rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Czy papież-prorok milczący w dniu próby będzie klęską Kościoła?

Papież Franciszek. Watykan, październik 2015 r. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Papież-prorok, który przyzwyczaił świat do gestów, nie może tymczasowo abdykować. Współczesny świat, którego postanowił być wyrazistą częścią, tego nie zrozumie.

Pictura est laicorum literatura. Malarstwo jest literaturą ludzi prostych. Łacińska sentencja zapadła mi w pamięć podczas lektury „Imienia róży”. Mam wrażenie, że świetnie rozumie ją obecny papież. I myślę, że nikt poważny nie krytykowałby jego słów związanych z agresją Rosji na Ukrainę, gdyby po raz kolejny stworzył obraz człowieka w białej szacie modlącego się, współodczuwającego, współcierpiącego tym razem nad masowym grobem w Buczy czy rozmawiającego z ludźmi w Kijowie. Nikt nie wymagałby wizyty na froncie, odwiedzin Mariupola.

Byłby to kolejny obraz – pośród wielu poprzednich i pewnie przyszłych – w którym papież Franciszek trwa z cierpiącymi nie zza spiżowej bramy, lecz bezpośrednio dotykając cierpienia, bólu, łez. Papież-prorok, który przyzwyczaił świat do gestów, nie może tymczasowo abdykować z własnej wizji realizacji piotrowej misji. Współczesny świat, którego postanowił być wyrazistą częścią tego nie zrozumie.

Wesprzyj Więź

Przeczytałem, że papież wizytując Ukrainę nie mógłby przekazywać swego przesłania: „nie zabijaj”. Trudno mi jednak wyobrazić sobie klarowniejszy komunikat płynący do świata: następca Piotra odprawiający Eucharystię na skrwawionej ziemi, w towarzystwie cierpiących woła: „zatrzymajcie tę wojnę, odstąpcie, przestańcie bić, gwałcić, mordować!”.

Czy mogę tego wymagać od papieża? Nie wiem. Być może jego postawy nie jestem w stanie zrozumieć, oceny zostawiam znawcom tematu. Czuję się winny temu, jak wygląda współczesny świat, choć niewielki mam na niego wpływ i nie wiem, czy takie słowa winny dziś padać z ust następcy Piotra bez uzupełnienia „najmniej lub wcale naród ukraiński”. Bo świat zachodu jest winny. Czuję się winny, choć wpływ chciałbym mieć większy, nie uchylam się od odpowiedzialności, lecz nie widzę przestrzeni, by mi ją powierzono.

Boję się, że milczący w dniu próby papież-prorok będzie klęską Kościoła. Bo jeśli nie z cierpiącymi, to z kim mamy trwać?

Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Więź.pl

Podziel się

4
1
Wiadomość

Wywiad Franciszka, gdzie bardziej zależy mu na spotkaniu z Putinem; gdzie mówi o “szczekającym” NATO- wywołało reakcje, które nie będą chwilowymi. Zawiódł Franciszek bardzo.
Do tego rozmowa niedawno z Cyrylem, który poza przebraniem, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, który na kłamstwie typu “Rosja nigdy nie napadała na żaden kraj, tylko broni swoich granic” opiera swoje przesłanie.
A tu powinno być jasne postawienie sprawy, kto morduje, kto jest mordowany. I istnieje przecież pojęcie wojny sprawiedliwej, obrony przez atakującym wrogiem.
Tym bardziej, że rosjanie mordują/gwałcą/kradną itd.

Zacznijmy od tego, że to nie żaden prorok tylko papież czyli ksiądz wybrany w pewnym momencie życia na biskupa a potem na papieża większością głosów.
Gdyby był inny rozkład głosów to nie zostałby wybrany. Nic wielkiego.

Przestańmy przypisywać ludziom jakieś magiczne cechy.

A jego zachowanie i wypowiedzi o tym konflikcie / wojnie są wręcz skandaliczne.
Lepiej zrobiłby nic nie mówiąc a tylko modląc się i nawołując obie strony do zaprzestania walk .

