Recenzje
Wojciech Stanisławski, „Sieci”, 12–18.02.2018
Opowieść o pierwszych trzech ćwiartkach życia rewolucjonisty jest opowieścią o radykalizacji rosyjskiej opinii publicznej. Nerwowo tasujemy wciąż i wciąż te same karty, rozważając, czy i jak można było uniknąć koszmaru rewolucji bolszewickiej. A gdyby Duma… Gdyby konstytucja – pytamy, i Andrzej Stanisław Kowalczyk wraca do tych kwestii z szerokością gestu eseisty, który nie musi mnożyć przypisów i faszerować wywodu nużącymi danymi z zakresu historii gospodarczej: po prostu zestawia wspomnienia, relacje i impresje, ukazując zarazem rozdroże, na jakim stanął ruch rewolucyjny w Rosji, w której eserów – honorowych i patetycznych zwolenników „terroru indywidualnego” – wyparli ze sceny cisi, chłodni, odwołujący się do heglowskich praw historii bolszewicy.