rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Nici z ocieplenia w relacjach polsko-izraelskich

Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podczas spotkania Trójkąta Weimarskiego 10 października 2021 r. w Weimarze. Fot. Tymon Markowski / MSZ

Odwołanie pełnomocnika ds. kontaktów z diasporą żydowską to koniec nadziei, jakie budziło powołanie Jarosława Nowaka na tę funkcję pół roku temu.

8 stycznia br. minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podjął decyzję o odwołaniu Jarosława Marka Nowaka ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. kontaktów z diasporą żydowską. Funkcję tę pełnił on od lipca 2021 r.

Powodem odwołania była wyrażona przez Nowaka na łamach brytyjskiej gazety „Jewish News” krytyka polityki PiS wobec środowisk żydowskich. Nowelizację ustawy o IPN z 2018 r., której celem miało być zapobieganie przypisywania Polsce współodpowiedzialności za Holokaust, pełnomocnik rządu ds. kontaktów z diasporą żydowską określił jako „jedną z najgłupszych poprawek, jakie kiedykolwiek pojawiły się w prawie”. Dodał, że „kwestionowanie czyichś badań powinno dokonywać się przez opublikowanie artykułu, który przedstawia kontrargumenty”, a nie poprzez zakazy prawne. Wyraził równie opinię, że w pewnym momencie Polska będzie musiała „coś zrobić” w kwestii zwrotu mienia żydowskiego.

Wypowiedzi Nowaka spotkały się z ostrą krytyką europosła Solidarnej Polski Patryka Jakiego. „Co to za pajac? Kolejny «dyplomata» w zagranicznej prasie obraża Polskę. […] Natychmiast do dymisji” – napisał Jaki na Twitterze.

Czy interes narodowy i dobro państwa polskiego należy utożsamiać z ideologią aktualnie rządzącego ugrupowania? Zdecydowanie nie. Czy publiczna krytyka polityki rządu wyrażana przez jego przedstawiciela nie powinna zakończyć się jego dymisją? Niestety tak

Agnieszka Magdziak-Miszewska

Udostępnij tekst

Z dyplomatycznego punktu widzenia tego rodzaju szczere wypowiedzi wysokiego urzędnika na temat działań rządu, którego jest reprezentantem, trzeba uznać za co najmniej nieroztropne. Nie wiem, czy użycie określenia „głupie” w kontekście nowelizacji ustawy o IPN było przez pełnomocnika do końca przemyślane. Jest przecież wiele innych słów na powiedzenie tego samego w sposób o wiele bardziej dyplomatyczny. Konsekwencje takiego sformułowania swojej opinii o dokumencie przygotowanym przez posła Jakiego nietrudno było przewidzieć.

Tyle tylko, że Nowak mówił prawdę. Cała historia stawia więc przed nami pytanie: czy interes narodowy i dobro państwa polskiego należy utożsamiać z ideologią aktualnie rządzącego ugrupowania? Zdecydowanie nie. A jednocześnie: czy publiczna krytyka polityki rządu wyrażana przez jego przedstawiciela nie powinna zakończyć się jego dymisją? Niestety tak.

Nominacja Jarosława Marka Nowaka na stanowisko pełnomocnika rządu ds. kontaktów z diasporą żydowską była nieoczekiwanie dobrą decyzją kierownictwa MSZ i dawała nadzieję na, choćby niewielkie i powolne, rozmrażanie stosunków polsko-żydowskich i polsko-izraelskich. Uległy one radykalnemu ochłodzeniu od czasu wspomnianej nowelizacji ustawy o IPN ze stycznia 2018 r., która doprowadziła do kryzysu na linii: Polska–Izrael oraz Polska–Stany Zjednoczone. Nowelizacja Kodeksu Postępowania Administracyjnego w 2021 r., de facto uniemożliwiająca odzyskiwanie utraconego mienia, zupełnie je zamroziła. W jej efekcie Polska i Izrael nie mają dzisiaj ambasadorów w swoich placówkach dyplomatycznych, a stosunki między naszymi państwami są najgorsze od roku 1968.

Nowak od lat 80. XX wieku jest zaangażowany w dialog polsko-żydowski i ma tu spore zasługi. Ma też długie i bardzo pozytywne doświadczenie w relacjach ze społecznościami żydowskimi w Izraelu, USA i Kanadzie. Był w 2009 r. – jako pełnomocnik Jerzego Kropiwnickiego, ówczesnego prezydenta Łodzi – organizatorem obchodów 65. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Ghetto w Łodzi. W tym samym roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Zasługi za wkład w pojednanie polsko-żydowskie.

