Zima 2024, nr 4

Zamów

„Post”. Podsiadło wypuścił dżina z butelki

Dawid Podsiadło. Fot. Jacek Kołodziejski / Materiały prasowe Sony Music

Czy nowy przebój Dawida Podsiadły wyraża prawdę o katolikach? Moim zdaniem nie. Ale obraz ten nie bierze się znikąd.

Dawid Podsiadło wypuścił dżina z butelki i nie da się go już powstrzymać: ani dżina, ani Podsiadły – mówiąc precyzyjnie. Jego piosenka „Post” nie jest oczywiście pierwszą krytyką Kościoła, a właściwie zachowań katolików – wszak nic tak się nie kojarzy z katolicyzmem jak post – ale jest krytyką wyśpiewaną przez jednego z najpopularniejszych popowych wokalistów, co znaczy, że jego piosenkę już niedługo będzie śpiewała cała Polska, stając się nieformalnym credo – a może raczej: antycredo – zdystansowanych do Kościoła w Polsce.

To nie jest „Klątwa”, którą zobaczą niektórzy, ani „Jezus Niechrystus”, którego przeczytają co bardziej teologicznie wyrobieni. To piosenka, która pozwoli wyśpiewać, a właściwie wykrzyczeć swój antykatolicki bunt. I ja ten bunt – choć oparty na stereotypach – w dużej mierze rozumiem. Niejednokrotnie sam spotykałem się w rozmowach z wyobrażeniami o Kościele, które według mnie dalekie były od rzeczywistości.

„Post” jest w gruncie rzeczy rozwiniętą wariacją na temat znanej wszystkim sytuacji ewangelicznej: monologu faryzeusza, który obserwując modlącego się grzesznika, chwali się przed Bogiem swoją „sprawiedliwością”. W piosence Podsiadły mamy analogiczną sytuację. Podmiot liryczny nie robi nic innego jak tylko rozwija frazę ewangelicznego faryzeusza: „nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik”.

Pierwsza zwrotka jest właśnie o cudzołożnikach, rozwodnikach, co nie płacą alimentów, wytatuowanych ćpunach, a nawet ulicznych rajdowcach, co uchylają się od mandatów. Druga zwrotka poszerza zbiór tych, którymi się gorszy ten, co nie zaniedbuje żadnego postu. Pojawiają się niechętni wobec innych nacji, LGBT-cykliści, czytelnicy Harry’ego Pottera i mąż-macho, któremu do pełni obrazu brakuje tylko żonobijki.

A co mówi podmiot liryczny sam o sobie? Wzorem ewangelicznego faryzeusza katolik z piosenki chwali się przestrzeganym postem: „A ja tu poszczę bo piątek / Więc rybę mam na obiad” i cieszy się ekskluzywizmem zbawienia: „W niebieskim niebie nie otworzą bram / Bóg da zbawienie ale tylko nam”. Jest tak pewien swego, że nawet pozwala sobie na poufałość z samym św. Piotrem: „Piotrek no wpuść mnie do środka / No weź mi niebo pokaż”.

Jesteśmy szybcy w ocenianiu wszystkich prócz samych siebie, bo przecież – parafrazując klasyka – niebo „nam się po prostu należy”. Tak nas widzą, tak o nas piszą, tak będą śpiewać.

Czy to jest prawda o nas, katolikach? Moim zdaniem nie. Na pewno nie jest to prawda o mnie. Ale obraz ten nie bierze się przecież znikąd. Taki jest stereotyp polskiego katolika. Stereotyp to – za Jerzym Bartmińskim – „ustabilizowane, tzn. reprodukowane, a nie tworzone doraźnie połączenia utrwalone w pamięci zbiorowej na poziomie konkretności odpowiadającej leksemom”.

Podsiadło bazuje właśnie na istniejących w zbiorowej świadomości utrwalonych połączeniach. W ocenianiu samego siebie katolicka moralność ogranicza się do przestrzegania postów, a w ocenianiu innych – kojarzona jest przede wszystkim z seksualnością, nie bez powodu przecież wokalista zaczyna swoją piosenkę od pytania „czy ona z nim spała” i „czy było bara bara”.

Nie ulega wątpliwości, że chrześcijaństwo sprowadzone do rygorystycznego przestrzegania postów oraz do moralności, z naciskiem na moralność seksualną, jest karykaturą chrześcijaństwa. Przyznajmy, ile rozgorączkowanych dyskusji – wystarczy tylko zajrzeć do sieci – generuje problem postu w oktawę Bożego Narodzenia. Wytaczane teologiczne, liturgiczne i prawne armaty warte są naprawdę lepszej sprawy niż kwestia salcesonu, która to w epoce coraz popularniejszej kultury wege staje się w sposób oczywisty coraz bardziej anachroniczna. Nie trzeba chyba też udowadniać, że seksualność bywa – albo chyba raczej: bywała – w centrum katolickiego nauczania.

