Od krzywdy minęło już 30 lat. Od rozpoczęcia prób wyjaśniania sprawy –ponad 27 lat. Karny proces kanoniczny trwał 17 lat. Wydobywanie jakiejkolwiek informacji o treści wyroku drugiej instancji – kolejne prawie dwa lata…
Przedstawiamy poniżej kalendarium działań podejmowanych w sprawie ks. Andrzeja Dymera. Ze względu na czytelność tego wielowątkowego opracowania, obejmującego okres 30 lat, skupiamy się tu na postępowaniu kanonicznym. Jedynie wzmiankowane są – trwające równolegle przez kilka lat – postępowania prokuratorskie i procesy przed sądami państwowymi. Wszystkie one zakończyły się umorzeniem – z różnych powodów, najczęściej przedawnienia karalności przestępstw.
Spośród osób skrzywdzonych przez ks. Dymera prezentujemy tu jedynie sytuację Tarsycjusza Krasuckiego OFM. Pozostali wykorzystani mężczyźni albo nie chcą obecnie publicznie roztrząsać własnej sytuacji, albo kontakt z nimi jest mocno utrudniony, albo nie żyją.
1991
- Ks. Andrzej Dymer zakłada w Szczecinie Ognisko św. Brata Alberta. Celem ośrodka jest niesienie pomocy młodzieży pozbawionej prawidłowej opieki rodzinnej.
1993
- W styczniu lub lutym 1993 r. w Ognisku św. Brata Alberta ks. Dymer wykorzystuje seksualnie 17-letniego wychowanka Sebastiana Krasuckiego (obecnie franciszkanin, imię zakonne: Tarsycjusz). Pokrzywdzony opowiada sytuację kolegom. W efekcie zostaje wyrzucony z Ogniska.
- Krasucki trafia do świetlicy przyparafialnej prowadzonej przez siostrę Miriam. Tam dokona się jego nawrócenie.
1995
- Sebastian Krasucki wstępuje do zakonu franciszkanów.
- W listopadzie 1995 r. pięcioro świeckich wychowawców i współpracowników Ogniska św. Brata Alberta (m.in. Marek Mogielski) spotyka się z biskupem pomocniczym archidiecezji szczecińskiej Stanisławem Stefankiem, sprawującym nadzór nad placówkami edukacyjnymi i wychowawczymi w archidiecezji. Wychowawcy ustnie zgłaszają biskupowi – w oparciu o relacje wychowanków – swoje podejrzenia o molestowaniu niepełnoletnich wychowanków Ogniska przez dyrektora Ogniska, ks. Andrzeja Dymera.
- Bp Stanisław Stefanek (1996–2011 biskup łomżyński, zmarł w styczniu 2020 r.) tak będzie wspominał w 2008 r. to spotkanie w wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej”: „Argumentów żadnych, same domysły, sugestie, nadinterpretacje. […] Według mnie to wyglądało na odgrywanie jakichś ról, które wyrecytowano, których się wyuczono. Próbowałem im wytłumaczyć, jak bardzo krzywdzą siebie i księdza Andrzeja, bo przecież kłamstwo motywowane chęcią zemsty musi przynieść złe owoce. […] Wiedziałem, że motyw tej agresji jest osobisty i wynika z czego innego niż troska o ochronę młodzieży”.
- 15 grudnia 1995 r. ks. Dymer zostaje odsunięty od kierowania Ogniskiem św. Brata Alberta. On sam uważa się za pokrzywdzonego nieprawdziwymi zarzutami.
1996
- Po nieudanej rozmowie z biskupem Stefankiem szczecińscy świeccy katolicy zaczynają szukać wsparcia u duszpasterzy. Znajdują je wśród zakonników, który nie podlegają bezpośrednio biskupowi. Na początku 1996 r. dominikanin Józef Puciłowski i jezuita Zdzisław Wojciechowski udają się w tej sprawie do abp. Mariana Przykuckiego, metropolity szczecińsko-kamieńskiego.
- Abp Przykucki sporządza z tego spotkania notatkę. Zapisuje m.in.: „Otrzymałem informację pewną, że ks. Dymer jest homoseksualistą i deprawuje młodzież z Ogniska św. Brata Alberta. […] Trzej wychowankowie zeznali o procederze wychowawcom. Jeden już nie jest w schronisku. Ks. Dymer przekupuje swoich partnerów, aby milczeli. Daje różne podarki. […] Sprawa wymaga natychmiastowego zbadania”. [treść notatki zostanie ujawniona dopiero w roku 2020 przez Zbigniewa Nosowskiego]
- Metropolita szczeciński zleca zbadanie sprawy bp. Stefankowi. Ten uznaje zarzuty za kompletnie niewiarygodne.
