Zima 2024, nr 4

Zamów

Koniec trzeciego Rzymu? Przyszłość rosyjskiego prawosławia

Patriarcha Cyryl odznaczony przez Władimira Putina (z lewej) Orderem Świętego Apostoła Andrzeja. Moskwa, 20 listopada 2021. Fot. Kremlin.ru

Wojna Rosji przeciw Ukrainie zasadniczo zmniejsza wpływy Cerkwi moskiewskiej na terytorium postsowieckim. Patriarchat moskiewski nie zdoła zachować monopolu na prawosławie ani w krajach bałtyckich, ani w Białorusi, ani może nawet w Kazachstanie. Najznaczniejsze będą oczywiście straty w Ukrainie.

Światowe media nigdy dotąd nie poświęcały tak wiele uwagi Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu (RKP) i patriarsze Cyrylowi osobiście. Wszyscy mają jedno główne pytanie: w jaki sposób i dlaczego Cerkiew przygotowała uzasadnienie religijne rosyjskiej agresji na Ukrainę? Jak i dlaczego Putin przyjął te argumenty i rozpętał wojnę?

Naturalnie pojawia się też kolejne pytanie: jaki los czeka RKP po wojnie, kiedy razem z tymi, którzy popełniali zbrodnie wojenne, na ławie oskarżonych zasiądą ci, którzy z ambony głosili kazania o „metafizycznej walce” i zwycięstwie rosyjskiego oręża?

Państwowa korporacja „usług religijnych”

Rosyjski Kościół Prawosławny jest ogromny, bogaty i wpływowy. Po rozpadzie ZSRR wydawało się, że nowy obraz Cerkwi w Rosji, w którym męczeństwo i następujący po nim triumf są ze sobą ściśle powiązane, przetrwa wiele lat. Wszyscy inni – pozostali prawosławni, katolicy i protestanci – z zachwytem i szacunkiem będą zaś spoglądać na RKP i doceniać swoje z nim związki.

A jeżeli nawet Rosyjski Kościół Prawosławny drążą jakieś problemy i niepokoje, to trzeba je odbierać jako przejściowe i nieodnoszące się do natury Cerkwi. Jest to trudna spuścizna epoki radzieckiej, osobliwości funkcjonowania Cerkwi w państwie autorytarnym, problemy gwałtownego rozwoju itp.

Wielu nie zauważyło albo nie chciało zauważyć, że patriarcha Cyryl zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby Cerkiew jako struktura administracyjno-hierarchiczna była w pełni utożsamiana z Kościołem Chrystusowym, czyli wspólnotą tych, którzy przyjęli Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela świata. W rezultacie reform administracyjnych i konsekwentnej polityki informacyjnej interesy i potrzeby organizacji cerkiewno-biurokratycznej z patriarchą na czele zaczęły być postrzegane jako interesy i potrzeby Cerkwi.

Najkrótsza droga do osiągnięcia postawionego celu to transformacja RKP w sztywną hierarchiczną strukturę, w swojej istocie autorytarną, w której wszystkim jednoosobowo kieruje patriarcha, zamiast środków masowego przekazu działają służby prasowe, a swobodną dyskusję zastępuje się zręcznymi imitacjami – począwszy od imitacji omówienia rzeczywistych problemów na spotkaniu rady parafialnej, aż do imitacji dyskusji na posiedzeniu Świętego Synodu.

W rezultacie Kościół Chrystusowy zastąpiła struktura administracyjna. Zamiast wspólnoty uczniów Chrystusa powstała wspólnota menadżerów i ideologów, którzy bacznie pilnowali, aby wszyscy zgadzali się z „generalną linią” (to słowo z sowieckiego leksykonu w ostatnich latach często jest używane także w odniesieniu do państwa oraz do instytucjonalnej Cerkwi), którą wyznacza najwyższa władza cerkiewna. Wszyscy ci, którzy się nie zgadzali, zmuszani byli do posłuszeństwa.

