Sposób wyjaśnienia odejścia biskupa Janiaka pokazuje, że Kościół uczy się wreszcie – powoli, ale jednak – wprowadzać w życie zasadę rozliczalności hierarchów.
Trzeba by kompletnie nie mieć kontaktu z rzeczywistością, aby uwierzyć, że ogłoszona dziś rezygnacja ks. Edwarda Janiaka z urzędu biskupa kaliskiego to wyraz jego dobrej nieprzymuszonej woli. Nie ulega wątpliwości, że hierarcha został postawiony przed wyborem: albo sam ogłosi rezygnację, albo zostanie z hukiem odwołany. Wybrał wariant mniej kompromitujący dla siebie.
Co jednak oznacza jego dzisiejsza decyzja dla Kościoła? Przede wszystkim bardzo ważne jest, że nie potwierdziły się wczorajsze przypuszczenia o tym, że emeryt będzie mógł spokojnie zamieszkać na terenie diecezji, w Ostrowie Wielkopolskim. Taki wariant oznaczałby powtarzanie błędów popełnionych w przypadku abp. Juliusza Paetza 18 lat temu. Poważne zarzuty wobec hierarchy nie zostały publicznie wyjaśnione, skompromitowany biskup pozostał na terenie diecezji i nie otrzymał zakazu sprawowania posługi biskupiej. Efektem były wtedy narastające napięcia i podziały w archidiecezji poznańskiej.
Decyzja o zamknięciu seminarium oznacza, że w Watykanie zrozumiano, iż w diecezji kaliskiej trzeba uzdrowienia strukturalnego, a nie tylko personalnego
Tym razem jest inaczej. Co prawda, komunikat nie wskazuje przyczyn rezygnacji biskupa kaliskiego, ale towarzyszą mu bardzo ważne wyjaśnienia.
Bardzo istotną zmianą (choć to tylko jedno słowo w komunikacie) jest fakt, że od dzisiaj „arcybiskup Grzegorz Ryś zarządza diecezją kaliską jako administrator apostolski sede vacante”. Do tej pory był on administratorem apostolskim sede plena – bo formalnie, choć nie faktycznie, biskupem kaliskim pozostawał Edward Janiak (stolica biskupia była więc zajęta, a nie wakująca). Zmiana ta oznacza m.in., że na terenie diecezji kaliskiej od dziś księża powinni w liturgii wymieniać „naszego biskupa Grzegorza”.
Krótkie wyjaśnienia nuncjatury, opublikowane równocześnie z komunikatem, zawierają trzy bardzo ważne punkty. Warto je tu kolejno skomentować.
Najpierw czytamy: „W związku z prowadzonym postępowaniem w sprawie sygnalizowanych zaniedbań bp. Edwarda Janiaka odnośnie do oskarżeń o nadużycia seksualne niektórych duchownych diecezji kaliskiej, obowiązuje go nadal nakaz przebywania poza diecezją”. To zdanie mówi nam, że: a) postępowanie kanoniczne nie zostało jeszcze zakończone, b) zarzuty zostały wstępnie uznane za bardzo poważne, bo hierarchę nakłoniono do złożenia rezygnacji przed zakończeniem postępowania, c) papieskie zakazy nadal obowiązują – czyli że warto było ujawnić na łamach Więź.pl, iż bp Janiak zakazy te łamał.
W drugim punkcie wyjaśnień czytamy: „Abp Grzegorz Ryś, administrator apostolski, posiada władzę biskupa diecezjalnego, w tym wyłączną kompetencję dotyczącą oskarżeń o nadużycia seksualne niektórych duchownych diecezji kaliskiej, jak również troskę o ich ofiary”. Zdanie to podkreśla pełnię władzy administratora apostolskiego. Choć jego funkcja jest tymczasowa, to ma uprawnienia do podejmowania wszelkich decyzji personalnych i administracyjnych. Przywrócono mu też – o co prosił abp Ryś – kompetencje w sprawach wykorzystywania seksualnego, które pierwotnie przeniesione zostały do archidiecezji poznańskiej. To dowód zaufania, że obecnie w diecezji kaliskiej już nie będzie dochodziło do mataczenia wewnątrz struktur kościelnych.
