W polskich kręgach artystycznych, podobnie jak w przypadku elit politycznych, podejmowane są próby tworzenia prawicowej międzynarodówki uciśnionych. Piotr Bernatowicz na pewno nie jest proputinowski. Nie podziela też poglądów Dana Parka na temat Holokaustu. Dlaczego zatem toleruje prezentację takich postaw?
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski to ważny przypadek w dyskusji o polityce kulturalnej Prawa i Sprawiedliwości oraz o pożądanym, czy też postulowanym przez tę partię modelu kultury. Na tym przykładzie da się zobaczyć, w jaki sposób może być realizowana – zapowiadana od 2015 r. przez ministra kultury Piotra Glińskiego – zmiana dotychczasowych priorytetów, zwiększenie pluralizmu oraz dowartościowanie tych twórców, którzy byli dotąd z powodów ideowych czy estetycznych mniej widoczni. Od 2020 r. Zamkiem kieruje krytyk i historyk sztuki Piotr Bernatowicz. Został on, podobnie jak ostatnio Janusz Janowski w Galerii Zachęta, mianowany poza trybem konkursowym (prawo daje ministrowi kultury taką możliwość).
W odróżnieniu od innych ważnych nominatów wicepremiera Glińskiego – malarza i prezesa Związku Polskich Artystów Plastyków powołanego na dyrektora Zachęty, ale też np. Jerzego Miziołka, który nieudolnie szefował stołecznemu Muzeum Narodowemu – Bernatowicz w chwili mianowania miał istotne kompetencje. Nie tylko obronił dobrze oceniany doktorat poświęcony recepcji Pabla Picassa w Europie Środkowo-Wschodniej (jego promotorem był nieżyjący już wybitny historyk sztuki Piotr Piotrowicz), ale też był redaktorem naczelnym ogólnopolskiego miesięcznika poświęconego sztuce „Arteon” – w latach 2006–2010, a następnie od 2012 r. do początku 2014 r. Potem do 2017 r. pełnił funkcję dyrektora Galerii Arsenał w Poznaniu. Był też kuratorem kilku dyskutowanych wystaw. Dodać trzeba, że od października 2018 r. do czasu powołania na szefa Zamku Ujazdowskiego Bernatowicz prezesował publicznemu Radiu Poznań, nadając tej rozgłośni ostry ideologiczny charakter, zgodnie z obecną linią Polskiego Radia.
Bernatowicz objął stanowisko po Małgorzacie Ludwisiak. Piotr Gliński nie zaproponował jej drugiej kadencji, mimo że udało się jej odbudować Zamek Ujazdowski po kryzysie, jaki w nim nastał po odejściu Wojciecha Krukowskiego, stworzyć interesujący, przemyślany program, a także przyciągnąć do CSW nową, przede wszystkim młodą publiczność – w 2019 r. było to ponad 200 tys. osób. Podobnie Janusz Janowski objął Zachętę po Hannie Wróblewskiej, zostając dyrektorem instytucji, która dotąd wyznaczała w Polsce standardy profesjonalizmu w przygotowywaniu wystaw i innych wydarzeń artystycznych, działalności edukacyjnej oraz w relacjach z publicznością. W 2021 r. odwiedziło Zachętę ponad 120 tys. osób.
Zamek na nowo
Obejmując kierownictwo Zamku Ujazdowskiego, Piotr Bernatowicz nie ukrywał, że pragnie przeprowadzić kontrkulturową rewolucję, wprowadzić nowy model polityki kulturalnej i nowe hierarchie w polskiej sztuce. Decyzją Piotra Glińskiego otrzymał bardzo poważne narzędzie do dokonania takiej zmiany w postaci sprawnej, dobrze funkcjonującej instytucji, rozpoznawalnej nie tylko w Polsce i mającej ważne międzynarodowe kontakty. Swoje założenia przedstawił w dokumencie Centrum refleksji nad sztuką współczesną. Program organizacyjny i merytoryczny Zamku Ujazdowskiego 2020–20261, będącym podstawą – zaakceptowaną przez ministra kultury – do działań instytucji w jego kadencji. I jest to, w odróżnieniu od podobnego dokumentu przygotowanego przez Janusza Janowskiego dla Zachęty, propozycja spójna i przemyślana.
