rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Dotknięci. Spotkanie (dla) osób skrzywdzonych seksualnie w Kościele

Przygotowują to spotkanie praktykujący terapeuci, mądrzy księża, ale też same osoby skrzywdzone, gotowe opowiedzieć innym o swojej drodze z Bogiem – mówi psychoterapeutka Agata Kulczycka, współorganizatorka wydarzenia.

Zbigniew Nosowski: Widzę, że wybraliście bardzo intrygujący, niosący wiele znaczeń, tytuł tego unikalnego spotkania: „Dotknięci”. Skąd taka inspiracja?

Agata Kulczycka: Z Biblii. „Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka” – te słowa Boga z księgi proroka Zachariasza (2,12) brzmią szczególnie mocno w kontekście osób skrzywdzonych przemocą seksualną w Kościele. One w przeszłości z całą pewnością nie powinny były doświadczyć złego dotyku, molestowania, czasem gwałtu.

Ale skoro zło już się wydarzyło, chcemy w tym bólu zatrzymać się przy Bożej obietnicy – obietnicy współodczuwania, współcierpienia, współdotknięcia, współzmartwychwstania. Chcemy dać skrzywdzonym okazję do spotkania z Bogiem, który na żadną ranę nie pozostaje obojętny – stąd te słowa o dotykaniu „źrenicy Jego oka”.

Jaki jest cel tego trzydniowego spotkania? To mają być rekolekcje, dni skupienia, czy raczej duchowa grupa wsparcia?

– To będzie czas rekolekcyjno-warsztatowy, nastawiony na słuchanie Boga i siebie nawzajem. W zamyśle organizatorów cel tego wydarzenia jest podwójny.

Po pierwsze, chcemy stworzyć dla „nieumarłych” przestrzeń, w której będą oni mogli się po prostu spotkać – na zwykłej, ludzkiej płaszczyźnie relacyjnej. Doświadczenie przemocy seksualnej nazbyt często daje osobie skrzywdzonej poczucie osamotnienia i wewnętrzny przymus podtrzymywania tajemnicy. Dlatego właśnie samo bycie z ludźmi z podobnym doświadczeniem może dla niektórych okazać się leczące.

Po drugie, w naszych dotychczasowych rozmowach z „nieumarłymi” często wybrzmiewa temat relacji z Bogiem. Siłą rzeczy relacja ta bardzo często zostaje naruszona, gdy sprawcą jest osoba duchowna. Osoby, którym towarzyszymy, często zgłaszają potrzebę poukładania się na nowo właśnie w aspekcie wiary. Chcemy więc też, żeby ten weekend był okazją do spotkania z Bogiem, do wypowiedzenia Mu swojego bólu, może też żalu i złości.

Dlaczego zajmuje się tym Szkoła Ewangelizacji? Niektórym może się to kojarzyć z nawracaniem na siłę.

– Spotkanie organizowane jest przez dwa podmioty: Szkołę Ewangelizacji św. Andrzeja z Żar oraz Fundację Składak. W istocie składy osobowe obu grup wzajemnie się przenikają.

Szkoła Ewangelizacji wyposaża nas w narzędzia do głoszenia Ewangelii – uczy, jak sensownie ułożyć konferencje; jak rozmawiać, żeby dzielić się wiarą, a nie ideologią; jak współpracować przy tworzeniu różnego rodzaju wydarzeń; jak nie odpowiadać ludziom na pytania, których nie zadają. Czyli – w kontekście Twojego pytania – uczy nas tak naprawdę, jak NIE nawracać nikogo na siłę, zawsze zostawiać człowiekowi wolność i świadczyć o tym, co rzeczywiście jest zawarte w nauczaniu Kościoła.

Fundację Składak tworzą natomiast w dużej mierze osoby zaangażowane w działania psychoedukacyjne i pomocowe, z konkretnym wykształceniem w tym kierunku. Uczestnicy będą więc w tym czasie zaopiekowani i pod względem duchowym, i emocjonalnym. A także fizycznym, bo w kuchni będzie z nami Składakowa psychodietetyczka.

Jakie macie doświadczenie w zakresie wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną?