Kluczowe jest jednak przesłanie trzeciego punktu wyjaśnień nuncjatury. „Ponadto, w wyniku zakończonej wizytacji apostolskiej w seminarium duchownym diecezji kaliskiej, Kongregacja ds. Duchowieństwa podjęła decyzję o czasowym zamknięciu tegoż seminarium. Wszyscy alumni wyższego seminarium duchownego w Kaliszu ‒ obecni i przyjęci w przyszłości ‒ swoją formację będą odbywali odtąd w seminarium duchownym w Poznaniu”.
Decyzja o zamknięciu seminarium oznacza, że w Watykanie zrozumiano, iż w diecezji kaliskiej nie wystarczą zmiany personalne, lecz trzeba reform strukturalnych. Wizytacji apostolskiej w kaliskim seminarium przewodniczył biskup pomocniczy poznański Damian Bryl. To jego konkluzją z wizytacji jest zatem przekonanie o konieczności uzdrowienia strukturalnego, a nie tylko personalnego. Taki wniosek oznacza odejście od polityki zagłaskiwania i bagatelizowania problemów na rzecz szczerego mierzenia się z nimi.
Decyzja o rozwiązaniu kaliskiego seminarium duchownego to przyznanie wreszcie racji byłemu rektorowi, ks. Piotrowi Górskiemu, a nie (byłemu od dzisiaj) biskupowi
Przypomnieć bowiem trzeba, że watykańskie badanie nieprawidłowości w działaniach bp. Janiaka trwa (a raczej: ciągnie się) nie od maja br., gdy hierarcha stał się bohaterem filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, lecz od lutego 2018 r., kiedy ówczesny rektor kaliskiego seminarium duchownego ks. Piotr Górski złożył w warszawskiej nuncjaturze skargę na działania swojego biskupa, zarzucając mu tolerowanie wśród księży wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i aktywnego homoseksualizmu.
Za swoje odważne działania ks. Górski żadnych kościelnych podziękowań nie otrzymał. Jednak dzisiejszą decyzję o rozwiązaniu seminarium duchownego, z którego musiał odejść na skutek mobbingu ze strony bp. Janiaka, trzeba uznać za przyznanie wreszcie racji właśnie byłemu rektorowi, a nie (byłemu od dzisiaj) biskupowi.
Bardzo ważne są też konsekwencje dzisiejszej decyzji dla osób molestowanych przez duchownych, nad którymi parasol ochronny roztaczał bp Edward Janiak. Po pojawieniu się wczoraj przypuszczeń o „dobrowolnej rezygnacji” biskupa kaliskiego rozmawiałem z kobietą wykorzystaną seksualnie przez księdza, który był bliskim współpracownikiem bp. Janiaka (prokuratura umorzyła w tej sprawie postępowanie, gdyż w świetle prawa państwowego nawet gwałt już się przedawnił; postępowanie kościelne jest w toku). Od niedawna diecezja pokrywa koszty terapii pani Katarzyny, absolutnie dla niej niezbędnej w celu odzyskania równowagi psychicznej. Kobieta była oburzona zapowiedzią spokojnego przejścia biskupa na emeryturę. „I co z tego, że mi płacą za terapię, skoro teraz nóż mi w serce wbili. To jest jeszcze gorszy cios” – usłyszałem.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć pani Katarzynie. Dziś już wiem. Mogę jej powiedzieć, że sposób wyjaśnienia odejścia biskupa Janiaka pokazuje, że Kościół uczy się wreszcie – powoli, ale jednak – wprowadzać w życie zasadę rozliczalności hierarchów sprawujących w nim najwyższą władzę. Watykańskie dwa komunikaty, zachowując dyplomatyczną dyskrecję, wyraźnie jednak mówią, na czym polega problem. Biskup Janiak odchodzi definitywnie i odchodzi w niesławie.
To dobra wiadomość. Do oczyszczenia przez prawdę i sprawiedliwość jeszcze długa droga – ale przynajmniej oficjalnie już na tę drogę wkroczyliśmy.