Przedstawiona przez dyrektora lista zagadnień jest długa. Specyfiką CSW, jak to szczególnie podkreślił Piotr Bernatowicz, mają być: inicjowanie i prowadzenie badań w zakresie sztuki współczesnej, teorii i krytyki sztuki; podejmowanie takich kwestii, jak granice sztuki współczesnej, ranga dzieła sztuki i kryteria jego oceny czy tożsamość artysty. Jednak najważniejsze dla niego było otwarcie na artystów do tej pory nieodpowiednio docenionych czy marginalizowanych. Jak powiedział w rozmowie z Jakubem Zgierskim dla MediaNarodowe.com w październiku 2021 r., czyli niemalże dwa lata od objęcia stanowiska, zadaniem Zamku Ujazdowskiego ma być teraz podejmowanie prób rozbijania ideologicznego paradygmatu, wprowadzanie do sztuki pluralizmu oraz promowanie „dobrych artystów, którzy z różnych względów byli marginalizowani”. I dodał, że te zabiegi to „kropla w morzu potrzeb wobec natłoku wizualnej propagandy, z jaką się spotykamy nie tylko w instytucjach, ale także w przestrzeni publicznej”2.
W programie organizacyjnym Piotr Bernatowicz wymienia nazwiska Jacka Adamasa, Jerzego Kaliny, Wojciecha Korkucia i Jarosława Modzelewskiego. Wszyscy, poza ostatnim, byli obecni na wcześniej kuratorowanych przez niego wystawach. Jednak, co istotne i co odróżnia ten program od zaproponowanego przez Janowskiego dla Zachęty, ważna ma być także sztuka tworzona w innych krajach. Szef CSW pisze o twórcach z Europy Środkowej i Wschodniej, Azji Centralnej, Afryki i Ameryki Południowej. W wywiadzie udzielonym Małgorzacie Piwowar dla „Rzeczpospolitej” tuż po objęciu funkcji podkreślał: „zaczynają się zwracać do mnie bardzo ciekawi artyści i kuratorzy z zagranicy, którzy mają dosyć monotematyczności wyznaczanej przez lewicową poprawność polityczną instytucji na Zachodzie. Nakłada się im coraz ciaśniejszy gorset, ogranicza. Postawy rewizji mainstreamu pojawiają się w różnych miejscach globu, to nie tyle ruch konserwatywny, ile wyczuwający zagrożenie dla wolności artystycznej”3.
W przedstawionym programie Bernatowicz podkreśla też, co znaczące, współpracę z zagranicznymi pismami, jak nowojorski magazyn o konserwatywnym profilu „The New Criterion” czy z założonym przez brytyjskiego krytyka sztuki Davida Lee „The Jackdaw”. A także z autorami nieobecnymi w Polsce – jak podkreślił: „z uwagi na dominację ideologii lewicowej i komunistycznej” – i wymienia tu m.in. Alexandra Adamsa czy Daniela Kuspita. Zamek ma bowiem nadawać ton „w obszarze międzynarodowym, a nie bezrefleksyjnie rezonować mody i trendy przychodzące z zewnątrz”4.
Ważne jest to podkreślenie planów międzynarodowych, chociaż jedną z pierwszych decyzji Piotra Bernatowicza była rezygnacja z ekspozycji belgijskiej performerki Miet Warlop przygotowywanej we współpracy z berlińskim KW Institute for Contemporary Art, jedną z najważniejszych instytucji nie tylko w Europie, organizującą m.in. cenione Berlińskie Biennale. To pokazuje całkowicie inne wpisywanie się w instytucjonalną mapę sztuki. Zamek Ujazdowski w ostatnich trzech dekadach był stale i istotnie obecny w obiegu artystycznym wykraczającym poza polskie granice, a wystawy w nim organizowane były ważne dla międzynarodowej obecności artystów z naszego kraju, ale też całego regionu.
Po zmianie dyrekcji partnerem CSW stała się, przy okazji pierwszej organizowanej samodzielnie przez Bernatowicza międzynarodowej wystawy, Læsø Kunsthal, niewielka, prowadzona przez Jona Eirika Lundberga galeria położona na jednej z duńskich wysp. Instytucja ta jest oskarżana o udostępnianie przestrzeni dla osób o poglądach rasistowskich czy ksenofobicznych.
Jednak, co istotne, w przypadku CSW i Zachęty zaproponowano bardzo różny stosunek do współczesności. Jak zauważył Łukasz Murzyn w portalu Klubu Jagiellońskiego, Janowski „chce, żeby artyści symulowali dzisiaj sztukę wieków dawnych, co może skończyć się groteskową retroutopią”5. Piotr Bernatowicz zaś nie boi się sięgania po język sztuki współczesnej, a nawet widzi w nim szansę, nie zagrożenie. Jak zresztą mówił w 2015 r. w TV Republika – przy okazji zorganizowanej wówczas przez niego wystawy Strategie buntu w poznańskim Arsenale – „nie można powrócić do języka sztuki XIX wieku, jak wielu konserwatystów, też polityków czy też publicystów do tego dążyło”6. I dodawał, że język awangardowy jest językiem, w którym można znakomicie wyrażać wartości rozumiane jako konserwatywne. Jego wystawy Strategie buntu w poznańskiej Galerii Arsenał w 2015 r. i Historiofilia w dawnej Praskiej Drukarni w Warszawie w 2017 r. wpisywały się w trwający od pewnego czasu w prawicowych środowiskach ciekawy spór między „konserwatyzmem treści” a „konserwatyzmem formy”.
