Wiosna 2025, nr 1

Zamów

Recenzje

Marcin Cielecki, „W drodze” 2025, nr 2

Sosnowski przedstawia się jako fachowiec (to trzeba czytać właśnie w rytmie krzywo uśmiechniętego bluesa) „od zakrętów życiowych, rozwodów i chandr” wielodniowych, wreszcie zdaje też sprawę z cofnięcia się w ostatniej chwili z kroku definitywnego wymeldowania się z tego świata. […] Sosnowski, pisarz, któremu nieobce są ciemności codzienności, nie szafuje w swojej twórczości „kiczem ciemności”. I nie chodzi wcale o to, że literatura musi dotkliwie – przez ból i w bólu – odzwierciedlać rzeczywistość. Ten, na którym spoczął blask czarnego słońca zwątpienia wszelakiego, właśnie dlatego, że rzeczywiście czuje jego mroźną spiekotę, będzie chronił innych od jego promieni.

[…] Sosnowski nie opiewa kiczu, taniości wzruszeń. On idzie głębiej, ponieważ praktykuje wdzięczność. Wdzięczność, czyli kategoryczną zgodę na swój krzywy uśmiech. Właśnie tego uśmiechu dotyczą teksty poświęcone literaturze czytanej w wieku dziecięcym i ponownie w wieku już dojrzałym, czy też opis letnich wakacji, gdy czas zastygał w upale i unieważniał zakończenie, bo liczyła się tylko snuta niespiesznie opowieść. Jak uścisk dłoni chłopca i mężczyzny, pojednawczy.