Zima 2024, nr 4

Zamów

Dwie trzecie Polaków negatywnie o Kościele po orzeczeniu TK w sprawie aborcji

Fot. episkopat.pl

Pozytywnie działania Kościoła ocenia łącznie nieco ponad jedna czwarta Polaków, a zdecydowanie pozytywnie – co 11 badany.

Sondaż pracowni United Surveys dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM został przeprowadzony po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z 22 października. Wynika z niego, że 37,4 proc. ankietowanych ocenia rolę Kościoła katolickiego w życiu publicznym „zdecydowanie negatywnie”, natomiast 28,3 proc. – „raczej negatywnie”. Oznacza to, że złą ocenę Kościołowi wystawiło łącznie 65,7 proc. respondentów.

Negatywnie Kościół oceniają w większości osoby do 39. roku życia, mniej więcej podobnie mężczyźni i kobiety. Wśród osób wierzących i regularnie praktykujących podziela tę opinię połowa respondentów. Odsetek ten wzrasta do 64 proc. w grupie osób wierzących i nieregularnie praktykujących oraz do 76 proc. w przypadku wierzących i w ogóle niepraktykujących.

A pozytywnie oceniający? Łącznie to 27,4 proc. ankietowanych, z czego „raczej pozytywnie” – 18,7 proc., a „zdecydowanie pozytywnie” – 8,7 proc.

Przychylni Kościołowi to w większości kobiety i osoby deklarujące się jako wyborcy Zjednoczonej Prawicy. Z kolei wśród osób „zdecydowanie negatywnie” oceniających Kościół 81 proc. stanowią wyborcy Lewicy.

W kwestii roli Kościoła w życiu publicznym nie ma zdania 6,9 proc. badanych.

W sondażu zapytano także o skalę poparcia dla trwających protestów oraz o to, co powinien zrobić w tej sytuacji rząd. W poniedziałek minął bowiem zapowiadany termin opublikowania przez Rządowe Centrum Legislacji w Dzienniku Ustaw wyroku TK.

Zdaniem 66 proc. ankietowanych protesty po wyroku Trybunału są słuszne, a 67 proc. uważa, że metodą na ich rozwiązanie jest spełnienie wysuwanych postulatów. Przeciwko protestom jest blisko 30 proc. ankietowanych.

Rozwiązanie siłowe wobec manifestacji wspiera tylko 6 proc., a 15 proc. uważa, że rząd powinien przeczekać protesty.

Sondaż został przeprowadzony 31 października na ogólnopolskiej próbie 1000 aktywnych zawodowo Polaków metodą telefonicznych standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).

Warto też odnotować najnowsze badania SW Research: trzech na czterech Polaków uważa, że kościoły i inne obiekty kultu religijnego powinny być objęte większymi obostrzeniami.

Wara czy zero przemocy? Reakcje Kościoła po wyroku TK

22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niezgodne z ustawą zasadniczą jest dopuszczenie aborcji, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Wywołało to falę protestów w całym kraju.

Jeszcze tego samego dnia przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki wydał oświadczenie, w którym napisał, że decyzję Trybunału przyjął z „wielkim uznaniem” i że cieszy się ogromnie z „tej epokowej zmiany prawa”. „Wyrażamy wielkie uznanie dla odwagi i rzetelności sędziów Trybunału oraz ogromną wdzięczność dla inicjatorów i uczestników wielkiego ruchu społecznego, który stanął w obronie świętości każdego ludzkiego życia” – mówił także tego dnia wiceprzewodniczący episkopatu abp Marek Jędraszewski.

W niedzielę, 25 października, demonstracje zbierały się przed kuriami. Protestujący zakłócali niekiedy msze lub pisali na kościelnych murach. – Wara od mojej katedry – grzmiał biskup kielecki Jan Piotrowski.