To właśnie dzięki Nowakowi, jak sadzę, polski rząd zdecydował się 13 października 2021 r. przyjąć wreszcie definicję antysemityzmu zatwierdzoną przez International Holocaust Remembrance Alliance (IHRA), międzynarodową organizację rządową wspierającą edukację o Holocauście i walkę z antysemityzmem. Definicja ta brzmi: „Antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może się wyrażać jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami, oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej”. IHRA przyjęła taką definicję, głosami m.in. Polski, w maju 2016 r. Od tego czasu każdy kraj musi jednak oddzielnie ogłosić, czy uważa ją za własną. Polska uczyniła to dopiero 13 października 2021 r.

Wesprzyj Więź

Przypuszczam również, że to dzięki Nowakowi reprezentacja Polski nie pojechała (słusznie!) do Nowego Jorku na konferencję ONZ w sprawie rasizmu, zwaną Durban IV. Kolejne edycje tej konferencji służyły głównie do ataków na Izrael. O polskim bojkocie jako pierwszy informował, wyrażając radość na Twitterze, szef Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego (AJC) David Harris. Przed Polską identyczną decyzję podjęły Australia, Austria, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Czechy, Francja, Grecja, Holandia, Izrael, Kanada, Niemcy, Nowa Zelandia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Stany Zjednoczone, Ukraina, Węgry, Włochy, Wielka Brytania.

Takie gesty były z uwagą odnotowywane przez społeczność żydowską, Izrael i Waszyngton. Mogły prowadzić do ocieplenia wzajemnych relacji. Czy po odwołaniu Jarosława Nowaka ktoś jeszcze w imieniu państwa polskiego będzie zdolny i gotowy wyrazić zrozumienie dla środowisk żydowskich? I czy ktoś w rządzie PiS jeszcze raz zdecyduje się postawić na fachowca cechującego się zrozumieniem i empatią wobec społeczności żydowskiej i jej państwa?

Przeczytaj też: Polskie obozy i naród niepokalany

Podziel się

2
Wiadomość

Ocieplenie stosunków z obecnym rządem izraelskim będzie bardzo trudne. I to nie z winy polskiego rządu – wystarczy przypomnieć dobre, a niekiedy bardzo dobre relacje z rządem Bibiego Netanyahu, przerwane przez wysoce niefortunną wypowiedź Min.Spr.Zagr. Katza, wkrótce po dobrze przyjętej bliskowschodniej konferencji pokojowej w Warszawie. Obecnie chodzi nie tylko o znane kwestie sporne, ale również o to, że część obecnych polityków w rządzie izraelskim już jakiś czas temu przybrała – przynajmniej w pewnym stopniu na potrzeby polityki wewnętrznej – pozę konfrontacyjną, i trudno ją będzie teraz korygować. Jakaś nadzieja jest w prezydencie Izraela, który pochodzi z Polski.

Fakt polskiego pochodzenia izraelskich elit władzy, nie odgrywa większej roli, może być ono jedynie w stosunkach z Polską dodatkowym obciążeniem. W Izraelu kwestia pochodzenia i polskości wygasła dawno temu. Problemem nie są stosunki polsko – izraelskie na poziomie rządów, ale kody wzajemnego postrzegania się obu społeczeństw, utrwalone uprzedzeniami i wzajemną niechęcią. W historii były szanse na uzdrowienie stosunków, ale pozostały niewykorzystane. Wznowienie stosunków z Izraelem nie spowodowało zmiany postrzegania polskich spraw, wybitnie negatywnie odbieranych przez aszkenazyjskich Żydów. Latami gromadził się w izraelskim społeczeństwie kapitał polityczny możliwy do politycznego instrumentalnego wykorzystania. Napięcia były rozładowywane powierzchownie na płaszczyźnie rządów, gdy przecinały się ich polityczne interesy, ale w obu społeczeństwach, zarówno polskim, jak i izraelskim, tkwi poważny negatywny kapitał możliwy do politycznego wykorzystania i budowania na nim fragmentów elektoratu. Korzysta z tego polska prawica. Ma w tym udział również KK, w tym środowiska naukowe [ patrz: mordy rytualne]. Najgorsze w tym wszystkim wydaje brak głębszego namysłu, indywidualnej odpowiedzialności, instrumentalne wykorzystywanie spraw żydowskich do poprawy wizerunku. W Polsce Żydów prawie nie ma, pozostała jednak energia, z którą nie wiadomo, co zrobić, bo wszystko wydaje się niewłaściwe. Jedno jest pewne, instrumentalne posługiwanie się kartą żydowską w obszarze indywidualnym, politycznym, czy akademickim, wywołuje słuszną niechęć i obrzydzenie.

