rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Dominikanin Paweł M. skazany prawomocnie na trzy lata pozbawienia wolności

Wnętrze kaplicy akademickiej w dominikańskim kościele św. Wojciecha we Wrocławiu. Fot. Dominikanie we Wrocławiu

Sąd apelacyjny zmniejszył wymiar kary o jeden rok w porównaniu z wyrokiem sądu pierwszej instancji.

Zapadł prawomocny wyrok w sprawie dominikanina Pawła M. Jako pierwsza poinformowała o tym w środę na Twitterze Paulina Guzik, autorka reportaży opisujących jego czyny, powołując się na informację od osób skrzywdzonych przez zakonnika.

„Dominikanin Paweł M. został skazany na trzy lata więzienia. Wyrok prawomocny, przekazały mi osoby skrzywdzone. «To jest dowód dla wszystkich dorosłych skrzywdzonych w Kościele, że to nie jest niemożliwe, że ktoś z nas, zmanipulowanych dorosłych, WYGRAŁ»” – napisała reporterka, przekazując słowa jednej z kobiet wykorzystanych przez zakonnika.

Wieczorem informację tę potwierdził prowincjał polskich dominikanów Łukasz Wiśniewski. W specjalnym komunikacie poinformował, że „nasz współbrat Paweł M. decyzją sądu apelacyjnego został skazany wyrokiem prawomocnym na trzy lata pozbawienia wolności. Brat Paweł M. rozpocznie odbywanie zasądzonej kary, gdy otrzyma wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym”.

Prowincjał Wiśniewski zapewnił, że dominikanie „pozostają w stałym kontakcie z osobami poszkodowanymi” przez swego współbrata. Skazany nadal pozostaje zakonnikiem. „Sprawa br. Pawła M. jest wciąż rozpatrywana przez Stolicę Apostolską, do której kompetencji należy podjęcie decyzji o dalszych losach naszego współbrata w Zakonie i stanie duchownym według prawa kanonicznego” – wyjaśnia prowincjał.

Dziś otrzymaliśmy oficjalną informację o wyroku z Sądu Okręgowego w Częstochowie. Rzecznik prasowy tego sądu Dominik Bogacz przekazał nam, że „Sąd Okręgowy w Częstochowie wyrokiem z dnia 8 marca 2023 r. zmienił zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego w Częstochowie w ten sposób, że obniżył wymiar wymierzonej oskarżonemu kary łącznej do 3 lat i na poczet tej kary zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia wolności, a w pozostałej części zaskarżony wyrok utrzymał w mocy”. Rzecznik podkreślił ponadto, że „postępowanie odwoławcze, podobnie jak postępowanie przed sądem I instancji było prowadzone z wyłączeniem jawności i niejawne jest również uzasadnienie tego wyroku”.

Przypominamy, że we wrześniu 2022 r. Sąd Rejonowy w Częstochowie skazał Pawła M. na cztery lata pozbawienia wolności za sześć przestępstw seksualnych na zakonnicy, w tym dwa gwałty. Sąd apelacyjny zmniejszył więc wymiar kary o jeden rok.

W październiku ub.r. zakonnik został przez sąd wypuszczony z aresztu tymczasowego. Wtedy prowincjał Wiśniewski wydał mu „nakaz przebywania poza klasztorem w konkretnym odosobnionym miejscu oraz całkowity zakaz kontaktu z innymi osobami”, poza najbliższą rodziną i organami państwowymi.

Przypominamy również, że wyrok ten nie dotyczy czynów Pawła M. opisanych w raporcie tzw. komisji dominikańskiej, które w całości uległy przedawnieniu w świetle prawa państwowego. Paweł M. był duszpasterzem akademickim we Wrocławiu w latach 1996-2000. Wobec osób powierzonych jego pieczy duszpasterskiej stosował przemoc fizyczną, psychiczną, duchową i seksualną. Zakonne władze nie reagowały odpowiednio przez ponad 20 lat, narażając na krzywdę kolejne osoby.

W latach 2011 i 2018 Paweł M., stosując podobne metody psychomanipulacji jak we Wrocławiu, dopuścił się gwałtu na zakonnicy – co ujawniła Paulina Guzik w reportażu „Dominikańska recydywa”, opublikowanym w serwisie Więź.pl 24 marca 2021 r. W reportażu wypowiadała się m.in. skrzywdzona zakonnica (pod zmienionym imieniem Małgorzata). Ten zarzut był nieprzedawniony i sprawa trafiła do prokuratury.