To nie dzięki swoim teologom, kaznodziejom, misjonarzom i wyznawcom Rosyjski Kościół Prawosławny wydawał się olbrzymi, bogaty i wpływowy. Wielkość Cerkwi Rosyjskiej związana była wyłącznie z tym, że patriarcha Cyryl wszedł do kręgu osób bliskich prezydentowi Putinowi i stał się jednym z jego oligarchów, odpowiadając za swego rodzaju państwową korporację „usług religijnych” i z powodzeniem zbijając kapitał na sukcesach tej epoki, która została nazwana „cerkiewnym odrodzeniem”.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to zbyt radykalne porównanie i sytuacja jest znacznie lepsza. Niestety, czasy patriarchy Cyryla kojarzą się przede wszystkim z biurokratyzacją, ideologizacją i klerykalizacją Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Patriarcha Cyryl stworzył sztywny autorytarny system sprawowania władzy, w którym wszyscy biskupi są beneficjentami tego systemu i w konsekwencji wiernymi wykonawcami woli patriarchy. Osobista lojalność wobec patriarchy Cyryla stała się głównym i praktycznie jedynym kryterium wspinania się po szczeblach kariery cerkiewnej.

Patriarcha umocnił swoją władzę, ale osłabił Cerkiew, pozbawiwszy wspólnoty parafialne znacznej części praw, duchownych zaś całkowicie uzależnił od biskupów. W ostatnich latach autorytet patriarchy gwałtownie spadał. Odpływ wiernych stał się szczególnie zauważalny podczas pandemii, faktycznie jednak zaczął się znacznie wcześniej.

Mit ruskiego miru zastąpił teologię

Patriarcha Cyryl konsekwentnie prowadził ideologizację i polityzację Cerkwi. Jednocześnie stworzył dość wyrafinowany mechanizm karania, którego celem było zdławienie wszelkiego niezależnego myślenia wewnątrz Cerkwi, i zmusił do zamilknięcia praktycznie wszystkich, którzy mieli własne zdanie.

Najważniejszym rezultatem ideologizacji Cerkwi było stworzenie nowego mitu imperialnego, który opierał się na archetypicznych dla rosyjskiej świadomości wyobrażeniach o „Świętej Rusi” i „Moskwie – trzecim Rzymie”. Efekt nowości został osiągnięty poprzez przeniesienie tej ideologii w kontekst świecki, bardziej zrozumiały dla masowego audytorium. Tak powstała koncepcja ruskiego miru.

Koncepcja ta była aktywnie wykorzystywana przynajmniej od połowy pierwszej dekady XXI wieku, zarówno przez polityków, w tym Putina, jak i przywódców cerkiewnych, włącznie z patriarchą Cyrylem. W marcu 2022 r. grupa teologów prawosławnych ogłosiła deklarację potępiającą ruski mir i dość trafnie opisała jego podstawę:

„Istnieje pewna ponadnarodowa rosyjska sfera wpływu albo cywilizacja, nazywana także «Świętą Rusią», w której skład wchodzą Rosja, Ukraina i Białoruś (czasem także Mołdawia i Kazachstan), a także etniczni Rosjanie i ludzie rosyjskojęzyczni na całym świecie.

Zgodnie z tą doktryną, ruski mir ma jedno centrum polityczne (Moskwę), jedno centrum duchowe (Kijów, «matkę ruskich miast»), jeden język (rosyjski), jeden Kościół (Rosyjski Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego) i jednego dla wszystkich patriarchę (patriarchę Moskwy i Wszechrusi), który «gra w symfonii» z jednym dla wszystkich prezydentem/przywódcą narodu (Putinem). Ten zaś kieruje owym ruskim mirem, wzmacniając jego szczególną duchowość, moralność i kulturę, wspólne dla całego obszaru.

Temu ruskiemu mirowi, głosi doktryna, przeciwstawia się zgniły Zachód na czele z USA i narodami Europy Zachodniej. Na Zachodzie zwyciężyły już «liberalizm», «globalizacja», «chrystianofobia», «prawa homoseksualistów» propagowane przez parady gejowskie i «wojujący sekularyzm»”1.

W ten sposób narodowy mit zastąpił teologię i stał się jednym z fundamentów codziennego życia religijnego. Wkrótce powstała głęboka sprzeczność miedzy wielonarodowym w swoim składzie Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a tą narodową narracją historyczną, która legła u podstaw koncepcji ruskiego miru. We wszystkich krajach przestrzeni postsowieckiej rozwijała się własna narracja historyczna, kolidująca z imperialną, ale Cerkiew wolała tych problemów nie dostrzegać albo, w ostateczności, nie traktowała ich poważnie.

