Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kościół, który ma problem z synodalnością

Prezentacja ogólnopolskiej syntezy synodu o synodalności 25 sierpnia 2022 r. Od lewej: abp Adrian Galbas, abp Stanisław Gądecki, ks. Wojciech Sadłoń, ks. Mirosław Tykfer, Aleksander Bańka. Fot. episkopat.pl

Czytając polską syntezę krajową, można odnieść wrażenie, że synod był nie spotkaniem ludu Bożego, lecz świeckich z duchownymi. Ten podział nadal jest narysowany grubą kreską.

25 sierpnia została zaprezentowana polska synteza krajowa, której powstanie jest z jednym z etapów przygotowawczych XVI Synodu Powszechnego. Ten w sumie krótki dokument (41 stron ze wszystkim dodatkami i obszernymi marginesami) jest nie tyle opisem tego, co Kościół w Polsce myśli o sobie, ile bardziej zapisem zmagań z samym tematem synodalności.

Raport czy zapis drogi?

Warto podkreślić, że – choć nie jest to standardem w syntezach diecezjalnych – w syntezie ogólnopolskiej znalazły się nazwiska osób odpowiedzialnych za jej zredagowanie. Wymienionych jest więc dwoje autorów i dwie autorki: ks. dr Wojciech Sadłoń i mgr Luiza Organek (odpowiednio: dyrektor i pracowniczka Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, instytucji dobrze znanej z prowadzenia badań uczestników niedzielnych mszy świętych) oraz dwoje socjologów-pracowników naukowych: prof. Kaja Kaźmierska i prof. Marcin Jewdokimow. Taki dobór autorów sugeruje więc, że dostaliśmy do ręki dokument, który powstał w oparciu o pewnego rodzaju naukowe, metodologiczne standardy.

Po części można powiedzieć, że te oczekiwania zostały spełnione. Jeden z fragmentów syntezy został poświęcony opisowi prac synodalnych w liczbach. Dowiadujemy się z niego m.in. że „spotkania synodalne zorganizowało od 30 do 65 proc. parafii, zależnie od diecezji”. Podano także liczbę uczestników tych spotkań, którą szacuje się na 50 tys. osób. Odnosząc to do jakichkolwiek danych na temat Kościoła w Polsce (np. liczby ochrzczonych/praktykujących/zaangażowanych w grupy religijne), nietrudno policzyć, że zaangażowanie w proces synodalny było marginalne. Synteza cytuje zdanie jednego z uczestników spotkań synodalnych: „synod nadal pozostaje na obrzeżach parafii i wspólnot kościelnych”.

Biskupom wydawało się, że nie da się mówić o doświadczeniu wiary inaczej niż językiem, który znamy z ich listów pasterskich. Teraz dostali bardzo konkretny dowód na to, że można. I usłyszeli bardzo wprost, że nawet trzeba

Aneta Krupka

Udostępnij tekst

Poza prezentacją liczb autorzy syntezy dokonują także pewnych interpretacji zgromadzonych danych. Synteza rozpoczyna się np. od przedstawienia klasyfikacji czterech postaw-reakcji na ogłoszenie przez papieża Franciszka decyzji o zwołaniu synodu o synodalności. Autorzy piszą więc o entuzjazmie i wdzięczności; lęku, dystansie i nieufności; obawach i niedowierzaniu oraz o postawie zauważalnego braku zainteresowania.

Synteza nie określa natomiast samej logiki powstania tego dokumentu. Zanim tekst ujrzał światło dzienne, był nazywany krajową syntezą; tak też został zatytułowany. Natomiast Vademecum synodu o synodalności, opublikowane przez sekretarza generalnego Synodu Biskupów (zobacz tutaj), mówi raczej o syntezach konferencji episkopatów. Można by więc zapytać, czy dokument, który otrzymaliśmy, jest ostateczny. Czy to on zostanie przekazany przez Konferencję Episkopatu Polski jako dokument służący przygotowaniu instrumentum laboris (roboczego dokumentu), który będzie podstawą pracy na Zgromadzeniu Synodu Biskupów? Choć Vademecum nie precyzuje, jak ma dokładnie powstać dokument na poziomie episkopatu, na tym przykładzie można odnieść wrażenie, że powstawanie dokumentu zostało – w pewien sposób – wyłączone z dynamiki procesu synodalnego.

