
Reset w relacjach państwo–Kościół powinien być projektowany pod kątem przyszłej religijno-duchowej mapy Polski. Bez wiary w nieuchronność sekularyzacji, ale z mocnym postanowieniem konsekwentnego przestrzegania bezstronności państwa w sprawach światopoglądowych, jak mówi Konstytucja RP.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2024.
– Wyciągnęliśmy z Kościoła całe paliwo polityczne, jakie było do wyciągnięcia. Dziś prawie nic z niego nie zostało – wyznał mi niedawno w rozmowie w cztery oczy czołowy polityk Prawa i Sprawiedliwości. Przyznał przy tym, że jego ugrupowanie przyjęło strategię, którą w pierwszej połowie latach 90. krytykował Jarosław Kaczyński jako „najkrótszą drogę do dechrystianizacji Polski” (choć myślał wtedy o Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym)1.
Ośmioletni związek partnerski znacznej części (wizerunkowo postrzeganej jako większość) hierarchii kościelnej z obozem władzy Zjednoczonej Prawicy rozpadł się w wyniku rozstrzygnięcia wyborczego w październiku 2023 r. Wraz z nim wyczerpał się też model relacji państwo–Kościół, ukształtowany w III RP, który charakteryzował się rozległymi wpływami politycznymi Kościoła katolickiego, brakiem transparentności procesów decyzyjnych i dojrzałej, demokratycznej debaty, a przede wszystkim brakiem asertywności państwa wobec Kościoła. Rządy PiS były hiperbolizacją tego modelu, czym przyczyniły się do jego wyczerpania.
Pierwszy rok nowych rządów upłynął jednak głównie na wzajemnym ignorowaniu się władz państwowych i władz największego Kościoła w Polsce, a także na mniejszych i większych sporach, w których żadna ze stron nie wykazała się szczególnie wolą dialogu.
Tymczasem na nowym otwarciu w relacjach państwo–Kościół powinno zależeć obu stronom, choć prawdopodobnie nawet bardziej przedstawicielom władz kościelnych. Nie tylko dlatego, że dotychczasowy model tych stosunków wyczerpał się, ale przede wszystkim ze względu na postępującą sekularyzację – która dotyczy zwłaszcza miast – oraz prawdopodobieństwo, że w perspektywie pokolenia katolicy i w ogóle wierzący będą stanowić w Polsce mniejszość. Dodatkowo z innych krajów docierają zupełnie nowe modele obecności chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej. Niosą one zarówno szanse, jak i zagrożenia.
Kluczowe stają się pytania: czym powinny się kierować władze polityczne, a czym władze kościelne w tym procesie? I dlaczego perspektywa nowego porozumienia, resetu relacji państwo–Kościół jest dziś tak istotna?
Brak asertywności w związku partnerskim
Stosunki między władzą świecką a władzami religijnymi określają w naszym kraju: Konstytucja RP, konkordat między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, a także umowy państwa z poszczególnymi związkami wyznaniowymi. Ustawa zasadnicza w artykule 25 deklaruje bezstronność państwa „w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych” oraz autonomię i niezależność państwa i Kościoła „każdego w swoim zakresie”. Z kolei konkordat stwierdza, że „Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego” (art. 1).
Nie będę w tym miejscu analizował znaczenia i historii tych prawnych postanowień. Wielokrotnie robiliśmy to na łamach „Więzi”, m.in. relacjonując na bieżąco proces powstawania konkordatu2. Poza tym znajomość stanu prawnego, choć niezbędna, może rozmywać stan rzeczy. W apologetycznej publicystyce katolickiej czasem jako koronny argument przedstawia się zapisy konstytucyjne, tylko że z pominięciem praktyki3. A to właśnie realne stosowanie zapisów prawnych najmocniej rzutuje na relacje między władzami świeckimi a religijnymi.
W jakiś sposób praktykę tę ilustruje cytowana przeze mnie na początku tekstu wypowiedź polityka PiS. Zamiast wzajemnego poszanowania autonomii mieliśmy liczne zakulisowe zaloty, schadzki i sojusze między rządem a Kościołem. Zasadniczo politycy chcieli na Kościele zbić kapitał polityczny, a hierarchowie na relacjach z politykami – przywileje, twarde pieniądze, zakulisowe wpływy. Choć ignorowanie zapisów prawnych było praktykowane przez wszystkie istotne opcje polityczne III RP (również lewicę), apogeum osiągnęło to po roku 2015.