Im więcej mówi tym gorzej z dnia na dzień.

Jak to jest, że ludzie Kościoła nie mają żadnego problemu z nazwaniem morderczyniami kobiet, które dokonały aborcji nawet po zostaniu zgwałconą, albo głośnym potępianiem (i to siejącym nienawiść językiem) gejów i lesbijek tylko za to, że istnieją i nie chcą siedzieć w szafie? Lecz gdy trzeba nazwać ludobójstwo i bandyterkę ludobójstwem i bandyterką, naturalnie ze wskazaniem sprawcy, to ja słyszę o “szczekaniu NATO pod granicami Rosji”. Proszę powiedzieć to gwałconym celowo aż do zajścia w ciążę kobietom i dziewczynkom, celem tego by nigdy nie urodziły ukraińskich dzieci, o czym oczywiście rosyjscy sołdaci informują ofiary (metoda znana także z Bośni). Co ciekawe, kobiety i dziewczynki, które dokonają aborcji po takim wydarzeniu będą szantażowane moralnie przez Kościół i ONE zostaną nazwane morderczyniami. O oprawcach będzie się mówić tylko w kontekście “pojednania” i “wybaczenia”. Poza tym papież oczywiście nie widzi żadnego powodu by pojechać spotkać się z ofiarami (osobiście, nie przez Krajewskiego), wedle niego nic to nie da, ale do Putina chce jechać i się żali, że nie może w mediach. Co to ma do jasnej intencji być, skąd ta sprzeczność? Gdzie ta dawna odwaga Franciszka ucieka? Pamiętajmy też, że Franciszek bynajmniej nie jest odosobniony w swoich… poglądach, jak mowa o klerze, zwłaszcza w Watykanie. Może po prostu chodzi o to, że Putin to siła, z którą należy się liczyć, a Ukraińcy są słabsi, więc można sobie nimi wycierać podłogę? Tylko wtedy po co komu taki Kościół? Nie ma nawet słów na opisanie skali zgorszenia i zamętu moralnego rozsiewanego przez Rzym, który stał się, “ministrantem Kremla”, że pozwolę sobie na małą złośliwość. Czego Wy bronicie, obrońcy Franciszka?

Panie Kazimierzu, zgadzam się z Panem całkowicie! Też zastanawiam się, po co komu taki Kościół i jedyną odpowiedzią jest, że Kościół jest potrzebny tej masie funkcjonariuszy, którym zapewnia wikt i opierunek. Jednym słowem nie chodzi już o głoszenie Ewangelii, ale o pomnażanie bogactwa i utrzymanie władzy kleru.

No cóż, obchodząc rocznicę konstytucji 3 maja warto pamiętać źe uchwalili ją masoni, lewacyi o mało co jakobini, a większość biskupów sala po stronie “patriotycznej” i katolickiej Targowicy broniącej odwiecznego obyczaju przeciwko bezbożnym novitas płynącym z Paryża.
Watykan ma swoje ścieżki swoje interesy i nam się tylko wydaje że zawsze musi być po Naszej stronie.

A Pan na jedno kopyto, wbrew faktom. Problem z nazwaniem czarnego czarnym mają nie tradycjonaliści czy katolicy głównego nurtu, a katolicy otwarci (z wyłączeniem polskich). Wyborcza donosi o komentarzach Włochów po upadłym wywiadzie papieża.
“Marco Impagliazzo, przewodniczący Wspólnoty św. Idziego, laickiej organizacji ściśle współpracującej z Watykanem (…) w wywiadzie dla watykańskiego „Avvenire” uznał, że papież wykazał się „wielką odwagą i szlachetnością”, a także „wielkim poczuciem realizmu”, deklarując wolę udania się do Moskwy i osobistego przekonania Putina do zakończenia wojny.”
Odwagą jest pojechanie do Moskwy, a nie do bombardowanego Kijowa. Realizmem jest zamiar przekonania słowami Putina w bezpośredniej rozmowie by odstąpił od planu przygotowywanego od lat. O, ludzie! – tak głosi forpoczta odnowionego Kościoła. To już chyba prędzej można liczyć na nawrócenie katolików głównego nurtu. Tym większe ponowne wyrazy uznania dla Więzi za dopuszczanie zróżnicowanych ocen Franciszka (właśnie – zróżnicowanych, a nie na jedno kopyto z tej czy z tamtej strony). To jest wartość.