Katolik to – w popularnej opinii – „ten, który pości w piątek” i jest niezdrowo zainteresowany życiem seksualnym bliźnich. Nawet jeśli to nie jest opis stanu faktycznego, trudno będzie rozerwać te „utrwalone połączenia”. Stereotyp – co ważne – składa się z dwóch płaszczyzn: poznawczej oraz wartościująco-emocjonalnej. I to ta druga płaszczyzna przeważa. Właśnie dlatego stereotypy nie podlegają łatwym zmianom.

Wesprzyj Więź

Co więc robić? Jak walczyć ze stereotypami, jeśli w ogóle walczyć? Nie inaczej niż przez budowanie nowych połączeń i robić wszystko, by się utrwaliły. Czy to możliwe? Ewangelia z ostatniej niedzieli pokazuje, że tak. To właśnie zrobił Jezus: odmienił stereotyp Samarytanina, który z synonimu obcego stał się synonimem bliźniego pełnego miłosierdzia.

Nie ma innej drogi jak przykład. To, jak o nas piszą i śpiewają bierze się z przykładów. Nawet fałszywy stereotyp ma u swego początku jakieś prawdziwe fundamentum rei.

Przeczytaj też: Rozmowy mistrza Leonarda ze śmiercią

Podziel się

21
5
Wiadomość

Cieszy reakcja człowieka Kościoła na nową piosenkę D. Podsiadły, ksiądz wykazał się wrażliwością, winszuję.
Ja chciałam dodać swoje dwa grosze.
Przede wszystkim tekst jest łagodną krytyką, ja bym mocniej zaakcentowała niektóre cechy charakterystyczne Polaka-katolika, jak np. pycha: „No weź nie wpuszczaj ich Piotrek, To sama jest hołota”.
Ksiądz, w sumie zero zdziwienia, pominął w swoim felietonie kwestię kobiet: „Kobieto weź nie pyskuj, Na moim świecie dysku, Masz mi rodzić i prać” – mniej więcej tak postrzega rolę kobiet KK, kolejne zero zdziwienia.
Nie wiem, co mają znaczyć te powtórzenia „Na s na s na straży tu przy wrotach”, być może nasz poszczący katolik jest pod wpływem? W sumie, czemu nie?

W 2018 r. wysłałem do biura impresariatu pana Podsiadły propozycję tekstu do piosenki dla niego. Powiedziałem, że jeśli odpowiedź jest negatywna, nie trzeba jej wysyłać. Rzecz jasna, nie było odpowiedzi. W treści mojego emaila na końcu było życzenie wielu odlotowych piosenek dla pana Dawida. Ale widzę, że tym razem doszło do odlotu z ciężką kulą u nogi. A oto tekst tamtej piosenki, wymagającej troszkę dorytmizowania:
„GORZKIE GODY”
Chcę cię tylko całą…
1. Zabijam się cały, by całą cię mieć
Dla twej wyobraźni nie cofam się
Chcesz miłości mocne show, no to chodź
Do klubu naszych gorzkich godów
Ref. Oto anioł w platynowej zbroi
Wzywa przebaczaniem utrudzonych
Gasi wszystkie światła prócz neonu
klubu z nazwą „gorzkie gody”
Chcę cię tylko całą…
2. Nadchodzisz jak burza, jestem jak liść
Chcesz do mnie biec, pierwszy dopadam cię
Chcesz miłości mocne show, no to chodź
Do klubu naszych gorzkich godów
Ref. Oto anioł…
Chcę cię tylko całą…

karol, weźno mi to rozjaśniej, czy tu się rozgrywa klątwa rodu Atrydów i ty z tym koniem trojańskim występujesz?? A orientujesz się może kogo porwał Parys? Co tu się wogóle dzieje? bo ja w tej mitologii to słabo się orientuje…

@karol@Robert – Ups jednak ten. Ja się nie znam na tych mrocznych. Zatrzymałam się na Metallice 🙂 a to łagodna muzyka jest przy reszcie. Kultowe „Nothing else matters.” to przy Behemocie kołysanka.

Ale wyznam Państwu szczerze, że wolę już słuchać tej piosenki Podsiadły niż takich komentarzy jak ten ks. Draguły. Tekst Dawida pierwszy jest celowo złośliwy, a komentarz ks. Draguły ma w sobie coś nieszczerego i udawanego.

Tego typu komentarze – personalne, wypowiadające się o intencjach autora, pozbawione jakiegokolwiek uzasadnienia – zazwyczaj kasujemy. Pańskie już na skasowanie w przeszłości zasługiwały. I na ostrzeżenie od moderacji. Tym razem już oficjalna żółta kartka!

Nie dziwi mnie, że p.Robert+Forysiak jest fanem Dawida Podsiadły i pisze szczerze

„Tekst Dawida pierwszy jest celowo złośliwy, a komentarz ks. Draguły ma w sobie coś nieszczerego i udawanego.”