Co więcej, przygotowanie syntezy krajowej zlecono specjalistom i to specjalistom z jednej, socjologicznej, dziedziny. Ten wybór także jest pewnego rodzaju decyzją, a może nawet wskaźnikiem myślenia o procesie synodalnym. Na tym etapie uznano (kto: episkopat, odpowiedzialny za koordynację powstawania syntezy abp Adrian Galbas?), że bardziej potrzebne jest zadbanie o profesjonalny opis zgromadzonych danych niż np. ich teologiczna interpretacja.

Kościele, co mówisz sam o sobie?

Pomimo jednak obecności wspomnianych na początku danych, a także ich socjologicznej interpretacji, autorzy rozumieją siebie jako uczestników samego procesu synodalnego. Dlatego podjęli decyzję, aby opisy były formułowane nie w sposób ogólny i bezosobowy, lecz w pierwszej osobie liczby mnogiej.  Nawet jeśli konkretny czytelnik nie identyfikuje się z przytaczaną w syntezie opinią, to ma przed sobą stwierdzenie wyrażone przez tych, z którymi tworzy razem Kościół. Przymierzyć się do cudzego zdania albo chociaż usłyszeć, jak inni przeżywają Kościół? To cenne wyzwanie tej lektury i samego procesu synodalnego.

Oprócz specjalistycznych komentarzy w syntezie znajdują się – tworząc właściwie zasadniczą jej część – omówienie tematów, które wyłaniają się z diecezjalnych syntez oraz refleksje o samym doświadczeniu synodalności. Dla tych, którzy znają diecezjalne syntezy, tematyka nie budzi większego zdziwienia.

Autorzy syntezy krajowej zdecydowali się, aby oprócz pewnego komentarza umieszczać także cytaty z syntez diecezjalnych. Nie zostały podane źródła tych cytatów (konkretne diecezje), ale w większości syntezy są dostępne publicznie (należałoby dodać: tylko w większości, ponieważ Vademecum przewiduje upublicznienie syntez diecezjalnych); dociekliwy czytelnik odnajdzie więc źródła tych cytatów. Wszystkie syntezy omawia Monika Białkowska w swoim programie „Reportaż z wycinków świata”, która także na tych łamach w artykule „Czego o Kościele w Polsce dowiadujemy się z diecezjalnych syntez synodalnych?” podsumowała swoje dotychczasowe „studia przypadków”.

Jaki więc obraz Kościoła w Polsce wyłania się z ogólnopolskiej syntezy? Przede wszystkim jest to Kościół, który ma problem z samą synodalnością. Poza wspomnianymi danymi liczbowymi dokument sporo miejsca poświęca trudowi wewnątrzkościelnej komunikacji. Bardzo często i wyraźnie zdania są formułowane w ten sposób, żeby podkreślić, iż pewne zjawiska czy opinie dotyczą zarówno duchownych, jak i świeckich. Z jednej strony pomaga to w precyzyjnym omawianiu pewnych treści. To np. ważne spostrzeżenie, że zarówno wśród duchownych, jak i świeckich pojawiał się brak chęci zaangażowania w synod.

Z drugiej jednak strony budzi to pewien niepokój. Czy w synodzie o synodalności nie powinniśmy jednak wychodzić z perspektywy jednego ludu Bożego? Czy nie zależy nam na tym, aby raczej dążyć do syntezy niż nieustannie podkreślać różnicę świeccy-duchowni? Pewnie jest to rodzaj marzenia o Kościele, zgodny z duchem II Soboru Watykańskiego, ale jak na razie diagnoza stanu Kościoła w Polsce jest inna.

Czytając syntezę, można odnieść wrażenie, że synod był nie spotkaniem ludu Bożego, lecz świeckich z duchownymi. Ten podział nadal jest narysowany grubą kreską. Jeśli więc z relacji świeckich przebija radość z tego, że w końcu zostali usłyszani, to trzeba by także zapytać o duchownych. Czy proces synodalny pomógł im na nowo stać się częścią ludu Bożego, czy jednak nadal lud to wyłącznie świeccy? A przecież synodalność nie oznacza aktywizacji świeckich i dzielenia się z nimi współodpowiedzialnością za Kościół, lecz przypomnienie o sprawczości całego ludu Bożego. Całego ludu, czyli nie tylko świeckich, ale i duchownych, a także papieża.

Co ciekawe, ten ewidentny podział na linii świeccy-duchowni jest także widoczny na innym poziomie: relacji biskupa/kurii z prezbiterium i świeckimi. Oprócz więc wątków (nie)podejmowania odpowiedzialności za Kościół i niedzielenia sią ta odpowiedzialnością, są także dające nadzieję fragmenty o podejmowanym trudzie współpracy. Jest w tych opowieściach dużo znoju, czasem wprost bezradności czy wręcz doświadczenia lekceważenia, ale słychać w nich także troskę o Kościół i chęć do poniesienia tego trudu „dogadania się”.