Poza wystawą Miet Warlop Piotr Bernatowicz odwołał jeszcze drugą: Rzadkie języki, której kuratorką była ceniona Joanna Zielińska (ona sama odeszła z Zamku), oraz cykl Performance TV. Jednak poza nimi zostały zrealizowane najważniejsze punkty programu przygotowywanego przez Małgorzatę Ludwisiak. Wydano także m.in. drugi tom dokonanego przez Zbigniewa Liberę autorskiego wyboru tekstów prasowych Art of Liberation.
W 2020 r. odbyła się wystawa Potęga sekretów Karola Radziszewskiego, poświęcona pamięci o nieheteronormatywnej historii i o archiwach przywracających pamięć wypieranej przed dekady queerowej przeszłości. Prezentowała ona zresztą po raz pierwszy tak przekrojowo twórczość tego artysty. Zrealizowano także Żarty żartami, wystawę przygotowaną przez grupę Slavs and Tatars, poświęconą satyrze, żartom czy dowcipom w przeszłości i dzisiaj. Wielowątkową, z ważnym materiałem historycznym, ale też istotnymi pracami współczesnych artystek i artystów, jak Lawrence Abu Hamdan, Pablo Bronstein, Żanna Kadyrowa czy Mikołaj Sobczak. Kontynuowano też prowadzony od lat cykl prezentacji młodych artystów w „Project Roomie”.
Wreszcie w 2021 r. miały miejsce intrygujące Codzienne formy oporu, będące wynikiem wieloletniej pracy artystów palestyńskich, poświęcone sposobom radzenia sobie w sytuacjach konfliktów zbrojnych czy katastrof ekologicznych, gdy dotychczasowe metody zawiodły. Miesiąc po otwarciu tej wystawy, która jako remedium na problemy proponowała troskę, czułość i uważność, miał miejsce wernisaż kolejnej – Sztuki politycznej, na której nie zabrakło m.in. prac jawnie islamofobicznych. Obie ekspozycje bezpośrednio ze sobą sąsiadowały.
Plany przygotowane przez poprzedniczkę, a także zapewne pandemia, spowodowały, że dopiero w ubiegłym roku można było zobaczyć, jak w praktyce ma wyglądać program wystawienniczy Zamku Ujazdowskiego pod kierunkiem Piotra Bernatowicza (pierwsza „jego” wystawa została otwarta w grudniu 2020 r.). Cały wcześniejszy okres to pojedyncze wydarzenia czy decyzje.
Niektórym faktom nadawano publicznie być może przesadne znaczenie. Tak było np. z koncertem pod szyldem Jan Pietrzak Entertainment z cyklu „Zwycięski rok 20” czy z zaproszeniem przez Zamek Ujazdowski zespołu Hungarica na obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej, chociaż jego wokalista sympatyzuje z neonazistami (ostatecznie, po protestach, koncert się nie odbył). Jednak to one – a także publiczne debaty w CSW oraz zerwanie współpracy z Rokiem Antyfaszystowskim, nieformalną grupą artystów, naukowców i kuratorów, ze względu na to, że, jak podkreślał Bernatowicz, przyjęta przez tych twórców formuła działania nie dawała podstaw do rzetelnej refleksji na podjęty temat – coraz bardziej definiowały kierunek, w którym zmierza ta instytucja.
Trzeba także wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, które pokazywało, w jaki sposób Piotr Bernatowicz definiuje profil kierowanej przez siebie instytucji, ale też rolę dyrektora. W kwietniu 2020 r. artyści Karolina Grzywnowicz, Dani Ploeger, Kuba Rudziński i Iwan Switłycznyj (Ivan Svitlychnyi) zawiesili na fasadzie Zamku Ujazdowskiego transparent z hasłem „Piekło kobiet”. Był to komentarz do rozpatrywanego właśnie w Sejmie obywatelskiego projektu zaostrzającego prawo aborcyjne. Piotr Bernatowicz na swoim profilu na FB udostępnił nagranie wideo tej akcji, ale ze zmienioną końcówką. Napisowi „Piekło kobiet” towarzyszyło umieszczone nad nim słowo „Aborcja” oraz zdanie: „W 2019 roku 42 miliony dzieci zabito w wyniku aborcji”. Twórcy oskarżyli dyrektora o naruszenie ich praw autorskich. Co ważniejsze, artystki i artyści byli rezydentami Zamku Ujazdowskiego, zatem występowała tu relacja władzy, którą Bernatowicz wykorzystał, manipulując pracą osób zaproszonych do współpracy.
