że członkowie Kwartału na Majdanie byli, ale bardziej martwili się o dalsze losy swojego zespołu. Jednak kariera się nie załamała.
Oprócz przedstawień satyrycznych studio zaczęło z czasem realizować kolejne projekty. W 2005 r. Zełenski poprowadził na innym popularnym kanale Inter program kulinarny „Mister Cook”. W tym samym roku na Interze ukazał się pierwszy „Wieczorny Kwartał”, polityczny kabaret satyryczny. Później ekipa Kwartału zadomowiła się w tej telewizji na dobre, Zełenski został nawet jej dyrektorem. Wspominał, że połowę czasu zajmowało mu administrowanie i zarządzanie finansami, a przecież jego żywiołem była twórczość. Zrezygnował z dyrektorowania na rzecz własnego studia. Wtedy mógł już sobie na to pozwolić – zespół radził sobie znakomicie.
„Wieczorny Kwartał” kilka razy zmieniał nadawcę, ale nie tracił na popularności. Studio rozwijało się bardzo szybko, produkowało nowe programy. Wszystkie trafione. Jeden z autorskich pomysłów Zełenskiego „Rozśmiesz Komika” dorobił się swoich zagranicznych mutacji – licencje sprzedano do Białorusi, Kazachstanu, a nawet do Chin.
Rosyjskojęzycznych Ukraińców podejrzewano o potencjalną zdradę narodowych interesów. Zełenskiemu łatki antypatrioty nie odklejono, nawet gdy został prezydentem
Po drodze pojawiły się ambicje przeciągania do Kijowa skupionej wówczas wokół Moskwy estrady z całej postradzieckiej przestrzeni. I to się również powiodło. W „Wieczornym Kwartale” oraz innych projektach, w tym tanecznych, reality show i serialach telewizyjnych, coraz częściej pojawiały się gwiazdy show-biznesu z wielu krajów dawnego ZSRR. Całkiem niespodziewanie dla Moskwy Kijów zaczął skutecznie z nią rywalizować o sympatie publiczności i dywidendy z rozrywki.
W 2007 r. do współpracy ze studiem ściągnięto z Moskwy Andrieja Jakowlewa, mającego już spory dorobek autora scenariuszy popularnych seriali, między innymi rosyjskiej wersji „Niani. Jakowlew powołał w studiu nową, autorską grupę filmową KinoKwartał. Po wyprodukowaniu kilku własnych telewizyjnych komedii i sitcomów Kwartał zdecydował się na produkcję filmów pełnometrażowych. „Służbowy romans”, „Nasze czasy”, „Rżewski vs. Napoleon” czy „8 pierwszych randek” od razu stały się hitami. Jesienią 2015 r., gdy powstał słynny serial „Sługa Narodu”, jego twórcy byli już u szczytu popularności i sukcesu finansowego w show-biznesowej branży Ukrainy i całego postradzieckiego obszaru medialnego. Rosyjskojęzyczne produkcje nadawały się do emisji w większości krajów i rozchodziły się jak świeże bułeczki.
A jednak coraz ważniejszym kierunkiem pracy Kwartału stawała się krajowa polityczna i społeczna satyra, a jej ostrze godziło tak samo mocno w establishment, jak w ukraińskiego „szarego zjadacza chleba”. Publiczność się nie obrażała. Zgodnie z Gogolowską maksymą „sami z siebie się śmiejecie” żywiołowo reagowała na dowcipy i coraz bardziej adorowała swoich prześmiewców.
Aktorzy „Wieczornego Kwartału” rozśmieszali fanów, nieraz zmuszając ich do refleksji, w ciągu blisko siedemnastu lat. Nie przerwali działalności po odejściu Zełenskiego do polityki. On sam ogłosił, że zawiesza działalność do czasu zakończenia kadencji prezydenckiej. Nie wiadomo, czy był to tylko zabieg PR-owski, czy rzeczywiście planował powrót, ale swoje udziały w firmie przekazał najbliższym współpracownikom z ekipy menadżerskiej z zastrzeżeniem, że „kiedyś przecież wróci”. Kierownikiem artystycznym zespołu aktorskiego został jeden z młodszych, ale najbardziej jaskrawych komików studia, Jewhen Koszowyj, który pochodzi spod Ługańska. Tego separatystycznego Ługańska, który stał się jednym z głównych ośrodków russkiego mira4 w granicach Ukrainy.
Występowali aż do początku 2022 roku. W ostatnim koncercie, świętując Nowy Rok, żartowali z przednoworocznej pandemii i posylwestrowej „alkodemii”, ze znalezionych w sieci noworocznych dań, którym po sylwestrze „jest tak samo niedobrze, jak i konsumentom”. Śpiewali nowe hip-hopowe przeboje, tańczyli, kpili z oligarchów, posiedzeń Rady Najwyższej, jej deputowanych, czołowych polityków, szefa prezydenckiej administracji oraz, jak zwykle, z memogennego byłego prezydenta Wiktora Janukowycza. Czyli ze wszystkiego i wszystkich.
