Gdybym usłyszał od prawników, że istnieje sposób wydalenia Pawła M. z zakonu, to bym to zrobił – mówi o. Paweł Kozacki w wywiadzie dla miesięcznika „W drodze”.
W październikowym numerze dominikańskiego miesięcznika „W drodze” ukaże się rozmowa z prowincjałem Pawłem Kozackim OP i jego poprzednikiem Krzysztofem Popławskim OP o sprawie o. Pawła M. Autorami wywiadu, którego fragment dominikanie już opublikowali, są Katarzyna Kolska i Włodzimierz Bogaczyk.
Ojcowie Kozacki i Popławski odnoszą się do ustaleń komisji Tomasza Terlikowskiego, która tydzień temu opublikowała raport o działaniach Pawła M. i reakcjach zakonu. Ten były duszpasterz akademicki miał w latach 1996-2000 dopuścić się w stosunku do wiernych przemocy seksualnej, psychicznej, fizycznej i duchowej. Wobec braku odpowiednich reakcji zwierzchników Paweł M. w latach 2011 i 2018 seksualnie wykorzystał zakonnicę (jej sprawa jako jedyna jest nieprzedawniona i została zgłoszona do prokuratury 2 marca br.).
Historie te ujawniła na Więź.pl Paulina Guzik w reportażach „Dominikańska recydywa” i „«Dla czystego wszystko jest czyste». Dominikańskie historie prawdziwe” (autorka została nominowana do tegorocznej Nagrody Dziennikarskiej „Ślad” im. bp. Jana Chrapka).
W rozmowie, która ukaże się w miesięczniku „W drodze”, ojcowie Kozacki i Popławski odpowiadają na pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za to, że Paweł M. do dzisiaj jest księdzem.
O. Kozacki: „Polityczną? Wszyscy trzej prowincjałowie, czyli nieżyjący już Maciej Zięba, mój poprzednik Krzysztof Popławski i ja, obecny prowincjał. (…) Jestem gotowy ponieść karę. Powiedziałem to, kiedy została ujawniona ta sprawa i cały czas to podtrzymuję. Mam nadzieję, że mnie nie wyrzucą z zakonu”.
O. Popławski: „Ja dokładnie tak samo. Mam poczucie odpowiedzialności moralnej. Ten raport jeszcze bardziej uświadomił mi skalę skrzywdzenia bardzo konkretnych osób. To jest coś, co przekracza moją wyobraźnię”.
„Nie ma jednej winnej osoby – dodaje o. Popławski – ale żeby nie było niebezpieczeństwa rozmywania odpowiedzialności, trzeba powiedzieć wprost, że w sytuacji zakonu podstawowa odpowiedzialność spada na nas. Decyzje w sprawie Pawła M. od początku były złymi decyzjami, nawet jeśli jako prowincjałowie korzystaliśmy z opinii prawników oraz biegłych psychologów i psychiatrów”.
Dziennikarze dopytują, czy można powiedzieć, że prowincjałowie zostali „zwiedzeni przez prawników”.
O. Kozacki: „Nie użyłbym słowa »zwiedzenie«. Natomiast rzeczywiście działałem zgodnie z tym, co mówili mi prawnicy. Gdybym usłyszał od nich, a Krzysztof może powiedzieć pewnie to samo – że istnieje sposób wydalenia Pawła M. z zakonu, to bym to zrobił. Jeżeli tego nie zrobiliśmy, to dlatego, że według naszej ówczesnej wiedzy było to niemożliwe”.
W ocenie kwestii prawnych istnieje różnica między władzami zakonu a komisją Terlikowskiego. Dość duża – jak mówił podczas prezentacji raportu komisji Michał Królikowski.
– Prawnik prowincji uważa, że skoro w efekcie dekretu prowincjała Zięby Paweł M. otrzymał ograniczenia, tym samym został ukarany i nie można go było karać dwa razy za to samo. My jako komisja jesteśmy zdania, że prowincjał nałożył na niego ograniczenia poza procesem kanonicznym (którego nie wszczął), więc formalnie nie była to kara i można było ją później zastosować – tłumaczył Królikowski.