Trzy wystawy
W grudniu 2020 r. otwarto Szukam momentu równowagi Ludwiki Ogorzelec, rzeźbiarki od 1985 r. mieszkającej we Francji, a wcześniej członkini Solidarności Walczącej we Wrocławiu. Po raz pierwszy w Polsce pokazano jej delikatne, abstrakcyjne formy wykonane z drewna i plastiku. Są to efektowne wizualnie, często ażurowe struktury o bardzo subtelnej linii.
W czerwcu 2021 r. otwarto …Idź Jacka Adamasa, z którym od lat stale współpracuje Piotr Bernatowicz. Punktem odniesienia dla artysty stała się poezja Zbigniewa Herberta, którą starał się umieścić w aktualnym kontekście. Chciał krytycznie ująć – jak podkreślał kurator Marcel Skierski – „recepcję dziedzictwa Herberta, sprowadzonego najczęściej do dźwięczących w uszach każdemu Polakowi pustych sloganów, w większości przyjmowanych bezrefleksyjnie i pozostających bez wpływu na otaczającą nas rzeczywistość”7.
Wreszcie pod koniec sierpnia otwarto Sztukę polityczną, której współkuratorem był wspomniany już Jon Eirik Lundberg. Była to zresztą poszerzona o nowe nazwiska wersja wystawy prezentowanej wcześniej w Læsø Kunsthal. I to ona zdominowała postrzeganie Zamku Ujazdowskiego pod nową dyrekcją.
Wystawy Adamasa i Ogorzelec są ważne, bo pozwalają domyślać się, jak w praktyce może wyglądać polityka wystawiennicza Zamku Ujazdowskiego w najbliższych latach. Oboje artyści są przedstawiani jako niesłusznie odsunięci na margines polskiej sztuki, a teraz mają uzyskać należne im uznanie. Ich prace zostały już zakupione do zamkowej kolekcji. Co ciekawe, w przypadku Ogorzelec mowa również o tym, że została ona przeoczona w Polsce, tymczasem – co zostało bardziej niż wyraźnie na wystawie podkreślone – odnosi wielkie sukcesy za granicą. Nie zabrakło długiej listy instytucji, które prezentowały jej twórczość. Stało się to zresztą ze szkodą dla samej artystki, bo próżno szukać w tej wyliczance miejsc kluczowych dziś dla współczesnej sztuki, w których zresztą artystki i artyści z Polski często są obecni. Tymczasem twórczość Ludwiki Ogorzelec na pewno zasługuje na baczną uwagę.
Obie wystawy pokazują współistnienie co najmniej kilku nurtów. Obecność zarówno twórczości zaangażowanej, wręcz politycznej, podejmującej m.in. problem tożsamości i pamięci, jak na wystawie Jacka Adamasa, ucznia Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP, z którego pracowni wyszli czołowi przedstawiciele polskiej sztuki krytycznej. Nota bene wystawa Adamasa …Idź przytłaczała patetyzmem i jednocześnie nużyła swą monotonnością, a cały przekaz wielokrotnie powielanych słów z wierszy Herberta rozmył się w wielkich przestrzeniach, które artysta miał wypełnić. Jednak nie mniej ważna będzie obecność sztuki skupiającej się na samej formie, na materialnym wymiarze dzieła i odwołującej się, jak w przypadku Ludwiki Ogorzelec, do dwudziestowiecznych tradycji artystycznych.
Na wystawie Sztuka polityczna zebrano 27 artystów, których prace, jak podkreślono w tekście jej towarzyszącym, są poświęcone „walce o wolność, przypominają o wydarzeniach historycznych i ożywiają informacje wymazane lub wymazywane z publicznych rejestrów”. Niektórzy z nich byli atakowani albo represjonowani. Sztuka polityczna miała zmierzyć się z takimi zjawiskami, jak deplatforming, cancel culture i culture of silence, które – jak dziś głosi część prawicowych środowisk – są wbrew „podstawowym ideom demokracji i wartościom cywilizacji zachodniej”8.
Wystawa wywołała protesty, zanim została otwarta. Jej kuratorzy Piotr Bernatowicz i Jon Eirik Lundberg zaprosili bowiem szwedzkiego artystę Dana Parka oraz kilka innych osób od dawna oskarżanych o propagowanie treści ksenofobicznych, rasistowskich czy antyislamskich. Zaprotestowały m.in. instytucje i organizacje żydowskie działające w Polsce. „Dan Park obraża uczucia wszystkich przyzwoitych ludzi” – pisały w specjalnie wydanym stanowisku9.