Żeby nie być gołosłownym, to muszę zacytować równie dobry, szczery i odpowiednio mistrzowsko złośliwy (jak te Dawida) tekst pana Forysiaka

„Robert Forysiak napisał: 14 czerwca 2022 15:15
To fajnie według mnie, że pan przyklaskuje. Ja też dołączam się.
Mam pan ten komfort, którego brakuje p. Pankowiakowi, który chce zjeść cukierka i chce go zachować”

komentarz pod artykułem: https://wiez.pl/2022/06/13/ksiadz-hajdasz-z-filmu-sekielskich-wydalony-z-kaplanstwa/

Mr Forysiak jakoś się nie odnajduje jako ten katolik wyśmiany w piosence przez Dawida, chyba że chlubi się swoją złośliwością?

Ale, ale! Pan Forysiak też argumentuje, że „komentarz ks. Draguły ma w sobie coś nieszczerego i udawanego”. To poczytajmy to co linkuje @JK z Radia Maryja

„To nie religia jest źródłem hipokryzji, tylko natura człowieka skłonna do zła.”

Ciekawa teza, sądziłam że chrześcijanie starają się dostrzec dobro w każdym człowieku, oddzielić osąd człowieka, od potępienia jego czynów lub słów (zauważyłam np że pan Robert jest zdolny do dawania świadectwa np wpisem o Taize, nie tylko do biczowania i tresowania innych jak bohater piosenki).

Ale argumentacja pana Forysiaka idzie po linii tej z Radia Maryja.
Pan Forysiak pisze że ks.Draguła ma w sobie coś nieszczerego i udawanego (hipokryzja?). No to posłuchajmy Radia Maryja

„Nie chodzi tu o próbę usprawiedlliwiania tego zjawiska, bo doskonale wiemy, jak hipokryta może zrazić nie tylko do siebie, ale i reprezentowanych sobą wartości. Jako chrześcijanie tym bardziej powinniśmy mieć tego świadomość, bo jesteśmy wezwani do tego,
by niejako ukazywać swoim życiem samego Boga. Jednak nawet najgorsze przypadki hipokryzji nie mogą zanegować prawdy, jaką niesie chrześcijaństwo.” itd….

Ciakawi mnie czy ks.Draguła według pana Forysiaka wpisuje się w te „najgorsze przypadki hipokryzji (które) nie mogą zanegować prawdy, jaką niesie chrześcijaństwo.” i tym samym zrazić do reprezentowanych przez siebie wartości.

A jak wpisuje się w to powyższe zdanie, o tym że „hipokryzja nie może zanegować prawdy, jaką niesie chrześcijaństwo” komentarz pana Forysiaka skierowany do skrzywdzonego przez pedofila Pana Pankowaka

„Mam pan ten komfort, którego brakuje p. Pankowiakowi, który chce zjeść cukierka i chce go zachować”

Sama szczerość Panie Forysiak! Sama szczerość! I jakie piękne świadectwo bycia dobrym samarytaninem.

Już służę uzasadnieniem, Redakcjo. Otóż stereotyp Polaka-katolika, o którym tutaj mowa jest już od pewnego czasu w lamusie. Przypuszczam, że w takiej formie, wyśpiewanej przez Dawida, wykształcił się w okresie PRL i jeszcze mocno był sprzężony z rzeczywistością lat 90. Obraz katolika bijącego żonę, wulgarnego podglądacza itp. chętnie był lansowany przez tak obrzydliwe media jak „NIE” Urbana i postkomunistów. Dlatego uważam, że sięganie do tego archiwum to czysta złośliwość, poręczna w dzisiejszym konflikcie między konserwatywną wspólnotą Kościoła a kontrkulturą. Widzę w tym udawaną ignorancję u ks. Draguły.

Oj, to chyba Pan nie czyta POSTÓW pisywanych przez różnych katolików (albo uważających się za katolików i obrońców wiary) na temat niekatolików. POST. Udawana ignorancja? POST. A nie, przecież Pan sam pisuje takie komentarze. Także tutaj usiłuje je Pan zamieszczać. Może przydałby się POST?

Czytałem, czytałem, np. na Frondzie. Jeden wielki ściek z obu stron, ale strona atakująca katolików używała tak wulgarnych, pornograficznych technopegnionów, że brak mi słów. Podobny stopień wulgarności znają tylko czasy renesansowego orężą protestantyzmu. Szkoda, że tego Dawid nie widzi, bo gdyby widział, nie pisałby tak jednostronnej piosenki. Dobrze że zamknięto to szambo. A jakie ja piszę komentarze? Dziękuję za uwagę o POŚCIE. Coś mnie tknęło. Nie to co Pan może myśli, ale coś w tym jest….

Pan Robert Forysiak już pości od dłuższego czasu, a mianowicie od dnia wyłączenia możliwości komentowania pod artykułami w cyfrowym Tygodniku Powszechnym. Widzę, że właśnie odnalazł swój panis quotidianus na łamach Więzi.
Na zdrowie, panie Robercie!

O proszę. Opinie o piosence. Super. Ja się już wypowiedziałam.

„Jak oni się miłują.” Tertulian.
Ciekawe dlaczego tak się już nie myśli o chrześcijanach.
Tylko przez chwilę było tak fajnie. Jak każdy start -up?

