Zima 2024, nr 4

Zamów

Cztery pytania do rektora KUL

ks. Mirosław Kalinowski, rektor KUL. Warszawa, wrzesień 2020. Fot. Tomasz Koryszko / KUL

Czy władze KUL – aby oddalić podejrzenia o swoisty nepotyzm – nie powinny wystąpić do ministra edukacji i nauki o korektę decyzji dotyczących wykazu naukowych czasopism punktowanych?

W związku z kilkoma wydarzeniami minionego tygodnia dotyczącymi Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego poprosiłem trzy dni temu rektora tej uczelni, ks. prof. dr hab. Mirosława Kalinowskiego, o bieżący komentarz i odpowiedź na kilka pytań. Zaznaczyłem, o jakich tematach chciałbym rozmawiać. Spytałem, czy możliwa będzie rozmowa z księdzem rektorem.

Jedyną reakcją, jakiej się doczekałem, jest fakt, że ks. Kalinowski skasował swoje konto w portalu społecznościowym, na którym kilkanaście tygodni temu, tuż po objęciu funkcji, z radością przyjął mnie do grona znajomych. Teraz nie można już do niego bezpośrednio pisać. Rzeczywiście takie podejście bardzo upraszcza życie…

Pytania wysłałem pocztą elektroniczną. Ponieważ jednak dotyczą one spraw ważnych i pilnych, a omawianych publicznie, postanowiłem postawić je również publicznie. Oto one:

1. Minister Przemysław Czarnek, będący profesorem KUL, przyznał kilku czasopismom związanym z KUL zaskakująco wysokie pozycje w rankingu naukowych czasopism punktowanych (także tym, w których sam publikował). Czy taka sytuacja to powód do radości czy raczej zmartwień dla rektora uczelni?

Czy w tej sytuacji – aby oddalić podejrzenia o swoisty nepotyzm – władze KUL nie powinny wystąpić do ministra edukacji i nauki o korektę tej decyzji? Przywołam w tym kontekście ważny fragment z Konstytucji o Kościele w świecie współczesnym. II Sobór Watykański stwierdził, że Kościół „nie pokłada swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa”.

Czy analogicznie KUL – w trosce o szczerość swego świadectwa – nie powinien zrezygnować z przywilejów ofiarowanych mu przez władzę państwową i wyrzec się korzystania z pewnych praw, nawet legalnie nabytych?

2. Ks. dr hab. Alfred Marek Wierzbicki otrzymał w ubiegłym tygodniu prestiżową Nagrodę Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich „za wagę i odwagę postawy i słowa w nauczaniu, w publicystyce, w poezji – i w życiu”. Podczas ceremonii wręczenia nagrody często wspominano Katolicki Uniwersytet Lubelski jako macierzystą uczelnię laureata (m.in. w mojej laudacji). Wydarzenie odbiło się głośnym echem w mediach różnych nurtów polskiego życia publicznego. Obszerną depeszę na temat wręczenia nagrody zamieściła Katolicka Agencja Informacyjna. Informowało o niej także Polskie Radio.

Dlaczego zatem na stronie internetowej KUL nie ma informacji o tym wydarzeniu? Czy to prawda, że decyzja o pominięciu na stronie KUL informacji o nagrodzie dla ks. Wierzbickiego zapadła w najwyższym kierownictwie uczelni?

3. W ubiegłym tygodniu ogłoszono likwidację Uniwersytetu Otwartego KUL. Celem tej placówki było otwieranie uczelni na szerokie grono odbiorców, poczynając od małych dzieci aż po osoby w wieku dojrzałym. Jakie są powody tej decyzji?

4. W ostatni czwartek abp Andrzej Dzięga odwołał – oskarżanego od ponad ćwierć wieku o wykorzystywanie seksualne osób małoletnich, a wciąż nietykalnego i dotychczas hołubionego przez siebie (a zmarłego wczoraj) – ks. Andrzeja Dymera z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II. Sprawa również ma związek z KUL-em, nie tyle ze względu na abp. Dzięgę, który przez wiele lat był wykładowcą lubelskiej uczelni, ile z racji faktu, że obrońcą ks. Dymera jest aktualny prorektor KUL, ks. prof. dr hab. Mirosław Sitarz.

Pisząc cykl reporterski „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”, kilkakrotnie zwracałem się do ks. Sitarza – jako obrońcy oskarżonego i cenionego prawnika kanonisty – z prośbą o rozmowę na temat przyczyn przewlekłości procesu ks. Dymera i fachowy komentarz do tej kwestii. Prosiłem go również o pomoc w nawiązaniu kontaktu z ks. Andrzejem Dymerem. Niestety wszystkie moje prośby pozostały bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

Wesprzyj Więź

Jako człowiek, któremu dobro Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego leży na sercu, obawiam się, że fakt, iż prorektor KUL – odpowiedzialny m.in. za misję uniwersytetu – uchyla się od odpowiedzi w sprawie mocno obecnie poruszającej opinię publiczną, może źle wpływać na wizerunek uczelni. Chciałbym więc spytać: czy mógłby Ksiądz Rektor skutecznie wpłynąć na swojego zastępcę, aby zechciał ze mną w tej sprawie porozmawiać?