Składali życzenia, a na sali po raz pierwszy od 2019 r. pojawił się Wołodymyr Zełenski. „Patrz! To chyba on!” – wykrzykiwali jego dawni kumple ze sceny, a zza kulis ktoś parodiował głos prezydenta, naśladując jego myśli: „Jak tu pięknie. Scena. Publiczność. Dawno nie widziałem tylu ludzi naraz bez transparentów i plakatów”. Zełenski siedział wśród publiczności szczerze rozbawiony. Słowem – było zabawnie i nostalgicznie, bo noworoczne show przez lata było hitem „Wieczornego Kwartału”.
Zełenski-aktor jedenaście lat temu w jednym z wywiadów opowiadał, że Nowy Rok zawsze spędza na scenie – „znacznie lepiej wtedy płacą nam za naszą pracę”. Potem z przyjaciółmi i rodzinami zbierali się wszyscy przy stole, czasem sami gotowali, bo „musi być swojsko i rodzinnie”.
Najzacieklejszy krytyk Poroszenki
Po Nowym Roku 2022 kwartałowych koncertów zabrakło. W lutym nikomu w Ukrainie nie było już do śmiechu. Jednak w czasie wojny ekipa w okrojonym składzie powróciła na ekrany telemaratonu „Ukraina razem” (#UArazom) w nowej odsłonie. Z wojennymi parodiami, nową wersją znanej w świecie piosenki Andrija Babkina „Ja sołdat”, a potem jako „Bayraktar News”, czyli „mały program dla wielkiego kraju”.
Dwaj czołowi aktorzy Kwartału Andrij Pikałow i Jewhen Koszowyj odczytali własny, dobrany odpowiednio zestaw prześmiewczych wiadomości, w których wykpili Rosję i jej wojenne porażki w Ukrainie, dodając na koniec: „Mamy też dla Rosji dobre wieści – rynek usług pogrzebowych nie zamierza się z niej wycofywać”. Nie było jeszcze na świecie takiej wojny, której nie towarzyszyłaby satyra. Tak dzieje się i tym razem.
Podcast dostępny także na Spotify i popularnych platformach
Dzisiaj aktorzy Kwartału nagrywają swoje programy wyłącznie po ukraińsku, ale we wcześniejszym okresie większość produkcji była rosyjskojęzyczna. Niektóre powstawały we współpracy z rosyjskimi producentami. Budziło to kontrowersje wśród publiczności ukraińskojęzycznej o poglądach narodowo-patriotycznych.
Bijący rekordy popularności w Rosji rosyjsko-ukraiński serial Studia Kwartał 95 „Swaty” został nawet zakazany w Ukrainie w 2014 r., w czasie gdy ograniczano możliwość emisji zalewających ukraiński rynek rosyjskich kanałów. W obliczu wojny na Donbasie, aneksji Krymu i zmasowanej antyukraińskiej propagandy w rosyjskiej telewizji była to decyzja jak najbardziej racjonalna i pożądana. Ostatecznie naziemną i kablową emisję kanałów rosyjskich zamknięto za rządów Petra Poroszenki.
Jednak zakazanie serialu komediowego „Swaty” wywołało sporo kontrowersji. Ukraiński Instytut Filmowy tłumaczył takie rozstrzygnięcie udziałem w filmie rosyjskich aktorów, których Służba Bezpieczeństwa Ukrainy uznała za persony non grata w związku z ich poparciem dla aneksji Krymu i częstymi tam podróżami.
Ukraińskie Ministerstwo Kultury decyzję poparło, ale Studio Kwartał 95 ją oprotestowało. Jego współwłaściciel i szef Wołodymyr Zełenski oświadczył, że produkcja jest „ukraińskim serialem telewizyjnym” wymyślonym „za ukraińskie pieniądze”. Kanał telewizyjny 1+1, który należał już wówczas do dniepropietrowskiego oligarchy Ihora Kołomojskiego, emitował serial i planował pokaz kolejnego sezonu, wprowadzenie zakazu nazwał „polowaniem na czarownice”.
Studio Kwartał 95 określiło sytuację jako „absurdalną i przeczącą zdrowemu rozsądkowi”, zaś decyzję władz uznało za typowe odwracanie uwagi społeczeństwa od palących problemów. „Jesteśmy za wolną i niezależną Ukrainą, w której nie łamie się praw obywatelskich i wolności demokratycznych, lecz ich broni” – podał Kwartał w oficjalnym stanowisku. Było to bodaj pierwsze tak spektakularne spięcie Zełenskiego z ówczesną władzą. „Jeśli komuś nie podoba się słowo «swaty», bo woli słowo «kumostwo», to niech najpierw zwalczy własne kumoterstwo, a potem wojuje z naszymi «Swatami»” – grzmiał, a adresatem jego oburzenia była z pewnością ekipa Poroszenki.
