rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Wolność ambony, wolność Facebooka

Obrady Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze 3 maja 2021. Fot. Episkopat.pl

Czy episkopat ograniczy duchownym aktywność w mediach społecznościowych? To będzie samobójcze dla Kościoła, uważa Monika Białkowska. Kto miałby to kontrolować? – pyta ks. Andrzej Draguła.

Biskupi chcą unormować aktywność księży w internecie. Dowiadujemy się o tym z komunikatu wydanego po spotkaniu Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski, która 3 maja obradowała na Jasnej Górze. Biskupów niepokoją „zwłaszcza pewne publiczne wypowiedzi nie zawsze w pełni zgodne z nauką Kościoła” – jak mówi enigmatyczny komunikat.

Z mojej obserwacji wynika, że w Polsce nie ma wypowiedzi o wątpliwej poprawności doktrynalnej, jeśli chodzi o depozyt wiary

ks. Andrzej Draguła

Udostępnij tekst

Dlatego Rada Stała KEP zaproponowała rewizję i aktualizację obowiązujących „Norm Konferencji Episkopatu Polski dotyczących występowania duchownych i osób zakonnych oraz przekazywania nauki chrześcijańskiej w audycjach radiowych i telewizyjnych”. Powołała do tego specjalny zespół ekspertów, którego zadaniem będzie przygotowanie uaktualnionej wersji norm.

Do samej Rady Stałej należą abp Stanisław Budzik, bp Andrzej Czaja, abp Andrzej Dzięga, bp Wiesław Florczyk, abp Stanisław Gądecki, abp Marek Jędraszewski, abp Józef Kupny, bp Artur Miziński, kard. Kazimierz Nycz (3 maja nieobecny z powodu rekonwalescencji po chorobie), abp Wojciech Polak, abp Grzegorz Ryś, abp Wiktor Skworc i bp Piotr Turzyński.

Napięcia i uciszanie

O jakie wypowiedzi „nie zawsze w pełni zgodne z nauką Kościoła” może chodzić biskupom?

– Nie mam pojęcia. Z mojej obserwacji wynika, że w Polsce nie ma wypowiedzi o wątpliwej poprawności doktrynalnej, jeśli chodzi o depozyt wiary – mówi nam ks. Andrzej Draguła, teolog, autor wydanej ostatnio książki „Kościół na rynku. Eseje pastoralne”, aktywny na Facebooku. – Napięcia rodzą się raczej w przypadku zagadnień etycznych, ewentualnie dyscypliny Kościoła czy oceny działania poszczególnych osób – dodaje.

Zdaniem ks. Draguły, „istnieje coś takiego jak mit jednomyślności w Kościele”. – Należy jednak odróżnić to, co należy do ścisłego depozytu wiary będącego wyznacznikiem ortodoksji oraz to, co należy do obszaru choćby badań teologicznych – tłumaczy.

– W Kościele jest wiele prawd ostatecznie niezdefiniowanych. Jest hierarchia prawd, a więc także hierarchia wolności – kontynuuje teolog. – Istnieje także wielość rozwiązań praktycznych czy też szczegółowych ocen postępowania. Wszyscy mamy z tym problem, równając nauczanie papieża „z okna” z nauczaniem „z katedry”. Inna jest wolność ambony, inna katedry akademickiej, inna wypowiedzi w mediach społecznościowych – puentuje.

Chciałabym ufać, że nie chodzi absolutnie o uciszanie tych, którzy upominają się o świętość Kościoła i domagają się jego stanięcia w prawdzie, również wobec własnych win

Monika Białkowska

Udostępnij tekst

Monika Białkowska, teolog i dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, także nie wie, o które wypowiedzi chodzi biskupom z Rady Stałej KEP. – Chciałabym ufać, że o promowanie objawień, które nie są uznane przez Kościół, o fałszywych wizjonerów, o cały pandemiczny wylew fideizmu i absolutnie sprzecznej z rozumiem wiary. Wtedy owszem, jest to ważne: bo dziś naprawdę wielu ludzi ma przekonanie, że „tak uczy Kościół”, a idą za podawanymi im treściami, które nie mają nic wspólnego z Ewangelią ani Katechizmem Kościoła katolickiego – zaznacza Białkowska.

