Recenzje
Krzysztof Polechoński, „Nowe Książki” 2019, nr 5
Emigracyjne lata zarówno pisarza, jak i redaktora dokumentuje opracowany solidnie przez Macieja Urbanowskiego tom „Listów 1946–1962”. W porównaniu z dotychczas wydanymi tomami korespondencji Jerzego Giedroycia niniejszy, mimo że niespecjalnie obszerny (w sumie 147 przesyłek rozmaitej objętości – nie licząc wstępu i dodatków w końcowym aneksie 250 stron druku), zwraca uwagę ze względu na swój odrębny wyraz. W listach dochodzą do głosu z jednej strony charakter i osobowość Straszewicza, jego ujmująca skromność i bezpretensjonalność, jakiś rzadko spotykany u twórców brak megalomanii, a nieraz serdeczny ton, powodowany uczuciem wdzięczności, ale też zakłopotanie, że nie może sprostać pokładanym w nim nadziejom i oczekiwaniom; z drugiej literacka biegłość i stylistyczna swada, daleka jednak od próżnych popisów, a skłonna raczej do autoironii i łagodnego, dobrodusznego żartu.
(…)
Wydana korespondencja ma niebagatelny walor faktograficzny – w znaczący sposób uzupełnia wiedzę biograficzną: odsłania personalne koneksje, a zwłaszcza materialną i duchową sytuację pisarza, kulisy twórczości, zamiary i inspiracje, oceny i poglądy, sukcesy i porażki, w tym zmagania wygnańca z lenistwem oraz dojmującą niemocą twórczą. W tej korespondencji inny jawi się również Giedroyc, który – jak zwykle – pisze powściągliwie, z typowym dla siebie dystansem, ale dla Straszewicza najwidoczniej ma dużo sympatii, a zarazem zaufania, przeto powierza mu informacje, których innym i kiedy indziej pewnie by nie udzielił. Również dzięki temu epistolarny ton bywa tutaj swobodniejszy niż zazwyczaj (…).