Przeczytaj też cykl reporterski Zbigniewa Nosowskiego „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej” (za ten cykl autor został właśnie nominowany do Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego)
Rzeczywiście, jak na Kościół to bardzo szybka nauka. Ostatecznie, przez ponad tysiąc lat biskupi byli (formalnie, bo faktycznie to różnie bywało) nierozliczalni, więc to rzeczywiście wielki postęp. Jakoś nie czuję podziwu. Może, gdyby to było dwieście, albo trzysta lat temu…
Sama rezygnacja jeszcze nic nie rozwiązuje.
Jeżeli biskup zostanie uznanym za winnego zaniedbań, MUSI być przez ukarany nawet jako emeryt. Jeżeli tak się nie stanie, to mamy farsę w stylu sprawy abp. Paetza i sianie zgorszenia.
Też mi kara rezygnacja i emeryturka. Pewnie jeszcze oszczędności ma zgromadzone z pieniędzy wiernych bo skoro takich rzeczy się dopuszczał to znaczy, że moralnie jest bardzo nisko ten człowiek.
Właśnie! Rezygnacja a nie usunięcie z urzędu!
A ha A ha ?????? A gdzie w tym wszystkim jest pannnnn???? Ziobroooo.??? I jego nieomylna prokuratura???
Zobaczymy sprawiedliwość jak świnia niebo. Jak zawsze
Robi się ciepło na sercu,bo budzi się nadzieja na powrót Kościoła do prawdziwego ,realnego chrześcijaństwa. Łączę gorące wyrazy wsparcia też dla arcybiskupa Grzegorza Rysie,aby starczyło Mu sił na uzdrawianie chorób,które przychodzi Mu leczyć.Obyśmy mogli znów regularnie słuchać Jego homilii, w czasie których ”serce pała” jak uczniom Jezusa w drodze do Emaus
Też mi kara rezygnacja i emeryturka. Pewnie jeszcze oszczędności ma zgromadzone z pieniędzy wiernych bo skoro takich rzeczy się dopuszczał to znaczy, że moralnie jest bardzo nisko ten człowiek.
” To jego konkluzją z wizytacji jest zatem przekonanie o konieczności uzdrowienia strukturalnego, a nie tylko personalnego. ”
Oby takie właśnie “czyszczenie” poszło też w innych miejscach, gdzie problem z tym, jak zachowywali się niektórzy kardynałowie/biskupi wobec zła.
Tylko dlaczego diecezja płaci? Czy diecezja ma jakieś własne fundusze, które od nas nie pochodzą? Biskup Janiak powinien płacić i gwałciciele.
Oczywiście, że ma: dotacje z UE, wsparcie od Państwa, działalność gospodarcza.
Ciekawe co w tej sytuacji stanie się z bp. Buzunem… nie zazdroszczę, ale gdyby miał odrobinę honoru to by się na zawsze zaszył w paulińskiej pustelni i podjął życie wielkiej pokuty i ekspiacji, ale czy jest do tego zdolny, skoro nie ma wcale kręgosłupa moralnego, co pokazał swymi działaniami przetrącając morale duchownych, by podpisywali list za Janiakiem
Ciekawe jak szybko mianowany będzie następca, który będzie musiał niejedną kupę mierzwy (ładnie mówiąc staropolszczyzną) posprzątać. W Gdańsku chętnych nadal brak….
Kiedyś mówiło się ze powołań biskupich – w przeciwieństwie do powołań kapłańskich – nigdy nie braknie.
Dziś zaczyna i tych brakować. Kryzys Kościoła w Polsce wszedł na wyższy poziom.
Jak wiele musi się zmienić by nic się nie zmieniło. Niewiele. Ciemny lud nigdy nie wymrze, jest ponadczasowy.
Warto wiedzieć, że NT wspomina o kapłaństwie tylko w odniesieniu do judaizmu. W religii założonej przez Jezusa z Nazaretu, nie istniała opłacana klasa duchownych.
Ukłony.
Jeżeli Kościół ma pozostać wiarygodny to należą się oficjalne przeprosiny dla ks. Górskiego, którego bp. Janiak niszczył i oczerniał. Byłby to wyraz zwykłej przyzwoitości, której niektórym hierarchom zabrakło.
Wymuszona dobrowolna rezygnacja, to wciąż dobrowolna rezygnacja. Na dziś to o wiele za mało.