Na nowym otwarciu w relacjach państwo–Kościół powinno zależeć obu stronom, choć bardziej przedstawicielom władz kościelnych – ze względu na postępującą sekularyzację
Przykładem niech będzie hojne finansowanie licznych przedsięwzięć kościelnych ze środków publicznych (środowisko skupione wokół o. Tadeusza Rydzyka jest najgłośniejszym, ale nie jedynym tego symbolem). Chodzi też o preferencyjną opcję na rzecz instytucji kościelnych w różnych konkursach grantowych – najgłośniejszym przykładem jest Fundusz Sprawiedliwości i sprawa Fundacji Profeto ks. Michała Olszewskiego, który prywatnie chwalił się swoimi kontaktami ze Zbigniewem Ziobrą. Ale z jakiegoś powodu nawet w konkursach o środki na pomoc humanitarną i rozwojową triumfowały nieznane i świeżo założone organizacje prowadzone przez ludzi Kościoła (lub z nimi powiązane), nawet gdy eksperci ocenili je jako zupełnie nieprzygotowane do takiej działalności4.
Resort sprawiedliwości działał też opieszale w kwestii przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych i ukrywanych przed opinią publiczną przez biskupów. Kiedy Nuncjatura Apostolska odmówiła organom państwowym dostępu do akt kościelnych w sprawach z tego zakresu – co ujawnił Tomasz Krzyżak z „Rzeczpospolitej”5 – instytucje państwowe nie zareagowały, z wyjątkiem ówczesnego przewodniczącego Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich, Błażeja Kmieciaka, który w wywiadzie dla Więź.pl mówił: „to są reguły, które ustanowiła dla siebie jednostronnie sama Stolica Apostolska, oczekując respektowania ich przez inne strony – ale my nie musimy (i nie powinniśmy) się do nich stosować”6.
Państwu brakowało po prostu asertywności wobec Kościoła. Asertywność zaś, uzupełniona o życzliwość, jest we wzajemnych relacjach wyznacznikiem szacunku, bo wymaga ustawienia sobie i partnerowi granic, których nigdy nie przekroczymy. Bez asertywności jesteśmy skazani na ciągłe przeciąganie liny. Na takim gruncie powstają nieformalne i szemrane struktury, których przykładem mogą być działania ministra Przemysława Czarnka, zwłaszcza punktacyjny priorytet dla niektórych czasopism związanych z Kościołem czy wspieranie jego macierzystej uczelni. Mechanizmy tego układu odsłaniał m.in. wywiad Zbigniewa Nosowskiego z rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ks. Mirosławem Kalinowskim7.
Najmocniej ton hierarchów sprzęgał się w debacie publicznej z narracją rządzących dwukrotnie. Obie sprawy dotyczyły kwestii ideologiczno-tożsamościowych: statusu osób LGBT+ i aborcji. W pierwszym przypadku abp Marek Jędraszewski wyrósł na głównego ideologa krucjaty przeciwko czemuś, co nazywał „zarazą”. W drugim przypadku biskupi in gremio poparli rozwiązanie prawne w październiku 2020 r., któremu sprzeciwiała się większa część społeczeństwa (w tym część osób wierzących). Ponadto pośrednio stali się stroną w praworządnościowym sporze w Polsce (traktując podważany w kraju i za granicą Trybunał Konstytucyjny jako właściwy do podejmowania takich decyzji), a na dodatek zrobili to w trakcie największej od stulecia pandemii. Krótko mówiąc: dołożyli swoją cegiełkę do polaryzacji w momencie, gdy jako wspólnota potrzebowaliśmy przede wszystkim współpracy.
Zdarzały się sytuacje, gdy indywidualni biskupi lub liderzy episkopatu spierali się z rządem. Jednak nawet wtedy ujawniał się rozdźwięk między zapisami konkordatowymi a praktyką ich stosowania. Przykładem niech będzie stosunek do migrantów i uchodźców, a zwłaszcza propozycja utworzenia w Polsce korytarzy humanitarnych z głównym udziałem Caritas Polska. Gdy jeden z biskupów zaniósł tę propozycję do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka, usłyszał odmowę okraszoną znamiennym komentarzem: „zamierzamy bronić wartości chrześcijańskich”. Przed kim? Okazuje się, że nawet przed biskupami. Na tym ma polegać niezależność i autonomia władz? Dziękuję bardzo.