Wydaje mi się, że p. Nowak niepotrzebnie poruszał w swej wypowiedzi sprawy, które przeszły jednak do historii. To trochę tak, jakby mówić w kontekście obecnych problemów o dużych polskich dostawach broni dla Irguna w Palestynie. Istotnie, nowela ustawy o IPN została źle przyjęta przez środowiska żydowskie, poniekąd po części dlatego że nie była z nimi należycie konsultowana, i została wykorzystana w pewnej mierze instrumentalnie przez opozycję izraelską do ataku na rząd B. Netanyahu. Jednak kilka miesięcy później sytuację rozwiązano – polski parlament wycofał się z noweli, a Izraelczycy opublikowali komunikat historyczny, który był bardzo satysfakcjonujący dla Polski (co zresztą wzbudziło pewną niechęć różnych grup w Izraelu). Tym samym, sprawa przeszła do historii w sensie faktograficznym, i powracanie do niej w bieżącym dyskursie politycznym jest wątpliwe, zwłaszcza dla dyplomaty. W tamtym czasie, Polska występowała kilka razy w interesie Izraela na arenie międzynarodowej, np. wstrzymując się od głosu w głosowaniu ONZ w sprawie przeniesienia stolicy do Jerozolimy, oraz w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W styczniu 2019 roku zorganizowano w Warszawie z inicjatywy dobrego Wuja Sama konferencję pokojową dla Bliskiego Wschodu. (Irańczycy przy tej okazji wypomnieli nam swoją gościnę w czasie II wojny światowej.) Niestety, wkrótce potem stosunki dwustronne zostały praktycznie zamrożone, za sprawą wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Izraela, p. Katza (pamiętam reakcję niektórych Izraelczyków, typu: ‘czy my nie możemy mieć normalnego ministra spraw zagranicznych?’). Przeciwko tej wypowiedzi występowało wielu Żydów, m.in. wielki przyjaciel Polski, Edward Mosberg. Doprowadziło to nawet do sporu po spotkaniu diaspory z Prezydentem Dudą w Nowym Jorku. Po dojściu do władzy dawnej izraelskiej opozycji, stosunki są jednak gorsze, z powodu m.in. poprzedniego jej kursu, oraz kolejnych spornych problemów, np. ustawy anty-reprywatyzacyjnej.

Piszę to po to, żeby wskazać że obecnemu zamrożeniu relacji niekoniecznie jest winien polski rząd. Co zaś do wzajemnych stosunków obu społeczeństw, to rzecz jasna jest to bardzo rozległy i wielopłaszczyznowy temat. Może jeszcze tylko wspomnę o tym, że z tego co kojarzę temat mordów rytualnych pojawił się kompletnie incydentalnie, i o obecnym stosunku do tego typu elukubracji świadczą raczej liczne i zdecydowane protesty wobec niej.

@ Wojtek
Po pierwsze, stanowisko pisowskiego rządu w sprawach legislacji, instytucji demokratycznych, sprawia, że prawość w polityce zagranicznej tego rządu staje się wartością deficytową – cały klucz do sprawy. Po drugie, w sprawach polsko – żydowskich historia należy do spraw bieżących.
Po trzecie, pisze Pan: “temat mordów rytualnych pojawił się kompletnie incydentalnie”. Z tego, co wiadomo, pojawiał się on na uczelni katolickiej – KUL. Środowisko incydentalne? Może nie jest to wybitne środowisko naukowe, ale jednak kościelne. Nazywa pan to wydarzenie incydentalnym? Dla kogo? Dla Żydów po Zagładzie i pogromie Kieleckim?

Jeśli historia należy do spraw bieżących, to mówmy również o wielu sprawach pozytywnych, np. o wkładzie Polski w powstanie państwa Izrael (wspomniałem jednym zdaniem o wielkiej pomocy wojskowej ze strony Polski, niestety przerwanej przez wojnę). Temat mordów rytualnych pojawił się incydentalnie w tym sensie, że poruszyła go jedna jedyna osoba. Podczas wykładu, a więc nie było to przedmiotem jakiejś debaty, czy dyskusji środowiskowej. KUL potępił te zarzuty. Przy okazji była możliwość zapoznania się z historią tych insynuacji, np. w ciekawym artykule prof. Krajewskiego opublikowanym na tym portalu. Czego więcej Pan oczekuje? Cenzury prewencyjnej wobec wszystkich freak’ów, którzy potencjalnie mogą palnąć jakąś głupotę?

https://wiez.pl/2021/04/07/oszczerstwo-krwi-sprawa-aktualna/

Ponadto, ocieplanie, tak jak przyrodzie, nie zawsze służy także relacjom. Może po “słodkim” nawiązaniu stosunków, warto położyć na stole właściwe problemy i budowę społecznych relacji, które mogą mieć większe znaczenie niż handel rakietami.
Zdolny był do tego prezydent Lech Kaczyński. Starała się to robić była ambasador Agnieszka Magdziak-Miszewska.