I dodaje: – Chciałabym także ufać, że nie chodzi o uciszanie tych, którzy upominają się o świętość Kościoła i domagają się jego stanięcia w prawdzie, również wobec własnych win.

Czego dotyczą istniejące normy?

Normy z 2004 roku zawierają 21 punktów. Precyzują między innymi, że „duchowni i członkowie instytutów zakonnych wypowiadający się w mediach winni cechować się wiernością nauce Ewangelii, rzetelną wiedzą, roztropnością i odpowiedzialnością za wypowiedziane słowo, troską o umiłowanie prawdy i owocny przekaz ewangelicznego orędzia. Jeśli nie są w danej dziedzinie wystarczająco kompetentni, powinni zrezygnować z występowania w mediach, zwłaszcza w kwestiach trudnych i kontrowersyjnych”.

„Wypowiadając się w sprawach nauki katolickiej lub obyczajów – jak czytamy dalej – duchowni i zakonnicy winni pamiętać, że są powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii. Dlatego zobowiązani są do wiernego przekazu katolickiej nauki, zgodnie z doktryną głoszoną przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Powinni również respektować zdanie Konferencji Episkopatu w kwestiach, które były przedmiotem jej oficjalnego stanowiska”; „nikt nie ma prawa przemawiać w imieniu Kościoła ani sugerować, że jest jego rzecznikiem, jeżeli nie został do tego zgodnie z prawem upoważniony”.

Ponadto „do podjęcia przez duchownego lub osobę zakonną stałej współpracy z rozgłośnią radiową lub stacją telewizyjną wymagana jest zgoda własnego ordynariusza”.

Zgoda na publikację posta? To nierealne

W ostatnich latach coraz więcej duchownych jest aktywnych w internecie. Część z nich, jak o. Adam Szustak, prowadzi własne kanały na YouTubie i działania fundraisingowe na Patronite; część, jak o. Maciej Biskup, o. Grzegorz Kramer, ks. Andrzej Luter, o. Dariusz Piórkowski, ks. Bartosz Rajewski, ks. Kazimierz Sowa czy ks. Grzegorz Strzelczyk, swobodnie porusza się na Facebooku. W ubiegłym roku powstało na nim konto ks. Adama Bonieckiego.

W poniedziałkowym komunikacie Rada Stała KEP zauważa, że „od czasu uchwalenia norm w 2004 roku w przestrzeni medialnej zaszły bardzo duże zmiany, dotyczące głównie mediów internetowych i platform społecznościowych”. Rzecznik episkopatu ks. Leszek Gęsiak tłumaczy Katolickiej Agencji Informacyjnej, że aktualizacja norm, która będzie uwzględniała media społecznościowe, „wydaje się rzeczą bardzo właściwą”.

Tylko czy aktywność księży w sieci da się w ogóle uregulować? Ks. Draguła w to wątpi: – To dziś pewna przyjęta forma obecności publicznej oraz działalności duszpasterskiej. Nie da się wprowadzić norm zobowiązujących na przykład do uzyskiwania uprzedniej zgody na jakiś post. To wbrew logice mediów społecznościowych. Poza tym, kto to miałby takiej zgody udzielać?

– Owszem – zwraca uwagę ks. Draguła – powinna istnieć jakaś netykieta w mediach społecznościowych, także w odniesieniu do działania Kościoła, ale to bardziej kwestia wyczucia niż norm. Do tego epidemia sprawiła, że media elektroniczne zostały „uwolnione”. Nie ma praktycznej możliwości kontrolować na przykład wszystkich księży głoszących homilię podczas Mszy św. transmitowanych na Facebooku czy YouTubie.

Świadectwa życia zadekretować się nie da

Podobnie uważa Białkowska. – Nie mam wątpliwości, że aktualizacja norm to próba zapanowania przez biskupów nad przestrzenią mediów społecznościowych, która wtedy, w 2004 r., była nieznana. Mam wrażenie, że to się nie uda – podkreśla dziennikarka.

– Powiedzieć dziś duchownemu: „nie będziesz korzystał z FB”, to jakby powiedzieć: „nie będziesz wychodził na ulicę i rozmawiał z panią w sklepie” – mówi Białkowska. Jej zdaniem „ksiądz ma prawo do swoich opinii. I źle by było, gdyby ktoś próbował wtłoczyć ich tu w jakieś ramy. Owszem, każda obecność chrześcijanina w życiu publicznym jest świadectwem – ale nie każda jest nauczaniem”.

