Zima 2024, nr 4

Zamów

Nocne tęsknoty. Adwent ze św. Teresą (1)

Fot. Venrike Artworks / Pixabay

Adwent to czas nieprzespanych nocy. To zaproszenie do tęsknoty, choćby za samą tęsknotą.

Chcesz poznać człowieka? Zapytaj go, co robi, kiedy jest zupełnie sam.

Ambiwalencja nocy zachwyca i prowokuje od wieków. Z jednej strony, jest ona uprzywilejowanym czasem dla filozofów, mistyków czy kochanków. Z drugiej – czasem złodziei, zabójców i uciekinierów. Jednak dla jednych i drugich pozostaje czasem zmagania z własną samotnością.

Noce bez masek

W nocy jesteśmy całkowicie zdani na siebie. Wówczas objawia się cała nasza bezbronność, ograniczoność, kruchość i niewystarczalność. Noc tak często ukazuje, że król jest nagi.

W ciemnościach nocy zostajemy pozbawieni wszelkich podpórek. Przychodzi ten moment, kiedy trzeba ściągnąć piękne suknie, wyprasowane koszule i pobożne habity. Trzeba założyć piżamę i być tym, kim się jest. Sobą – bez makijażu, bez maski, bez całego entourage’u, który ludzi definiuje, ale też kamufluje.

Adwentowe noce prowokują nas do spotkania się z samym sobą oraz z Tym, który chowa się za ciemną zasłoną tajemnicy

Mateusz Filipowski OCD

Udostępnij tekst

Co wtedy robimy? Najczęściej uciekamy, czym prędzej, spać. Ewentualnie pogrążamy się w sennych marzeniach bądź wirtualnym śnie (ucieczka w internet).

Na poziomie biologicznym, rzecz jasna, noc jest czasem należytego odpoczynku. Frapująca jednak jest jej metafizyczna podszewka, która w Adwencie domaga się szczególnej uważności.

Wszak Adwent  jest nam dany nie po to, aby spać i wypoczywać. Jest dany dla naszego przebudzenia. Dany nam po to, abyśmy czuwali. Nocą bowiem spadają nie gwiazdy, lecz epifanie Boga.

Nocne wyprawy w głąb

Adwentowe noce prowokują nas do spotkania się z samym sobą oraz z Tym, który chowa się za ciemną zasłoną tajemnicy. Nocny wędrowiec pragnie nas porwać w niesamowitą wyprawę w głąb, jednak my już wtedy najczęściej smacznie śpimy albo śnimy o innym życiu.

Jak jednak mamy spotkać Boga, skoro przesypiamy każdą noc? Nasz nocny letarg tak często zdradza myśli o nieuchronnie zbliżającej się śmierci. Śpimy, ponieważ przestaliśmy tęsknić. A jeżeli nie tęsknimy, to również już nie czekamy. Wówczas interesują nas jedynie smaczne sny i domowe pielesze.

I oto odzywa się głos wołający na puszczy: Powstań! Przebudź się! Rozbudź się do tęsknoty, nawet jeśli ma to być jedynie tęsknota za samą tęsknotą. Adwent zaprasza nas do nieprzespanych nocy, do stania się ludźmi nocy, nomadami ciemności.

W tym czasie adwentowego czuwania niech nam towarzyszy modlitwa trapisty z Gethsemani, Thomasa Mertona.

Noc, o Panie, jest to czas wolności.
Widziałeś poranek i noc; noc była lepsza.
W nocy wszystkie rzeczy mają swój początek
i nocą objawił mi się kres wszystkich rzeczy. […]
Kiedy zadaję pytania, na które nie odpowiadasz,
Ty stawiasz mi pytanie tak proste, że odpowiedzieć nie mogę.
Nawet nie rozumiem pytania.
Tej nocy i każdej nocy
pytanie jest to samo[1].

Siostra w wierze i niewierze

A jakie jest pytanie, które stawia nam dziś Bóg? Jeżeli spróbujemy nie przespać adwentowych nocy, być może je usłyszymy.

Zapraszam Państwa w tym Adwencie na cztery nocne czuwania inspirowane życiem prostej dziewczyny z XIX-wiecznej Normandii. Jej sylwetka zachwyca i inspiruje do dziś nie tylko wiernych Kościoła katolickiego, ale również tych, którzy szerokim łukiem omijają kościelne podwórka. Obecność i wpływ Teresy zaskakuje nieustannie.

