rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

W czasach próby nie ma przestrzeni na normalność

Prof. Adam Bodnar odebrał Nagrodę Księżnej Jadwigi Śląskiej i wygłosił wykład podczas inauguracji roku akademickiego 2021/2022 na Uniwersytecie Wrocławskim 1 października 2021. Fot. Dominika Hull i Alina Metselitsa / Uniwersytet Wrocławski

Prawo staje się narzędziem represji. Nastolatek jest wzywany do sądu rodzinnego za używanie megafonu, a faszysta stosujący mowę nienawiści przez lata może unikać jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Wykład wygłoszony 1 października na inauguracji roku akademickiego 2021/2022 na Uniwersytecie Wrocławskim. Prof. Adam Bodnar odebrał wtedy także Nagrodę Księżnej Jadwigi Śląskiej.

Chciałbym serdecznie podziękować za zaproszenie mnie do wygłoszenia wykładu inauguracyjnego. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt, zważywszy, że duża część moich aktywności dotyczyła Wrocławia, zwłaszcza w kontekście praw osób z niepełnosprawnościami oraz przeciwdziałania rasizmowi i niedyskryminacji. Miałem przyjemność współpracować z wieloma wrocławskimi ekspertami i ekspertkami, działaczami i działaczkami organizacji społecznych. 

Mam wrażenie, że opowiadanie się po stronie wartości nie jest udziałem całego społeczeństwa. Nie jest czasami nawet udziałem tych, którzy posiadają wiedzę i doświadczenie pozwalające na racjonalną ocenę przemian w Polsce i wyciągnięcie z tego refleksji

Adam Bodnar

Udostępnij tekst

Chciałbym rozpocząć wykład od nawiązania do dwóch postaci: prof. Karola Modzelewskiego, wybitnego dysydenta, więźnia politycznego, który obdarzył mnie swoim zaufaniem, którego myśl intelektualna jest wyznacznikiem najwyższych standardów państwowych. Nawiązuję także do Tadeusza Różewicza, którego fragment wiersza wybrałem na tytuł wykładu. Wiersz ma tytuł „Prawa i obowiązki”. 

Kryzys praworządności 

Moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że Polska od 2015 r. przeżywa kryzys praworządności. Na kryzys składają się atak na niezależność Trybunału Konstytucyjnego, podporządkowanie prokuratury interesom politycznym, ograniczenie niezależności sądownictwa oraz zredukowanie roli parlamentu. Pojęcie kryzysu konstytucyjnego zostało opisane w znakomitej książce Prof. Wojciecha Sadurskiego „Poland’s Constitutional Breakdown” (Oxford University Press, 2019), a także w dziełach wielu konstytucjonalistów. Na ten temat wypowiadali się wielokrotnie przedstawiciele Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, jak np. prof. Ryszard Balicki, prof. Anna Śledzińska-Simon, prof. Agnieszka Frąckowiak-Adamska czy prof. Dariusz Adamski.

W moim przemówieniu podsumowującym kadencję RPO w Senacie w sierpniu 2020 r. określiłem nurt zmian, jakie miały miejsce w Polsce jako nurt antykonstytucyjny. Chciałem poprzez to oddać, że w gruncie rzeczy nie tylko Konstytucja została złamana, ale zostały zakwestionowane jej wartości. Stało się to nie poprzez pojedyncze działania, ale całą serię zdarzeń – aktów prawnych i politycznych – które doprowadziły do zmiany rzeczywistości ustrojowej. Polska jest innym państwem niż była w 2015 r. Wyraźnym tego przejawem był 2020 r.

Po raz pierwszy w czasach demokratycznej Polski nie zorganizowane zostały, zaplanowane wcześniej, wybory prezydenckie. Do dzisiaj nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. Co więcej, w kontekście tych nieodbytych wyborów szykany spotkały pracowników Uniwersytetu Wrocławskiego. Bo jak inaczej określić 15-godzinne przesłuchanie przez prokuraturę prof. Michała Bernaczyka, który wydał opinię prawną stwierdzającą niezgodność z prawem decyzji premiera o powierzeniu organizacji wyborów korespondencyjnych.