– Razem z ks. Tomkiem Matyjaszczykiem z ramienia Fundacji Składak pomagamy na co dzień osobom skrzywdzonym seksualnie w Kościele, szczególnie na terenie diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Ta inicjatywa nazywa się Tandem Wsparcia. Zajmujemy się pierwszym wsparciem psychologicznym, a także prowadzeniem regularnych spotkań terapeutycznych. Poza tym na co dzień w gabinecie terapeutycznym każde z nas pracuje z osobami z doświadczeniem przemocy seksualnej.

Mamy również za sobą organizację m.in. rekolekcji dla osób rozczarowanych Kościołem pt. „Zaraz coś rypnie?” (odbyły się one w formie online i stacjonarnej). W kontekście działań psychoedukacyjnych – od kilku lat przy okazji prowadzenia wszelkich rekolekcji czy misji parafialnych prowadzimy również warsztaty skupione wokół emocji, przekonań i komunikacji.

Zupełnie niezwykłe jest to, że ekipę przygotowującą i prowadzącą to spotkanie tworzą nie tylko praktykujący terapeuci i mądrzy księża, ale też same osoby skrzywdzone. To razem z nimi układaliśmy plan całego spotkania oraz jego treści i to między innymi one będą dzielić się z nami swoim doświadczeniem.

Te osoby mają doświadczenie przemocy seksualnej w Kościele, ale są też gotowe opowiedzieć o swojej drodze z Bogiem. Wszystko po to, żeby odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby „nieumarłych”, a nie organizatorów.

Znam sporo osób skrzywdzonych we wspólnocie Kościoła, które później unikają księży. A na Waszym spotkaniu nieuchronnie spotkają duchownego…

– Ks. Tomek Matyjaszczyk jest z ramienia diecezji zielonogórsko-gorzowskiej duszpasterzem osób skrzywdzonych, a także praktykującym psychoterapeutą, na co dzień towarzyszącym osobom zmagającym się z różnego rodzaju cierpieniem. To człowiek godzien zaufania. Cokolwiek o nim powiem, i tak najbardziej przekonujące jest to, że sami skrzywdzeni uznali go za „swojego człowieka”, z którym czują się bezpiecznie i któremu można zaufać przy okazji organizacji tego wydarzenia. Tak było zresztą z każdą osobą, którą zapraszaliśmy do ekipy prowadzącej.

Czego zatem można się spodziewać podczas tych trzech dni?

– Tak jak piszemy w zaproszeniach: spotkania z osobami z podobnym doświadczeniem; konferencji rekolekcyjnych; czasu na spotkanie z Bogiem (całodobowego dostępu do kaplicy); możliwości podzielenia się swoim bólem; możliwości skorzystania z sakramentów i modlitwy wstawienniczej; dwóch przyjaznych psów; kota, za którego nie ręczymy i pobytu w domu na skraju lasu pośrodku niczego.

Na pewno nie będziemy nikogo do niczego zmuszać. Nie będziemy namawiać do bycia w Kościele. Nie będziemy dawać świetnych rad i prostych rozwiązań na czyjeś życie.

Jeśli ktoś chce do nas przyjechać, ale obawia się być tu samotnie, zapraszamy do wzięcia ze sobą kogoś bliskiego, kto mógłby służyć stałym wsparciem.

Wesprzyj Więź

Agata Kulczycka – psychoterapeutka. Ukończyła filologię angielską i pedagogikę. Na co dzień pracuje w ośrodku zdrowia oraz współtworzy Fundację Składak. Zaangażowana w działalność ewangelizacyjną w Szkole Ewangelizacji św. Andrzeja w Żarach oraz w pomoc ofiarom przemocy seksualnej w Kościele w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej w ramach Tandemu Wsparcia.

Spotkanie odbędzie się w dniach 3-5 listopada 2023 r. w domu rekolekcyjnym w Żarach. Organizatorzy gwarantują nocleg i wyżywienie. Spotkanie jest bezpłatne dla osób pokrzywdzonych. Koszt udziału dla osób towarzyszących to 150 zł za osobę.

Zapisy: do 20.10 przez formularz internetowy – tutaj. Gwarantowana pełna dyskrecja. Szczegółowe informacje: www i Facebook.

Zranieni w Kościele

Podziel się

7
3
Wiadomość

Niesamowite! Pierwszy raz słyszę o takiej inicjatywie, jakze potrzebnej! Oby ta wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy wsród nieumarłych! To tez gest odwagi biskupa diec. zielonogórskogorzowskiej i ks. Duszpasterza nieumarłych. Dziękuję!