Zełenski wkrótce stał się wraz z całym Kwartałem najzacieklejszym jej krytykiem. Poroszence wytykano niespełnienie obietnic wyborczych i zakonserwowanie korupcyjnych układów. A że Kwartał 95 był już wtedy bardzo popularny i do tego całkiem zamożny, mógł sobie na walkę z władzą pozwolić. Nie szczędził jej.
Zakaz emisji „Swatów” skasowano decyzją sądu w 2019 r., kiedy Zełenski odnosił już sukcesy w prezydenckiej kampanii wyborczej. Mimo to produkcja nie wróciła na ukraińskie ekrany. Całkiem inny serial – ten o belfrze, który został prezydentem – stał się dla Zełenskiego trampoliną do politycznego zwycięstwa.
1 Tajemniczy dla polskiego ucha skrót KWN jest nie tylko rozpoznawalny czy zrozumiały, ale wręcz oczywisty dla każdego mieszkańca obszaru byłego ZSRR. Klub Wesołych i Pomysłowych (ros. Kłub Wiesiołych i Nachodcziwych) istnieje do dziś, ale powstał ponad sześćdziesiąt lat temu jako cykliczny telewizyjny program rozrywkowy, w którym amatorskie zespoły satyryczne z różnych miast ogromnego radzieckiego obszaru rywalizowały o zwycięstwo w rozmaitych humorystyczno-kabaretowych dyscyplinach. Program pojawił się na antenie centralnej telewizji ZSRR jeszcze w okresie tzw. odwilży w 1961 roku i błyskawicznie zdobył olbrzymią popularność, bo rozrywka nie gościła w radzieckich stacjach zbyt często.
2 O. Torop, Ołena Zełenśka: „Pisla peremohy Wowy choczu pysaty scenariji dla 95 Kwartału”.
3 „Nieobyczajno odariennyj czełowiek”. Aleksandr Rodnianskij o wlijanii na wybory tielewizora i siekrietie pobiedy Zielenskogo.
4 Russkij mir – rosyjski świat, ewentualnie także: rosyjski pokój (słowo mir ma dwa znaczenia). Pojęciem tym określa się wypromowaną w Rosji Putina koncepcję geopolityczno-kulturową, zakładającą wpływ rosyjskiej polityki na świat, w szczególności na kraje byłego Związku Radzieckiego, w następnej kolejności – dawnego imperium carów, ale także wszędzie tam, gdzie istnieje rosyjska diaspora. Koncepcja pojawiła się jako element polityki zagranicznej w pierwszej połowie lat 90. Wtedy jednak doktryna „rosyjskiego świata” odnosiła się do kontaktów Rosji z diasporą na całym świecie, a sam termin oznaczał po prostu ludzi, których łączyły rosyjska kultura i rosyjski język. Na początku pierwszej dekady XXI w. pojęcie to wykorzystywano w rosyjskiej dyplomacji kulturalnej właśnie w celu promocji kultury i języka. Potem transformowało się w projekt integracyjny o znaczeniu geopolitycznym, który nie ma formatu prawnego, więc może być interpretowany na wiele sposobów. W istocie stał się symbolem rosyjskiej ekspansji politycznej. Samo pojęcie ma długa historię, a ciekawostką jest, że jego początki sięgają czasów Rusi Kijowskiej. W średniowieczu oznaczało terytorium jej oddziaływania, w tym wpływów cerkiewnych.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2022 jako część bloku tematycznego „Inna Ukraina w innym świecie”. To fragment, z pewnymi odredakcyjnymi zmianami, książki Natalii Bryżko-Zapór „Ja tu zostaję. Fenomen Wołodymyra Zełenskiego”, która ukazała się w Wydawnictwie Więź.
Pozostałe teksty bloku:
Dmytro Stus, „Dziennik wojenny z mojej wioski”
„Nieśmiertelniki, Koniec stycznia”, wiersze Hali Mazurenko
„Wojna wszystko zmieniła”, Bogumiła Berdychowska w rozmowie ze Zbigniewem Nosowskim i Grzegorzem Pacem
Włodzimierz Marciniak, „Rosja: powracający totalitaryzm”
Marek Rymsza, „Solidarnościowy kapitał mobilizacyjny. Polacy wobec ukraińskich uchodźców”
Krzysztof Chaczko, „Ukraińcy w Polsce: kłopotliwe współzamieszkiwanie czy braterstwo narodów?”
Mariusz Antonowicz, „Jeśli padnie Ukraina, następna będzie Litwa”
Wszystko już było…
„Wyborne” maniery armii rosyjskiej opisywał już Mickiewicz – „Reduta Ordona” zrobiła się ostatnio zaskakująco aktualna. Zełeński realizuje ten sam program, co Michał Wołodyjowski, tylko z większym szczęściem. A wojna zmierza do zakończenia w stylu Pierwszej WS, z frontem przy granicy i rozsypką gospodarki (miejmy nadzieję, że rosyjskiej), która zmusza do poddania się.
Pozdrawiam.