Odpowiadając na postawione zarzuty, Piotr Bernatowicz podkreślał, że „należy się konfrontować z tym, co nas niepokoi, drażni, obraża. Instytucje sztuki dają nam taką możliwość, są one płaszczyzną dyskusji, debaty, konfrontacji poglądów”10. W innych swych wypowiedziach podkreślał, że ta krytyka twórców może wynikać z nieznajomości języka sztuki współczesnej, a przede wszystkim z ideologicznych uprzedzeń adwersarzy. Ten ostatni argument jest zresztą przez niego często używany. Ideologizacja bowiem, jak przekonuje, to „mechanizm myślenia oderwany od rzeczywistości”11. Ten chwyt retoryczny często stosowany jest przez myślicieli prawicowych, którzy chcą – jak przed laty celnie zauważyli Jung Min Choi i John W. Murphy w książce The Politics and Philosophy of Political Correctness – by odbiorcy uwierzyli, że nie reprezentują oni żadnego stanowiska filozoficznego. Ich twierdzenia dotyczące życia społecznego mają być postrzegane jako wolne od wartościowania12.
Podkreślić trzeba natomiast, że zarzuty wobec Dana Parka i niektórych innych uczestników i uczestniczek wystawy nie były bezpodstawne. Wystarczy przywołać niektóre działania czy wypowiedzi tego pierwszego o imigrantach lub jego wpisy w mediach społecznościowych podważające historię Holokaustu – starannie je zebrał i udostępnił przed wystawą na swym blogu krytyk młodego pokolenia Aleksy Wójtowicz13.
Filip Memches na łamach internetowego „Tygodnika TVP” – jednego z najważniejszych dziś pism konserwatywno-prawicowych – pisał: „ludziom oglądającym prace Dana Parka i Uwe Maxa Jensena może nie być do śmiechu, zwłaszcza tym, których krewni lub bliscy zginęli w Auschwitz. Traktowanie pamięci o Holokauście jako pola artystycznej prowokacji to naruszanie tabu. Jeśli coś ono wnosi do przestrzeni publicznej, to cynizm i nihilizm. Bagatelizuje ogrom straszliwych zbrodni. Odbiera cierpieniu oraz śmierci powagę. I to jest problem, a nie wydumana w głowach «obrońców demokracji» promocja «faszyzmu»”14.
Na samej wystawie nie było prac antysemickich, chociaż wypowiedzi Dana Parka na jej otwarciu mogły szokować. Jednak nie zabrakło prac ksenofobicznych, homofobicznych czy antyislamskich. A podczas performance’u towarzyszącego otwarciu wystawy inny zaproszony przez Bernatowicza i Lundberg artysta Uwe Max Jensen wymachiwał flagą amerykańskiej Konfederacji, będącą dziś symbolem rasistów, a następnie nago, pomalowany na czarno wlókł się po podłodze, powtarzając ostatnie słowa zamordowanego przez policjanta George’a Floyda: „Nie mogę oddychać!”. Działo się to ku aplauzowi części oficjalnych gości Zamku Ujazdowskiego.
Barometr zmian
W przypadku Sztuki politycznej dyskusja skupiła się przede wszystkim na obecności kontrowersyjnych prac. Jednak, co chyba słabo dostrzeżono, można tę wystawę – wraz z wcześniejszymi programowymi ekspozycjami Piotra Bernatowicza Strategie buntu i Historiofilia – potraktować jako swoisty barometr czy wskaźnik zmian zachodzących w polskiej prawicy. Wszystkie te wystawy ujawniają sposób prawicowego autopostrzegania i autoopisywania jako wykluczonej, uciskanej czy stygmatyzowanej mniejszości. W przypadku Bernatowicza tymi wykluczonymi są oczywiście artyści i krytycy sztuki, niepokorni, niedocenieni, chociaż nie zawsze ma to potwierdzenie w faktach.
Wystawa Sztuka polityczna pokazuje, że – podobnie jak w przypadku sił politycznych – w polskich kręgach artystycznych podejmowane są teraz próby tworzenia międzynarodówki uciśnionych, swoistej koalicji części środowisk konserwatywno-prawicowych. Dobrym przykładem jest jeden z nowych autorów wydawanego od lat przez Zamek Ujazdowski „Obiegu” – brytyjski artysta i krytyk Alexander Adams, regularnie publikujący na portalu „RT” (do 2009 r. Russia Today). Skądinąd skład redakcji „Obiegu” zmieniono, nadając pismu prawicowy charakter.
