Jesień 2024, nr 3

Zamów

Papież wreszcie mówi o Putinie

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

W głośnym wywiadzie Franciszek po raz pierwszy mówi publicznie z nazwiska o przywódcy Rosji, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie.

Nie od dziś wiadomo, że teksty czytać należy w całości, a nie na wyrywki. W Polsce dotychczas znajomość wywiadu papieża Franciszka dla „Corriere della Sera” sprowadza się głównie do zdania o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji”. Tyle że to wcale nie jest rozmowa o sprowokowaniu Rosjan do wojny przez Zachód.

Wątek, w którym papież wypowiada te słowa, jest moim zdaniem relacjonowaniem argumentów Kremla na rzecz wojny (jak mówi Franciszek, to próba wyjaśnienia „gniewu Putina”), a nie wypowiadaniem własnych ocen sytuacji. Niestety, papież pozostawia ten „argument” bez wyraźnego komentarza. W efekcie aparat propagandowy Kremla może powoływać się na rzekome papieskie zrozumienie papieża dla rosyjskich racji.

Jeśli ktoś – po gruntownym rozważeniu – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół: idzie za głosem sumienia

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

W Polsce akurat doskonale znamy i jednoznacznie negatywnie oceniamy putinowską propagandową tezę, jakoby rozszerzenie NATO było przejawem ekspansywnej polityki zagrażającej Rosji. Stąd zrozumiała gwałtowność reakcji w naszym kraju i powszechne oburzenie na słowa papieża. Przeczytawszy w całości wypowiedzi Franciszka dla „Corriere della Sera”, nie będę się jednak oburzał na ten akurat wątek.

Lektura całej rozmowy przynosi dla mnie trzy konkluzje: negatywną, pozytywną i ambiwalentną.

Bezradność

Po pierwsze, jest w tym wywiadzie kilka stwierdzeń potwierdzających, a nawet wzmacniających krytyczne oceny postawy Franciszka: jego błędy w analizie sytuacji w Europie Wschodniej i w wyborze adekwatnych sposobów działania. Dla mnie najbardziej niepokojący jest ten wątek wywiadu, który dotyczy pytania, czy słuszne jest dostarczanie broni zaatakowanej Ukrainie. Z ust papieża pada bezradne stwierdzenie: „Nie umiem odpowiedzieć, jestem za daleko”. Potem następuje ogólny wywód o niemoralnym charakterze handlu bronią i o wojnach, które służą państwom do testowania nowych rodzajów broni.

Podkreślić trzeba, że słowa te padają po 70 dniach wojny o Ukrainę. A to oznacza, że przez dwa i pół miesiąca papież – dysponujący i wiedzą ogólnodostępną, i sztabem doradców, i rozbudowanymi służbami dyplomatycznymi, i zasobami kościelnej doktryny – nie zdołał wyrobić sobie jasnego poglądu w kwestii moralnie dziś kluczowej. Uchyla się od odpowiedzi na pytanie, czy godzi się, aby niepodległe państwo zaatakowane przez agresywnego sąsiada otrzymywało od innych krajów wsparcie militarne.

Papieskie wstrzymanie się od głosu w tej sprawie oznacza praktyczną rezygnację (abdykację?) z moralnej oceny sytuacji tam, gdzie głos przywódcy religijnego jest bardzo potrzebny. Taka rezygnacja w konsekwencji będzie oznaczała narastającą marginalizację samego papieża i Kościoła. Widać już zresztą te owoce w spontanicznych reakcjach naszych rodaków.

Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

I nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby papież błogosławił na placu św. Piotra drony, armaty czy czołgi dostarczane Ukraińcom, żeby wzywał do zabijania atakujących Rosjan, żeby stawał się kapelanem zjednoczonych sił zbrojnych Zachodu. Jak już pisałem w marcu, właśnie Franciszek – jako człowiek kwestionujący myślenie w kategoriach wojny sprawiedliwej i przestrzegający od lat przed trzecią wojną światową – mógłby bez trudu zabrać głos w kwestii rosyjskiej agresji w taki sposób, by nie tworzyć wrażenia wojny „świętej”. Byłoby to stanięcie po prostu – tak jak on sam nas do tego przyzwyczaił – po stronie krzywdzonych, a przeciwko możnym tego świata, nadużywającym swojej potęgi.

Do tego trzeba jednak umieć jasno odpowiedzieć na pytanie, czy Ukraina ma prawo się bronić. Potwierdza się zatem diagnoza, że Franciszek – tak radykalnie zakładający dobrą wolę u innych ludzi – staje bezradny wobec nagiej okrutnej przemocy. Agresja Rosji na Ukrainę przyszła w takim momencie rozwoju doktryny katolickiej, że papież – zgodnie z rozwojem nauczania Kościoła od 60 lat – zakwestionował już tradycyjną koncepcję wojny sprawiedliwej, ale jeszcze sam nie wie, czym ją zastąpić. Gdy głównemu decydentowi w Moskwie brakuje dobrej woli, negocjacje, dialog i próby porozumienia nie wystarczają – więc trzeba się uchylać od odpowiedzi.