Festiwal w Kokotku tego nie załatwi.
Ani „arena” abp Rysia – msza św z zaskoczenia. Było.
Tu warto rozmawiać. I tyle.

Jak już pisałam, czytam w różnych miejscach
https://www.radiomaryja.pl/informacje/nasz-felieton-hipokryzja-w-hipokryzje/

Warto budować mosty. Bo już na początku rozmowy można obalić głupie stereotypy. Kiedy się słucha.R.F.
Ale jak się od razu tylko weźmie za walnie po głowie własnym argumentem, albo zacznie się bawić w testowanie cierpliwości innych, na ile są miłosierni i wybaczający, to sorry, to jest tandetne i nigdy się nie sprawdzi, jako narzędzie do usłyszenia, co kto naprawdę myśli i jakie ma za sobą doświadczenie …
Dla mnie wiele niewierzących jest po prostu zawiedzionych wiarą wierzących.
O tym ta piosenka.

I uwaga – to nie jest traktat filozoficzny Tomasza z Akwinu. Spokojnie.

Przykład anegdotyczny. Albo inaczej, scena z życia. Grupa młodzieży, prawie, lub już dorosłej. Jeden chłopak, bardzo miły, sympatyczny, uczynny. Jego postawa jest zauważalna, inni też to dostrzegają. Rozmowa. O pasjach, hobby, planach. W pewnej chwili zaczyna mówić ów chłopak. O Jezusie. O Ewangelii.
Na twarzach pozostałych aż widać zawód. „Bo myśleliśmy że ty po prostu jesteś taki fajny”.

Pomyślałem, że tego już się nie da uratować. Nawet szczera, fajna i dobra miłość chrześcijańska zostanie odrzucona. Bo jest chrześcijańska. A nie po prostu miłością.

Wzorem Pani Joanny dziękuję za tę anegdotę. A więc co z tą miłością po prostu Wojtku? Albo inaczej, tym razem cytując hrabiego Moora ze Zbójców Schillera: „Nie wiem, na co nam jeszcze przyda się odwaga i gdzieśmy jej jeszcze nie mieli?”

@Wojtek i @Robert. Trochę się domyślam, o co chodziło.
Bo on musi być fajny, bo jest chrześcijaninem. No ma to wpisane w kod.
Bo ma za to nagrodę w niebie. POST.
Ta piosenka Dawida to jest niezła rozróba w myśleniu. @karol też o tym pisał nie raz.
Gdyby Jezus wiedział i miał pewność, że zmartychwstanie – byłoby to czyste wyrachowanie.
Na pokaz.
Ale on ufał wiarą Abrahama – lech l’cha. Wejście w nieznane.

Tego nie przekazujemy jak wierni. Bo to jest nieprzekazywalne.
Do tego można tylko poprowadzić w wolności miłości. Nie nakazach.
Inaczej to nowe pogaństwo jest.
https://www.youtube.com/watch?v=9YNsdjEvgc4
Tak od 1:17: 50 – dla niecierpliwych. 🙂

@Joanna. Osłuchałem od 1:17. „Kiepska opowieść”. Tak, ale i wykład kiepski. Co chwila załamuje się linia, co chwila chaos poszukiwania zdań rozprasza przekaz, prawie bezkształtna forma myśli. Ja bym tego nie polecał na Pani miejscu..

Nawet nie o to, że on musi. Bardziej o to, że koledzy chcieli miłości bezprzymiotnikowej, a nie chrześcijańskiej.

Odpowiedź do @Robert – odnośnie linku. To nie tak, że polecam. Podaję dalej. Może komuś coś zaiskrzy 😉 Czasem i z kiepskiego coś tam można dla siebie wziąć. Choćby inspirację. A dla mnie istotna myśl o różnicach w opisie męki Jezusa. Jak porównamy Marka i Jana. A co do wykładu i całości wrażenia – to tak zgadzam się i mam też mieszane uczucia wobec samej osoby tego pana/księdza.

Co z miłością po prostu? Tą nie wypływającą z Boga? Cieszmy się nią i szanujmy. I nie próbujmy jej deprecjonować mówiąc, że jest mniej warta, niż chrześcijańska, ani zawłaszczać, mówiąc, że musi pochodzić od Boga.

Ja pytałem, jak kochać, by ludzie nie chcieli odrzucać miłości z jej tytułu chrześcijańskiego, lecz stali się jej ciekawi i chcieli porzucić miłość własną.

Może warto w końcu zrezygnować z tego odrzucania miłości własnej. Nie to jest celem.

Bo jest tak, że bycie fajnym, miły, dobrym, uczynnym, sympatycznym nie wymaga wiary w zmartwychwstanie ciał, Trójcę Świętą, tego, że ciało Marii nie podlegało rozkładowi oraz w nieomylność oficjalnego przepowiadania papieża w sprawach wiary. Bycie chrześcijaninem to zbyt często zbędny dodatek. Mówić „wierzę” to mówić też „jestem w jakiś sposób od Was inny, nawet lepszy, bo pozytywnie odpowiedziałem Jezusowi, mam otwarte serce, być może zostanę zbawiony, jestem w prawdzie – czego o Was nie da się powiedzieć, kochani.”.