Mit imperium stał się fundamentem nowej teologii politycznej, która przybrała dość prymitywne i pokraczne formy, bowiem jakiejkolwiek innej teologii po prostu nie było. Aby teologia mogła się rozwijać, decydujące znaczenie ma wolność – zarówno cerkiewna, jak i wolność w badaniach naukowych. Jednak, jak już zostało powiedziane, patriarcha Cyryl dążył wszystkimi możliwymi sposobami do stłumienia wolności w Cerkwi.

W latach 90. patriarcha Aleksy II zdołał odsunąć na jakiś czas rozpad RKP poprzez propozycję autonomii, czyli częściowej samodzielności, dla prawosławnych diecezji w krajach bałtyckich, w Ukrainie i Białorusi. Udawało mu się utrzymywać dość kruchą równowagę pomiędzy konserwatystami a zwolennikami odnowy życia cerkiewnego.

Patriarcha Cyryl, głosząc ruski mir, nie stworzył jednocześnie żadnego pozytywnego obrazu – ani Cerkwi, ani kraju, ani narodu. Przeciwnie, osią konsolidacji miało być negatywne samookreślenie wobec innego, traktowanego jako wróg. Za „swoich” uznawano tylko tych, którzy znajdowali się w stanie resentymentu i głębokiej postimperialnej traumy.

Będąc w takiej kondycji, Rosyjski Kościół Prawosławny nie mógł utrzymać swoich wiernych w krajach, w których tego postsowieckiego resentymentu nie było albo był przynajmniej częściowo przezwyciężony. Przede wszystkim mowa tu o krajach bałtyckich i Ukrainie. Ukraina pierwsza ogłosiła swoją chęć kościelnej samodzielności, jednak na początku lat 90. doprowadziło to tylko do rozłamu. Po niemal 30 latach w Ukrainie powstały dwie równoległe jurysdykcje kanoniczne. Kolejnym krajem, w którym powstała równoległa do RKP jurysdykcja Patriarchatu Ekumenicznego była Estonia. I to pomimo faktu, że wspólnota prawosławna w krajach bałtyckich jest niewielka i składa się przeważnie z ludności rosyjskojęzycznej.

Koniec monopolu Moskwy na prawosławie

Wojna Rosji przeciw Ukrainie zasadniczo zmniejsza wpływy RKP na terytorium postsowieckim. Patriarchat moskiewski nie zdoła zachować monopolu na prawosławie ani w krajach bałtyckich, ani w Białorusi, a w przypadku negatywnego scenariusza nawet w Kazachstanie. Ale najznaczniejsze będą straty w Ukrainie.

Niemniej sytuacja Cerkwi w Ukrainie pozostaje pełna sprzeczności. Można wyróżnić kilka etapów, które przeszedł Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego.

ETAP PIERWSZY. Bezpośrednie potępienie rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie przez metropolitę kijowskiego i całej Ukrainy Onufrego oraz szereg biskupów ukraińskich. Naturalnie, żadnej oficjalnej reakcji patriarchy Cyryla na te komunikaty nie było. Możliwe, że większość tych oświadczeń była szczera, jednak w stanowisku episkopatu pojawiła się nieoczekiwana ambiwalencja: ukraińscy biskupi potępili agresję, jednakże nikt nie wspomniał ani słowem, że wojnę poparł patriarcha, a już tym bardziej nikt nie miał odwagi żądać wyłączenia się spod jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego.

ETAP DRUGI. Masowe odmowy ukraińskich duchownych wymieniania imienia patriarchy Cyryla podczas liturgii. Można bez przesady powiedzieć, że dotyczy to tysięcy parafii. W ciągu dwóch miesięcy wojny patriarcha Cyryl ani razu nie zwrócił się do ukraińskich wiernych, nie okazał żadnego współczucia dla ofiar wojny. Kiedy cały świat jęknął na wieść o bestialskich mordach dokonanych przez armię rosyjską na ludności cywilnej, na wieść o Buczy i Mariupolu – patriarcha Cyryl jak gdyby niczego nie słyszał. Jego okrutne serce nie drgnęło nawet wtedy. Jego konsekwentnie proputinowskie kazania wywołały falę potępienia i nienawiści.