Na takie sytuacje Polacy są szczególnie uwrażliwieni jako – brzmi to trochę sloganowo, ale jest prawdziwe – ofiary obu XX-wiecznych totalitaryzmów. Papież z Argentyny ma zupełnie inne doświadczenia historyczne, inne rozumienie narodu. Można by powiedzieć: cóż, Jan Paweł II nie rozumiał Ameryki Łacińskiej, a Franciszek nie rozumie Europy Wschodniej. Tyle że tu chodzi o coś więcej.

Oto bowiem reżim putinowski w Rosji stopniowo doszedł w swym rozwoju do sytuacji, w której spełnia kryteria totalitarnego systemu władzy. A czym grozi totalitaryzm – wiemy aż za dobrze. Kluczową sprawą staje się więc umiejętność odróżnienia totalitaryzmu od innych form „zwykłej” władzy autorytarnej czy wojen prowadzonych przez państwa totalitarne od „zwykłych” wojen. Zasadne jest więc oczekiwanie, aby Kościół katolicki – mówiący o sobie jako krytycznym sumieniu świata i ekspercie od spraw ludzkich – przodował pod tym względem. Niestety, jak widać, papież nadal nie dostrzega specyfiki wojny o Ukrainę. Uważa tę wojną za taką jak inne i chce jej przeciwdziałać metodami sprawdzonymi gdzie indziej – tyle że nieadekwatnymi w przypadku władzy o rysie totalitarnym.

To Putin jest odpowiedzialny

Po drugie jednak, papież po raz pierwszy mówi w tym wywiadzie z nazwiska o Władimirze Putinie, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie. Nazwisko prezydenta Rosji pada w wywiadzie kilkakrotnie i nie ma wątpliwości, że w opinii Franciszka to on rozpoczął wojnę i tylko on może ją powstrzymać. „Putin się nie zatrzymuje” – to pierwsze słowa oryginalnego tytułu „Corriere della Sera”.

Papież surowo ocenia też – również po raz pierwszy publicznie – postawę patriarchy moskiewskiego Cyryla, nazywając go „ministrantem Putina”. To określenie lekceważące, z punktu widzenia prawosławnego hierarchy wręcz obraźliwe. Widać, że Franciszek nie ma już w tej dziedzinie złudzeń (choć jest to niespójne z watykańskim komunikatem sprzed półtora miesiąca, w którym była mowa o tym, iż „papież zgodził się z patriarchą, że «Kościół, nie może używać języka polityki, ale języka Jezusa»”).

Bez niepokoju odbieram także deklarację Franciszka, że dążąc do przerwania wojny, powinien pojechać najpierw do Moskwy, a nie do Kijowa. Ja akurat wolałbym, żeby było odwrotnie – ale nie widzę powodu do oburzenia na papieża za chęć spotkania z jedynym człowiekiem, który ma realnie moc wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy. Ten człowiek rezyduje właśnie w Moskwie. Nie ma więc nic dziwnego, że to z nim Franciszek chciałby rozmawiać o konieczności powstrzymania wojny. Media zagraniczne właśnie ten wątek dostrzegły zresztą jako główny motyw wywiadu.

Franciszek wciąż doszukuje się u Putina jakichś pokładów dobrej woli, ale mówi jasno, że jest pod tym względem pesymistą

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Można więc słusznie krytycznie oceniać nadzieje papieża szukającego u Putina – pomimo jego dotychczasowych „zasług” dla pokoju – jakichś pokładów dobrej woli. Ale trzeba też dostrzec, że Franciszek w wywiadzie mówi jasno, iż jest pod tym względem pesymistą. Tyle że wciąż próbuje i wciąż nie traci resztek nadziei.

Jak się dowiadujemy z „Corriere della Sera”, na prośbę o spotkanie z Putinem papież nie otrzymał odpowiedzi już od 50 dni… Franciszek wprost stwierdza w wywiadzie, że jego zdaniem przywódca Rosji nie chce tego spotkania i nie chce powstrzymania wojny. Wiadomo przecież, że Putin ostatnio trzykrotnie odrzucał propozycje zorganizowania pod egidą Watykanu korytarzy humanitarnych dla cywilów z Mariupola.

Te informacje i opinie to fakty rozwiewające oskarżenia, które od początku uważałem za przesadne. Nazywano w nich Franciszka papieżem Putina. Obecnemu biskupowi Rzymu można sporo zarzucić, jeśli chodzi o postawę wobec tej wojny, ale z pewnością nie to, że jest sługusem prezydenta Rosji.

Iść za głosem sumienia

Trzeci wniosek z lektury całego wywiadu to konkluzja ambiwalentna. Dotyczy ona nie tyle samej treści wypowiedzi, ile trudnej dla wielu katolików sytuacji, w której słyszą od papieża opinie, z którymi nie mogą się w swym sumieniu pogodzić. Reakcje są różnorodne: oznajmianie „występuję z Kościoła na znak protestu”, oburzenie, zgorszenie, rozczarowanie czy poczucie zagubienia.

Sytuacja taka jest nowa zwłaszcza dla osób, które otrzymały tradycyjne klerykalne wychowanie katolickie, w którym najwyższym argumentem było „Bo Kościół tak naucza”. Doświadczyli oni edukacji religijnej jako wychowania do posłuszeństwa, a nie wychowania do wolności.