No nie, ja mam wrażenie, że Kościół traktuje niewierzących albo inaczej wierzących jak jakieś zabłąkane dzieci, które w jakiś sposób „są nie w pełni” i trzeba je ubogacić. Do tego Wojtyła pisał w „Redemptoris missio” : „Dialog międzyreligijny należy do misji ewangelizacyjnej Kościoła.” – nie ma neutralnej postawy, przyznanie się, że jest się wierzącym nigdy nie jest skierowane tylko do wewnątrz.

Owszem, wiara jest sprawą najgłębiej osobistą, choć nie jest sprawą prywatną.
Napisałem „co do istoty”. Rzecz jasna, sam mogę podać (i wielokrotnie to piętnowałem) wiele przykładów zaprzeczania przez wierzących (także hierarchów) temu podejściu.

karol, potrafisz wyjść z fazy ironii w faze trafnej analizy. Nie zgodze się tylko z jednym, że bycie chrześcijaninem i bycie wiernym drodze jaką się obrało (nawet jeśli to droga przez męke jaką ludzie nam zgotują) to zbędny dodatek. Ale zgodzę się z tym, że nie-chrześcijanie też mogą być dobrzy, porządni, uczciwi, fajni, mili i to wszystko nie musi wypływać z wiary, której wcale z nami nie muszą dzielić.

Zgodnie z linią Kościoła dobro niewierzących też jest wynikiem łaski Boga. W końcu poza Bogiem nie ma miłości, więc jeśli niewierzący kochają, to dlatego że są „wierzący”, tylko o tym nie wiedzą.

Jest inaczej, inaczej. Jeszcze nie nadchodzą, ale już są gotowe do startu czasy, kiedy tacy ludzie jak Pani (nie wskazując osobiście) będą odpadać od wiary katalickiej, a ludzie tacy jak karol (nie wskazując osobiście) będą nawracać się w Duchu Świętym. Tak myślę.

Ja sądzę, że nawet chrześcijanie mogą być dobrzy, porządni, uczciwi, fajni i mili i to wszystko nawet może wypływać z wiary.

A czy przypadkiem nie chodzi w tekście o grę słów: POST to również tekst w mediach społecznościowych? I ten „stereotyp” katolika przestaje już być stereotypem – a staje się doświadczeniem – wystarczy poczytać POSTy i komentarze niektórych zaangażowanych religijnie osób…

@Joanna Krzeczkowska, czy pamietasz pod którym artykułem Pan Schneider dodał komentarz, z którego wszyscy na forum się śmialiśmy (chyba @Markowi2 to się najbardziej spodobało), że biskupi udzielili dyspensy od pokarmów mięsnych (chyba kiedyś w okolicach wielkanocy), a to było pod jakimś artykułem o poważnych zaniedbaniach (pewno jak zazwyczaj o pedofilii w sprawie której udawali, że nie widzą, nie słyszą i wogóle o czym mowa?)? Jeśli pamietasz, czy mogę Cię prosić o link? A tak wogóle, to gdzie podział się Pan Schneider, że nie komentuje? A przy okazji, Joanna – to Ty pierwsza linkowałaś tu piosenke „Post”. Gratulacje! Masz nosa do wklejania dobrych linków! Ten z Radia Maryja też dobry. Trzeba wiedzieć co inni mówią/piszą w tym samym Jednym, Powszechnym, Świętym….

Że będzie przypowieść o „dobrym hipokrycie” ??
Przecież to co robi Jędraszewski(walczy z LGBT, jednocześnie przez lata kumplował się z Paetzem – jak nie wiedział, to chyba jeszcze gorzej niż gdyby wiedział i świadomie popierał), czy środowisko Radio Maryja(interesowne stare babcie), czy Ordo Iuris(prawna intelektualna walka z innowiercami). Do tego dołóżmy bezkarność księży – bo „zasadzka na sprawiedliwego” (Karola Wojtyla – i jego odpowiedzialność w przypadku księdza 3 diecezji Eugeniusz Surgenta(zrodlo ipn online)), czy „a bo kultura musi istnieć, i nie ruszajmy księdza” – normalnie ludzie odpowiadają za czyny, w przypadku księży jest zasada „kompensacji dobra dla pana jezuska zrobił” – „JP2 tyle dobra zrobił, że nie sprawdzajmy czy nie tuszował pedofilii”

Co robić?

Oddzielić Państwo od Kościoła.