Po publikacji reportaży śledczych na Więź.pl Paulina Guzik otrzymała Nagrodę Dziennikarską „Ślad” im. bp. Jana Chrapka. Sprawie Pawła M. poświęciliśmy blisko 50 artykułów. Można je przeczytać tutaj.

Wesprzyj Więź

Będziemy starali się zaprezentować Państwu także komentarze ze strony osób skrzywdzonych przez Pawła M. W trosce o swój spokój wszystkie one zachowują anonimowość.

ZN, DJ

Przeczytaj także: Michał Królikowski, Czy Paweł M. jest jednym z nas?

Zranieni w Kościele
„Zranieni w Kościele” – telefon wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną

Podziel się

1
Wiadomość

Zastanawiające. Skoro sąd II instancji obniżył wymiar kary, oznacza to, że jego zdaniem kara wymierzona przez I instancję była rażąco surowa (art. 438 pkt 4 kpk). A i jeszcze jedno: wyrok jest prawomocny, więc nie ma konieczności ukrywania jego nazwiska.

Niestety jest. Ochrona prywatności jest w Polsce zwykle traktowana nadrzędnie. Prawomocny wyrok z niej nie zwalnia. Zwolnić może decyzja sądu o upublicznieniu nazwiska sprawcy jeśli ma to znaczenie społeczne. Nie jestem prawnikiem, więc przepisu nie podam, ale tak kiedyś przeczytałam w podobnej dyskusji.

Pytanie do lepiej zorientowanych. Czy wśród polskich dominikanów są jacyś konserwatyści? Głos zabierają najczęściej o. Biskup, o. Gużyński, o. Dostatni czyli generalnie liberałowie. Potrafi ktoś wskazać konserwatywnych ojców w Polskich dominikańskich klasztorach?

Najprościej, ocenia się stosunek do tego co jest i tego co było. Gdy ktoś wartościuje to co jest w odniesieniu do tego co było z założeniem, że to co było jest lepsze, bez jednoczesnej refleksji nad tym, co jest, to mamy do czynienia z konserwatyzmem.
Inna oś podziału, to kwestia wolno, czy nie wolno.
Trzecie kryterium, to punkt wyjścia, którym jest źródło praw. Dla liberała źródło jest w człowieku, dla konserwatysty poza człowiekiem.

Wojtek. Tak. Widać jak na dłoni, że most między liberalizmem, a konserwatyzmem to trudne zdanie. I pogodzenie dwóch postaw prawie nierealne. A jednak ścierają się i w nas samych i na tym forum. 🙂
Jak żywa i trafna jest ta rozmowa z Raju. Dalej aktualna. Świetna.
Pytanie czy istnieje Żródło praw zewnętrzne – chrześcijanin ma na to jedną odpowiedź.

I jaka to odpowiedź? Od średniowiecza próbowano wskazywać tak zwane prawo naturalne, od XX wieku ruszono z personalizmem i godnością osoby ludzkiej, jedno i drugie upadło jako koncepcja. Poza ogólnikami nie ma dobrej odpowiedzi.

Powinna być kasacja . Kara nie spełnia funkcji prewencji ogólnej , czyli funkcji odstraszania od popełniania przez innych tego typu przestępstw – zwłaszcza wobec utajnienia procesu i uzasadnienia. Wyrok skazujący za „gwałt polegający na zastosowaniu technik psychomanipulacyjnych” jest niewątpliwie precedensem. Utajnienie sprawia, że nie wiadomo na czym taki gwałt polega ,więc nie wiadomo, od jakich czynów taki wyrok ma odstraszać.
[..]
Ludzie powinni być poinformowani , co i do jakich granic im wolno, a czego im nie wolno. Nie rozumiem tej dzisiejszej mody na kapturowe, „kiblowe” wyroki. Ale skoro walka klasowa zaostrza się, to nie szkoda róż gdy płonie las.

Niepotrzebna ta cenzura. Tym bardziej, że satyra nie była moja, tylko Grzegorza Halamy. Nie tylko ja jestem zdumiony tym wyrokiem i jego świeżo powstałą podstawą prawną. Również autorytety prawnicze wydają się być mocno zakłopotane obecnym stanem prawnym. Po pierwsze, dodanie kryterium podstępu do definicji przestępstwa gwałtu jest rozwiązaniem w Europie unikatowym. Po drugie jego szerokie rozumienie- a takie jest obecnie przyjęte w orzecznictwie – kryminalizuje stosunki damsko-męskie w sposób przekraczający granice tragifarsy.