Kryzys praworządności prowadzi do konkretnych konsekwencji. Po pierwsze, rośnie poczucie nieprzewidywalności oraz niestabilności systemu prawnego, a tym samym określenia relacji jednostka-władza. Po drugie, stopniowo budowane jest tzw. podwójne państwo według definicji Ernesta Fraenkela. Jest to państwo prerogatyw – podejmowania decyzji i ich realizacja w oparciu wyłącznie o wolę polityczną; oraz państwo normatywne – pozostawienie przestrzeni do prawnej regulacji stosunków społecznych.

Problem w tym, że polityka nigdy nie powinna zastępować prawa. Ten konflikt widać wyraźnie w filmie Jana Matuszyńskiego i reportażu Cezarego Łazarewicza „Żeby nie było śladów” na temat zamordowania Grzegorza Przemyka, kiedy to decyzje polityczne zastępują prawo, kiedy wręcz tworzone są fałszywe scenografie, aby tylko przykryć rzeczywistą odpowiedzialność. Będąc we Wrocławiu nie mogę nie wspomnieć, że jedną z moich ostatnich decyzji było wniesienie kasacji na niekorzyść policjantów, którzy katowali Igora Stachowiaka. Choć zostali oni skazani, to jednak wciąż sprawa nie została dostatecznie wyjaśniona. 

Po trzecie, kryzys praworządności tworzy także poczucie braku odpowiedzialności politycznej i prawnej za dokonywane decyzje oraz nadużycia, także naruszenia przepisów prawa. Dotyczy to zwłaszcza politycznego uzależnienia prokuratury. Jak rozliczyć nadużycia dokonywane przez ministra sprawiedliwości, precyzyjnie wyliczone przez Najwyższą Izbę Kontroli, skoro to minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym. Nemo iudex in causa sua. 

Społeczeństwo obywatelskie w obronie praworządności

Kryzys praworządności nas doświadcza. Wielu z nas przeżywa zmiany w Polsce, boi się o własną przyszłość, przyszłość dzieci i wnuków. Obawia się o perspektywy członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Jednocześnie życie cały czas się toczy. Jak w tym obrazie Breugla, którym inspirował się zapewne Tadeusz Różewicz – „oracz orze ziemię, pastuch pilnuje trzody”. Ale jednakże nie przyglądamy się tym wydarzeniom bezkrytycznie. Kryzys praworządności oznacza także zmianę w funkcjonowaniu społeczeństwa obywatelskiego. 

Wraz z kryzysem praworządności następują procesy, które wcześniej nie miały miejsca. Przed 2015 r. mogliśmy zaobserwować proces filaryzacji (pillarization) społeczeństwa obywatelskiego, według teorii prof. Grzegorza Ekierta z Uniwersytetu w Harvardzie. Coraz więcej organizacji odpowiadało swoim programem, ideami oraz działalnością głównym, wiodącym siłom politycznym. Po drugie, organizacje stawały się coraz bardziej profesjonalne, wykorzystywały nowe formy działalności, pozyskiwały środki na działalność. W dużej mierze polski sektor pozarządowy powoli zbliżał się swoim kształtem do tego występującego w dawnych państwach członkowskich Unii Europejskiej, choć oczywiście był to proces rozciągniętym w czasie i jednak wyrastający z odmiennych tradycji. 