Ciekawe, że piosenka D. Podsiadły wzbudza tyle emocji i aż tak porusza niektóre katolickie środowiska, że w obronie swoich religijnych praktyk (o których krytycznie głośno wypowiadał się też Jezus), wytacza się mniejsze lub większe działa. Widać niektórzy nie na żarty poczuli się dotknięci tekstem piosenki…
Teraz pozostaje tylko czekać, aż artyście przyklei się łatkę skandalisty (o ile właśnie się to nie dzieje), episkopat wysmaruje list napominający, abp Gądecki uda się do papieża, by osobiście bronić jedynie słusznych rytuałów krk, a miłościwie nam panujący rząd powoła specjalną komisję do zbadania „sprawy Podsiadły”. W sumie to nawet bym się nie zdziwił, bo – jak zilustrowała to p. Joanna – centralna kwatera z siedzibą w Toruniu już zdążyła opublikować manifest, w którym jednoznacznie określa gdzie tak naprawdę sytuuje się prawdziwa hipokryzja.
Dla mnie reakcja na piosenkę Podsiadły jest przede wszystkim ciekawym zjawiskiem socjologicznym, bo – jako osoba niekoniecznie emocjonalnie związana z twórczością piosenkarza – widzę jak opadają kolejne maski.

A trochę z innej perspektywy: Pisze ks. Draguła (należący do diecezji zielonogórskiej): „Nie ma innej drogi jak przykład. To, jak o nas piszą i śpiewają bierze się z przykładów.” Chodzi o reakcje hierarchów na przypadek pedofilii w jego macierzystej diecezji: jak zwykle bezduszność, mataczenie , zakończopne samobójstwem matki ofiary . Jak wierni maja być inni, skoro przykład idzie z góry. A potem zdziwienie, że tak reagują niewierzący czy przeciwnicy Kościoła.
Doradzam lekturę, link poniżej: i co na to autor? Otóz nic nie moż, nawet jakby chciał coś zrobić; ale jakis protest wraz z wiernymi?
https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,28667676,przeszla-sadem-na-polna-droge-i-utopila-sie-w-warcie-andrzej.html

Niecałe 3 minuty i tyle treści. Poruszony internet. Część. Różni publicyści.
Mogę podać kolejnego linka.
Ciekawy ten mój algorytm google’a. https://www.youtube.com/watch?v=znd8vOk5Xbo

I można się zastanawiać – na ile jest się hipokrytą. Każdy. To też mój rachunek sumienia.
Bo ta piosenka jest o hipokryzji. Można ją odnieść do katolików różnej maści.
Ale też polityków udających katolików. I do wierzących, niewierzących. Do każdego.

Ale POST też, jak słusznie już to zauważył w komentarzach i pan Nosowski i pan Gajda,
jest słowem w necie dwuznacznym.

A sama piosenka oprócz tego, że nuci się w głowie, mi też dała do myślenia. Takie rekolekcje.
Najbardziej uderzyły słowa: „Nic o mnie nie wiesz, a ja ciebie znam.”

Tu na tym forum jest pewna społeczność komentująca. Normalne.
Proszę, zachowajmy pewne proporcje – to jednak jest internet. Nie znamy się tak na poważnie.
I to też moja refleksja po przesłuchaniu kilka razy tej piosenki.

Nie znamy się, szanujmy się i słuchajmy. Nieźle z różnych światów jesteśmy.
I to jest cenne i ważne.

@Joanna – rewelacyjne podsumowanie! A z nagrania sobie wynotowalam….

napięcie między duchem a literą prawa (świetny cykl wykładów online Damiana Mrugalskiego OP)

wierność literze, ale ani miłości ani ducha nie liznołeś….

nie rybka jest problemem, a post to coś więcej niż niejedzenie mięsa….

a zakazy i nakazy wynikają z miłości…

No i jeszcze takie:

Nie atak na grupę, tylko atak na zjawisko (tylko bez takich numerów, że genderyzm to zjawisko, a zaraza określa grupę, bo to odwracanie kota ogonem, to w nawiasie to już moje dopowiedzenie). To nie jest cała prawda o Kościele.

I na koniec ci ludzie, co dali państwu Bieleckim wsparcie, nadzieję, miłość (a my tu czasem wszyscy razem takie tresowanie cnót bliźniego i utarczki słowne sobie ucinamy).

@Anna2 – niestety nie wiem, gdzie ten komentarz pana Konrada. A co do cyklu o. Damiana – znam, słuchałam na stronie dominikanów … zanim później ujawnił się ten cały koszmar wykorzystania w duszpasterstwie …

Ja rzadko odsluchuje jakieś nagrania, wole czytać, ale ten cykl o ojcach Kościoła mi się bardzo spodobał. A Wrocław już dajmy spokój, w końcu odszkodowania wypłacili jak mówił p.Pankowiak i nie ma sensu tego wałkować w nieskończoność.

@Russel dzieki! Precyzja logiki 🙂 Wiec jednak choć raz pan Forysiak ze swoimi złośliwościami katotaliba miał racje i trafił w punkt: po prostu ks.Draguła jest hipokrytą. Ps.Mam nadzieje, że Moderator wytrzyma te swawole ironii. No generalnie to coraz ciekawiej na tym forum…. i @karol wrócił z koniem trojańskim!

Ja po prostu nie mogę wyjść z szoku, że można myśleć, że takie zdanie jest dowcipne. Ale spytam jak najbardziej na poważnie: Pan to sam wymyślił, czy zasłyszał u kogoś innego i powtórzył? A racja ja sobie używam przy każdej okazji na Panu.