Także w niedzielę wieczorem głos zabrał ponownie abp Gądecki. Szef episkopatu prosił wszystkich „o wyrażanie swoich poglądów sposób akceptowalny społecznie” oraz stwierdził, że „to nie Kościół stanowi prawa w naszej Ojczyźnie i to nie biskupi podejmują decyzje o zgodności bądź niezgodności ustaw z Konstytucją RP”.

Trzy dni później i dzień po wystąpieniu wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który wezwał sympatyków PiS do obrony kościołów „za każdą cenę”, głos zabrała Rada Stała Episkopatu. Wezwała do dialogu i podziękowała tym, którzy bronili świątyń. Polityków prosiła o „dogłębne analizowanie przyczyn zaistniałej sytuacji i szukanie dróg wyjścia w duchu prawdy i dobra wspólnego, bez instrumentalizowania spraw wiary i Kościoła”.

Wcześniej i później reagowali pojedynczy biskupi. Prymas Polski abp Wojciech Polak napisał we wtorek – jeszcze przed wystąpieniem wicepremiera Kaczyńskiego – list do wiernych, w którym przypomniał, że „moralnym obowiązkiem chrześcijanina jest deeskalacja konfliktu, a nie jego wzmaganie” i prosił, by odrzucili „wszelki rodzaj przemocy”. Kilka dni później, 31 października, na antenie radia RMF FM podkreślał, że „Kościół nie potrzebuje żadnego parasola ochronnego ze strony państwa”, zaś „instrumentalizowanie spraw wiary i Kościoła nic dobrego nie przyniesie”.

O to, by nie pogłębiać podziałów, apelował także abp Józef Kupny, metropolita wrocławski. „Moc przemiany świata mają tylko ci, którzy kochają i którzy uczą miłości, a nie ci, którzy nienawidzą” – pisał do wiernych swojej archidiecezji.

Abp Jędraszewski wystosował natomiast list do kapłanów archidiecezji krakowskiej: „Znajdujecie się na pierwszej linii zmagań o cywilizację miłości, która tak bardzo leżała na sercu św. Janowi Pawłowi II Wielkiemu i która obecnie znalazła się w naszej Ojczyźnie w stanie wielkiego zagrożenia”.

Na „słowo do Kapłanów” zdecydował się również abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. Polecił on księżom, by modlili się „o łaskę nawrócenia i opamiętania dla organizatorów oraz uczestników bezbożnych manifestacji przeciwko prawnej ochronie życia dzieci”. Podziękował wszystkim, którzy „starają się ochraniać świątynie, kapłanów i dzieła Boże”. Poparł też organizowanie Kościelnej Służby Porządkowej i zachęcił dorosłych mężczyzn do wstępowania w jej szeregi. A o protestujących napisał: „Niech powrócą do Kościoła, niech odbędą pokutę”.

Dwa dni temu abp Gądecki udzielił Katolickiej Agencji Informacyjnej obszernego wywiadu. Zaznaczył, że „przedstawianie prawa do zabijania niewinnego życia jako prawa człowieka jest świadectwem głębokiego zagubienia i zamętu kulturowego”, zaś Kościół w kwestii obrony życia „nie może iść na żaden kompromis”.

Stwierdzenie o bezkompromisowości jest komentarzem do inicjatywy ustawodawczej prezydenta Andrzeja Dudy (dopuszczenie przerywania ciąży w sytuacji, gdy z powodu wad letalnych śmierć dziecka jest nieunikniona). Zdaniem szefa episkopatu katolik nie może poprzeć prezydenckiego pomysłu, który stałby się „nową formą eutanazji”.

Podobne zdanie wyraził kilka dni wcześniej rzecznik episkopatu ks. Leszek Gęsiak. – Nieważne, jaka by ta propozycja była, to nie zmieni faktu, że jeżeli Kościół zostanie zapytany o swój głos, to powie, że nie zgodzi się na żaden sposób na przerywanie życia, ciąży, przerywania istnienia ludzkiego w jakiejkolwiek formie – mówił piątek w „Newsroomie” WP.