– Kościół instytucjonalny ma prawo i obowiązek czuwać nad tym, kto i czego naucza w jego imieniu. Tu kontrola jest konieczna, żeby nikt nie zwiódł ludzi. Ale świadectwa życia nie da się zadekretować. I nie da się nikogo upilnować, żeby to świadectwo dawał: czy przy uprawianiu pomidorów, czy przy rozmowach z kotem, czy przy dobrym filmie z winem – dodaje.

Jak dobrze nazwać i odróżnić w normach nauczanie w imieniu Kościoła od dawania osobistego świadectwa? Białkowska nie ma na to prostej odpowiedzi, ale uważa, że to powinno być clou.

Jej zdaniem kluczową rolę w zmianach odegrają powołani przez biskupów eksperci (podobnie jak było w przypadku kościelnej refleksji o duszpasterstwie w czasie pandemii, o czym Białkowska pisała na Więź.pl tutaj). Wyjaśnia, że na początku bieżącego roku w opracowaniu „Duszpasterstwo w czasie pandemii” episkopat przywołał „eksperckie” głosy autorów, którzy nie funkcjonują w świecie mediów społecznościowych. Nie znają się na nich, nie rozumieją, nie mają nawet założonych kont.

– Dziś oparcie się na takich „opiniach” może wyrządzić wielką krzywdę księżom, którzy w przestrzeni mediów elektronicznych robią naprawdę masę dobrej roboty – mówi dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”. – Samobójcze dla Kościoła byłoby powstrzymywanie księży przed tym, by wchodzili do sieci. To dziś największy współczesny areopag – dodaje.

Jej zdaniem księża wtedy „zupełnie stracą kontakt z ludźmi, którzy nie tylko słuchają w ławkach, ale mają odwagę i możliwość pytać, stawiać zarzuty, dopominać się doprecyzowania pojęć. W zasadzie nie wiem, czy można zrobić dla Kościoła w Polsce dziś coś gorszego i bardziej destrukcyjnego, niż zamknąć usta facebookowym księżom…” – uważa publicystka.

Ks. Draguła: – Media społecznościowe stanowią tzw. trzecie miejsce, sferę pośrednią między przestrzenią prywatną a publiczną. Ta świadomość jest potrzebna zarówno duchownym-właścicielom profilu, jak i ich znajomym, którzy na ten profil wchodzą. Wydaje mi się jednak, że obie strony intuicyjnie wyczuwają, gdzie są wypowiedzi quasi-oficjalne (fragmenty kazań, komentarze do jakiegoś zagadnienia, stanowiska), a gdzie impresje prywatne. Zależeć to będzie zarówno od tematyki, jak i od formy wypowiedzi. Często są to świadome prowokacje intelektualne, które mają pobudzić do myślenia, stąd często można im postawić zarzut balansowania na granicy ortodoksji czy posłuszeństwa. Tak czy inaczej, obecność ta domaga się dużej odpowiedzialności za słowo ze względu na szeroki zasięg oddziaływania. Trzeba umieć przewidywać nie tyle konsekwencje, co skutki.

Zakazy w praktyce

W normach z 2004 roku czytamy, że „w uzasadnionych i poszczególnych przypadkach ordynariusz może zabronić wypowiadania się w mediach lub zastosować inne sankcje przewidziane przez prawo” (Kodeks Prawa Kanonicznego mówi o „sprawiedliwej karze”, ale nie precyzuje jej rodzaju). Zasada ta dotyczy także zakonników, tylko że w ich przypadku karzącym jest nie biskup, a przełożony. W ostatnich latach doświadczyli tego choćby ks. Boniecki MIC i o. Kramer SJ.