Piotr Bernatowicz na pewno nie jest proputinowski. Nie ma też powodu, by uznać, że podziela on poglądy Dana Parka na temat Holokaustu. Najważniejsze pytanie zatem brzmi: dlaczego te różnice tak łatwo są pomijane czy ignorowane? Skąd tolerancja dla takich postaw, nawet tych, które ocierają się o antysemityzm i przez lata były uznawane za niedopuszczalne w głównym nurcie środowisk prawicowych czy tradycjonalistycznych? Jak dalece można przesunąć – w imię budowy ideologicznej wspólnoty – granice tego, co dla polskich środowisk konserwatywno-prawicowych głównego nurtu było niedopuszczalne?
Wcześniejsze wystawy Piotra Bernatowicza ujawniały ważne, a nawet konstytutywne przemiany polskiej prawicowej tożsamości. To, że kluczowymi stały się dla niej: antykomunizm, stosunek do aborcji, do praw kobiet i mniejszości seksualnych. Pokazywały również zachodzącą ewolucję jej kanonu pamięci. Fundamentalne miejsce zajmują w niej teraz niemieckie i sowieckie zbrodnie na Polakach oraz „żołnierze wyklęci”. Bardzo wybiórczo traktowana jest tradycja opozycyjna doby PRL, podobnie jak „Solidarności”. Wreszcie podstawowym wydarzeniem tożsamościowym ostatnich dekad jest katastrofa smoleńska.
Kolejną istotną zmianę pokazywała Sztuka polityczna. Do kanonicznej listy doszły lęk przed uchodźcami i islamofobia. Zresztą Piotr Bernatowicz bardzo dobrze pokazuje przemiany w prawicowym świecie wyobraźni. Już w listopadzie 2019 r. w magazynie „LUKA” pisał o ideologii „zmian klimatycznych wywołanych przez człowieka”. I przekonywał, że nie ma „przekonujących naukowych podstaw do twierdzenia, że to człowiek przyczynia się do zmiany klimatu”15.
Narzuca się pytanie o rolę Zamku Ujazdowskiego w przemianach, które zachodzą w polskiej prawicy. Piotr Bernatowicz sprowadzał spór o Sztukę polityczną do problemu wolności wypowiedzi i ekspresji artystycznej. Trzeba zaznaczyć, że np. występował też w obronie niezależności białostockiej galerii Arsenał, regularnie atakowanej przez prawicowych polityków i prorządowe media. Bronił w tychże mediach wystawy Karola Radziszewskiego. Podkreślał również, że instytucje kultury powinny być płaszczyzną dyskusji, konfrontacji poglądów, kwestii kontrowersyjnych, trudnych czy antagonizujących. Nie można jednak pominąć pytania, czy w tych instytucjach można wygłosić każdy pogląd.
Filip Memches w przywoływanym już tekście o Sztuce politycznej pisał, że jeśli coś uzasadnia „obecność prac Parka i Jensena w Zamku Ujazdowskim, to właśnie pluralizm wystawy. Katolicy mogą się poczuć urażeni twórczością [Séamusa] Morana, który stawia znak równości między pedofilią a katechezą”16. Pozostawiając na boku pytanie, czy rzeczywiście można budować symetrie między pochwałą nazistów a występowaniem w obronie ofiar molestowania seksualnego, nawet przy zastosowaniu nieuprawomocnionych uogólnień – spytać trzeba, czy nie dochodzi do legitymizacji określonych poglądów.
Sztuka polityczna dobrze pokazywała sposób normalizowania się poglądów czy programów politycznych, które nawołują do dyskryminacji, a nawet przemocy wobec mniejszości. Przedstawiano je jako jedną z wielu możliwych opcji ideowych. Na tej wystawie antyuchodźczym obrazom Jany Zimovej towarzyszyły prace Tasleem Mulhall, opowiadającej o sytuacji kobiet w ortodoksyjnym islamie. Homofobiczne dzieła Uwe Maxa Jensena i Jacka Adamasa sąsiadowały z upamiętnieniami ofiar autorytarnych rządów w Korei Północnej autorstwa Gongsan Kim. Tym samym na jednej płaszczyźnie ustawiano – jako równoprawne – prace o prześladowaniu kobiet czy ofiarach totalitaryzmu oraz pogardliwe dla mniejszości17.
Czym będzie Zamek?
Nie ma zatem wątpliwości, że Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest i będzie miejscem, które proponuje zmianę, a przynajmniej korektę hierarchii w polskiej sztuce. Trudno dziś przesądzić, na ile będzie ona skuteczna. Na razie polityka kulturalna rządu Prawa i Sprawiedliwości, mimo wydawania znaczących środków, nie doprowadziła do jakichś istotnych przewartościowań. Co więcej, to, co ważne i istotne w polskiej kulturze współczesnej, dzieje się obok działań podejmowanych pod auspicjami ministra Piotra Glińskiego lub wbrew nim, zaś publiczne instytucje kultury obsadzane jego nominatami coraz bardziej tracą na znaczeniu.