Na inny przykład łamania autonomii Kościołów zwróciła mi uwagę Alicja Baranowska, członkini Women’s Ordination Worldwide i koordynatorka grupy „Kobiety w Kościele” w Kongresie Katoliczek i Katolików: – Państwo, z oczywistych względów, nie powinno ingerować w sprawy wewnętrzne danego wyznania. Niestety, nie zawsze się tak dzieje, czego dowodzi akcja ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry przeciwko rejestracji Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce, dlatego że Kościół ten udziela ślubów osobom LGBT+. Państwo nie ma prawa ingerować w takie sprawy, dopóki taka praktyka nie wywołuje skutków prawnych, które byłyby niezgodne z prawem państwowym.
Strategie nowej koalicji
Skoro PiS i Kościół stworzyły coś w rodzaju związku partnerskiego, to nie powinno dziwić, że liberalne partie polityczne stanęły do wyborów parlamentarnych w 2023 r. z postulatami zmiany takiego stanu rzeczy. O ile programy Konfederacji i Polskiego Stronnictwa Ludowego milczały na temat relacji państwo–Kościół, to Platforma Obywatelska, Polska 2050 i Lewica dość obszernie o nich mówiły.
Program PO zasadniczo streszczał się do kilku postulatów, jak likwidacja Funduszu Kościelnego, usunięcie oceny z religii ze średniej ocen w szkołach, przesunięcie lekcji religii na pierwszą bądź ostatnią godzinę lekcyjną, a także ostrożniejsze zasady finansowania różnych form działalności związków wyznaniowych. Lewica zapowiadała z kolei utworzenie państwa, „w którym każdy katolik, prawosławny, wierzący, niewierzący, agnostyk czuje się u siebie” – zapowiadał Adrian Zandberg na konwencji Lewicy Razem 29 lipca 2023 r.8 W praktyce chciała to realizować głównie przez ograniczenie różnych form finansowania działalności religijnej oraz ograniczenie uprzywilejowania Kościoła katolickiego przez np. renegocjację lub wypowiedzenie konkordatu, budowę świeckiego państwa, likwidację etatów dla kapelanów w służbach państwowych itd.
Religia i duchowość mogą być kluczowymi elementami społeczeństwa odpornego na kryzysy i nastawionego prowspólnotowo. Mogą wspierać władze państwowe w zapewnianiu bezpieczeństwa i ograniczaniu negatywnych skutków polaryzacji.
Obszerny program Polski 2050 Państwo i Kościół na swoje miejsca proponował kilka oryginalnych rozwiązań w porównaniu do innych partii. W kwestii konkordatu przyjmował linię wyrażoną przez współautora dokumentu, Stanisława Zakroczymskiego, na łamach „Magazynu Kontakt” w 2019 r.: „Konkordat w Polsce wprowadzono w bardzo wątpliwych okolicznościach. Celem nie powinno być jednak jego zerwanie, ale znacznie bardziej rygorystyczne przestrzeganie”9.
Zgodnie z programem partii Szymona Hołowni kwestię odpowiedzialności za przestępstwa seksualne wobec małoletnich mieli badać specjalnie przygotowani do tego zadania prokuratorzy. Z kolei decyzję o wymiarze i zakresie prowadzenia nauczania religii zamierzano zdecentralizować i przenieść na poziom szkół – wspólnych ustaleń nauczycieli, rodziców i uczniów. To o tyle ciekawe rozwiązanie, że są w Polsce miejsca, gdzie na religię nie chodzi większość uczniów (jak we Wrocławiu), a są takie, przede wszystkim na wschodzie kraju i w mniejszych miejscowościach, gdzie uczęszczanie na nią wciąż jest normą.
I to właśnie kwestia nauczania religii stała się pierwszą wyraźną osią sporu między nową większością parlamentarną a Kościołem. Kluczową rolę odegrała w tym ministra edukacji, Barbara Nowacka, która należy do największych zwolenniczek świeckości państwa w rządzie. Toczony w ostatnich miesiącach spór wokół lekcji religii analizuje obok Karol Grabias10.
Nie chcę sugerować, jakie rozwiązania byłyby w tej kwestii optymalne. Wydaje się, że możliwy jest do wypracowania mądry kompromis. Istotą sprawy jest jednak fakt, że litera prawa nie zniechęcała hierarchów i rządzących do nagminnego łamania autonomii państwa i Kościoła przez poprzednie lata. Wychodzi na to, że gdy Kościołowi opłacało się – najczęściej finansowo lub ze względu na inne przywileje – ignorować zapisy konkordatu, to litera prawa nie była punktem odniesienia. Zaczęła nim być dopiero wtedy, gdy partykularny interes instytucji został zagrożony.