Myślę, że do tego grona można też dołączyć Marka Magierowskiego. Był ambasadorem w trudnym dla wzajemnych stosunków czasie, i wykonywał w Izraelu sporo dobrej roboty, również edukacyjnej. Zwracano uwagę na to, że szybko nauczył się niełatwego przecież hebrajskiego.

Autorka byłaby wiarygodniejsza, gdyby wcześniej publicznie pochwaliła rząd PiS za powołanie Jarosława Nowaka na funkcje pełnomocnika wtedy, gdy został powołany, a nie gdy został odwołany. No, ale pochwały dla rządu PiS są niedopuszczalne, nawet jeśli prawdziwe, jeśli nie można ich zrównoważyć jakimś negatywem.

Szanowny Panie, troche juz przezylem zycia, pamietam rok 1967, wojna Izrael kontra Swiat Arabski, bylem w X klasie liceum, wszyscy kibicowalismy Izraelowi, oczywiscie skrycie, oficjalnna narracja byla inna, jak bardzo cieszylismy sie ze zwyciestwa Izraela, nie wiedzielismy ze w polskim wojsku zaczela sie czystka, zwalnial Jaruzelski oficerow zydowskiego pochodzenia, potem w marcu nastepnego roku zaczely sie czystki w kulturze, na uczelniach, wszystko odbywala sie w imie socjalizmu, nie mowilo sie o jakich stosunkach , o ich ocieplaniu. Czytalismy bibuly ze 70% Zydow bylo w KC, sam Gomulka mial zone Zydowke, a wiec dzieci po kadzieli tez byli…..Dziwie sie ze teraz mowi sie o zbrodniach jakie Polacy dokonali na Zydach, przeciez Polacy ich tak przymowali, tak duzo ich mieszkalo w Polsce. Sprawcow holokaustu probuje sie wybielac, ciekawe zjawisko.

Niestety, przy okazji niektórych dyskusji można zapomnieć, że ‘państwo PiS’ to jest nadal Państwo Polskie, ze swoimi interesami, które są bardziej trwałe i istotniejsze niż ta czy inna partia rządząca krajem jedną czy kilka kadencji. Najpoważniejszym problemem stosunków polsko-izraelskich jest od kilku miesięcy przyjęta przez polski parlament ustawa anty-reprywatyzacyjna. Ten problem odpowiada obecnie za ponad – powiedziałbym obrazowo – 99% napięcia między obu krajami. Z tej przyczyny miało miejsce obustronne odwołanie ambasadorów. Dziwi więc między innymi to, że przedstawiciel dyplomatyczny Polski wraca w tej sytuacji do rozwiązanego już kilka lat temu problemu noweli ustawy o IPN. Po co? Żeby poszerzać pole sporu i osłabiać własną pozycję? Co zaś do ustawy anty-reprywatyzacyjnej: jest to bardzo złożona sprawa i spór, i jest wiele różnych racji zależnie od sytuacji osób je reprezentujących. Pozwolę sobie podać odnośniki do opinii Jana Śpiewaka (syna prof. Pawła Śpiewaka i wnuka Szymona Datnera) oraz Pawła Jędrzejewskiego z Forum Żydów Polskich:

https://klubjagiellonski.pl/2021/07/10/spiewak-ciagle-przywolywanie-ofiar-holokaustu-aby-zbic-kapital-polityczny-to-podle-dezawuowanie-ich-pamieci/
https://www.salon24.pl/u/jedrzejewski/1146290,polska-i-izrael-znow-zasiadly-do-pokerowego-stolika

Odwoływanie się w tej dyskusji do trudnych faktów ze wspólnej przeszłości powoduje jedynie wzmocnienie sporu merytorycznego poprzez emocjonalną retorykę, która może prowadzić do zatarcia istoty problemu oraz do manipulacji:

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Spiewak-w-Israel-Hajom-nowelizacja-Kpa-nie-uderza-w-ofiary-Holokaustu-Lapid-wykorzystuje-ja-do-celow-politycznych-8144459.html