Dla tych ludzi mam bardzo dobrą wiadomość. Idąc za własnym rozpoznaniem sumienia, postępują oni zgodnie z nauczaniem Kościoła – nawet jeśli w danej sprawie autorytety hierarchiczne wyrażają inny pogląd. Klasyczną (choć mało znaną) nauką katolicką jest twierdzenie, że należy iść za głosem własnego sumienia, nawet jeśli z perspektywy nauczania Kościoła jest to sumienie błędne.

Wesprzyj Więź

Jeśli zatem ktoś – po gruntownym rozważeniu w sumieniu (bo nie chodzi o reakcje emocjonalne) – nie zgadza się w pewnych ocenach z papieżem czy własnym biskupem, to nie znaczy, że odchodzi od Kościoła. Taki człowiek nie porzuca rzymskokatolickiej prawowierności, nie jest odszczepieńcem czy moralnym relatywistą. Wręcz przeciwnie – postępuje tak, jak naucza Kościół.

Dlaczego jednak ma to być wiadomość ambiwalentna? Bo wiem dobrze – także z własnego doświadczenia – jak trudno jest wyzwalać się z okowów katolickiej edukacji kreującej autorytety nieomylne z ludzi jak najbardziej zdolnych do popełniania błędów. Wiem również – także z własnego doświadczenia – jak boli pójście za tym, co sam uważam za słuszne, a co niekiedy okazuje się krzywdą drugiego człowieka. Wtedy pojawia się obawa, że i własnemu sumieniu zaufać do końca nie można…

Chciałoby się mieć w życiu czytelne drogowskazy i proste odpowiedzi. Część ludzi właśnie tego w wierze poszukuje. Ale wiara jest przecież niepewnością, ciągłym poszukiwaniem, niekiedy wędrówką w ciemności. Ludziom nie można zawierzyć całkowicie – ani autorytetom duchowym, ani samemu sobie. Całkowicie zaufać można tylko Bogu.

*

Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Więź.pl

Podziel się

55
11
Wiadomość

Najlepiej ogląda się mecz z wylączonym komentarzem. Hierarchia najbardziej potrzebuje sama siebie. Przecież oni też jadą na like’ach. Czy to by było ważne i znane jakby ileś tam razy nie było skomentowane co powiedział 1 czy 2 król/papież/biskup? Z 2 strony argentyńskie „elity” miały wielka łatwość w przyjęciu hitlerowców po 2 wojnie. Widocznie do dziś pozostawiło to ślad w ich umysłach żeby nie nazywać zbrodniarzy zbrodniarzami. A z 3 strony to co by było gdyby przed naszym przystąpieniem do NATO Rosja postanowiła nas zaatakować a ktoś pełniący obowiązki papieża zastawial się czy to nie normalna reakcja na „szczekanie NATO”?

Jak zachowałby się Papież po ataku Rosji na Polskę?
Byłby to ciekawy eksperyment, ale jestem gotów zrezygnować z zaspokojenia swojej ciekawości…
Czy papież zwykłych Polaków lubi bardziej niż polskich biskupów?

Też czytam w całości teksty.
Zauważyłam tego Putina, miałam nawet napisać w komentarzu,
że jak już to wyczekiwane słowo padło, nikt na to nie zwrócił uwagi.
Pewnie dlatego, że papież tym NATO zaszokował.
A tego NATO nikt od niego nie oczekiwał, prawda? Rosja już to dobrze wykorzysta.

Ocena jest wyraźnym zdaniem sumienia. Brak oceny i granie na dwa fronty jest …
moim zdaniem – i przepraszam – najstarszym zawodem świata.
Z narracji bezosobowej w stylu „porzućcie bron, przestańcie, niech umilkną strzały” w tym ostatnim wywiadzie papież przeszedł na kolejny poziom – powiedział Putin, ale też NATO.
.
I to dalej jest poziom symetryczny – tylko już z nazwami własnymi.
Czyli dalej rozmywanie odpowiedzialności za wojnę. Słabe insynuacje.

No se puede pensar que un estado libre pueda hacer la guerra a otro estado libre. En Ucrania parece que fueron los otros los que crearon el conflicto.

„Nie można sobie wyobrazić, by jeden wolny kraj napadł na inny wolny kraj.
To inni w Ukrainie stworzyli konflikt.”

Nie, to nie są te same wojny, co w Afryce i Ameryce. I druga wojna światowa też nie zaczęła się od domowej.

Ten wywiad w ogóle jest i o kolanie, później o Ukrainie – a na końcu m.in. o nominacji bp włoskich. Taki mieszany. Orban – jako źródło informacji Watykanu o końcu wojny. Brawo.

„Putin się nie zatrzyma” mówi Franciszek, ale rozmawia lub chce z Cyrylem popierającym Putina.
Dzisiaj Cyryl go upomniał. I tak dalej – przeplatanka słów i wywiadów.