Godny odnotowania jest fakt, że odmowa wspominania patriarchy była oddolną, masową inicjatywą księży. Biskupi, ustępując pod naciskiem duchownych i parafian, przyjęli ją życzliwie, ale bez entuzjazmu. W końcu poparli, choć nie wszędzie. W sumie zaledwie 22 diecezje oficjalnie oświadczyły, że zaprzestaną wspominania imienia patriarchy. Mówi to o złożoności sytuacji – nastroje promoskiewskie ciągle jeszcze są stosunkowo silne. Episkopat Cerkwi ukraińskiej związanej z Moskwą w wielu kwestiach przyjął pozycję wyczekującą, żeby później przyłączyć się do zwycięzcy.

ETAP TRZECI. Księża zwrócili się do metropolity Onufrego z wezwaniem do przeprowadzenia soboru i podjęcia decyzji o niezależności Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego od patriarchatu moskiewskiego. Jeśli dwa pierwsze etapy (opisane wyżej) to kroki możliwe do przewidzenia (wiele parafii zaprzestało wspominania patriarchy zaraz po rozpoczęciu wojny na Donbasie), to otwarte wezwanie do autokefalii jest nową jakością.

Problem w tym, że po tych wezwaniach UKP stoi u progu schizmy. Myślę, że właśnie dlatego metropolita Onufry do tej pory milczy. Doskonale rozumie, że patriarcha Cyryl żadnej autokefalii mu nie da. Onufry nie otrzyma też uznania niezależności od patriarchy Konstantynopola Bartłomieja – ten przecież już w 2019 r. przekazał tomos o autokefalii innej Cerkwi w Ukrainie (PKU). Trzecia możliwość wybicia się na samodzielność to wyjście PKU z RKP, lecz bez przyłączania się do Patriarchatu Ekumenicznego Konstantynopola. Ale to byłby rozłam i ten wariant nie jest rozpatrywany jako realny. Zbyt długo UKP związany z Moskwą walczył z rozłamowcami i zbyt wysoko ceni swoją kanoniczność, aby zdecydować się na taki desperacki krok.

Sytuacja jest patowa. Wielu duchownych, szczególnie na wschodzie Ukrainy, mówi, że w „moskiewskiej” Cerkwi służyć dłużej nie mogą, a do autokefalicznej nie pójdą, już raczej zrezygnują z kapłaństwa.

Patriarcha Cyryl nie tylko popełnił polityczne samobójstwo, ale też całkowicie zdyskredytował siebie jako chrześcijanina. Jego funkcjonowanie w życiu publicznym skończy się wraz z końcem rządów Putina

Siergiej Czapnin

Udostępnij tekst

Jednak wojna to sytuacja wyjątkowa i poszukiwanie kompromisowego rozwiązania jest całkiem możliwe. Na przykład może to być przejście do Patriarchatu Ekumenicznego bez przyłączania się do autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy (KPU). Niezdecydowanie, przeciąganie podjęcia decyzji w krótkiej perspektywie działa na korzyść tej grupy w episkopacie ukraińskim, która woli do końca zachować związki z Moskwą. Liderami tej grupy na przestrzeni ostatnich lat pozostają metropolita boryspolski i browarski Antoni (Pakanycz) i mocno związany z Rosją ukraiński oligarcha Wadym Nowynski.

Jednak w dłuższej perspektywie niezdecydowanie episkopatu doprowadzi do czegoś wręcz przeciwnego: masowego przejścia parafii do Kościoła Prawosławnego Ukrainy. W ten sposób biskupi UKP ryzykują, że pozostaną praktycznie bez wiernych. Cerkiew, która zachowuje związki z patriarchą Cyrylem, nie ma w Ukrainie żadnej przyszłości.

Wielkanocnego zawieszenia broni nie było

Wspomnieć trzeba jeszcze o trzech zdarzeniach, których znaczenie na razie trudno ocenić.