Obecny prowincjał dominikanów mówi w wywiadzie także o opiniach psychiatrów: „Byłem przez Pawła naciskany, bym zezwolił mu na prowadzenie działalności duszpasterskiej. Sporządzenie opinii powierzyłem profesorowi psychiatrii, który zajmuje się diagnozowaniem przestępców seksualnych opuszczających więzienie, żeby sprawdzić, jakie stanowią zagrożenie dla otoczenia. Przyznaję – liczyłem na wystawienie naukowej opinii, która stwierdzi, że Paweł jest niezdolny do duszpasterstwa. Chciałem mieć kwit, który definitywnie zamknie sprawę. A tymczasem dostałem coś wręcz przeciwnego – że nie ma żadnych przeciwskazań, by pełnił posługę kapłańską. Wydawać by się zatem mogło, że co prawda zrobił to, co zrobił, ale minęło kilkanaście lat, ludzie się zmieniają, więc i Pawła można traktować normalnie”.
Jak mówi o. Kozacki, Paweł M. znał wynik tego badania: „Wiedział, że zespół naukowców nie dopatrzył się żadnych zaburzeń. W związku z tym zgodziłem się na pewne poluzowanie ograniczeń, ale nie na dopuszczenie go do indywidualnych kontaktów z ludźmi, bo obawiałem się jednak, że z tego może wyjść coś bardzo złego. (…) Bałem się zaufać temu, co miałem czarno na białym napisane przez fachowców, bo pamiętałem do czego Paweł był zdolny oraz że jest doskonałym manipulatorem, wiedziałem że potrafi robić dobre wrażenie i zdobywać tym ludzi”.
Nie znamy treści całej rozmowy. Nie wiemy zatem, czy padają w niej oczekiwane przez skrzywdzonych przeprosiny prowincjała.
OSS, JH
Przeczytaj także: Współwinni. Pytania do dominikanów po raporcie komisji Terlikowskiego
Wydźwięk artykułu jest „prowincjale, mogłeś sam pomyśleć”. A właśnie czytałem wywiad z O Gużyńskim, który widzi sprawę od środka i przekonuje (nie skutecznie), że nieszczęście zaczęło się od tego, że o. Zięba, zamiast uznać, że sprawa go przerasta i wymaga zbadania przez specjalistów, sam się mianował specjalistą i ocenił, jak ocenił.
Sprawa tej opinii jest dziwna dla mnie, Kto jak kto, ale profesor psychiatrii na uniwersytecie medycznym ma naprawdę duże możliwości, żeby ustawić warunki diagnozy w taki sposób, żeby uniknąć potencjalnej psychopatycznej manipulacji. Tym bardziej, że pan M. zdążył się już wcześniej niejednokrotnie „wykazać” swoimi „zdolnościami”. Ja tam nie wiem, ale chyba w takim USA te pokrzywdzone to by pozwały autorów takiej opinii.
Oczywiście. Pojawiają się już takie sugestie.
Jasne, że Zakon może, a nawet powinien, pozwać biegłych. Ja np. bardzo się zdziwię, jeśli tego nie zrobi. Wprawdzie słyszy się o tym, że skrajny psychopata ma potencjał oczarowania biegłego, ale wierzę, że gdyby wszyscy biegli konsultujący Pawła M. pracowali rzetelnie, nie byłoby tak rażących rozbieżności w opiniach i udałoby się uniknąć krzywdy kolejnych osób oraz zniesławienia Zakonu. W „świeckim” świecie taki pozew ze strony zniesławionej korporacji byłby standardem.
powiem więcej, Zakon mógłby pozwać autorów takiej opinii, bo w tym kontekście również Zakon może się uważać za pokrzywdzony.