To jest cały wywiad. Taką ma formę.
To taka rozmowa dziennikarza. Znam ten styl wywiadów z innych gazet włoskich.
Narracja o rozmowie. Dla nas dziwne.
Dziennikarz informuje nas o tym co robi dana osoba podczas wywiadu, o jej gestach, nastroju i o stylu w jakim wypowiada słowa. I wplata w to wypowiedzi osoby, z którą przeprowadza wywiad.
Próbuje nam opowiedzieć klimat tego wywiadu, a nie tylko podać suche słowa. Pytanie/odpowiedź.

Faktycznie, jeśli dostaniemy informację w jaki sposób i z jakimi emocjami ktoś coś opowiada,
to mamy tak naprawdę większy obraz sytuacji. Nie jest to manipulacja.
„Powiedział ze zniechęceniem, machnął ręka, uśmiechnął się.”

Do takich wywiadów nie jesteśmy przyzwyczajeni.
Ma być pytanie i odpowiedź. Ale one są bardziej dwuznaczne –
a np. w tym wywiadzie widzimy, że Franciszek nie liczy na rozmowę z Putinem.
Pozdrawiam.

A autoryzacja, bo o niej też w sieci dotyczyła tego co „sypnął” Franciszek. Rozmowy z Cyrylem.
Parolin, przepraszam, ale … Przypomnijmy, że włoski dziennik opublikował fragmenty tej rozmowy bez autoryzacji Stolicy Apostolskiej. Z cyrlem.

https://kosciol.wiara.pl/doc/7524917.Kard-Parolin-po-komunikacie-Patriarchatu-Moskiewskiego

Jak mnie Pan zagadnie o to i o owo to odpowiem zgodnie z sumieniem. W każdym czasie. Nie pod wywiad. Tak, przepraszam miało być „brak autoryzacji” bo to ich oburzyło – Cerkiew i Parolin się oburzyli – tyle pracy przez lata – a jak widzę oburzenia ciąg dalszy – a może po prostu papież też powiedział, co myśli. Jakoś próbuje – mimo oczywistej linii Watykanu. Casarolizm. A może nie. Nie wiem, ale nie będę go tak tłumaczyć, że nie wiedział i się nie spodziewał . Jak się wręcza książkę – to mówi się coś innego niż myśli? Przepraszam, ale … Sumienie jest takie samo, niezależnie od okoliczności.

Nie. Inaczej Pani odpowie – nawet nie będąc papieżem – w spontanicznej rozmowie, inaczej w wywiadzie. Nie usprawiedliwiam, pomagam zrozumieć różnicę.

Dziękuję pani Joannie za wyjaśnienie. Pierwszy raz widzę taka formę „wywiadu”, w której więcej redaktorskich opinii, komentarzy i uwag niż konkretnych wypowiedzi osoby, z którą się rozmawiało 🙂

Panie Zbigniewie, ale w takim razie jak mam rozumieć tę Pana uwagę: „[…] papież po raz pierwszy mówi w tym wywiadzie z nazwiska o Władimirze Putinie, słusznie przypisując mu pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie”.

Bo owszem, nazwisko Putina pada w tym „wywiadzie” z 10 razy, ale nigdy w takim kontekście.

Mamy np.: „Putin natomiast nie zadzwonił do niego”, „poprosiłem kardynała Parolina […], aby wysłał Putinowi wiadomość, że jestem gotów udać się do Moskwy”, „obawiam się, że Putin nie może i chce odbyć tego spotkania w tym czasie”, „Im szybciej będę musiał pojechać do Moskwy, tym szybciej będę musiał spotkać się z Putinem”, „Patriarcha nie może zamienić się w ministranta Putina”.

Owszem, Fontana wrzuca w swoim artykule jedno ważne zdanie: „Papież Franciszek obawia się, że Putin na razie nie przestanie”. Ale to jest jedynie jego uwaga autorska – nie znamy dokładnych słów papieża, które mogły mu taką interpretację czy opinię podsunąć.

Zresztą podane już jako cytat „szczekanie NATO na drzwi Rosji” mogło mieć przecież również inny kontekst, ale nie znając pełnej treści tego „wywiadu” możemy tylko krzywić się na temat tej wypowiedzi (papież mógł przecież równie dobrze cytować lub chociaż odnosić się do wypowiedzi samego Putina).

Mój komentarz pisałem tuż po publikacji „Corriere”. Dopiero potem pojawiły się przypuszczenia (bo nie są to potwierdzone informacje) co do specyficznej formuły tego spotkania i „wywiadu”.

Tu zupełnie inna opinia na temat autoryzacji.
Proszę Państwa, to nawet byłoby zabawne,
gdyby nie było tak straszenie prawdziwe.

https://misyjne.pl/historyk-kosciola-wypowiedz-papieza-na-temat-wojny-w-ukrainie-byly-dokladnie-zaplanowane/

Skoro tyle zamieszania wokół tego wywiadu lub „wywiadu”, to mogę się tylko domyślić jakie wrażenie zrobił na wielu osobach na świecie. Linia polityczna Watykanu w pełnej krasie.
Casarolizm. I słowa papieża o ufaniu Parolinowi.
Jasne – https://deon.pl/kosciol/lawrow-po-spotkaniu-z-kard-parolinem-dziekujemy-za-wsparcie-procesow-pokojowych,448826

https://deon.pl/kosciol/patriarcha-cyryl-na-spotkaniu-z-kard-parolinem-nowy-etap-relacji-z-kosciolem-katolickim,448832

A Watykan teraz próbuje to tłumaczyć – że dziennikarze poszli z książką, że nieautoryzowany, że podstępnie.

