Recenzje
Zbigniew Mikołejko, „Nowe Książki” 2015, nr 10
Ksiądz Draguła ma rzecz jasna świadomość tego rozległego duchowego pejzażu, w jaki nas nieodparcie wikła opowieść ewangelisty Łukasza – czyśmy chrześcijanami, czy nie – o spotkaniu Jezusa zmartwychwstałego z dwoma jego uczniami na drodze do Emaus i w miejscowej gospodzie. „Każdy z nas może zająć miejsce drugiego ucznia i wraz z Kleofasem wyruszyć do Emaus, by samemu przeżyć doświadczenie drogi” – pisze więc. I dodaje w innym miejscu: „Emaus to nie tyle miejsce, co stan umysłu i serca”. Troskliwie zatem, krok po kroku, z różnych punktów widzenia analizując zdarzenia, gesty czy słowa (nie znam bardziej starannego, bardziej erudycyjnego rozbioru), zakreśla także i taki szeroki horyzont. Ale to jedynie daleki obraz – niczym w renesansowej perspektywie malarskiej, gdzie najmocniej uwagę naszą przykuwa to jednak, co dzieje się na pierwszym planie, nie w tle, jakiekolwiek by ono było, jakąkolwiek by wabiło urodą.