Przemiany w 2015 r. uruchomiły nowe pokłady energii w społeczeństwie obywatelskim. Po pierwsze powstały organizacje masowe, tzw. opozycji ulicznej, które zaczęły protestować przeciwko niedemokratycznym zmianom. Należy do nich zaliczyć Komitet Obrony Demokracji, powołany do życia dzięki odezwie Krzysztofa Łozińskiego z 18 listopada 2015 r. W późniejszym czasie powstali Obywatele RP, odwołujący się do tradycji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Należy także wspomnieć Podkarpackich Rebelyantów i wiele innych, czasami mniejszych, lokalnych organizacji. Z czasem zaczęły się one przekształcać, doświadczać różnych problemów organizacyjnych i osobowych, jednakże stały się wyrazicielami nowej formy działalności. Pojawiły się także osoby prowadzące indywidualne protesty, takie jak Gabriela Lazarek z Cieszyna, Beata Katkowska z Gryfic. Ale także osoby, które zdecydowały poświęcić zwoje życie w obronie wartości poprzez samospalenie. Mam na myśli ofiarę Piotra Szczęsnego.

Powstały także organizacje sięgające do możliwości jakie dają nowe technologie, jak np. Akcja Demokracja. Istotne znaczenie nabrał ruch na rzecz grup dyskryminowanych i pokrzywdzonych, jak Ogólnopolski Strajk Kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, czy organizacje działające na rzecz osób LGBT+. 

Organizacje stosowały de facto dość podobne metody (protesty, petycje, demonstracje, symbolika), ale odwoływały się do różnych tradycji. Np. KOD do tradycji Havlovskich „Siły bezsilnych”, a Strajk Kobiet do ideałów feministycznych.

Istotną rolę zaczęły odgrywać także organizacje, które za pomocą środków prawnych zaczęły przeciwdziałać kryzysowi praworządności. Warto zwłaszcza odnotować Helsińską Fundację Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Archiwum Wiktora Osiatyńskiego czy Inicjatywę Wolne Sądy. Ostatnia z wymienionych organizacji zbudowała nowy rodzaj opowieści o tym, dlaczego niezależne sądy są niezbędne dla funkcjonowania demokracji. 

Szczególnego znaczenia nabrały organizacje profesjonalne zrzeszające sędziów oraz prokuratorów. Stowarzyszenie Sędziów Iustitia oraz Stowarzyszenie Themis, a także Lex Super Omnia, nie tylko reprezentują interesy swoich grup zawodowych, ale stały się ważnym podmiotem edukacji obywatelskiej, walki o standardy demokratyczne i praworządność.

Organizacje zaczęły ze sobą współpracować odwołując się do potrzeby podkreślania znaczenia Konstytucji oraz członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Jednocześnie zaczęły powstawać inicjatywy, które na zasadzie parasola reprezentowały te interesy:

– Komitet Obrony Sprawiedliwości – którego celem jest wspólna obrona pokrzywdzonych sędziów i prokuratorów przed aparatem dyscyplinarnym, a także reprezentowanie ich przed sądami i trybunałami międzynarodowymi;

– Tour de Konstytucja (Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych) – który zajmuje się promocją patriotyzmu konstytucyjnego, przy wsparciu zdecentralizowanych struktur tzw. opozycji ulicznej oraz środowisk prawniczych.

Zaczęły także powstawać inicjatywy opierające się na tzw. crowdfundingu, finansowaniu społecznościowym. Jest to zwłaszcza istotne w świecie mediów oraz twórców. Pojawiły się także inicjatywy, które ponad podziałami starają się tworzyć grunt do refleksji nad przyszłością Polski. Takim projektem jest „Oczyszczalnia”, która angażuje do rozmowy przedstawicieli najważniejszych polskich think-tanków i środowisk ideowych. 

Organizacje społeczne broniące praworządności stały się pośrednio wyrazicielem myśli, że polska racja stanu powinna polegać na stabilnym członkostwie Polski w Unii Europejskiej. Udało im się nawiązać ciekawe, transgraniczne więzi z organizacjami z innych państw. Przykładem absolutnego przywiązania do idei integracji europejskiej stał się Marsz Tysiąca Tóg ze stycznia 2020 r., wydarzenie bezprecedensowe w historii Unii Europejskiej, kiedy to sędziowie z ponad 20 państw członkowskich przeszli ulicami Warszawy, broniąc niezależnego sądu.