- 2 marca 1996 r. abp Przykucki przywraca ks. Dymera do aktywności publicznej. Tworzy nową instytucję: Diecezjalne Centrum Edukacyjne, które ma koordynować wszelkie działania edukacyjne i wychowawcze na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Zwierzchnikiem Centrum zostaje bp Stefanek, ale faktycznie kieruje nim wicedyrektor Dymer.
…Długa cisza…
1999
- Abp Marian Przykucki przechodzi na emeryturę (umrze 10 lat później). Jego następcą zostaje wcześniejszy biskup płocki Zygmunt Kamiński.
- Ks. Dymer zostaje przewodniczącym Rady Szkół Katolickich przy Konferencji Episkopatu Polski (kandydatura przewodniczącego Rady jest każdorazowo zatwierdzana przez Konferencję Episkopatu Polski). Pełni tę funkcję do roku 2004. W tym samym czasie jest również członkiem Zgromadzenia Generalnego Europejskiego Komitetu Edukacji Katolickiej w Brukseli.
…Długa cisza…
2002
- Po pobycie w Stanach Zjednoczonych s. Miriam (Egipcjanka, obywatelka USA) wraca do Szczecina uwrażliwiona na kwestie wykorzystywania seksualnego. Rozmawia z wychowawcami z Ogniska św. Brata Alberta. Spotyka się z dawnym wychowankiem, Sebastianem Krasuckim (wówczas diakonem), i dopytuje go o wydarzenia z 1993 r. Staje się pierwszą osobą, z którą Sebastian rozmawia o swojej krzywdzie.
- S. Miriam interweniuje w sprawie ks. Dymera u abp. Zygmunta Kamińskiego. Namawia go do spotkania z osobami pokrzywdzonymi. Bezskutecznie.
…Cisza…
2003
- Do akcji wkracza dominikanin Marcin Mogielski OP (pochodzi ze Szczecina; jako młody chłopak współpracował z Ogniskiem; jego rodzony brat jako wychowawca w 1993 r. wyrzucał z Ogniska Sebastiana Krasuckiego, a później, od 1995 r., zgłaszał sprawę ks. Dymera kolejnym biskupom).
- W dniach 5-11 czerwca 2003 r. Marcin Mogielski OP spisuje świadectwa czterech wychowanków Ogniska im. św. Brata Alberta, którzy opowiadają mu, że byli molestowani seksualnie przez dyrektora Dymera, a także świadectwa wychowawców Ogniska. Wśród osób, które złożyły świadectwa, jest Sebastian Krasucki (wówczas tuż przed święceniami kapłańskimi).
- 14 czerwca 2003 r. prowincjał dominikanów o. Maciej Zięba spotyka się z metropolitą szczecińskim, abp. Zygmuntem Kamińskim, i przedstawia mu świadectwa zebrane przez Marcina Mogielskiego. Reakcję biskupa tak relacjonuje sam Mogielski: „Mój prowincjał usłyszał wtedy od biskupa, że bierze udział w pedalskiej zemście na porządnym księdzu”.
- W sierpniu 2003 r. Marcin Mogielski OP zostaje wezwany do szczecińskiej kurii. Spotyka się z metropolitą szczecińskim i kanclerzem kurii, ks. Edmundem Cybulskim. Arcybiskup zapytał go, „jakim prawem prowadzi śledztwo na jego terenie”. Dominikanin odparł: „prawem miłości bliźniego i wierności Ewangelii”. Mogielski zwraca uwagę, że również siostra Miriam zna sprawę. „Arcybiskup odpowiedział mi wtedy, że jak się ta siostra nie zamknie, to ją wyrzuci z diecezji”.
- 10 listopada 2003 r. pięcioro wychowawców Ogniska św. Brata Alberta kieruje list do abp. Zygmunta Kamińskiego. Wyrażają zaniepokojenie brakiem działań biskupa po otrzymaniu materiałów od prowincjała dominikanów. Przedstawiają stan sprawy oraz motywy prawnokanoniczne, jakimi się kierują. Obficie cytują dokumenty kościelne, które zobowiązują biskupa do przeprowadzenia wstępnego dochodzenia kanonicznego w każdym przypadku, ilekroć dowie się on „choćby o prawdopodobieństwie zastrzeżonego przestępstwa”.
