Jesień 2024, nr 3

Zamów

Majewski: Wyjściem z kryzysu jest sobór, który zajmie się władzą w Kościele

Procesja Maryjna z Fary do Katedry Poznańskiej, kwiecień 2016. Fot. episkopat.pl

Wiele zależy od odwagi i przenikliwości biskupów. Ale mam wrażenie, że poza wyjątkami przestali się oni interesować teologią. Przynajmniej w Polsce – mówi Józef Majewski w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”.

Co Kościół instytucjonalny mógłby zrobić, by poradzić sobie z trawiącym go kryzysem? Odpowiedzi szuka Józef Majewski, teolog, antropolog mediów, kierownik Zakładu Dziennikarstwa i Mediów Uniwersytetu Gdańskiego, autor książki „Wiara w trudnych czasach” i współautor książki „Religia – media – popkultura”. Rozmawia z nim w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” Artur Sporniak.

Majewski tak komentuje niedawne stanowisko bp. Józefa Wróbla, przewodniczącego zespołu ekspertów episkopatu ds. bioetycznych, mówiące o wątpliwościach moralnych wobec szczepionek AstraZeneca i Johnson&Johnson: „Mam wrażenie, że ludzie, którzy nie mają kontaktu z prawdziwym życiem, chcą innym je komplikować”. Jego zdaniem polskim biskupom „brakuje zmysłu solidarności, empatii, wczucia się w sytuację ludzi, którzy cierpią”.

„Zamiast o sprawach trzeciorzędnych, chciałbym usłyszeć od naszych nauczycieli, jak rozumieć dzisiaj Bożą Opatrzność, bo ja jej w tradycyjnym rozumieniu nie widzę. Jak mówić ludziom, którzy milionami cierpią i umierają, o Bogu miłości?” – zaznacza teolog. I dodaje: „Innym tematem, którym dzisiaj powinni się zająć nasi biskupi, jest pytanie o rozumienie i sens modlitwy, zwłaszcza błagalnej. Ludzie błagają w cierpieniu o ratunek, a Bóg milczy, jakby miał zupełnie inne sprawy na głowie. Jak taką modlitwę dzisiaj rozumieć?”.

Kościół instytucjonalny nie radzi sobie ze złem we własnych szeregach, bo „Sobór Watykański II nie tylko nie dopracował teologii władzy, ale w tej kwestii po prostu spartaczył robotę, o czym z bólem mówię jako dziecko tego soboru” – przyznaje Majewski. W jego ocenie „teologię władzy trzeba przemyśleć od strony teologii grzechu, zdrady, kłamstwa, mataczenia, przestępstw seksualnych. Jeśli się przyjmie, że biskup już przez sam fakt otrzymania święceń jest taki wielki i taki święty, to ignoruje się zasadę, że łaska buduje na naturze”.

„Drugim poważnym problemem teologii władzy jest to, że jest ona praktycznie poza wszelką kontrolą – biskup jest w swojej diecezji udzielnym władcą i może go skarcić jedynie papież” – zwraca uwagę autor tekstu „Biskup nie jest stróżem swego brata?”.

Jego zdaniem „jedynym wyjściem jest nowy sobór, który powinien się zająć jednym tematem – reformą władzy w Kościele”. Nawiązując do pomysłu Sebastiana Dudy, że potrzeba soboru doktrynalnego, a nie duszpasterskiego, teolog przekonuje, że „wbrew pozorom Sobór Watykański II był doktrynalny, a nie tylko duszpasterski”. „Wiele zależy od odwagi i przenikliwości biskupów. Ale mam wrażenie, że poza wyjątkami przestali się oni interesować teologią. Przynajmniej w Polsce” – zauważa.

„Przyszłością Kościoła jest jakaś forma jego demokratyzacji” – mówi Majewski. Precyzuje, że nie chodzi o to, „by z Kościoła zrobić demokrację”, a o  „przejęcie tylko tych mechanizmów, zwłaszcza kontrolnych, które się naprawdę nadają, i zastosowanie ich do odpowiednich obszarów”.

Wesprzyj Więź

Na przykład? „Wszyscy członkowie Kościoła – duchowni i świeccy, kobiety i mężczyźni – możemy wspólnie decydować o kształcie kultu, pobożności, działalności charytatywnej, o kierunku edukacji religijnej, kierować finansami Kościoła. Nie rozumiem, dlaczego wszystkie te obszary są zmonopolizowane przez księży i to na wszystkich trzech poziomach: episkopatu, diecezji i parafii” – podkreśla. 

Przeczytaj też: Błogosławiony czas kryzysu. Jesteśmy dziś jako Kościół do naga rozebrani przed światem

DJ

Podziel się

11
Wiadomość

Jak to kiedyś śpiewał Wojciech Młynarski?
„Przyjdzie sobór i wyrówna, przyjdzie sobór i wyró….”
Sobór będzie tak samo daleko od Polski jak Vaticanum II. I pewnie tak samo entuzjastycznie zostanie nad Wisłą powitany.

Nie sobór jest ważny, ale kadry. księża, biskupi. Jeśli dalej w swoich wyobrażeniach będą Chrystusami a świeccy ogonami to co się zmieni?
I co się zmieni gdy świeccy będą w większości tylko biernymi konsumentami usług rytualnych?

Niestety, ci, którzy zrywają z biernością i stają się aktywnymi i świadomymi swojej roli obywatelami demokratycznego państwa chyba niekoniecznie w swej większości pozostają członkami Kościoła takiego, jakim on w Polsce jest.

Po co mieszać sprawy ważne z drugorzędnymi, które dzielą? A tak czyni J.Majewski. Po co ten personalny atak na bp Wróbla (ja uważam, że niczego nie utrudnił i nie skłamał, a jego wypowiedź stała się pretekstem do ataków w złej wierze na Kościół)? To utrudnia nawiązanie wspólnej „częstotliwości”, na której mogłaby się wobec bezradności władzy kościelnej wobec kryzysu taka potrzebna debata odbywać. Najpierw trzeba ustalić uczciwe reguły, do czego nie trzeba być teologiem. Później dopiero przyjdzie czas na zagadnienia teologiczne.

Smutny paradoks Kościoła: powstał na gruncie idei antysystemowych i z czasem – poniekąd z konieczności – stał się ich całkowitym zaprzeczeniem.
Od dawna powtarzam, że Ewangelie pokazują ludziom ideał, ale niestety utopijny.