W listopadzie 2011 roku ówczesny prowincjał marianów ks. Paweł Naumowicz wydał księdzu Bonieckiemu zakaz wypowiedzi medialnych poza „Tygodnikiem Powszechnym”. Pod koniec lipca 2017 roku nowy prowincjał ks. Tomasz Nowaczek cofnął zakaz, a już po kilku miesiącach marianin został upomniany. Powodem były jego wypowiedzi, które – zdaniem zakonnych zwierzchników – „stają się źródłem kolejnych rozdarć i moralnych niepewności wśród wiernych Kościoła katolickiego”. 14 listopada 2017 roku ks. Boniecki wygłosił homilię na pogrzebie Piotra Szczęsnego, który dokonał aktu samospalenia przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Cztery dni później prowincjał przywrócił mu zakaz wypowiedzi poza macierzystą redakcją, który obowiązuje do dziś.

Natomiast o. Kramer w styczniu 2020 roku dostał zakaz publicznego wypowiadania się oraz polecenie zlikwidowania kont w mediach społecznościowych. Bezpośrednią przyczyną był jego wpis na Twitterze odnoszący się do kontrowersyjnej książki podpisanej przez kard. Roberta Saraha i papieża emeryta Benedykta XVI: „Miał milczeć, a póki co, teraz zaczyna mówić. Jednak chyba lepiej, aby papieże umierali”; swój wpis o. Kramer szybko jednak usunął, a na własnej stronie grzegorzkramer.pl opublikował wyjaśnienia i przeprosił.

Prowincjał jezuitów odwołał zakaz po kilku miesiącach. „Decyzja ta została podjęta, mając na względzie przyjęcie i przeżywanie zakazu przez o. Grzegorza w duchu posłuszeństwa oraz ufając, że ten czas pomógł mu w nabraniu większej roztropności” – czytaliśmy w komunikacie kurii jezuitów.

Wesprzyj Więź

Rzecznik episkopatu ks. Leszek Gęsiak zdradza Katolickiej Agencji Informacyjnej, że biskupi „co jakiś czas otrzymywali sygnały o wypowiedziach duchownych, które budziły pewne wątpliwości od strony ich zgodności z nauką Kościoła”. Dlatego, zdaniem rzecznika, nadszedł czas, by „zrewidować obowiązujące normy”. O tym, kogo i dlaczego obejmą nowe rozwiązania, dowiemy się jednak dopiero w praktyce.

Przeczytaj też: Kościół, który nie musi się martwić o swój byt, nie martwi się też o swoich wiernych

DJ

Podziel się

12
3
Wiadomość

Ks. Isakowicz : ” To zapowiedź cenzury. “Cudotwórcy” z Afryki będą mogli opowiadać o “wskrzeszeniu umarłych”, ale jak polski duchowny poruszy temat #lustracja #homolobby #pedofilia czy sojuszu ołtarza z tronem, to knebel. Inna sprawa, że cenzura to objaw słabości władzy .”

Pozdrawiam ks. Grzegorza Kramera.

Problem w tym, że to właśnie o Kramer głosi poglądy sprzeczne z Katechizmem min o powszechnym zbawieniu. Usuwa wszystkie nieprzychylne komentarze jeśli ktoś choć trochę pozwoli się z nim nie zgodzić i banuje czego doświadczyłem osobiście. A ostatnio chwalił się ze zbanował wielu księży, którzy zwracali mu uwagę, że głosi poglądy sprzeczne z KKK.

W radzie stałej EP jest abp. Dziega , ten, który przez 11 lat wspierał zmarlego Dymera i go awansował ! Tego Dymera , ktory wykorzystywal chlopców w ognisku br. Alberta w lasku arkonskim w Szczecinie. I za to KUL nagrodził abp. Dzięgę! I to nie tylko o zmarlego Dymera chodzi a o wielu innych! Od 11 lat z zadną osobą wykorzystaną w diecezji szczecinskokamienskiej abp. Dziega się nie spotkał ! Dwa lata temu powołał komisję do zbadania tych wydarzeń ale przez dwa lata !! ta komisja z nikim się nie spotkała.