- 26 listopada 2003 r. kanclerz Kurii Metropolitalnej Szczecińsko-Kamieńskiej ks. Edmund Cybulski odpisuje lakonicznie na list wychowawców. Zapewnia, że abp Kamiński „otrzymał wspomniany list i prowadzi czynności wyjaśniające”.
2004
- Na początku 2004 r. przed szczecińskim trybunałem metropolitalnym odbywają się pierwsze przesłuchania ofiar ks. Dymera. Jednak spośród czterech osób pokrzywdzonych, których nazwiska przekazał arcybiskupowi Marcin Mogielski OP, przesłuchano jedynie dwóch mężczyzn. Nigdy nie został przesłuchany m.in. najmłodszy z pokrzywdzonych, który w chwili czynu miał 14 lat. Nie przesłuchiwano także Marcina Mogielskiego OP.
- Po zakończeniu prac na etapie diecezjalnym informacje trafiają ze Szczecina do Watykanu, gdzie Kongregacja Nauki Wiary nadaje sprawie ks. Dymera sygnaturę CDF Prot. N 870/2004.
…Długa cisza…
2007
- Przygotowywane są pierwsze publikacje dziennikarskie w sprawie ks. Dymera. Ostatecznie się nie ukazują.
- W marcu 2007 r. wizytę abp. Kamińskiemu składa ówczesny senator Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Wstrząśnięty ustaleniami dominikanów, nalega, aby biskup podjął skuteczne działania kanoniczne. Interwencja Gowina powstrzymuje także publikację gotowego reportażu w dzienniku „Rzeczpospolita”.
- W kwietniu 2007 r. ks. Dymer zostaje odsunięty od zajmowania się sprawami kształcenia dzieci i młodzieży w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Trafia do domu księży emerytów.
- 29 maja 2007 r. watykańska Kongregacja Nauki Wiary powierza rozpatrzenie zarzutów przeciwko ks. Dymerowi Sądowi Metropolitalnemu Szczecińsko-Kamieńskiemu. Odbywają się kolejne przesłuchania świadków w sprawie ks. Dymera.
2008
- 10 marca 2008 r. w „Gazecie Wyborczej” ukazuje się reportaż „Grzech ukryty w Kościele”. Roman Daszczyński i Paweł Wiejas opisują w nim po raz pierwszy publicznie zarzuty pod adresem ks. Andrzeja Dymera. W reportażu pod nazwiskiem wypowiada się m.in. Marcin Mogielski OP.
- Ważnym rozmówcą reporterów „Gazety Wyborczej” jest wtedy bp Stanisław Stefanek. Na pytanie, czy jest pewien, że wykorzystywanie seksualne chłopaków nie miało miejsca, ówczesny ordynariusz łomżyński odpowiada: „Jestem tego pewien. Mamy tu do czynienia z czarną niewdzięcznością, która dotknęła człowieka niewinnego”. Dziennikarze dopytują: „Rozmawiał ksiądz biskup z którąś z domniemanych ofiar?”. Pada odpowiedź: „Nie rozmawiałem”.
- 13 marca 2008 r. abp Zygmunt Kamiński pisze z oburzeniem do prowincjała dominikanów, o. Krzysztofa Popławskiego: „jestem zmuszony, tym oficjalnym pismem, zapytać Ojca Prowincjała, czy Ojciec Prowincjał był konsultowany w tej sprawie i czy działanie o. Marcina Mogielskiego OP uzyskało aprobatę Ojca Prowincjała? […] muszę zwrócić się z prośbą o interwencję w tej sprawie i pouczenie o. Marcina Mogielskiego OP o drogach właściwych Kościołowi w załatwianiu takowych spraw”.
- Nazajutrz Krzysztof Popławski OP odpowiada metropolicie szczecińskiemu: „wiedziałem i wyraziłem zgodę na udział o. Marcina Mogielskiego w wyjaśnianiu sprawy przypadków nadużyć seksualnych wobec nieletnich […] W postępowaniu mojego współbrata Marcina Mogielskiego nie widzę niczego rażąco niewłaściwego. Jego decyzje i podejmowane przez niego działania są wyrazem troski o ubogich, którzy do dziś noszą w sobie poczucie skrzywdzenia i lekceważenia przez przełożonych Kościoła i którym zabrakło z ich strony zapewnienia fachowej pomocy czy choćby braterskiego zainteresowania”.
