rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Kompromitacja. Bp Janiak ujawnia mafijny sposób myślenia

Biskup Edward Janiak. Fot. BP KEP

Albo biskup Janiak mija się z prawdą i Stolica Apostolska powinna przenieść go na emeryturę. Albo biskup mówi prawdę i skompromitowana jest spora część episkopatu. To z kolei oznacza konieczność interwencji Watykanu na wzór Chile. Albo-albo.

Kompromitacja. Tak najkrócej określić można to, co napisał do biskupów bp Edward Janiak. Kompromitacja nie tylko siebie samego, ale także polskiego episkopatu, a także Kościoła hierarchicznego.

Co bowiem wynika z tego listu? Odpowiedź jest prosta. Albo biskup Janiak ostrożnie gospodaruje prawdą (a że może tak robić, wiemy z filmu „Zabawa w chowanego”), ale wtedy i tak sprawa musi być do końca wyjaśniona, bo inaczej kompromituje Kościół, albo biskupi w większości (szkoda, że nie podał nazwisk) „zatroszczyli się” o ofiary i „pomoc” im nie dlatego, że uważali to za ważne, potrzebne, że chcieli pójść drogą wyznaczoną przez Benedykta XVI i Franciszka, ale wyłącznie dlatego, by uniknąć „medialnych spekulacji” lub „porażki ks. abp. Wojciecha Polaka”. Ofiary, oczyszczenie nie miały dla większości znaczenia, liczyło się „dobre imię” i brak „kompromitacji”.

Te słowa, niestety, wyjaśniają, dlaczego mimo tak wielu deklaracji, w istocie tak niewiele zmienia się w sprawie ofiar. Otóż w deklaracje, które się pojawiają, w dokumenty, które są głosowane, w decyzje, które są podejmowane w tej sprawie, nieliczni naprawdę wierzą. Większość (jeśli wierzyć biskupowi Janiakowi) robi to, żeby media się odczepiły, a nie dlatego, że w skrzywdzonych widzi Chrystusa, czy choćby zwykłego bliźniego. Ofiarom, nawet w tym liście, poświęcono jedno zdanie, a „mojej osobie” biskupa kilka czy nawet kilkanaście.

Ten list zrobił w kwestii laicyzacji i odchodzenia ludzi od Kościoła o wiele więcej złego niż „Kler”. Pokazał on, że rzeczywistość – w pewnych miejscach – jest gorsza niż scenariusz filmu

Największą „zbrodnią” prymasa jest zaś to, że „uderzył” (czyli – uwaga – skierował sprawę do Stolicy Apostolskiej) w innego biskupa, a do tego spotkał się z nieodpowiednimi osobami (ciekawe, skąd ksiądz biskupa zna intencje i pobudki braci Sekielskich, o których „informuje” innych biskupów). Te słowa pokazują niestety korporacyjny (by nie użyć słowa „mafijny”) sposób myślenia księdza biskupa Janiaka o Kościele. Najważniejsze jest to, żeby nie wyszło, a najgorsze, co można zrobić, to ujawnić czy skrytykować swojego. To nie jest myślenie ani ewangeliczne, ani katolickie. Biskup prezentuje się w tym liście nie jako pasterz, ale jako członek kasty, który atakuje innego jej członka za to, że ten go skrytykował za to, że myśli i działa jak większość.

W pewnym sensie jestem wdzięczny biskupowi Janiakowi za ten list. Teraz bowiem MUSI zabrać głos episkopat. Albo jest bowiem tak, że biskup Janiak mija się z prawdą na temat owego posiedzenia Konferencji Episkopatu Polski i wtedy to musi być jasno powiedziane. W takiej sytuacji jednak wydaje się, że do akcji powinna natychmiast wkroczyć Stolica Apostolska i przenieść biskupa na emeryturę, bo publicznie się on skompromitował. Albo biskup mówi prawdę i wtedy skompromitowana jest spora część episkopatu, bowiem z wypowiedzi hierarchy wynika, że ma ona za nic ofiary seksualnego wykorzystywania przez księży i konieczność oczyszczenia Kościoła. To oznacza, dla odmiany, konieczność interwencji Stolicy Apostolskiej na wzór Chile. Albo-albo. Tertium non datur.

Episkopat MUSI odpowiedzieć na to pytanie (co rzecz jasna nie oznacza, że na nie odpowie, strategia udawania, że nic się nie stało, jest opracowana do perfekcji). Ten list – i za to też jestem wdzięczny – pokazuje również, jak myśli ksiądz biskup Janiak (i jakie myślenie przypisuje, liczę na to, że bezpodstawnie, innym biskupom). Ostatnie zdanie brzmi jak groźba: „nie będę milczał w sprawie bezpodstawnych oskarżeń”. Jednym słowem uważajcie, bo jak będziecie próbować cokolwiek zrobić, to będę mówił. A co gorsza postawione Wam zostaną inne zarzuty (co sugeruje wrzucenie do sprawy oskarżeń – skądinąd nie wyjaśnionych, a bardzo poważnych wobec dyrektora Caritas Polska). Jednym słowem – mentalność mafijna: siedźcie cicho, bo będę mówił, a i na was mogą znaleźć się haki.

W pewnym sensie jestem wdzięczny biskupowi Janiakowi za ten list. Teraz bowiem MUSI zabrać głos episkopat

Wesprzyj Więź

Tyle tylko, że siedzenie cicho już nic nie zmieni. Tej sprawy nie da się zakopać, a list biskupa Janiaka pokazuje po raz kolejny, że w tej sprawie nie wolno milczeć. Nie mogą milczeć świeccy, nie mogą milczeć kapłani, a dziennikarze nie mogą nie zajmować się tą sprawą. I warto powiedzieć jeszcze jedno: ten list zrobił w kwestii laicyzacji i odchodzenia ludzi od Kościoła o wiele więcej złego niż „Kler”. A wiecie dlaczego? Bo pokazał on, że rzeczywistość – w pewnych miejscach – jest gorsza niż scenariusz filmu.

Miłość do Kościoła wymaga w tej chwili reakcji, domagania się prawdy, rozliczenia winnych, odsunięcia skompromitowanych. Udawanie, że nic się nie stało, to nie tylko plucie w twarz ofiarom, ponowne biczowanie Chrystusa, ale też działanie na szkodę Kościoła, to przykładanie się do Jego samozniszczenia.

Tekst ukazał się dziś na Facebooku Autora.

Podziel się

Wiadomość

Episkopat już nas przyzwyczaił do okrągłych, banalnych słów, obecnych w tzw. listach pasterskich czy wypowiedziach poszczególnych hierarchów. Tyle tylko, że te słowa obecnie nic już nie znaczą, są zwyłym bełkotem, z którego nic nie wynika i z którego nic się nie narodzi. To pogrążanie polskiego Kościoła w oparach hipokryzji kościelnych hierarchów doprowadziło do obecnego stanu rzeczy. Z jednej strony pustoszejące kościoły, z drugiej radio-maryjna cepelia. Najważniejsze pytania, jakie sobie stawiam, jako Katolik, są takie: Czy to z czym mamy do czynienia nie jest zaprzeczeniem Ewangelii? Czy polscy hierarchowie są jeszcze ludźmi wierzącymi w Boga?