rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Papolatria między drwiną a tożsamością

Zdjęcie wykonane podczas kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 w Watykanie. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

To, co było wzniosłe w polskim tożsamościowym kulcie Jana Pawła II, stało się obiektem kpin. Ale drwina z papolatrii nie jest w stanie zakryć egzystencjalnej pustki, która musi się pojawić po spełnieniu ponowoczesnych egzekwii nad cierpiącym człowiekiem. Nie przydają one przecież cierpieniu żadnego sensu.

Sobotni, majowy wieczór 2023 r. Jestem sam w mieszkaniu na Kabatach w Warszawie, żona i synowie wyjechali z wizytą do mojego ciężko chorego teścia. Nie mogłem im towarzyszyć, miałem akurat zajęcia z teologii feministycznej. Jak dotąd to prowadzone przeze mnie od kilku dobrych lat konwersatorium wraz z towarzyszącym mu wykładem nie budziło w uczestniczkach i uczestnikach gwałtownej reakcji odrzucenia. W tym roku jest inaczej.

Spotykam się z zarzutem, że czytanie Biblii i jej interpretacja nawet z pomocą narzędzi hermeneutyki feministycznej zanadto „tchnie konfesyjnością”. Niektóre studentki i niektórzy studenci nie chcą bowiem żadnych, jak to nazywają, „lekcji religii chrześcijańskiej”. Woleliby raczej dowiedzieć się czegoś o statusie kobiet czy traktowaniu niebinarności w różnych religiach.

Odrzucenie i kpina

Wesprzyj Więź

Mimo protestów postanawiam konsekwentnie realizować program kursu przygotowany zawczasu. W sobotni wieczór zastanawiam się, jak na następnych zajęciach opowiedzieć o liderkach w pierwotnym chrześcijaństwie oraz o „zwrocie patriarchalnym” w pierwotnym Kościele, który pozbawił w nim kobiety, kilka pokoleń po Jezusie z Nazaretu, jakiejkolwiek realnej władzy w rozwijającym się coraz szybciej i prężniej chrześcijaństwie.

W pewnym momencie niespodziewanie dobiega do mych uszu chrapliwy, pijacki śpiew z balkonu w budynku naprzeciwko. Słyszę, jak gromadka ludzi śpiewa, a właściwie wrzeszczy, nie przejmując się ani niezdarnym intonacyjnie wykonaniem, ani ewentualną reakcją sąsiadów: „O Panie! To Ty na mnie spojrzałeś. Twoje usta dziś wyrzekły me imię…”. Pijackie zawodzenia raz po raz przerywane są rechotem i głośnymi przekleństwami. Patrzę na zegar: jest 21.37.

Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń

Pakiet Druk+Cyfra

    • 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
      z bezpłatną dostawą w Polsce
    • 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
    • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.

Pakiet cyfrowy

  • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
  • Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
    w trakcie trwania prenumeraty)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2023

Podziel się

2
Wiadomość

Ksiądz Jan Kaczkowski opierając się na osobistym doświadczeniu wyjaśnia nam dlaczego cierpienie nie uszlachetnia. I to jest prawda, którą sam doświadczyłem towarzysząc w ostatnich chwilach moich bliskich. Nauczony doświadczeniem umierania mojego ojca, gdy odchodziła teściowa, z żoną podjęliśmy decyzję by jej nie “przeszkadzać”. Gdy powiadomiliśmy służby, o jej śmierci, nieco obawialiśmy się reakcji. Jednak spotkaliśmy się ze zrozumieniem i nawet uznaniem. Nie sądzę aby JP II cierpiąc i umierając otoczony był przez kochających go ludzi, wraz z nim kończył się dla nich etap prosperity i rozpoczynało czekanie na nieznane. “Miłość” tak chętnie eksploatowana w oficjalnym katolickim obiegu, nie ma nic wspólnego z tą naszą zwyczajną. Codziennym przywiązaniem i szacunkiem dla bliskiej nam osoby, z gotowością do niesienia pomocy i wspierania się w drobnych i wielkich sprawach. Po owocach ich poznacie napisano. Jaki plon wydał pontyfikat JP II ? Nie chciałbym wyciągać wniosków tylko z perspektywy pustych seminariów i kościołów, jednak to jest pierwsze co rzuca się w oczy.