- 16 marca 2008 r. w szczecińskich kościołach katolickich czytany jest list abp. Zygmunta Kamińskiego. Metropolita szczecińsko-kamieński zwraca się do osób, u których publikacja „Gazety Wyborczej” wywołała „zamęt i niepokój”. Stwierdza, że „trudno zrozumieć, jakie motywy kierowały autorami wspomnianego tekstu oraz osobami dostarczającymi im materiałów. Okazuje się, że w dzisiejszym świecie tak łatwo publicznie można odrzeć człowieka z jego godności”.
- 18 marca 2008 r. Prokuratura w Szczecinie wszczyna śledztwo, powołując się na publikację „Gazety Wyborczej”. W śledztwie łącznie zeznania złoży 120 świadków, w tym wychowankowie księdza, ich rodziny i wychowawcy ze schroniska. Śledztwo zostanie później umorzone, potem zaskarżone, następnie wznowione, ponownie umorzone, znowu wznowione; część spraw trafi do sądu, gdzie będą rozpatrywane aż do roku 2015 i skończą się umorzeniem.
- 28 kwietnia 2008 r. Sąd Metropolitalny Szczecińsko-Kamieński wydaje wyrok pierwszej instancji w karnym procesie kanonicznym ks. Dymera. Treść wyroku została ujawniona dopiero w 2020 r. przez Zbigniewa Nosowskiego w pierwszym artykule z cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” na łamach portalu Więź.pl. Nie była ona znana nawet osobom pokrzywdzonym.
Sąd uznał, że „Cały materiał zeznaniowy, dokumentalny i refleksyjny wynikający z domniemań spowodowanych zaniedbaniami przesłuchań w 1996 r., zbierany mozolnie przez 12 lat, pozwala po głębokim i bezstronnym studium na uzyskanie pewności moralnej co do oskarżeń ks. Andrzeja Dymera o molestowanie wychowanków Ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie w latach 1993–1995, w szczególności Sebastiana Krasuckiego i [NN]”.
Sędziowie kościelnego trybunału nie mieli wątpliwości co do winy oskarżonego, zastosowali jednak bardzo łagodne sankcje. Sąd wydał zakaz powierzania ks. Dymerowi „funkcji związanych z posługą duszpasterską w sektorze młodzieżowym i dziecięcym”. Ponadto miał on – „w intencji wynagrodzenia za karygodne zachowania w Ognisku” – przekazać „swoje dochody z ostatnich trzech miesięcy na potrzeby Domu Samotnej Matki w diecezji”.
- 5 czerwca 2008 r. oskarżony składa do Kongregacji Nauki Wiary apelację od wyroku. Wnosi o ponowne rozpatrzenie wyroku i jego całkowite uchylenie z powodu ograniczenia jego prawa do obrony.
- 15 lipca 2008 r. Kongregacja Nauki Wiary pisze list do metropolity gdańskiego, abp. Sławoja Leszka Głódzia. Poleca mu rozpoczęcie procedowania sprawy w drugiej instancji oraz udziela delegacji do mianowania sędziów trybunału drugiej instancji i promotora sprawiedliwości (pismo to bardzo długo pozostaje bez odpowiedzi; ostatecznie dekret o rozpoczęciu procesu drugiej instancji zostanie wydany ponad 9 lat później, dopiero 31 grudnia 2017 r.).
…Cisza…
2009
- W marcu 2009 r. abp Zygmunt Kamiński przechodzi na emeryturę (umrze 1 maja 2010 r.). Jego następcą zostaje dotychczasowy biskup sandomierski Andrzej Dzięga (równocześnie: kanonista, przewodniczący Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski, odpowiedzialny za przygotowanie wytycznych polskiego episkopatu dotyczących postępowania w przypadkach wykorzystywania seksualnego).
- W październiku 2009 r. ukazuje się książkowy wywiad z abp. Kamińskim „Życie jest nam dane i zadane”. Autorem tej rozmowy jest politolog Maciej Drzonek – wówczas adiunkt, a dziś profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Emerytowany metropolita szczeciński staje się tym samym jedyną osobą, która publicznie mówiła o wyroku kanonicznym pierwszej instancji.
Niestety, abp Kamiński mówił nieprawdę. Gdy rozmówca pytał go o efekty postępowania kanonicznego w sprawie ks. Dymera, arcybiskup odpowiadał: „Nie znam wyroku, wiem tylko, że przesłuchano wielu świadków i żaden nie potwierdził stawianych zarzutów”.
Gdy prowadzący dopytywał, arcybiskup mówił:
„– Od wyroku sądu kościelnego on [Dymer] się odwołał.
– A jakie było orzeczenie?
– Wyrok sądu kościelnego był bez finału.
– Czyli nie stwierdzono jego winy?
– Nie.