Dzień później w Polsat News rzecznik KEP oświadczył, że udział ludzi wierzących w demonstracjach za prawem do aborcji to grzech.

Pyrrusowe zwycięstwo. Młodzi mają dość

„Świat (również ten chrześcijański!) zobaczył nasz fałsz. Kościołowi pięknej fasady świat powiedział: «sprawdzam». Sprawdził naszą uczciwość i odwagę wobec zła we własnych szeregach. Przegrywamy. Sprawdził naszą wolność wobec władzy. Przegrywamy. Sprawdził naszą wiarygodność i doszedł do wniosku, że go oszukujemy” – komentowała protesty kilka dni temu na naszych łamach publicystka Monika Białkowska. „Staliśmy się narzędziem w cudzych rękach i dziś za to płacimy. Jeśli nasz Kościół znów nie będzie wolny, trafi na stos” – podkreśliła.

O tym, że trzeba zerwać państwowo-kościelny konkubinat, pisał 28 października, jeszcze przed oświadczeniem Rady Stałej KEP, Zbigniew Nosowski, naczelny „Więzi”. „Polska tradycja to Kościół silny siłą społeczeństwa, a nie mocą państwa – nie partyjno-państwowe kordony ochronne wokół kościołów” – przypomniał.

Podobnego zdania jest samorządowiec Krzysztof Bramorski. Stwierdził, że „Kościół, który potrzebuje policyjnej ochrony, sam nie jest potrzebny” i zastanawiał się, czy żaden z biskupów nie potrafi powiedzieć: „Nie potrzebujemy policyjnych samochodów pod drzwiami naszych mieszkań i kościołów” i wyjść do protestujących.

„Wbrew temu, co mówią z niektórych z ambon, pod kościoły nie przyszedł tłum barbarzyńców i pogan, ale pokolenie kształcone na lekcjach szkolnej religii oraz to młodsze, masowo z nich rezygnujące. Ochrzczeni pewnie prawie wszyscy. Wielu bardzo wierzących. Bezradność duszpasterzy, którzy straszą protestujących kandydatów do bierzmowania konsekwencjami, jest tak groteskowa, jak groteskowe było ich duszpasterstwo pieczątkowego przymusu” – pisze w reportażu na łamach „Tygodnika Powszechnego” Zuzanna Radzik. Jej zdaniem, „chodzi o protest kobiety wcielonej. Ciało, nad którym państwo i Kościół chcą mieć kontrolę, mówi: dość”.

Wesprzyj Więź

„To jest dla polskiego Kościoła moment przełomowy. Właśnie dostał rachunek za wieloletnie związki z władzą. I to wystawiony przez pokolenie młodych” – czytamy we wczorajszym tekście Joanny Podgórskiej na łamach „Polityki”.

Młodzi pikietują także pod siedzibami biskupów i kościołami, bo uznali, że instytucja Kościoła „nachalnie wtrąca się w życie publiczne” – uważa o. Nikodem Zbigniew Brzózy. „Młodzi mają dość Kościoła, który poucza i gromi innych, a sam żyje w hipokryzji, ukrywając nie tylko słabości, ale i przestępstwa” – pisze na łamach Onetu. Jak zauważa etyk i duszpasterz grupy osób z niepełnosprawnościami, „stanowienie prawa wymaga kompromisu i społecznego przyzwolenia. Bez tego obrona życia jest kontr-produktywna”, zaś orzeczenie Trybunału stało się „pyrrusowym zwycięstwem”, które przyniosło „szaleńcze skutki”.

Podobne zdanie wyraziła siostra Małgorzata Chmielewska. „Jestem przeciwna zabijaniu dzieci nienarodzonych, w tym niepełnosprawnych. Sama, jak wiadomo, wychowuję niepełnosprawnego, przybranego syna. Jednak są sytuacje, w których trzeba zostawić sumieniu kobiety-rodziców wybór. Do heroizmu nie można zmuszać” – napisała dzień po orzeczeniu Trybunału.

Podziel się

Wiadomość