Jak być znakiem zbawienia?
I tu dochodzimy do sedna problemu, przynajmniej z perspektywy wiary. Kościół w relacjach z państwem zachowywał się po prostu jak jeden z wielu partykularnych interesariuszy albo wręcz jak grupa lobbystyczna, działająca we własnym imieniu i interesie. Z perspektywy państwowej taki układ byłby właściwy, może nawet pożądany – pod warunkiem że państwo odrobiłoby lekcję z asertywności, o której wspomniałem wyżej: gdyby Kościół jako instytucja miał stosowne miejsce w publicznym ekosystemie.
Ale czy naprawdę Kościół chce być właśnie organizacją lobbystyczną czy grupą interesu? Wydaje się to sprzeczne z opowieścią sformułowaną szczegółowo jeszcze w czasach prymasa Wyszyńskiego i tysiąclecia chrztu Mieszka I: o unikalnym splocie losów narodu i Kościoła; o wyjątkowej roli Kościoła w dziejach państwa w okresach rozbiorów, wojen, okupacji czy sowieckiej dominacji; o tym, że Kościół w najtrudniejszych czasach stawał po stronie ludu, a nie opresyjnych władz.
Ale to wciąż tylko didaskalia. Taki Kościół da się długofalowo zastąpić jakimś innym podmiotem, narracja bogoojczyźniana jest światopoglądowo dla jednych bardziej pociągająca, dla innych (choćby dla mnie) mniej. Sednem problemu jest bowiem pytanie o prawdziwie uniwersalną wartość Kościoła, której nie zrealizuje żadna inna instytucja. Jak być czytelnym znakiem obecności miłującego Zbawiciela pośród swojego ludu? Jak głosić Boga, który jest Miłością, w postsekularnym, demokratycznym i pluralistycznym świecie? Jak przekonywać o powszechności i uniwersalności tej misji? Wszystkie te postulaty stoją w sprzeczności z Kościołem interesownym – aktorem w grze o władzę.
Co więcej, za każdym razem, gdy Kościół staje się kolejnym interesariuszem i porzuca swoją uniwersalną misję, dostarcza zwolennikom świeckości państwa słusznych argumentów, że ta cała opowieść o zbawieniu jest tylko marketingową przykrywką dla zabezpieczenia interesu potężnej instytucji. Zamiast grzmieć na postulat świeckości i jego zwolenników, warto się uderzyć w piersi. Bo w ten przecież sposób Kościół zaprzecza swemu nauczaniu, które głosi, że nie może on pokładać „swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową, co więcej wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa”11. Zadaniem władz świeckich jest likwidowanie tych przywilejów; to odpowiedzialność również świeckich wierzących.
Dlatego dziś Kościół nie potrzebuje kolejnych negocjatorów, którzy będą w stanie zabezpieczyć jego bieżący interes. Tacy ludzie, zwłaszcza za stosowne wynagrodzenie, zawsze będą pod ręką. Dla Kościoła znacznie cenniejsi byliby dziś nowi liderzy i liderki gotowi do zrobienia kroku w tył i zaproponowania nowej wizji działalności publicznej Kościoła. Takiej, która będzie bardziej jednoczyła i mniej dzieliła, a zarazem bardziej wiarygodnie głosiła kerygmat. To świeccy powinni stać się głównym głosem Kościoła w kwestiach politycznych. Miejsce na politycznym spektrum dla wierzących znajdzie się i na lewicy, i na prawicy, i w centrum. Warunkiem powinno być jednak odrzucenie korzystania z Kościoła jako broni w walce politycznej.
Bezpieczeństwo posiadane i pożądane
Z kolei władzom państwowym powinno zależeć na nowym otwarciu w relacjach z Kościołem z dwóch, zresztą powiązanych ze sobą, powodów: dążenia do zapewnienia bezpieczeństwa i ograniczenia negatywnych skutków polaryzacji. W skrócie: religia i duchowość mogą być kluczowymi elementami odpornego na kryzysy i nastawionego prowspólnotowo społeczeństwa.