Tak, świetna inicjatywa. Tylko te pytania związane z obawami, że ksiądz, że Szkoła Nowej Ewangelizacji zwyczajnie wsteczne i przyjmujące perspektywę, z której wiadomo, że nic się narodzi.

Śmiem jednak twierdzić, że nieco lepiej od Pana znam pytania, jakie zadają osoby, które mogą być zainteresowane udziałem w tym spotkaniu. W takich sytuacjach pytania dziennikarskie są zadawane w imieniu jakiejś grupy czytelników (a tu: potencjalnych uczestników). Ciekawe też, że Agata Kulczycka nie uznała tych pytań za nieodpowiednie – ale i tak Pan wie lepiej, że nic się z tego nie narodzi.

Głęboko się Pan myli, diagnozując z bezpiecznego dystansu te pytania jako duchowość lękową. To jest zwykła ostrożność, wynikająca z konkretnych doświadczeń.

Panie redaktorze,dziękuję za to dążenie do prawdy. Widzenie osób skrzywdzonych,wspieranie ich. Kibicuje wam. Równocześnie zastanawia mnie pewien wątek. Chciałabym to powiedzieć z szacunkiem. Zastanawia mnie jak na krzywdy wyrządzone molestowanym dzieciom reagowali ich rodzice? Czy stali po ich stronie?Czy dzieci nie wyrastały w ogóle w atmosferze ukrywania swojego bólu. Czy sprawcy nie wybierali specyficznych osób,które miały mniejsze wsparcie od dorosłych? Czy niejako ofiary przemocy nie były skrzywdzone podwójnie,przez zaniedbania swoich rodziców? Jakie wskazówki mogłyby dać ofiary nam dorosłym wychowującym dzieci? Piszę to z intencją poszerzania wiedzy,edukowania rodziców,którzy mogliby być wrażliwi na krzywdę dzieci. Jakie są sygnały ostrzegawcze? Byłabym wdzięczna za artykuł w tej tematyce. Mam jakieś poczucie że rodzice skrzywdzonych dzieci mogli mieć jakieś rodzaj odpowiedzialności,niedopatrzeń w tej kwestii. Znany psychiatra Gabor Mate wspomniał kiedyś o tym.

Dziękuję za dobre słowo i komentarz. Właściwie w każdej z opisywanych historii wykorzystania seksualnego wątek rodziny się pojawia. Najczęściej w takim duchu, jak Pani pisze – jako rodziny w jakiś sposób dysfunkcyjna, co sprawca umiejętnie wykorzystuje. Z jednej strony wylano już morze atramentu na ten temat. Z drugiej natomiast – rzeczywiście nie pamiętam artykułu skoncentrowanego na tym aspekcie, o który Pani pyta. Pomyślimy…

Rodzice w wiekszości przypadków nie wierzą swym dzieciom w tej materii lub są zapatrzeni w księży jak w obrazek i żadna informacja, doświadczenie dziecka tego nie zmieni. Coś wiem na ten temat…..

To jak już jesteśmy przy sugestiach artykułów to ja bym zamówił ,,sprawdzam” katolickim szkołom pod względem wprowadzenia procedur ochrony dzieci (tak przecież trąbiono swego czasu, że wszystkie mają to robić) oraz łatwo dostępnego kontaktu do kompetentnej osoby przyjmującej zgłoszenia (delegat czy jego szkolny odpowiednik). Jeśli coś ma się w temacie zmienić to prewencja po prostu musi być. Wiem, że Fundacja św. Józefa publikuje swojej raporty itd., ale jakieś omówienie, zestawienie danych ze szkół, a nawet wywiad chętnie bym w tym temacie przeczytał. Pani Titaniec? A może od dawna milczący dla mediów (zakaz?) ojciec Żak? Jego mógłbym czytać bez przerwy.

Inicjatywa świetna, chętnie bym się parę groszy dorzucił, a pytania trafne. Nawet nie będąc osobą skrzywdzoną nasuwają mi się pytania co to za ludzie (o których nigdy wcześniej nie słyszałem) i jakie w ogóle mają kompetencję, żeby tak trudną i delikatną materią się zajmować, czy właśnie nie jacyś narwańcy od radykalnego wybaczania bez podstaw czy kwalifikacji. Po przeczytaniu jestem o to spokojny.