@Wojtek
Pan podaje tendencyjne informacje, tzw. klisze, powtarzane naokoło…
1. “Jeśli historia należy do spraw bieżących, to mówmy również o wielu sprawach pozytywnych, np. o wkładzie Polski w powstanie państwa Izrael”
Czy wkładem w powstanie Państwa Izrael był zatem przedwojenny polski antysemityzm i wypychanie antysemicką polityką do Palestyny, a jak nie do Palestyny to do Ugandy, a jak nie do Ugandy to….gdziekolwiek? Pomijam sprawę obywatelstwa odbieranego po wyjeździe i inne historie…
Podawane przez Pana informacje należą do polskiego Public Relations, ale mijają się z prawdą i badaniami naukowymi.
2. “(wspomniałem jednym zdaniem o wielkiej pomocy wojskowej ze strony Polski, niestety przerwanej przez wojnę). ” . Wielka pomoc? Państwu, którego nie było [ sprzedano grupie terrorystycznej kilka karabinów], ale “istoria gdola”. Natomiast w czasie okupacji była próżnia w tych relacjach? I, jak wynika z pana wypowiedzi, polska pomoc Państwu Żydowskiemu trwałaby dalej, tylko tego państwa wtedy jeszcze nie było… No, a na pomoc Żydom podczas okupacji to mamy przecież dobre papiery, prawda?
To jest właśnie przykład historii ” ku pokrzepieniu serc”.
Pisze Pan, że temat mordów rytualnych na KUL podjęto incydentalnie przez jednego z tamtejszych wykładowców. Czy nie podjęła tego tematu, w sensie nie ustosunkowała się do wykładu i badań komisja dyscyplinarna KUL? To również incydent?

Napisałem, jak Pan zauważył, żebyśmy mówili RÓWNIEŻ o sprawach pozytywnych, a więc nie wybierali jedynie negatywnych wydarzeń z relacji polsko-żydowskich. Trudno mi tu jednak znaleźć związek z obecnym zamrożeniem stosunków z Izraelem, które jest z konkretnego powodu (napisałem to wyżej w innym poście). Gdyby tak nie było, to stosunki byłyby zamrożone od lat, a przecież były bardzo dobre jeszcze kilka lat temu. Polska była uznawana za przedstawiciela i adwokata Izraela w nastawionej anty-izraelsko z racji m.in. swej lewicowości Unii Europejskiej.

Co do pomocy dla organizacji Irgun, to było to między innymi ok. 25.000 karabinów. Przeszkolenie przez Wojsko Polskie pozwoliło zmobilizować 30.000 – 40.000 osób. (źródło: Wikipedia, by łatwej było znaleźć). Między innymi, te działania zaowocowały kilka lat później powstaniem państwa Izrael. Jeśli ktoś użyje terminologii ‘terroryzm’, to stwierdzi również, że np. Menachem Begin był terrorystą, więc sprawa jest skomplikowana.

W czasie wojny Państwo Polskie nie istniało, bo Polska była okupowana przez Niemcy. Proszę zobaczyć, co o Polakach pisał Szmul Zygielbojm z Rządu Polskiego na Uchodźctwie w Londynie:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szmul_Zygielbojm

Jeśli wracamy jednak do 2 wojny światowej, to możemy też cofnąć się jeszcze bardziej w czasie – do Kazimierza Wielkiego, Bolesława Pobożnego, i innych postaci polskiej historii. Aby uniknąć dyskusji o całym tym uniwersum, od razu odwołam się do eseju Stefana Bratkowskiego:

https://wiez.pl/2017/08/01/krotka-historia-zydow-w-polsce/

KUL potępił rzeczony wykład, wiele znaczących organizacji (m.in. przedstawiciele KK) i osób też, a komisja dyscyplinarna – jak się okazuje – nie. Nie znam się na organizacji KULu, może potępienie przez uczelnię implikuje potępienie przez niższe instancje, i nie chciano powielać orzeczeń o takiej samej treści…

@Wojtek
Dawno nie słyszałem większej bzdury:
“Co do pomocy dla organizacji Irgun, to było to między innymi ok. 25.000 karabinów. Przeszkolenie przez Wojsko Polskie pozwoliło zmobilizować 30.000 – 40.000 osób. (źródło: Wikipedia, by łatwej było znaleźć). Między innymi, te działania zaowocowały kilka lat później powstaniem państwa Izrael.”
Po 1939 Polska to potęga! Wprawdzie własnej państwowości nie obroniła, ale sprzedała parę karabinów Irgunowi, no i, dzięki niej, powstało mocarstwo – Izrael.
Wikipedia – źródło – poważne – robi “wrażenie”.
Dalej nie idę – nie komentuję.