Takie akcje jak swobodne wywiady i rozmowy już się Franciszkowi zdarzały.
Poniżej inny przypadek – było o komunii dla osób rozwiedzionych.

https://deon.pl/kosciol/serwis-papieski/nieautoryzowana-rozmowa-z-papiezem-o-komunii-dla-rozwodnikow,365959

Jak pisałem, nie ma w tej sprawie żadnych potwierdzonych informacji. Są tylko przypuszczenia. Dlatego nie piszemy na ten temat w wiadomościach Więź.pl.

Myślę, że przede wszystkim wiele problemów wywołuje to, o czym pisała już pani Joanna, czyli błędnym określaniu tego artykułu jako „wywiadu”, choć z „naszą” definicją tej formy dziennikarskiej kompletnie NIC nie ma on wspólnego.

Skoro nie interesuje nas konkretna forma, a jednie określenie czegoś słowem „wywiad”, to równie dobrze mamy w tym artykule materiał zebrany przez agenta służb specjalnych w celu pozyskania niejawnych informacji.

Bez autoryzacji i szerszego kontekstu cokolwiek znajdziemy w tym artykule, jest tylko indywidualną opinią redaktora i jego własnym komentarzem.

Panie Zbigniewie, ale wyjaśnienie: „Mój komentarz pisałem tuż po publikacji 'Corriere’ ” w żaden sposób nie odnosi się do mojego zarzutu o źródle Pana informacji o Franciszku przypisującym Putinowi „pełną odpowiedzialność za zainicjowanie wojny oraz jej kontynuowanie”. Nigdzie tego w tym tekście nie ma.

Tak wiele o tym piszę, bo podałem tę informację dalej, opierając się tylko na Pana opinii i otrzymałem kilka ostrych, ale jak widać jak najbardziej właściwych słów krytyki o szerzeniu kłamstw, z czym sam staram się cały czas walczyć.

A już tylko na marginesie powiem, że naświetlony tutaj przez panią Joannę obraz informacji wypływających z Watykanu jest IMO porażający. Łatwo nim manipulować, deformować dla własnych celów polityczno-społecznych i po prostu oszukiwać nas, katolików, którzy korzystamy z mediów (nawet chrześcijańskich).

Ależ w tekście „Corriere” jest jednoznacznie mowa o tym, że Putin wojnę zainicjował. I o tym, że tylko on może ją skutecznie zatrzymać.
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej od dawna nadaje się do natychmiastowej dymisji.

O wywołaniu konfliktu przez Putina mowa w tym „słynnym” zdaniu ze „szczekaniem”:
Forse «l’abbaiare della Nato alla porta della Russia» ha indotto il capo del Cremlino a reagire male e a scatenare il conflitto.
O tym, że Putin nie chce się zatrzymać, czyli zakończyć wojnę:
Putin, per il momento, non si fermerà.
O tym, że Putin nie chce otworzyć drzwi (w domyśle: do realnych negocjacji pokojowych):
Faccio quello che posso. Se Putin aprisse la porta.
O tym, że to od Putina zależy zakończenie wojny:
Io prima devo andare a Mosca, prima devo incontrare Putin.

Panie Zbigniewie, dziękuję za konkretną i pełną odpowiedź.

Przyjmuję Pana interpretację, że jest w podanych cytatach wskazany Putin, a sam wycofuję się ze swoich niepotrzebnie ostrych nacisków. Może i sam zbyt łatwo poddałem się ogólnomedialnej presji z tym wymienieniem przywódcy Rosji z nazwiska, a przecież tak naprawdę kompletnie nie jest mi to potrzebne w wypadku samego Franciszka.

Chyba za bardzo jestem jeszcze rozdrażniony nazywaniem tego artykułu „wywiadem”. Głęboko to we mnie siedzi i boleśnie kaleczy niewinność, z którą podchodziłem do mediów powiązanych z Watykanem.

Panie Grzegorzu – ma pan rację – papież nie powiedział wprost, że to Putin zaczął.
„Putin się nie zatrzyma” to domyślne słowa dziennikarza.Nie wprost Franciszka.
Papież Franciszek obawia się, że Putin na razie nie przestanie”.

Papież mówił o szczekaniu NATO – prowokacji – sugerował. Na dwoje babka wróżyła.
Gwałt i krótka spódniczka.

Proszę się tak szybko nie wycofywać z ważnego własnego zdania. Bardzo je doceniam.
I dzięki temu Pan rozmawia.

I tak na marginesie. Wojna z Ukrainą otworzyła mi oczy na szereg układów państwa Watykan.
Od dawna KRK bierze udział w brudnych grach tego świata.
Może myśli, że tak nie jest – ale to iluzja. Dziś i w Tygodniku Powszechnym o tym. Wreszcie 🙂
I tak łagodnie.

