Jesień 2024, nr 3

Zamów

Recenzje

Małgorzata Felicka, „Przegląd Powszechny” 2012, marzec

Książka „Z podniesionym czołem” jest spotkaniem ze skrajnym ubóstwem, niedolą – jak o tym stanie mówiła Simone Weil. Najistotniejsze w moim przekonaniu przesłanie tych wspomnień nie jest bezpośrednio wyrażone w słowach, lecz zostało zawarte w wydarzeniach i przemyśleniach opisywanych przez autorkę. W miarę czytania orientujemy się, że skrajna bieda – niedola – obnaża. Odziera człowieka nie tylko z ubrania, lecz także z form społecznych i kulturowych, prawa do samostanowienia, poczucia sprawczości we własnym życiu. Pozbawia go również zdrowia i sprawności fizycznej, a jego ciało traci urodę i kształty. Niedola odbiera mu zdolność do poruszania się w świecie w wyniku braku dostępu do najbardziej nawet elementarnego wykształcenia. Niszczy środowisko, w którym żyje biedny, zamieniając je we wstrętny śmietnik.

I gdy ukazuje się coraz więcej nagości człowieka w niedoli, wbrew temu, czego się instynktownie spodziewamy i obawiamy, nie widzimy zaszczutego zwierzęcia, zwyrodniałego, pozbawionego zasad moralnych, lecz oglądamy istotę z podniesionym czołem. Bo kiedy wydaje się, że człowiek został wszystkiego pozbawiony, nawet prawa do życia, zostaje mu coś, czego nie da się odebrać, a co stanowi o jego człowieczeństwie. Widzimy, że ta biedna, obita, głodna istota, która nie widzi sensu istnienia, ma coś, co jest nie do zabrania, bo nie całkiem do niej należy: zdolność kochania.