Oczywiście jest druga strona medalu. Powyższe organizacje są przykładem ruchów oddolnych, motywowanych energią i wartościami ich członków oraz osób wspierających. Jednak państwo zaczęło także na swój sposób kształtować przestrzeń dla działalności społeczeństwa obywatelskiego.

Kurcząca się przestrzeń dla społeczeństwa obywatelskiego

Kryzys praworządności ma również barwę polegającą na ograniczaniu przestrzeni dla działalności społeczeństwa obywatelskiego. Jest to pojęcie powszechnie stosowane w literaturze (np. Adam Ploszka, „Shrinking Space for Civil Society: A Case Study of Poland”, European Public Law, 2000, czy raport Agencji Praw Podstawowych). Jego istota sprowadza się do ograniczenia możliwości korzystania z wolności słowa, wolności organizowania pokojowych zgromadzeń, wolności zrzeszania się oraz prawa dostępu do informacji publicznej. Słowem – korzystania z praw politycznych, będących esencją demokracji. Jest to proces, który postępuje, na który ma wpływ otoczenie polityczne i prawne.

Odbywa się to na różne sposoby:

  • wspieranie finansowe organizacji sprzyjających władzy, w tym tworzenie własnych organizacji przez władzę (tzw. GONGOs);
  • tworzenie sytuacji uzależnienia dla organizacji niezależnych, a tym samym uciszanie ich ostrza krytyki;
  • brak finansowania dla niektórych działań służących społeczeństwu, lecz realizowanych przez organizacje krytyczne wobec władzy (np. zajmujące się prawami kobiet czy prawami uchodźców i migrantów);
  • szykanowanie i represje w stosunku do niektórych działaczy organizacji pozarządowych; 
  • wykorzystywanie sytuacji nadzwyczajnych (pandemia oraz stan wyjątkowy) do ograniczenia możliwości działania; kontynuacja w zakresie tworzenia państwa policyjnego, przed czym ostrzegał prof. Karol Modzelewski;
  • pozwy typu SLAPP (strategic lawsuits against public participation) przeciwko krytykom władzy;
  • brak dostępu do mediów publicznych (które przecież powinny służyć wszystkim obywatelom); 
  • ograniczenie możliwości działania mediów prywatnych, dzięki finansowemu uzależnieniu od władzy publicznej czy innym formom wytwarzania tzw. mrożącego skutku;
  • milcząca akceptacja dla przemocy ze strony funkcjonariuszy Policji, ale także ze strony osób prywatnych, zwłaszcza zrzeszonych w organizacjach nacjonalistycznych.

Ważnym pojęciem dla zdefiniowania naszej rzeczywistości jest „dyskryminacyjny legalizm”. To jest sytuacja, kiedy prawo jest egzekwowane bezwzględnie w stosunku do przeciwników ideowych i politycznych, a jest lekceważone (lub nie stosowane) w przypadku naruszeń dokonywanych przez sprzymierzeńców władzy. Słowem prawo staje się narzędziem represji. Nastolatek jest wzywany do sądu rodzinnego za używanie megafonu (i naruszenie norm hałasu), a faszysta stosujący mowę nienawiści przez lata może unikać jakiejkolwiek odpowiedzialności.  

Krzysztof Podemski ([w:] Jacek Kołtan, Grzegorz Piotrowski, „Kontrrewolucja u bram”, Gdańsk 2000) wskazuje, że w Polsce następuje proces de-demokratyzacji według teorii Charlesa Tilly’ego – osłabienie  czterech wymiarów konsultacji, czyli „wszelkich publicznych środków, za pośrednictwem których obywatele wyrażają swe zbiorowe preferencje co do kadry i polityki państwa”. Do tych wymiarów należą szerokość, równość, ochrona i wzajemna zobowiązywalność konsultacji.