A tak bez hipokryzji. Dwa lata temu dostałam książkę na urodziny. „Nie jesteś skazany”. Ckliwa opowiastka dla naiwnych wiernych – nie. Niewygodna książka.
Ewangelia w praktyce.

Proszę zwrócić uwagę, czym jest i czym powinien być post. dla człowieka wierzącego.
Św. Jan Paweł II w swoim orędziu w 1981 r. na Wielki Post w pierwszych słowach powiedział tak: „Post jest czasem prawdy!”
Trudno mi się wypowiadać o intencjach pana Podsiadły, on wyśpiewał, ja wysłuchałam i …. teraz refleksja. Nie tylko Podsiadło, ale i inne teksty, artykuły, napaści na kościół, na nas wierzących powinny skłonić mnie i nas do zweryfikowania przede wszystkim własnej postawy, względem – nauki kościoła. Święty Jan Paweł II wyraźnie do tego zachęcał – ” Popatrzmy na siebie szczerze, uczciwie i z prostotą! Nasi bracia są tam, wśród ubogich, chorych, zepchniętych na margines, starych. Co uczyniliście z waszą miłością? Z waszą prawdą?”
Mamy tendencję – nawet w naszych komentarzach, do krytyki i oskarżania, wyśmiewania i wyszydzania innych. Czasami warto jest zwrócić ostrze krytycznych uwag w naszym kierunku. Uczciwie popatrzyć w lustro – – wyciągnąć belkę z naszych oczu i poznać prawdę o sobie. Kto jest niewinny niech pierwszy rzuci kamień…. Tekst piosenki przypomniał nam „”nasze”” wady -zastanówmy się, dla naszego dobra, czy któraś z tych wad nie jest nasza. Jeśli tak, to zmieńmy coś w naszym życiu. Jeśli nie, to pracujmy nad sobą z satysfakcją i osiągajmy świętość 🙂 Czasami „”wróg – nieprzyjaciel”” widzi w nas zło w zarodku i wskazuje je nadmiernie krytykując, po to by nas zdenerwować, ale to on, w swej niewiedzy czyni nam wielką przysługę. Informuje, że coś zaczyna się w nas rozwijać. Prawda przeważnie stawia nas na nogi – iluzja jest jak narkotyk, poraża i zniekształca. Prawda czasami boli, ale to nie powód by ją pomijać, odstawiać czy lekceważyć. Trzeba się nią zająć i chronić. Bardzo ważna jest prawda o sobie samym.

Bożena, napisałas tutaj tę tyradę bo boisz się , że okaże się, że tylko Ty musisz powiedziec mea culpa. Nawołujesz aby zasłonił cię tłum, gdy będziesz uderzała się w pierś. Gdzie się nauczyłas takiego wyparcia?

Niezłe te połączenia. Napisałam komentarz do @Anna2 o dominikanach i ich sprawie – i zaczęłam słuchać podcastu – rozmowy pana Nosowskiego z panem Królikowskim. Tak. Ta sprawa dominikanów to dopiero hipokryzja level master. POST. Podcast polecam każdemu. A tym, którzy używają argumentu, że były dorosłe i widziały co robią … dalej polecam podcast.

@Joanna, nie wiem czy ten wpis jest skierowany do mnie, ale odsłuchałam podcast żeby Ci odpowiedzieć. Nie zgadzam się z Twoja oceną, że to „hipokryzja level master”.

Natomiast mam wrażenie, że nasza rozmowa jest na krawędzi
przyzwoitości (o ochornie danych nie wspominając).
Ty spotkałaś osoby pokrzywdzone przez PM i zeznające
przed komisją. Ja też. I czy jesteś pewna, że na forum
publicznym chcesz dalej o tym rozmawiać? Bo, ja nie chce.

Stawiając kropke nad i: nie byłam nigdy przez żadnego
duchownego ani wykorzystana, ani zmanipulowana – więc
możesz powiedzieć, że nie wiem o czym mówię.

W podkaście (tylko cz.3 słuchałam) padło ciekawe pytanie:
jakie dobro miałoby przynieść ujawnianie drastycznych
szczegółów wykorzystywania, zmanipulowania i zniewolenia osób przez PM?

Ks.Andrzej Draguła (pod którego tekstem dyskutujemy, więc
przy okazji chciałam Księdzu podziękować) i mec.Michał
Królikowski skłaniali się do stanowiska, żeby nie ujawniać publicznie
drastycznych szczegółów. Jest to bliskie mojej wrażliwości i moim odczuciom.

Najwyraźniej Osoby Pokrzywdzone, miały taką potrzebę aby szczegóły ujawnić i orędownikiem ich stanowiska jak rozumiem był pan Sebastian Duda. W tym sensie należało Pokrzywdzonym taką przestrzeń zapewnić i przede wszystkim przestrzeń bez złoślliwych komentarzy – to aluzja do Pana, który ma już (słusznie) dość, że jego mega złośliwy komentarz piętnuje przy każdej okazji.

@Joanna, mam prośbę. Czy możemy na tym ten wątek raz na zawsze zamknąć?