Bezpieczeństwo wyrasta na podstawową potrzebę współczesności. Dotyczy to zarówno państw toczących wojny, jak i tych przyfrontowych; centrów i peryferii; tzw. globalnego Południa i państw Zachodu. Polska nie jest wyjątkiem. Jak pokazują np. badania More in Common, Polacy wskazują właśnie bezpieczeństwo jako najbardziej pożądaną cechę naszego państwa, a jednocześnie deklarują, że… czują się bezpieczni – twierdzi tak aż 71% społeczeństwa12.
Różnie można te dane interpretować, choć unikałbym nadmiernej sekurytyzacji debaty publicznej, czyli zogniskowania jej na temacie bezpieczeństwa rozumianego przede wszystkim geopolitycznie i militarnie. Warto więc o bezpieczeństwie myśleć w kategoriach szerokich, takich jak m.in.: stabilność i siła instytucji publicznych, jak również gospodarki; odporność społeczna na kryzysy i dezinformację; edukacja obywatelska i medialna; bezpieczeństwo żywnościowe; świadomość konsekwencji zmian klimatycznych.
Z kolei ostra polaryzacja jest z jednej strony atrakcyjnym paliwem politycznym, a z drugiej – zwłaszcza w wersji zaproponowanej nam przez PO i PiS – powoduje pogłębienie społecznych podziałów, niszczy poczucie wspólnoty i relacje międzyludzkie. W najgorszym razie jest też narzędziem w rękach obcych służb – wystarczy przypomnieć regularnie powracające wzajemne oskarżanie się przez dwie największe partie o służbę rosyjskim interesom. W tak chaotycznej debacie nie tylko jedni posądzają drugich o zdradę stanu, ale też w ogólnym chaosie giną z oczu realne zagrożenia agenturalne. A pamiętajmy, że już od XVIII wieku i czasów I RP Rosjanie doskonale opanowali sztukę rozgrywania dwóch skłóconych ze sobą obozów w Polsce.
Religia i duchowość mogą być nie tylko zasobem indywidualnej i społecznej odporności na różne manipulacje, zagrożenia i kryzysy. Życie duchowe może dawać poczucie stabilności w czasach chaosu i być źródłem nadziei w czasach wojny. Ponadto uczy pracy nad sobą, rachunku sumienia i wybaczania innym. To, już na poziomie indywidualnym, istotne zasoby w niepewnych czasach.
Ale na poziomie społecznym i państwowym Kościoły, parafie, grupy wyznaniowe i organizacje inspirowane religijnie stanowią kluczową część infrastruktury bezpieczeństwa, sieci wsparcia i ośrodków wolontariatu. Działo się tak w czasach pandemii COVID-19, jak również gdy do Polski masowo przyjeżdżali uchodźcy z Ukrainy. Te zasoby państwo powinno – w porozumieniu z liderkami i liderami religijnymi – wykorzystać do stworzenia infrastruktury bezpieczeństwa dla kraju.
W kontekście polaryzacji warto też pamiętać, że wciąż – pomimo zmian z ostatnich dekad – Kościoły to jedne z ostatnich wspólnot o ogólnopolskim zasięgu, których członkami są osoby o różnych poglądach, różnych stylach życia i sposobach funkcjonowania we wspólnocie. W tym sensie są one również sojusznikami w ograniczaniu negatywnych skutków polaryzacji.
Perspektywa chrześcijańskiej mniejszości
Z tych licznych powodów wszystkim stronom powinno dziś zależeć na nowym otwarciu w relacjach państwo–Kościół. Zmiana władzy daje szansę przymusowego przecięcia zbyt zażyłych relacji Kościoła ze Zjednoczoną Prawicą, co zresztą już się dzieje, np. kurie biskupie chętniej niż kiedyś udostępniają organom państwowym swoje akta w sprawach dotyczących wykorzystywania seksualnego (zapewne pomogła tu również zmiana nuncjusza). Tym bardziej że dziś większość rządową stanowią osoby neutralne lub przyjazne wobec Kościoła. Z kolei obecność zwolenników świeckości państwa w ławach rządowych jest tylko jeszcze jednym przypomnieniem o kluczowym tle całego tego tekstu – sekularyzacji.
Również na ten temat napisaliśmy już wiele na łamach „Więzi”. Ale dzisiejsze trendy są nieubłagane. Przy najszybciej sekularyzującym się młodym pokoleniu w Europie w perspektywie kolejnej dekady lub dwóch katolicy staną się w Polsce mniejszością. Nic nie wskazuje zaś na to, by chrześcijanie innych wyznań zaczęli z kolei rosnąć w siłę (przynajmniej liczbowo).