Kryterium podstępu jest odpowiednim i koniecznym elementem definicji z braku przyjęcia lepszej definicji gwałtu (każdy kontakt seksualny na który nie było zgody). Bez kryterium podstępu niemożliwe byłoby skazanie, bo nie doszło do przemocy. Dodam, że samo kryterium obecne jest w polskim prawie od czasów kodeksu z 1932 roku i autorytety prawnicze nie mają jakiegoś problemu z obecnością tej przesłanki.

Wojtek wobec takiego kryterium jakaś część kontaktów seksualnych jest niezgodą. Będziemy pozywać do sądu każdego kto nas omami i znieczuli. Sorry. Bądźmy dorośli. Odpowiadamy za pewne decyzje.
Jam niewinna, mnie zmusili.
Jest granica.

Oczywiście, ja opowiadam się za szerokim pojęciem gwałtu, rozumianym jako każdy kontakt seksualny bez dobrowolnej zgody stron lub z istotnym brakiem odnośnie wyrażonej zgody. Klasycznym przykładem jest podstępne podanie się za małżonka ofiary. Podanie środków odurzających. Wykorzystanie osób pijanych, czy śpiących. Ale też sytuacje podstepu, gdy np. doprowadza się do pozornej zgody obiecując korzyść, której to obietnicy z premedytacją nie zamierzało się spełnić. Przykładem jest skłonienie pracownika do współżycia w zamian za awans, gdy przełożony od początku nie planował awansować pracownika. Albo odmowa zapłaty prostytutce, gdy od początku jej zgoda wynikała wyłącznie z ustalonej kwoty, bez której nigdy zgody by nie wyraziła.
W tym układzie gwałtem byłoby także wymuszanie tak zwanych powinności małżeńskich.

Wojtek
Przecież ten przykład pracownika to ewidentna bzdura.
Kariera przez łóżko…

Co do innych – tak tu bywa różnie, ale to też zależy od tego na ile pojawiliśmy się sami w sytuacji, która mogła nas narazić na gwałt.
Mówię o dorosłych.

Natomiast.
Podejście do wolności współczesnego człowieka jest mniej więcej takie w niektórych kręgach:
Człowiek chce mieć nieograniczoną niczym wolność do samostanowienia, sam to promujesz,
ale jak później z tego wynikają jakieś problemy i hece to szuka wymówek i podpórek. Okoliczności łagodzących.
Jakie to ludzkie 😉

Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 🙂
Dobra to ilustracja z Raju.
A kto słuchał węża?

Chrześcijaństwo promuje dojrzałą postawę odpowiedzialności za swoje czyny. Odpowiedzialności moralnej.
To zadanie na całe życie, bo taka postawa nie jest łatwa. A nasze różne zranienia nie ułatwiają nam tego zadania.
Naszym zadaniem według moralności chrześcijańskiej jest wypracowanie takiej postawy, by chroniła nas przed manipulacją.
Nie mówię o przemocy fizycznej.
Na pewnych sprawach chrześcijaństwo jakby w niepisany sposób stawia znak HOT.
To nasz wybór w wolności czy się sparzymy czy też nie.

Joanna, Przykład pracownika to nie jest ewidentna bzdura, tylko konkretny przykład istotnej wady co do zgody na współżycie. Motywem była tu wyłącznie kariera przez łóżko, bez czego pracownik nigdy by się nie zgodził. A skoro pracodawca z góry miał zamiar oszukać, to powinien odpowiadać za gwałt.

Victim blaming jest ohydny i nigdy nie powinien być w tym kontekście przywoływany. Nie, sami możemy się stawiać w dowolnej sytuacji, zawsze odpowiedzialność jest po stronie sprawcy, a nie tego na ile sami postawiliśmy się w jakiejś sytuacji.

Nie rozumiem o jakich okolicznościach łagodzących mówisz? Zasada przecież jest prosta, wolność realizujesz w takim zakresie, na jaki wyraża się zgodę. Wolność jednego nie odbywa się kosztem drugiego. Przecież to są podstawy.