Słuchaj też na SoundcloudYouTube i w popularnych aplikacjach podcastowych

Jej obrazki w swoich hełmach nosili żołnierze podczas I wojny światowej. Muzułmanie w Egipcie postawili jej pomnik przed swoim meczetem. Buddyjscy mnisi nie mają nic przeciwko przyjęciu jej relikwii pod dach swojej wihary.

Francuska piosenkarka Edith Piaf podczas swych koncertów stawiała – w widocznym tylko dla siebie miejscu – figurę Świętej z Lisieux. Wchodząc na scenę, zawsze szeptała: „Tereso, teraz śpiewam dla ciebie!”. Nawet UNESCO zauważyło Teresę, wpisując 150-lecie jej urodzin na listę ważnych rocznic obchodzonych w bieżącym roku – tym samym uznając ja za jedną z najbardziej znaczących postaci ludzkości.

Dla jednych – święta Teresa od Dzieciątka Jezus, dla innych po prostu Teresa z Lisieux. Jednak dla wszystkich, którzy się z nią zbratali, po prostu Siostra. Siostra w wierze i niewierze. Siostra w zawierzeniu i ciemności.

Cudowna w swej bezcudowności

Papież Franciszek nazwał ją doktorem syntezy i poświęcił jej swoją ostatnią adhortację adhortacji „C’est la confiance” – o ufności w miłosierną miłość Boga. Natomiast dla ateistów Teresa bywa „czułym narratorem” ich życiowej wędrówki.

To siostra bliska, łagodna, do szpiku kości ludzka i zwyczajna. Cudowna w swej bezcudowności. Przez całe życie wędrowała jedynie pod osłoną nocy wiary. Za przewodniczkę obrała sobie wcieloną tęsknotę – nadzieję, o której tak pięknie niegdyś napisał Charles Péguy w poemacie „Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty”:

Co mnie zadziwia to nadzieja, mówi Bóg.
I nie mogę wyjść z podziwu.
Ta drobna nadzieja taka niepozorna.
Ta wątła dziewczyna nadzieja.
Nieśmiertelna[2].

Wesprzyj Więź

Kolejne odcinki cyklu „Adwent ze św. Teresą” będą publikowane w trzy adwentowe niedziele: 3, 10 i 17 grudnia oraz w sobotę 23 grudnia 2023 r.

Przeczytaj także: Mała droga, czyli bieg olbrzyma. Nowa adhortacja papieska o św. Teresie


[1] Thomas Merton, „Epilog. Straż nocna”, w: „Znak Jonasza”, tłum. Krystyna Poborska, Kraków 1962, s. 322 i s. 325.
[2] Tłum. Leon Zaręba.

Podziel się

32
7
Wiadomość

Warto przed snem poczytać Biblię, np. te same fragmenty, które czytają w tym dniu tysiące innych ludzi ( u nas to jest Biblia na codzień”. Potem warto się pomodlić do Boga, także o dobrą noc, potem przespać te parę godzin dobrym snem, żeby mieć siłę do dobrego wykonywania powierzonych nam w życiu obowiązków.

Moje noce są często bezsenne. Mam małe dzieci i często któreś wola, przychodzi, płacze. Nie spałam od kilku lat. Marzę o śnie. To moje największe, przyziemne marzenie. Tak trudno BYĆ za dnia, BYĆ dla siebie, innych gdy się nie spało. Gdy po pobudce przez dziecko nie mogę zasnąć modlę się. Jest coś w tej modlitwie takiego, że mam wrażenie/wierzę, że sam Chrystus jest i po prostu sobie jesteśmy razem. Bez analiz, wniosków, planów naprawy. Po prostu jesteśmy. Choć boli mnie brak snu to myślę, że tych spotkań nie przeżyłabym gdybym spała co noc.

Dziekuję ,że sie tu znalazłem .Pewnie nie sam i choć wierzę że to nie przypadek to seria takich nocy trwa często po ciężkim dniu ,ale to nie reguła cieżki fizycznie psychicznie.Nie zawsze umię ten czas wypelnic modlitwą .Choc bezmiar intencji tak po stronie podziękowan i prósb przeogromny.zaniedbań też i w tym obszarze sporo.Pewnie zblizam sie jak każdy do mety i ciagle sie martwie że niewiele mam w swoich rekach do ostatniego okazania choć ,nie są to ręce puste Pozdrawiam serdecznie iWielkie Dziękuję także Wielkiej Małej Swietej Patronce mojej mamy .Współobecnym też