Jednak jeśli komuś, w niektórych diecezjach, wydawało się, że nikt tego nie widzi, iż biskup nie liczy się nie tylko z głosem wiernych, ale także księży – to miał rację. Tylko mu się wydawało. I to daje wiele nadziei, że nikt z redaktorów nie wpadł na pomysł, aby takie wątki ukrywać, lecz umieścił je w krajowej syntezie.

Bez kościelnej „staromowy”

Jeśli otrzymaliśmy pewne metodologiczne uwagi co do zbierania danych, to nie jest jasne, w jaki sposób powstała sama synteza. Czy dokonano analizy treści diecezjalnych syntez i starano się odzwierciedlić proporcjonalnie ich treść w syntezie krajowej? Czy raczej starano się, aby wątki z każdej diecezjalnej syntezy pojawiły się choć raz w syntezie krajowej? Ograniczona w swojej objętości synteza krajowa dość hojnie rozporządza miejscem, przytaczając niektóre cytaty z syntez diecezjalnych, które nie zawsze mają wartość merytoryczną (pojawia się m.in. bardzo poetycki fragment z syntez jednej z diecezji, której autora Białkowska uroczo nazywa „Paulo Coelho syntez synodalnych”). Ale może właśnie takie cytaty pozwalają oddać różnorodny klimat poszczególnych syntez, a przez to lokalnych Kościołów?

Jeśli komuś, w niektórych diecezjach, wydawało się, że nikt nie widzi, iż biskup nie liczy się nie tylko z głosem wiernych, ale także księży – to miał rację. Tylko mu się wydawało

Aneta Krupka

Udostępnij tekst

Tym, co zwraca uwagę, jest także język. Po pierwsze język jako narzędzie głoszenia Ewangelii. Zarówno w syntezach diecezjalnych, jak i w syntezie krajowej poruszany jest dość obszernie wątek języka i tematów homilii. Co ciekawe, Białkowska wielokrotnie zwracała uwagę, że w syntezach diecezjalnych pojawia się wątek – nazwijmy to eufemistycznie – nieadekwatności języka listów pasterskich biskupów. W syntezie krajowej ten wątek został przemilczany, znajdziemy tam tylko wątki o homiliach, bez odniesienia do listów pasterskich.

Po drugie, chodzi o nowy język. Cytaty z syntez diecezjalnych dobitnie pokazują, że jest możliwe inne mówienie o Kościele. Prawdziwe, głębokie, bliskie codziennemu doświadczeniu. Nietracące nic ze swojej poprawności teologicznej, a jednak pozbawione kościelnej „staromowy”, która dla współczesnego człowieka nie niesie w sobie wiele treści. Może to także jest efekt synodu? Biskupom wydawało się, że nie da się mówić o doświadczeniu wiary inaczej niż językiem, który znamy z ich listów pasterskich. Teraz dostali bardzo konkretny dowód na to, że można. I usłyszeli bardzo wprost, że nawet trzeba.

Usłyszeć to, o czym ludzie nie mówią

W końcowej części syntezy autorzy umieszczają graficzną analizę pojawiania się konkretnych wątków w syntezach diecezjalnych. Pierwsze dziesięć pojęć, które przewijają się najczęściej przez te dokumenty, to: parafia, wspólnota, młodzież i dzieci, współodpowiedzialność, misja, liturgia, duszpasterz, media i katecheza.

Oprócz policzenia, jak często dane słowa pojawiają się w tekstach syntez przedstawiono także, w ilu syntezach pojawiają się konkretne wątki. I tak, dowiadujemy się, że w prawie wszystkich syntezach pojawiają się tematy związków niesakramentalnych, parafii, liturgii, mediów, misji i rady parafialnej. Jakoś odzwierciedla to przekonanie, że synod ma cel przede wszystkim duszpasterski, a nie doktrynalny; służy wzajemnemu poznaniu, a nie formułowaniu postulatów o zmianie nauczania Kościoła. Świadomi tego celu autorzy syntezy kilkukrotnie nawet widzą potrzebę podkreślenia tego, a także dania pewnego świadectwa ortodoksji, według którego wierni rozumieją swoje miejsce w Kościele i nie chcą zajmować miejsca duchownych. Ale jednak, jak widać to z poruszanych wątków, nie chcą, aby żadne kościelne sprawy były im obce.