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
I właśnie taką perspektywę muszą mieć w głowie decydenci polityczni i kościelni. Nowe otwarcie w relacjach państwo–Kościół powinno być projektowane pod kątem nowej religijno-duchowej mapy Polski. Bez wiary w nieuchronność sekularyzacji (bo – jak zwraca uwagę Tomáš Halík – nie jest ona procesem deterministycznym i jednokierunkowym, ale z realnym spojrzeniem na rzeczywistość). I z mocnym postanowieniem konsekwentnego przestrzegania bezstronności państwa w sprawach światopoglądowych, jak mówi Konstytucja RP. Dziś potrzeba do tego ludzi dialogu po obu stronach. Czy się znajdą?
1 Tekst powstał w ramach międzynarodowego projektu Misuse of Religion and Building Resilience [Nadużywanie religii i budowanie odporności], prowadzonego przez Czeską Akademię Chrześcijańską, który w Polsce koordynuje Laboratorium „Więzi”.
2 Zob. S. Frankiewicz, Długa droga do konkordatu i Z. Nosowski, Nie było wielkiej wojny. Reakcje na konkordat w roku 1993, oba teksty w: „Więź” 1993, nr 10.
3 Zob. np. M. Przeciszewski, Jaka metodologia – w świetle prawa – winna towarzyszyć negocjacjom między rządem a Kościołem katolickim oraz innymi związkami wyznaniowymi, ekai.pl, https://www.ekai.pl/jaka-metodologia-w-swietle-prawa-winna-towarzyszyc-negocjacjom-miedzy-rzadem-a-kosciolem-katolickim-oraz-innymi-zwiazkami-wyznaniowymi-analiza [dostęp: 19.11.2024].
4 Zob. M. Terlik, M. Waluś, Rekomendacje sobie, dotacje sobie. Tak minister Jabłoński dzieli pieniądze na pomoc z MSZ, onet.pl, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/nex3cs8 [dostęp: 19.11.2024].1
5 T. Krzyżak, Watykan knebluje biskupów, „Rzeczpospolita”, https://www.rp.pl/kraj/art19298001-najleprze2022-watykan-knebluje-biskupow [dostęp: 19.11.2024]
6 Z. Nosowski, Kmieciak: W sprawie ks. Dymera są liczne zaniedbania w postępowaniach prokuratorskich i sądowych, Więź.pl, 26.01.2023, https://wiez.pl/2023/01/26/przewodniczacy-panstwowej-komisji-ds-pedofilii-dymer [dostęp: 19.11.2024]
7 Z. Nosowski, Nieudany wywiad z rektorem KUL, Więź.pl, 4.05.2021, https://wiez.pl/2021/05/04/nieudany-wywiad-z-rektorem-kul [dostęp: 19.11.2024]
8 M. Pankowska, Lewica żąda rozdziału państwa od Kościoła: „Twardy warunek współrządzenia”, OKO.press, 29.07.2023, https://oko.press/lewica-zada-rozdzialu-panstwa-od-kosciola-twardy-warunek-wspolrzadzenia-relacja-z-konwencji [dostęp: 19.11.2024]
9 S. Zakroczymski, Konkordat niezgody, magazynkontakt.pl, 21.09.2019, https://magazynkontakt.pl/konkordat-niezgody [dostęp: 19.11.2024]
10 K. Grabias, Dyskusja o (lekcjach) religii, która się nie odbyła, „Więź” 2024, nr 4.
11 II Sobór Watykański, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 76.
12 Podziały, nadzieje i wyzwania. Polska rok po 15 października, More in Common, https://www.moreincommon.pl/nasze-projekty/podzialy-nadzieje-i-wyzwania-polska-rok-po-15-pazdziernika [dostęp: 19.11.2024]
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” zima 2024 jako część bloku tematycznego „Państwo–Kościół: potrzebny reset”.
Pozostałe teksty bloku:
Ks. Rafał Dudała, Helena Anna Jędrzejczak, Bartosz Machalica, Miłosława Zagłoba (dyskusja), „Kościół – w państwie czy w społeczeństwie obywatelskim?”
Michał Królikowski, „Projekt trudniejszy niż non possumus”
Karol Grabias, „Dyskusja o (lekcjach) religii, która się nie odbyła”