A tutaj przykład nie z Rosją – bo ten już znamy – proszę bardzo:
Franciszek też w tym wywiadzie nie-wywiadzie opowiada historię:
o pracownikach Portu w Genui, którzy odmówili załadowania broni, która pojedzie do Jemenu.
A jednak Iran wspiera jedną ze stron walczącą w Jemenie.
A Watykan musi i rozmawia z rządem ajatollachów w sprawie katolików w Iranie …

I tak to wygląda w wielu miejscach świata.

https://noizz.pl/opinie/wojna-w-ukrainie-dyskusja-wokol-slow-papieza-franciszka-o-szczekaniu-nato/7gm0xhk
Karol Wilczyński z Salam Lab „Moje doświadczenie pracy w instytucjach należących do Kościoła, bycie przez wiele lat wewnątrz różnych wspólnot, ale też spotkania z nuncjuszami apostolskimi (czyli ambasadorami papieża) w różnych krajach, gdzie nadal panują neokolonialne relacje (Syria, Liban, Egipt czy Maroko), nauczyły mnie jednak, że w działaniach Watykanu nie chodzi o wykluczonych czy ograniczenie przemocy. Papież i Watykan nigdy nie stali w polityce międzynarodowej po stronie krzywdzonych.”
„Watykan kieruje się wąsko pojmowanym interesem Kościoła:” Jakim – Polecam lekturę.
Jak i poniższego artykułu. To z „Niedzieli”– wybieram portale katolickie. Wiele z nich pisało o rozmowach z Putinem, odwiedzinach Parolina w Moskwie i innych sympatycznych spotkaniach z rosyjskimi politykami.
https://www.niedziela.pl/artykul/43803/Ambasador-Rosji-przy-Watykanie-Co-laczy
„Ambasador Rosji przypomniał słowa Putina z niedawnego wywiadu, który powiedział, że Kościół katolicki został „zaatakowany przez ideologie liberalne”. Zaofiarował mu on pomoc ze strony chrześcijaństwa w Rosji. Zwrócił uwagę, że obu przywódców dzieli rozumienie „Kościoła państwowego” i „państwa kościelnego”. „

Dzieli. Albo nie. Odpowiedzmy sobie na to pytanie w Polsce.
I tak dalej … Watykan, wiara, interesy …

Panie Zbyszku – iśc za głosem sumienia- czy abp. Dziega, Głódz, Gądecki, Dziwisz tez szli za głosem swego sumienia tuszując latami to celowo! z pełną premedytacją pedofilię swych księży a takze biskupów? To co czyni ten papież w obu sprawach, czyli pierwsza sprawa , oczyszczenie Kościoła powszechnego z tych skompromitowanych biskupów i księży w tej sprawie prawie nic sie bie dzieje, wrecz przeciwnie wyroki są utajniane! Druga sprawa – wojna w Ukrainie , papiez juz dawno powinien byc w Kijowie! Juz dawno powinien byc z zaatakowanym niewinnym narodem! I juz dawno powinien powiedziec kto jest napastnikiem a kto ofiarą! Dwa miesiace czekał aby wypowiedziec nazwisko Putin? Na co czekał? Ten papiez jest wrecz przesiąkniety lewicowymi prądami! Widac to bardzo mocno!

Franciszek bąknął coś o Putinie, bo ustąpił pod presją. Gdyby tak powiedział na początku, można byłoby to docenić. Dziś jeśli chce być doceniony, papież musi mówić więcej i wyraźniej.

Przeczytałam i trudno nie przyznać racji autorowi. Zachód nie pali się do pomocy chrześcijanom, nawet chrześcijanie z Zachodu są , powiedzmy, ostrożni. Ilu syryjskich chrześcijan przyjęliśmy w Polsce? A były apele w kościołach. Tyle, że oni maja ciemną skórę, noszą dziwne imiona i przede wszystkim są daleko. No i Putin okazał się dobroczyńcą mimo woli.
Papież ma trudny orzech do zgryzienia, chociaż to nie zmniejsza naszego strachu, a słowa o szczekaniu oby nie zwiększyły zagrożenia.