Z drugiej następuje umacnianie siły państwa, poprzez zwiększenie jego działań redystrybucyjnych w sferze zasobów, form działalności, związków międzyludzkich. Jest to proces gwałtowny, nagły, oparty w zasadzie na decyzji elit, nie poprzedzony mobilizacją mas. Redystrybucja dotyczy nie tylko zasobów materialnych, ale jest to także redystrybucja godności. To pozwala na przeprowadzenie całego procesu de-demokratyzacji.

Współczesny Ikar

Bez wątpienia społeczeństwo obywatelskie zmieniło swój charakter. Są w nim tacy architekci jak Dedal, którzy cały czas stabilnie i spokojnie lecą naprzód. Wiatry mogą szaleć, burze mogą hałasować, a osoby dotknięte kryzysem bezdomności, osoby starsze, osoby z niepełnosprawnościami cały czas będą potrzebować wsparcia i zainteresowania. Często wręcz niezależnie od przemian politycznych i ustrojowych. 

Społeczeństwo obywatelskie nauczyło się nowych form działania, choćby w zakresie uczestnictwa w demonstracjach, czy wyrażania sprzeciwu bez użycia przemocy. Zakorzenienie w strukturach UE oraz Rady Europy stworzyło szansę na prowadzenie strategicznych spraw sądowych, w tym osiągnięcie przełomowych wyroków (takich jak wyrok TSUE z 15 lipca 2021 r. dotyczący Izby Dyscyplinarnej w SN). Dla wielu osób wydarzenia po 2015 r. stały się przełomowe w zakresie wyboru ścieżki życiowej. Jak pisze prof. Marcin Matczak („Jak wychować rapera. Bezradnik”, 2021, str. 23), nie był to zaplanowany wybór. Określone aktywności, postawy, wystąpienia, spowodowały, że z dnia na dzień stały się osobami publicznymi: „Wszyscy klepią cię po plecach i gratulują odwagi, a ty właśnie zaczynasz się bać, bo to wszystko chyba zaszło za daleko”.

Dla niektórych osób kryzys praworządności stał się wyzwaniem osobistym, ogromnym ryzykiem zawodowym, momentem, kiedy rzeczywistość powiedziała im „sprawdzam”. Pewnie wielu z nich chciałoby wykonywać normalnie swój zawód sędziego czy prokuratora. Jednakże w czasach nadzwyczajnych, czasach próby, nie ma przestrzeni na normalność. Bo to oznaczałoby kompromis, pożegnanie się z marzeniami, z własną osobowością, z tym wszystkim, czego się nauczyli. Stają się Ikarami, bo wierzą, że ich odpowiedzialnością jest wznosić się wyżej, mocniej, walczyć o ideały, o marzenia o wolnej i demokratycznej Polsce. Ryzykują. Nie wiedzą czy za chwilę nie zdmuchnie ich wiatr historii.

Płacą za to ogromną cenę. Już teraz możemy wymienić nazwiska kilku sędziów, którzy zostali zawieszeni. Igor Tuleya, Beata Morawiec, Paweł Juszczyszyn, Adam Synakiewicz, Piotr Gąciarek, Marta Pilśnik, Józef Iwulski, Marek Pietruszyński. Znamy nazwiska prokuratorów, którzy zostali przymusowo delegowani, wraz z tym pierwszym – Mariuszem Krasoniem – przymusowo wysłanym z Krakowa do Wrocławia, bez uwzględnienia, że musi się opiekować chorymi rodzicami. Możemy wspomnieć obrońców praw człowieka, którzy także odczuwają konsekwencje swojej działalności i odwagi obywatelskiej. We Wrocławiu należy wspomnieć zwłaszcza o Marcie Lempart. 

Zakładam, że zdecydowana większość społeczeństwa wierzy w ideały demokracji, praw człowieka, praworządności – wyrażone w Konstytucji oraz w traktatach unijnych. Jestem przekonany, że taka jest społeczność Uniwersytetu Wrocławskiego, o czym świadczą konsekwentne działania podejmowane od lat – w kontekście rozliczeń z trudną przeszłością uniwersytetu czy też uchwał dotyczących obrony praworządności. 

