Recenzje
Marcin Królik, „Rzeczpospolita” 9-11 listopada 2013
Ksiądz Jan niemal nie mówi o sobie. A i te nieliczne wstawki, gdy na przykład opowiada o biologicznych zmianach, jakie wywołała w nim chemia, buduje w stylu tak rzeczowym i samoświadomym, że nie pozostawia miejsca na cierpiętniczy lukier. Jawi się przede wszystkim jako rzetelny ekspert, świetnie znający rzecz od strony medycznej, gruntownie umocowany w teologii, ale przeniknięty empatią i solidarnością ze swoimi podopiecznymi.
[Fragment pochodzi z recenzji pt. „Bez cierpiętniczego lukru”]