Bardzo wyważona opinia. Dziękuję za nią. To co zadziwia w postawie Papieża to pewien pragmatyzm. Chce być efektywny. Gdzie nie może to traci grunt. Wywiad mimo dobrych stron, które Pan dostrzegł szokuje poprzez dobór słów. Papież przywołuje argument o „szczekaniu” i samo to słowo w ustach Papieża tak szokuje. Jak słusznie pisze pani Krzeczkowska pojawia nam się NATO i dwie strony. Ukraina zostaje więc w domyśle krajem konfliktu innych, wojna to efekt interesów. Jest to wizja bardzo poniżająca naród ukraiński. Możemy ją łatwo odnieść do siebie. Już w czasach PRL Zachód finansował naszą opozycję, wiedzieliśmy, że nie robi tego bezinteresownie, a jednak pomimo dzisiejszego zalania towarami z zagranicy, pomimo upadku rodzimych fabryk itp. uważamy tamten wybór za nasz i mimo narzekań wolimy unię prostującą ogórki od Rosji stąpającej butem. To właśnie przeżywa Ukraina. Oni SAMI chcieli wstąpienia do unii, sami chcą być w NATO, wiedząc, że wiąże się to z byciem pod wpływem Zachodu i pewnych strat na rzecz interesów innych. Są stroną AKTYWNĄ w tych staraniach. A Papież jakby im tę samodzielność odbierał. To dla mnie jest najtrudniejsze do przełknięcia. Pozwala utrzymać fałszywą wersję o konflikcie grzeszników i niewinnej ofierze w miejsce prawdy, że to ofiara zbrojnie broni swojej suwerenności wobec agresora. A więc pozwala uciec od tematu wojny sprawiedliwej. Sama uważam, że nie ma wojny sprawiedliwej. To co jest to ludzka potrzeba obrony, która nie jest moralnie dobra i moralnie zła, a tragiczna. Tak jak widzieli to Grecy (konflikt tragiczny). Przychodzi mi cały czas na myśl święty Szczepan. Pierwszy męczennik, ukamienowany modlił się za oprawców. To postawa heroiczna. Nie jest jednak sprawiedliwie takiej postawy wymagać. Szczepan broniąc się niekoniecznie stałby się oprawcą, po prostu jak większość z nas, nie byłby heroiczny. Jednak agresor nadal pozostaje agresorem.

„Prawdziwe znaczenie tego co mówisz, zawarte jest w reakcji innych ludzi na to co powiedziałeś”.
Wiele osób znalazło sie w sytuacji dysonansu poznawczego i czuje się zmuszone analizować, tłumaczyć, szukać drugiego, czy trzeciego dna. Czy byłoby tak, gdyby same nie spostrzegały wypowiedzi papieża w sprawie agresji Rosji na Ukrainę jako niesłusznych, rażąco nietrafnych politycznie i trudnych do uzasadnienia z moralnego punkwtu widzenia? „Papież wymienił nazwisko Putina!” – zastanówcie się jak to brzmi po 2 miesiącach zbrodni wojennych popełnianych przez zbirów Putina na Ukrainie i groźbach użycia broni atomowej wobec NATO.

Można by powiedzieć, cóż, Jan Paweł II rozumiał dobrze Europę Wschodnią, więc i Amerykę Południową rozumiał nie najgorzej. Franciszek nie rozumie dobrze Ameryki Południowej, więc Europę Wschodnią rozumie jeszcze gorzej.

Proszę rozwinąć, bo to zaskakujące co pan pisze. Utarło się uważać, że papież Jan Paweł odniósł porażkę w Ameryce Południowej, że nie rozumiał prostych ludzi, a nawiązywał dialog z juntami wojskowymi czy Pinochetem, widząc największe zagrożenie w komunizmie. Czy myśli pan, że to ocena pochopna? Pomijam Degollado, bo to oczywista wpadka Papieża i wina Dziwisza. Z drugiej strony niewątpliwie był to człowiek hołdujący post kolonializmowi i uważa się, że wpłyną na postrzeganie Ameryki w Watykanie.

Papież jest też dobrym politykiem. Gdyby nie był – nie doszedłby tak wysoko w tej instytucji.

Ciekawe spojrzenie https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/8412219,papiez-franciszek-rosja-wojna-wladimir-putin-nato-wolodymyr-zelenski.html

Fragmenty:
„Franciszek robi bowiem wszystko dokładnie odwrotnie niż do tej pory. Czym konfunduje uwielbiające go do niedawna (zwłaszcza te liberalne) media. Konfuzja jest tak wielka, iż mało kto stara się uwypuklać rażące sprzeczności w zachowaniu Ojca Świętego.”

„Czyli widzimy starszego pana, skromnego i prostego w obejściu, chcącego dobrze dla wszystkich ludzi. Postrzegając tak infantylnie Franciszka można faktycznie popadać w kolejne stopnie konfuzji. Dla odmiany warto jednak uświadomić sobie, że każdy papież jest przede wszystkim stojącym na czele Kościoła katolickiego przywódcą, wytyczającym dla niego drogi na przyszłość.”

Polecam całość.

Papież i tak traci częściowo tzw. świat zachodni – a i ten świat twardo rozlicza instytucję Kościoła.
Np to znajdą się inni do nawracania.

A co do samej instytucji Kościoła – to mówi słowami Ewangelii, a działa w swoich strukturach
jak każda partia polityczna, albo nawet gorzej – inaczej nie przetrwałaby wieków.
Prawda? I papież też.

Z kolei połączenie miłosiernego spojrzenia na bandytę z zachętą lub nakazem dla skrzywdzonego,
by przebaczył – pozwala każdemu duchownemu gadać różne farmazony. I robić interesy z osobami o wątpliwej moralności – bo któż z nas nie jest bez grzechu itp. A i – on się nawróci – tylko dajmy mu szansę. Sprytne to. Jak bardzo. Plus piękne przesłanie pokoju.
Jedni się tym wzruszą inni oburzą. I tyle.