45 lat temu powstał Komitet Obrony Robotników. Wtedy inteligencja stworzyła program wsparcia dla robotników. KOR otworzył drogę do przemian, do powstania „Solidarności”. Na 45-lecie członkowie KOR-u sformułowali list do sędziów, prokuratorów, adwokatów i radców prawnych. Napisali:

„W 45. rocznicę powstania KOR, my – jego członkowie i współpracownicy– zwracamy się do dzisiejszych obrońców praw człowieka i obywatela, do obrońców praworządności: sędziów, adwokatów, radców prawnych i prokuratorów – podziwiamy Was i dziękujemy Wam.

Wam wszystkim, którzy orzekacie zgodnie z przepisami prawa i sumieniem, a w postępowaniu kierujecie się zasadami godności i uczciwości – tak jak ślubowaliście. Wszystkim, którzy trwacie przy tych zasadach nieustępliwie, mimo politycznej presji i prześladowań.

Są w Polsce liczne środowiska stawiające opór – walczą o prawa kobiet, o prawa pracownicze, o ochronę klimatu, o edukację, o utrzymanie niezależnych mediów. Ale Wasza walka to obrona samej istoty demokracji: ma chronić prawo obywateli do sprzeciwu, ma utrzymać ramy bezpieczeństwa dla obywateli i postawić granice opresji państwa. To rzecz fundamentalna dla przyszłości Polski i dla społeczeństwa, bez względu na to, jak jest podzielone. Dlatego jesteśmy Wam wdzięczni. I stoimy za Wami murem”.

To ważny list. Symboliczny. Łączący pokolenia oraz polską historię. 

Jednocześnie mam wrażenie, pomimo listu, że opowiadanie się po stronie wartości nie jest udziałem całego społeczeństwa. Nie jest czasami nawet udziałem tych, którzy posiadają wiedzę i doświadczenie pozwalające na racjonalną ocenę przemian w Polsce i wyciągnięcie z tego refleksji.

  • Mamy kłopot jak okazywać solidarność tym, którzy są nękani. 
  • Mamy kłopot jak funkcjonować w świecie, w którym prawda jest przemieszana z fałszem, rzeczywiste fakty z propagandą. 
  • Mamy kłopot z dokonywaniem codziennych wyborów, zwłaszcza jakie formy współpracy z aparatem władzy są możliwe do zaakceptowania z punktu widzenia zasad moralności.
  • Mamy kłopot, bo po stronie ludzi opowiadających się po stronie wolności panuje pluralizm poglądów, idei i działań. Są lepsze i gorsze pomysły. Każda pomyłka, potknięcie, niefortunne słowo czy skrajność jest wykorzystywana przeciwko. 
  • Mamy kłopot, bo po stronie aparatu władzy nie działają mechanizmy odpowiedzialności. 
  • Mamy kłopot jak odnaleźć się w całej sytuacji pokoleniowo, kiedy towarzyszą nam inne doświadczenia przeszłości oraz oczekiwania przyszłości.

Nie możemy odwracać wzroku 

Zdaję sobie sprawę, że postępująca zmiana klimatu czy rozwój sztucznej inteligencji w perspektywie kilku lat może unieważnić aktualne spory. Ale mimo wszystko trudno jest mi się pogodzić z tym, że ten „oracz i pastuch” z obrazu Breugla nie chcą odwrócić wzroku. 

Wolne społeczeństwo obywatelskie pokazało swoją siłę w czasach trudnych. Przetrwało i stworzyło ważne struktury. Ale aby mogło dalej funkcjonować potrzebuje wsparcia, zainteresowania, poszerzania bazy, zrozumienia, że bezpieczeństwo i komfort życia nie są dane raz na zawsze, a o ideały należy walczyć. 