Dwa klasztory przeszły z UKP do KpU. Podczas wojny znów zaczęły się przejścia z UKP Patriarchatu Moskiewskiego do autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Liczba tych przejść jest znikoma, nie jest wykluczone, że ich część związana jest z naciskiem miejscowych władz. Jednak po raz pierwszy przeszły nie tylko wspólnoty parafialne, ale także dwa klasztory diecezji lwowskiej. Do tej pory przejść wspólnot klasztornych nie było. Trudno powiedzieć, na ile masowy będzie to ruch, ale im dłużej będzie trwała wojna, tym więcej będzie przejść.

Ponad 400 księży wezwało do osądzenia patriarchy. To była wielka niespodzianka – ponad 400 ukraińskich księży odważyło się złożyć swoje podpisy pod apelem archiprezbitra Andrieja Pinczuka do zwierzchników lokalnych Cerkwi o postawienie patriarchy Cyryla przed trybunałem cerkiewnym. Sformułowane zostały dwa punkty oskarżenia:

1. Cyryl głosi doktrynę ruskiego miru, która nie jest zgodna z doktryną prawosławną i powinna być potępiona jako herezja;

2. Cyryl popełnił zbrodnie moralne, błogosławiąc wojnę z Ukrainą i popierając agresywne działania wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy2.

Trzeba powiedzieć, że szanse na zwołanie takiego sądu kościelnego są nader niewielkie. Najprawdopodobniej taki sąd się nie odbędzie, ponieważ w Kościele prawosławnym nie ma ani mechanizmów, ani ustalonej praktyki tego rodzaju postępowań. A nawet gdyby taki trybunał się zebrał, napotka on, po pierwsze, komplikacje przy zbieraniu i ocenie dowodów winy, a po drugie, niemożność zapewnienia wykonania wyroku, o ile władza państwowa nie poprze decyzji takiego sądu. Teoretycznie takie poparcie jest możliwe, ale dopiero po upadku reżimu Putina.

Udział Cerkwi w wyprowadzeniu cywilnych mieszkańców z Azowstalu. 21 kwietnia metropolita Onufry wystąpił z przejmującym apelem o wielkanocne zawieszenie broni i ewakuację ludności cywilnej z oblężonego przez rosyjskie wojska kombinatu Azowstal:

„Ukraiński Kościół Prawosławny – połączonymi siłami episkopatu, duchowieństwa, zakonników i wiernych – gotowy jest zorganizować procesję modlitewną z Orichiwa w obwodzie zaporoskim do zakładów Azowstal w Mariupolu, aby udzielić niezbędnej pomocy i ewakuować ludność cywilną. Procesja mogłaby również wyprowadzić rannych żołnierzy i zabrać ciała tych, którzy zginęli.

Apelujemy do wszystkich, od których to zależy, i prosimy, aby w okresie od Wielkiego Piątku (22 kwietnia 2022 r.) do Wielkanocy (24 kwietnia 2022 r.) w mieście Mariupol i jego okolicach obowiązywało zawieszenie broni i zapewniony był korytarz humanitarny w celu przejścia procesji modlitewnej3.

Z misją tą metropolita Onufry wysłał 42 duchownych z kilku diecezji ukraińskich, jednakże nie zakończyła się ona sukcesem. Nie wiadomo nic o tym, czy patriarcha Cyryl wsparł tę inicjatywę, jednakże prezydent Rosji ani tego apelu, ani wezwań innych chrześcijańskich zwierzchników nie usłuchał. Wielkanocnego zawieszenia broni nie było. I nie było korytarza humanitarnego.

Niemniej tydzień później misja humanitarna ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża odniosła sukces. Z oblężonego Azowstalu wywieziono ponad 100 cywilów. W obszernej relacji4 metropolity gorłowskiego i słowiańskiego Mitrofana (diecezja w obwodzie donieckim) zwraca uwagę kilka szczegółów.