– Od czego się więc odwołał, jaki był wyrok?
– Wyrok, powiedzmy, nie był skazujący go.
– Ale wskazujący na jakieś złe postępowanie?
– Nie, nie. Niczego mu nie udowodniono”. - Abp Kamiński w wywiadzie stawia również tezę, że cała sprawa została nagłośniona przez media, aby jemu samemu zaszkodzić. „Albo przynajmniej dokuczyć”.
O intrygę oskarża dawnych wychowawców z Ogniska św. Brata Alberta. Mówi o nich, że kierowali się nienawiścią, pychą i zazdrością. „Chcieli Dymera zniszczyć, ale on swoją pracowitością i zaangażowaniem pokazał, że dużo dobrego robi”.
…Cisza…
2010
- 24 marca 2010 r. abp Andrzej Dzięga mianuje ks. Dymera dyrektorem nowo utworzonego archidiecezjalnego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. W imieniu archidiecezji ks. Dymer zarządza kilkoma przedsięwzięciami opiekuńczo-leczniczymi (szpital rehabilitacyjny i trzy domy pomocy społecznej), obficie korzystając także z dotacji publicznych.
- Nowy metropolita szczecińsko-kamieński wielokrotnie – powołując się na domniemanie niewinności – wspiera duchownego, wspólnie z nim występuje publicznie, powierza mu eksponowane zadania w imieniu archidiecezji, m.in. pełnomocnika w sprawach finansowych.
…Długa cisza…
2013
- 23 sierpnia 2013 r. Kongregacja Nauki Wiary pisze do abp. Głódzia, pytając o stan sprawy w drugiej instancji (polecenie jej rozpoczęcia metropolita gdański otrzymał ponad 5 lat wcześniej).
- 2 października 2013 r. abp Głódź odpowiada, że proces drugiej instancji nie został rozpoczęty, ponieważ nie otrzymał akt pierwszej instancji.
- 5 listopada 2013 r. Kongregacja Nauki Wiary przesyła akta sprawy pierwszej instancji, dodając: „Będę bardzo zobowiązany Waszej Ekscelencji, jeśli będzie można rozpocząć proces drugiej instancji jak najszybciej to możliwe”.
…Długa cisza…
2014
- Kolejne publikacje prasowe i reportaże telewizyjne dotyczące zarzutów wobec ks. Dymera, m.in. pod jakże trafnym tytułem „Nietykalny” w TVN24. Reporterzy Jarosław Jabrzyk, Bertold Kittel i Michał Stankiewicz prezentują willę i działkę, jaką ks. Dymer posiada nad jeziorem. Ujawniają też bliskie powiązania duchownego z oficerem służb specjalnych.
Oficer ten tłumaczy dziennikarzowi, dlaczego ks. Dymer jest przydatny arcybiskupowi: „On jest zbyt ważny dla Dzięgi. To jest naprawdę bystry facet, który mając w ręku tysiąc złotych, za chwilę potrafi mieć dziesięć tysięcy, a za chwilę 100 tysięcy i jeszcze więcej. Nie zrezygnują z niego, bo takiej złotej kury nie mają”.
…Bardzo długa cisza…
2017
- Abp Dzięga zaprasza prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerharda Ludwiga Müllera do Szczecina. 19 czerwca 2017 r. kardynał ma przewodniczyć Mszy i poświęcić budynek szpitala rehabilitacyjnego wyremontowanego przez ks. Dymera [tzn. ma być honorowym gościem człowieka, przeciwko któremu jego Kongregacja od 2004 r. prowadzi sprawę karną]
- Będąc już w Polsce, kard. Müller w ostatniej chwili odwołuje swój przyjazd do Szczecina.
- 1 lipca 2017 r. kard. Müller odchodzi z Kongregacji Nauki Wiary, nowym prefektem zostaje abp Luis Francisco Ladaria Ferrer.
- 30 października 2017 r. – kolejne pismo Kongregacji Nauki Wiary do abp. Głódzia z zapytaniem o stan procesu w drugiej instancji
- 3 listopada 2017 r. – nie mając od 2004 r. żadnych informacji o przebiegu sprawy, o. Tarsycjusz Krasucki OFM w poczuciu bezradności pisze list do prowincjała swojego zakonu, prosząc go o wsparcie prawnokanoniczne. List ten trafia następnie do generała zakonu oraz do watykańskiej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, a ostatecznie do Kongregacji Nauki Wiary.
- 31 grudnia 2017 r. – abp Głódź wydaje (po ponad 9 latach od polecenia Kongregacji) dekret nakazujący wszcząć proces sądowy w drugiej instancji.