Na razie Piotr Bernatowicz porusza się w wąskim gronie tych samych artystek i artystów. Ostatnio pojawiła się nawet zapomniana już grupa The Krasnals, anonimowy kolektyw, który swój model działania oparł na wykorzystywaniu środowiskowych resentymentów i fobii, w sposób intelektualnie i artystycznie toporny, a często po prostu chamski. Tym razem – w sposób ukryty. W „Project Roomie” (przeznaczonym dla młodych twórców) pokazano wystawę „studenckiego kolektywu artystycznego” Młodzi Zdolni Seksowni. Okazało się, jak pisał Aleksy Wójtowicz na łamach „Dwutygodnika”18, że jedną ze „studentek” jest 48-letnia malarka z Poznania Katarzyna Piriankov, związana z The Krasnals. W wystawie bierze udział również jej syn.
Karol Sienkiewicz apelował w „Gazecie Wyborczej”: „nad wystawą Sztuka polityczna w CSW trudno przejść do porządku dziennego. Trzeba bić na alarm”19. I pisał, że być może przyszedł już czas na bojkot Zamku Ujazdowskiego. Jak dotąd ze swych prezentacji w ramach „Project Roomu” wycofała się dwójka ciekawych reprezentantów młodego pokolenia: Natalia Kopytko i Wojciech Ireneusz Sobczak. Jednocześnie otwarto w Zamku obszerną, pierwszą od lat monograficzną wystawę Kraj nad Wisłą Jarosława Modzelewskiego, jednego z kluczowych artystów dla polskiej sztuki ostatnich dekad. Kolejna na liście jest prezentacja zbiorowa Nie ocenzurowano. Polska sztuka niezależna lat 80., którą przygotowuje malarz Tadeusz Boruta.
Jarosław Modzelewski, zapytany przez Małgorzatę Piwowar w rozmowie dla „Rzeczpospolitej” o wystawę Sztuka polityczna, odpowiedział: „Całej nie widziałem, niestety. Byłem na otwarciu, na którym było straszne zamieszanie, i nie udało się wszystkiego zobaczyć. Ale czytałem artykuł o tym na portalu Klubu Jagiellońskiego, który bardzo cenię”. I przywołując spór przed laty o pokazany także w Zamku Ujazdowskim Piss Christ Andresa Serrano, dodał: „Stada nie tolerują prób niebycia w nich, poza nimi. To chyba się czasami odbija na trzeźwości myślenia”20.
Bardziej niż realny może być zatem zamysł Piotra Bernatowicza, który dąży do legitymizacji bliskich sobie poglądów za pomocą twórczości wywodzącej się z całkiem innego systemu wartości. Okazuje się, że łatwo można „przeoczyć” ksenofobię czy rasizm. Jednak ostatecznie najważniejsze jest pytanie nie o hierarchie w sztuce (dziś nawet tak duże instytucje publiczne mają na nie ograniczony wpływ), lecz o to, co przez kolejne dekady będzie się kryć pod hasłem „prawica” czy „konserwatyzm”, jaka to będzie propozycja, zarówno polityczna, jak i w sferze kultury. Bo już teraz Zamek Ujazdowski – instytucja publiczna z prestiżem zbudowanym przez trzy dekady – staje się narzędziem inteligentnie wykorzystywanym przez aktualnego dyrektora do wprowadzania do mainstreamu agendy ideologicznej coraz bardziej skrajnej części polskiej prawicy.
1 Centrum refleksji nad sztuką współczesną. Program organizacyjny i merytoryczny Zamku Ujazdowskiego 2020–2026, dokument na stronie MKiDN: https://bip.mkidn.gov.pl/pages/posts/centrum-refleksji-nad-sztuka.-program-merytoryczny-i-organizacyjny-centrum-sztuki-wspolczesnej-ndash-zamek-ujazdowski-w-warszawie-2020-2026-3107.php [dostęp: 20.02.2022].
2 Bernatowicz: Lewicowo-liberalne media chcą zniszczyć sztukę niepoprawną politycznie [rozmawia J. Zgierski], www.medianarodowe.com/2021/10/18/bernatowicz-lewicowo-liberalne-media-chca-zniszczyc-sztuke-niepoprawna-politycznie-nasz-wywiad/ [dostęp: 20.02.2022].