Co do węża, nasza teologia jest dość płytka w tym zakresie, midrasze judaizmu znacznie tę opowieść pogłębiają. Tam przede wszystkim wąż kłamie, nawet popycha Ewę na drzewo, by jej pokazać, że jak się go dotknie, to się nie umrze. Ale jak rozpatrujemy to w kategorii gwałtu, to scena węża i Ewy pokazuje wykorzystanie osoby bezradnej i nie potrafiącej podjąć odpowiedniej decyzji. Ewa nie umie rozróżniać dobra i zła. Nie ma wolnej woli, bo dopiero zjedzenie owocu tę wolę zapewni. Skazana jest na autorytety. Bóg mówi nie jedz, wąż mówi jedz. Bóg mówi, jak zjesz, jeszcze dziś umrzesz. Wąż mówi jak zjesz, to staniesz się jak Bóg, bo poznasz dobro i zło.
Zastanowiłaś się kto na końcu tej opowieści miał rację, Bóg, czy wąż?

Chrześcijaństwo jako takie nigdy nie promowało odpowiedzialności za swoje czyny, to dopiero ujęcie personalizmu zaczęło to akcentować. Chrześcijaństwo co do zasady posługiwało się zawsze zestawem zakazów i nakazów, niejako zjedmując z człowieka rozeznanie. To był prosty schemat, na zasadzie to wolno, tego nie wolno. A taka formacja powodowała, że człowiek nie musi myśleć sam, co jest dobre, a co złe, bo ma przecież zasady. To otwiera drogę do manipulacji, bo wystarczy odrobina charyzmy i bez trudu zmienia się komuś zestaw zasad. Jak u Pawła M., czy Rupnika.

Wojtek napisał “Dodam, że samo kryterium obecne jest w polskim prawie od czasów kodeksu z 1932 roku i autorytety prawnicze nie mają jakiegoś problemu z obecnością tej przesłanki.”

“Spośród trzech okoliczności modalnych z art. 197 § 1 Kodeksu karnego, które wskazują zabroniony przez ustawodawcę sposób doprowadzenia do obcowania płciowego, to znamię podstępu najtrudniej prawidłowo zinterpretować, choć w praktyce dość rzadko dochodzi za jego pomocą do zgwałcenia. Zdaniem
Patryka J. Jastrzębskiego znamię to jest WADLIWE, a jego ujęcie kłóci się w pewnych okolicznościach z elementarnym poczuciem sprawiedliwości i zdrowego rozsądku, głównie ze względu na bardzo szeroki wachlarz interpretacyjny(..)

(..)Celem niniejszego opracowania jest zatem próba udzielenia odpowiedzi na pytanie, czy kwalifikacja takiego zachowania z art. 197 § 1 k.k. jest w ogóle MOŻLIWA (..)?

Cytat pochodzi z opracowania : Grudecki ” Podstęp jako znamię przestępstwa zgwałcenia a uboczne motywy podjęcia decyzji o obcowaniu płciowym”( Linka nie puszcza więc trzeba wyszukać)

Jakoś orzecznictwo nie ma z tym problemu. Z tej normy skazywano za podszywanie się pod inną osobę (najczęściej małżonka ofiary), używanie środków odurzających oraz wprowadzanie w błąd odnośnie istotnych cech osoby.

Ale jak mówiłem, zastąpienie obecnej definicji przez tę, która za gwałt uznaje każdy stosunek seksualny bez zgody byłoby lepszym posunięciem. Oczywiście wówczas czyny Pawła M., będące działaniem podstępnym też można by było zakwalifikować jako gwałt.

Wyrok zapadł zgodnie z prawem.
Czasem trudno coś zdefiniować, ale słowa mają swoje znaczenie. Prze-moc wskazuje na dokonanie czegoś siłą przewyższającą drugą osobę. W tym wypadku był to stosunek zależności. Zakonnica jest w pozycji podległej wobec spowiednika, kierownika duchowego, księdza. Twierdzi Pan, że u nas jest tu coś wyjątkowego. I co z tego? Wyjątkowe może być lepsze. Przy czym sprytnie podaje Pan Europę, bo w USA stosunek zależności jest traktowany o wiele poważniej.

W USA nie ma zasady nullum crimen sine lege( nie ma przestępstwa bez przepisu ustawy), jest inny od europejskiego system -common law , więc mi proszę mi tu nie przypisywać sprytu.

Wykorzystanie stosunku zależności to nie gwałt, tylko inne przestępstwo.