2018
- Rusza proces kanoniczny drugiej instancji. Obrońcy ks. Dymera – ks. dr Grzegorz Harasimiak i ks. prof. Mirosław Sitarz (obecny prorektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego) – usilnie dążą do zdyskredytowania wiarygodności dwóch duchownych, których zeznania obciążały oskarżonego: Tarsycjusza Krasuckiego OFM i Marcina Mogielskiego OP.
2019
- Osoba pokrzywdzona staje się osobą oskarżoną. W sierpniu 2019 r. ks. Dymer wnosi do sądu prywatny akt oskarżenia o zniesławienie przeciwko o. Tarsycjuszowi Krasuckiemu OFM. Powołuje się na list zakonnika do prowincjała, który – przez Kongregację Nauki Wiary – został dołączony do akt sprawy. Zarzuca franciszkaninowi, że zniesławił go w tym liście. Pada argument, że list Tarsycjusza do prowincjała pozbawiał jakoby Dymera „zaufania potrzebnego do stanowiska dyrektora Instytutu Medycznego Jana Pawła II w Szczecinie”,
- Abp Dzięga wie o pozwie złożonym przez ks. Dymera przeciwko o. Krasuckiemu (rozmawiał z nim o tym prowincjał franciszkanów Bernard Marciniak), lecz nie podejmuje żadnych działań.
- Po oskarżeniu o zniesławienie Tarsycjusz Krasucki OFM uzyskuje przywilej, w myśl którego może być reprezentowany w procesie kanonicznym ks. Dymera przez adwokata, choć formalnie jest tylko świadkiem (w procesach kanonicznych osoby skrzywdzone nie są stroną).
- Po raz pierwszy publicznie (w książce „Hipokryzja” Radosława Grucy) pojawia się informacja, że sprawę ks. Dymera w drugiej instancji prowadzi Gdański Trybunał Metropolitalny.
2020
- 4 listopada 2020 r. ukazuje się pierwszy odcinek cyklu Zbigniewa Nosowskiego „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”. Autor ujawnia m.in. wyrok kanoniczny z roku 2008 (choć oficjał gdańskiego sądu oficjalnie odpisał mu, że odpowiedzi na jego pytania powinny pozostać „w rezerwacie niedostępności”). Nosowski pisze: „Wspólnym wysiłkiem dwóch archidiecezji – szczecińskiej i gdańskiej – Polska usiłuje pobić rekord świata w długości trwania postępowania kanonicznego”.
- Pięć dni później, 9 listopada 2020 r., trybunał kościelny w Gdańsku kończy postępowanie dowodowe w procesie drugiej instancji.
- 21 listopada 2020 r., w kolejnym odcinku cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”, Tarsycjusz Krasucki OFM po raz pierwszy mówi publicznie pod nazwiskiem o swojej krzywdzie i bezskutecznym poszukiwaniu kościelnej sprawiedliwości. „Trudno o bardziej przewrotne odwrócenie biegunów dobra i zła” – komentuje redaktor naczelny „Więzi”.
2021
- 13 stycznia 2021 r. w czwartym odcinku cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” Zbigniew Nosowski analizuje postawę abp. Zygmunta Kamińskiego wobec sprawy ks. Dymera. Wykazuje, że ówczesny metropolita szczeciński nie mówił prawdy o treści wyroku pierwszej instancji.
- Powstają kolejne publikacje medialne o sprawie ks. Dymera, m.in. reportaż telewizyjny Sebastiana Wasilewskiego „Najdłuższy proces Kościoła” w TVN24. Reporter świeckiej telewizji rozpoczyna swój film od wypowiedzi o. Tarsycjusza, który czyta wizję św. Faustyny Kowalskiej o Jezusie opuszczającym zakony i kościoły.
- Tuż przed publikacją tego reportażu, 10 lutego 2021 r., abp Dzięga po raz pierwszy spotyka się z osobą skrzywdzoną przez ks. Dymera.
- Następnego dnia po tym spotkaniu, 11 lutego 2021 r. – spełniając obietnicę złożoną swemu rozmówcy – abp Dzięga odwołuje ks. Dymera z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II.
- Pięć dni później, 16 lutego 2021 r., ks. Dymer umiera, mając 59 lat.
- Nazajutrz po jego śmierci rzecznik archidiecezji gdańskiej informuje, że 12 lutego 2021 r., w Gdańskim Trybunale Metropolitalnym zapadł ostateczny kościelny wyrok w sprawie ks. Dymera. Treści werdyktu nie podano.