Mnie całość narracji papieża i jego świty w czasie tej wojny osłabiła i przestaję jej słuchać

My tak byśmy chcieli, żeby nam gotowca dawać: tak jest dobrze robić, a tak jest niedobrze. Jeszcze, żeby się to pokrywało z naszym chceniem i spokojem. A moralność, to tymczasem nie to co mi mówią żebym robił, tylko jak sam decyduję i za swoje odpowiadam. U Chrystusa też nie było, że coś człowiek musi. Dał zasady jasne, jednoznaczne – żadnej broni. Ale dodał zawsze „jeśli chcesz”. I tak wszystkich was miłuję i ocalę; choćbyście sobie najbardziej życie uprzykrzali.
Każdy jest jakimś papieżem. Zamiast posłannictwa uczyć go, własnym życiem unaocznić co i jak z Chrystusa się przejmuje. Żadna wojna sprawiedliwą być nie może. I dlatego nie ma końca. O pokój nie walczy się, ale pokój się wprowadza dobrem maluteńkim. Takie proste, zdaje się naiwne nawet, a tak dramatycznie wciąż niedoceniane.

A jednak chrześcijaństwo ma coś do zaoferowania wszystkim spragnionym moralnego gotowca – Dekalog. A nim piąte przykazanie – „Nie zabijaj”. Od papieża – ci niesamodzielni moralnie, trzymający się gotowych dziesięciu przykazań wierni – oczekują tylko krótkiego, stosownego do sytuacji cytatu z tego gotowca: „Putinie, nie zabijaj!” Okazało się, że takie oczekiwania wobec obecnego następcy św. Piotra są zbyt wygórowane.

Bardzo lubie Pana pubkicysttke pomimo ze nie identyfikuje sie z organizacja pt. Kosciol Katolicki. Jedno mnie zdumialo, to Ukraina mialaby czekac na moralne uzasadnienie od Papieza zeby sie bronic? I w ogole nie rozumiem dlaczego Papiez nie byl jeszcze w Kijowie? Nie jako “polityk” ale jako przywodca duchowy katolikow w Ukrainie. No ale powiem cos niepopularnego – duchowosci to ja tam nie widze w tym wywiadzie, a politykierstwo i jak najbardziej. Swiat sie przewrocil do gory nogami wliczajac w to KK. Taka jest moja opinia ale pewnie znowu moj lomentarz bedzie nie po linii.

Należałoby zadać pytanie, czego powinni oczekiwać od papieża katolicy, tak w czasie pokoju, jak wojny. Czy nie powinien on być dla nich moralnym kompasem, moralnym wsparciem, zwłaszcza gdy świat wali im się na głowę? Czy słabsze państwo zaatakowane przez silniejsze ma moralne prawo do obrony, ale tylko do obrony… bez broni? Skoro dostarczanie broni zaatakowanej Ukrainie jest wg Franciszka moralnie wątpliwe…

Nie wiem, czy Pana pocieszy to, że polityczne kłopoty z papieżami nie są bolączką tylko naszych czasów. W „Więzi” można znaleźć tekst Arkadiusza Bagłajewskiego „O Polsko! […] twa zguba w Rzymie!”. Kłopoty polskich romantyków z papiestwem.
Dzisiaj, kiedy wielu Polaków i Ukraińców odczuwa kolejne zawody kolejnymi wystąpieniami Franciszka, ten tekst przestaje być tylko przypomnieniem historii.
https://wiez.pl/2020/06/10/o-polsko-twa-zguba-w-rzymie-klopoty-polskich-romantykow-z-papiestwem/

Możliwe, że to tak nie działa, kto jak kto ale Watykan ma doskonałe służby wywiadowcze, być może najlepsze na świecie. Stanowisko papieża nie jest efektem stanu jego świadomości i umysłu, ale odzwierciedlaniem polityki jaką prowadzi Watykan. Ostentacyjne stawanie po stronie krzywdzonych, nigdy nie było celem tej polityki. Kościół zawsze kolaborował i kolaboruje z możnymi tego świata. Liberalizm, demokracja to najwięksi wrogowie kościoła instytucjonalnego i na tym mógłbym zakończyć. Człowiek to emocjonalnie skomplikowana istota, nie jest prawdą, iż nasze sumienie, moralność jest podporządkowana religii, a system wartości u osób niewierzących nie istnieje. Tak się tylko nam wmawia. Jesteśmy zaprogramowani genetycznie do życia w społeczeństwie, a co za tym idzie, instynktownie potrafimy rozpoznać co złe, a co dobre, co nam się opłaca, a co szkodzi. Jednostki nieprzystosowanie mają konkretny cel do spełnienia wglądem społeczeństwa tyle, że musza zaistnieć odpowiednie warunki ku temu. Nasze sumienie kształtują geny i środowisko, tylko im można w pełni zaufać. Nasze osobiste rozeznanie wcale nie musi być kompatybilne z resztą społeczności, w której żyjemy, czujemy wtedy dyskomfort, ale tylko gdy zaufamy sobie jesteśmy po stronie właściwej. U zwykłego człowieka dość łatwo odkryć jego sztuczność, udawanie. Zupełnie inaczej jest z politykami, manipulatorami „wielkimi” tego świata. Próbujemy ich analizować, ale to bez sensu, po owocach ich poznajemy.