Sam wybór konkretnych wątków jest już interpretacją autorów dokumentu. Może ciekawe byłoby także zapytanie, jakich wątków brakuje. Jeśli w opisie syntez diecezjalnych oraz w tych sumarycznych podsumowaniach pojawiają się wątki liturgii i katechezy liturgicznej oraz adoracji Najświętszego Sakramentu, to zasadniczo nie ma tam tematu tradycyjnych, wspólnotowych form pobożności.

Co można wskazać za przykład? Pobożność maryjną. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że polskie parafie i diecezje pobożnością maryjną „stoją”. Ona jednak nie wybrzmiewa w syntezach jako istotny temat. Czy to dlatego, że jest czymś oczywistym i pewnym, czy raczej wzbudzającym obojętność?

Wesprzyj Więź

Czy są jeszcze inne wątki, które wydawałyby się oczywiste, ale ich tam nie ma? To też wydaje się ważne wyzwanie: usłyszeć nie tylko, o czym ludzie mówią, ale też to, o czym nie wspominają.

*

Szczerze mówiąc, jest z tym ogólnopolskim opracowaniem lepiej niż się spodziewałam – nawet jeśli socjologiczna wrażliwość każe z pewną ostrożnością podejść do efektu dzieła o takim niskim stopniu reprezentacji. Czy udało się polskiemu Kościołowi wyjść na peryferia? Może bardziej okazało się, że w obecnym stanie tymi peryferiami mogą być nawet ci głęboko wierzący i zaangażowani w Kościół. Nawet jeśli ta nasza polska „reszta” liczy 50 tysięcy, to jest w niej nadzieja. Trzeba jej „tylko” zaufać. I chcieć pójść z nią dalej. W syn hodos, we wspólną drogę.

Przeczytaj także: Brak potrzeby, a nie skandale. CBOS pyta Polaków, dlaczego odchodzą z Kościoła

Podziel się

1
Wiadomość

Dokument wydany, teraz siusiu, paciorek i spać.
A rano nikt już nie będzie pamiętał synodalnego koszmaru i abp Jędraszewski jakby nigdy nic będzie mówił swoje 45 minutowe wykłady do zziębniętych i przemoczonych pielgrzymów jak zawsze. I nic nie zakłóci jego dobrego samopoczucia…..

@Marek2 – mam podobne odczucie. Komentatorzy raportu się wywnetrzniają (zresztą nie tylko na tym portalu), a hegemonia duchownych trwa w najlepsze. Można by się zapytać, gdzie jest to nawrócenie pastoralne o którym tyle się trąbiło przed kilku laty? Jak to możliwe, że kler nie ma ochoty budować wspólnoty razem z wiernymi świeckimi, ucieka od nich i zamyka się przed ludźmi w swoich plebaniach? Jak biskupi po takim podsumowaniu i po tych wnioskach mogą spać spokojnie? To obraz nędzy i rozpaczy..

Skoro nie ma już nadziei, że Słowem cokolwiek można zbudować to lepiej zamknąć się na plebanii za zamkami, kłódkami, łańcuchami, domofonami i wychodzić zza nich tylko po cywilnemu incognito po zakupy.
Jeździłem kiedyś po Pomorzu prowadząc inwentaryzację zabytków i niejedne drzwi plebanii widziałem. Jedne radosne, otwarte, z przyczepioną na nich kartką z numerem komórki księdza (gdyby akurat go nie było na miejscu), inne przypominające twierdze na których wręcz widziało się zamiast „Mane, tekel…” domyślny napis: „Gościu odp…. się i nie przeszkadzaj w trawieniu dóbr”.
Kiedy ostatnio widziałem księdza w sutannie w teatrze, kinie, na koncercie? Nie mają takich potrzeb? Wstydzą się kim są? Boją się?

Uwazam, ze pani Monice Bialkowskiej naleza sie slowa najwyzszego szacunku za trud wlozony w akrybiczna prace nad opracowaniami poszczegolnych diecezji i takze nad ich ogolnopolska synteza. Wykonala za darmo prace calego zespolu i jej wyniki sa duzo bardziej spojne i przemyslane! Chapeau bas, pani Moniko!

Pozdrawiam panią Monikę. Tylko po co ta praca? To analiza rzeczy, które nie będą wzięte pod uwagę. Raczej. I opis frustracji wielu osób. A Kraków to już w ogóle odleciał ze swoim abp.