- Tarsycjusz Krasucki OFM pisze listy z prośbą o ujawnienie wyroku do Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego i do metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Otrzymuje odpowiedzi wskazujące na watykańską kongregację jako podmiot, który może podjąć decyzję o ujawnieniu wyroku.
- 15 marca 2021 r. ukazuje się piąty odcinek cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” poświęcony obecnemu metropolicie szczecińskiego. Po szczegółowej analizie Zbigniew Nosowski pisze: „Do usunięcia biskupa z urzędu wystarczy «poważny brak sumienności» w kwestii wykorzystywania seksualnego osób małoletnich. W tej sprawie «poważny brak sumienności» to określenie najłagodniejsze z możliwych”. Do dziś nie zapadł jednak żaden werdykt w watykańskim postępowaniu dotyczącym zaniedbań abp. Andrzeja Dzięgi.
- 29 marca 2021 r. nuncjatura apostolska w Warszawie ogłasza sankcje wobec emerytowanego metropolity gdańskiego, abp. Sławoja Leszka Głódzia: nakaz zamieszkania poza swoją dawną diecezją, zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie diecezji, a także nakaz wpłaty z osobistych funduszy „odpowiedniej sumy” na rzecz Fundacji Świętego Józefa.
Wiadomo, że postępowanie w sprawie abp. Głódzia dotyczyło „sygnalizowanych zaniedbań w sprawie nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych wobec osób małoletnich oraz innych kwestii związanych z zarządzaniem diecezją”. Nigdy nie podano jednak do wiadomości publicznej, czy wśród rozpatrywanych zarzutów była sprawa karygodnego wstrzymywania procesu ks. Dymera.
- 19 września 2021 r. Tarsycjusz Krasucki OFM wygłasza świadectwo w Warszawie podczas międzynarodowej konferencji „Naszą wspólną misją ochrona dzieci Bożych”, zorganizowanej z inicjatywy Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich i Konferencji Episkopatu Polski. Mówi m.in.: „Od mojej krzywdy minęło już prawie 29 lat. Od rozpoczęcia prób wyjaśniania sprawy – 26 lat. Karny proces kanoniczny trwał 17 lat. Od ostatecznego kanonicznego wyroku na mojego krzywdziciela minęło już ponad pół roku. Wyrok zapadł, ale go nie ogłoszono. […] Przez te wszystkie lata w Szczecinie urzędowało trzech biskupów. Ze mną nie spotkał się nigdy żaden z nich”.
- Tego samego dnia Tarsycjusz Krasucki OFM spotyka się z kard. Seanem O’Malleyem (przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich) i przekazuje przez niego osobisty list do papieża Franciszka, w którym prosi o ogłoszenie wyroku w sprawie ks. Dymera. Pisze: „Stan obecny oznacza przecież, że Kościół, któremu wiernie służę, wciąż w żaden sposób nie potwierdził oficjalnie ani naszych krzywd, ani winy naszego krzywdziciela”.
- 6 grudnia 2021 r. do ojca Tarsycjusza przychodzi list od kardynała O’Malleya informujący, że list zakonnika został priorytetowo przekazany do adresata.
…Długa cisza…
2022
…Bardzo długa cisza…
2023
- 8 stycznia 2023 r. adwokat działający w imieniu ojca Krasuckiego otrzymuje list od kanclerza Gdańskiej Kurii Metropolitalnej, wystosowany za zgodą Stolicy Apostolskiej, zawierający częściową informację o wyroku drugiej instancji, jaki zapadł przed niemal dwoma laty. Ks. Rafał Dettlaff pisze: „Sąd apelacyjny potwierdził ustalenia Sądu I instancji, a oskarżony ks. Andrzej Dymer został uznany winnym zarzucanych mu czynów”.
Dziekuje Panu za te naprawde “brudna” robote! Ale niewielu kwapi sie do tego, zeby Kosciol wyczyscic z takich brudow!
“W listopadzie 1995 r. pięcioro świeckich wychowawców i współpracowników Ogniska św. Brata Alberta (m.in. Marek Mogielski) spotyka się z biskupem pomocniczym archidiecezji szczecińskiej Stanisławem Stefankiem…” – a wystarczyło iść do prokuratury zamiast do biskupa. Jest duża szansa, że na tym to kalendarium by się skończyło…
Trzeba było iść do “Gazety Wyborczej”, do urbanowskiego “NIE”, do “Faktów i Mitów”. Nie do biskupa, nie do prokuratury. Oni albo ukręcili sprawie łeb w trosce o swój interes albo ze strachu.