Wesprzyj Więź

Czy tego chcemy czy nie przygoda Ikara jest także naszą przygodą. Nie możemy odwracać wzroku. Nie możemy być obojętni, zgodnie z XI-tym przykazaniem Mariana Turskiego. Musimy uznać, że sfera publiczna dotyczy każdego z nas, a tym samym wymaga od nas osobistego, rzeczywistego zaangażowania. Jeśli wszyscy pomożemy Ikarowi w locie, to Ikar wyląduje bezpiecznie. Będzie z nami. Będziemy go traktować jak bohatera. Zapewni nam lepszą przyszłość. Jeśli chcemy, aby ten nasz „piękny statek płynął dalej i dotarł do portu przeznaczenia” musimy okazać Ikarowi solidarność i wsparcie.

Tytuł od redakcji. Oryginalny: „»Przygoda Ikara nie jest ich przygodą?« Kryzys praworządności a społeczeństwo obywatelskie”

Przeczytaj także: Nikt by się do Niej nie ośmielił powiedzieć „trzeba anulować, bo przegramy”

Podziel się

53
7
Wiadomość

Jak Wiez moze promowac tego czlowieka? Pełnego zła! Kipiacego wrecz zlem! Obronca kasty sedziowskiej , układów sedziów z prlu! Wychwalajacy Panią Lempart! Tą, która chce nieograniczonego zabijania dzieci ,w obronie których Pan Bodnar nigdy nie stanął!! Nigdy nie skrytykował strajku kobiet ani Pani Lempart za mowę nienawiści! Za krzyki DYM W KOSCIOŁACH! To mowa nienawiści! I Pan Bodnar nie reagował na łamanie prawa!
Jak ten człoiek moze byc dziekanem Wydziału Prawa? Człowiek, który sam akceptował łamanie prawa, mowę nienawiści! Wspierajacy sędziow antypolaków, komunistycznych sędziów! Łamiacych prawo i Konstytucję , na ktorą sie ci sędziowie powoływali a sami ją łamali i łamią !
Guru Rzeplinski co mowił? Aby było , tak jak było!
Niezależne sądy! Sędziowie wychodzacy z biura PO! Rzepliński, Gersdorf , politycy PO. Nie było tak? Było!

Bardzo upolityczniony wykład. Nie odejmowałbym niczego, ale gdyby Autor choć jeden akapit poświęcił temu, na gruncie jakich porażek elit III RP mógł PiS na rzecz swoich zmian zmobilizować szerokie poparcie, lub przynajmniej zapewnić obojętność większości, to byłoby z wygłoszenia tego wykładu więcej pożytku.

Dlatego mnie zaskakuje promowanie p. Bodnara. Gdybym chociaż nie obserwowała jego wpisów na TT, komentowania rzeczywistości- do bólu jednooki był i jest. Człowiek, który nigdy nie powinien zajmować funkcji, którą pełnił. Teraz do poziomu wpisów na smiesznym natemat zszedł

Jednooki rzecznik, bardzo jednooki. Jednoznacznie politycznie zaangażowany (co urząd wyklucza), a przede wszystkim człowiek, który na wice gdy był rzecznikiem powołał teraz eurosposłankę od Biedronia p. Spurek. Uprawia pustosłowie.

Znakomity wykład. Bardzo na czasie. Organizacje pozarządowe stanowią ostatni bastion walki o praworządność i wymagają pomocy w postaci funduszy na działaność, przekazywania im dobrych technik działania i udzielania wparcia moralnego.

Jedno w tym tekście najbardziej mnie dziwi, to jest stałe powoływanie się na społeczeństwo obywatelskie i rzekome tępienie go przez nową władzę. Nie można czegoś niszczyć, co nigdy nie istniało. Przez 25 lat demokracji (neoliberalnej) w Polsce nie powstały nawet zalążki takiego społeczeństwa. Przykre, ale taka prawda.