A jeśli go Puin nie zaprosi tak, jak nie zaproszono Jana Pawła II? W końcu po co on jest władcy Kremla potrzeny? Nic więc nie uczyni, w żaden sposób nie skróci czyichkolwiek cierpień.
Dla Rosji trzymanie go milczacego na nitce złudzeń jest ze wszech miar korzystne. A czy dojdzie do sytuacji którą znamy z 1989 czyli do konieczności proszenia biskupów o pośrednictwo? Putin to jednak nie Jaruzelski, katolickiego wychowania w młodości nie odebrał, do sodalicji nie należał.
Uważam, że papież kieruje sie zludzeniami, przecenia swoje znaczenie i możliwości kreowania pokoju. Raczej jesteśmy w sytuacji podobnej do obu wojen swiatowych, kiedy papieskie apele nic nie dawały.

Miałam lekki dylemat czy papież jest wykorzystany czy też zdezorientowany.
Szantażowany. Wczoraj o tym myślałam. Bez znaczenia.
Jest też politykiem, który obrał pewną linię i bardzo mu teraz przeszkadza wojna Rosji z Ukrainą,
bo tak już było dobrze między nim a Cyrylem. Sukces. Hawana.

Dziś od razu przyszło upomnienie od Cyryla. Za słowa o byciu „ministrantem”Putina.

“Takie wypowiedzi raczej nie przyczynią się do nawiązania konstruktywnego dialogu między Kościołem rzymskokatolickim i rosyjskim Kościołem prawosławnym, co jest szczególnie potrzebne w obecnym czasie” Taak.

Dla dialogu z Cerkwią to poświęci wiele? Złe NATO. Rosja może sprowokowana.
Może. Ach te insynuacje. Ukrainy nie odwiedzi, choć jest tylko zwykłym księdzem …

“Bo jeśli nie z cierpiącymi, to z kim mamy trwać?”. Z moznymi tego swiata, jak to już jest długowieczna naszą , watykańska tradycj… Nihil novi, czemu się tak dziwicie? Przykładów w historii dwóch tysiącleci jest bez liku.

Nie o to chodzi, by rozmywana prawda być miała.
Tylko by zgodzie służyła.
I sprawiedliwe zwycięstwo ofiar nad oprawcami –
nie było zwykłym odwetem w programie zła,
ale prawdziwym tryumfem dobra
przez upragnione wspólnie stron pojednanie.
Tam słuszność gdzie prawdziwa miłość za tym przemawia.
Milczenie to nie jest cisza.

Slow Papieza o “szczekaniu NATO” nie da sie obronic. Zgadzam sie z panem Holownia ktory w ostatnim wywiadzie sie bardzo rzeczowo wypowiedzial. Gdybym byl Katolikiem to od Papieza nie wymagalbym bycia dyplomata ale “nastepca Chrystusa”, a czego uczyl Chrystus? Milosci blizniego i nazwania dobra i zla. Wlasnie od “namiestnika Chrystusa” oczekiwalbym zdecydowanego opowiedzenia sie za skrzywdzonymi. Inaczej to dla mnie byloby to niezgodne z zasadami wiary Chrzescijanskiej. Za duzo encyklik, slow, politykierstwa i “dyplomacji” a za malo jasnych czynow i deklaracji.

Jak trza Donalda Trumpa zjechac za imigrantow, a NATO za pomaganie napadnietej w 2014 roku Ukrainie, to papiez politykiem moze byc. Ale poza tym to oczywiscie “swiat nie rozumie, ze papiez nie jest politykiem” jak to otwarci katoliccy redaktorzy tlumacza.