Niestety doszliśmy do punktu w którym bez udziału antyklerykałów nie da się oczyścić Kościoła. A przed laty tylko oni mogli mieć odwagę o tym napisać. Wszystkie inne kanały komunikacyjne były zablokowane strachem i kultem bożków.
Żeby uleczyć Kościół konieczna jest brutalna i bolesna kuracja a nie słodzenie “ku pokrzepieniu serc”.
@Marek2
Widać, że wyraża Pan swoje poglądy bez związku z tą sprawą. Gdyby zapoznał się Pan z kalendarium, które Pan komentuje, dostrzegłby Pan, że w tej sprawie nawet wielkie wpływowe media nie zdołały rozbić szczecińskiego układu kościelnego. Wykonały świetną robotę, ale efektu nie było.
Czytałem. Jedno szczególnie mnie uderzyło: “Przygotowywane są pierwsze publikacje dziennikarskie w sprawie ks. Dymera. Ostatecznie się nie ukazują.”.
No właśnie.
Jasne, że obalanie narodowych bałwanów nie jest proste, nabranie odwagi by to zrobić wymaga czasu, musi dojrzeć. Ale praktyka składania skarg do kurii zamiast od razu do najbardziej antyklerykalnych mediów z pewnością opóźniła proces dojrzewania do krzyknięcia: “Król jest nagi!”.
Chodzi o co innego. W 2008 r. była na ten temat kolosalna dyskusja po znakomitym reportażu “Gazety Wyborczej”, a w 2014 r. równie olbrzymia dyskusja po znakomitym reportażu TVN24. I mimo to…
I mimo to komuś zabrakło albo odwagi albo umiejętności zamiany artykułu na szeroką kampanię prasową lub wielu mediów, czyli na codzienne przypominanie, szukanie nowych szczegółów, ofiar, nie pozwalanie by zbrodnia zarosła błoną podłości.
Trudno teraz analizować, co by zrobiła prokuratura, ale na pewno istniała znacząca szansa, że przeprowadziłaby śledztwo. Co najważniejsze, nie byłoby przedawnienia. Natomiast co zrobi biskup (ten czy inny) to raczej łatwo było przewidzieć…
Czy ma to wpływ na status Ekscelencji Najdostojniejszego Arcybiskupa Dzięgi?
Jest jeszcze bardziej prześladowany…..
Dzięga powinien być wywieziony na taczkach z kurii szczecinskiej i to w trybie natychmiastowym!
Tylko kto ma to zrobić? Chyba pozostaje tylko Pan i Panu podobne ofiary….
A na czym polegał udział w tuszowaniu sprawy ks.Dymera przez bp bp Kruszyłowicza i Wejmana umieszczonych na fotografii ilustracyjnej obok ks Dymera i bp Dzięgi? Z kalendarium nic w tym temacie wynika. Dosyć to niefrasobliwe wikłanie niewinnych osób w nadużycia władzy kościelnej. Przynajmniej nazwiska w podpisie zdjęcia mogły zostać pominięte.
A na tym właśnie, że przestępca czul się jak pączek w maśle między biskupami, zajmował fpoczytną funkcje szefa komisji powolanej przez episkopat, był kryty i nie do ruszenia…
To cały czas jednak tylko albo aż nikczemna próba insynuacji jakoby byli zamieszani w tę sprawę.
Oboje bp pomocniczy nigdy za nami murem nie stanęli. Nigdy! Ich cisza to współudział w tej zbrodni! Tak postepują biskupi? Następcy Apostołów?
A na tym właśnie, że przestępca czul się jak pączek w maśle między biskupami, zajmował fpoczytną funkcje szefa komisji powolanej przez episkopat, był kryty i nie do ruszenia…
Kto? Świeccy! To takze Wasz Kosciół ! Pozwolicie aby nadal był tak zbrukany? I to przez tych, którzy mieli być nastepcami Apostołów a stali się Wilkami w owczej skórze ? Nie bedziecie reagować?
Dokładnie. Ile mam listów wysłać. Napisać komentarzy. Posłuchać audycji.
Być zbanowana. Niewygodna.
Mam to gdzieś. Za grzeczni i sympatyczni .
https://drive.google.com/file/d/1A7CC3ASuhyqtQEV-x0Ya-uyLHM-vhmgz/view?usp=drivesdk
Przeczytajcie, to słowa O. Marcina Mogielskiego.
No to teraz jeszcze trzeba tu dodać notkę o odejściu o. Mogielskiego…