W porozumieniu z rzecznik prasową KUL Moniką Stojowską ustaliliśmy, że rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego udzieli wkrótce pisemnej odpowiedzi na pytania Zbigniewa Nosowskiego (18.02.2021)

Przeczytaj także: Ks. Andrzej Dymer: wyrok trzeciej instancji

Podziel się

38
8
Wiadomość

Obawiam się, że nie zechce. Im już nie zależy. I pomyśleć, że za PRL-u taca na KUL zbierana bodajże w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, wysypywała się z koszyka. Zmarnowali wszystko, co było do zmarnowania, a wstyd przynieśli i przynoszą tym, którzy jako “gwiaździsty dyjament” tkwią w tym popiele. “Czy popiół tylko zostanie i zamęt/Co idzie w przepaść z burzą”. To nie jest pytanie tylko Norwida, to nie jest tylko pytanie do KUL-u. Czy to będzie “rozpacz pokonana”? Każdy z nas chce wierzyć, że tak. Amen!

KUL powinien wyrzec się wszystkiego z wyjątkiem tego dziedzińca, na którym stoi obecnie pomnik papieża i kardynała Wyszyńskiego. Z kolei ten monument powinien zostać usunięty, a w jego miejsce postawiony pomnik ks. Alfreda Wierzbickiego z nagrodą penclubu. Dziedziniec powinien zostać przykryty wiatą i przemieniony na obóz reedukacyjny, w którym rektor i jego współpracownicy uczyliby się uległości wobec red. Nosowskiego oraz szacunku do ks. Wierzbickiego. Tak powinno być. Niestety nie żyjemy w najdoskonalszym ze światów.

Co do czwartego pytania to zwracam Panu uwagę że ksiądz Sitarz jako obrońca księdza Dymera nie mógł komentować przewlekłości toczącego się przed sądem postępowania w sprawie swojego “klienta”.Nie mial tez żadnego obowiązku aby rozmawiać z przedstawicielem medium o sprawie w której występował jako obrońca. Ksiadz Sitarz podejmując się obrony ks.Dymera zobligował się tym samym działać wyłącznie na korzyść ( doczesną nie eschatologiczną) oskarżonego.

Powinien Pana zatrudnić jako swojego rzecznika. Wtedy już kilka miesięcy temu napisałbym, że ks. Sitarz odpowiedział mi, że nie może mi udzielić odpowiedzi z takich a takich powodów.
Niestety, nie odpowiedział również na moją prośbę o pomoc w nawiązaniu kontaktu z ks. Andrzejem Dymerem.

No cóż, czyści z nieczystymi nie chcą rozmawiać by nie stracić swojej czystości, by nikt nie mógł im zarzucić że rozmawiają z heretykami, masonami, wrogami….
Albo wiedzą, że nie mają racji i żadnych rozumnych argumentów.
Polska rozmowa polegająca w najlepszym przypadku na wrogim milczeniu.

Ja też podzielam wątpliwości co do czwartego zagadnienia, chociaż odpowiedź powinna być udzielona, nawet odmowna. Wydaje mi się, że powinno być ono sformułowane inaczej – czy osobie reprezentującej KUL wolno podejmować się zadań pozwalających wiązać uczelnię ze sprawami, od których powinna trzymać się z daleka.

Tu akurat nie miałbym specjalnych pretensji. Adwokat jest po to by być obrońcą. Taki zawód. Polscy obrońcy bronili prawdziwych zbrodniarzy np. hitlerowskich i raczej nie miano do nich o to pretensji.
Problemem jest nieumiejętność sformułowania spokojnej, merytorycznej odpowiedzi, nawet odmownej. A ta przecież istnieje i nie jest trudna do wymyślenia. Lęk zwyciężą wszystko. Jak odpowiem, to co na moją odpowiedź powiedzą inni? Że wchodzę w układy z szatanem?
Niestety, to milczenie doskonale obrazuje kryzys w którym tkwią ludzie oficjalnego Kościoła. Nie umieją mówić, boją się argumentować, najchętniej zaszyli by się w Swojej norce wyłącznie z Naszymi.
Zamykanie się, zamykanie się, zamykanie się… Lepiej się zamknąć niż wziąć na siebie ryzyko rozmowy z Innym. Tak jakby filozofia Spotkania, Dialogu, Twarzy nie była najpiękniejszym elementem dorobku myśli chrześcijańskiej XX wieku. W tym myśli Tischnera, Jana Pawła II.

Kolejny dowód na kryzys, z którego nie widać żadnego wyjścia…..