Po pierwsze, z tego opisu wynika, że ani Rosyjski Kościół Prawosławny, ani Ukraiński Kościół Prawosławny bezpośrednio nie brały udziału w rozmowach na temat wyprowadzenia ludności cywilnej z Azowstalu. Patriarcha Cyryl dzwonił do Mitrofana dosłownie na kilka godzin przed rozpoczęciem ewakuacji, kiedy porozumienie we wszystkich kwestiach już osiągnięto, trzeba było tylko „wziąć udział”. Innymi słowy, obecność Cerkwi stała się swego rodzaju działaniem wizerunkowym patriarchatu moskiewskiego i samego patriarchy Cyryla. Ich reputacja została bowiem mocno nadszarpnięta przez wspieranie wojny i potrzebny był spektakularny pretekst, aby wspomnieć o humanitarnej misji Cerkwi.

Po drugie, uwagę przyciąga nieoczekiwany szczegół: Mitrofan, choć jest biskupem na okupowanym (ale jednak ukraińskim) terytorium, w swoim tekście ani razu nie wspomina imienia metropolity kijowskiego i całej Ukrainy Onufrego. Równocześnie imię patriarchy Cyryla wymienia – czy to potrzebne, czy nie. To jasny sygnał: patriarcha Cyryl jest poirytowany, że nawet w sytuacji wojny metropolita Onufry występuje z ważnymi inicjatywami pokojowymi i utrzymuje wysoki autorytet, podczas gdy sam patriarcha nie cieszy się szacunkiem nie tylko w Ukrainie, ale także wśród znacznej części prawosławnych w samej Rosji.

Po trzecie wreszcie, Mitrofan nie ukrywa, że kontaktuje się z patriarchą Cyrylem bezpośrednio, bez jakichkolwiek ustaleń z metropolitą Onufrym, któremu powinien podlegać kanonicznie. Jest to wyraźne potwierdzenie tego, że diecezje na terytorium Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej de facto wyszły już spod władzy metropolity Onufrego i podporządkowują się bezpośrednio patriarsze Cyrylowi, chociaż żadnych formalnych decyzji o takiej zmianie jurysdykcji nie ma.

Demontaż Cerkwi moskiewskiej

Jaki los czeka Rosyjski Kościół Prawosławny po wojnie? Nie podejmuję się prognozowania, ale nakreślenie programu maksimum jest całkiem możliwe:

1. Patriarcha Cyryl: bankructwo duchowe. Wystąpienia i kazania patriarchy Cyryla od lutego do kwietnia są świadectwem jego kompletnego upadku moralnego, a wraz z nim praktycznie całej instytucjonalnej Cerkwi. Patriarcha Cyryl nie tylko popełnił polityczne samobójstwo, ale też całkowicie zdyskredytował siebie jako chrześcijanina. Jego funkcjonowanie w życiu publicznym skończy się wraz z końcem rządów Putina.

2. Izolacja Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w świecie chrześcijańskim. Pojawiła się kwestia wykluczenia RKP ze Światowej Rady Kościołów. I najprawdopodobniej decyzja taka zostanie podjęta. Po ostrym oświadczeniu papieża Franciszka, który nazwał Cyryla „ministrantem Putina”, należy oczekiwać poważnego ochłodzenia stosunków z Kościołem rzymskokatolickim. Jest oczywiste, że także inne Kościoły i organizacje religijne będą ograniczać kontakty z RKP.

3. Sankcje gospodarcze wobec patriarchy Cyryla. Cyryl jest nie tylko jednym z kluczowych autorów ideologii ruskiego miru i wprost legitymizuje działania Rosji, ale także dzięki zbliżeniu do kręgów władzy i systemowi korupcyjnemu otrzymał do własnej dyspozycji ogromne zasoby finansowe. Dlatego sankcje gospodarcze wobec niego będą całkowicie uzasadnione.

4. Sąd kościelny nad patriarchą Cyrylem. Jak pisałem wyżej, jest on mało prawdopodobny, ale międzynarodowy trybunał za usprawiedliwianie zbrodni wojennych – to bardziej realna perspektywa. Na ławie oskarżonych razem z patriarchą powinni znaleźć się ci, którzy z ambony pochwalali wojnę i modlili się o zwycięstwo oręża rosyjskiego. Są to dziesiątki biskupów i setki duchownych.