KEP powinien już dawno temu zastosować owe procedury, następnie posłuchać sam te kazania, które z ambony się głosi , jakie bzdury się wygaduje i jakie małe herezje się podaje na gruncie wielu parafii już dziesiątki lat. Media społecznościowe to dla biskupów nadal ziemia nieznana, niewłasna a i tym niebezpieczna. Mało który również zachowuje się normalnie, naturalnie,jak człowiek, większość jak półbogowie, panowie w pałacach biskupich, z tą intonacją w słowie tak nienaturalną, ubogiego sługi nie czujesz. Szkoda…

Nie jest tajemnicą, że zdarzają się księża w mediach społecznościowych dający antyświadectwo. Inaczej prezentują się na ambonie i parafii a w mediach społecznościowych zrzucają maskę i są drapieżnymi egocentrykami. Ostatnie wybryki choćby ks.Mądla-jezuity czy ks.Lemańskiego. Ich zachowanie w mediach społecznościowych jest sprzeczne z dotychczasowymi przepisami. Zatem słabością jest przyzwolenie i tolerancja na taką działalność. A z kolei kto ma je egzekwować Co z tego, że będą precyzyjne zasady jak nikt z nich nie będzie rozliczał. Bo niby kto ma monitorować internet i “prowadzić czarną listę”.. ? W innych dziedzinach jest podobnie, np. liturgii. Co z tego, że są przepisy jak i tak, każdy robi jak chce.. .

Mój ulubiony ksiądz z Twittera to ten z parafii w Chojnicach. Za każdym razem kiedy myślę o tym, że może Kościół mógłby być i miejscem dla mnie (nawet gdzieś na marginesie), odświeżam sobie jego wpisy i już jestem pewien, że nie chcę mieć z kościołem nic wspólnego. W imię dobra tego zapomnianego przez Boga kraju należy jak najbardziej popierać obecność kapłanów w mediach społecznościowych.

Mam wrażenie, że te cenzorskie pomysły to efekt krytyki stanowiska episkopatu w sprawie szczepień, w tym zwłaszcza popularnego o. Szustaka (który ocenił je jako zbędne i podsumował “szczepcie się”).
Samo stanowisko – cóż, przygotowali je prawnicy, ignorując wiedzę medyczną oraz chyba wszystko, co wiadomo z socjologii i marketingu. Pominęli , albo przynajmniej nie nadali właściwej wagi kwestii odpowiedzialności i troski o innych (szczepienie ma skutki dla otoczenia), a skupili się na roztrząsaniu teoretycznych aspektów produkcji szczepionek. Szkoda, że głos episkopatu na temat łamania zasad sanitarnych przy okazji urodzin Radia Maryja nie dał się słyszeć.

“Stanowisko Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski
dotyczące szczepionek”.
Wystarczyło przeczytać tytuł dokumentu, aby nie pisać: “Samo stanowisko – cóż, przygotowali je prawnicy, ignorując …”

Proszę nie pisać nieprawy. Stanowisko komisji bioetycznej KEP nie było w niezgodzie z wiedzą naukową, zresztą bardzo “płynną” w zakresie covid. Ws. produkcji niektórych szczepionej napisano prawdę. Nie zakazano używania tych szczepionek, gdy nie ma wyboru. Jedyne, co można temu stanowisku zarzuć, to brak fanatyzmu szczepionkowego, kultu szczepionek. Natomiast, tu zgoda, ogłoszenie stanowiska było nieprzygotowane, bo do głowy nikomu nie przyszło, że zostanie zaatakowane w złej wierze. Autorzy powinni to jednak przewidzieć na podstawie dotychczasowych doświadczeń.

Biskupi nie znają Polskiej Konstytucji!! Artykuł 53!
Art. 53. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. … Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.
To jest łamanie artykułu 53 Konstytucji Polski !!

Art. 54 – Wolność słowa. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Artykuł 54 Konstytucji mowi wyraznie iz cenzura prewencyjna srodków społecznego przekazu jest ZAKAZANA !
To co chcą zrobić biskupi to złamanie artykulu 54 Konstytucji !

Jeżeli podstawą oceny decyzji biskupów są standardy powszechnie obowiązujące w naszej kulturze, to jak najbardziej zakaz kierownictwa udzielania wypowiedzi przez funkcyjnych członków tej organizacji na jej temat jest formalnie zasadny. W kilku umowach o pracę lub kontraktach miałem taki zakaz wpisany i nikt nie krzyczy o naruszaniu wolności słowa przez taką częstą praktykę. Inna sprawa, czy to jest długofalowo korzystne dla organizacji, jaką jest Kościół. Po drugie, czy Kościół chce sam siebie redukować do jednego z wielu podmiotów funkcjonujących docześnie. Raczej nie. Ale o naruszaniu wolności wg. standardów Zachodu mowy tu być nie może.