Za kogo się pan uważa, żeby żądać odpowiedzi na pytania zawierające chamskie presupozycje? Na chamskie pytania należy się chamska odpowiedź, ale kulturalni ludzie nie zwykli takich udzielać. Ot co.

Drogi Panie Waclawie, choc Pana komentarz skierowany jest do p. redaktora Nosowskiego, pozwole sobie na mala osobista uwage. Pytania p. redaktora nie zawieraja moim zdaniem zadnych “chamskich presupozycji”(Mozliwe, ze zle rozumiem przymiotnik “chamski”). Prawdopodobnie inaczej pojmujemy “kulturalnych ludzi”. Od tych ostatnich oczekuje odpowiedzi, a nie milczenia. Panu redaktorowi Nosowskiemu z serca dziekuje za jego wspaniala, choc jakze ciezka i niewdzieczna, prace nad oczyszczaniem Kosciola i przywracaniem mu wiarygodnosci. To dzieki takim ludziom jak on pozostaje jeszcze w Kosciele. Dziekuje z serca!

Ja chyba już jestem poza Kościołem. Chociaz za wierzącego jak najbardziej się uważam. Praktykującego (wiarę bardziej niż religię) chyba też. Tacy ludzie jak papież Franciszek, oraz red. Nosowski pozwalają jeszcze mieć nadzieję, że może wrócimy jeszcze do normalności. “Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” – genialne, choć bardzo gorzkie.

Nie móglby mnie zatrudnić jako rzecznika bo jestem sędzią i lubie to co robię . Pan jako wieloletni dziennikarz ,a więc “znawca wszystkiego” powinien wiedzieć że obrońcy nie pyta się o kulisy sprawy w której on występuje. Nie dziwie się też księdzu prorektorowi ze odradził swojemu ” klientowi” kontakt z prasą. To takie adwokackie ABC

Ja też lubię to, co robię. I zdecydowanie nie uważam się za znawcę wszystkiego. O czym wielokrotnie czytelników informowałem.
Być może Pan rzadziej czyta prasę, ale ja często widzę obrońców wypowiadających się publicznie w sprawach, w których występują.
A odmowa kontaktu ze strony ks. Dymera (pisałem, że próbowałem nawiązać kontakt przez obrońców w procesie kanonicznym, przez jego adwokatów z sądów państwowych, przez kurię, przez trybunał itd.) mnie dziwi, skoro on sam prosił – dla podkreślenia swojej niewinności – aby w publikacjach posługiwano się jego pełnym nazwiskiem. I skoro tak głęboko był przekonany (cytowałem wypowiedzi) o swojej niewinności.

Zamiast telewizji i gazet polecam Panu lekturę Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej zwłaszcza paragrafu 18 pkt.3 ,pozwoli to Panu zrozumieć co wolno a czego nie wolno adwokatowi w kontaktach z mediami.Inna sprawa ze faktycznie jak słusznie Pan zauwazył wielu z nich tym Zbiorem niekoniecznie się przejmuje.No ale nie mozemy uznawać za normy zachowan nieetycznych . Co do odmowy kontaktu z mediami ks.Dymera to mial do tego prawo i nie sposób mu robić z tego powodu zarzutu. Podobnie jak i jego obrońcy oraz KUL-owi. Jeżeli komuś w tej sprawie można coś zarzucić to sądom koscielnym iz pracowały (?) jak pracowały i odmawiają upublicznienia wyroku jaki wydano w sprawie ks.Dymera

Oj, zdecydowanie nie tylko sądom kościelnym można tu coś zarzucić! A samemu Dymerowi też zarzucam bynajmniej nie to, że nie chciał ze mną rozmawiać. Wyżej napisałem, że to było dziwne, bo niespójne z jego innymi deklaracjami publicznymi.

Panie sędzio! Dlaczego wykorzystuje Pan tylko pierwszą część zdania z par.18, pkt 3? Proszę doczytać część drugą. Jest to zdanie złożone, w którym spójnik ma bardzo ważne znaczenie. I kiedy Pan odnajdzie ten spójnik to proszę jeszcze raz przeanalizować swoje wpisy.

Mam wrażenie, że znaczna część hierachów nie zauważyła albo zauważyć nie chce, że czasy i obyczaje już nie są dwudziestowieczne. Nie ma już społecznych hierarchii – wójt, proboszcz, nauczyciel. Posiadających przewagę powagi, rangi i znaczenia z założenia. Władze wybiera się w sposób otwarty, nauczyciel cokolwiek się zdewartościował. Tylko proboszcz i biskup dalej próbują udawać, że nic się nie zmieniło. I nadal z założenia są… najważniejsi, nieomylni i nietykalni.
Tylko że to nie tylko ich nieszczęście, to nieszczęście społeczności Kościoła, skazanej na niereformowalnych pasterzy.
Dla których paradygmatem i żelaznym sposobem wpływania na wiernych jest cytowanie Jana Pawła II. Tak zwane janiepawlenie