3 Piotr Bernatowicz: Mainstream zagraża wolności, [rozmawia M. Piwowar], www.rp.pl/rzezba/art9043551-piotr-bernatowicz-mainstream-zagraza-wolnosci [dostęp: 20.02.2022]
4 Centrum refleksji nad sztuką współczesną…, dz. cyt.,s. 3.
5 Ł. Murzyn, Janusz Janowski nowym dyrektorem Zachęty. Historia tej nominacji pokazuje zasadniczy błąd konserwatystów wobec sztuki współczesnej, www.klubjagiellonski.pl/2022/01/22/janusz-janowski-nowym-dyrektorem-zachety-historia-tej-nominacji-pokazuje-zasadniczy-blad-konserwatystow-wobec-sztuki-wspolczesnej/ [dostęp: 20.02.2022].
6 Zob. P. Kosiewski, Sztuka prawicowego buntu, www.magazynszum.pl/sztuka-prawicowego-buntu/ [dostęp: 20.02.2022]
7 ...Idź. O wystawie, www.u-jazdowski.pl/program/wystawy/jacek-adamas?tid=t_content [dostęp: 20.02.2022].
8 Sztuka polityczna. O wystawie, www.u-jazdowski.pl/program/wystawy/sztuka-polityczna [dostęp: 20.02.2022]. Szerzej: P. Bernatowicz, Sztuka par excellence polityczna, w: Sztuka polityczna, [Political Art], broszura towarzysząca wystawie, Warszawa 2021, s. 4–7.
9 Stanowczo protestujemy. List przedstawicieli organizacji żydowskich do dyrektora CSW, www.kultura.onet.pl/wiadomosci/8f2zr5w [dostęp: 20.02.2022].
10 P. Bernatowicz o ekspozycji „Sztuka polityczna”: to nie jest wystawa konserwatywna czy prawicowa, https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/p-bernatowicz-o-ekspozycji-sztuka-polityczna-nie-jest-wystawa-konserwatywna-czy [dostęp: 20.02.2022]
11 Centrum refleksji nad sztuką współczesną…, dz. cyt.,s. 6.Na temat terminu „ideologia” zob. także: P. Bernatowicz, Ideologia, w: Strategie buntu, katalog wystawy, Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2015, s. 128–131.
12 Zob. J. M. Choi, J. W. Murphy, The Politics and Philosophy of Political Correctness, Praeger Publishing, 1992.
13 A. Wójtowicz, Pasta z Beivikiem, czyli co to jest sztuka polityczna, www.fromtheartworld.blogspot.com/2021/08/pasta-z-beivikiem-czyli-co-to-jest.html [dostęp: 20.02.2022].
14 F. Memches, Oblicza politycznej niepoprawności, www.tygodnik.tvp.pl/55778992/ [dostęp: 20.02.2022].
15 P. Bernatowicz, Dziewczynka z warkoczem – obraz w przestrzeni publicznej, www.magazynluka.pl/dziewczynka-z-warkoczem-obraz-w-przestrzeni-publicznej/ [dostęp: 20.02.2022].
16 F. Memches, Oblicza politycznej niepoprawności, dz. cyt.
17 Podobny mechanizm można zauważyć w przypadku budowania kolekcji CSW. Zakupiono zarówno Tonfę Jacka Adamasa, zarzucającą społeczności LGBT+ prześladowanie heteroseksualnej większości, jak i Topos Jerzego Kaliny, przedstawiający porozumienie okrągłego stołu jako źródło przemocy, oraz dzieła Małgorzaty Mirgi-Tas o życiu społeczności romskiej i Marka Chlandy – poświęcone pamięci Janusza Korczaka.
18 A. Wójtowicz, Wampiryczny rarytas, www.dwutygodnik.com/artykul/9893-wampiryczny-rarytas.html [dostęp: 20.02.2022].
19 K. Sienkiewicz, Nad wystawą „Sztuka polityczna” w CSW trudno przejść do porządku dziennego. Trzeba bić na alarm, www.wyborcza.pl/7,112588,27512162,.html [dostęp: 20.02.2022].
20 Jarosław Modzelewski: W kulturze światopogląd nie może być wykluczający [rozmawia M. Piwowar], www.rp.pl/plus-minus/art35643111-jaroslaw-modzelewski-w-kulturze-swiatopoglad-nie-moze-byc-wykluczajacy [dostęp: 20.02.2022]
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2022 jako część bloku tematycznego „Bunt uciśnionych w kulturze”.
Pozostałe teksty bloku:
Jerzy Sosnowski, „Rewolucja Salierich. Narodowe traumy w postromantycznym sosie”
Jarema Piekutowski, „Czego chcą od kultury konserwatyści?”
„Tęsknię za dobrze podanym patosem”, Jacek Raginis-Królikiewicz w rozmowie z Sebastianem Dudą