Lato 2024, nr 2

Zamów

Recenzje

Wojciech Stanisławski, „Twórczość” 2024, nr 5

Korespondencja Jerzego Giedroycia z Aleksandrem Bocheńskim (w świetnym opracowaniu Macieja Zakrzewskiego) jest tomem szczególnym. Niewykluczone, że w trzydzieści lat od chwili rozpoczęcia inicjatywy wydawania listów dotarliśmy do etapu, gdy więcej będzie podobnych zbiorów listów. Z jednej strony – z kilku –, czasem kilkunastoletnimi okresami nieciągłości, co do których nie będziemy mieć pewności, czy zaświadczają o luce w rzeczywistych kontaktach, czy tylko w zachowanej dokumentacji. Z drugiej – korespondencji skoncentrowanej wokół kilku tylko kwestii, ważnych, lecz z punktu widzenia całości przedsięwzięć „Kultury” i jej wagi – trzeciorzędnych, co czasem sprawia wręcz wrażenie, jakby dostojni korespondenci ulegali monomanii, kołując w ciągu kilku lat wokół jednej, konkretnej sprawy, którą dałoby się załatwić jednym telefonem czy, w dawniejszych latach, depeszą.

Wesprzyj Więź

Tak oczywiście nie jest, to ograniczanie się do kilku wybranych wątków może być świadectwem i ograniczeń cenzuralnych, i niemożności porozumienia się przez korespondentów w kwestiach naprawdę istotnych, i – zaryzykuję tę hipotezę – dowodem na potrzebę zaspokojenia funkcji fatycznej: lepiej pisać o drobiazgach, niż dopuścić do zerwania znajomości. Zarazem przyznać trzeba, że korespondencja Giedroycia i Bocheńskiego – wymieniana między Bukaresztem a Generalnym Gubernatorstwem w 1940, potem, począwszy od roku 1945, na osi Rzym–Warszawa, zanikające w latach 1951–1958 i, dotkliwiej jeszcze, 1961–1989 – jest mniej „całościowa” niż kanoniczne corpusy korespondencji z Miłoszem, Mieroszewskim, Osadczukiem czy (wydane dotychczas tylko w części) z Czapskim. Gros tej korespondencji stanowią, przynajmniej w późnych latach czterdziestych XX wieku, ze strony Aleksandra Bocheńskiego – starania o skompletowanie spuścizny po zmarłym bracie, legendarnym „wunderkindzie” Adolfe, ze strony Jerzego – usiłowania uzyskania pozostawionego w Warszawie księgozbioru i nawiązania współpracy w zakresie wymiany nowości wydawniczych z największymi oficynami Polski Ludowej. Oczywiście ten filtr jest w ogromnej mierze wymuszony przez coraz poważniejsze rygory polityczne nad Wisłą: próby bardziej całościowej rozmowy o rozbieżności taktyk politycznych czy możliwości ograniczonego współdziałania zostają przecięte przez Aleksandra Bocheńskiego listem z 24 lutego 1947 roku […].

Oczywiście nie znaczy to, że od zimy 1947 roku z korespondencji ostały się tylko wątki wspomnieniowe i bibliologiczne: niemało jest w tej korespondencji, szczególnie po stronie Giedroycia, szpilek […], morderczych opinii […], refleksji avant la lettre PR-owych […] czy wreszcie rozczulającego […] wyznania szczególnej odmiany tęsknoty za Krajem.

Cała recenzja dostępna tutaj.