5. Nieuniknione reformy kościelne. Rosyjski Kościół Prawosławny w Rosji jest zbyt wielki, żeby mógł po prostu rozpaść się i zniknąć. Niezbędny jest demontaż wszystkich struktur administracyjnych instytucjonalnej Cerkwi i szeroko zakrojone reformy, które wzmocnią wspólnoty parafialne i pozwolą wykluczyć autorytarny styl władzy patriarszej na przyszłość. Jedyną alternatywą dla reform jest przekształcenie RKP w sektę odizolowaną od reszty świata prawosławnego.

6. Nowe Cerkwie autokefaliczne. Nie tylko w Ukrainie, ale także w Białorusi (po upadku mocno związanego z Putinem reżimu Łukaszenki) mogą powstać pełnoprawne autokefaliczne Kościoły prawosławne. Cerkwie te bez żalu rozstaną się z sowiecką przeszłością i z patriarchatem moskiewskim jako jedną z części składowych tej przeszłości.

7. RKP utraci znaczną część parafii i diecezji poza granicami Rosji. Poszczególne parafie (Holandia, Włochy) i pojedynczy duchowni (Litwa) już uwolnili się spod jurysdykcji RKP i przeszli do Patriarchatu Ekumenicznego. Proces ten będzie postępował, chociaż najpewniej nie w sposób masowy – wiele świątyń jest silnie powiązanych z rosyjskimi ambasadami (Nowy Jork, Paryż, Wiedeń, Madryt) lub też potrzebuje wsparcia finansowego z Rosji. Znacznie bardziej masowe i bolesne będzie odejście dwóch Cerkwi, które w niedawnej przeszłości zjednoczyły się z RKP – to Rosyjski Kościół Prawosławny poza granicami Rosji (zjednoczenie nastąpiło w 2007 r.) i Arcybiskupstwo Zachodnioeuropejskich Parafii Tradycji Rosyjskiej (przyłączone w 2019 r.).

8. Utworzenie wikariatów i diecezji słowiańskich w ramach Patriarchatu Ekumenicznego. Jeśli Grecy będą potrafili bez uprzedzeń spojrzeć na procesy zachodzące w świecie prawosławnym i będą gotowi zaproponować szeroką i rzeczywistą autonomię parafiom tradycji rosyjskiej, będzie to poważna i atrakcyjna propozycja. Jednak stanie się to tylko wtedy, jeśli Grecy zdecydują się szybko ustanowić dla tych parafii co najmniej jednego wykształconego i energicznego biskupa. Z biskupami mają problemy wszystkie Cerkwie, dlatego niezbędne jest znalezienie godnego kandydata do takiej misji.

Należy podkreślić, że demontaż Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie oznacza zagrożenia dla istnienia rosyjskiego prawosławia oraz rosyjskiej tradycji – w najszerszym rozumieniu tego słowa – liturgicznej i cerkiewnej. Przeciwnie, uwolnienie tej tradycji z dławiących ją objęć Cerkwi instytucjonalnej da impuls do jej rozwoju i otworzy nowe możliwości współdziałania z innymi tradycjami chrześcijańskimi we współczesnym świecie.

Przełożyła Natalia Woroszylska

1 Pełny tekst w przekładzie Pawła Przeciszewskiego (KAI): Prawosławni teolodzy: Odrzucamy herezję „rosyjskiego świata” i haniebne działania rosyjskich władz, www.wiez.pl/2022/03/18/prawoslawni-teolodzy-odrzucamy-herezje-rosyjskiego-swiata-i-haniebne-dzialania-rosyjskich-wladz [dostęp: 15.05.2022].

2 Zob. www.ethos.org.ua/ru/mezhdunarodnyj-czerkovnyj-tribunal [dostęp: 15.05.2022].

Wesprzyj Więź

3 Zob. news.church.ua/2022/04/21/obrashhenie-blazhennejshego-mitropolita-onufriya-po-povodu-situacii-vokrug-mariupolya [dostęp: 15.05.2022].

4 Zob. www.patriarchia.ru/db/text/5922765.html [dostęp: 15.05.2022].

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2022 jako część bloku tematycznego „Chrześcijaństwo kijowskie”.
Pozostałe teksty bloku:
Marek Blaza SJ, „Walka o rząd ukraińskich dusz w Kościele kijowskim”
Sebastian Duda, „Jedność prawosławno-greckokatolicka? Konsekwencje watykańskiej polityki wschodniej”

Podziel się

Wiadomość