@Anna2 Skojarzenie z o. Mrugalskim, a później podkast tę sprawę przywołały. Tylko tyle.
Już nie będę o niej pisać. Spokojnie.

Między innymi dzięki temu podkastowi– ta sprawa dla mnie pokazała się z kolejnej strony.
Ważne słowa padły na wielu poziomach. Za co dziękuję obu panom.
Te rozmowy o nocy ciemnej – bezcenne.

jednak. Ta piosenka Dawida. Jak rekolekcje dla wielu. Dziękuję za każdy komentarz.
Pozdrawiam każdego, komu dała do myślenia.
Hipokryzja. Dowalanie. A wewnątrz Kościoła – wykorzystanie.
Vulnerability. Dokładnie. Jak się zastanowimy.
To jest największa rana Kościoła. Jak mógł skrzywdzić tych, którzy przyszli tu po pomoc.
I z tym musi sobie poradzić. Na razie sobie za dobrze nie radzi.
Jak sobie poradzi, będzie wiarygodny. POST.
Obiecałam komuś.

https://www.youtube.com/watch?v=DUNMVXJ0jb4

Zapewniam, nikt tej piosenki nagminnie śpiewał nie będzie, nie trafi pod strzechy, jest zwyczajnie zbyt skomplikowana. Czy mówi prawdę o gorliwych katolikach, tak. czy chciałbym trafić do nieba, w którym oni zasiądą, nie. Mniejsza o to w jaki sposób dokona się podział i czy w ogóle coś takiego istnieje, ale gorliwy katolik jest zmorą nawet plebana. Jak na razie dominuje u nas religijność ludowa, taka gdzie z Panem Bogiem załatwia się przeróżne sprawy. Gdzie wysłuchuje tych gorliwych, prawych i sprawiedliwych, cała reszta to hołota. Ostatnio propagowany jest zestaw religijności intelektualnej, nie tylko na łamach Więzi. Niestety dobrze to nie wygląda. Zbyt wiele zawiłości, naciągania. Zbyt mało prostego przekazu jakim posługiwał się Chrystus. Nie pociąga mnie dzisiejsza muzyka POP, nie za bardzo orientuję się w jaki segment trafia Podsiadło. Podejrzewam, że raczej do tych religijnie obojętnych. Proponowałbym raczej analizę twórczości młodego pokolenia pokroju Maty. Też nie śledzę, ale pod moim domem przechadza się kilku, jak to nazywam „człowieków orkiestry”. Czasem idą samotnie, czasami grupą nastolatków. Przez ramię przewieszony głośnik, nastawiony na ful. Jestem pod wrażeniem mocy tego sprzęciku. Śpiewają wespół z odtwarzanym utworem, mocno podrasowanym syntetyzatorem. Wydaje mi się, że ciągle ten sam kawałek. Ta młodzieżówka zna teksty i się nimi jara. Podobnie jak moja małżonka przeboje z naszych młodych lat typu „Kawiarenki”. Tamte utwory coś dla nas znaczyły, były melodyjne i o prostym przekazie literackim. Aby zrozumieć nastolatki, w ich przekaz trzeba się zagłębić, to jest to co kształtuje ich osobowość i co odciśnie się na nas za kilka lat.

„Kobieto weź nie pyskuj
Na moim świecie dysku
Masz mi rodzić i prać”

11 lat młodszy odemnie chłopaczek, kleryk przyczepił się do mnie i chciał się ze mną spotykać, pouczał mnie i złorzeczył mi, odsyłał przed Najświętszy Sakrament gdy nie chciałam się z nim spotkać, indoktrynował mnie a ja jego zdaniem potrzebuję pouczenia, bo „przeze mnie wielu skrzywdzonych mężczyzn chodzi po świecie, bo im odmówiłam”. I dzięki jego radom i naukom teraz nie będę im odmawiać a „Pan Jezus uzdrowi moją kobiecość”.
Tylko, że ja odmawiałam, bo ucinałam znajomość jeśli ten z którym się spotykałam zaproponował mi „obciąganie” albo nie ukrywał swojego stosunku do kobiet, że szuka ładnej do seksu, rodzenia i gotowania oraz prowadzenia domu. Owy kleryk w kościele zbierając na tacę głosno do mnie powiedział z pouczającym gestem, mając palec w górze:” Joanna, zawierz się Maryi”. O co im chodzi z tym zaczarowanym mysleniem?
Czego ich ucza w tych seminariach? I dlaczego w seminariach robi sie alumnom lobotomię mózgu?
Przed indoktrynowaniem mnie mowił dziesiątkę rożańca, to wielka obłuda i kpina z Matki Boskiej.

O jakiż to bunt, o jakie stereotypy chodzi?
Czy to stereotyp, czy obraz oryginalny? Choćby rzeczona seksualność. Często się jawi pytanie, czy jeszcze coś tam się wyprawia.
Nie ma co bronić, albo tłumaczyć przesłania piosenkarskiego, w którym się samą uczciwość czuje. Zwłaszcza gdy milczą „na górze” tej instytucji.