Po pierwsze zacytowano tutaj fragment wywiadu z O. Kozackim, więc nie można o niczym wyrokować. Całość ma się przecież ukazać w październikowym „W drodze” – może więc poczekajmy zanim wydamy opinie.
Ponadto, o ile dobrze pamiętam, opinii biegłych psychologów i psychiatrów na temat Pawła M. było kilka i to ze sobą sprzecznych.
https://www.facebook.com/marcin.lisak.9/posts/4332109156905290
Polecam. To komentarz do raportu (i nie tylko) ojca Marcina Lisaka OP…. (przeora w Sandomierzu) zamieszczony na jego stronie fb.
Dzisiejszy patron dnia, święty ojciec Pio, reagował inaczej.
O.Lisak o obecnym prowincjale: człowiek, który nie potrafi zintegrować własnej psychiki.
O nieżyjącym prowincjale: cyniczny Zięba.
O współpracownikach obecnego prowincjała: miernoty.
O współpracownikach nieżyjącego prowincjała: wataha.
Kolejne pokolenie dominikanów idzie po władzę w zakonie? Będzie lepiej?
Na szczęście u o.Mogielskiego nie słyszałem/czytałem podobnych treści, więc jest jednak nadzieja.
demokracja bezpośrednia w postaci rozwiązania synodalnego pięknie brzmi, ale niestety może się okazać idealistyczna. W takich warunkach podejmowanie jakichkolwiek decyzji może przerodzić się w koszmar. Demokracja pośrednia mimo swoich wad jest jednak najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem. Może po prostu skrócić kadencje prowincjała i przeorów do dwóch lat?
Gdyby ów profesor psychiatrii był biskupem lub prowincjałem, to krytyka jego błędnej oceny człowieka i sytuacji trwałaby bez końca. A tak to cisza. Czyżby niechcący dotknięto jakiegoś tabu? Lub też milcząco się przyjmuje, że na tym świecie wszyscy mogą się mylić, poza biskupami i prowincjałami oczywiście.
Dziwne to.
Podstawowy problem to niezrozumienie czynów oraz ich skali. Ocena moralna powinna górowac nad prawna. Skoro prowincjał pomylil sie generujac zle owoce a jego intuicja wyksztalcona przez lata mu mowila, ze to zla decyzja to dlaczego nie pomylil sie w druga na niekorzysc Pawla M.? W imie prawnego porzadku zakonnego? Nawet gdyby Pawel M. odwolal sie od decyzji to swiadectwa sa jednoznaczne na jego niekorzysc,’wiec takie odwolanie nie przyniosloby skutku. Nie wiem co siedzi w dominikanskiej glowie Kozackiego, ale najlepiej nich on juz nic nie mowi i zamilknie na wieki. Niech go zastapi wrazliwy czlowiek z kregoslupem moralnym. Przez tyle lat w sluzbie Boga i nie wiedziec co nalezy zrobic w takiej sytuacji zaslaniajac sie decyzjami osob trzecich. To jest dramat wychowawczy tego czlowieka.
Szanowni Państwo, czy ukażą się również wywiady ze wspominanymi prawnikami prowincji? Wydaje się, że sporo zależało także od nich, a jednak jak do tej pory nie wypowiedzieli się w mediach – nie chcieli, albo nie dostali takiej możliwości. Czy Szanowni Redaktorzy Więzi rozważają taką opcję?
Te wywiady, zostały przeprowadzone nie dla „Więzi”, my tylko je omawiamy.
Stanowisko dwóch dominikańskich prawników jest bardzo obszernie przedstawione w raporcie – wraz z polemiką ze strony komisji.
Gdyby pojawiły się sygnały, że ktoś ma coś istotnie nowego do dodania w prawnym aspekcie sprawy – jesteśmy gotowi te argumenty przedstawić. Na razie takich sygnałów brak.
@Więz.pl – bardzo dziękuję za szybką odpowiedź! Rozumiem.