Było sobie ładne logo. He he. A ktoś się czegoś spodziewał?
To jakby na zjeździe jakiejkolwiek partii nagle zmienić o 180 stopni kierunek. No nie w czasach spokoju … He he. Koleiny dalej wiodą prosto … na ścianę.

@Mario
„odchodzą od kościoła bo mają za dużo zajęć pozalekcyjnych”

aaa, teraz sie wyjasniło. Czyli młodzież nie chodzi do kościoła bo w środy czy czwartki mają za dużo basenu czy lekcji angielskiego, dlatego w niedziele nie mają czasu na kościół.

To jedyne wyjście zabrać dzieciom basen i angielski

Abp. Gądecki, jednak ks. Abp. spotkał sie z ofiarami a co z tych spotkań wyniklo dla ks. arcybiskupa? Bo chyba nic… skoro afera z abp. Paetzem do dzis nie wyjasniona! Cisza okrutna! To po co te spotkania były? Na zasadzie, spotkać sie i zapomnieć?..

dla mnie mocno wybrzmiał wątek braku doświadczenia ekumenizmu, a właściwie strachu przed tym doświadczeniem. „W naszym doświadczeniu Kościoła ekumenizm zasadniczo nie istnieje.”- nie istnieje, bo nie dość, że się z nim nie stykamy, unikamy go, bo sami nie jesteśmy pewni swojej wiary, że stykając się z innymi nurtami chrześcijaństwa stracimy zapał do pewności wiary, lud boży w PL jest przede wszystkim religijny, a nie jest niestety – wierzący

Cóż, kiedy biskup, proboszcz, ksiądz wierzą że tylko KRK jest Kościołem a reszta to jak nie sekta to herezja a jak nie herezja to schizma to ekumenizm staje się brukaniem Prawdy przez Nieprawdę.
Logiczne…..

Abp Jędraszewski, abp Gądecki – za 2 lata będą emerytami. Choć akurat biskup poznański raczej dobrze rozumie synod. Jednak to co na synodzie powstało w diecezjach to jest materiał dla ich następców.

Dziękuje redakcji Więzi za bardzo szybkie przeprowadzanie moderacji postów. Widać, że największa bolączka dyskusji na tym portalu, czyli wielogodzinne oczekiwanie na ukazanie się wypowiedzi należy już do przeszłości. Tak trzymać!

Rozeznawanie komentarzy to piękna posługa. Dbajmy wspólnie o piękne świadectwo w naszej wspólnocie komentujących. Niechaj moderatorzy na swe ręce przyjmą szczere wyrazy wdzięczności za swoją wrażliwość i niestrudzoną ojcowską cierpliwość w czynieniu tego forum prawdziwym domem dla wszystkich.

Joanna, gdzieś pod innym artykułem Jerzy2 z Toba dyskutował, że karol wyśmiewa wszystko łącznie z wiarą, a coponiektórzy (np ja) jego komentarze miłują. A Jerzy2 coś pisał, że to poważną dyskusje robija. Ludzie, ale nie da się na ciągle i wiecznie na poważnie. Jak tu już jestem u kresu, patrząc na degrengoladę kościelną i poczytam któryś z komentarzy karola od razu mi się lepiej robi. No i jakie to wspaniałe zjawisko, że podobno ateista (?) umacnia moją wiarę każdym złośliwym i absurdalnym komentarzem. Za chwile pewno wyśmieje to co piszę i też będzie pieknie!

Bardzo dużo mówi się o nawróceniu, pracy nad charakterem, o doskonaleniu osobowości i duchowości. Żonka ciągle dogaduje mi, że się wszystkiego potrafię czepiać. Coś w tym jest. Nie wierzę w nawrócenia i takie tam pierdoły. Nasze postrzeganie świata dostajemy po równo w genach i od środowiska w którym wyrastamy. Nic z tym się zrobić nie da. Pewnie są wyjątki, jak wszędzie potwierdzają regułę. Złodziej nawet jak już kraść przestanie dalej będzie miał złodziejską naturę, tak z pijakami, palaczami, politykami, ludźmi upierdliwymi… . Z wiekiem gnuśniejemy i coraz bardziej utwierdzamy się w swoich zapędach. Kościół może uzdrowić jedynie zmiana pokoleń, pod warunkiem, że stare pierniki zrobią im trochę miejsca. Przy tak zhierarchizowanym środowisku może cudu potrzeba. Jeśli Najwyższy nie widzi takiej potrzeby znaczy, że jest ok.